Rusza polska inicjatywa dyplomatyczna.
Wystawiamy drużynę najlepszą na jaką w tej chwili nas stać. Wielobarwną, pluralistyczną, znaną i lubianą w kręgach dyplomatycznych tzw. Zachodu.
Rusza polska inicjatywa dyplomatyczna.
Wystawiamy drużynę najlepszą na jaką w tej chwili nas stać. Wielobarwną, pluralistyczną, znaną i lubianą w kręgach dyplomatycznych tzw. Zachodu.
Z forsowania Włodzimierza Cimoszewicza na sekretarza generalnego Rady Europy, z pewnością najbardziej cieszy się Konstanty Miodowicz. To zawsze jakaś gwarancja, że Cimoszewicz nie wystartuje znów na krajowym podwórku w wyścigu po fotel prezydencki. Musi też niezmiernie radować się na przykład Jarosław Gowin, który coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, iż “użądlenie ideą IV RP” prędzej czy później, jeśli idzie o jego polityczną drogę, nie pójdzie na marne. O radości pokawałeczkowanej kanapy lewicowej, nawet nie ma co wspominać
Kandydatura Anny Fotygi na ambasadora przy ONZ, to nic innego jak konsekwentna logika procesu “dożynania watah”. Zgoda na wyekspediowanie części krótkiej ławki kadrowej Lecha Kaczyńskiego, to coraz mniejsze pole manewru, przy ewentualnym zwrocie politycznym(a może prościej sondażowym) tu w kraju. A jeśli tak, to chyba nawet w “skonsolidowanym jądrze rewolucji moralnej”, zaczyna już brać górę nastrój demobilizacji, co zawsze budziło instynkty “na złoty spadochron” byle dalej od katastrofy.
Oczywiście każdy, choćby średnio zorientowany w polityce zagranicznej obserwator wie, jak prestiżowe i absorbujące uwagę mediów, jest stanowisko ambasadora przy ONZ.
Radek Sikorski, to z tych trzech kandydatur przypadek najciekawszy.
Musi w zaistniałej sytuacji grać na więcej niż jednym fortepianie. O ile u nas nie ma z tym większego problemu, bo zarówno obóz prezydencki, jak i otoczenie wizerunkowe premiera nie chciałoby na przykład by pozostając na miejscu bruździł im tutaj w sondażach popularności, o tyle dla “krewkiego Radka” za granicą zaczynają się już większe schody.
Ale PO i tak łapie się za własny ogon.
Poza Fotygą bowiem, każdy inny wybór powoduje, że “ludzie PO” w Parlamencie Europejskim, będą musieli z racji pozycji Polski, powściągać swoje ambicje do zajęcia eksponowanych stanowisk tamże. Może się okazać, że na skutek roboty ich krajowych kolegów, którą przecież oficjalnie należy komplementować i wspierać.
I tak oto polityka personalna, na zewnątrz łącząca i robiona “ponad podziałami”, okazuje się wewnątrz przedsiębiorstwa pod nazwą partia polityczna, kością niezgody lub jak kto woli “podgryzaniem się buldogów”.
Tylko, czy to w ogóle może jeszcze kogoś dziwić?
A ja myślałem,
że polałem ten nasz mocarstwowy ton, nutką ironii;) Człowiek się całe życie uczy….
A ja myślałem,
że polałem ten nasz mocarstwowy ton, nutką ironii;) Człowiek się całe życie uczy….
A ja myślałem,
że polałem ten nasz mocarstwowy ton, nutką ironii;) Człowiek się całe życie uczy….
A ja myślałem,
że polałem ten nasz mocarstwowy ton, nutką ironii;) Człowiek się całe życie uczy….
A ja myślałem,
że polałem ten nasz mocarstwowy ton, nutką ironii;) Człowiek się całe życie uczy….
A ja myślałem,
że polałem ten nasz mocarstwowy ton, nutką ironii;) Człowiek się całe życie uczy….
A ja myślałem,
że polałem ten nasz mocarstwowy ton, nutką ironii;) Człowiek się całe życie uczy….
Partyzancie
Coś za coś. To z daleka pachnie umową.
A pani Anna na pewno nie wypowie żadnego słowa za dużo. Ona w ogóle, zdaje się, żadnego nie wypowiada. Co dopiero za dużo.
Ja mam nadzieję,
że ona tam będzie “hardcore negotiator” i wstaniemy w tym ONZ “z kolan”;)
Partyzancie
Coś za coś. To z daleka pachnie umową.
A pani Anna na pewno nie wypowie żadnego słowa za dużo. Ona w ogóle, zdaje się, żadnego nie wypowiada. Co dopiero za dużo.
Ja mam nadzieję,
że ona tam będzie “hardcore negotiator” i wstaniemy w tym ONZ “z kolan”;)
Partyzancie
Coś za coś. To z daleka pachnie umową.
A pani Anna na pewno nie wypowie żadnego słowa za dużo. Ona w ogóle, zdaje się, żadnego nie wypowiada. Co dopiero za dużo.
Ja mam nadzieję,
że ona tam będzie “hardcore negotiator” i wstaniemy w tym ONZ “z kolan”;)
Partyzancie
Coś za coś. To z daleka pachnie umową.
A pani Anna na pewno nie wypowie żadnego słowa za dużo. Ona w ogóle, zdaje się, żadnego nie wypowiada. Co dopiero za dużo.
Ja mam nadzieję,
że ona tam będzie “hardcore negotiator” i wstaniemy w tym ONZ “z kolan”;)
Partyzancie
Coś za coś. To z daleka pachnie umową.
A pani Anna na pewno nie wypowie żadnego słowa za dużo. Ona w ogóle, zdaje się, żadnego nie wypowiada. Co dopiero za dużo.
Ja mam nadzieję,
że ona tam będzie “hardcore negotiator” i wstaniemy w tym ONZ “z kolan”;)
Pięknie nas robią w bambuko
A naród słucha i zagłosuje tak jak zalecą klecha i telewizor.
Bo któż spostrzeże te szyte grubą nicią gierki?
No właśnie
Ale to chyba świadczy o tym, że normalniejemy. Czyli nie zajmujemy się tym, na co nie mamy wpływu. I może dobrze. Przecież nie można długo funkcjonować na poziomie przedzawałowym.
Pięknie nas robią w bambuko
A naród słucha i zagłosuje tak jak zalecą klecha i telewizor.
Bo któż spostrzeże te szyte grubą nicią gierki?
No właśnie
Ale to chyba świadczy o tym, że normalniejemy. Czyli nie zajmujemy się tym, na co nie mamy wpływu. I może dobrze. Przecież nie można długo funkcjonować na poziomie przedzawałowym.
Pięknie nas robią w bambuko
A naród słucha i zagłosuje tak jak zalecą klecha i telewizor.
Bo któż spostrzeże te szyte grubą nicią gierki?
No właśnie
Ale to chyba świadczy o tym, że normalniejemy. Czyli nie zajmujemy się tym, na co nie mamy wpływu. I może dobrze. Przecież nie można długo funkcjonować na poziomie przedzawałowym.
Pięknie nas robią w bambuko
A naród słucha i zagłosuje tak jak zalecą klecha i telewizor.
Bo któż spostrzeże te szyte grubą nicią gierki?
No właśnie
Ale to chyba świadczy o tym, że normalniejemy. Czyli nie zajmujemy się tym, na co nie mamy wpływu. I może dobrze. Przecież nie można długo funkcjonować na poziomie przedzawałowym.
Pięknie nas robią w bambuko
A naród słucha i zagłosuje tak jak zalecą klecha i telewizor.
Bo któż spostrzeże te szyte grubą nicią gierki?
No właśnie
Ale to chyba świadczy o tym, że normalniejemy. Czyli nie zajmujemy się tym, na co nie mamy wpływu. I może dobrze. Przecież nie można długo funkcjonować na poziomie przedzawałowym.
Watykan bylby jednak lepszy
to i tak juz inny papiez, a fatyga by tam niczego juz nie mogla spieprzyc, kleczalaby i sie modlila.
Watykan bylby jednak lepszy
to i tak juz inny papiez, a fatyga by tam niczego juz nie mogla spieprzyc, kleczalaby i sie modlila.
Watykan bylby jednak lepszy
to i tak juz inny papiez, a fatyga by tam niczego juz nie mogla spieprzyc, kleczalaby i sie modlila.
Watykan bylby jednak lepszy
to i tak juz inny papiez, a fatyga by tam niczego juz nie mogla spieprzyc, kleczalaby i sie modlila.
Watykan bylby jednak lepszy
to i tak juz inny papiez, a fatyga by tam niczego juz nie mogla spieprzyc, kleczalaby i sie modlila.