Reklama

Były ważniejsze sprawy, dlatego tę odłożyłem na właściwy moment, ale kto wie, czy nie popełniłem błędu, bo kto wie, czy właśnie ta sprawa nie jest najważniejsza. Relacja TVN z marszu „Obudź się Polsko”, była niemal obiektywna, a już na pewno zabrakło w niej klasyki TVN-owskich kadrów propagandowych. Bez ceregieli pytam dlaczego? I będę się starał udzielić poważnej oraz wyczerpującej odpowiedzi. Oczywiście nie ma mowy, że się nie dało, że stutysięczny tłum był zdyscyplinowany i zabrakło prowokatorów. Dało się bez dwóch zdań i co więcej taka relacja miała miejsce. Przeprowadził ją wkurzony Kraśko, którego sponiewierała Stankiewicz z Solidarnymi 2010, w niewielkim stopniu wątek podjęła GW i tyle wszystkiego. Na głowę nie upadłem, nie mam zamiaru dopatrywać się cudów, tam gdzie ich nie ma, ale nie sposób porównać medialnego przekazu z marszu „Obudź się Polsko” z dotychczasowym schematem. Brano dowolny epizod albo prokurowano własne sceny grozy i przez tydzień widzowie byli straszeni wizją „nadchodzącego dyktatu ciemnogrodu”. Ani jednej bezzębnej babci szarpiącej się ze strażnikiem, ani jednego „kibola”, ani jednego łysego z krzyżem celtyckim. Nikt mi nie powie, że tak prostych obrazków nie udało się nakręcić w dowolnej albo chociaż koniecznej liczbie. TVN jednak tego nie zrobił i znów nikt mi nie powie, że to zaniechanie zostało złożone w hołdzie profesjonalnemu dziennikarstwu. Coś, ktoś lub jedno i drugie spowodowało, że marsz stał się „solą demokracji”, bo nagle i ekspertom się przypomniało, że protesty uliczne w Europie są prawie codziennością, a zapomniało, że „Deutsche erwache”. Taki szok, taka zmiana gatunkowa, a ja głupi poświęciłem temu ledwie kilka słów i to jeszcze w jakiejś luźnej konwencji. Czas na powagę, czas na wyczerpanie odpowiedzi. Cudów nie ma, ale ustalenia i owszem. Ktoś ustalił coś i w taki oto sposób powstał przekaz dnia, który żadną miarą nie służy Donaldowi Tuskowi i całej grupie kopaczy, łącznie z Kopaczką. Nie pokazali marszu jak TVN przykazał, ponieważ mieli pokazać inaczej. Kto i po co, tak zdecydował? Pierwsza część pytania jest dość jasna w odpowiedzi. Zdecydowało towarzycho, w tym towarzycho z TVN. Po co? Ta cześć pytania tylko pozornie jest trudniejsza i kawałek powodu już zdradziłem. Na pewno padła decyzja, by nie pomagać Tuskowi tworzeniem sztucznego obrazu i to wstępna decyzja, która dalej się rozgałęzia. Pierwsza gałąź biegnie wzdłuż kompromitacji TVN, po „Marszu Niepodległości” stacja zebrała niezłe cięgi i mam wrażenie, że w pewnym momencie została na lodzie, Tusk nie kwapił się do posprzątania własnych prowokacji, z kolei Internet zrobił swoje. Poziom manipulacji był szyty takim powrozem, że akcja wypadła żałośnie. Powtórka groziła kolejną i jeszcze większą kompromitacją, a jak wiadomo TVN nie przeżywa okresu świetności, ale boryka się z rozmaitymi, kadrowymi i finansowymi przygodami. Drugą gałęzią jest mój ulubiony kończący się Donald Tusk. Niepostrzeżenie, delikatnie przesunięto Donaldowi wajchę. Jakby nie patrzeć, niechby najskromniej, takich rzeczy w TVN się dotąd nie spotykało. Przy najwyższej stawce nic się nie dzieje przypadkowo, to nie są żarty, żeby pokazywać największą od 20 lat demonstrację jako „sól demokracji”, w chwili gdy Tuskowi, czule rzecz nazywając, nie idzie. Gra o najwyższą stawkę zaczyna przybierać formę nowego rozdania, w takich okolicznościach walety, czyli popularne dupki, odpadają pierwsze. Dupek Donald został odsunięty od stolika do brydża i nie jestem też pewien, czy przy stoliku nie robi się za ciasno dla czterech. Gdzie nie spojrzysz bida, Agora leci na twarz, ITI się wyprzedaje, budowlanka i przekręty na wielką skalę się kończą. Choćby kasa z UE płynęła, to nie będzie się po nią sięgać, bo zabraknie środków własnych. Fasadowa władza zużyła się jak stare gacie, a jedyna opozycja rośnie w siłę. Moment na przetasowanie jest nie tyle idealny, co po prostu konieczny. Z jednej strony jest jeszcze trzy lata na wyciąganie króliczka z kapelusza, ale z drugiej bieg wydarzeń w Europie i Polsce nie nadaje się do pełnej, ani nawet częściowej kontroli. Brydżyści znają prawdę i być może ten czynnik też się złożył na łagodne obchodzenie się z protestującym tłumem. Ze mnie i mojego uporu w głoszeniu końca Tuska, może się śmiać do rozpuku, ale tylko mało rozumny recenzent rzeczywistości potraktuje nowy przekaz TVN niepoważnie. Więcej treści na temat przymiarek do nowego rozdania znajdzie się w tej krótkiej, pokornej TVN-owskiej formie, niż we wszystkich pozostałych symptomach i syndromach. Kto ciekawy jak sprawy się rozwiną, polecam TVN24, zawsze polecałem, bo tam znajdziemy prawdę, naturalnie trzeba tę prawdę wygrzebać i oczyścić z g…

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. Wajchę próbuje przerzucić też Kaczyński
    jego jesienna ofensywana próbuje pokazać Polaków nicość oferty Tuska o raz zdolność PiS do podejmowania ważnych tematów i działań skutecznej partii politycznej. Jego oferta skierowana do Millera jest prosta: sami mamy małe szanse, ale razem próbując odsunąć od władzy Partię Władzy, bo PO nie jest partia u władzy tylko władzy mamy dużą szansą podzielić tort pod nazwą wyborcy PO. W ten sposób PiS i SLD zamiast walczyć z odrostami Tuska w rodzaju "lepszy PiS" i "Lepsze SLD" mają możliwość uderzyć w samo centrum. Pytanie co zrobi SLD. Kaczyński zostawił to pytanie otwarte, czyli wierzy w możliwość wspólnego skoku na elektorat PO. Na razie wiemy tylko że PO przefarbowane na SLd jako partia opozycyjna i zarazem antysystemowa, kocha jednocześnie premiera i nie wyobraża sobie innego – co za prezent dla SLD. No i Pawlak też chce brać udział w rozmowach, ale to klasyka gatunku.

  2. Wajchę próbuje przerzucić też Kaczyński
    jego jesienna ofensywana próbuje pokazać Polaków nicość oferty Tuska o raz zdolność PiS do podejmowania ważnych tematów i działań skutecznej partii politycznej. Jego oferta skierowana do Millera jest prosta: sami mamy małe szanse, ale razem próbując odsunąć od władzy Partię Władzy, bo PO nie jest partia u władzy tylko władzy mamy dużą szansą podzielić tort pod nazwą wyborcy PO. W ten sposób PiS i SLD zamiast walczyć z odrostami Tuska w rodzaju "lepszy PiS" i "Lepsze SLD" mają możliwość uderzyć w samo centrum. Pytanie co zrobi SLD. Kaczyński zostawił to pytanie otwarte, czyli wierzy w możliwość wspólnego skoku na elektorat PO. Na razie wiemy tylko że PO przefarbowane na SLd jako partia opozycyjna i zarazem antysystemowa, kocha jednocześnie premiera i nie wyobraża sobie innego – co za prezent dla SLD. No i Pawlak też chce brać udział w rozmowach, ale to klasyka gatunku.