Fajny ten pochód 7-majowy KOD. Fajny. "Dlaczego Pan/i idzie w pochodzie – pyta dyżurny dziennikarz. Bo wyrażam poparcie/sprzeciwiam się określonym siłom/chcę dzieciom zapewnić przyszłość/pokój*" (*niepotrzebne skreślić). Dyżurny żołnierz LWP, zatroskana nauczycielka i prządka. Udział niebieskich flag też odpowiada tym czerwonym-internacjonalistycznym.
Drugi pochód też mi się podoba. Narodowców. Śliczny. Jak pielgrzymka do Częstochowy. Ja tam się Krzyża w sypialni nie wstydzę i K+M+B nad drzwiami wejściowymi co roku z nową datą. Ale w politycznej manifestacji skuteczne są te ikony na czele pochodu jak ksiądz Skorupka w 1920 r. Komuś coś się popierdiliło najwyraźniej. Politykę – także na ulicach – wygrywa się nie obrazami Matki Boskiej ale skutecznością Piłsudskiego i wojska na ten przykład. Matkę Boską nosi się w polityce w sercu, a nie na ołatrzach. Ta narodnaminifa robi więcej cyrku niż pożytku. No ale de gustibus…
[edit] Chciałem dopisać, że KOD jednak się rozwinął w stosunku do korzeni swych, bo wtedy Towarzysze VIP stali na trybunie. Ale okazało się, że w 1989 r. zeszli już do poziomu ulicy i Rakowski z Jaruzelem maszerowali w pierwszym szeregu. No deja vu ku..ista mać, deja vu.