Lech „Bolek” Wałęsa, dostarczyciel codziennej dawki całkiem niezłego humoru, o ile przepuścić to przez odpowiednie filtry, pożegnał się z Ziemią i zabrał się na pokład UFO. Na jednym ze swoich spotkań, po zwyczajowej dawce megalomańskich przechwałek i pobożnych życzeń, Bolek kompletnie odleciał. Nie jest to nic nowego w wykonaniu tego ufoludka SB, ale tym razem było grubo, nawet jak na Bolka.
O jaką „koncpecjem” chodzi? Cała ta codzienna szarpanina na Ziemi nie znaczy, bo lada chwila można się spodziewać UFO, które przekroi naszą planetę na pół. Wiem jak to brzmi, ale chyba nikogo, kto choć pobieżnie zna możliwości Bolka, nie muszę przekonywać, że to autentyczne słowa. Póki co nie padła konkretna data odwiedzin, w każdym razie przecięcie Ziemi na pół rodzi dość jednoznaczne konsekwencje polityczne i temu warto się na poważnie przyjrzeć.
Wyłamię się z grona rozbawionych i powiem, że taka inwazja o jakiej mówi Bolek, to nic innego jako ogólny poziom intelektualny oraz faktograficzny wszelakich publikacji polskojęzycznych mediów. Czego to już PiS nie robił na czołówkach medialnych? Wszystko robił, stalinizm, nazizm, putinizm, Białoruś, no to czemu nie miałby poszatkować Ziemi. Trzeba pamiętać, że PiS poza wymienionymi plagami „podzielił Polaków”, a to jest nic innego jak orzeszek wbity w lodowiec, co doprowadzi do rozpadu kontynentów na Europejski i Ciemnogród i to bez udziału UFO, wystarczy jeden news w TVN.