Reklama

W takich, a nie innych czasach przyszło nam żyć, w których dyżurne tematy zostały zamienione przez jeden „pomór”. Kiedyś para polityczna Tusk i Kaczyński robiła za wszelką epidemię, dziś ze wszystkim trudno się przebić, ale też mam wrażenie, że akurat to ognisko zapalne jest już solidnie przygaszone. Zmieniła się też linia sporu i coraz częściej Kaczyńskiego zastępuje Morawiecki, tak się stało przy okazji najnowszej dziecinady z udziałem tych dwóch zmęczonych polityków. Najpierw Tusk nagrał jakiś kiepski filmik z jeszcze bardziej kiepskim aktorstwem, w którym z liberała zamienił się w socjalistę i zaczął krzyczeć, że ludzie z biedy umierają. Potem Morawiecki odpowiedział równie żałosnym spektaklem z pisaniem listów za Tuska i w taki oto sposób mamy za sobą kolejną nic nie znaczącą awanturę. I nie byłoby sensu się tym zajmować, dzień jak co dzień, gdyby nie jedno kluczowe pytanie.

Czy PO schowa Tuska? Zacznijmy poszukiwanie odpowiedzi od konkurencji politycznej. Interpretacja zwycięstwa PiS w wyborach 2015 roku jest dość jednoznaczna – schowali Kaczyńskiego i Smoleńsk, postawili na Dudę i Szydło. Tak było, przynajmniej w 2015 roku, później się to nieco zmieniło, ale to temat na oddzielną opowieść. PO wykonało dokładnie przeciwny manewr, po serii porażek, wywołanych „dorobkiem” PO i twarzami, które ten dorobek firmowały, partia „europejska” doszła do wniosku, że trzeba pokazać Tuska. Nadzieje związane z tym beznadziejnym manewrem politycznym były tak wielkie, że musiało się to skończyć bolesnym przekłuciem balonu. W tej chwili z tak zwanego „efektu Tuska” nie zostało praktycznie nic, o ile kiedykolwiek taki efekt miał miejsce. Miała być ostra pogoń za PiS, tymczasem najnowsza wykładnia „sukcesu” mówi o tym, że Tuskowi udało się powstrzymać spadki PO i trochę przyhamować Hołownię. I nie jest to analiza „Gazety Polskiej”, czy wierchuszki z Nowogrodzkiej, ale takie głosy płyną z „Gazety Wyborczej” i otoczenia Tuska. Strategia, która działała po 2007 roku i polegała na jednym wielkim ścieku wylewanym na PiS i Kaczyńskiego, dziś nie przynosi najmniejszych efektów. Tusk wszedł do tej samej rzeki i ponosi porażkę za porażką.

Reklama

Na ile realne w tej sytuacji jest schowanie Tuska? Mało realne, głównie dlatego, że dopiero co go wyciągnięto. Parę miesięcy temu odbyły się groteskowe wybory i „rycerz” uzyskał wynik na poziomie Fidela Castro. Gdyby teraz Tuska odstawiono na tor boczny doszłoby do kolejnej zadymy wewnątrz PO. Z drugiej strony złośliwi powiadają, że Tusk sam się schował i przez długi czas był kompletnie nieobecny, co jest dość charakterystycznym obrazem dla tego „zapracowanego” polityka. Powtórka strategii PiS w wykonaniu PO w zastanych okolicznościach jest praktycznie nierealna, ale świadomość, że ostre komunikaty w wykonaniu Tuska, które są de facto prymitywnymi prowokacjami, nie przynoszą żadnych rezultatów, jest coraz większa. Wszystko wskazuje na to, że sam Tusk dostrzegł beznadzieję w swoim odgrzewanym pomyśle na pokonanie PiS i zaczął coś znów przebąkiwać o polityce miłości. Widać to choćby po ripoście Tuska skierowanej do Morawieckiego, gdzie nie znajdziemy starych dowcipów i nocami wymyślanych hasełek w stylu „aresztowanie autostrad”. Tusk po raz pierwszy odkąd wrócił podjął próbę poważnego zachowania i jakoś mu to nawet wyszło, poza jednym – nie trafił na czołówki medialne.

Lata funkcjonowania w tej samej formule przylgnęły do Tuska tak bardzo, że stał się zakładnikiem swojej prostackiej formy przekazu. Kiedyś te sztucznie kreowane emocje, związane z polowaniem na „Kaczora” i „ciemnogród” z PiS, przynosiły konkretne korzyści polityczne. Dzisiaj mamy zupełnie inne emocje, tak inne, że Tusk jest dla PO takim samym obciążeniem, jakim swego czasu Kaczyński był dla PiS. Jeszcze gorsza informacja dla Tuska i PO jest taka, że nie mają szans na powtórzenie zwycięskiej strategii PiS, w każdym razie nie tu i teraz. Efekt będzie taki, że PiS spadnie z notowaniami w okolice 30%, ale PO z balastem zwanym Donald Tusk nic na tym nie zyska.

Reklama

10 KOMENTARZE

  1. Po usunięciu Merkel, Tusk stał się roninem. Ale dobry ronin nie może się zmarnować i Tusk zostanie wykorzystany. Ale na pewno nie w naszym interesie. Zapewne zostanie jakoś użyty w kampanii poprzedzającej akcję przymusowych “szczepień”. Może w przyszłości “pelikany” będą się szprycować na złość Tuskowi?

    • Pytanie, czy powrót Tuska mial na celu głównie uporzadkowanie sytuacji w Platformie, czy rzeczywiscie Tusk miał być ojcem i matka cudu nad wisłą.

      Dostal polecenie od niemieckich politykow, ze mial ratować “projekt europa”, polecenie wykonał. Czy przedstawił zarządowi PO projekt “triumfalny powrót do władzy”? Wątpię.

  2. A kogo to może jeszcze obchodzić PiC czy Po?. Za wyjątkiem Konfederacji, cała tzw. “klasa polityczna”, to kupa psiego gówna. Jedni obciągają żydom, inni Niemcom a reszta każdemu, oby tylko żreć z koryta władzy. Twór a w zasadzie potworek o nazwie 3rp, jest to już tylko zlepek różnych interesów miejscowych i zagranicznych grup mafijnych. A co na to “Polacy”?, noszą sztandary, mają sejm i senat, nawet pozwolono nam posiadać prezydenta. Większe miasta, Warszawa, Gdańsk, Szczecin, Wrocław, Poznań już są de fakto pod zarządem niemieckim, resztą zarządzają miejscowe mafie. Jedyny ratunek w armii Płaszczaka.:)))

  3. Tak sobie slucham żądań Putina ws Polski tj. Niesprowadzania do Polski US Army oraz demilitaryzji Polski i chcialbym powiedzieć mądrym ludziom z PiSu, ze po 7 latach ich rządów wojsko polskie nie nadal nie istnieje, a majac realna szanse sciagnac do Polski dywizje US. Nie poradzili sobie z tym.

    A to sciagniecie do Polski dywizji Abramsów do 2030 roku, to mialoby znaczenie gdyby zrobili to w rok. Tak jak Australia, ktora sciaga 170 czołgów w rok.

    Więc jeśli prezydent US obieca to Putinowi, to Ameryka na tym nic nie straci. Polska już spelniła żądania Putina.

    • Witaj @Knock.out.4, Dzień Dobry
      Parę lat minęło, a z tych “zakupionych” rzeczy jakoś tak żadna nie dotarła mimo regularnych wpłat i okazjonalnego strugania “węzłów” i “lawet” pod ten super sprzęt zaatlantyckich “przegrywów”. Ni ma rakiet różnych, ni ma latawców, tanków czy wiertalotów też nie będzie zapewne, a po wyborach się zobaczy. Ważne że obrót kasą jest a zwrócą nam dokładnie tyle plus odsetki tyle że to i tak po inflacji będzie guzik warte. Gdyby nie tragiczne to byłoby dosyć zabawne to że jesteśmy jak w minionym trzydziestym dziewiątym, znaczy mamy dużo lekkiego czegoś i jakieś tak mogiczne bronie w źle oznakowanych skrzyniach, oraz dużo niezrealizowanych kontraktów na coś. NO i jeszcze nieźle nami idzie w srodkach dozoru i obserwacji więcj jakby co klęskę własną obejrzymy sobie w 4k i 7.1 na każdym w tym kraju urządzeniu do prania mózgu zwanym żartobliwie smartphone.
      Zapewne też, podobnie jak wtedy w pięknym ciepłym sierpniu, większość zakłada że żadnej wojny nie będzie. Tyle że to nawet nie o wojnę chodzi ale o realną projekcję państwowości, a tu jak widać jesteśmy w du..pie.
      Pozdrawiam