Reklama

Czytam sobie ostatnio ckliwe wspominki o Gierku i jego epoce. Ba, sam Jarosław rzekłbył swojego czasu, że Gierek to komuch niezaprzeczalny, ale jednak patriota.

Czytam sobie ostatnio ckliwe wspominki o Gierku i jego epoce. Ba, sam Jarosław rzekłbył swojego czasu, że Gierek to komuch niezaprzeczalny, ale jednak patriota. Co zdaje się przeczyć niektórym tezom wygłaszanym przez jego przydupasów, że komuch może być wszystkim, ale na pewno nie patriotą.

Opublikował swój tekst koleś z Home Broker. Tekst jest tu: http://biznes.onet.pl/edward-gierek-najwiekszym-deweloperem-w-historii-k,18493,4156604,3062361,116,1,analizy-detal.

Reklama

Nie da się ukryć, że Gierek pobudował. W latach 1970-1980 oddano do użytku 146 mln m2 powierzchni mieszkaniowej (autor podaje dane za lata 1971-1978). Przyjmuję też bez obrażania się na liczby (http://www.stat.gov.pl/gus/5840_3031_PLK_HTML.htm), że w ciągu 10 lat Gierka pobudowano prawie tyle samo mieszkań co w okresie 20 lat transformacji.
Nie będę polemizował ze zwolennikami wielkiej płyty, chociaż w połowie lat 90-tych na gdańskim Przymorzu przeprowadzone badania wskazywały, że budynki postoją jeszcze z 10 lat, a potem zacznie się loteria. Od tego czasu zapadła cisza, jak przed lądowaniem TU-154.
Nie mogę jednak przejść obojętnie wobec następujących wniosków, które zacytuję w całości:

„Warto też zauważyć, że mieszkania obecnie oddawane do użytkowania są większe niż wynikałoby to z potrzeb kupujących. W całym 2010 roku, w największych miastach, kupujący zgłaszali potrzebę zakupu lokali o przeciętnej powierzchni 51,5 m kw. W tym samym czasie deweloperzy oddawali do użytkowania lokale o przeciętnej powierzchni 66,3 m kw. Bliżej popytu plasowała się podaż dostarczana przez spółdzielnie. Przeciętnie w 2010 roku oddawali oni do użytkowania mieszkania o powierzchni 58,7 m kw. Warto ponadto zauważyć, że w październiku mieszkania oddane do użytkowania przez spółdzielnie miały przeciętną powierzchnię 50 m kw., a więc nieznacznie poniżej wielkości preferowanej przez nabywców.
Obecnie zgłaszany popyt w sferze wielkości mieszkań jest więc najbliższy wynikom budownictwa mieszkaniowego z lat siedemdziesiątych. Dane GUS pokazują bowiem, że co prawda przeciętne mieszkanie zbudowane na obszarze całego kraju miało wtedy powierzchnię 62,6 m kw., ale już w miastach wojewódzkich było to 51,2 m kw. a więc tyle ile chcą dziś kupić mieszkańcy największych miast.”

O kurwa, chciałoby się rzec. Co za pojebany naród, który chce mieszkać w klitkach o powierzchni 8 x7 m?
To Polacy, których skromność przejawia się w oczekiwaniach dotyczących powierzchni mieszkalnych. Polak wziął sobie oto do serca przekleństwo: obyś miał sto pałaców, w każdym z nich 100 pokoi, 100 kątów w każdym pokoju i żeby cię cholera rzucała z jednego kąta do drugiego” i nie chce więcej niż te 56 m2.

Panie Turek, młodo Pan wyglądasz to pewnie Pan nie pamiętasz. Otóż Gierek budował te 56m2 nie dlatego, że prowadził badania opinii publicznej i dostosowywał metraż do preferencji Polaków, tylko dlatego, że:
• to była standard zgodny z socjalistyczną zasadą równości społecznej;
• przy tym metrażu osiągano pewne optimum wykorzystania środków finansowych, biorąc pod uwagę ówczesne technologie budowlane;
• zapóźnienie w mieszkalnictwie było takie, że na mieszkanie czekało się 25 lat, a o własnym domu można było sobie pomarzyć lub go narysować, bo materiały budowlane były z rozdzielnika.

Gdyby Edward Szorstkowłosy zbadał preferencje Polaków w tym zakresie, to preferowany metraż oscylowałby gdzieś w okolicy 75-80 m2. Tyle, że to oznaczałoby jak sobie łatwo policzyć 35-40% mniej mieszkań.

Przejdźmy do dzisiejszych preferencji. Panie Home Broker, ja proszę, nie rozczulaj mnie Pan, bo mnie się od razu robią zajady. Pan Panie kolego mylisz preferencje z możliwościami finansowymi. Ludzie kupują dzisiaj mieszkania 50-kilku metrowe nie dlatego, że kochają się gnieździć jak śledzie w beczce, tylko dlatego, że na tyle ich stać. Takie mają ceny deweloperzy za 1 m2. I dlatego ja podziękowałem deweloperom za tę cenę i tę jakość oferowaną za tę cenę i wybudowałem sobie 145 m2 w cenie 56 metrowego mieszkania.
Sugerowanie, że obecnie oddawane mieszkania zadają się być większe od potrzeb kupujących jest pieprzeniem w bambus. Tak to jest jak się miesza pojęcie potrzeb i popytu lub stawia między nimi znak równości.

Wnioski jakie można wysnuć w lektury są takie: Gierek fajny był, bo dużo budował i budował w dostosowaniu do potrzeb społeczeństwa. Obecnie deweloperzy też są fajowi, bo budują tak jak Gierek – no może mniej, ale na miarę.
O! Taki chuj!

P.S.
Za nim wybudujecie pomnik Gierkowi lub nazwiecie jego imieniem kolejne rondo poczytajcie sobie o spartolonych inwestycjach. O tych, które uruchomiono i z którymi męczyli się użytkownicy jak licencje Massey-Fergusson czy Berliet i tymi, które tylko rozgrzebano.
W rezultacie wartość niedokończonych inwestycji w 1980 r. szacowano na około 70 proc. ich wartości kosztorysowej czyli circa bilion złotych.
Zadłużenie sięgnęło 25 mld $, co przy ówczesnej sile nabywczej złotówki, wartości PKB, strukturze produkcji i eksportu nijak da się porównać wprost (co niektórzy czynią z lubością i głupotą bezdenną) do dzisiejszej sytuacji.

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. Dane GUS-u na temat powierzchni mieszkań
    z miast wojewódzkich – 51 koma … to jak słynny wykład towarzysza Winnickiego i jego 7 koma 6 procent. A gdzie klitki ze ,,ślepymi” kuchniami i łazienkami 1,5 m x 1,2m ?
    Gros mieszkań to były słynne M3 o łącznej powierzchni ok. 30 m kw, a M4 – ok. 40 m kw to już był luksus. Mieszkań 80-100 m kw nie budowano, skąd więc średnia 51 koma cośtam?

    • Może policzyli wszystkie istniejące
      Ocalałe przedwojenne i… te z wczesnych lat 50-tych, z cegły, budowane dla swoich.
      Dwa pokoje z kuchnią w okolicy Pl. Konstytucji w Warszawie ma 60 m.
      Inne mieszkanie z tego okresu jakie (zdumiona) widziałam, miało 5 pokoi, przynajmniej 100 m.

      Pamiętam takie, gdzie pokój miał niecałe 2 m szerokości. Półkotapczan, taki mebel, w nim stał, a jak się półkotapczan rozłożyło na tapczan dwuosobowy (120 cm szerokości?) to już do okna nie można było przejść.

  2. Dane GUS-u na temat powierzchni mieszkań
    z miast wojewódzkich – 51 koma … to jak słynny wykład towarzysza Winnickiego i jego 7 koma 6 procent. A gdzie klitki ze ,,ślepymi” kuchniami i łazienkami 1,5 m x 1,2m ?
    Gros mieszkań to były słynne M3 o łącznej powierzchni ok. 30 m kw, a M4 – ok. 40 m kw to już był luksus. Mieszkań 80-100 m kw nie budowano, skąd więc średnia 51 koma cośtam?

    • Może policzyli wszystkie istniejące
      Ocalałe przedwojenne i… te z wczesnych lat 50-tych, z cegły, budowane dla swoich.
      Dwa pokoje z kuchnią w okolicy Pl. Konstytucji w Warszawie ma 60 m.
      Inne mieszkanie z tego okresu jakie (zdumiona) widziałam, miało 5 pokoi, przynajmniej 100 m.

      Pamiętam takie, gdzie pokój miał niecałe 2 m szerokości. Półkotapczan, taki mebel, w nim stał, a jak się półkotapczan rozłożyło na tapczan dwuosobowy (120 cm szerokości?) to już do okna nie można było przejść.

  3. Dane GUS-u na temat powierzchni mieszkań
    z miast wojewódzkich – 51 koma … to jak słynny wykład towarzysza Winnickiego i jego 7 koma 6 procent. A gdzie klitki ze ,,ślepymi” kuchniami i łazienkami 1,5 m x 1,2m ?
    Gros mieszkań to były słynne M3 o łącznej powierzchni ok. 30 m kw, a M4 – ok. 40 m kw to już był luksus. Mieszkań 80-100 m kw nie budowano, skąd więc średnia 51 koma cośtam?

    • Może policzyli wszystkie istniejące
      Ocalałe przedwojenne i… te z wczesnych lat 50-tych, z cegły, budowane dla swoich.
      Dwa pokoje z kuchnią w okolicy Pl. Konstytucji w Warszawie ma 60 m.
      Inne mieszkanie z tego okresu jakie (zdumiona) widziałam, miało 5 pokoi, przynajmniej 100 m.

      Pamiętam takie, gdzie pokój miał niecałe 2 m szerokości. Półkotapczan, taki mebel, w nim stał, a jak się półkotapczan rozłożyło na tapczan dwuosobowy (120 cm szerokości?) to już do okna nie można było przejść.

  4. cuda Gierka
    Gierek rozkręcał gospodarkę jak Hitler tyle że na mniejszą skalę.
    Była to niestety gospodarka wojenna czyli: cement, chemikalia na bomby i gazy, stal na czołgi, tkaniny na mundury, elektronika dla wojska i tak dalej.
    To wszystko żarło masę prądu więc trzeba było stawiać elektrownie dla kopalń i hut.
    Kopalnie z kolei zasilały elektrownie i tak ten obłęd się zamykał, podczas gdy lud siedział przy świeczkach, czekając kiedy mu prąd znów włączą.
    Coś przy okazji w ramach ubocznej produkcji rzucano ludności do pożarcia, ale bardzo oszczędnie.
    Sam jestem ciekaw po co właściwie w ogóle budowano mieszkania, cóż mogło władzę obchodzić gdzie plebs się gnieździ?
    Aha, migracja siły roboczej ze wsi do miast, stąd nowe osiedla robotnicze itp.
    W 1975 roku gazety piały z zachwytu, bo po policzeniu ilości cementu i węgla na głowę mieszkańca, ONZ przesunął Polskę z rubryki “kraje rolnicze” do rubryki “kraje rolniczo-przemysłowe”.
    Postęp jak cholera.

  5. cuda Gierka
    Gierek rozkręcał gospodarkę jak Hitler tyle że na mniejszą skalę.
    Była to niestety gospodarka wojenna czyli: cement, chemikalia na bomby i gazy, stal na czołgi, tkaniny na mundury, elektronika dla wojska i tak dalej.
    To wszystko żarło masę prądu więc trzeba było stawiać elektrownie dla kopalń i hut.
    Kopalnie z kolei zasilały elektrownie i tak ten obłęd się zamykał, podczas gdy lud siedział przy świeczkach, czekając kiedy mu prąd znów włączą.
    Coś przy okazji w ramach ubocznej produkcji rzucano ludności do pożarcia, ale bardzo oszczędnie.
    Sam jestem ciekaw po co właściwie w ogóle budowano mieszkania, cóż mogło władzę obchodzić gdzie plebs się gnieździ?
    Aha, migracja siły roboczej ze wsi do miast, stąd nowe osiedla robotnicze itp.
    W 1975 roku gazety piały z zachwytu, bo po policzeniu ilości cementu i węgla na głowę mieszkańca, ONZ przesunął Polskę z rubryki “kraje rolnicze” do rubryki “kraje rolniczo-przemysłowe”.
    Postęp jak cholera.

  6. cuda Gierka
    Gierek rozkręcał gospodarkę jak Hitler tyle że na mniejszą skalę.
    Była to niestety gospodarka wojenna czyli: cement, chemikalia na bomby i gazy, stal na czołgi, tkaniny na mundury, elektronika dla wojska i tak dalej.
    To wszystko żarło masę prądu więc trzeba było stawiać elektrownie dla kopalń i hut.
    Kopalnie z kolei zasilały elektrownie i tak ten obłęd się zamykał, podczas gdy lud siedział przy świeczkach, czekając kiedy mu prąd znów włączą.
    Coś przy okazji w ramach ubocznej produkcji rzucano ludności do pożarcia, ale bardzo oszczędnie.
    Sam jestem ciekaw po co właściwie w ogóle budowano mieszkania, cóż mogło władzę obchodzić gdzie plebs się gnieździ?
    Aha, migracja siły roboczej ze wsi do miast, stąd nowe osiedla robotnicze itp.
    W 1975 roku gazety piały z zachwytu, bo po policzeniu ilości cementu i węgla na głowę mieszkańca, ONZ przesunął Polskę z rubryki “kraje rolnicze” do rubryki “kraje rolniczo-przemysłowe”.
    Postęp jak cholera.

  7. I za ten wyczyn analityk zgarnął pieniądze
    Młody jakiś, realiów nie odróżnia i karierę robi – pewnie kredyt ma do spłacenia 🙂

    To, że teraz ludzie “chcą” mieszkania około 50 m2, wyjaśniłeś – bo na większe ich nie stać.

    Należy pamiętać, że w tamtych czasach w mieszkaniach 50 m2 typowo przebywały trzy pokolenia. I pies.

    Przypomniały mi się wykłady na studiach, z przedmiotu Socjologia medycyny.

    Wykładowca opowiadał o badanich na szczurach, które w wyniku zbyt dużego zagęszczenia na danym terenie, wykazywały agresję i zmiany zachowań, porównywalne do choroby psychicznej u ludzi.

    Opowiadał też, że istnieje (istniała?) jakaś gdzieś społeczność (nie pamiętam), gdzie ludzie mieszkali w wielkim zagęszczeniu w stosunkowo dużych, jednoizbowych domostwach. Jak ktoś chciał “być sam”, to siadał przodem do ściany i tyłem do lnnych. Wtedy i on, i inni, wiedzieli, że ten człowiek jest teraz “sam”.

  8. I za ten wyczyn analityk zgarnął pieniądze
    Młody jakiś, realiów nie odróżnia i karierę robi – pewnie kredyt ma do spłacenia 🙂

    To, że teraz ludzie “chcą” mieszkania około 50 m2, wyjaśniłeś – bo na większe ich nie stać.

    Należy pamiętać, że w tamtych czasach w mieszkaniach 50 m2 typowo przebywały trzy pokolenia. I pies.

    Przypomniały mi się wykłady na studiach, z przedmiotu Socjologia medycyny.

    Wykładowca opowiadał o badanich na szczurach, które w wyniku zbyt dużego zagęszczenia na danym terenie, wykazywały agresję i zmiany zachowań, porównywalne do choroby psychicznej u ludzi.

    Opowiadał też, że istnieje (istniała?) jakaś gdzieś społeczność (nie pamiętam), gdzie ludzie mieszkali w wielkim zagęszczeniu w stosunkowo dużych, jednoizbowych domostwach. Jak ktoś chciał “być sam”, to siadał przodem do ściany i tyłem do lnnych. Wtedy i on, i inni, wiedzieli, że ten człowiek jest teraz “sam”.

  9. I za ten wyczyn analityk zgarnął pieniądze
    Młody jakiś, realiów nie odróżnia i karierę robi – pewnie kredyt ma do spłacenia 🙂

    To, że teraz ludzie “chcą” mieszkania około 50 m2, wyjaśniłeś – bo na większe ich nie stać.

    Należy pamiętać, że w tamtych czasach w mieszkaniach 50 m2 typowo przebywały trzy pokolenia. I pies.

    Przypomniały mi się wykłady na studiach, z przedmiotu Socjologia medycyny.

    Wykładowca opowiadał o badanich na szczurach, które w wyniku zbyt dużego zagęszczenia na danym terenie, wykazywały agresję i zmiany zachowań, porównywalne do choroby psychicznej u ludzi.

    Opowiadał też, że istnieje (istniała?) jakaś gdzieś społeczność (nie pamiętam), gdzie ludzie mieszkali w wielkim zagęszczeniu w stosunkowo dużych, jednoizbowych domostwach. Jak ktoś chciał “być sam”, to siadał przodem do ściany i tyłem do lnnych. Wtedy i on, i inni, wiedzieli, że ten człowiek jest teraz “sam”.