Dawniej tego nie było! Co ta młodzież wyrabia!

Zacznę od informacji niezwykle smutnej. Nie jest tak jak się nam wszystkim po kolei wydaje, że da się odróżnić kto z kim i dlaczego. Gdy się wyjdzie z sieci do ludzi, to się widzi Inny Świat. Żadnego odróżnienia: „ta młodzież ta”, „ci chuligani”, „do czego to podobne”. Sto razy zastanawialiśmy się tutaj i w innych miejscach, 1000 razy zastanawiano się wszędzie, jak to możliwe. Wytłumaczę. Znam pewnego nestora, on co niedzielę opowiada niestworzone rzeczy, na przykład ostanie zawalenie się schodów w Krakowie wyposażył w 1000 ofiar. Bez sprawdzania tej fantasmagorii wiadomo, że nic podobnego zdarzyć się nie mogło, ale nestor ma swoje lata i zanim mu się wytłumaczy jak jest, to nikomu się nie chce. Wszyscy przymykają oko, niemniej raz zdarzył się cud. Którejś niedzieli nestor opowiedział jak pijany generał wyrwał stery kapitanowi, który „wiózł” tyle ludzi i słuchający zaczęli kiwać głowami, już nie z politowaniem, ale szacunkiem dla nestora. Jak mawiał polski komandos Radek Si., nikt mnie nie prześcignie w szacunku dla nestora i w dodatku nie kpię, po prostu pamiętam nestora kiedy się wielu prostych życiowych prawd od niego nauczyłem. Słysząc cuda umocowane na kiju, ZAWSZE milczę lub obracam w żart. Pozostałe audytorium protestowało i prostowało, ale raz jeden pokiwało głowami i w tej scence jest siła obowiązującej wersji wydarzeń. Odpowiednio podany i największy absurd stanie się tysiącem ofiar w krakowskiej kamienicy i nikomu nie przyjdzie do głowy weryfikować rzeczywiste dane, bo mówi nestor! Zacząłem smutno, ale to nie znaczy, że teraz zmienię nastrój, jeszcze nie. Obraz jaki dociera do rodzin przy niedzielnym zlepku rozmaitych kadrów, wcale nie mówi za setki słów, przeciwnie, musi być ktoś, kto wytłumaczy, co widać na obrazku.

Speców, lektorów, interpretatorów i pozostałych egzegetów nie brakuje, ale są wykładowcy i WYKŁADOWCY. Wielu przeciętnych ludzi złapanych za rękę ucieka, zwiesza głowę, chowa się, w każdym razie nie pyskuje. Ponadprzeciętni egzegeci wręcz przeciwnie. Trzymasz takiego za łapę, a ten krzyczy, żeby nie naruszać jego nietykalności cielesnej. On sobie nie życzy, żeby jakiś heteroseksualny, katolicki i biały Polak utrudniał homoseksualnemu Murzynowi prawo do wpajania sztachetą odpowiedniej nauki i edukacji seksualnej. Starotestamentowa zasada – ja wykładam, ty słuchasz ku..a twoja nazistowska i nowotestamentowa mać. Dokładnie takim kazaniem poleciał redaktor Żakowski, redaktor Lizut i paru innych redaktorów. Wobec faktów i komunikatów niezależnej prokuratury, że na 40, w pierwszej kolejności postawionych przed sądem, 39 to Niemcy, a ten jeden jest z Belgii, redaktorzy złapani za rękę, krzyczą, że nigdy więcej tej przemocy narodowej w „Nowym Lepszym Świecie”. No i co? Śmieszne, żałosne, zabawne, bezsilne? Nic podobnego skuteczne jak nawalony generał Błasik wyrywający stery tchórzliwemu kapitanowi. Bredzę? Być może, tylko proszę zwrócić łaskawą i krytyczną uwagę na fakt, że najgłupszym spiskiem smoleńskim wcale nie była mgła i hel, co się jeszcze da naukowo udowodnić, ale właśnie bazarowy przekaz o urżniętym generale lądującym na brzozie. Taka sytuacja w historii lotnictwa chyba nie miała miejsca, ale przy niedzielnym obiedzie stała się prawdą objawioną, ponieważ podobna prawda nie wymaga żadnej wiedzy, żadnego rozróżniania, wiadomo – życie.

Czy nie zapomniałbym o czymś takim jak nadzieja w naszym narodzie? Czy nie jest naród lawą, z wierchu zastygłą, a po wtóre nie ma wewnętrznego ognia? Myślę, że nie sądzę, są obrazki i nic nie znaczę, trzeba je jeszcze podeprzeć komentarzem. Tka się patrzy, słucha i potem komentuje nie na temat. Elita lub chociaż więcej niż masa, to już coś zupełnie innego, tutaj można doszukać się optymizmu, ale nie bezpośredniego. W drugim obiegu informacji rodzi się rzetelny przekaz, a ponieważ ci na górze są nowocześni i zerkają do Internetu, wydaje im się, że cały naród czyta i rozumie. Źle im się wydaje, ale na szczęście dobrze, że dokładnie tak im się wydaje. Tym „odkryciem Ameryki” wcale nie psuję efektu, oni wiedzą jak całość funkcjonuje, nie popełniam żadnej demaskacji. Nieustannie trwa siłowanie się na język, a masy przyjmą komunikat obowiązujący. Zadaniem takich miejsc jak Kontrowersje.net nie jest dyskusja i uświadamianie nestora, za którym pójdzie cała rodzina, zadaniem jest wymuszenie obowiązującego komunikatu. Internet jest nie tyle opiniotwórczy i znoszący egzegezy przyłapanych za rękę, co ośmieszający, naciskający i poniżający ośrodki nadawcze. Nigdy nie miałem ambicji edukowania kogokolwiek, a już szerokich mas na pewno, zawsze znosiłem i znosić będę obowiązujące egzegezy, bo to jest skuteczne. Walka o rząd dusz nie toczy się na polu bezpośredniej agitacji, bój trwa między agitującymi. Przekonywanie tłumu nie ma najmniejszego sensu, dokopanie nadawcom dyżurnego komunikatu i przebicie się z własną informacją jest drogą do chwały. Ktoś mógłby powiedzieć, że to jest jedno i to samo. Nieprawda! Równie dobrze można porównać gust i snobizm. Istotny niuans i w moim przekonaniu nie do zastąpienia, trzeba walczyć z grupą trzymającą władzę, ośmieszać, demaskować, trzymać za dwie ręce i nogi, wtedy będą musieli napisać, powiedzieć i przede wszystkim wysłuchać prawdy.