Esbeckie i wronie emerytury rozlały się po portalu. No i wygląda, że się trochę pogrupowaliśmy.
Esbeckie i wronie emerytury rozlały się po portalu. No i wygląda, że się trochę pogrupowaliśmy. Pod apelem skubiego o blogowy bojkot PiS-u dyskusja przerodziła się w emerytalny pojedynek “miki kontra reszta świata”, na czele z MK. Mikiemu w sukurs w osobnej notce przychodzi Azrael. A wkurwiony MK wysmaża anty-urbanowo-esbecko-kiszczakową filipikę. Wreszcie coś się dzieje! Nie jesteśmy towarzystwem wzajemnej adoracji! No i jednak jakąś tam klasę nawet przy wielkich emocjach udaje się trzymać.
A że temat tak grzeje to dowód, że – czy nam się to podoba, czy nie – od przeszłości nie uciekniemy, wszyscy jesteśmy nią skażeni, za to z interpretacją ducha i litery prawa mamy niejakie problemy. Liczę na chłodne (jeśli to możliwe) opinie prawników z naszego grona.
Na mój dyletancki gust obrońcy tezy, że propozycje PO to rewanż nie sprawiedliwość, że stosowanie odpowiedzialności zbiorowej w państwie prawa nie przejdzie (TK, a w ostateczności Strasburg zakwestionują) nie chcą wziąć pod uwagę, że chodzi przecież o odebranie zbiorowych przywilejów . Przyznanych za … (nie będę powtarzać MK, bo się z nim w 300% zgadzam). W języku prawniczym nazywa się to, zdaje się, “prawa nabyte”. Tu bym potrzebowała właśnie jakiegoś specjalisty. Który by wytłumaczył, że skoro np.nauczycielom czy dziennikarzom można (i należy) w majestacie prawa odebrać przywilej przechodzenia na wcześniejszą emeryturę, to mam nadzieję, że również esbeków i wroniarzy można ich przywilejów pozbawić. Przecież nauczyciele i dziennikarze, rzec można, decydując się na uprawianie swoich zawodów zapewne liczyli, że w sile wieku będą mogli przejść w stan zasłużonego spoczynku, aby móc zacząć wreszcie używać życia, podróżować, wychowywać wnuki itp.
Tak naprawdę ważniejsze dla mnie niż aspekt prawny są względy moralne. Nazywajcie to, Azraelu i miki, sprawiedliwością ludową, odwetem, czy jak tam chcecie. Ale kiedy słyszę, że przelicznik zusowski dla emerytur tych panów (i pań) za lata 1980. wynosi 2,6 a dla ludzi, którzy w tym czasie pozbawieni zostali pracy 0,7 – to mi się nóż w kieszeni otwiera. I zapewniam wśród tych drugich nie byli jedynie, jak pisze miki, świadomi ryzyka opozycjoniści. Ujmując to najłagodniej jak potrafię, nikt mnie nie przekona, że trudy życia i pracy esbeków i wroniarzy były większe niż nas, szarej prlowskiej masy.
PS. po raz pierwszy piszę notkę w kategorii “społeczność portalu”, wyrażając tym samym nadzieję na większą przejrzystość układu portalowych stron.
Tylko z jednym się nie zgadzam
Mianowiecie z tym, że Miki kontra reszta świata. Miki wygłosił skrajną tezę i stąd żywe reakcje, tak się zawsze dzieje. Nie czuję się rywalem Miki, po prostu kompletnie się z nim w tym wypadku nie zgadzam, podejrzewam, że większość ma podobne odczucia.
to taka figura retoryczna
miało być dowcipnie; mam nadzieję, że Miki (ani Azrael) się nie obrażą
Zła logika
Dopiero tym, co się jeszcze na wcześniejszą emeryturę nie będą kwalifikować w momencie uprawomocnienia się nowego przepisu nie będzie sprzyjać szczęście.
A niby dlaczego? Jeśli ktoś już przepracował np. 10 lat jako nauczyciel, to może twierdzić, że pracował właśnie ze względu na przyszłą wczesną emeryturę i że ma prawa słusznie nabyte w zamian za swoje 10 przepracowanych lat. Może to nie są prawa w pełni nabyte, ale nabyte częściowo, proporcjonalnie do tych lat.
Według logiki miki ubekom, którzy już są na emeryturze należy pełną emeryturę zachować, ale tym, co jeszcze nie są, możnaby emeryturę przyciąć, bo jeszcze nier jest nabyta. Bez sensu. (Swoją drogą, zapewne bardzo niewielu spośród ubeków jeszcze nie jest na emeryturze).
ok, tak już Ci odpisałam
pod innym Twoim komentarzem