Niewinna rozmowa przyniosła mi temat, nie będ
Niewinna rozmowa przyniosła mi temat, nie będę precyzował o jaką rozmowę chodzi, bo zdaję sobie sprawę, że mój styl polemiczny przemieszany z wykorzystywaniem pozycji na Portalu, kasuje obiektywizm. Taką przyjąłem formułę, że nie ma na Portalu ideologicznego pacierza i tego będę konsekwentnie gorącym żelazem bronił, natomiast wykorzystywanie konkretnych osób i niemal prywatnych rozmów, żeby sobie ulżyć to już inna bajka, dlatego nie odnoszę się do takich szczegółów. Odniosę się do treści, którą da się w zasadzie sprowadzić do jednej filozoficznej zagwozdki, z tym, że dla mnie to filozofia wiejska, natomiast zagwozdka jest następująca: „system polityczny, a patologia”. Zacznę od bieżącego i ciągle aktualnego tematu, praca dla Michała Tuska. Idąc od lewej strony systemu politycznego mamy realnie socjalistyczny SLD z opinią, że to normalne ludzkie sprawy i dylematy, wszyscy coś tam chowają za uszami. Dalej nieśmiertelny ludowo-socjalistyczny PSL, który jest dumny, że z ojca na syna przechodzą państwowe posadki. Następna centrowo-liberalna PO, tłumacząca patologię jako przedsiębiorczość wzbudzającą zazdrość frustratów. Za PO wiecznie oryginalne tezy konserwatywno-liberalnych zwolenników JKM i tutaj, jak dla mnie, niespodzianka, bo okazuje się, że Tusk jest w porządku chłopak, tylko system do dupy. Dopiero na samym końcu mamy tak zwaną skrajną prawicę głoszącą, że nie ma zmiłuj się, łapy przy tyłku obcinać. Jaki sobie wybrać ustrój, żeby skończyć z patologią? Odpowiedź nasuwa się sama, ale to błędna odpowiedź, ponieważ pytanie było idiotyczne, oparte na wiejskiej filozofii. Poszukiwanie rozwiązań dla patologii w kulcie ideologicznym, to gwałt na rozumie i pożywka dla patologii. Nie ma systemu politycznego, który z definicji znosiłby nadrzędność, czyli najszerzej pojętą kulturę, zatem i na deklaracje prawicy trzeba patrzeć ostrożnie, kulturowo.
Niemal we wszystkich definicjach kultury pojawiają się takie elementy jak wzorce myślowe i kanony zachowań. Można do upadłego wprowadzać liberalizm w Iranie, realny socjalizm w Szwajcarii, czy kapitalizm w kołchozie, tylko takie zabiegi zawsze i wszędzie kończą się nie likwidacją patologii, ale komizmem i pogłębieniem wynaturzeń. Ustrój polityczny i każda inna recepta ideowa jest podrzędna do kultury. Jeśli słyszę, że praktycznie nie ma żadnej różnicy w ocenach czegoś, co dla człowieka usadowionego w kulturze śródziemnomorskiej jest oczywistą patologią, to się pytam, dlaczego miałby wspierać ustroje i systemy, które kulturowo tkwią w jaskini? Wzorcem myślowym i kanonem zachowań, jak świat światem, na długo przed socjalizmem, liberalizmem i każdym innym „izmem”, socjalizowano pokolenia. Odkąd powstały pierwsze i jeszcze nie pisane kodeksy zakazujące zjadania przedstawicieli własnego gatunku, płodzenia dzieci z własną matką, czy ojcem, powstał zalążek kultury. Gdyby na tym etapie uprawiano podobną wiejską filozofię jaką uprawiają dzisiejsi magowie od politycznych ustrojów i złotych recept systemowych, dziś nie rozważalibyśmy, czy młody Tusk może zmieniać synekury, ale czy to takie strasznie złe, że pożarł siostrę Kasię. Kultura jest najwyższą formą samokontroli i kontroli mas, dlatego tak się upieram, że usuwanie religii z kultury skończy się tragedią w kategorii – naród, populacja, czy jak kto woli masa, ponieważ bardziej sprawnego mechanizmu w tej skali nie widzę.
W tej chwili króluje nieustająca tendencja i maniera wiejskiego filozofowania, która zaciera wszelkie tabu i wszelkie zworce kulturowe. Mam nadzieję, że pomimo szaleństwa większość się zgodzi, że nie zjada się siostry, nie gwałci się matki, a jeśli tak, to czas najwyższy wejść na wyższy poziom kultury. W wysokich kulturach, nie ma przyzwolenia dla niskich zachowań i nie podlega dywagacjom sranie na wycieraczkę sąsiada, kradzież rowerów sprzed sklepów, urywanie kołpaków na osiedlu i załatwianie sowim nieudolnym pociechom „roboty”, o której nie mają bladego pojęcia. Problem w tym, że te wszystkie kanony w wysokich kulturach zostały wypracowane wieki temu, przy pomocy bezlitosnego i przykładnego sytemu kar. Od ucinania łapek złodziejskich, po szafoty, gilotyny i szubienice. Tymczasem współcześnie od lewa do prawa słyszę odwrotne recepty: „oj tam, oj tam” albo globalne naiwności – system jest winien. Niska kultura jest winna i wiejskie filozofowanie usprawiedliwiające każdą marność. Nie ścigać jednego Tuska, tylko rozwiązać sprawę systemowo? Proszę mi pokazać jakikolwiek pozytywny skutek, tego nieustającego zaklęcia. Jak do tej pory widziałem w tym wiecznie „reformowanym ustrojowo” kraju tylko jeden fenomen, który trwał krótko. Mniej więcej przez rok w gabinetach lekarskich ogólna sraczka na widok koperty, ale przy takiej jednostce czasu jak rok, to kultura popada w niekontrolowany śmiech. Początek tej niezbędnej zmiany kulturowej skończył się zjazdem na sam dół kultury, dlatego mam głęboko w kiszce wszelkie złote recepty ustrojowe, gdy dokonują jakiegokolwiek wyboru, również politycznego, oceniam poziom kultury i szukam bodaj śladów, tej najwyższej na jaką nas stać.
Kultura złodziei i różnych innych oszustów
zwanych tutaj ,,politykami” – nie ma wiele do rzeczy, dopóki będzie istniała ,,państwowa robota” i ,,państwowa posada”. Zostawmy młodego syna starego złodzieja, a spójrzmy na Józia w miejsko-gminnym przedsiębiorstwie. On swojej roboty nie zamieni na żadną inną, nawet lepiej płatną. Bo nie tylko musiał ją sobie ,,załatwić”, czyli zwyczajnie kupić, ale ma zupełnie bezcenny – święty spokój i gwarancję zatrudnienia. Podobnie zgrabna i seksowna pani Jola – która pracowicie wkleja fotki z wakacji na naszej klasie(szefowa jest na fejsie).
A jak się załapały tysiące dzisiejszych bankrutów – do ,,autostradowych kontraktów”? Trzydzieści tysięcy od łebka – podpodwykonawcy. Dlaczego nie poszli na prywatne budowy, bez wziatek i ,,prowizji”? Bo tam nie wystarczy dobrze ,,napisać” fakturę i zrzucić się na inspektora nadzoru. Trzeba jeszcze dobrze wykonać swoją pracę i trudniej ukraść.
To cała Polska tęskni za państwową robotą.
Kultura złodziei i różnych innych oszustów
zwanych tutaj ,,politykami” – nie ma wiele do rzeczy, dopóki będzie istniała ,,państwowa robota” i ,,państwowa posada”. Zostawmy młodego syna starego złodzieja, a spójrzmy na Józia w miejsko-gminnym przedsiębiorstwie. On swojej roboty nie zamieni na żadną inną, nawet lepiej płatną. Bo nie tylko musiał ją sobie ,,załatwić”, czyli zwyczajnie kupić, ale ma zupełnie bezcenny – święty spokój i gwarancję zatrudnienia. Podobnie zgrabna i seksowna pani Jola – która pracowicie wkleja fotki z wakacji na naszej klasie(szefowa jest na fejsie).
A jak się załapały tysiące dzisiejszych bankrutów – do ,,autostradowych kontraktów”? Trzydzieści tysięcy od łebka – podpodwykonawcy. Dlaczego nie poszli na prywatne budowy, bez wziatek i ,,prowizji”? Bo tam nie wystarczy dobrze ,,napisać” fakturę i zrzucić się na inspektora nadzoru. Trzeba jeszcze dobrze wykonać swoją pracę i trudniej ukraść.
To cała Polska tęskni za państwową robotą.
Celnie trafiasz
Trafia do mnie to, czego sam nie miałem okazji albo i talentu sformułować, a tu mam gotowca. Pozwolę sobie teraz poprowadzieć temat w jednym z wielu możliwych kierunków, zanim zlecą się tutaj piewcy wyższości kultur inych niż polska nad kulturą “tego kraju”, bezczelnie nazywanego też “u nas”, kiedy tylko mowa o zjawiskach negatywnych.
Nie jest problemem to, że my patologii nie widzimy, tylko to, że praktycznie nie możemy jej karać. Jedno z pierwszych wrażeń pobytu w krajach postkapitalistycznych (sic!) jest takie, że ludzie wydają się tam uczciwsi. Po bliższym pozaniu widać, że może i są na pozór uczciwi, ale delikatnie mówiąc, nie wykazują fanatyzmu na tym tle. Żeby nie być gołosłownym, to weźmy taką obiegową ostoję porządku jak Niemcy. Tam kolejnych dwóch prezydentów nie dotrwało do końca kadencji, bo się okazali szwindlarzami. A ten przykład też nie jest przypadkowy, bo pokazuję różnicę – oni musieli odejść. Zapewniono im łagodne traktowanie ze względu na godność urzędu. Jednak w ocenach to nie zmienia niczego, na niższych szczeblach przyłapanie na takich występkach oznacza wylanie na zbity pysk i towarzyski wstyd. W PRL bis tego nie ma. Uczciwość ani nie jest Polakom obca, ani nie jest gdzie indziej lepiej znana niż u nas. Różnica jest w tym, że w niektórych krajch delikwent przyłapany na przekręcie musi odejść dla dobra tych jeszcze nie przyłapancyh, a żulia nad Wisłą nie musi. Zgadzam się, że system niczego nie zmieni, oraz że kultura jest podstawą. Te sprawy mamy porównywalne do innych krajów zachodnich. Problem jest ściśle personalny. Wracamy do tematu, kto jest kim i skąd się wziął oraz dlaczego wszyscy widzą patologię, a niewiele z tym można zrobić.
Celnie trafiasz
Trafia do mnie to, czego sam nie miałem okazji albo i talentu sformułować, a tu mam gotowca. Pozwolę sobie teraz poprowadzieć temat w jednym z wielu możliwych kierunków, zanim zlecą się tutaj piewcy wyższości kultur inych niż polska nad kulturą “tego kraju”, bezczelnie nazywanego też “u nas”, kiedy tylko mowa o zjawiskach negatywnych.
Nie jest problemem to, że my patologii nie widzimy, tylko to, że praktycznie nie możemy jej karać. Jedno z pierwszych wrażeń pobytu w krajach postkapitalistycznych (sic!) jest takie, że ludzie wydają się tam uczciwsi. Po bliższym pozaniu widać, że może i są na pozór uczciwi, ale delikatnie mówiąc, nie wykazują fanatyzmu na tym tle. Żeby nie być gołosłownym, to weźmy taką obiegową ostoję porządku jak Niemcy. Tam kolejnych dwóch prezydentów nie dotrwało do końca kadencji, bo się okazali szwindlarzami. A ten przykład też nie jest przypadkowy, bo pokazuję różnicę – oni musieli odejść. Zapewniono im łagodne traktowanie ze względu na godność urzędu. Jednak w ocenach to nie zmienia niczego, na niższych szczeblach przyłapanie na takich występkach oznacza wylanie na zbity pysk i towarzyski wstyd. W PRL bis tego nie ma. Uczciwość ani nie jest Polakom obca, ani nie jest gdzie indziej lepiej znana niż u nas. Różnica jest w tym, że w niektórych krajch delikwent przyłapany na przekręcie musi odejść dla dobra tych jeszcze nie przyłapancyh, a żulia nad Wisłą nie musi. Zgadzam się, że system niczego nie zmieni, oraz że kultura jest podstawą. Te sprawy mamy porównywalne do innych krajów zachodnich. Problem jest ściśle personalny. Wracamy do tematu, kto jest kim i skąd się wziął oraz dlaczego wszyscy widzą patologię, a niewiele z tym można zrobić.
u nas nie trzeba aż tak się pilnować
Powszechny pogląd: “to na Zachodzie nie do pomyślenia!”.
Otóż jak najbardziej jest do pomyślenia a nawet do zrobienia, różnica leży w tym, że tamtejsi politycy czują zwierzęcy strach przed wrednymi pismakami.
Społeczeństwa przymkną oczy ze zrozumieniem, ale pismaki z żądzy zysku i sławy zniszczą piękną dziedziczną karierę.
Co do kultury, to mam wątpliwości czy istnieje taka w której załatwianie posady rodzonemu dziecku jest potępione.
Rożnice między kulturami polegają raczej w podejściu do szwagrów i dalszych krewnych.
u nas nie trzeba aż tak się pilnować
Powszechny pogląd: “to na Zachodzie nie do pomyślenia!”.
Otóż jak najbardziej jest do pomyślenia a nawet do zrobienia, różnica leży w tym, że tamtejsi politycy czują zwierzęcy strach przed wrednymi pismakami.
Społeczeństwa przymkną oczy ze zrozumieniem, ale pismaki z żądzy zysku i sławy zniszczą piękną dziedziczną karierę.
Co do kultury, to mam wątpliwości czy istnieje taka w której załatwianie posady rodzonemu dziecku jest potępione.
Rożnice między kulturami polegają raczej w podejściu do szwagrów i dalszych krewnych.
Lekarzom pozaszywać
Lekarzom pozaszywać kieszenie, a nepotyzm; no cóż to tylko kolejny sposób zdobywania białka:)
Lekarzom pozaszywać
Lekarzom pozaszywać kieszenie, a nepotyzm; no cóż to tylko kolejny sposób zdobywania białka:)
Kultura
w obecnym czasie i miejscu jest, moim zdaniem nieopłacalna.
Kultura
w obecnym czasie i miejscu jest, moim zdaniem nieopłacalna.