Reklama

Zainspirowane pytaniem Jasmine, postanowiło żem powiedzieć teraz dla odmiany słów kilka o Linuksie. Aby jednak nie straszyć pojęciami, słowniczek tym razem zamieszczam na początku:

Źródła, kod źródłowy – to, co piszą wariaci tacy jak ja. Kod źródłowy to program w formacie czytelnym dla człowieka (no dobra, dla programisty), najczęściej w zwykłym pliku tekstowym, jaki można napisać np. w notepadzie. Aby program stał się zrozumiały dla komputera, musi zostać przetrawiony przez specjalny program pomocniczy, na ogół nazywany kompilatorem. Proces ten nazywa się jak nietrudno zgadnąć, kompilacją.
System operacyjny – specjalny program, niezbędny do działania komputera. Zawiera on informacje dla sprzętu, jak ma korzystać z siebie nawzajem, oraz środowisko, za pomocą którego użytkownik może korzystać ze sprzętu.
Jądro (kernel)– bez skojarzeń proszę. Najistotniejsza część systemu operacyjnego, ta, która mówi jak sprzęt i programy mają dogadywać się ze sobą. Dla użytkownika w zasadzie niewidoczna, dla sporej części programistów (piszących w tzw. językach wysokiego poziomu) też.
Powłoka (shell) – część systemu operacyjnego odpowiedzialna za komunikację z użyszkodnikiem (luser). Powłoki dzielą się na tekstowe, zwykle działające jako interpretery poleceń, oraz graficzne, na ogół oparte o znaną filozowię WIMP (Windows, Icons, Mouse, Pointer – czyli Okna, Ikony, Mysz, Wskaźnik), choć w systemach wbudowanych robią karierę systemy bez wskaźnika, oparte na interfejsie dotykowym czy wielo-dotykowym.
Serwer – komputer przeznaczony nie tyle dla użytkownika, co dla innych komputerów i programów. Serwerem nazywa się też program działający na jakimś komputerze (nierzadko na serwerze) i udostępniający jakąś usługę – np. strony WWW. Zwykle efektów działania serwera nie widzimy bezpośrednio, lecz za pośrednictwem „klienta” czyli programu komunikującego się z serwerem. Klientem serwera WWW jest przeglądarka internetowa.
Stacja robocza, komputer osobisty, terminal itp. – różne pojęcia oznaczające komputer przy którym siedzi użytkownik. Kiedyś „stacjami roboczymi” nazywano zwykle komputery do zastosowań profesjonalnych, czasem wyspecjalizowane – np. w obróbce grafiki, „komputerem osobistym” określano komputer przeznaczony dla użytkownika prywatnego, a „terminalem” na ogół urządzenie „durne”, potrafiące jedynie wyświetlać dane przysłane z serwera. Obecnie pojęcia te rozmyły się.
Open Source, czyli oprogramowanie z otwartymi źródłami – to nie tyle i nie tylko programy darmowe, ale przede wszystkim udostępniające każdemu oprócz binariów również kod źródłowy. Oznacza to, że każdy kto coś z tego rozumie, może zmodyfikować kod i udostępnić własną wersję – np. dla innego systemu operacyjnego. Open Source może być płatne, choć na ogół jest darmowe. Nie jest to to samo co freeware – idea freeware polega na tym, że dostajemy binaria za darmo, ale kodu źródłowego już nie.
UNIX – legendarny system operacyjny powstały w AT&T na początku lat 70. Wprowadził wiele rozwiązań stosowanych do dzisiaj, jak tekstowy format plików konfiguracyjnych, dystrybucję systemu i oprogramowania w postaci źródeł (choć nie był to system open source), hierarchiczną strukturę katalogów i wiele innych rozwiązań. Obecnie nieliczne systemy mogą być nazywane „UNIX”, większość określana jest jako „podobne do UNIX” (wiąże się to z wysokimi kosztami certyfikacji). Systemami podobnymi do UNIX są między innymi Linux i Mac OS X.
Jak o czymś zapomniało żem, wyjaśnie w toku.
Co to więc takiego ten linuks i czy da się zainstalować go na komputerze z windowsami? Czy da się na tym grać? I czy do obsługi wymagane jest IQ120 i doktorat z informatyki?
Otóż Linux to nic innego, jak jądro podobnego do UNIX-a systemu operacyjnego. Warto zauważyć, że mówię tu o JĄDRZE, a nie o SYSTEMIE. Czyli, brakuje nam co najmniej jeszcze jednego składnika, jakim jest powłoka. A oprócz niej, brakuje nam jeszcze narzędzi, czyli masy programów i programików, niezbędnych do korzystania z komputera…
Jest to o tyle istotne, że w zasadzie nie powinniśmy mówić o Linuksie, co raczej o „systemach linuksowych”. Każdy może wziąć sobie źródła jądra linuxa (jest to darmowy projekt z otwartymi źródłami), przekompilować je i zbudować na ich podstawie własny system – o ile oczywiście się na tym zna. I sporo znających się na tym ludzi zbudowało na jądrze Linuxa własne systemy.
Aby uzyskać pełnoprawny system, potrzeba jeszcze powłoki i narzędzi. Te jednak powstały co ciekawe nawet przed samym Linuksem, dzięki projektowi GNU. Celem owego projektu było stworzenie open source’owego systemu podobnego do UNIX’a. Niestety, nie wszystkie projekty GNU rozwijały się w równym tempie i o ile dość szybko powstała powłoka tekstowa i narzędzia, o tyle jądro (HURD) rozwijało się powoli. Dlatego fani systemów UNIX’owych szybko zaczęli łączyć dobrej jakości narzędzia od GNU z jądrem Linux’a, tworząc pełnoprawny system operacyjny. System ten nazywano po prostu „linuksem” albo, jeśli mieliśmy do czynienia z fanami GNU – GNU/Linux.
Historia powstania systemu może więc odstraszyć każdego, kto oczekuje od komputera prostoty działania. Jądro? Powłoka? Narzędzia? Poskładać samemu do kupy? I jeszcze skompilować ze źródeł? A skąd wziąć kompilator? (I w ogóle o czym wy do mnie mówicie???). Poza tym nie czarujmy się – powłoka GNU, zwana Bash, jest naprawdę przyjemnym i wygodnym w użyciu… interpreterem poleceń. Jak ktoś pamięta MS-DOS albo ośmiobitowce, wie o czym mowa. DIR, CD, i te sprawy. Wprawdzie praca w Bash, a praca w COMMAND.COM (powłoka DOS-a) to jak praca na nowoczesnej maszynie tkackiej, a praca na ręcznych krosnach, ale nadal daleko nam do gotowego ubrania. Aby bardziej nastraszyć, warto dodać, że nie tylko sam system, ale i programy do niego były dystrybuowane w postaci spakowanych źródeł (tzw. tarballi), które trzeba było samemu skompilować. Nie ważne, że na ogół sprowadzało się to do wydania trzech poleceń w Bash’u – bo owszem, było to proste jak wszystko poszło zgodnie z planem. A jak nie? Co oznacza ten komunikat o błędzie??? I jak mam to wyguglać skoro dopiero kompilowałam przeglądarkę internetową???
Na szczęście dla przerażonych czytelników, zwracam uwagę na czas przeszły powyższych stwierdzeń. Owszem, są wersje (dystrybucje) Linuksa, które do dziś działają na tej zasadzie – są to rozwiązania dla profesjonalnych wariatów i zwykłym użytkownikom je zdecydowanie odradzam. Dlatego raczej sugeruję omijać szerokim łukiem takie loga jak Gentoo czy Slackware, no, chyba że chcemy stać się czarodziejami uniksowymi. Ale wtedy polecam najpierw sporo poczytać.
Co więc ma nowoczesny linuks?
Binaria – owszem, binaria są nieprzenośne, czasem skompilowane na mniej wydajną architekturę (zrozumiał ktoś to zdanie?). Ale za to nie trzeba zastanawiać się, co znaczy ten napis i czemu nie możemy skompilować pożądanego programu. Przyjazne dla użytkownika dystrybucje rozwiązują problem binariów w postaci tzw. pakietów, które można instalować i odinstalowywać jak programy w windozie – a nawet lepiej, bo jak nam czegoś brakuje, to inteligentny system pakietów ściągnie z internetu co trzeba.
Powłoka graficzna – Userzy się rozbestwili i od czasu Macintosha nie chcą wpisywać poleceń w Basha, tylko klikać. Na szczęście Linux posiada od dawna powłokę graficzną – X Window System, tyle że do niedawna była ona dość powolna i mało wydajna, a konfiguracja jej była prawdziwą drogą przez mękę. Obecnie to już historia. Linux ma pulpity, zintegrowane menu, przycisk start jak w Windows, docka jak w OSX, bajerne przerzucanie okien przy którym Vista dostaje rumieńców i wywala Blue Screen Of Death i jeszcze trochę.
Konfiguracja – edycja plików tekstowych to historia. Owszem, ONE nadal tam są, czekając na uniksowego czarodzieja, który znowu się nimi zaopiekuje, ale nad nimi leży cała masa programowych „czarodziejów” które zrobią to za użytkownika nie chcącego przyswajać uniksowych zaklęć. Dzisiejsze dystrybucje mają panel sterowania „jak w znanym systemie” i tam możemy ustawić wszystko co trzeba.
Obsługa sprzętu – tu jest nieco gorzej. Producenci sprzętu często wspierają jedynie „znany system”, czasem wręcz im znany producent za to płaci. Czasy się jednak zmieniają – nawet znany producent udostępnił trochę swego kodu by zwiększyć poziom współpracy między Linuksem a „znanym systemem”. Jak coś nie działa, trudno, wystarczy zwykle poczekać parę miesięcy, a uparci linuksowi hakerzy wyprodukują sprawny sterownik.
Wymagania sprzętowe – generalnie Linux wymaga mniej niż znany system. Dokładniej – zależy co chcemy osiągnąć. Jak chcemy bajeranckie przerzucanie okien, to raczej szykujmy dobry sprzęt. Jak chcemy prosty pulpit, który działa, to Xfce i LXDE za cenę nieco mniejszego komfortu oferują obsługę takiego sprzętu, że chyba tylko w muzeach go znajdziemy. Co ciekawe, nawet zasobożerny KDE ma nieco mniejsze wymagania sprzętowe niż niesławna Vista.
Bezpieczeństwo – jak dotąd hakerzy nie produkują za wielu wirusów na linuksy. Raz, że nadal nie jest to jakiś specjalnie popularny system na desktopy (choć jest niezwykle popularny na serwerach – ale tam to raczej właśnie Bash i kompilacja źródeł…), dwa, że struktura linuksa utrudnia pisanie wirusów. Poza tym jest on szybciej łatany. Nie oznacza to, że zagrożeń nie ma, co więcej, z czasem pewnie ich przybędzie.
Cena – istnieją zarówno komercyjne jak i darmowe wersje linuksa. Do domu polecam właśnie te darmowe, wersje komercyjne są na serwery i dla firm, które wraz z systemem kupują wsparcie techniczne. Z płatnych wersji, niezła jest Mandriva, nawet żem ją miało przez jakiś czas, bo jako jedyna dobrze obsługiwała kartę WiFi w Wind. Obecnie Ubuntu też obsługuje i na tym się skończyła moja przygoda z Mandrivą.
Co można robić pod Linuksem? Pomijam stawianie serwerów, kompilowanie systemów i inne takie dziwactwa, a zajmuję się tym co robią porządni ludzie:
Przeglądanie zasobów internetu – Internet powstał na UNIXach, więc jasne, że Linux jest właśnie do tego stworzony. Domyślnie w każdej dystrybucji mamy program mailowy (który w odróżnieniu od pewnego programu ze znanego systemu nie jest podatny na wirusy), przeglądarkę (choć teoretycznie wszystkie pulpity mają swoją przeglądarkę, wiele dystrybucji zastępuje je znanym Firefox-em), multikomunikator (nie obsługują na ogół Tlena, ale nie jest to problem, gdyż Tlen wypuścił klienta dla Linuxa), bittorrent, FTP, kilka klientów P2P… co jeszcze można robić z internetem? A tak, ale do tego służy na ogół przeglądarka, a Flash pod linuxem też działa.
Edycja tekstu i inne czynności biurowe – mamy 3 open source’owe pakiety, od amatorskiego GNOME Office, poprzez KOffice aż po profesjonalne Open Office. Jak ktoś musi już koniecznie mieć produkt znanej firmy, to działa on całkiem nieźle pod WINE (warstwa emulacji znanego systemu). Są też narzędzia komercyjne.
Grafika – przeglądarka zdjęć jest wbudowana w zasadzie w każdy desktop. Programy graficzne są, może żaden nie dorównuje w pełni Photoshopowi, jednak nie każdy też Photoshopa potrzebuje (a jak potrzebuje, to niech lepiej zaopatrzy się w Macintosha). Do obróbki bitmap bezkonkurencyjny jest GIMP (jak ktoś chce, może też potestować go pod windows), mniejszy jest paintNet. Do grafiki 3D mamy Blendera i kilka słabszych narzędzi. Z wektorami jest gorzej, ale inkscape nie jest taki zły.
Muzyka – Nie znam się na tym przyznaję, ale jest tego też trochę. Znaczy się do tworzenia muzyki, bo odtwarzacz multimedialny jest w standardzie (o tym dalej)
Multimedia – Odtwarzacz video i audio jest w każdej niemal dystrybucji. Z reguły oprócz uniwersalnego „media playera” mamy dedykowany odtwarzacz audio z zarządzaniem playlistami i czasem nawet obsługą iPod’a. Trochę gorzej jest z obsługą kodowanych DVD, tu w dystrybucjach open source trzeba się pomęczyć (oprogramowanie nie jest legalne w niektórych krajach więc trzeba je zainstalować oddzielnie), ale zasadniczo nie jest to trudne.
Gry – tu już gorzej. „Gierek” na linuksa jest trochę – zwykle zręcznościówek i logicznych, jednak porywające gry 3d i sieciowe są poza naszym zasięgiem. Powoli pojawia się rynek portów gier na Linuksa, zaś część gier całkiem dobrze działa pod Wine. Jednak nadal lepiej jednak zostawić sobie gdzieś Xp na gry, zwłaszcza że łatwo zainstalować Linuksa jako drugi system operacyjny.
Narzędzia specjalistyczne – zależy od specjalności. Informatycy mają tu jak w raju, ale np. architekci już o wiele gorzej. Nie znam się na oprogramowaniu specjalistycznym, więc pozostawiam temat do rozpoznania zainteresowanym
GNOME? KDE? Co jeszcze?
Zaletą lub wadą systemu X jak kto woli, jest jego elastyczność. Jej efektem jest powstanie kilku różnych systemów pulpitu, różniących się wyglądem, podejściem do użytkownika, a także wymaganiami sprzętowymi. Co kto woli. Poniżej zamieszczam kilka słów o każdym z nich, dla osób które chcą wybrać:
KDE 4 – Najbardzej bajerancki i jednocześnie zasobożerny system pulpitu. W pracy przypomina Windows 7 na sterydach, ma nieco mniejsze od niego wymagania systemowe. Ciekawostką w tym systemie jest brak klasycznego pulpitu (rozumianego jako miejsce gdzie wrzucamy różne pliki „na później” budując powoli malowniczy bajzel ikonek). Zamiast tego na pulpicie KDE umieszcza się „widgety”, czyli to czym Wista nęka nas po prawej stronie ekranu. Widgetem może być też folder albo ikonka programu. Trochę to inne niż w większości znanych systemów i albo nam się to spodoba, albo znienawidzimy KDE.
KDE 3 – poprzednik KDE 4. Też bajerancki, też przypomina filozofią Windows (choć raczej Xp), ale ma normalny pulpit i mniejsze wymagania sprzętowe. Spotykany w starszych dystrybucjach.
GNOME – „Klasa średnia” pulpitów. Ma własną filozofię, nieco przypominającą Windows, ale niezupełnie. „Czysty” Gnome nie ma bajerów i ma średnie wymagania sprzętowe, ale w wielu dystrybucjach jest wzbogacany o Compiz’a, czyli manager odpowiedzialny za efekty graficzne – ten wymaga już porządnej karty graficznej. Najczęściej używany pulpit w różnych dystrybucjach.
XFCE – Lekki pulpit dla słabszych maszyn, jak netbooki. Co ciekawe, wysoce konfigurowalny, fani środowiska potrafią upodobnić go do Visty, OSX, choć najczęściej jest stylizowany na lżejszą wersję GNOME. Również może działać z Compizem. (KDE nie musi, ma własny odpowiednik wbudowany)
LXDE – Ultra lekki pulpit, niedawno stworzony. Dla słabych maszyn i ludzi, którzy mają lepsze zastosowanie dla mocy procesora niż przełączanie okien w 3D (np. dla twórców grafiki 3D).
Dystrybucje
Za dużo tego by opisywać. Moja ulubiona to oczywiście Ubuntu (oparte o znakomity system pakietów Debiana), popularne dla nie-fachowców są też Open Suse (lub jej komercyjny odpowiednik), Fedora (lub Red Hat, komercyjny), Mandriva (komercyjna). Odradzam raczej Slackware czy Gentoo, to wersje dla specjalisty. Podobnie Debian.
Część dystrybucji dostępna jest też jako tzw. Live CD. Można je wypalić na płytce lub zainstalować na pendrive i uruchamiać bez instalowania na dysku. Niektóre są stworzone z myślą o takim zastosowaniu (Knoppix), inne pozwalają obejrzeć system przed zainstalowaniem (Ubuntu). To podejście szczególnie jest wygodne dla właścicieli netbooków.
Systemy linuksowe można instalować obok Windows, a nawet OSX czy innych systemów Uniksowych. Ciekawym rozwiązaniem wśród nich jest Ubuntu, które posiada specjalny instalator zwany Wubi, pozwalający zainstalować system w specjalnym katalogu na dysku Windowsa – system jest dostępny w menu startowym Windows i może zostać usunięty przez deinstalację jeśli nam się nie spodoba.
Przy pracy na komputerze dwusystemowym problemem staje się dostęp do dysku tego drugiego systemu. Z Windows do Linuksa jest pewien problem – wymaga to odpowiedniego oprogramowania, które rozwijane jest dość nierówno. W drugą stronę jest za to idealnie – od kilku wersji, Linux w pełni obsługuje system NTFS (wcześniej tylko do odczytu), więc odczytanie windowsowych dysków (w tym sformatowanych na NTFS przenośnych dysków USB) nie stanowi problemu. Jako kamyczek do ogródka fanów Macintosha dodam, że OSX nadal nie ma obsługi NTFS do zapisu, zaś większość sterowników które to umożliwiają jest płatna.
Tyle o linuksie. Najlepiej jednak chyba wejść na www.ubuntu.com, ściągnąć płytkę, wypalić, odpalić i zobaczyć, czy nam pasuje. A potem zdecydować co dalej. Koszt zabiegu – niecałe 2 zł. Jak się nie spodoba, płytkę przekazać innemu chętnemu.

Reklama

39 KOMENTARZE

  1. Doskonałe!
    (i zgodnie z tym – it’s full of stars!).

    Jakieś – mmm, pięć? – lat temu pracowałem w firmie, która gremialnie korzystała z niekoniecznie najbardziej prawych wersji znanego systemu, a hyr poszedł, że będą chodzić i sprawdzać. W związku z tym z dnia na dzień w firmie pojawił się Unix, zdaje się, że to był Mandrake, z Open Office. Miał on jedną nieprzyjemną, rzekłbym totalitarną cechę, mianowicie nie można było zrobić NIC, literalnie, bez uprawnień admina. Zmienić czcionki systemowej, tapety, dodać widgeta, ba! zmienić czasu i daty na zegarze/ kalendarzu systemowym. Czułem się jak w klatce, a nie na kompie.

    Po tym tekście rozjaśniło mi się i chętnie bym spróbował pobawić się z jakąś user-friendly wersją UNIXa – może właśnie z Ubuntu, znajomy politechnik ma płytkę bodajże z Knoppixem… Dla mnie wariant z instalacją odpada raczej, bo cały dom jest przyzwyczajony do znanego systemu. Ale odpalanie z CDR/ DVDR – może? Albo jako jeden z programów dostępnych pod Windows?

    Czy ta ostatnia opcja wymaga wirtualnego PC? Czy też jest to “normalny” soft pod Windows, jak każdy inny (w oknie lub na pełnym ekranie – czyli mogę się przełączać między Unixem a np. aplikacjami typu MS Office)? I ostatnia rzecz, najważniejsza – czy jeżeli mam na tej zasadzie otwarty Unix “wewnątrz” Windowsa, to czy przy – załóżmy – przeglądaniu pod Unixem stron www, wirusy przeznaczone pod Windows nie przechodzą przez taką “warstwę” softu?

    • Co do Wubi
      Niezupełnie jest to tak jak myślisz. “Instalowanie wewnątrz Windows” pozwala jedynie na uniknięcie partycjonowania dysku, gdyż “partycja” linuksowa jest z punktu widzenia windows jednym wielkim plikiem. Poza tym jest to osobny system – jak odpalasz komputer, wyskakuje ci menu startowe i możesz wybrać windoze albo linuksa.
      Operacje dyskowe są nieco wolniejsze niż przy prawdziwej partycji i nie działa hibernacja systemu, poza tym to normalny linux. Stąd wirusy ci nie “przejdą” przez system, gdyż jak działa linux to nie działa windows.

      Oczywiście są też inne opcje – darmowy VirtualBox pozwala pobawić się linuksem (czy jakimkolwiek innym systemem) pod Windows, jeśli masz odpowiednio mocny komp (kluczowa jest tu pamięć). Knoppix z założenia działa na DVD, ale ma funkcję “dysku użytkownika” – czyli tworzenia na dysku twardym (windowsowym) specjalnego katalogu gdzie możesz zapisywać swoje ustawienia, pliki itp.

      Co do praw roota, nadal do wielu rzeczy są wymagane, z resztą nie tylko w Linuksie, ale w każdym nowoczesnym systemie (w tym w Windoze od 2000 wzwyż). Jednak w obecnych dystrybucjach jest coś takiego jak Sudo – możesz otrzymać specjalne uprawnienie, które daje ci roota bez poznawania hasła dla roota. W praktyce przypomina to trochę pracę pod Win7 / Vista – jak chcesz zrobić coś, co wymaga praw roota, pulpit wyświetla ci okienko z prośbą o podanie TWOJEGO hasła (nie hasła roota). Podasz – operacja się wykona. Mechanizm jest automatyczny i nie musisz się zastanawiać czy go użyć czy nie.

  2. Doskonałe!
    (i zgodnie z tym – it’s full of stars!).

    Jakieś – mmm, pięć? – lat temu pracowałem w firmie, która gremialnie korzystała z niekoniecznie najbardziej prawych wersji znanego systemu, a hyr poszedł, że będą chodzić i sprawdzać. W związku z tym z dnia na dzień w firmie pojawił się Unix, zdaje się, że to był Mandrake, z Open Office. Miał on jedną nieprzyjemną, rzekłbym totalitarną cechę, mianowicie nie można było zrobić NIC, literalnie, bez uprawnień admina. Zmienić czcionki systemowej, tapety, dodać widgeta, ba! zmienić czasu i daty na zegarze/ kalendarzu systemowym. Czułem się jak w klatce, a nie na kompie.

    Po tym tekście rozjaśniło mi się i chętnie bym spróbował pobawić się z jakąś user-friendly wersją UNIXa – może właśnie z Ubuntu, znajomy politechnik ma płytkę bodajże z Knoppixem… Dla mnie wariant z instalacją odpada raczej, bo cały dom jest przyzwyczajony do znanego systemu. Ale odpalanie z CDR/ DVDR – może? Albo jako jeden z programów dostępnych pod Windows?

    Czy ta ostatnia opcja wymaga wirtualnego PC? Czy też jest to “normalny” soft pod Windows, jak każdy inny (w oknie lub na pełnym ekranie – czyli mogę się przełączać między Unixem a np. aplikacjami typu MS Office)? I ostatnia rzecz, najważniejsza – czy jeżeli mam na tej zasadzie otwarty Unix “wewnątrz” Windowsa, to czy przy – załóżmy – przeglądaniu pod Unixem stron www, wirusy przeznaczone pod Windows nie przechodzą przez taką “warstwę” softu?

    • Co do Wubi
      Niezupełnie jest to tak jak myślisz. “Instalowanie wewnątrz Windows” pozwala jedynie na uniknięcie partycjonowania dysku, gdyż “partycja” linuksowa jest z punktu widzenia windows jednym wielkim plikiem. Poza tym jest to osobny system – jak odpalasz komputer, wyskakuje ci menu startowe i możesz wybrać windoze albo linuksa.
      Operacje dyskowe są nieco wolniejsze niż przy prawdziwej partycji i nie działa hibernacja systemu, poza tym to normalny linux. Stąd wirusy ci nie “przejdą” przez system, gdyż jak działa linux to nie działa windows.

      Oczywiście są też inne opcje – darmowy VirtualBox pozwala pobawić się linuksem (czy jakimkolwiek innym systemem) pod Windows, jeśli masz odpowiednio mocny komp (kluczowa jest tu pamięć). Knoppix z założenia działa na DVD, ale ma funkcję “dysku użytkownika” – czyli tworzenia na dysku twardym (windowsowym) specjalnego katalogu gdzie możesz zapisywać swoje ustawienia, pliki itp.

      Co do praw roota, nadal do wielu rzeczy są wymagane, z resztą nie tylko w Linuksie, ale w każdym nowoczesnym systemie (w tym w Windoze od 2000 wzwyż). Jednak w obecnych dystrybucjach jest coś takiego jak Sudo – możesz otrzymać specjalne uprawnienie, które daje ci roota bez poznawania hasła dla roota. W praktyce przypomina to trochę pracę pod Win7 / Vista – jak chcesz zrobić coś, co wymaga praw roota, pulpit wyświetla ci okienko z prośbą o podanie TWOJEGO hasła (nie hasła roota). Podasz – operacja się wykona. Mechanizm jest automatyczny i nie musisz się zastanawiać czy go użyć czy nie.

  3. Doskonałe!
    (i zgodnie z tym – it’s full of stars!).

    Jakieś – mmm, pięć? – lat temu pracowałem w firmie, która gremialnie korzystała z niekoniecznie najbardziej prawych wersji znanego systemu, a hyr poszedł, że będą chodzić i sprawdzać. W związku z tym z dnia na dzień w firmie pojawił się Unix, zdaje się, że to był Mandrake, z Open Office. Miał on jedną nieprzyjemną, rzekłbym totalitarną cechę, mianowicie nie można było zrobić NIC, literalnie, bez uprawnień admina. Zmienić czcionki systemowej, tapety, dodać widgeta, ba! zmienić czasu i daty na zegarze/ kalendarzu systemowym. Czułem się jak w klatce, a nie na kompie.

    Po tym tekście rozjaśniło mi się i chętnie bym spróbował pobawić się z jakąś user-friendly wersją UNIXa – może właśnie z Ubuntu, znajomy politechnik ma płytkę bodajże z Knoppixem… Dla mnie wariant z instalacją odpada raczej, bo cały dom jest przyzwyczajony do znanego systemu. Ale odpalanie z CDR/ DVDR – może? Albo jako jeden z programów dostępnych pod Windows?

    Czy ta ostatnia opcja wymaga wirtualnego PC? Czy też jest to “normalny” soft pod Windows, jak każdy inny (w oknie lub na pełnym ekranie – czyli mogę się przełączać między Unixem a np. aplikacjami typu MS Office)? I ostatnia rzecz, najważniejsza – czy jeżeli mam na tej zasadzie otwarty Unix “wewnątrz” Windowsa, to czy przy – załóżmy – przeglądaniu pod Unixem stron www, wirusy przeznaczone pod Windows nie przechodzą przez taką “warstwę” softu?

    • Co do Wubi
      Niezupełnie jest to tak jak myślisz. “Instalowanie wewnątrz Windows” pozwala jedynie na uniknięcie partycjonowania dysku, gdyż “partycja” linuksowa jest z punktu widzenia windows jednym wielkim plikiem. Poza tym jest to osobny system – jak odpalasz komputer, wyskakuje ci menu startowe i możesz wybrać windoze albo linuksa.
      Operacje dyskowe są nieco wolniejsze niż przy prawdziwej partycji i nie działa hibernacja systemu, poza tym to normalny linux. Stąd wirusy ci nie “przejdą” przez system, gdyż jak działa linux to nie działa windows.

      Oczywiście są też inne opcje – darmowy VirtualBox pozwala pobawić się linuksem (czy jakimkolwiek innym systemem) pod Windows, jeśli masz odpowiednio mocny komp (kluczowa jest tu pamięć). Knoppix z założenia działa na DVD, ale ma funkcję “dysku użytkownika” – czyli tworzenia na dysku twardym (windowsowym) specjalnego katalogu gdzie możesz zapisywać swoje ustawienia, pliki itp.

      Co do praw roota, nadal do wielu rzeczy są wymagane, z resztą nie tylko w Linuksie, ale w każdym nowoczesnym systemie (w tym w Windoze od 2000 wzwyż). Jednak w obecnych dystrybucjach jest coś takiego jak Sudo – możesz otrzymać specjalne uprawnienie, które daje ci roota bez poznawania hasła dla roota. W praktyce przypomina to trochę pracę pod Win7 / Vista – jak chcesz zrobić coś, co wymaga praw roota, pulpit wyświetla ci okienko z prośbą o podanie TWOJEGO hasła (nie hasła roota). Podasz – operacja się wykona. Mechanizm jest automatyczny i nie musisz się zastanawiać czy go użyć czy nie.

  4. Doskonałe!
    (i zgodnie z tym – it’s full of stars!).

    Jakieś – mmm, pięć? – lat temu pracowałem w firmie, która gremialnie korzystała z niekoniecznie najbardziej prawych wersji znanego systemu, a hyr poszedł, że będą chodzić i sprawdzać. W związku z tym z dnia na dzień w firmie pojawił się Unix, zdaje się, że to był Mandrake, z Open Office. Miał on jedną nieprzyjemną, rzekłbym totalitarną cechę, mianowicie nie można było zrobić NIC, literalnie, bez uprawnień admina. Zmienić czcionki systemowej, tapety, dodać widgeta, ba! zmienić czasu i daty na zegarze/ kalendarzu systemowym. Czułem się jak w klatce, a nie na kompie.

    Po tym tekście rozjaśniło mi się i chętnie bym spróbował pobawić się z jakąś user-friendly wersją UNIXa – może właśnie z Ubuntu, znajomy politechnik ma płytkę bodajże z Knoppixem… Dla mnie wariant z instalacją odpada raczej, bo cały dom jest przyzwyczajony do znanego systemu. Ale odpalanie z CDR/ DVDR – może? Albo jako jeden z programów dostępnych pod Windows?

    Czy ta ostatnia opcja wymaga wirtualnego PC? Czy też jest to “normalny” soft pod Windows, jak każdy inny (w oknie lub na pełnym ekranie – czyli mogę się przełączać między Unixem a np. aplikacjami typu MS Office)? I ostatnia rzecz, najważniejsza – czy jeżeli mam na tej zasadzie otwarty Unix “wewnątrz” Windowsa, to czy przy – załóżmy – przeglądaniu pod Unixem stron www, wirusy przeznaczone pod Windows nie przechodzą przez taką “warstwę” softu?

    • Co do Wubi
      Niezupełnie jest to tak jak myślisz. “Instalowanie wewnątrz Windows” pozwala jedynie na uniknięcie partycjonowania dysku, gdyż “partycja” linuksowa jest z punktu widzenia windows jednym wielkim plikiem. Poza tym jest to osobny system – jak odpalasz komputer, wyskakuje ci menu startowe i możesz wybrać windoze albo linuksa.
      Operacje dyskowe są nieco wolniejsze niż przy prawdziwej partycji i nie działa hibernacja systemu, poza tym to normalny linux. Stąd wirusy ci nie “przejdą” przez system, gdyż jak działa linux to nie działa windows.

      Oczywiście są też inne opcje – darmowy VirtualBox pozwala pobawić się linuksem (czy jakimkolwiek innym systemem) pod Windows, jeśli masz odpowiednio mocny komp (kluczowa jest tu pamięć). Knoppix z założenia działa na DVD, ale ma funkcję “dysku użytkownika” – czyli tworzenia na dysku twardym (windowsowym) specjalnego katalogu gdzie możesz zapisywać swoje ustawienia, pliki itp.

      Co do praw roota, nadal do wielu rzeczy są wymagane, z resztą nie tylko w Linuksie, ale w każdym nowoczesnym systemie (w tym w Windoze od 2000 wzwyż). Jednak w obecnych dystrybucjach jest coś takiego jak Sudo – możesz otrzymać specjalne uprawnienie, które daje ci roota bez poznawania hasła dla roota. W praktyce przypomina to trochę pracę pod Win7 / Vista – jak chcesz zrobić coś, co wymaga praw roota, pulpit wyświetla ci okienko z prośbą o podanie TWOJEGO hasła (nie hasła roota). Podasz – operacja się wykona. Mechanizm jest automatyczny i nie musisz się zastanawiać czy go użyć czy nie.

  5. Doskonałe!
    (i zgodnie z tym – it’s full of stars!).

    Jakieś – mmm, pięć? – lat temu pracowałem w firmie, która gremialnie korzystała z niekoniecznie najbardziej prawych wersji znanego systemu, a hyr poszedł, że będą chodzić i sprawdzać. W związku z tym z dnia na dzień w firmie pojawił się Unix, zdaje się, że to był Mandrake, z Open Office. Miał on jedną nieprzyjemną, rzekłbym totalitarną cechę, mianowicie nie można było zrobić NIC, literalnie, bez uprawnień admina. Zmienić czcionki systemowej, tapety, dodać widgeta, ba! zmienić czasu i daty na zegarze/ kalendarzu systemowym. Czułem się jak w klatce, a nie na kompie.

    Po tym tekście rozjaśniło mi się i chętnie bym spróbował pobawić się z jakąś user-friendly wersją UNIXa – może właśnie z Ubuntu, znajomy politechnik ma płytkę bodajże z Knoppixem… Dla mnie wariant z instalacją odpada raczej, bo cały dom jest przyzwyczajony do znanego systemu. Ale odpalanie z CDR/ DVDR – może? Albo jako jeden z programów dostępnych pod Windows?

    Czy ta ostatnia opcja wymaga wirtualnego PC? Czy też jest to “normalny” soft pod Windows, jak każdy inny (w oknie lub na pełnym ekranie – czyli mogę się przełączać między Unixem a np. aplikacjami typu MS Office)? I ostatnia rzecz, najważniejsza – czy jeżeli mam na tej zasadzie otwarty Unix “wewnątrz” Windowsa, to czy przy – załóżmy – przeglądaniu pod Unixem stron www, wirusy przeznaczone pod Windows nie przechodzą przez taką “warstwę” softu?

    • Co do Wubi
      Niezupełnie jest to tak jak myślisz. “Instalowanie wewnątrz Windows” pozwala jedynie na uniknięcie partycjonowania dysku, gdyż “partycja” linuksowa jest z punktu widzenia windows jednym wielkim plikiem. Poza tym jest to osobny system – jak odpalasz komputer, wyskakuje ci menu startowe i możesz wybrać windoze albo linuksa.
      Operacje dyskowe są nieco wolniejsze niż przy prawdziwej partycji i nie działa hibernacja systemu, poza tym to normalny linux. Stąd wirusy ci nie “przejdą” przez system, gdyż jak działa linux to nie działa windows.

      Oczywiście są też inne opcje – darmowy VirtualBox pozwala pobawić się linuksem (czy jakimkolwiek innym systemem) pod Windows, jeśli masz odpowiednio mocny komp (kluczowa jest tu pamięć). Knoppix z założenia działa na DVD, ale ma funkcję “dysku użytkownika” – czyli tworzenia na dysku twardym (windowsowym) specjalnego katalogu gdzie możesz zapisywać swoje ustawienia, pliki itp.

      Co do praw roota, nadal do wielu rzeczy są wymagane, z resztą nie tylko w Linuksie, ale w każdym nowoczesnym systemie (w tym w Windoze od 2000 wzwyż). Jednak w obecnych dystrybucjach jest coś takiego jak Sudo – możesz otrzymać specjalne uprawnienie, które daje ci roota bez poznawania hasła dla roota. W praktyce przypomina to trochę pracę pod Win7 / Vista – jak chcesz zrobić coś, co wymaga praw roota, pulpit wyświetla ci okienko z prośbą o podanie TWOJEGO hasła (nie hasła roota). Podasz – operacja się wykona. Mechanizm jest automatyczny i nie musisz się zastanawiać czy go użyć czy nie.

  6. Zaczynamy
    http://ftp.uni-kl.de/pub/linux/knoppix/KNOPPIX_V6.0.1CD-2009-02-08-EN.iso

    Ściągamy i wypalamy Knoppixa (nagraj obraz na dysku lub podobna opcja). Uruchamiamy ponownie system (płytka z Knoppixem w stacji CD). I to wszystko, bawimy się dalej samodzielnie.

    PS Gdyby jednak pojawiły się Windowsy a nie Knoppix to uruchom ponownie, przejdz do Biosu i ustaw bootowanie, z CD winno być na początku.

    PPS Jak się zdaje, Debian “lenny” w wersji “netinst” jest obecnie najłatwiejszy do instalacji.

    • Debian do instalacji
      Może i jest najłatwiejszy, ale…
      1. Obsesja projektu na punkcie Free Software ma swoje wady – np. trudno jest zainstalować sterowniki do GeForce (NVIDIA nie wypuściła źródeł, a binarki są pod EULA. Z punktu widzenia Debiana, NVIDIA is EVIL i udajemy że GeForce nie istnieje)
      2. Desktop nie jest standardem, logujemy się do konsoli. Desktop trzeba zainstalować osobno.
      3. Obsesja kontroli jakości powoduje, że debian jest wprawdzie stabilny jak cholera, ale zwykle dość leciwy.
      Tu właśnie pojawia się zaleta dystrybucji opartych na debianie i pakietach .deb, ale nie będących debianem. Ubuntu, a zwłaszcza pochodny od niego Mint podchodzą na luzie do binary-only (Ubuntu nieco mniej na luzie, domyślnie zamknięte oprogramowanie jest zablokowane, musisz je świadomie włączyć), zaś Mint domyślnie ma zainstalowany pakiet do obsługi sterowników windowsowych.

      • Nazwa “lenny” istotna. To ostatnia wersja. Sympatyczna++.
        W trakcie, gdy pyta stwierdzasz “nie free” także.
        Debian instaluje się także, gdy inne wywalają się. Płyty dziwne bywają, zwłaszcza w laptopach.
        Synaptic załatwia problem instalacji czego zechcesz (w zasadzie), dla początkujących. NVIDIA podaje instrukcję.
        Jak sympatyczny PC to sugeruję ostatnie Kubuntu. Windows 7 plackiem.

        Tak w zasadzie, to szukam czegoś super oszczędnego energetycznie pod 12″. Słaba bateria.

        • Energooszczędne?
          Podobno pulpity na LXDE i XfcE są energooszczędne, o ile nie wrzucisz tam Compiz’a. Natomiast co do ACPI to trzeba szukać jakiś modułów pod konkretną płytę / producenta. Dla mnie wrażenie robi Moblin (pod Atomy) i Mac OS X (pod wiadomo co). Np. OSX potrafi na makówce chodzić średnio 2x dłużej niż Vista czy “vanilla” dystrybucja Linuksa – wszystko dzięki sensownemu zgraniu z zarządzaniem energią. Oczywiście, generyczny system tego nie będzie potrafił niestety 🙁

  7. Zaczynamy
    http://ftp.uni-kl.de/pub/linux/knoppix/KNOPPIX_V6.0.1CD-2009-02-08-EN.iso

    Ściągamy i wypalamy Knoppixa (nagraj obraz na dysku lub podobna opcja). Uruchamiamy ponownie system (płytka z Knoppixem w stacji CD). I to wszystko, bawimy się dalej samodzielnie.

    PS Gdyby jednak pojawiły się Windowsy a nie Knoppix to uruchom ponownie, przejdz do Biosu i ustaw bootowanie, z CD winno być na początku.

    PPS Jak się zdaje, Debian “lenny” w wersji “netinst” jest obecnie najłatwiejszy do instalacji.

    • Debian do instalacji
      Może i jest najłatwiejszy, ale…
      1. Obsesja projektu na punkcie Free Software ma swoje wady – np. trudno jest zainstalować sterowniki do GeForce (NVIDIA nie wypuściła źródeł, a binarki są pod EULA. Z punktu widzenia Debiana, NVIDIA is EVIL i udajemy że GeForce nie istnieje)
      2. Desktop nie jest standardem, logujemy się do konsoli. Desktop trzeba zainstalować osobno.
      3. Obsesja kontroli jakości powoduje, że debian jest wprawdzie stabilny jak cholera, ale zwykle dość leciwy.
      Tu właśnie pojawia się zaleta dystrybucji opartych na debianie i pakietach .deb, ale nie będących debianem. Ubuntu, a zwłaszcza pochodny od niego Mint podchodzą na luzie do binary-only (Ubuntu nieco mniej na luzie, domyślnie zamknięte oprogramowanie jest zablokowane, musisz je świadomie włączyć), zaś Mint domyślnie ma zainstalowany pakiet do obsługi sterowników windowsowych.

      • Nazwa “lenny” istotna. To ostatnia wersja. Sympatyczna++.
        W trakcie, gdy pyta stwierdzasz “nie free” także.
        Debian instaluje się także, gdy inne wywalają się. Płyty dziwne bywają, zwłaszcza w laptopach.
        Synaptic załatwia problem instalacji czego zechcesz (w zasadzie), dla początkujących. NVIDIA podaje instrukcję.
        Jak sympatyczny PC to sugeruję ostatnie Kubuntu. Windows 7 plackiem.

        Tak w zasadzie, to szukam czegoś super oszczędnego energetycznie pod 12″. Słaba bateria.

        • Energooszczędne?
          Podobno pulpity na LXDE i XfcE są energooszczędne, o ile nie wrzucisz tam Compiz’a. Natomiast co do ACPI to trzeba szukać jakiś modułów pod konkretną płytę / producenta. Dla mnie wrażenie robi Moblin (pod Atomy) i Mac OS X (pod wiadomo co). Np. OSX potrafi na makówce chodzić średnio 2x dłużej niż Vista czy “vanilla” dystrybucja Linuksa – wszystko dzięki sensownemu zgraniu z zarządzaniem energią. Oczywiście, generyczny system tego nie będzie potrafił niestety 🙁

  8. Zaczynamy
    http://ftp.uni-kl.de/pub/linux/knoppix/KNOPPIX_V6.0.1CD-2009-02-08-EN.iso

    Ściągamy i wypalamy Knoppixa (nagraj obraz na dysku lub podobna opcja). Uruchamiamy ponownie system (płytka z Knoppixem w stacji CD). I to wszystko, bawimy się dalej samodzielnie.

    PS Gdyby jednak pojawiły się Windowsy a nie Knoppix to uruchom ponownie, przejdz do Biosu i ustaw bootowanie, z CD winno być na początku.

    PPS Jak się zdaje, Debian “lenny” w wersji “netinst” jest obecnie najłatwiejszy do instalacji.

    • Debian do instalacji
      Może i jest najłatwiejszy, ale…
      1. Obsesja projektu na punkcie Free Software ma swoje wady – np. trudno jest zainstalować sterowniki do GeForce (NVIDIA nie wypuściła źródeł, a binarki są pod EULA. Z punktu widzenia Debiana, NVIDIA is EVIL i udajemy że GeForce nie istnieje)
      2. Desktop nie jest standardem, logujemy się do konsoli. Desktop trzeba zainstalować osobno.
      3. Obsesja kontroli jakości powoduje, że debian jest wprawdzie stabilny jak cholera, ale zwykle dość leciwy.
      Tu właśnie pojawia się zaleta dystrybucji opartych na debianie i pakietach .deb, ale nie będących debianem. Ubuntu, a zwłaszcza pochodny od niego Mint podchodzą na luzie do binary-only (Ubuntu nieco mniej na luzie, domyślnie zamknięte oprogramowanie jest zablokowane, musisz je świadomie włączyć), zaś Mint domyślnie ma zainstalowany pakiet do obsługi sterowników windowsowych.

      • Nazwa “lenny” istotna. To ostatnia wersja. Sympatyczna++.
        W trakcie, gdy pyta stwierdzasz “nie free” także.
        Debian instaluje się także, gdy inne wywalają się. Płyty dziwne bywają, zwłaszcza w laptopach.
        Synaptic załatwia problem instalacji czego zechcesz (w zasadzie), dla początkujących. NVIDIA podaje instrukcję.
        Jak sympatyczny PC to sugeruję ostatnie Kubuntu. Windows 7 plackiem.

        Tak w zasadzie, to szukam czegoś super oszczędnego energetycznie pod 12″. Słaba bateria.

        • Energooszczędne?
          Podobno pulpity na LXDE i XfcE są energooszczędne, o ile nie wrzucisz tam Compiz’a. Natomiast co do ACPI to trzeba szukać jakiś modułów pod konkretną płytę / producenta. Dla mnie wrażenie robi Moblin (pod Atomy) i Mac OS X (pod wiadomo co). Np. OSX potrafi na makówce chodzić średnio 2x dłużej niż Vista czy “vanilla” dystrybucja Linuksa – wszystko dzięki sensownemu zgraniu z zarządzaniem energią. Oczywiście, generyczny system tego nie będzie potrafił niestety 🙁

  9. Zaczynamy
    http://ftp.uni-kl.de/pub/linux/knoppix/KNOPPIX_V6.0.1CD-2009-02-08-EN.iso

    Ściągamy i wypalamy Knoppixa (nagraj obraz na dysku lub podobna opcja). Uruchamiamy ponownie system (płytka z Knoppixem w stacji CD). I to wszystko, bawimy się dalej samodzielnie.

    PS Gdyby jednak pojawiły się Windowsy a nie Knoppix to uruchom ponownie, przejdz do Biosu i ustaw bootowanie, z CD winno być na początku.

    PPS Jak się zdaje, Debian “lenny” w wersji “netinst” jest obecnie najłatwiejszy do instalacji.

    • Debian do instalacji
      Może i jest najłatwiejszy, ale…
      1. Obsesja projektu na punkcie Free Software ma swoje wady – np. trudno jest zainstalować sterowniki do GeForce (NVIDIA nie wypuściła źródeł, a binarki są pod EULA. Z punktu widzenia Debiana, NVIDIA is EVIL i udajemy że GeForce nie istnieje)
      2. Desktop nie jest standardem, logujemy się do konsoli. Desktop trzeba zainstalować osobno.
      3. Obsesja kontroli jakości powoduje, że debian jest wprawdzie stabilny jak cholera, ale zwykle dość leciwy.
      Tu właśnie pojawia się zaleta dystrybucji opartych na debianie i pakietach .deb, ale nie będących debianem. Ubuntu, a zwłaszcza pochodny od niego Mint podchodzą na luzie do binary-only (Ubuntu nieco mniej na luzie, domyślnie zamknięte oprogramowanie jest zablokowane, musisz je świadomie włączyć), zaś Mint domyślnie ma zainstalowany pakiet do obsługi sterowników windowsowych.

      • Nazwa “lenny” istotna. To ostatnia wersja. Sympatyczna++.
        W trakcie, gdy pyta stwierdzasz “nie free” także.
        Debian instaluje się także, gdy inne wywalają się. Płyty dziwne bywają, zwłaszcza w laptopach.
        Synaptic załatwia problem instalacji czego zechcesz (w zasadzie), dla początkujących. NVIDIA podaje instrukcję.
        Jak sympatyczny PC to sugeruję ostatnie Kubuntu. Windows 7 plackiem.

        Tak w zasadzie, to szukam czegoś super oszczędnego energetycznie pod 12″. Słaba bateria.

        • Energooszczędne?
          Podobno pulpity na LXDE i XfcE są energooszczędne, o ile nie wrzucisz tam Compiz’a. Natomiast co do ACPI to trzeba szukać jakiś modułów pod konkretną płytę / producenta. Dla mnie wrażenie robi Moblin (pod Atomy) i Mac OS X (pod wiadomo co). Np. OSX potrafi na makówce chodzić średnio 2x dłużej niż Vista czy “vanilla” dystrybucja Linuksa – wszystko dzięki sensownemu zgraniu z zarządzaniem energią. Oczywiście, generyczny system tego nie będzie potrafił niestety 🙁

  10. Zaczynamy
    http://ftp.uni-kl.de/pub/linux/knoppix/KNOPPIX_V6.0.1CD-2009-02-08-EN.iso

    Ściągamy i wypalamy Knoppixa (nagraj obraz na dysku lub podobna opcja). Uruchamiamy ponownie system (płytka z Knoppixem w stacji CD). I to wszystko, bawimy się dalej samodzielnie.

    PS Gdyby jednak pojawiły się Windowsy a nie Knoppix to uruchom ponownie, przejdz do Biosu i ustaw bootowanie, z CD winno być na początku.

    PPS Jak się zdaje, Debian “lenny” w wersji “netinst” jest obecnie najłatwiejszy do instalacji.

    • Debian do instalacji
      Może i jest najłatwiejszy, ale…
      1. Obsesja projektu na punkcie Free Software ma swoje wady – np. trudno jest zainstalować sterowniki do GeForce (NVIDIA nie wypuściła źródeł, a binarki są pod EULA. Z punktu widzenia Debiana, NVIDIA is EVIL i udajemy że GeForce nie istnieje)
      2. Desktop nie jest standardem, logujemy się do konsoli. Desktop trzeba zainstalować osobno.
      3. Obsesja kontroli jakości powoduje, że debian jest wprawdzie stabilny jak cholera, ale zwykle dość leciwy.
      Tu właśnie pojawia się zaleta dystrybucji opartych na debianie i pakietach .deb, ale nie będących debianem. Ubuntu, a zwłaszcza pochodny od niego Mint podchodzą na luzie do binary-only (Ubuntu nieco mniej na luzie, domyślnie zamknięte oprogramowanie jest zablokowane, musisz je świadomie włączyć), zaś Mint domyślnie ma zainstalowany pakiet do obsługi sterowników windowsowych.

      • Nazwa “lenny” istotna. To ostatnia wersja. Sympatyczna++.
        W trakcie, gdy pyta stwierdzasz “nie free” także.
        Debian instaluje się także, gdy inne wywalają się. Płyty dziwne bywają, zwłaszcza w laptopach.
        Synaptic załatwia problem instalacji czego zechcesz (w zasadzie), dla początkujących. NVIDIA podaje instrukcję.
        Jak sympatyczny PC to sugeruję ostatnie Kubuntu. Windows 7 plackiem.

        Tak w zasadzie, to szukam czegoś super oszczędnego energetycznie pod 12″. Słaba bateria.

        • Energooszczędne?
          Podobno pulpity na LXDE i XfcE są energooszczędne, o ile nie wrzucisz tam Compiz’a. Natomiast co do ACPI to trzeba szukać jakiś modułów pod konkretną płytę / producenta. Dla mnie wrażenie robi Moblin (pod Atomy) i Mac OS X (pod wiadomo co). Np. OSX potrafi na makówce chodzić średnio 2x dłużej niż Vista czy “vanilla” dystrybucja Linuksa – wszystko dzięki sensownemu zgraniu z zarządzaniem energią. Oczywiście, generyczny system tego nie będzie potrafił niestety 🙁