jasne, nawet nie probowalem jasne, nawet nie probowalem pisac systemowego wykladu nt. smiechu. zreszta nie mam po temu zadnego tytulu – znam sie na tym tak samo, jak kazdy w miare myslacy zjadacz chleba.
pisalem tylko o tym, dlaczego takie fenomeny jak PiS wywoluja naprzemiennie/alternatywnie/rownolegle wlasnie te 2 emocje i te 2 grymasy.
tylko przy okazji doszlo dosc banalne spostrzezenie, ze rzady takich grozno-absurdalnych formacji stanowia okres prosperity dla satyrykow.
wiem po sobie, ze w latach 2005-2007 napisalem wiecej wrednych tekstow o polityce i jej figurach, niz przez cala reszte dosc juz dlugiego zywota. i wiem po sobie, dlaczego.
naturalna reakcja Powodów IMHO jest kilka dla gniewu i chyba jeden – dla śmiechu.
Gniew pojawia się, kiedy widzę:
– jak facet łże w żywe oczy;
– jak podpiera się szczytnymi ideałami w celu uzasadnienia swoich krętactw i knowań;
– jak usiłuje realizować swoją paranoję za moje (podatnika) pieniądze;
– jak usiłuje w stosunku do mnie i do moich przyjaciół stosować taktykę “dziel i rządź”.
– etc., dałoby się jeszcze znaleźć trochę, ale te powody są najmojsze i najgłówniejsze.
Natomiast śmiech pojawia się we wszystkich powyższych sytuacjach, kiedy na gniew nie ma już siły, kiedy już inaczej nie da się reagować, kiedy wreszcie widzę, że facet mimo tego, że mu udowodniono 15 razy logiczną sprzeczność, paranoję i brak realizmu, z uporem maniaka dalej nadaje to samo.
potwierdzasz zatem innymi potwierdzasz zatem innymi slowy, ze smiech to +/- naturalna reakcja obronna umyslu przed grozba jego dezintegracji wskutek nadmiernej dawki absurdu.
wychodzi, że tak Gniew ma sens wtedy, kiedy coś się dzieje w jego efekcie, kiedy tak mnie zezłości np. mój rodzimy bałagan na biurku, że go raz na jakiś czas posprzątam.
A kiedy nie ma sensu gniew, bo wiem, że i tak nie zmienię rzeczywistości (poglądów, stylu działania, planów), pozostaje śmiać się.
jasne, nawet nie probowalem
jasne, nawet nie probowalem pisac systemowego wykladu nt. smiechu. zreszta nie mam po temu zadnego tytulu – znam sie na tym tak samo, jak kazdy w miare myslacy zjadacz chleba.
pisalem tylko o tym, dlaczego takie fenomeny jak PiS wywoluja naprzemiennie/alternatywnie/rownolegle wlasnie te 2 emocje i te 2 grymasy.
tylko przy okazji doszlo dosc banalne spostrzezenie, ze rzady takich grozno-absurdalnych formacji stanowia okres prosperity dla satyrykow.
wiem po sobie, ze w latach 2005-2007 napisalem wiecej wrednych tekstow o polityce i jej figurach, niz przez cala reszte dosc juz dlugiego zywota. i wiem po sobie, dlaczego.
pozdrawiam i dziekuje za komentarze
naturalna reakcja
Powodów IMHO jest kilka dla gniewu i chyba jeden – dla śmiechu.
Gniew pojawia się, kiedy widzę:
– jak facet łże w żywe oczy;
– jak podpiera się szczytnymi ideałami w celu uzasadnienia swoich krętactw i knowań;
– jak usiłuje realizować swoją paranoję za moje (podatnika) pieniądze;
– jak usiłuje w stosunku do mnie i do moich przyjaciół stosować taktykę “dziel i rządź”.
– etc., dałoby się jeszcze znaleźć trochę, ale te powody są najmojsze i najgłówniejsze.
Natomiast śmiech pojawia się we wszystkich powyższych sytuacjach, kiedy na gniew nie ma już siły, kiedy już inaczej nie da się reagować, kiedy wreszcie widzę, że facet mimo tego, że mu udowodniono 15 razy logiczną sprzeczność, paranoję i brak realizmu, z uporem maniaka dalej nadaje to samo.
potwierdzasz zatem innymi
potwierdzasz zatem innymi slowy, ze smiech to +/- naturalna reakcja obronna umyslu przed grozba jego dezintegracji wskutek nadmiernej dawki absurdu.
wychodzi, że tak
Gniew ma sens wtedy, kiedy coś się dzieje w jego efekcie, kiedy tak mnie zezłości np. mój rodzimy bałagan na biurku, że go raz na jakiś czas posprzątam.
A kiedy nie ma sensu gniew, bo wiem, że i tak nie zmienię rzeczywistości (poglądów, stylu działania, planów), pozostaje śmiać się.
totez na gniew byl czas
totez na gniew byl czas 21.X.07 (i podzialalo!), a wczesniej – na smiech 🙂
A żebyś Pan wiedział!
Faktem jest, że we wspomnianym dniu satysfakcję miałem O-KRU-TNĄ. I przy urnie, i podczas wieczoru wyborczego.
to spojrz prosze na moj 4.
to spojrz prosze na moj 4. wpis… a jeszcze pare dorzuce, ale stopniowo 🙂
pozdrawiam