Banałem jest stwierdzenie, że RPIII dostarcza takiej dawki codziennej paranoi, która pozwala na permanentne podniecanie tłumów, ale bywa też tak, że paranoja się zapętli. Przeczytałem sobie tekst „Deklaracji wiary” i muszę powiedzieć wprost, że autorowi nie postawiłbym miernej na szynach. Tekst jest beznadziejny, brzmi jak dewotka, która zabrała głos w imieniu klubu sejmowego i jest przekonana o genialności wygłaszanych sądów, ponieważ ma błogosławieństwo przewodniczącego. Konstrukcja deklaracji woła o pomstę do nieba, przede wszystkim dlatego, że daje Michnikowi gotową armatę wycelowaną w „ciemnogród”. Nim się zacznie bulwersować ta część narodu, która jest moją częścią, bardzo proszę przez chwilę się zastanowić nad sensem logicznym i gramatycznym następującego zdania: „UZNAJĘ, iż ciało ludzkie i życie, będąc darem Boga, jest święte i nietykalne:
– ciało podlega prawom natury, ale naturę stworzył Stwórca”. Nie interesuje mnie ideologia i wyznanie wiary, czytam to zdanie tylko i wyłącznie pod kątem rozbioru logicznego w podwójnym znaczeniu: gramatycznym i rozumowym. Nie da się odszyfrować powyższych słów inaczej niż: „Niech się dzieje wola nieba”, co jest całkowitym zaprzeczeniem i podważeniem sensu istnienia zawodu lekarza. Lekarze z definicji zajmują się poprawieniem natury i polemiką z bożym porządkiem, który często doświadcza ciężką chorobą dziecko, niewiastę i Bogu ducha winnego męża. Powie ktoś, że przecież w całym tekście chodzi o to, żeby nie zabijać dzieci, które się jeszcze nie narodziły, nie zabijać starców, którzy jeszcze żyją i nie przyszywać cycków facetom, ani penisów facetkom. Zgoda o to właśnie chodzi i pod całością się podpisuję, jako ateusz, ale na miły Bóg to jeszcze trzeba po polsku i z sensem napisać. Deklaracja lekarzy katolików jest sensownym kodeksem etycznym, to znaczy byłaby gdyby dewocja i grafomania nie zastąpiła sedna, którego trzeba się domyślać albo intuicyjnie wyczuć.
Gdy się pisze o sprawach fundamentalnych wypada zachować porządek logiczny, gramatyczny i przede wszystkim jasność przekazu. Tym bardziej smuci tekst deklaracji, że pisali go ludzie wykształceni. Powiem wprost, w życiu bym się pod czymś tak amatorsko skleconym nie podpisał, ale tu się kończy moja ostra krytyka „deklaracji”. Po drugiej stronie paranoi jest to, co zawsze. Postępowe środowiska skorzystały z prezentu w postaci topornej formy i stylistyki tekstu, żeby ukamienować „katolickich fanatyków”. Zaczęła się ostra jazda pod tytułem: „A co będzie, gdy będzie, bo przecież może być?”. Odpowiem mądrzejszym pytaniem. A co było do tej pory? Czy Ci lekarze, u których chciałbym się leczyć, pomimo tego, że nie przeczytali uważnie pod czym się podpisują, kogokolwiek posłali do piachu? Oni się narodzili wraz z „deklaracją wiary”? Wydaje się, że spora część z nich leczy od kilkudziesięciu lat i nie pamiętam artykułu, nawet w GW, w którym katolicki lekarz zabił pacjenta z powodu swojej wiary. Mamy do czynienia z typowym biciem ideologicznej piany i o ile katoliccy lekarze wyprodukowali dewocyjna epistołę w obronie jak najbardziej elementarnych treści przysięgi Hipokratesa, to „postępowcy” skorzystali z wpadki, żeby Hipokratesa sponiewierać. Intencje nie budzą najmniejszych wątpliwości, dla mnie wszystko jest jasne, gorzej, że króluje tandeta w przekazie. Pacjent nie jest od tego, żeby się domyślał, co go czeka w gabinecie lekarza.
Bardzo bym chciał mieć wiedzę i to pełną, jakie są przekonania lekarza w kwestiach etycznych i zdecydowanie wybiorę takiego, który chce chronić życie. Jednocześnie chcę wiedzieć za jaką cenę? Nie przyjmuję tak skrajnych argumentów, jak ratowanie życia za wszelką cenę, gdy ceną życia nienarodzonego dziecka jest życie matki, bez której życia sobie nie wyobrażam. Co nie znaczy, że nie uznaję matki podejmującej tak dramatyczną decyzję za świętą, uznaję bez najmniejszej ironii, tylko barbarzyństwem jest oczekiwanie podobnego heroizmu wobec matek i ojców, które nie potrafią przeskoczyć tej najwyżej postawionej poprzeczki. Wizyta u lekarza ma być dla mnie rzetelną podpowiedzią, oceną mojego stanu zdrowia, natomiast decyzję podejmuję ja i tylko ja. Przekraczając próg gabinetu lekarskiego nie chcę słyszeć co mówi Pan Bóg, Budda, Mahomet albo Michnik na temat zdrowia i życia mojego dziecka, mojej żony, mnie samego. Chce usłyszeć co moim bliskim i mnie samemu dolega, z resztą poradzę sobie sam. Z drugiej strony lekarz ma prawo powiedzieć, że w jego ocenie dziecko zagraża życiu matki, ale on ze względu na swój światopogląd i etykę zawodową nie zabije dziecka, żeby ratować matkę. Czy nie tak powinien wyglądać idealny gabinet lekarski? Prosił nie będę, bo to nic nie da, ale swoje powiem – lekarze do stetoskopów.
PS Dla ambitnych zdanie na szóstkę. Tutaj jest treść tej słynnej deklaracji, w której poza jednym głupim zdaniem i topornym stylem nie ma żadnej sensacji http://www.deklaracja-wiary.pl/img/dw-tresc.pdf
po polskiemu:
gdy sie nie wi jak sie mowi
to sie mowi jak sie wi
po polskiemu:
gdy sie nie wi jak sie mowi
to sie mowi jak sie wi
Skoro już muszą
coś podpisywać, to może by podpisali deklarację, że nie będą leczyć po pijaku, kryć kumpli za błędy medyczne, brać w łapę za przesunięcie w kolejce do zabiegu czy tam takie inne.
Ortodonta czy inny reumatolog na takiej liście wygląda pociesznie. Choć oczywiście nie odmawiam szczerości chęci. 🙂
Pomieszanie z pooplataniem
Pomieszanie z pooplataniem niestety w całej tej politycznej spirali. Lekarz jest od leczenia, czyli nie od zabijania człowieka na początku i na końcu życiowej drogi. Z drugiej strony lekarz nie jest od pieprzenia i podpisywania, tylko od leczenia. Obie strony zostały wywrócone na dupy stronę. I jest trzecia strona. Masz rację w swojej uszczypliwości, taka deklaracja jaką zaproponowałeś powinna wisieć na drzwiach gabinetu.
Skoro już muszą
coś podpisywać, to może by podpisali deklarację, że nie będą leczyć po pijaku, kryć kumpli za błędy medyczne, brać w łapę za przesunięcie w kolejce do zabiegu czy tam takie inne.
Ortodonta czy inny reumatolog na takiej liście wygląda pociesznie. Choć oczywiście nie odmawiam szczerości chęci. 🙂
Pomieszanie z pooplataniem
Pomieszanie z pooplataniem niestety w całej tej politycznej spirali. Lekarz jest od leczenia, czyli nie od zabijania człowieka na początku i na końcu życiowej drogi. Z drugiej strony lekarz nie jest od pieprzenia i podpisywania, tylko od leczenia. Obie strony zostały wywrócone na dupy stronę. I jest trzecia strona. Masz rację w swojej uszczypliwości, taka deklaracja jaką zaproponowałeś powinna wisieć na drzwiach gabinetu.
lekarze do stetoskopów
I słusznie, tylko powiem co wyczytałam.
Dajmy na to- in vitro: 26 lecznic w kraju dostaje dotacje, wiadomo, że oznacza to konfiturę, bo kto nie skorzysta z dotacji choć to ułamek ceny, jaką musi wybulić.
I teraz: lekarz, który potrafiłby wyleczyć (wiem, co mówię, jestem kobietą, leczyłam się i byłam kilka razy w ciąży), nie zada sobie trudu, bo intratniej jest skierować frajerkę do kolegi na IV. Powie, że przepchniecie jajowodów niewykonalne, albo endometrioza niewyleczalna, a do kurwy nędzy, na mózgu się teraz takie operacje robi, że łeb dosłownie puchnie. Czyli technologia jest.
To samo z leczeniem raka w ciąży, powie: Idź się babo wyskrob, to cię będę leczyć. A taki, który się podejmuje (niewielu, a jednak) ma świetne wyniki, bo mu się chce tak pokierować leczeniem żeby złapać dwie sroki za jeden ogon.
Kolejny się przyłoży do wybudzania pacjenta zamiast zrobić od razu podział organów. Następny będzie się z oddaniem zajmował kimś kogo kto inny by zwyczajnie uśpił, bo po co się starać i tak zaraz zejdzie. Niech zdycha w bólu.
Zza propagandy rozdmuchanej przez postępowe miotły w rodzaju Olejnik, wyłania się bardzo, ale to bardzo ciekawy obraz. Lekarze piszą ciekawe artykuły i dają interesujące wywiady. Przedstawiają wyniki leczenia i badań. Przerażające jest to, że większośc obiegowych opinii, to trzecia kategoria prawdy czyli gówno-prawda.
A cały pomysł zapewne zrodził się przy okazji afery z położnymi w Pro Familia (sic!), które nie chciały wyciągać z kobiet pokawałkowanych płodów, bo szpital realizował zamówienie na czystą rasę.
Bo ich szef (Łoziński się nazywa) powiedział: "Przecież to dziecko i tak umrze".
Taka nowa moda na nieleczenie: Bo przecież każdy i tak umrze.
Ludzie, którzy się nie zgadzają z tym, chcą to zademonstrować i poczuć, że jest ich więcej. Choćby się mieli podpisać pod największą stylistyczną bzdurą świata, chcą zademonstrować, że nie pójdą w stronę Belgii.
Niejeden z tam podpisanych (Chazan, Wasilewski) mają takie poważanie i takie obłożenie, właśnie dzięki temu pod czym się podpisali. To ich pcha z właściwych pobudek do stetoskopów.
PS Zapomniałam o bezmyślnym obrzynaniu ludzi z cycków i jaj, zamiast zająć się głową. I to ludzi poniżej 18 roku życia- już w krajach postępu przygotowane, żeby 12 latkom dawać tabletki na zatrzymanie rozwoju, bo "nie czują sie dobrze w swoim ciele".
Dokładnie to napisałem albo
Dokładnie to napisałem albo chciałem napisać. In vitro jest dla mnie komercją, na której żeruje “korpo”, ale po wyczerpaniu wszystkich możliwości nie miałbym oporów. Paranoja polega na “leczeniu in vitro”, skrobaniu na oślep i “wychowaniu seksualnym” i tu się posłużę słowami JKM – psa nikt nie uczy jak to się robi. Ideologia w medycynie, czy w jakimkolwiek fachu jest kryminogenna. Jednocześnie wyraźnie chcę podkreślić, że wolałbym się leczyć u lekarza, który podpisuje taką bzdurną deklarację, niż u takiego, który tłucze kasę na “zabiegach nowoczesnych”.
“po wyczerpaniu wszystkich możliwości nie miałbym oporów”
A skąd byś wiedział, że to już koniec możliwości, gdyby nie ich ideologia skutkująca bezwzględną uczciwością?
To nie przypadek, że nie wpuszcza się do tv Wasilewskiego, a Piechę tylko wtedy gdy na podorędziu jest ta dyżurna dziewczyna z in vitro.
Wiele osób z tej listy jest mi znana, bo sprawdzałam ich dokonania w dziedzinie medycyny i te dokonania to nie "zamawianie uroków". Dla nich w wielu przypadkach możliwości są niemal niewyczerpane.
Taki, który podpisał bzdurną deklarację, w rzeczywistości mówi, że to nie kasa jest dla niego nadrzędna. Ani opinia postępowych mioteł, które jak przyjdzie co do czego, to przylecą do nich jak ten sekretarz KC do proboszcza zielarza w Wyjściu awaryjnym.
Nie wiem, po prostu nie wiem.
Nie wiem, po prostu nie wiem. Zawsze jestem najmądrzejszy na świecie, ale w tym przypadku nie wiem. Od mniej więcej 19 lat chciałem mieć dziecko. Naprawdę taki głupi byłem, w takim wieku. I tylko o marzeniach piszę. Dylemat brzmi inaczej. Po wyczerpaniu wszystkich możliwości, para decyduje się na sztuczność. Nie odzywam się, szanuję. Inna i chyba najbardziej irytująca sytuacja to ta, o której piszesz. Wchodzisz do gabinetu, a tam siedzi “majster”, który żyje z “majstrowania”.
zapomniałam jak się to nazywa
Ale ponoć jest taka jedna metoda, zgodna z chrześcijaństwem, o wieeeele skuteczniejsza (potwierdzone naukowo) od in vitro – ale co? oczywiście nie refundowana/bez dotacji. Na in vitro będą dotacje, ale na to nie.
Niestety wypadło mi z głowy co to dokładnie za metoda (kojarzy mi się coś z nanosrebrem, ale nie wiem czy dobrze), nie wiem czy tańsza/droższa od in vitro, ale znacząco się różniąca. Ale większość ludzi o niej nie wie, no i mało kto informuje, bo "majsterki" naciągają na co innego.
Swoją drogą – ja naprawdę rozumiem, że ktoś chce mieć własne dziecko, ale jak nie może… tyle dzieci w domach dziecka. Aż się prosi, żeby je ktoś przygarnął… ale to dyskusja na ten temat teraz.
Swoją drogą – bardzo bym chciała, żeby taka lista była w przychodniach. Wchodzę i widzę, jaki lekarz, co proponuje, a nie że dowiem się w gabinecie po wszystkich możliwych wynikach.
?
Naprotechnologia.
Chodzi Ci o naprotechnologię.
Chodzi Ci o naprotechnologię.
Ta metoda niestety jest zupełnie nieskuteczna w przypadku problemów mężczyzny.
Całość kosztuje 1000zł
Głównie polega to na jak najszerszym przebadaniu kobiety w różnych kierunkach.
Chodzi o nieoczywiste przypadki, gdy teoretycznie kobieta może mieć dziecko a to nie następuje.
aahhhh
No cóż.
No to mój błąd.
Generalnie dobrze, że jest i się bada kobiety (chociaż to powinno być już zapewnione, a nie dopłacać jeszcze, nieważne jaka technologia).
A mężczyźni… może isę kiedyś doczekają.
Albo i nie. W życiu nie można mieć wszystkiego. Na niektóre rzeczy nie ma idealnej metody.
zupełnie nieskuteczna w przypadku problemów mężczyzny
Nieprawda. Wcale nie jest "zupełnie nieskuteczna".
Skoro tu już jesteście to znaczy, że nie wierzycie w banały serwowane przez TV.
Że taki np. Matka Kurka to "wariat ze Złotoryji" 🙂 Więc skąd te banały na temat leczenia, co?
Facet może mieć problemy cholernie podobne do kobiety, jesli chodzi o niepłodność. Na przykład przewklekłe zapalenia lub alergie. I to mu wsiada na żołnierzyki.
Całość napro wcale nie kosztuje 1000zł i wcale nie polega tylko na badaniu i leczeniu kobiety, choć głównie tak bywa. Może kosztować więcej, bo wykonuje się różne badania.
Hilgers, Wasilewski- polecam poczytać co piszą i mówią. Dlaczego ten ostatni ciepnął robotę w klinice, choć oznaczało to monstrualne pieniądze, wyciągane od nieszczęśliwych ludzi.
Podziwiam.
Sama miałam potrzebę gdzieś w okolicach 30-tki. Ale to raczej wynik dysfunkcyjności rodziny, w której wyrosłam.
"Po wyczerpaniu wszystkich możliwości, para decyduje się na sztuczność. […] Inna i chyba najbardziej irytująca sytuacja. Wchodzisz do gabinetu, a tam siedzi "majster", który żyje z "majstrowania".
W wielu przypadkach to ta sama sytuacja, dla jednego lekarza mozliwości będą wyczerpane wcześniej, dla drugiego nie. Skoro niektórzy mają skuteczność 80% po ok. 2 latach leczenia.
Ale podsumuję: Po leczeniu hiperprolaktynemi, urodzeniu martwego dziecka, dwóch poronieniach, operacji macicy, zdiagnozowaniu zespołu antyfosfolipidowego i znowu hiperprolaktynemi, leczeniu u psychiatry, zmądrzałam i udałam się na modlitwę wstawienniczą do wspólnoty Misericordia (x. Reczek). Co tam się robi można poczytać w jego książkach.
Mam teraz liczbę dzieci powyżej średniej krajowej i zero dawnych lęków. Za to bardzo bogate doświadczenia, które mogę wykorzystać w pomocy kobietom znajdującym się w podobnej sytuacji, jak jak kiedyś, całkiem niedawno. Jestem wolontariuszką a gdy uzyskam tytuł zawodowy związany z medycyną, podpiszę się, proszę ja Ciebie, pod tą listą, ponieważ wrzaski postępowych mioteł sponsorowanych przez koncerny farmaceutyczne, są dla mnie najlepszą rekomendacją co do słuszności linii.
A żeby było całkiem śmieszne, to leczyli mnie własnie tacy dewoci jak ci na liście. Zawsze mieli dla mnie czas i wyłazili ze skóry żeby pomóc bez względu na czas i koszty. Fizycznie wyleczyli, problem leżał gdzie indziej.
Powiedziała, co wiedziała. Dziękuję za uwagę. Daj Wam Boże zdrowie 🙂
lekarze do stetoskopów
I słusznie, tylko powiem co wyczytałam.
Dajmy na to- in vitro: 26 lecznic w kraju dostaje dotacje, wiadomo, że oznacza to konfiturę, bo kto nie skorzysta z dotacji choć to ułamek ceny, jaką musi wybulić.
I teraz: lekarz, który potrafiłby wyleczyć (wiem, co mówię, jestem kobietą, leczyłam się i byłam kilka razy w ciąży), nie zada sobie trudu, bo intratniej jest skierować frajerkę do kolegi na IV. Powie, że przepchniecie jajowodów niewykonalne, albo endometrioza niewyleczalna, a do kurwy nędzy, na mózgu się teraz takie operacje robi, że łeb dosłownie puchnie. Czyli technologia jest.
To samo z leczeniem raka w ciąży, powie: Idź się babo wyskrob, to cię będę leczyć. A taki, który się podejmuje (niewielu, a jednak) ma świetne wyniki, bo mu się chce tak pokierować leczeniem żeby złapać dwie sroki za jeden ogon.
Kolejny się przyłoży do wybudzania pacjenta zamiast zrobić od razu podział organów. Następny będzie się z oddaniem zajmował kimś kogo kto inny by zwyczajnie uśpił, bo po co się starać i tak zaraz zejdzie. Niech zdycha w bólu.
Zza propagandy rozdmuchanej przez postępowe miotły w rodzaju Olejnik, wyłania się bardzo, ale to bardzo ciekawy obraz. Lekarze piszą ciekawe artykuły i dają interesujące wywiady. Przedstawiają wyniki leczenia i badań. Przerażające jest to, że większośc obiegowych opinii, to trzecia kategoria prawdy czyli gówno-prawda.
A cały pomysł zapewne zrodził się przy okazji afery z położnymi w Pro Familia (sic!), które nie chciały wyciągać z kobiet pokawałkowanych płodów, bo szpital realizował zamówienie na czystą rasę.
Bo ich szef (Łoziński się nazywa) powiedział: "Przecież to dziecko i tak umrze".
Taka nowa moda na nieleczenie: Bo przecież każdy i tak umrze.
Ludzie, którzy się nie zgadzają z tym, chcą to zademonstrować i poczuć, że jest ich więcej. Choćby się mieli podpisać pod największą stylistyczną bzdurą świata, chcą zademonstrować, że nie pójdą w stronę Belgii.
Niejeden z tam podpisanych (Chazan, Wasilewski) mają takie poważanie i takie obłożenie, właśnie dzięki temu pod czym się podpisali. To ich pcha z właściwych pobudek do stetoskopów.
PS Zapomniałam o bezmyślnym obrzynaniu ludzi z cycków i jaj, zamiast zająć się głową. I to ludzi poniżej 18 roku życia- już w krajach postępu przygotowane, żeby 12 latkom dawać tabletki na zatrzymanie rozwoju, bo "nie czują sie dobrze w swoim ciele".
Dokładnie to napisałem albo
Dokładnie to napisałem albo chciałem napisać. In vitro jest dla mnie komercją, na której żeruje “korpo”, ale po wyczerpaniu wszystkich możliwości nie miałbym oporów. Paranoja polega na “leczeniu in vitro”, skrobaniu na oślep i “wychowaniu seksualnym” i tu się posłużę słowami JKM – psa nikt nie uczy jak to się robi. Ideologia w medycynie, czy w jakimkolwiek fachu jest kryminogenna. Jednocześnie wyraźnie chcę podkreślić, że wolałbym się leczyć u lekarza, który podpisuje taką bzdurną deklarację, niż u takiego, który tłucze kasę na “zabiegach nowoczesnych”.
“po wyczerpaniu wszystkich możliwości nie miałbym oporów”
A skąd byś wiedział, że to już koniec możliwości, gdyby nie ich ideologia skutkująca bezwzględną uczciwością?
To nie przypadek, że nie wpuszcza się do tv Wasilewskiego, a Piechę tylko wtedy gdy na podorędziu jest ta dyżurna dziewczyna z in vitro.
Wiele osób z tej listy jest mi znana, bo sprawdzałam ich dokonania w dziedzinie medycyny i te dokonania to nie "zamawianie uroków". Dla nich w wielu przypadkach możliwości są niemal niewyczerpane.
Taki, który podpisał bzdurną deklarację, w rzeczywistości mówi, że to nie kasa jest dla niego nadrzędna. Ani opinia postępowych mioteł, które jak przyjdzie co do czego, to przylecą do nich jak ten sekretarz KC do proboszcza zielarza w Wyjściu awaryjnym.
Nie wiem, po prostu nie wiem.
Nie wiem, po prostu nie wiem. Zawsze jestem najmądrzejszy na świecie, ale w tym przypadku nie wiem. Od mniej więcej 19 lat chciałem mieć dziecko. Naprawdę taki głupi byłem, w takim wieku. I tylko o marzeniach piszę. Dylemat brzmi inaczej. Po wyczerpaniu wszystkich możliwości, para decyduje się na sztuczność. Nie odzywam się, szanuję. Inna i chyba najbardziej irytująca sytuacja to ta, o której piszesz. Wchodzisz do gabinetu, a tam siedzi “majster”, który żyje z “majstrowania”.
zapomniałam jak się to nazywa
Ale ponoć jest taka jedna metoda, zgodna z chrześcijaństwem, o wieeeele skuteczniejsza (potwierdzone naukowo) od in vitro – ale co? oczywiście nie refundowana/bez dotacji. Na in vitro będą dotacje, ale na to nie.
Niestety wypadło mi z głowy co to dokładnie za metoda (kojarzy mi się coś z nanosrebrem, ale nie wiem czy dobrze), nie wiem czy tańsza/droższa od in vitro, ale znacząco się różniąca. Ale większość ludzi o niej nie wie, no i mało kto informuje, bo "majsterki" naciągają na co innego.
Swoją drogą – ja naprawdę rozumiem, że ktoś chce mieć własne dziecko, ale jak nie może… tyle dzieci w domach dziecka. Aż się prosi, żeby je ktoś przygarnął… ale to dyskusja na ten temat teraz.
Swoją drogą – bardzo bym chciała, żeby taka lista była w przychodniach. Wchodzę i widzę, jaki lekarz, co proponuje, a nie że dowiem się w gabinecie po wszystkich możliwych wynikach.
?
Naprotechnologia.
Chodzi Ci o naprotechnologię.
Chodzi Ci o naprotechnologię.
Ta metoda niestety jest zupełnie nieskuteczna w przypadku problemów mężczyzny.
Całość kosztuje 1000zł
Głównie polega to na jak najszerszym przebadaniu kobiety w różnych kierunkach.
Chodzi o nieoczywiste przypadki, gdy teoretycznie kobieta może mieć dziecko a to nie następuje.
aahhhh
No cóż.
No to mój błąd.
Generalnie dobrze, że jest i się bada kobiety (chociaż to powinno być już zapewnione, a nie dopłacać jeszcze, nieważne jaka technologia).
A mężczyźni… może isę kiedyś doczekają.
Albo i nie. W życiu nie można mieć wszystkiego. Na niektóre rzeczy nie ma idealnej metody.
zupełnie nieskuteczna w przypadku problemów mężczyzny
Nieprawda. Wcale nie jest "zupełnie nieskuteczna".
Skoro tu już jesteście to znaczy, że nie wierzycie w banały serwowane przez TV.
Że taki np. Matka Kurka to "wariat ze Złotoryji" 🙂 Więc skąd te banały na temat leczenia, co?
Facet może mieć problemy cholernie podobne do kobiety, jesli chodzi o niepłodność. Na przykład przewklekłe zapalenia lub alergie. I to mu wsiada na żołnierzyki.
Całość napro wcale nie kosztuje 1000zł i wcale nie polega tylko na badaniu i leczeniu kobiety, choć głównie tak bywa. Może kosztować więcej, bo wykonuje się różne badania.
Hilgers, Wasilewski- polecam poczytać co piszą i mówią. Dlaczego ten ostatni ciepnął robotę w klinice, choć oznaczało to monstrualne pieniądze, wyciągane od nieszczęśliwych ludzi.
Podziwiam.
Sama miałam potrzebę gdzieś w okolicach 30-tki. Ale to raczej wynik dysfunkcyjności rodziny, w której wyrosłam.
"Po wyczerpaniu wszystkich możliwości, para decyduje się na sztuczność. […] Inna i chyba najbardziej irytująca sytuacja. Wchodzisz do gabinetu, a tam siedzi "majster", który żyje z "majstrowania".
W wielu przypadkach to ta sama sytuacja, dla jednego lekarza mozliwości będą wyczerpane wcześniej, dla drugiego nie. Skoro niektórzy mają skuteczność 80% po ok. 2 latach leczenia.
Ale podsumuję: Po leczeniu hiperprolaktynemi, urodzeniu martwego dziecka, dwóch poronieniach, operacji macicy, zdiagnozowaniu zespołu antyfosfolipidowego i znowu hiperprolaktynemi, leczeniu u psychiatry, zmądrzałam i udałam się na modlitwę wstawienniczą do wspólnoty Misericordia (x. Reczek). Co tam się robi można poczytać w jego książkach.
Mam teraz liczbę dzieci powyżej średniej krajowej i zero dawnych lęków. Za to bardzo bogate doświadczenia, które mogę wykorzystać w pomocy kobietom znajdującym się w podobnej sytuacji, jak jak kiedyś, całkiem niedawno. Jestem wolontariuszką a gdy uzyskam tytuł zawodowy związany z medycyną, podpiszę się, proszę ja Ciebie, pod tą listą, ponieważ wrzaski postępowych mioteł sponsorowanych przez koncerny farmaceutyczne, są dla mnie najlepszą rekomendacją co do słuszności linii.
A żeby było całkiem śmieszne, to leczyli mnie własnie tacy dewoci jak ci na liście. Zawsze mieli dla mnie czas i wyłazili ze skóry żeby pomóc bez względu na czas i koszty. Fizycznie wyleczyli, problem leżał gdzie indziej.
Powiedziała, co wiedziała. Dziękuję za uwagę. Daj Wam Boże zdrowie 🙂
Dla porządku pragę jedynie
Dla porządku pragę jedynie przypomnieć, że in vitro nie jest żadną metodą leczenia bezpłodności.
To jedynie sposób na mechaniczne pokonanie istniejących barier u kobiety, czy mężczyzny.
Oczywiście można w którymś podejściu osiągnąć swój cel, ale jak byłeś bezpłodny tak i jesteś dalej przy następnej próbie zajścia w ciążę.
Zawsze tak to definiowałem.
Zawsze tak to definiowałem.
Dla porządku pragę jedynie
Dla porządku pragę jedynie przypomnieć, że in vitro nie jest żadną metodą leczenia bezpłodności.
To jedynie sposób na mechaniczne pokonanie istniejących barier u kobiety, czy mężczyzny.
Oczywiście można w którymś podejściu osiągnąć swój cel, ale jak byłeś bezpłodny tak i jesteś dalej przy następnej próbie zajścia w ciążę.
Zawsze tak to definiowałem.
Zawsze tak to definiowałem.
trochę z Talmudu, trochę z Biblii, trochę z Koranu
Strasznie wysoko ci lekarze umieścili swoją kastę zawodową na drabinie społecznej, wlaściwie nad nimi tylko Bóg.
Czyli żadnym prawom państwowym nie podlegają, tylko sumienie może im dyktować czy wziać w łapę czy nie.
No i ani slóweczka na temat dobra pacjenta.
Mogliby coś dorzucic, np że święte ciało ma święte prawo do wyleczenia, czy cuś.
No, ale są realistami, wiedzą że leczenie często jest dla państwa nieopłacalne i nie chcą zadzierać z systemem stawiając mu jakieś żądania finansowe w cudzym, pacjentowym interesie.
Bez tych elementów ów dokument robi wrażenie dupokrytki chroniącej od rozterek psychicznych i sądowych, mimo paru słusznych elementów w nim zawartych.
Ano!
Ano!
trochę z Talmudu, trochę z Biblii, trochę z Koranu
Strasznie wysoko ci lekarze umieścili swoją kastę zawodową na drabinie społecznej, wlaściwie nad nimi tylko Bóg.
Czyli żadnym prawom państwowym nie podlegają, tylko sumienie może im dyktować czy wziać w łapę czy nie.
No i ani slóweczka na temat dobra pacjenta.
Mogliby coś dorzucic, np że święte ciało ma święte prawo do wyleczenia, czy cuś.
No, ale są realistami, wiedzą że leczenie często jest dla państwa nieopłacalne i nie chcą zadzierać z systemem stawiając mu jakieś żądania finansowe w cudzym, pacjentowym interesie.
Bez tych elementów ów dokument robi wrażenie dupokrytki chroniącej od rozterek psychicznych i sądowych, mimo paru słusznych elementów w nim zawartych.
Ano!
Ano!
Galopująca poprawność eugeniczna
"A my będziemy wyciągać konsekwencje i jeśli komuś wiara nie pozwala być lekarzem, to nim nie będzie" – tak powiedział namiestnik NFZ Sławomir Neuman. "Nie wolno nikomu zamykać drogi do nauk medycznych – to raz. Dwa – przypisanie morderstwa zabijającemu człowieka przed jego narodzinami nie jest brane na wiarę, ale na uczciwość i rzetelność samej nauki. … Nie trzeba tu wiary, aby dać rację walce o życie. Nawet człowiek niewierzący, lecz uczciwy i rzetelny stwierdzi: przy zabiciu zarodka zachodzi niepokojąca możliwość, że mordowany jest człowiek, więc o ten zarodek trzeba walczyć i nie pozwolić, go uśmiercić. Podobnie z pigułkami wczesnoporonnymi – niewierzący, lecz uczciwy i rzetelny stwierdzi: tymi pigułkami szkodzę mojemu pacjentowi (kropka)."
A ja się pytam: Czy to, aby nie zawoalowana próba wykreowania nie lekarzy, lecz postępowych katów?
Napastliwość postepowych dziennikarzy "Klauzula – ura bura" przypomina mi czasy "postępowych sędziów" i ich wyroki, postępowych rektorów i ich decyzje o wręczaniu "wilczych biletów".
Czytam wpisy, których autorzy bardzo zgrzebnie wkręcają w "kreacje katów" wątki korupcji, kolejek do usług medycznych, ci którzy deklarują to biorą łapówy, postępowi natomiast uwalniają pacjenta od nadmiaru gotówki.
Piotrze mnie nie smuci, że podpisali tę jak uważasz "Deklarację – gołą z przodu i z tyłu" ja powiem tak: wystarczy podpisać się pod piątym przykazaniem "Nie zabijaj" – dwa słowa!
Ale jak widać relatywizm zżarł drugie słowo.
A co do amunicji dla Michnika na "ciemnogród" – właśnie słyszę jak TVN, Michnik urządzili wybory "Czołowego Postępaka" – wybierają właśnie min. Owsiaka!
Galopująca poprawność eugeniczna
"A my będziemy wyciągać konsekwencje i jeśli komuś wiara nie pozwala być lekarzem, to nim nie będzie" – tak powiedział namiestnik NFZ Sławomir Neuman. "Nie wolno nikomu zamykać drogi do nauk medycznych – to raz. Dwa – przypisanie morderstwa zabijającemu człowieka przed jego narodzinami nie jest brane na wiarę, ale na uczciwość i rzetelność samej nauki. … Nie trzeba tu wiary, aby dać rację walce o życie. Nawet człowiek niewierzący, lecz uczciwy i rzetelny stwierdzi: przy zabiciu zarodka zachodzi niepokojąca możliwość, że mordowany jest człowiek, więc o ten zarodek trzeba walczyć i nie pozwolić, go uśmiercić. Podobnie z pigułkami wczesnoporonnymi – niewierzący, lecz uczciwy i rzetelny stwierdzi: tymi pigułkami szkodzę mojemu pacjentowi (kropka)."
A ja się pytam: Czy to, aby nie zawoalowana próba wykreowania nie lekarzy, lecz postępowych katów?
Napastliwość postepowych dziennikarzy "Klauzula – ura bura" przypomina mi czasy "postępowych sędziów" i ich wyroki, postępowych rektorów i ich decyzje o wręczaniu "wilczych biletów".
Czytam wpisy, których autorzy bardzo zgrzebnie wkręcają w "kreacje katów" wątki korupcji, kolejek do usług medycznych, ci którzy deklarują to biorą łapówy, postępowi natomiast uwalniają pacjenta od nadmiaru gotówki.
Piotrze mnie nie smuci, że podpisali tę jak uważasz "Deklarację – gołą z przodu i z tyłu" ja powiem tak: wystarczy podpisać się pod piątym przykazaniem "Nie zabijaj" – dwa słowa!
Ale jak widać relatywizm zżarł drugie słowo.
A co do amunicji dla Michnika na "ciemnogród" – właśnie słyszę jak TVN, Michnik urządzili wybory "Czołowego Postępaka" – wybierają właśnie min. Owsiaka!
MK: “Nie przyjmuję tak
MK: "Nie przyjmuję tak skrajnych argumentów, jak ratowanie życia za wszelką cenę, gdy ceną życia nienarodzonego dziecka jest życie matki, bez której życia sobie nie wyobrażam. Co nie znaczy, że nie uznaję matki podejmującej tak dramatyczną decyzję za świętą, uznaję bez najmniejszej ironii, tylko barbarzyństwem jest oczekiwanie podobnego heroizmu wobec matek i ojców, które nie potrafią przeskoczyć tej najwyżej postawionej poprzeczki."
—-
Kontrargumentując: ta święta matka nie uznaje tak skrajnego argumentu, jak ratowanie życia za wszelką cenę, gdy ceną życia matki jest życie nienarodzonego dziecka.
Po wstępnych deklaracjach przechodzimy do sytuacja życiowych, które są bardziej skomplikowane. Wykładnia Kościoła mówi, że aborcja w celu ratowania zdrowia i życia matki jest niedopuszczalna, ale jednocześnie wymyka się spod łatwych podsumowań, gdyż jednocześnie nie oznacza to braku zgody na ratowanie życia matki nawet jeśli ostateczną ceną jest śmierć nienarodzonego dziecka.
Wydaje mi się, że dla tej świętej kobiety, o której pisał MK, wykładnia Kościoła vel. wiara wcale nie wymaga heroizmu tylko jest zbyt miękka i dopuszcza rozwiązania, których ona nigdy nie zaakceptuje.
MK: “Nie przyjmuję tak
MK: "Nie przyjmuję tak skrajnych argumentów, jak ratowanie życia za wszelką cenę, gdy ceną życia nienarodzonego dziecka jest życie matki, bez której życia sobie nie wyobrażam. Co nie znaczy, że nie uznaję matki podejmującej tak dramatyczną decyzję za świętą, uznaję bez najmniejszej ironii, tylko barbarzyństwem jest oczekiwanie podobnego heroizmu wobec matek i ojców, które nie potrafią przeskoczyć tej najwyżej postawionej poprzeczki."
—-
Kontrargumentując: ta święta matka nie uznaje tak skrajnego argumentu, jak ratowanie życia za wszelką cenę, gdy ceną życia matki jest życie nienarodzonego dziecka.
Po wstępnych deklaracjach przechodzimy do sytuacja życiowych, które są bardziej skomplikowane. Wykładnia Kościoła mówi, że aborcja w celu ratowania zdrowia i życia matki jest niedopuszczalna, ale jednocześnie wymyka się spod łatwych podsumowań, gdyż jednocześnie nie oznacza to braku zgody na ratowanie życia matki nawet jeśli ostateczną ceną jest śmierć nienarodzonego dziecka.
Wydaje mi się, że dla tej świętej kobiety, o której pisał MK, wykładnia Kościoła vel. wiara wcale nie wymaga heroizmu tylko jest zbyt miękka i dopuszcza rozwiązania, których ona nigdy nie zaakceptuje.
Lekarze postepowi versus lekarze katoliccy
Czy nikt nie zauwazyl tego ze ten list sprzeciwia sie temu co robiono w hitlerowskich niemczech? Tam tez porzucono prawa boskie albo jak inni mowia 'prawa naturalne' na rzecz prawa tworzonego dla wygody wladzy. Wtedy zaczelo sie nie od piecow i gazowania. Zaczelo sie od eutanazji. Eutanazja dla nieuleczalnie chorych, dla uposledzonych, dla niepotrzebnych. Element rasowy doszedl na duza skale pozniej. Ale tak na prawde zaczelo sie od uznaniu ze prawo moze uzasadnic wszystko. Skoro tak to ludzi przyzwyczajono do coraz wiekszych aberacji moralnych.
MatkaKurka uznal ze list nie jest napisany dostatecznie ladnie i ze lekarze powinni odslugiwac tylko stetoskopy. Zaprotestuje – aby moc obslugiwac stetoskopy musieli by wczesniej nauczyc sie obslugiwac wlasne sumienie. Brak tego powoduje nie tylko zabijanie dzieci ale tez lapowki, brak przykladania sie do pracy, tumiwisizm, priorytet regulaminu nad pacjentem itd. I juz efekty widac – nie przyjmie sie na SOR dziewczyny podtopionej na basenie bo przekroczy sie magiczny limit. Nie przyjmie sie klienta z zawalem czy wylewem bo limit. Zapisy do onkologa na za 2 lata bo limit. To sa wlasnie efekty rzadow ksiegowych.
Nie chcemy chyba zauwazyc jednej sprawy – w tej chwili probuje sie przeprowadzic brutalna lobotomie na sumieniach narodu. Robi sie to pietnujac czy to siedemnastolatke ktora powiedziala w oczy to co myslala czy tez lekarzy ktorzy podpisali sie przeciwko priorytetowi prawa pisanego a nawet bardziej rozporzadzen NFZ nad moralnoscia. To nie sa odrebne sprawy to jest to samo.
Wracajac do aborcji – dlaczego jest tak istotna dla rzadzacych? Bo otwiera "Belgijska droge" – ku zabijaniu niepotrzebnych. a po co bedzie potrzebna eutanazja? Bo waaadza sie boi co bedzie jak 20-50% ludzi nie bedzie stac na chleb. Emerytury ludzi poszly na Kajmany, Euro czy inny Cypr. Przedluzanie wieku nic nie da bo korporacje stosuja oczywista zasade – przyjmowac tylko mlodych bo mozna ich sklonic do pracy za grosze a sa w stanie pracowac po 18 godzin na dobe, nie maja rodzin i mozna ich trzymac przy pysku. Starych nalezy zwalniac z wiekiem granicznycm rzedu 50 lat (gdzie niegdzie wprost to sie mowi w HRach) bo koszt takiego pracownika rosnie z wiekiem a ich doswiadczenie nie jest w polskich oddzialach do niczego potrzebne. Najtaniej jest zwolnic i jak zachoruje to dac zastrzyk i do dolu. Podobnie z dziecmi – Tusk sie nie pomylil ani nie przejezyczyl – dzieci kosztuja. Oczywiscie sa tez inwestycja ale taki polityk mysli w perspektywie jednego budzetu jesli juz rozumie co to budzet a nie 40 czy 80 lat. Dlatego oplaca sie wedle niektorych politykow aby dzieci nie bylo – po to jest to cale cudowanie z genderem i sex-wychowem. Oprocz zyskow prostych (guma i leki) daje tez mniej dzieci i o to im chodzi. Mniej dzieci – mniejszy koszt i wiekszy zysk. Najlepiej jakby ludzi skoszarowac plciami i gonic do roboty 18 godzin na dobe ale oni wiedza ze to nie bedzie dzialac wiec probuja od drugiej strony – propagowac 'filozofie uzycia', obciazyc kredytami po uszy aby ludzie sami nie chcieli dzieci. Poniewaz poped istnieje wiec zrobic z sexu fetysz i jeszcze napychac sobie kieszenie z tego forsa. Jak sie pojawia dzieci to zabic aby nie zmniejszyc zyskow. W efekcie rodziny sie rozpadaja – tym lepiej dla nich – ludzie beda dluzej siedziec w pracy.
Oczywiscie ten nowy wspamnialy swiat inaczej wyglada gdy nawet nie tyle masz pieniadze bo to za malo ale gdy jestes zaakceptowany w GTW. Tam stac cie na wszystko bo nic ciebie nie koszuje tak na prawde. A rodzine mozesz miec i jak widac po naprawde wielkich maja je duze. Na pewno nie zabijali swoich dzieci z przyczyn ekonowicznych….
Przepraszam ze sie rozpisalem ale IMHO ten list abstrahujac od formy musimy poprzec
Lekarze postepowi versus lekarze katoliccy
Czy nikt nie zauwazyl tego ze ten list sprzeciwia sie temu co robiono w hitlerowskich niemczech? Tam tez porzucono prawa boskie albo jak inni mowia 'prawa naturalne' na rzecz prawa tworzonego dla wygody wladzy. Wtedy zaczelo sie nie od piecow i gazowania. Zaczelo sie od eutanazji. Eutanazja dla nieuleczalnie chorych, dla uposledzonych, dla niepotrzebnych. Element rasowy doszedl na duza skale pozniej. Ale tak na prawde zaczelo sie od uznaniu ze prawo moze uzasadnic wszystko. Skoro tak to ludzi przyzwyczajono do coraz wiekszych aberacji moralnych.
MatkaKurka uznal ze list nie jest napisany dostatecznie ladnie i ze lekarze powinni odslugiwac tylko stetoskopy. Zaprotestuje – aby moc obslugiwac stetoskopy musieli by wczesniej nauczyc sie obslugiwac wlasne sumienie. Brak tego powoduje nie tylko zabijanie dzieci ale tez lapowki, brak przykladania sie do pracy, tumiwisizm, priorytet regulaminu nad pacjentem itd. I juz efekty widac – nie przyjmie sie na SOR dziewczyny podtopionej na basenie bo przekroczy sie magiczny limit. Nie przyjmie sie klienta z zawalem czy wylewem bo limit. Zapisy do onkologa na za 2 lata bo limit. To sa wlasnie efekty rzadow ksiegowych.
Nie chcemy chyba zauwazyc jednej sprawy – w tej chwili probuje sie przeprowadzic brutalna lobotomie na sumieniach narodu. Robi sie to pietnujac czy to siedemnastolatke ktora powiedziala w oczy to co myslala czy tez lekarzy ktorzy podpisali sie przeciwko priorytetowi prawa pisanego a nawet bardziej rozporzadzen NFZ nad moralnoscia. To nie sa odrebne sprawy to jest to samo.
Wracajac do aborcji – dlaczego jest tak istotna dla rzadzacych? Bo otwiera "Belgijska droge" – ku zabijaniu niepotrzebnych. a po co bedzie potrzebna eutanazja? Bo waaadza sie boi co bedzie jak 20-50% ludzi nie bedzie stac na chleb. Emerytury ludzi poszly na Kajmany, Euro czy inny Cypr. Przedluzanie wieku nic nie da bo korporacje stosuja oczywista zasade – przyjmowac tylko mlodych bo mozna ich sklonic do pracy za grosze a sa w stanie pracowac po 18 godzin na dobe, nie maja rodzin i mozna ich trzymac przy pysku. Starych nalezy zwalniac z wiekiem granicznycm rzedu 50 lat (gdzie niegdzie wprost to sie mowi w HRach) bo koszt takiego pracownika rosnie z wiekiem a ich doswiadczenie nie jest w polskich oddzialach do niczego potrzebne. Najtaniej jest zwolnic i jak zachoruje to dac zastrzyk i do dolu. Podobnie z dziecmi – Tusk sie nie pomylil ani nie przejezyczyl – dzieci kosztuja. Oczywiscie sa tez inwestycja ale taki polityk mysli w perspektywie jednego budzetu jesli juz rozumie co to budzet a nie 40 czy 80 lat. Dlatego oplaca sie wedle niektorych politykow aby dzieci nie bylo – po to jest to cale cudowanie z genderem i sex-wychowem. Oprocz zyskow prostych (guma i leki) daje tez mniej dzieci i o to im chodzi. Mniej dzieci – mniejszy koszt i wiekszy zysk. Najlepiej jakby ludzi skoszarowac plciami i gonic do roboty 18 godzin na dobe ale oni wiedza ze to nie bedzie dzialac wiec probuja od drugiej strony – propagowac 'filozofie uzycia', obciazyc kredytami po uszy aby ludzie sami nie chcieli dzieci. Poniewaz poped istnieje wiec zrobic z sexu fetysz i jeszcze napychac sobie kieszenie z tego forsa. Jak sie pojawia dzieci to zabic aby nie zmniejszyc zyskow. W efekcie rodziny sie rozpadaja – tym lepiej dla nich – ludzie beda dluzej siedziec w pracy.
Oczywiscie ten nowy wspamnialy swiat inaczej wyglada gdy nawet nie tyle masz pieniadze bo to za malo ale gdy jestes zaakceptowany w GTW. Tam stac cie na wszystko bo nic ciebie nie koszuje tak na prawde. A rodzine mozesz miec i jak widac po naprawde wielkich maja je duze. Na pewno nie zabijali swoich dzieci z przyczyn ekonowicznych….
Przepraszam ze sie rozpisalem ale IMHO ten list abstrahujac od formy musimy poprzec
Definicje, definicje
"Lekarze z definicji zajmują się (…) polemiką z bożym porządkiem"
Nieprawda, wynikająca z niewłaściwego rozumienia terminu "boży porządek". Podobnie "niech się dzieje wola nieba" jest dla chrześcijanina czymś innym niż "całkowitym zaprzeczeniem i podważeniem sensu istnienia zawodu lekarza".
Natomiast: zgoda, pod względem gramatycznym "konstrukcja deklaracji woła o pomstę do nieba".
Definicje, definicje
"Lekarze z definicji zajmują się (…) polemiką z bożym porządkiem"
Nieprawda, wynikająca z niewłaściwego rozumienia terminu "boży porządek". Podobnie "niech się dzieje wola nieba" jest dla chrześcijanina czymś innym niż "całkowitym zaprzeczeniem i podważeniem sensu istnienia zawodu lekarza".
Natomiast: zgoda, pod względem gramatycznym "konstrukcja deklaracji woła o pomstę do nieba".
Napisałam do Inkwizycji w sprawie tej Deklaracji
Jego Ekscelencja
Arcybiskup Stanisław Gądecki
Kongregacja Nauki Wiary
W związku z mianowaniem Księdza Arcybiskupa przez Ojca Świętego Franciszka na członka Kongregacji Nauki Wiary zwracam się z gorącą prośbą o interwencję i spowodowanie zmiany w redakcji punktu trzeciego Deklaracji Wiary Lekarzy:
http://www.deklaracja-wiary.pl/img/dw-tresc.pdf
Prośbę moją motywuję tym oczywistym faktem, że lekarz powinien leczyć każdego człowieka, a nie tylko i wyłącznie katolików. W związku z tym obowiązany jest w sumieniu honorować małżeństwa nie tylko sakramentalne, lecz również i naturalne, o ile tylko zostały one zawarte w sposób ważny. Tak mówi przecież nauka Kościoła Katolickiego, której słuchać powinien każdy katolik.
Z poważaniem
Iwona Jaszczuk
katoliczka z Parafii p.w. św. Ignacego
na Starych Szkotach w Gdańsku
Hm… ‘zawarte w sposob wazny’
Czy chce Pani zmusic lekarza do np. in vitro dla par lesbijskich czy do innej formy ich zaplodnienia? Nie rozumiem co lekarz ginekolog czy poloznik moglby pomoc dla pary homoseksualistow meskich. A w ogole to deklaracja dotyczyla przede wszystkim aborcji i w tym kontekscie Pani list moze sugerowac koniecznosc zmuszania lekarza do aborcji bo np. para satanistow tak sobie zazyczy.
Czy dokladnie o to Pani chodzilo?
Z drugiej strony spelnianie aktu malzenskiego poza malzenstwem jest i bedzie odrzucane przez Kosciol. Proba wymuszania na Kosciele zmiany (w szczegolnosci poprzez listy otwarte) nie jest roztropne.
IMHO deklaracja moze nie jest napisana w sposob doskonaly – zarowno pod wzgledem literackim jak i teologicznym ale lepszej nie mamy a publiczne "wojny o przecinek" robia obecnie wiecej zlego niz dobrego.
Nie rozumiem
Punkt trzeci Deklaracji jest sprzeczny z nauką Kościoła, gdyż odmawia niekatolikom moralnego prawa do zawierania małżeństw, współżycia ze swoimi Małżonkami oraz do rozmnażania. Poprosiłam naszego świeżo mianowanego Inkwizytora o skłonienie Autorów do przeredagowania tego krzywdzącego zapisu. Gdzie ja w mym liście sugeruję zmuszanie kogokolwiek do aborcji?
Chyba rzeczywiscie Pani nie rozumie
Zacytuje punkt trzeci:
<cite>PRZYJMUJĘ prawdę, iż płeć człowieka dana przez Boga jest zdeterminowana
biologicznie i jest sposobem istnienia osoby ludzkiej. Jest nobilitacją, przywilejem, bo
człowiek został wyposażony w narządy, dzięki którym ludzie przez rodzicielstwo stają
się „współpracownikami Boga Samego w dziele stworzenia” – powołanie do
rodzicielstwa jest planem Bożym i tylko wybrani przez Boga i związani z Nim
świętym sakramentem małżeństwa mają prawo używać tych organów, które stanowią
sacrum w ciele ludzkim.</cite>
Gdzie Pani widzi takie zagrozenie o jakim Pani pisze?
No właśnie w tym!
Jeżeli "tylko wybrani przez Boga I ZWIĄZANI Z NIM ŚWIĘTYM SAKRAMENTEM MAŁŻEŃSTWA mają prawo używać tych organów", to osobom nieochrzczonym NIE WOLNO NIGDY współżyć ze swoimi Małżonkami, gdyż ich małżeństwa (według definicji Kościoła) są naturalne, a nie sakramentalne! Nigdy Kościół czegoś podobnego nie uczył. Nakazuje on uznawać naturalne małżeństwa osób nieochrzczonych za godziwe i ważne, a w oczach Bożych mają one jak najbardziej prawo do współzycia i rozmnażania.
A więc zapis punktu trzeciego Deklaracji jest dla ludzi spoza Kościoła niesłychanie krzywdzący!
Napisałam do Inkwizycji w sprawie tej Deklaracji
Jego Ekscelencja
Arcybiskup Stanisław Gądecki
Kongregacja Nauki Wiary
W związku z mianowaniem Księdza Arcybiskupa przez Ojca Świętego Franciszka na członka Kongregacji Nauki Wiary zwracam się z gorącą prośbą o interwencję i spowodowanie zmiany w redakcji punktu trzeciego Deklaracji Wiary Lekarzy:
http://www.deklaracja-wiary.pl/img/dw-tresc.pdf
Prośbę moją motywuję tym oczywistym faktem, że lekarz powinien leczyć każdego człowieka, a nie tylko i wyłącznie katolików. W związku z tym obowiązany jest w sumieniu honorować małżeństwa nie tylko sakramentalne, lecz również i naturalne, o ile tylko zostały one zawarte w sposób ważny. Tak mówi przecież nauka Kościoła Katolickiego, której słuchać powinien każdy katolik.
Z poważaniem
Iwona Jaszczuk
katoliczka z Parafii p.w. św. Ignacego
na Starych Szkotach w Gdańsku
Hm… ‘zawarte w sposob wazny’
Czy chce Pani zmusic lekarza do np. in vitro dla par lesbijskich czy do innej formy ich zaplodnienia? Nie rozumiem co lekarz ginekolog czy poloznik moglby pomoc dla pary homoseksualistow meskich. A w ogole to deklaracja dotyczyla przede wszystkim aborcji i w tym kontekscie Pani list moze sugerowac koniecznosc zmuszania lekarza do aborcji bo np. para satanistow tak sobie zazyczy.
Czy dokladnie o to Pani chodzilo?
Z drugiej strony spelnianie aktu malzenskiego poza malzenstwem jest i bedzie odrzucane przez Kosciol. Proba wymuszania na Kosciele zmiany (w szczegolnosci poprzez listy otwarte) nie jest roztropne.
IMHO deklaracja moze nie jest napisana w sposob doskonaly – zarowno pod wzgledem literackim jak i teologicznym ale lepszej nie mamy a publiczne "wojny o przecinek" robia obecnie wiecej zlego niz dobrego.
Nie rozumiem
Punkt trzeci Deklaracji jest sprzeczny z nauką Kościoła, gdyż odmawia niekatolikom moralnego prawa do zawierania małżeństw, współżycia ze swoimi Małżonkami oraz do rozmnażania. Poprosiłam naszego świeżo mianowanego Inkwizytora o skłonienie Autorów do przeredagowania tego krzywdzącego zapisu. Gdzie ja w mym liście sugeruję zmuszanie kogokolwiek do aborcji?
Chyba rzeczywiscie Pani nie rozumie
Zacytuje punkt trzeci:
<cite>PRZYJMUJĘ prawdę, iż płeć człowieka dana przez Boga jest zdeterminowana
biologicznie i jest sposobem istnienia osoby ludzkiej. Jest nobilitacją, przywilejem, bo
człowiek został wyposażony w narządy, dzięki którym ludzie przez rodzicielstwo stają
się „współpracownikami Boga Samego w dziele stworzenia” – powołanie do
rodzicielstwa jest planem Bożym i tylko wybrani przez Boga i związani z Nim
świętym sakramentem małżeństwa mają prawo używać tych organów, które stanowią
sacrum w ciele ludzkim.</cite>
Gdzie Pani widzi takie zagrozenie o jakim Pani pisze?
No właśnie w tym!
Jeżeli "tylko wybrani przez Boga I ZWIĄZANI Z NIM ŚWIĘTYM SAKRAMENTEM MAŁŻEŃSTWA mają prawo używać tych organów", to osobom nieochrzczonym NIE WOLNO NIGDY współżyć ze swoimi Małżonkami, gdyż ich małżeństwa (według definicji Kościoła) są naturalne, a nie sakramentalne! Nigdy Kościół czegoś podobnego nie uczył. Nakazuje on uznawać naturalne małżeństwa osób nieochrzczonych za godziwe i ważne, a w oczach Bożych mają one jak najbardziej prawo do współzycia i rozmnażania.
A więc zapis punktu trzeciego Deklaracji jest dla ludzi spoza Kościoła niesłychanie krzywdzący!
Mnie niepokoi rozciągnięcie deklaracji na antykoncepcję.
Punkt 2.
Ludzie, to niestety ssaki, a takie opiekują się potomstwem, w odróżnieniu od płazów, ryb, nie mówiąc już o roślinach. Kotki lub pieski opiekują się przez klika miesięcy, słonie dłużej a ludzie do pełnoletniości potomstwa, czyli około 18 lat. Opieka oznacza rozmaite koszty, czasowe, finansowe, zdrowotne. Ile dzieci można odchować, przy założeniu, że sytuacja rodziny się nie pogorszy?
Ile dzieci mozna odchowac?
To zalezy czy zakladamy ze co roku musi byc urlop na Malediwach i co roku nowy samochod. No i od tego ile nam placa.
Odsylam do mojej wypowiedzi z przed kilku godzin – gdzie troche o tym pisze. Rosna z roku na rok niewatpliwie tzw. koszta stale (i to nie tylko w PL). Relatywnie maleja tez place (i dotyczy to wszystkich oprocz kasty najwyzszej i znowu nie jest to specyficzne dla PL. Maleje stabilnosc ekonomiczna pracownikow najemnych ale tez niszczona jest 'infrastruktura spoleczna' umozliwiajaca pomoc wzajemna (bo jak babcia ma pomoc wnukom gdy one wyjezdzaja na saksy z dziecmi).
Taki mamy klimat… A moze cos innego niz klimat…
Nie zakładamy urlopu na Malediwach,
Nie ta klasa. Chodzi raczej o to. ile razy w tygodmiu będzie kotlecik.Co do infrastruktury społecznej, to jestem jednym z ostatnich roczników babć, które mogły przejść na emeryturę e wieku 61 lat.
Nie o Malediwy chodzi
Ja rozumiem. Znam problemy dzisiejszych rodzin – nie zyje w prozni. Jednak kiedys (acz przy mniejszych kosztach stalych) dawalo sie utrzymac 8 dzieci a dzisiaj 3 bywa wyzwaniem.
Sa tu rozne sprawy – jedna to duze wymogi aby nie odebrano dziecka. Kiedys w pokoju czy 2 zyla cala rodzina. Dzisiaj za brak odrebnego pokoju dla kazdego dziecka chciano odebrac dzieci moim znajomym (w sumie 'opiekun' zyczyl sobie aby rodzina miala min. 7 pomieszczen przy 5 osobowej rodzinie – 3 dla dzieci, jadalnia, pokoj dzienny, sypialnia rodzicow i pomieszczenie gospodarcze – grozac odebraniem dzieci i koniecznoscia placenia alimentow). Druga sprawa to sklanianie ludzi do posiadania gadgetow ktorych przewidywany czas zycia to rok – 2 lata – propagjac rownoczesnie zadluzenie. Trzecia to ostracyzm spoleczny rodzin wielodzietnych (testy 'ten wielodzietny margines' to nie jest rzadkosc. Czwarta to przeciwskuteczna pomoc panstwowa. Kolejna to koszt mieszkania czy to do zakupu czy to do wynajecia. Tych problemow jest milion ale czy to oznacza ze nalezy dzieci zabijac?
Jezu!!!!!!!!!
Kto chce dzieci zabijać??????????????
Mnie niepokoi rozciągnięcie deklaracji na antykoncepcję.
Punkt 2.
Ludzie, to niestety ssaki, a takie opiekują się potomstwem, w odróżnieniu od płazów, ryb, nie mówiąc już o roślinach. Kotki lub pieski opiekują się przez klika miesięcy, słonie dłużej a ludzie do pełnoletniości potomstwa, czyli około 18 lat. Opieka oznacza rozmaite koszty, czasowe, finansowe, zdrowotne. Ile dzieci można odchować, przy założeniu, że sytuacja rodziny się nie pogorszy?
Ile dzieci mozna odchowac?
To zalezy czy zakladamy ze co roku musi byc urlop na Malediwach i co roku nowy samochod. No i od tego ile nam placa.
Odsylam do mojej wypowiedzi z przed kilku godzin – gdzie troche o tym pisze. Rosna z roku na rok niewatpliwie tzw. koszta stale (i to nie tylko w PL). Relatywnie maleja tez place (i dotyczy to wszystkich oprocz kasty najwyzszej i znowu nie jest to specyficzne dla PL. Maleje stabilnosc ekonomiczna pracownikow najemnych ale tez niszczona jest 'infrastruktura spoleczna' umozliwiajaca pomoc wzajemna (bo jak babcia ma pomoc wnukom gdy one wyjezdzaja na saksy z dziecmi).
Taki mamy klimat… A moze cos innego niz klimat…
Nie zakładamy urlopu na Malediwach,
Nie ta klasa. Chodzi raczej o to. ile razy w tygodmiu będzie kotlecik.Co do infrastruktury społecznej, to jestem jednym z ostatnich roczników babć, które mogły przejść na emeryturę e wieku 61 lat.
Nie o Malediwy chodzi
Ja rozumiem. Znam problemy dzisiejszych rodzin – nie zyje w prozni. Jednak kiedys (acz przy mniejszych kosztach stalych) dawalo sie utrzymac 8 dzieci a dzisiaj 3 bywa wyzwaniem.
Sa tu rozne sprawy – jedna to duze wymogi aby nie odebrano dziecka. Kiedys w pokoju czy 2 zyla cala rodzina. Dzisiaj za brak odrebnego pokoju dla kazdego dziecka chciano odebrac dzieci moim znajomym (w sumie 'opiekun' zyczyl sobie aby rodzina miala min. 7 pomieszczen przy 5 osobowej rodzinie – 3 dla dzieci, jadalnia, pokoj dzienny, sypialnia rodzicow i pomieszczenie gospodarcze – grozac odebraniem dzieci i koniecznoscia placenia alimentow). Druga sprawa to sklanianie ludzi do posiadania gadgetow ktorych przewidywany czas zycia to rok – 2 lata – propagjac rownoczesnie zadluzenie. Trzecia to ostracyzm spoleczny rodzin wielodzietnych (testy 'ten wielodzietny margines' to nie jest rzadkosc. Czwarta to przeciwskuteczna pomoc panstwowa. Kolejna to koszt mieszkania czy to do zakupu czy to do wynajecia. Tych problemow jest milion ale czy to oznacza ze nalezy dzieci zabijac?
Jezu!!!!!!!!!
Kto chce dzieci zabijać??????????????
nie ma obowiązku ratować dziecka
nie znam tego dokumentu,więc nie będę się do niego odnosił. Z powyższych cytatów można mieć wrażenie, że jest beznadziejnie napisany.
Ale podstawowa sprawa i o to chyba przede wszystkim chodzi: lekarz musi mieć prawo, do stosowania tzw. klauzuli sumienia, czyli odmówić zrobienia czegoś, co uważa za niemoralne. Nie bardzo rozumiem wykrzykujących o inkwizycji, bo niezależnie od czarnej, niesprawiedliwej legendy tej instytucji, dzisiaj słowo to jest używane jako synonim narzucania przez władzę ludziom postępowania niezgodnego z ich sumieniem. Czyli inkryminowani lekarze są właśnie oskarżonymi współczesnej świeckiej inkwizycję.
Jasne, że może być tak, iż czyjeś poglądy moralne uniemożliwiają mu w ogóle pełnienie jakiegoś zawodu. Np. brat polski nie mógł być żołnierzem, mam wątpliwości czy lekarzem może być świadek jechowy, który uważa za niedopuszczalną transfuzję. Jednak nie wydaje mi się, żeby lekarz odmawiający dokonywania aborcji lub zabiegów in vitro, nie był w stanie pełnić podstawowych funkcji lekarskich, do których, niezależnie od ich oceny moralnej, wymienione praktyki nie należą.
Po 3. M.K. ma absolutną rację – matka ratująca dziecko kosztem swojego życia, jest bliska świętości (sądzę nawet, że jest święta), ale i nie ma racji, bo Kościół nie uważa, że takie postępowanie jest obowiązkiem człowieka. Jeśli NAPRAWDĘ nie można uratować obojga, można ratować tylko jedno. Decyzja należy do matki, jeśli jest przytomna. Jeśli decyzje musi podjąć lekarz, powinien się kierować podstawową zasadą: ratować tego, kto ma większe szanse.
Przy okazji kontrargument na "mój brzuch należy do mnie". Nawet zakładając, wbrew oczywistości, że płód jest częścią ciała kobiety, to czy lekarz ma prawo np. amputować zdrową rękę komuś, kto sobie tego zażyczy?
nie ma obowiązku ratować dziecka
nie znam tego dokumentu,więc nie będę się do niego odnosił. Z powyższych cytatów można mieć wrażenie, że jest beznadziejnie napisany.
Ale podstawowa sprawa i o to chyba przede wszystkim chodzi: lekarz musi mieć prawo, do stosowania tzw. klauzuli sumienia, czyli odmówić zrobienia czegoś, co uważa za niemoralne. Nie bardzo rozumiem wykrzykujących o inkwizycji, bo niezależnie od czarnej, niesprawiedliwej legendy tej instytucji, dzisiaj słowo to jest używane jako synonim narzucania przez władzę ludziom postępowania niezgodnego z ich sumieniem. Czyli inkryminowani lekarze są właśnie oskarżonymi współczesnej świeckiej inkwizycję.
Jasne, że może być tak, iż czyjeś poglądy moralne uniemożliwiają mu w ogóle pełnienie jakiegoś zawodu. Np. brat polski nie mógł być żołnierzem, mam wątpliwości czy lekarzem może być świadek jechowy, który uważa za niedopuszczalną transfuzję. Jednak nie wydaje mi się, żeby lekarz odmawiający dokonywania aborcji lub zabiegów in vitro, nie był w stanie pełnić podstawowych funkcji lekarskich, do których, niezależnie od ich oceny moralnej, wymienione praktyki nie należą.
Po 3. M.K. ma absolutną rację – matka ratująca dziecko kosztem swojego życia, jest bliska świętości (sądzę nawet, że jest święta), ale i nie ma racji, bo Kościół nie uważa, że takie postępowanie jest obowiązkiem człowieka. Jeśli NAPRAWDĘ nie można uratować obojga, można ratować tylko jedno. Decyzja należy do matki, jeśli jest przytomna. Jeśli decyzje musi podjąć lekarz, powinien się kierować podstawową zasadą: ratować tego, kto ma większe szanse.
Przy okazji kontrargument na "mój brzuch należy do mnie". Nawet zakładając, wbrew oczywistości, że płód jest częścią ciała kobiety, to czy lekarz ma prawo np. amputować zdrową rękę komuś, kto sobie tego zażyczy?
trzy grosze
nie wiem, czy pod tym wątkiem komentarz się jeszcze odnajdzie, ale dorzucam swoje trzy grosze. Jako nieateusz nie podpisałabym się pod ta deklaracja (koncentrując się na meritum a ignorując stylistyczno – ideologiczne wpadki). Zadaniem lekarza jest nie tylko ratowanie życia, ale i zmniejszanie cierpienia. Niemniej jednak uważam, ze każdy lekarz MUSI mieć prawo do odmowy czynności, które są sprzeczne z jego światopoglądem, z wyjątkiem zabiegów ratujących życie lub zdrowie, a nie mogących zostać odroczonymi. Dlatego świadek Jehowy – nie może odmówić przetoczenia krwi, jeśli jest ono- a z reguły bywa- zabiegiem ratującym życie. Ginekolog – nie może odmówić pilnej aborcji, jeśli wiąże sie ona z nagłym ryzykiem utraty zdrowia /życia przez matkę, bez względu na swoj światopogląd. Ale powinien mieć możliwość odmówienia aborcji planowej- obojętnie jaki byłby jej powód.
Warto zwrócić uwagę, ze podpisanie takiej deklaracji – jest de facto poinformowaniem z uprzedzeniem pacjenta czego ma się spodziewać, wiec jak najbardziej czynnością godna pochwały.
Pozdrawiam
trzy grosze
nie wiem, czy pod tym wątkiem komentarz się jeszcze odnajdzie, ale dorzucam swoje trzy grosze. Jako nieateusz nie podpisałabym się pod ta deklaracja (koncentrując się na meritum a ignorując stylistyczno – ideologiczne wpadki). Zadaniem lekarza jest nie tylko ratowanie życia, ale i zmniejszanie cierpienia. Niemniej jednak uważam, ze każdy lekarz MUSI mieć prawo do odmowy czynności, które są sprzeczne z jego światopoglądem, z wyjątkiem zabiegów ratujących życie lub zdrowie, a nie mogących zostać odroczonymi. Dlatego świadek Jehowy – nie może odmówić przetoczenia krwi, jeśli jest ono- a z reguły bywa- zabiegiem ratującym życie. Ginekolog – nie może odmówić pilnej aborcji, jeśli wiąże sie ona z nagłym ryzykiem utraty zdrowia /życia przez matkę, bez względu na swoj światopogląd. Ale powinien mieć możliwość odmówienia aborcji planowej- obojętnie jaki byłby jej powód.
Warto zwrócić uwagę, ze podpisanie takiej deklaracji – jest de facto poinformowaniem z uprzedzeniem pacjenta czego ma się spodziewać, wiec jak najbardziej czynnością godna pochwały.
Pozdrawiam