Reklama

Dlaczego jestem przeciwnikiem funkcjonowania wspólnej waluty – euro? Odpowiedź jest prosta: ponieważ euro w obecnej formule szkodzi gospodarkom krajowym. Tworzy mechanizm, który stymuluje wzrost bezrobocia, tworzenie „baniek” gospodarczych, zadłużanie społeczeństw. A co gorsza, uniemożliwia naprawę krajowej gospodarki, polegającą na racjonalnie wprowadzonym pakiecie polityki fiskalnej i pieniężnej, na wzór japońskiej strategii – Abenomics. Wpływ silnych Niemiec, które nieprzerwanie nawołują rządy innych krajów do oszczędności, jest tak przytłaczający, że pogrążone w kryzysie państwa europejskie są po prostu bezradne.
 
http://www3.nhk.or.jp/news/html/20130402/k10013628171000.html

A Europa pogrąża się w biedzie: stopa bezrobocia na kontynencie bije coraz to nowe rekordy. Według urzędu Statystycznego Unii Europejskiej bezrobocie w strefie euro przekroczyło już 12%. To najwyższy wynik jaki kiedykolwiek zanotowano w tych statystykach, czyli od momentu wprowadzenia euro w 1999 roku. Kraje o najwyższym poziomie bezrobocia to tradycyjnie już: Grecja – 27,0% (dane z lutego), Hiszpania – 26,8% i Portugalia -17,8%. Na Cyprze, od kiedy zaakceptował pomoc z Unii Europejskiej, bezrobocie w ciągu jednego tylko roku skoczyło z 11,2% na 15,6%. Jeszcze nie mówi się głośno o Francji, ale nawet tam widoczna jest już stała tendencja utraty miejsc pracy, obecnie  ilość bezrobotnych aktualnie szacuje się na 11%.
Sytuacja młodych ludzi w krajach unijnych jest szczególnie ciężka. Na tyle zaniepokoiło to mocodawców unijnych, że już w marcu na szczycie UE postawiono jako priorytet zapewnienie bezpieczeństwa pracy zwłaszcza młodym ludziom. Zgodzono się na przyspieszenie działań stymulujących powstawanie miejsc pracy, w tym na szereg inwestycji krótkoterminowych. Mimo to przewiduje się w ciągu dwóch kolejnych lat kontynuację trendu spadkowego gospodarki w całej strefie euro. A za tym idzie pogorszenie sytuacji na rynku pracy, co jest już istotnym powodem do niepokoju.
Zamieściłem wykres przedstawiający najnowszy poziom bezrobocia w krajach Unii Europejskiej wg danych Eurostat.

Krótko mówiąc obecny stan strefy euro nie wygląda dobrze. Biorąc pod uwagę liczące się gospodarki, to praktycznie poza Niemcami, w każdym z pozostałych krajów rośnie stopa bezrobocia i nie ma żadnych zwiastunów poprawy.
I niczego innego nie można oczekiwać, gdyż stan ten jest naturalną konsekwencją pewnych zdarzeń, jakie miały miejsce w gospodarce. We wszystkich tych krajach (poza Niemcami) wystąpiły „bańki” gospodarcze. A jakie działania naprawcze serwuje Komisja Europejska po pęknięciu bańki? Oczywiście oszczędności. A do czego to prowadzi? Prześledźmy ciąg wydarzeń:
Pęknięcie bańki gospodarczej → spadek inwestycji przedsiębiorstw i prywatnej konsumpcji → stagnacja lub spadek nominalnego Produktu Krajowego Brutto → zmniejszenie się dochodów podatkowych rządu → pogorszenie się sytuacji finansowej budżetu (wzrost długu) → wprowadzenie oszczędności budżetowych → spadek inwestycji i konsumpcji → stagnacja nominalnego PKB → redukcja dochodów podatkowych rządu → pogorszenie się sytuacji finansowej budżetu → oszczędności budżetowe ….
Dokładnie tę samą drogę wybrała Japonia 20 lat temu! I stoczyła się w kierunku postępującej deflacji. Uwaga: deflacja to nie jest spadek cen wywołany konkurencją! W Europie obserwuje się tendencję w kierunku deflacji. Co gorsza, deflacja już wystąpiła w kilku krajach. Czy Europa musi powtarzać błędy Japonii? Dlatego jestem przeciwnikiem powszechnie forsowanej polityki oszczędności. Już wiadomo, że to nie jest droga wyjścia z obecnego kryzysu. Na zakończenie zamieszczam jeszcze jeden wykres: jak zmieniał się poziom bezrobocia w Europie, USA i Japonii. Europa poszła droga oszczędności, a USA i Japonia stymulują gospodarkę. To są twarde dane. Pozostawiam do przemyślenia…

 

Reklama
Reklama