Błogosławieni niech będą wszyscy, którzy przyczyniają się do eliminowania wszechwiedzących bałwanów z zawodu nauczyciela.
Błogosławieni niech będą wszyscy, którzy przyczyniają się do eliminowania wszechwiedzących bałwanów z zawodu nauczyciela.
To taka osobista inwokacja, teraz argumenty. Pobieżnie i na szybko, stąd skróty i uproszczenia, ale postaram się jak najprzystępniej.
Nauczanie to PROCES trwający od zerówki aż do matury (wiadomo – mniej więcej).
Naukę historii dziecko rozpoczyna w klasie czwartej. Odbiorcą informacji zawartych w podręczniku, który tak zbulwersował Kłamczuchę, jest więc jedenastolatek.
Nie widziałam podręcznika na oczy i nie mam żadnej pewności, co w nim jest naprawdę.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę przyjąć założenie, że krytyczka też nie przeczytała go w całości. Nie zna też Podstawy Programowej (czyli czego trzeba nauczyć na danym etapie z danego przedmiotu) nauczania historii w II etapie kształcenia (czyli klasy 4-6).
Ba, bywając adresatką komentarzy krytyczki mam podejrzenie graniczące z pewnością, że nie wszystko i niedokładnie zrozumiała z samego podręcznika.
Natomiast wysuwane pod jego adresem zarzuty mogę zakwalifikować jako jego zalety. I tylko o tym będzie tekst.
1.Dobór treści podręczników dla poszczególnych etapów kształcenia jest warunkowany perspektywą CAŁEGO procesu nauczania(czyli, że aż do matury).
2.Konsekwencją powyższego jest spiralny układ treści – od inf. prostych na początku procesu (dla laika – rażących uproszczeń i przekłamań), do złożonych , ze zwróceniem uwagi na powtarzalność elementów (w gimnazjum ponownie się uczą o stanie wojennym i wrócą do tematu jeszcze w klasie maturalnej), ale z jednoczesnym ich wzbogacaniem o nowe treści (czyli, że o Wałęsie będzie później). Z tą powtarzalnością chodzi mniej więcej o to, że trzeba co jakiś czas wracać do wyuczonych treści, żeby je utrwalić w pamięci.
3.Ogromną rolę najnowsze koncepcje metodyczne przypisują motywacji, czyli że najpierw trzeba zainteresować dzieciaka tematem. I że bez motywacji nie ma sukcesu. (Wiem, że banał, ale niestety niektórzy nie wiedzą). Świat jedenastolatka to rodzina, nie polityka – to o upadku muru było komentarzem adresowanym do dziecka . W sklepie interesują go półki z czekoladą, nie z mięsem. Jedną z funkcji „obrazków” ilustrujących uproszczony tekst jest przyciągnięcie uwagi dziecka, zainteresowanie informacją, pobudzenie wyobraźni, empatii.
4.Zarysowany powyżej rozkład treści nauczania pozwoli dziecku przyswoić i opanować zagadnienia w sposób systemowy (wiedza mu się układa, inf. się uzupełniają w trakcie procesu ), dostosowany do jego percepcji na danym etapie rozwoju intelektualnego (Bezinteresowna pomoc – najprostsze wytłumaczenie znaczenia słowa „solidarność”) i emocjonalnego. Emocjonalnego, bo zdaniem psychologów dziecięcych jedenaście lat to za mało, by poznawać historię od jej najbrudniejszej strony (eksterminacja ludności podbitego kraju) czy być epatowanym bezinteresownym okrucieństwem. To tylko katecheci opowiadają sześciolatkom o mordowaniu przez ukrzyżowanie.
Strzeżcie Wasze dzieci przed nauczycielem zalecającym podręczniki akademickie w czwartej klasie szkoły podstawowej.
Ps. Tragicznie teraz nie mam czasu, wrócę do dyskusji w wolnej chwili, obiecuję.
Fajnie jest bałwanieć do kwadratu?
Reklama
Reklama
Bardziej wzrokowiec z Ciebie,
Bardziej wzrokowiec z Ciebie, czy raczej kinestetyk? Muszę Cię zdiagnozować, żeby dobrać odpowiednie metody.
Witaj Izis,
Po co sobie zawracać głowę diagnozowaniem? Chce popatrzeć, to mu pokaż Wałęsę, czekoladę albo kawałek muru berlińskiego. I po krzyku.
Cześć:)
Coś marudzi, że mu to może nie wystarczyć. Więc jeśli “czuciowiec”, to muszę mu dać tego Wałęsę podotykać…
Lechu nie pozwoli,
zostaje czekolada i mur, może macać do woli.
Czekolada jak czekolada. Jak
Czekolada jak czekolada. Jak go znamy, to gotów się raczej o tę kolejkę przed sklepem upominać.
Bardziej wzrokowiec z Ciebie,
Bardziej wzrokowiec z Ciebie, czy raczej kinestetyk? Muszę Cię zdiagnozować, żeby dobrać odpowiednie metody.
Witaj Izis,
Po co sobie zawracać głowę diagnozowaniem? Chce popatrzeć, to mu pokaż Wałęsę, czekoladę albo kawałek muru berlińskiego. I po krzyku.
Cześć:)
Coś marudzi, że mu to może nie wystarczyć. Więc jeśli “czuciowiec”, to muszę mu dać tego Wałęsę podotykać…
Lechu nie pozwoli,
zostaje czekolada i mur, może macać do woli.
Czekolada jak czekolada. Jak
Czekolada jak czekolada. Jak go znamy, to gotów się raczej o tę kolejkę przed sklepem upominać.
Co krok, to głębsze pokłady
Co krok, to głębsze pokłady ignorancji. Drama to jedna z efektywniejszych metod, oczywiście do kształtowania określonych umiejętności. Wg Dale’a (stożek doświadczenia Dale’a) drama daje 70% skuteczności. Dla porównania: wykład 5%, czytanie – 10.
Co krok, to głębsze pokłady
Co krok, to głębsze pokłady ignorancji. Drama to jedna z efektywniejszych metod, oczywiście do kształtowania określonych umiejętności. Wg Dale’a (stożek doświadczenia Dale’a) drama daje 70% skuteczności. Dla porównania: wykład 5%, czytanie – 10.
Ależ oczywiście, że mylisz.
Debatujemy nad doborem metod. Ot, zwykłe posiedzenie rady pedagogicznej. Czyż nie chciałeś być dokształcany? Nas dwie…inny to by podziękował.
Ależ oczywiście, że mylisz.
Debatujemy nad doborem metod. Ot, zwykłe posiedzenie rady pedagogicznej. Czyż nie chciałeś być dokształcany? Nas dwie…inny to by podziękował.
Bo co?
Optymistyczniej patrz. Z nadzieją w przyszłość, a nie – kaprysy jakieś.
Bo co?
Optymistyczniej patrz. Z nadzieją w przyszłość, a nie – kaprysy jakieś.