Rozpoczął się Wielki Etap. Premier Donald Tusk właśnie ogłosił, że zostawi Polskę cyfrową. Do tej pory żyliśmy analogowo, a może w analogii.
Rozpoczął się Wielki Etap. Premier Donald Tusk właśnie ogłosił, że zostawi Polskę cyfrową. Do tej pory żyliśmy analogowo, a może w analogii. Jeśli w analogii, to nie bardzo wiem do czego więc kupuję wersję analogową. Cóż to znaczy dla narodu tak licznego? Czy to, że każdy teraz posiadaczem różnych cyfrowych polsatów czy innych klonów ITI zostanie? Może i to miał na myśli Tusk, zważając na tak ścisłą współpracę jego koleżanki Hanny Gronkiewicz Waltz z koncernem Waltera właśnie. Praca na Łazienkowskiej wre podobno, a znaczy to nie mniej ni więcej, niż tylko to, że ręce zaciera Walter, a skoro Walter to i Waltz, a skoro Waltz to przecież i Tusk, bo jakżeby inaczej.
Tu o co innego idzie, moi drodzy. Skoro Polska cyfrowa ma być, to niechybnie o o system zero – jedynkowy chodzi. Drżyjcie narody! Cóż to może oznaczać? Ni mniej ni więcej, tylko biblijne tak lub nie. Reszta od szatana pochodzi. Problem jedynie mogą mieć zagorzali katolicy, bo przecież nie chodzi tu o boskie „tak lub nie”, ale o to, że Donald na biblijnej prawdzie system do narodu wprowadza. Zagorzały katolik z opcji opozycyjnej Donalda przecież nie lubi i nawet jeśli systemem zero – jedynkowym nigdy się nie posługiwał, tak tutaj nie wypada nie przyznać, że stara się premier i to właśnie, jakby to powiedzieć, w katolika imieniu. I oko do wszystkich puszcza.
Ciekawy jestem jak ten system się sprawdzi. Nieufny jestem w stosunku do tego, ale ja z reguły nieufny jestem, ator, ator, ator. Jest jeden mały problem, wszakże. Skoro Tusk cyfryzacji narodu i systemu chce, to po cóż on konstytucję pragnie zmieniać? Żeby tak prezydentowi zdanie ograniczać? Przecież kto jak kto, ale prezydent jeśli chodzi o ustawę, to albo przyjmie albo nie, więc system zero – jedynkowy jak nic.
Coś kombinuje ten nasz premier i miota się, ale my jako naród na cyfryzację narodu musimy powiedzieć „tak” lub „nie”. Ale jeśli powiemy „tak”, to co ja zrobię z moją kolekcją winyli?
A dlaczego nie na Marsa? Sojuzem T5 – JP II
Ten śmieszny , sepleniący mitoman ma takie pojęcie o przedmiocie sprawy jak o lotach międzykontynentalnych.W sprawie DVB-T nie zrobiono NIC , a w sprawie lotu na Marsa – mamy prawdziwego kosmonautę Hermaszewskiego.Jeszcze tylko jakiś ,,pojazd kosmiczny” i …..leeeeecimy!
A dlaczego nie na Marsa? Sojuzem T5 – JP II
Ten śmieszny , sepleniący mitoman ma takie pojęcie o przedmiocie sprawy jak o lotach międzykontynentalnych.W sprawie DVB-T nie zrobiono NIC , a w sprawie lotu na Marsa – mamy prawdziwego kosmonautę Hermaszewskiego.Jeszcze tylko jakiś ,,pojazd kosmiczny” i …..leeeeecimy!