Się nasłuchałem w ostatnim czasie o cenzurze, głownie
Się nasłuchałem w ostatnim czasie o cenzurze, głownie w Internecie. Nie powiem niepokojące, tylko jakoś najmniej ze wszystkich cenzur na świecie. Większość, a dla mnie to synonim bezmyślności, rozumie cenzurę jako zamykanie ust. Tymczasem cenzura w swej szczytowej formie jest czymś zupełnie innym i wcale nie zamyka ust, tylko wyznacza kierunki właściwego myślenia. Dwa przykłady: jeden z telewizji, drugi z życia wzięty i stanie się jasne jak to jest z tą cenzurą bez fizycznego zamykania gęby. W jednej z telewizji jest taki program, który nazywa się żartobliwie, tak bardzo zabawnie, że ledwie mi przechodzi przez klawiaturę: „Śniadanie mistrzów”. W tymże obserwowałem dwojakie cuda. Program zaczął się od tego, że jedna gościówa zarekomendowała książkę jednego gościa, a dalej poszło jeszcze bardziej po cenzuralnej bandzie. Ten gość, który zarobił na egzemplarzu i dużo więcej na rekomendacji, odwdzięczył się jak należy. Nim towarzystwo doszło do rozmowy o księdzu Bonieckim, zatrudnionym w ITI i tak się głupio złożyło, że przywołana telewizyjna pogawędka była wyprodukowana przez ten sam koncern, zareklamowany rysownik Mleczko wspomniał o ważnej postaci. Czym się mógł odwdzięczyć za reklamę? Naturalnie, że reklamą innych wybitnych. Nie wysilił się Mleczko, zwyczajnie zaliczył nekrofilię z laudatum. Pochwalił Bruno Miecugowa i nie omieszkał wspomnieć, że ów nieżyjący ojciec znamienitego Grzegorza miał swoje ulubione powiedzonka. Powiedzonka nie pamiętam, dlatego śmiać się nie będę. Znam Bruno Miecugowa z mało zabawnej działalności, zresztą, kto ze stalinowskich sługusów był zabawny? No może Wisława Szymborska, która pięknie o kotkach pisała i ustach Dżugaszwili.
Jaki by nie był i co by nie mówił nasz bohater Mleczko, przydało mu się w późniejszej błyskotliwości, gdyż było wiadomo, że rozmowa potoczy się w kierunku zamykania ust księdzu Bonieckiemu. Z coraz większym rozwarciem szczęki przysłuchiwałem się rysownikowi Mleczce, który zachwalał, rozdawał spojrzenia i czuł satysfakcję, że gęby pozamykał. Co mną kierowało i potem targnęło, żeby nie jechać wcześniej do dziadków? Taka zwyczajna ludzka bezsilność. Gdy Mleczko wspomniał o stalinowskim sługusie, jako nieżyjącym ojcu znamienitego Grzegorza i w kontekście nadchodzącej dyskusji o Bonieckim, cała towarzyska zgraja, łykając ptysia, synchronicznie pokiwała głowami. Znamienity ten Bruno, ojciec Grzegorza, wybitny dziennikarz, imaginujcie sobie zacny ci on. Widz „Tańca z gwiazdami” usłyszał tyle ile zrozumiał, nieżyjący ojciec znanego dziennikarza był super przyjacielem zabawnego rysownika. No i daj im Boże, jednemu i drugiemu wraz ze wszystkimi znajomymi. Ale gdy przyszło co do czego i rozmowy o Bonieckim, ten sam Mleczko, któremu udało się w środku stanu wojennego założyć galerię w Krakowie, gdzie za subiekta robił inny wybitny Pilch, podniósł wrzawę w kwestii prześladowanego księdza „Mańka”. Jakże tak można, jemu regułę medialnego milczenia narzucać, stalinizm, cenzura, Mysia i stan wojenny.
Pisałem już o tym, niestety jestem zmuszony przypomnieć zawsze, wszędzie i w tych akapitach po raz wtóry, że ten wybitny Bruno Miecugow, nieżyjący ojciec szefa „Szkła kontaktowego”, był stalinowskim pachołkiem, który wraz z Wisławą Szymborską podpisał list „intelektualistów” pochwalający decyzję stalinowskiej prokuratury, nie w kwestii zamykania ust, ale odrąbania głowy niepokornym księżom. W studio ITI, rysownik spijający mleczko bez wypluwania, rozsławił zeszmaconego dziennikarza i potem miał śmiałość wypowiedzieć się w kwestii kolejnego księdza, zatrudnionego w tej samej firmie. Taki zwykły oglądacz TV, który nie ma świadomości w czym bierze udział łyknie tego przezabawnego rysownika i całe zabawne towarzystwo, ale jak sobie zderzyć wiedzę powszechną z telewizyjnym ornamentem, dopiero widać z jakiej… gliny ulepieni są ci ludzie. Bruno Miecugow podpisał się pod wyrokami śmierci dla kilku księży, o czym rysownik Mleczko nie mógł nie wiedzieć, bo lat ma podobnie. Nikt w studio się nie zająknął, wszyscy zgodnie obsrali decyzję szefa Księży Marianów, który uważa, że popkulturowy satanizm i lewacka bojówka Palikota nie kłóci się z nauką Kościoła. Cenzura w Internecie? Śmiech! Cenzura w praktyce, to jest dopiero zjawisko i w związku z tym mogę z czystym sumieniem przejść do cenzury w rodzinie. Komu się chce ten już dotarł do niepokojących wiadomości o tym, że LOT w porozumieniu z kapitanem B 767 wybrał się prze Atlantyk złomem cieknącym z każdej strony i tuż po starcie. Wie też, że jakiś umyślny uruchomił podwozie i cała sprawa zaczyna śmierdzieć, ale rodzinnie to się ogląda „Familiadę”. Po każdej łyżce rosołu zachwyt, że piana na pasie, że na szybowcach latał, że prezydent da medal i będzie super. Co można odpowiedzieć? Niechaj tak będzie, niech będzie super, temu Wronie i tym wszystkim przy nim, niech się kąpią w pianie, mnie gębę pozostaje zamknąć i się napawać warsztatem Bruno Miecugowa. Cenzura w Internecie? Zamykanie gęby? A po co? Wystarczy przekrzyczeć modą i wywołać strach przed detalem razem ze ślepotą na hurt. Popsułem obiad i wizerunek rysownika, ale zniesmaczonych zapraszam do Google, wszystkie zepsute potrawy i szmaciane życiorysy wyszukują się na pierwszej stronie.
Takie postaci , jak zapomniany już rysownik
mogą jedynie usłużnie podawać monowładzy rudego& Co Mleczko , najlepiej ptasie…Ci wszyscy artyści- samozwańcy służą na wiecach i zlotach , przewodniej sile narodu gębą a jak POtrzeba to… i dupą… Obżydliwe…W kraju , w którym krytyka funkcjonariusza bolszewickiej międzynarodówki , tatusia ojca redaktora ląduje w sądzie wolnej (?) , niepodległej(?) , najjaśniejszej etc. – apologia “zbłąkanego” Miecugowa- seniora czy medialny show Bonieckiego albo super star Sowy są taką samą strawą intelektualną dla 60% wyborców , jak cycki panny Mani na ostatniej stronie “Faktu”…
Takie postaci , jak zapomniany już rysownik
mogą jedynie usłużnie podawać monowładzy rudego& Co Mleczko , najlepiej ptasie…Ci wszyscy artyści- samozwańcy służą na wiecach i zlotach , przewodniej sile narodu gębą a jak POtrzeba to… i dupą… Obżydliwe…W kraju , w którym krytyka funkcjonariusza bolszewickiej międzynarodówki , tatusia ojca redaktora ląduje w sądzie wolnej (?) , niepodległej(?) , najjaśniejszej etc. – apologia “zbłąkanego” Miecugowa- seniora czy medialny show Bonieckiego albo super star Sowy są taką samą strawą intelektualną dla 60% wyborców , jak cycki panny Mani na ostatniej stronie “Faktu”…
Takie postaci , jak zapomniany już rysownik
mogą jedynie usłużnie podawać monowładzy rudego& Co Mleczko , najlepiej ptasie…Ci wszyscy artyści- samozwańcy służą na wiecach i zlotach , przewodniej sile narodu gębą a jak POtrzeba to… i dupą… Obżydliwe…W kraju , w którym krytyka funkcjonariusza bolszewickiej międzynarodówki , tatusia ojca redaktora ląduje w sądzie wolnej (?) , niepodległej(?) , najjaśniejszej etc. – apologia “zbłąkanego” Miecugowa- seniora czy medialny show Bonieckiego albo super star Sowy są taką samą strawą intelektualną dla 60% wyborców , jak cycki panny Mani na ostatniej stronie “Faktu”…
gazeta uważa że takie rzeczy nie powinny być ścigane
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10599440.html
ciekawe czemu redwatch im podpadło
gazeta uważa że takie rzeczy nie powinny być ścigane
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10599440.html
ciekawe czemu redwatch im podpadło
gazeta uważa że takie rzeczy nie powinny być ścigane
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10599440.html
ciekawe czemu redwatch im podpadło
W TVP jurorem został (C)Hołdys
za pomocą zaklęcia, które otwiera drzwi do kariery, dla kogoś, kto nie miał taty w UB, ani w WSI,ani w KC PZPR. Ani nawet żadnym TW nie był. Więc jak się z takiej pechowej rodziny pochodzi, trzeba głośno krzyczeć i tak samo pisać : ten chuj Kaczyński.
Póki jeszcze żyw.
W TVP jurorem został (C)Hołdys
za pomocą zaklęcia, które otwiera drzwi do kariery, dla kogoś, kto nie miał taty w UB, ani w WSI,ani w KC PZPR. Ani nawet żadnym TW nie był. Więc jak się z takiej pechowej rodziny pochodzi, trzeba głośno krzyczeć i tak samo pisać : ten chuj Kaczyński.
Póki jeszcze żyw.
W TVP jurorem został (C)Hołdys
za pomocą zaklęcia, które otwiera drzwi do kariery, dla kogoś, kto nie miał taty w UB, ani w WSI,ani w KC PZPR. Ani nawet żadnym TW nie był. Więc jak się z takiej pechowej rodziny pochodzi, trzeba głośno krzyczeć i tak samo pisać : ten chuj Kaczyński.
Póki jeszcze żyw.
Kurak, ja bym inaczej postawił akcent nad Jarosławem K.
To nie jest jedyny polityk, który prawidłowo postawił diagnozę. Za jednym wyjątkiem, wszyscy politycy postawili tą samą diagnozę, on jako jedyny powiedział NAM o tym głośno i próbował się przeciwstawić. Sam w pewnym momencie zrozumiał, że robiąc mały interes na telegrafie, w rzeczywistości zaciska sobie usłużnie podstawioną linę na szyi. Poza nim, pozostali są lub chcą być beneficjentami tak funkcjonującego systemu. Nie widzę na horyzoncie zdarzeń żadnego polityka, który chciałby to zmienić.
Kurak, ja bym inaczej postawił akcent nad Jarosławem K.
To nie jest jedyny polityk, który prawidłowo postawił diagnozę. Za jednym wyjątkiem, wszyscy politycy postawili tą samą diagnozę, on jako jedyny powiedział NAM o tym głośno i próbował się przeciwstawić. Sam w pewnym momencie zrozumiał, że robiąc mały interes na telegrafie, w rzeczywistości zaciska sobie usłużnie podstawioną linę na szyi. Poza nim, pozostali są lub chcą być beneficjentami tak funkcjonującego systemu. Nie widzę na horyzoncie zdarzeń żadnego polityka, który chciałby to zmienić.
Kurak, ja bym inaczej postawił akcent nad Jarosławem K.
To nie jest jedyny polityk, który prawidłowo postawił diagnozę. Za jednym wyjątkiem, wszyscy politycy postawili tą samą diagnozę, on jako jedyny powiedział NAM o tym głośno i próbował się przeciwstawić. Sam w pewnym momencie zrozumiał, że robiąc mały interes na telegrafie, w rzeczywistości zaciska sobie usłużnie podstawioną linę na szyi. Poza nim, pozostali są lub chcą być beneficjentami tak funkcjonującego systemu. Nie widzę na horyzoncie zdarzeń żadnego polityka, który chciałby to zmienić.