Jakoś tak ostatnio stwierdziłem, że w Polsce pisanie o gospodarce bez odniesień do bieżącej polityki jest praktycznie niemożliwe.
Jakoś tak ostatnio stwierdziłem, że w Polsce pisanie o gospodarce bez odniesień do bieżącej polityki jest praktycznie niemożliwe. Trochę znam się na ekonomii i gospodarce, słabo na polityce, dlatego pisząc dotychczas o ekonomii starałem się politykę omijać szerokim łukiem. Niestety po moim ostatnim oświeceniu stwierdziłem, że tak się chyba nie da, a skoro już muszę pisać o polityce to sobie pójdę na całość i napiszę tylko o niej.
Jak już wspomniałem moja wiedza politologiczna jest raczej niewielka, dlatego, aby się nie ośmieszyć, albo co gorsza wprowadzić kogoś w błąd, musiałem sięgnąć do źródła jakiejś wiedzy,
Za Wikipedia.
Na podstawie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 Polska jest republiką parlamentarną z systemem parlamentarno-gabinetowym, opierającą się na trójpodziale władzy.
Władzę ustawodawczą stanowi dwuizbowy parlament (Sejm – 460 posłów, Senat – 100 senatorów) wybierany w bezpośrednich, powszechnych i tajnych wyborach parlamentarnych na 4-letnią kadencję od dnia pierwszego posiedzenia. Jego głównym zadaniem jest stanowienie prawa poprzez uchwalanie ustaw konstytucyjnych i zwykłych, w tym budżetowej, a także ratyfikowanie umów międzynarodowych.
Organami władzy wykonawczej w Polsce są: Prezydent RP oraz Premier z Radą Ministrów.
…. zaraz, zaraz coś się chyba nie zgadza. Na moje oko to Prezydent RP stanowi organ ustawodawczy, chociażby wetując ustawy przyjęte większością głosów dwóch izb i wpływając w ten sposób na stanowione prawo. Ponieważ ostatnio Wikipedia nie miała dobrych notowań postanowiłem to sprawdzić. Sprawdziłem u źródła, czyli w Konstytucji. Dziwne, ale tam też stoi jak byk, że Prezydent RP jest organem wykonawczym.
Ponieważ nie chcę wyjść na kompletnego idiotę to się jednak przyznam, że słyszałem, bez zaglądania do Wikipedii, o odrzuceniu weta Prezydenta przez dużo większą większość parlamentarną ( jednak musiałem z Wikipedii – 3/5 głosów w Sejmie) tyko za cholerę nie rozumiem jak to się ma do woli większości tak jak ja ją rozumiem?.Ktoś powie, że Prezydent też został wybrany w wyborach powszechnych i licząc ułamkiem zwykłym, czy dziesiętnym da się z tego ułożyć równania na taką czy inną większość. Tylko ja się wtedy pytam – po co nam Sejm skoro Prezydent zakamuflowaną do tej pory funkcję ustawodawczą mógłby pełnić jednoosobowo? Nie chce mi się sprawdzać ile kosztuje Sejm i Senat, ale oszczędności dla budżetu to raczej setki milionów złotych – bardzo przepraszam miało nie być o ekonomii .
W myśl zasady – co dwie głowy to nie jedna, ja jednak chyba wolałbym odebranie uprawnień ustawodawczych Prezydentowi. Może nie jestem obiektywny i wpływ na moje stanowisko mają doświadczenia z ostatnich lat, niemniej uważam, że 50 % plus jeden bez innych skomplikowanych obliczeń to wystarczająca większość dla ustaw, które nie zmieniają podstaw ustrojowych państwa. Jak już wspomniałem nie jestem politologiem, ale taki system sprawdza się chyba w większości państw demokratycznych, nawet tych z monarchami, więc nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy iść naszą trzecią drogą.
Mrzonki? No, nie koniecznie, gdyż właściwie to mój tok rozumowania, poprzedzony amatorską politologią, miał prowadzi do jednego – do stwierdzenia, że demokracja powinna zapewniać możliwość realizacji celów ustawodawczych przez jasno określoną grupę ludzi. Bardzo bym chciał, i pewnie nie tylko ja, żeby ich decyzje w postaci uchwalonych, bądź też nie, ustaw można było rozliczyć. Tak, rozliczyć przy następnym głosowaniu i dzięki temu rozliczeniu spokojniej znieść „dyktaturę” jednej opcji politycznej przez okres czterech lat. Takie rozliczenie oczywiście musi następować dzięki rzetelnej ocenie działań tej większości, a i na moje oko ma to zapewnić jedynie skuteczna kontrola tejże.
No dobrze, ktoś powie, ale kto tą władzę będzie kontrolował? Przecież Prezydent taką kontrolę zapewnia. Prezydent? Nie znalazłem zapisu w Konstytucji o funkcji kontrolnej Prezydenta i ewentualnych uprawnieniach z tą funkcją związanych, natomiast są tam zapisy o Sądach i Trybunałach, NIK, RPO, KRRiT, a w innych ustawach CBA, GUS i NBP. Nie pamiętam dobrze, a nie chce mi się sprawdzać np. w Wikipedii, ale kadencje w tych instytucjach były określone tak, aby „rozmijały” się z kadencjami parlamentarnymi. Pewnie tak jest, gdyż przed tragedią w Smoleńsku, poza niezawisłymi sądami, wszystkie te stanowiska były obsadzone przez partię obecnie opozycyjną (poza CBA, ale to już jakby inna historia). Obecnie mamy jeszcze Prokuratora Generalnego, który również został wybrany przez kojarzonego z opozycją Prezydenta. O czwartej władzy raczej nie będę wspominał, gdyż ostatni chyba nie ma „dobrej prasy”.
Takie to mam przemyślenia polityczne, niestety nijak nie mogę tego ładnie zakończyć, dlatego pomimo że miałem o gospodarce i ekonomi nie napisać ani słowa to jednak, go nie dotrzymam. Nie dotrzymam, gdyż polityki bez ekonomii i gospodarki, szczególnie w ostatnich, kryzysowych czasach chyba się nie da oceniać. Ocenić, to w moim przypadku może za dużo powiedziane, ale na pewno stawiać pytania już tak, a właściwie jedno – Jakiej większości parlamentarno-gabinetowej potrzeba, aby zreformować wydatki budżetu m.in. na administrację, mundurowych, ZUS, KRUS itp., o których być może trochę wówczas ironiczni pisałem tutaj:
http://kontrowersje.net/tresc/reforma_finansow_publicznych_w_dwa_dni_cz1
i tutaj
http://kontrowersje.net/tresc/reforma_finansow_publicznych_w_dwa_dni_cz_2
i tutaj
http://kontrowersje.net/tresc/reforma_finansow_publicznych_w_dwa_dni_cz_3
i tutaj
http://kontrowersje.net/tresc/reforma_finansow_publicznych_w_dwa_dni_cz4
aż mi się przez politykę odechciało tutaj
http://kontrowersje.net/tresc/reforma_finansow_publicznych_w_dwa_dni_cz5
PS
Ostatnio nie piszę, gdyż niestety nie mam czasu … no ale czasami coś mnie jednak zmusi…
I znowu się czegoś nauczyłem.
Dzięki.
Nie ma za co
ja ostatnio chyba też
I znowu się czegoś nauczyłem.
Dzięki.
Nie ma za co
ja ostatnio chyba też
kto tu rządzi?
Sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana, bo np Trybunał Konstytucyjny może w oparciu o jakaś radosną interpretację konstytucji wyrzucić do kosza dowolną ustawę wypichconą przez Sejm, czyli właściwie nadrzędnym organem jest władza sądownicza, ale też nie całkiem, bo Trybunałowi nie wolno sprawdzać zgodności poleceń Unii z polską konstytucją.
Więc może naczelnym organem władzy w Polsce jest teraz Centrala w Brukseli?
Też nie zupełnie, bo drobne lokalne sprawy nadal są w gestii naszych instytucji.
Lepiej by było gdyby kompetencje Sejmu Prezydenta i rządu były ściśle wyodrębnione i w żadnym punkcie nie blokowały się wzajemnie, ale ja się nie znam.
Co do ostatniego akapitu jak widać pełna zgoda,
ale ja też się nie znam, więc chyba się nie liczy.
PS
W teorii to chyba powinno być tak, że TS ma jedynie kontrolować, czy ta przegłosowana przez mniejszą większość ustawa jest zgodna z tą przegłosowaną przez większą większość, więc raczej to chyba nie jest nadrzędność nad władzą ustawodawczą … a i chyba ta większa większość stwierdziła, że unijne przepisy to też tak jakby aneks do naszej Konstytucji, ale o ile wiem chyba z nią nie sprzeczny.
kto tu rządzi?
Sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana, bo np Trybunał Konstytucyjny może w oparciu o jakaś radosną interpretację konstytucji wyrzucić do kosza dowolną ustawę wypichconą przez Sejm, czyli właściwie nadrzędnym organem jest władza sądownicza, ale też nie całkiem, bo Trybunałowi nie wolno sprawdzać zgodności poleceń Unii z polską konstytucją.
Więc może naczelnym organem władzy w Polsce jest teraz Centrala w Brukseli?
Też nie zupełnie, bo drobne lokalne sprawy nadal są w gestii naszych instytucji.
Lepiej by było gdyby kompetencje Sejmu Prezydenta i rządu były ściśle wyodrębnione i w żadnym punkcie nie blokowały się wzajemnie, ale ja się nie znam.
Co do ostatniego akapitu jak widać pełna zgoda,
ale ja też się nie znam, więc chyba się nie liczy.
PS
W teorii to chyba powinno być tak, że TS ma jedynie kontrolować, czy ta przegłosowana przez mniejszą większość ustawa jest zgodna z tą przegłosowaną przez większą większość, więc raczej to chyba nie jest nadrzędność nad władzą ustawodawczą … a i chyba ta większa większość stwierdziła, że unijne przepisy to też tak jakby aneks do naszej Konstytucji, ale o ile wiem chyba z nią nie sprzeczny.
a tak obok tematu
widzieliście Napieralskiego który chce dać każdemu laptopa,bezpłatne studia,in vitro,psychologa,przedszkola i dolinę krzemową?
a tak obok tematu
widzieliście Napieralskiego który chce dać każdemu laptopa,bezpłatne studia,in vitro,psychologa,przedszkola i dolinę krzemową?
Swoją drogą ciekawa jak to wygląda we Włoszech
z tą Konstytucją, gdyż tam, podobno, wszystkie drogi prowadzą do stolicy.
PS
Rozmawiałem z włoską animatorką ostatnio w Egipcie 🙂 i podobno w tych Włoszech to nie tylko telenowala, ale i tragedia i komedia, no w sumie kiepski dramat.
Swoją drogą ciekawa jak to wygląda we Włoszech
z tą Konstytucją, gdyż tam, podobno, wszystkie drogi prowadzą do stolicy.
PS
Rozmawiałem z włoską animatorką ostatnio w Egipcie 🙂 i podobno w tych Włoszech to nie tylko telenowala, ale i tragedia i komedia, no w sumie kiepski dramat.
Prezydent, stojący na straży konstytucji
jednocześnie ją łamie, gdyż poprzez instytucję veta, wpływa na władzę ustawodawczą, która jest od niego rozdzielona. Powoduje to, że przy “niewłaściwej” konfiguracji, koalicja parlamentarna nie moze mieć 50% +1 głos, ale 60% – by w pełni realizować funkcje ustawodawcze.
Czasem mam wrażenie, że polską konstytucję i większość ustaw, to Joseph Heller (Paragraf 22) w “wolnej chwili” napisał 🙂
Pozdrawiam
i u Hellera i u nas chodzi o kasę
a konsorcja/banki (Millo) ustalają co jest dla nas dobre a co nie. Zauważliście że rządy krajów jakoś nie mogą się dogadać, a banki zawsze :).
rządy krajów jakoś nie mogą się dogadać, a banki zawsze :).
Trafiony, zatopiony 🙂
Prezydent, stojący na straży konstytucji
jednocześnie ją łamie, gdyż poprzez instytucję veta, wpływa na władzę ustawodawczą, która jest od niego rozdzielona. Powoduje to, że przy “niewłaściwej” konfiguracji, koalicja parlamentarna nie moze mieć 50% +1 głos, ale 60% – by w pełni realizować funkcje ustawodawcze.
Czasem mam wrażenie, że polską konstytucję i większość ustaw, to Joseph Heller (Paragraf 22) w “wolnej chwili” napisał 🙂
Pozdrawiam
i u Hellera i u nas chodzi o kasę
a konsorcja/banki (Millo) ustalają co jest dla nas dobre a co nie. Zauważliście że rządy krajów jakoś nie mogą się dogadać, a banki zawsze :).
rządy krajów jakoś nie mogą się dogadać, a banki zawsze :).
Trafiony, zatopiony 🙂
O tym tu kiedyś napisałam
Jeśli prezydent zgłosi veto, to jego veto może być odrzucone 3/5 głosow, 66,7%.
Jeśli to sie stanie, to rządzi większość.
Jeśli to się nie stanie, to… rządzi mniejszość.
Demokracja, głupcze 🙂
Poprawka matematyczna
Matematyczna, bo 3/5 to nie jest 66.7%, ale 60%.
Cała reszta, mimo to, pozostaje bez zmian.
O tym tu kiedyś napisałam
Jeśli prezydent zgłosi veto, to jego veto może być odrzucone 3/5 głosow, 66,7%.
Jeśli to sie stanie, to rządzi większość.
Jeśli to się nie stanie, to… rządzi mniejszość.
Demokracja, głupcze 🙂
Poprawka matematyczna
Matematyczna, bo 3/5 to nie jest 66.7%, ale 60%.
Cała reszta, mimo to, pozostaje bez zmian.
Jest fajnie.
Owszem, konstytucja mówi, że prezydent to władza wykonawcza, jednak konstytucyjne prawa i obowiązki prezydenta w zakresie wykonawstwa sprowadzają się do błahostek. W praktyce to właśnie weto i prawo skierowania do TK daje prezydentowi uprawnienia w zakresie władzy ustawodawczej (pomijając konstytucyjne prawo do zgłaszania ustaw). Nie zapominajmy o roli senatu, który ma uprawnienia do zmian ustaw lub ich odrzucania (czyli tutaj dokonują się wszelkie targi partyjne). Przecież równie dobrze senat mógłby kierować wniosek do TK o zgodność z ustawą zasadniczą. Problem sprowadzałby się teraz do sposobu wyboru i długości kadencji senatu.
Co do kontroli władzy, ta chyba należy przede wszystkim do zwierzchnika, czyli do Narodu (Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. art. 4.) Sęk w tym, że ze względu na fikuśny sposób wyborów do sejmu (ukłon w stronę tetryka), nawet jeśli Naród chce dać komuś po łapach, to nie zawsze się to udaje.
A teraz rząd: czy nie mamy wrażenia, że to on bierze na siebie ciężar pisania ustaw? To w końcu od czego mamy kolejne rządy?
ps. Może trochę światła na całość rzuci informacja o autorach Konstytucji: http://kronika.sejm.gov.pl/kronika.97/text/konst/p1-152.htm
Jest fajnie.
Owszem, konstytucja mówi, że prezydent to władza wykonawcza, jednak konstytucyjne prawa i obowiązki prezydenta w zakresie wykonawstwa sprowadzają się do błahostek. W praktyce to właśnie weto i prawo skierowania do TK daje prezydentowi uprawnienia w zakresie władzy ustawodawczej (pomijając konstytucyjne prawo do zgłaszania ustaw). Nie zapominajmy o roli senatu, który ma uprawnienia do zmian ustaw lub ich odrzucania (czyli tutaj dokonują się wszelkie targi partyjne). Przecież równie dobrze senat mógłby kierować wniosek do TK o zgodność z ustawą zasadniczą. Problem sprowadzałby się teraz do sposobu wyboru i długości kadencji senatu.
Co do kontroli władzy, ta chyba należy przede wszystkim do zwierzchnika, czyli do Narodu (Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. art. 4.) Sęk w tym, że ze względu na fikuśny sposób wyborów do sejmu (ukłon w stronę tetryka), nawet jeśli Naród chce dać komuś po łapach, to nie zawsze się to udaje.
A teraz rząd: czy nie mamy wrażenia, że to on bierze na siebie ciężar pisania ustaw? To w końcu od czego mamy kolejne rządy?
ps. Może trochę światła na całość rzuci informacja o autorach Konstytucji: http://kronika.sejm.gov.pl/kronika.97/text/konst/p1-152.htm
czyli co, ostatnia
czyli co, ostatnia publikowana doktryna MK jest bez sensu?
Jako rzekłeś!
.
czyli co, ostatnia
czyli co, ostatnia publikowana doktryna MK jest bez sensu?
Jako rzekłeś!
.