Reklama

Obserwując ostatnie wyczyny księdza Bonieckiego da się uku

Obserwując ostatnie wyczyny księdza Bonieckiego da się ukuć taką tezę, że medialny duchowny pracuje na stanowisko kapelana Ruchu Palikota. Więcej w tej tezie widzę realnych motywacji, niż mojej złośliwości. Wydawać by się mogło, że człowiek zmierzający do wieku biblijnego powinien zachować jako taką powagę, a przynajmniej bronić się przed zdziecinnieniem. Nie wiem może jakieś ziół od Bittnera zalecić, tudzież Amol, coś na pobudzenie otrzeźwienia. Każdy ma swoje powołanie, swoją świeczkę i tak dalej, najwyraźniej zakonnik Boniecki rozminął się z powołaniem i podobny błąd zawsze można naprawić, nie bacząc na staż pomyłki. Najbardziej mnie śmieszą brawka jakie zbiera duchowny od kibiców ateizmu, już chyba parę razy wspominałem, ale powtórzę raz jeszcze, że dla mnie wojujący ateista jest niczym innym jak groteską ateizmu i parodią samego siebie. Ateizm ze swej natury jest wyborem indywidualnym, a nie krzewieniem nowej religii, która się nazywa „brak wiary w boga”. Gdyby wszyscy księża byli tacy jak Boniecki, to ja bym się zapisał do Kościoła Katolickiego – odgrażają się oryginały ateizmu. Czy ateista może palnąć większą bzdurę? Czy ksiądz może otrzymać gorszą recenzję swojej posługi? Jedno i drugie wydaje mi się szczytem możliwości. Ksiądz, którego chwalą ateiści jest brakorobem i wystarczy przyłożyć tę samą mirę do innych zawodów, żeby zrozumieć w czym rzecz. Złodziej chwalący policjanta, miłośnik zwierząt kochający producenta psiego smalcu, pobity zachwycony agresorem. Coś tu chyba koliduje. Z mojego zdystansowanego punktu widzenia, taki ksiądz jak Boniecki, już dawno powinien być zawieszony jeśli nie pozbawiony prawa wykonywania zawodu, bo on jest niczym ten instruktor prawa jazdy, który doradzał kierowcom ciężarówek „walenie w osobówkę”. Przedstawiciel dowolnego zawodu, który nie przestrzega żelaznych kryteriów zawodu jest brakorobem. Ksiądz nie jest od tego, żeby był fajny i oryginalny, ksiądz jest po to, by pilnować religijnego porządku, odwiecznego, w którym nie ma miejsca na modne egzegezy. Kolejne wybryki zakonnika Bonieckiego, teraz hakerzy, są dziecinadą, sekciarstwem, bo z religią nie ma to już nic wspólnego Biega staruszek od kamery do kamery i obnosi swoje żale, że mu słupki popularności, przez rygor zakonny spadają. Prostemu ludowi takie męki przypadają do gustu, jedna aktorka będzie występować z Kościoła, drugi dziennikarz wstępować. Jest już kościół scjentologów, może być kościół Bonieckich. Tylko niech się w końcu zakonnik zdecyduje, czy chce być księdzem, czy guru?

Reklama

 

Reklama

15 KOMENTARZE

  1. raczej nie guru
    Polski Kościół praktycznie od zawsze dymi od wewnętrznych sporów ale na szczęście starcia nigdy nie dotyczą spraw nabożnych, czyli np celibatu albo niepokalanego poczęcia a koncentrują się wokół pieniędzy i władzy.
    Dlatego fundament jest na razie stabilny.
    Również Boniecki nigdy nie był szczególnie aktywnym heretykiem czy reformatorem. Robił to co lubił, korzystając z pewnego luzu do którego przywykł.
    Ostatnie wydarzenia są bardziej efektem posuwania go w złym kierunku przez świeckich znajomych, niż jakąś osobistą decyzją na bazie przełomu teologicznego.
    Raczej bym nie przeceniał tego zjawiska, Boniecki niema ochoty być guru, walczy tylko o święty spokój i odrobinę luzu, które mu zabrano.

  2. raczej nie guru
    Polski Kościół praktycznie od zawsze dymi od wewnętrznych sporów ale na szczęście starcia nigdy nie dotyczą spraw nabożnych, czyli np celibatu albo niepokalanego poczęcia a koncentrują się wokół pieniędzy i władzy.
    Dlatego fundament jest na razie stabilny.
    Również Boniecki nigdy nie był szczególnie aktywnym heretykiem czy reformatorem. Robił to co lubił, korzystając z pewnego luzu do którego przywykł.
    Ostatnie wydarzenia są bardziej efektem posuwania go w złym kierunku przez świeckich znajomych, niż jakąś osobistą decyzją na bazie przełomu teologicznego.
    Raczej bym nie przeceniał tego zjawiska, Boniecki niema ochoty być guru, walczy tylko o święty spokój i odrobinę luzu, które mu zabrano.

  3. raczej nie guru
    Polski Kościół praktycznie od zawsze dymi od wewnętrznych sporów ale na szczęście starcia nigdy nie dotyczą spraw nabożnych, czyli np celibatu albo niepokalanego poczęcia a koncentrują się wokół pieniędzy i władzy.
    Dlatego fundament jest na razie stabilny.
    Również Boniecki nigdy nie był szczególnie aktywnym heretykiem czy reformatorem. Robił to co lubił, korzystając z pewnego luzu do którego przywykł.
    Ostatnie wydarzenia są bardziej efektem posuwania go w złym kierunku przez świeckich znajomych, niż jakąś osobistą decyzją na bazie przełomu teologicznego.
    Raczej bym nie przeceniał tego zjawiska, Boniecki niema ochoty być guru, walczy tylko o święty spokój i odrobinę luzu, które mu zabrano.

  4. Na zdziecinnienie nie ma
    Na zdziecinnienie nie ma lekarstwa. Juz było takich wielu co straciło autorytet,szacunek i wszystko w starości. Dlatego zakaz wypowiedzi jest dla niego pożyteczny. Odsłaniają się jego prawdziwe myśli,więc lepiej spuścić zasłonę milczenia.

  5. Na zdziecinnienie nie ma
    Na zdziecinnienie nie ma lekarstwa. Juz było takich wielu co straciło autorytet,szacunek i wszystko w starości. Dlatego zakaz wypowiedzi jest dla niego pożyteczny. Odsłaniają się jego prawdziwe myśli,więc lepiej spuścić zasłonę milczenia.

  6. Na zdziecinnienie nie ma
    Na zdziecinnienie nie ma lekarstwa. Juz było takich wielu co straciło autorytet,szacunek i wszystko w starości. Dlatego zakaz wypowiedzi jest dla niego pożyteczny. Odsłaniają się jego prawdziwe myśli,więc lepiej spuścić zasłonę milczenia.