A nie mówiłem… napisałem:
"Że tak pojadę klasykiem. Nie spodziewałem się, że Donek tak szybko wyjdzie z szafy. Wyglądało to jednak jakby został z tej szafy wyciągnięty, niczym bp. Życiński zarejestrowany – „bez wiedzy i zgody”. Skoro już szafę opuścił spodziewałem się reakcji rannego bawołu, a zobaczyłem zaszczutą sarenkę. Powtórzę to co napisałem wczoraj, Donald Tusk is no more. To już polityczne zombie, choć mi bardziej przypomina koguta z uciętą głowa, biegnie, łopoce skrzydłami, ale jest już martwy.
MatkaKurka dzisiejszą notką wyczerpał temat, nie ma sensu pisać „jak jest” lepiej spróbować napisać „jak będzie”. Wspomnę tylko z radością starego zgreda: a nie mówiłem, że Piskorczak jest pewny swego niczym dziesięciolatek wymuszający od piętnastoletniego chuligana forsę mając za sobą dwóch dorosłych starszych braci.
Więc jak będzie? Ciągle trzeba brać pod uwagę scenariusz „Polacy nic się nie stało” zwany również wesołym oberkiem. Tyle, że sytuacja zaszła trochę zbyt daleko, potrzeba kozłów ofiarnych, sam Tusk to za mało. Taki scenariusz oznaczałby, iż Donald Tusk w pewnej chwili zacznie słabować i ze względów zdrowotnych na czas jakiś zawiesi swoja aktywność polityczną. Nowy premier, może rząd fachowców (oczywiście apolitycznych niczym Marek Belka). Mało prawdopodobne, wręcz nieprawdopodobne."
Zobaczcie on jest SAM!!! Nie ma przy nim nikogo, ale to zupełnie nikogo jeszcze Kopaczowa łka po Tuskmaugu i nikt, kurwa nikt więcej! Rest in Peace Donek!