Znów jesteśmy postawieni przed dylematem i dyskusją na temat godnej śmierci i prawach człowieka, podobnie jak w przypadku niedawnej sprawy Eulany Englaro. Piszę, że MY jesteśmy wezwani do dyskusji, ponieważ uważam, że jest to jeden z tych problemów, wobec którego nie można przejść obojętnie. Głosy, aby ten przypadek nie stał się znów powodem do dyskusji, to próba ograniczenia prawa do wyrażania opinii o prawie człowieka o decydowaniu o swym losie.
Matka czterdziestoletniego Krzysztof Jackiewicza prosi o to, aby jej syn, który wegetuje od 24 lat, mógł odejść z tego świata śmierci i obłudy. Krzysztof jest chory na rzadką chorobę, spowodowaną wirusem która doprowadziła do degeneracji mózgu i móżdżku w sposób nieodwracalny. Zostało to już zdiagnozowane wiele lat temu i nie ma wątpliwości, jak zresztą w przypadku włoskiej kobiety – ten człowiek już nie żyje, jeżeli za życie można uznać samoświadomość istnienia.
Sprawa jest jednoznaczna – ten człowiek już nie żyje, a jego matka nie domaga się dla niego litości, lecz prawa do godnego odejścia. Choroba zabrała mu samoświadomość i niezależność, autonomiczność osoby ludzkiej, coś, co dla każdego powinno być najważniejsze, czyli wolność wyboru. Jeżeli niewola, jakiej jest poddawany przez ostatnie 24 lata nie może być przerwana przez niego samego – to należy dać prawo jego matce do tej ostatniej posługi.
Świadomość każdego człowieka jest ograniczona sprawnością mózgu i to od jego sprawności zależy, czy jest on człowiekiem, czy tylko skrawkiem biologicznym. Krzysztof Jackiewicz został pozbawiony przez chorobę prawa do godnego życia, odżywiania, które jest czynnością wymuszaną, nie można nazwać nawet terapią. Ten człowiek znajduje się od 24 lat w agonii, a przedłużanie mu tego stanu, to zgoda na to, aby urojona cywilizacja obrony życia, za wszelką cenę, zmieniła się w cywilizację śmierci. Tylko wolność osobnicza, pełna, której nie można ograniczać, może ten problem rozwiązać, wolność nie ograniczona dogmatem i zakazem.
Problem eutanazji, o czym pisałem już wielokrotnie, powinien być obszarem decyzji indywidualnych, w ramach prawa. Eutanazja powinna być w Polsce dozwolona.We Francji działa Stowarzyszenie na Rzecz Godnej Śmierci. Warto się zastanowić, czy prawo do własnej śmierci nie powinno być tylko i wyłącznie w naszych rękach. Bo w prawie do godnego życia zawiera się prawo do godnej śmierci…
W sprawie Jackiewicza, podobnie jak w szczęśliwie zakończonej sprawie Eluany Englaro, należy wspierać jego rodzinę,
Bo to ona cierpi. I tak jak ojciec Włoszki dokonał aktu miłosierdzia wobec swojej córki, tak również matka chorego syna powinna mieć to prawo.
A państwo, którego obowiązkiem jest respektowanie praw człowieka, w tym prawa do godnej śmierci, nie powinno stać po stronie tych, którym doktryna religijna pozwala na to, aby przypatrywać się 24 – letniej agonii człowieka.
Azrael
godna smierc
nic mnie bardziej nie wkurza jak chęć decydowania za mnie.ale w tej sytuacji popieram prawo rodziny do odłączenia aparatury oni albo znają zapatrywania tej osoby albo sami już mają dość i to też trzeba zrozumieć. dodam że jestem gorącym zwolennikiem eutanazji na życzenie
ale wiem że czarni do tego szybko nie dopuszczą a ja musze myśleć o sobie perspektywicznie więc już dziś (jeszcze nie wybieram się do krainy wiecznych łowów ale trzeba być przezornym
szczególnie jak się lubi poszaleć na drodze) szukam dobrych sposobów na łagodne i sprawne pożegnanie na własne życzenie.
godna smierc
nic mnie bardziej nie wkurza jak chęć decydowania za mnie.ale w tej sytuacji popieram prawo rodziny do odłączenia aparatury oni albo znają zapatrywania tej osoby albo sami już mają dość i to też trzeba zrozumieć. dodam że jestem gorącym zwolennikiem eutanazji na życzenie
ale wiem że czarni do tego szybko nie dopuszczą a ja musze myśleć o sobie perspektywicznie więc już dziś (jeszcze nie wybieram się do krainy wiecznych łowów ale trzeba być przezornym
szczególnie jak się lubi poszaleć na drodze) szukam dobrych sposobów na łagodne i sprawne pożegnanie na własne życzenie.
godna smierc
nic mnie bardziej nie wkurza jak chęć decydowania za mnie.ale w tej sytuacji popieram prawo rodziny do odłączenia aparatury oni albo znają zapatrywania tej osoby albo sami już mają dość i to też trzeba zrozumieć. dodam że jestem gorącym zwolennikiem eutanazji na życzenie
ale wiem że czarni do tego szybko nie dopuszczą a ja musze myśleć o sobie perspektywicznie więc już dziś (jeszcze nie wybieram się do krainy wiecznych łowów ale trzeba być przezornym
szczególnie jak się lubi poszaleć na drodze) szukam dobrych sposobów na łagodne i sprawne pożegnanie na własne życzenie.
godna smierc
nic mnie bardziej nie wkurza jak chęć decydowania za mnie.ale w tej sytuacji popieram prawo rodziny do odłączenia aparatury oni albo znają zapatrywania tej osoby albo sami już mają dość i to też trzeba zrozumieć. dodam że jestem gorącym zwolennikiem eutanazji na życzenie
ale wiem że czarni do tego szybko nie dopuszczą a ja musze myśleć o sobie perspektywicznie więc już dziś (jeszcze nie wybieram się do krainy wiecznych łowów ale trzeba być przezornym
szczególnie jak się lubi poszaleć na drodze) szukam dobrych sposobów na łagodne i sprawne pożegnanie na własne życzenie.
godna smierc
nic mnie bardziej nie wkurza jak chęć decydowania za mnie.ale w tej sytuacji popieram prawo rodziny do odłączenia aparatury oni albo znają zapatrywania tej osoby albo sami już mają dość i to też trzeba zrozumieć. dodam że jestem gorącym zwolennikiem eutanazji na życzenie
ale wiem że czarni do tego szybko nie dopuszczą a ja musze myśleć o sobie perspektywicznie więc już dziś (jeszcze nie wybieram się do krainy wiecznych łowów ale trzeba być przezornym
szczególnie jak się lubi poszaleć na drodze) szukam dobrych sposobów na łagodne i sprawne pożegnanie na własne życzenie.
godna smierc
nic mnie bardziej nie wkurza jak chęć decydowania za mnie.ale w tej sytuacji popieram prawo rodziny do odłączenia aparatury oni albo znają zapatrywania tej osoby albo sami już mają dość i to też trzeba zrozumieć. dodam że jestem gorącym zwolennikiem eutanazji na życzenie
ale wiem że czarni do tego szybko nie dopuszczą a ja musze myśleć o sobie perspektywicznie więc już dziś (jeszcze nie wybieram się do krainy wiecznych łowów ale trzeba być przezornym
szczególnie jak się lubi poszaleć na drodze) szukam dobrych sposobów na łagodne i sprawne pożegnanie na własne życzenie.
Brak definicji !
Właśnie brak uregulowań dotyczących początku i końca człowieka prowadzi do wielu bezsensownych problemów. To jest wspólny mianownik i godnej śmierci, i zapłodnienia in vitro. Podpisuję się wszystkimi łapami pod decydującą rolą świadomego umysłu jako wyróżnika istoty ludzkiej. Po likwidacji tej świadomości ( nieodwracalnej, rzecz jasna ! ) stajemy się już tylko szczątkami, które oczywiście też zasługują na szacunek – ale jednak w innych kategoriach.
Jedyne, co mnie przeraża w związku z perspektywą zakończenia życia, to możliwość długotrwałego obumierania …. znam takie przypadki i wiem, że wtedy "człowiek to brzmi dumnie" nabiera zupełnie innego znaczenia …
Tetryk
No, to by trzeba obudować z obu stron,
tzn. od końca i początku życia, inaczej – wywodząc ad absurdum – można zakładać wsteczną aborcję, do momentu pojawienia się oznak świadomości u noworodków…
Ale racja, że coś jest na rzeczy z tymi definicjami, problem chyba w tym, że życie nie chce się w nie mieścić.
Brak definicji !
Właśnie brak uregulowań dotyczących początku i końca człowieka prowadzi do wielu bezsensownych problemów. To jest wspólny mianownik i godnej śmierci, i zapłodnienia in vitro. Podpisuję się wszystkimi łapami pod decydującą rolą świadomego umysłu jako wyróżnika istoty ludzkiej. Po likwidacji tej świadomości ( nieodwracalnej, rzecz jasna ! ) stajemy się już tylko szczątkami, które oczywiście też zasługują na szacunek – ale jednak w innych kategoriach.
Jedyne, co mnie przeraża w związku z perspektywą zakończenia życia, to możliwość długotrwałego obumierania …. znam takie przypadki i wiem, że wtedy "człowiek to brzmi dumnie" nabiera zupełnie innego znaczenia …
Tetryk
No, to by trzeba obudować z obu stron,
tzn. od końca i początku życia, inaczej – wywodząc ad absurdum – można zakładać wsteczną aborcję, do momentu pojawienia się oznak świadomości u noworodków…
Ale racja, że coś jest na rzeczy z tymi definicjami, problem chyba w tym, że życie nie chce się w nie mieścić.
Brak definicji !
Właśnie brak uregulowań dotyczących początku i końca człowieka prowadzi do wielu bezsensownych problemów. To jest wspólny mianownik i godnej śmierci, i zapłodnienia in vitro. Podpisuję się wszystkimi łapami pod decydującą rolą świadomego umysłu jako wyróżnika istoty ludzkiej. Po likwidacji tej świadomości ( nieodwracalnej, rzecz jasna ! ) stajemy się już tylko szczątkami, które oczywiście też zasługują na szacunek – ale jednak w innych kategoriach.
Jedyne, co mnie przeraża w związku z perspektywą zakończenia życia, to możliwość długotrwałego obumierania …. znam takie przypadki i wiem, że wtedy "człowiek to brzmi dumnie" nabiera zupełnie innego znaczenia …
Tetryk
No, to by trzeba obudować z obu stron,
tzn. od końca i początku życia, inaczej – wywodząc ad absurdum – można zakładać wsteczną aborcję, do momentu pojawienia się oznak świadomości u noworodków…
Ale racja, że coś jest na rzeczy z tymi definicjami, problem chyba w tym, że życie nie chce się w nie mieścić.
Brak definicji !
Właśnie brak uregulowań dotyczących początku i końca człowieka prowadzi do wielu bezsensownych problemów. To jest wspólny mianownik i godnej śmierci, i zapłodnienia in vitro. Podpisuję się wszystkimi łapami pod decydującą rolą świadomego umysłu jako wyróżnika istoty ludzkiej. Po likwidacji tej świadomości ( nieodwracalnej, rzecz jasna ! ) stajemy się już tylko szczątkami, które oczywiście też zasługują na szacunek – ale jednak w innych kategoriach.
Jedyne, co mnie przeraża w związku z perspektywą zakończenia życia, to możliwość długotrwałego obumierania …. znam takie przypadki i wiem, że wtedy "człowiek to brzmi dumnie" nabiera zupełnie innego znaczenia …
Tetryk
No, to by trzeba obudować z obu stron,
tzn. od końca i początku życia, inaczej – wywodząc ad absurdum – można zakładać wsteczną aborcję, do momentu pojawienia się oznak świadomości u noworodków…
Ale racja, że coś jest na rzeczy z tymi definicjami, problem chyba w tym, że życie nie chce się w nie mieścić.
Brak definicji !
Właśnie brak uregulowań dotyczących początku i końca człowieka prowadzi do wielu bezsensownych problemów. To jest wspólny mianownik i godnej śmierci, i zapłodnienia in vitro. Podpisuję się wszystkimi łapami pod decydującą rolą świadomego umysłu jako wyróżnika istoty ludzkiej. Po likwidacji tej świadomości ( nieodwracalnej, rzecz jasna ! ) stajemy się już tylko szczątkami, które oczywiście też zasługują na szacunek – ale jednak w innych kategoriach.
Jedyne, co mnie przeraża w związku z perspektywą zakończenia życia, to możliwość długotrwałego obumierania …. znam takie przypadki i wiem, że wtedy "człowiek to brzmi dumnie" nabiera zupełnie innego znaczenia …
Tetryk
No, to by trzeba obudować z obu stron,
tzn. od końca i początku życia, inaczej – wywodząc ad absurdum – można zakładać wsteczną aborcję, do momentu pojawienia się oznak świadomości u noworodków…
Ale racja, że coś jest na rzeczy z tymi definicjami, problem chyba w tym, że życie nie chce się w nie mieścić.
Brak definicji !
Właśnie brak uregulowań dotyczących początku i końca człowieka prowadzi do wielu bezsensownych problemów. To jest wspólny mianownik i godnej śmierci, i zapłodnienia in vitro. Podpisuję się wszystkimi łapami pod decydującą rolą świadomego umysłu jako wyróżnika istoty ludzkiej. Po likwidacji tej świadomości ( nieodwracalnej, rzecz jasna ! ) stajemy się już tylko szczątkami, które oczywiście też zasługują na szacunek – ale jednak w innych kategoriach.
Jedyne, co mnie przeraża w związku z perspektywą zakończenia życia, to możliwość długotrwałego obumierania …. znam takie przypadki i wiem, że wtedy "człowiek to brzmi dumnie" nabiera zupełnie innego znaczenia …
Tetryk
No, to by trzeba obudować z obu stron,
tzn. od końca i początku życia, inaczej – wywodząc ad absurdum – można zakładać wsteczną aborcję, do momentu pojawienia się oznak świadomości u noworodków…
Ale racja, że coś jest na rzeczy z tymi definicjami, problem chyba w tym, że życie nie chce się w nie mieścić.
Przepraszam za off-topic
Przepraszam za off-topic, ale nieładnie, panie Azrael, nieładnie:
http://www.trystero.pl/archives/2058
Przepraszam za off-topic
Przepraszam za off-topic, ale nieładnie, panie Azrael, nieładnie:
http://www.trystero.pl/archives/2058
Przepraszam za off-topic
Przepraszam za off-topic, ale nieładnie, panie Azrael, nieładnie:
http://www.trystero.pl/archives/2058
Przepraszam za off-topic
Przepraszam za off-topic, ale nieładnie, panie Azrael, nieładnie:
http://www.trystero.pl/archives/2058
Przepraszam za off-topic
Przepraszam za off-topic, ale nieładnie, panie Azrael, nieładnie:
http://www.trystero.pl/archives/2058
Przepraszam za off-topic
Przepraszam za off-topic, ale nieładnie, panie Azrael, nieładnie:
http://www.trystero.pl/archives/2058
To straszna decyzja…
Ale, czy po nazwaniu przez jednego z biskupów metody in vitro produkcją frankensteinów nie warto by sie zastanowić, czy przypadkiem sztuczne podtrzymywanie procesów biologicznych u martwego de facto osobnika nie jest lepszym przykładem frankensteinizmu…
I raczej tu Kościół powinien się doszukiwać odczłowieczenia i działania przeciwko naturze.
To straszna decyzja…
Ale, czy po nazwaniu przez jednego z biskupów metody in vitro produkcją frankensteinów nie warto by sie zastanowić, czy przypadkiem sztuczne podtrzymywanie procesów biologicznych u martwego de facto osobnika nie jest lepszym przykładem frankensteinizmu…
I raczej tu Kościół powinien się doszukiwać odczłowieczenia i działania przeciwko naturze.
To straszna decyzja…
Ale, czy po nazwaniu przez jednego z biskupów metody in vitro produkcją frankensteinów nie warto by sie zastanowić, czy przypadkiem sztuczne podtrzymywanie procesów biologicznych u martwego de facto osobnika nie jest lepszym przykładem frankensteinizmu…
I raczej tu Kościół powinien się doszukiwać odczłowieczenia i działania przeciwko naturze.
To straszna decyzja…
Ale, czy po nazwaniu przez jednego z biskupów metody in vitro produkcją frankensteinów nie warto by sie zastanowić, czy przypadkiem sztuczne podtrzymywanie procesów biologicznych u martwego de facto osobnika nie jest lepszym przykładem frankensteinizmu…
I raczej tu Kościół powinien się doszukiwać odczłowieczenia i działania przeciwko naturze.
To straszna decyzja…
Ale, czy po nazwaniu przez jednego z biskupów metody in vitro produkcją frankensteinów nie warto by sie zastanowić, czy przypadkiem sztuczne podtrzymywanie procesów biologicznych u martwego de facto osobnika nie jest lepszym przykładem frankensteinizmu…
I raczej tu Kościół powinien się doszukiwać odczłowieczenia i działania przeciwko naturze.
To straszna decyzja…
Ale, czy po nazwaniu przez jednego z biskupów metody in vitro produkcją frankensteinów nie warto by sie zastanowić, czy przypadkiem sztuczne podtrzymywanie procesów biologicznych u martwego de facto osobnika nie jest lepszym przykładem frankensteinizmu…
I raczej tu Kościół powinien się doszukiwać odczłowieczenia i działania przeciwko naturze.