Znam ten dworzec bardzo Znam ten dworzec bardzo dobrze. Nie wiem dlaczego, ale mnie te piękne widoki przerażają, wygląda na piękną tragedię. Ciężkie miliony na lakierowanie Syreny Bosto z biegami w kierownicy. Piękne dworce według klucza igrzysk i 4 wykolejenia w tygodniu, przy średniej prędkości 50 km/h. Chlor się wyjątkowo walnął, na zewnątrz Kreml, w środku Bursztynowa Komnata.
Pamiętam każdą ławkę i każdy stolik w barze i kawiarni głównie dzięki ,,opóźnienie pociągu wynosi 120 minut i może się zwiększyć”. Nawet kino tam było, też ,,Dworcowe” w którym się można było przekimać, bo filmy raczej nie do oglądania. Najgorzej było po pólnocy – wszystko zamykali. No i ten smród nieznośny – z baru vis a vis kas, i toalet obok.
Szkoda, że autor projektu ,,rewitalizacji”(tak to się teraz nazywa) nie wybrał się do Drezna. Na dworzec Dresden-Neustadt. Bajecznie odnowiony, bez polerowanych granitów i marmurów, na pewno dwa razy taniej ale za to praktycznie – większość biletów kupuje się z automatu(jak na każdym niemieckim dworcu DB) a minutowe spóźnienie skutkuje tym, że oglądamy światełko ostatniego wagonu. Więc nawet bizantyjski, w stylu, dworzec jest fragmentem infrastruktury kolejowej, chyba nawet poślednim.
Ale w systemie PKP, może być w tym głębszy sens – wydłużone oczekiwanie na spóźniony pociąg, w luksusowych warunkach. Najpierw kawa, później do restauracji i w końcu na zakupy, i …. jakoś zleci.
Znam ten dworzec bardzo Znam ten dworzec bardzo dobrze. Nie wiem dlaczego, ale mnie te piękne widoki przerażają, wygląda na piękną tragedię. Ciężkie miliony na lakierowanie Syreny Bosto z biegami w kierownicy. Piękne dworce według klucza igrzysk i 4 wykolejenia w tygodniu, przy średniej prędkości 50 km/h. Chlor się wyjątkowo walnął, na zewnątrz Kreml, w środku Bursztynowa Komnata.
Pamiętam każdą ławkę i każdy stolik w barze i kawiarni głównie dzięki ,,opóźnienie pociągu wynosi 120 minut i może się zwiększyć”. Nawet kino tam było, też ,,Dworcowe” w którym się można było przekimać, bo filmy raczej nie do oglądania. Najgorzej było po pólnocy – wszystko zamykali. No i ten smród nieznośny – z baru vis a vis kas, i toalet obok.
Szkoda, że autor projektu ,,rewitalizacji”(tak to się teraz nazywa) nie wybrał się do Drezna. Na dworzec Dresden-Neustadt. Bajecznie odnowiony, bez polerowanych granitów i marmurów, na pewno dwa razy taniej ale za to praktycznie – większość biletów kupuje się z automatu(jak na każdym niemieckim dworcu DB) a minutowe spóźnienie skutkuje tym, że oglądamy światełko ostatniego wagonu. Więc nawet bizantyjski, w stylu, dworzec jest fragmentem infrastruktury kolejowej, chyba nawet poślednim.
Ale w systemie PKP, może być w tym głębszy sens – wydłużone oczekiwanie na spóźniony pociąg, w luksusowych warunkach. Najpierw kawa, później do restauracji i w końcu na zakupy, i …. jakoś zleci.
Znam ten dworzec bardzo Znam ten dworzec bardzo dobrze. Nie wiem dlaczego, ale mnie te piękne widoki przerażają, wygląda na piękną tragedię. Ciężkie miliony na lakierowanie Syreny Bosto z biegami w kierownicy. Piękne dworce według klucza igrzysk i 4 wykolejenia w tygodniu, przy średniej prędkości 50 km/h. Chlor się wyjątkowo walnął, na zewnątrz Kreml, w środku Bursztynowa Komnata.
Pamiętam każdą ławkę i każdy stolik w barze i kawiarni głównie dzięki ,,opóźnienie pociągu wynosi 120 minut i może się zwiększyć”. Nawet kino tam było, też ,,Dworcowe” w którym się można było przekimać, bo filmy raczej nie do oglądania. Najgorzej było po pólnocy – wszystko zamykali. No i ten smród nieznośny – z baru vis a vis kas, i toalet obok.
Szkoda, że autor projektu ,,rewitalizacji”(tak to się teraz nazywa) nie wybrał się do Drezna. Na dworzec Dresden-Neustadt. Bajecznie odnowiony, bez polerowanych granitów i marmurów, na pewno dwa razy taniej ale za to praktycznie – większość biletów kupuje się z automatu(jak na każdym niemieckim dworcu DB) a minutowe spóźnienie skutkuje tym, że oglądamy światełko ostatniego wagonu. Więc nawet bizantyjski, w stylu, dworzec jest fragmentem infrastruktury kolejowej, chyba nawet poślednim.
Ale w systemie PKP, może być w tym głębszy sens – wydłużone oczekiwanie na spóźniony pociąg, w luksusowych warunkach. Najpierw kawa, później do restauracji i w końcu na zakupy, i …. jakoś zleci.
takie czasy naszły Kiczowate, ale coś w sobie ma. Tego typu budynki (dworce kolejowe) powinny powalać przyjezdnych swoją zajebistością.
Ten jest taki. Nie wygląda jak Europejski dworzec, czyli jak typowe lotnisko z Gwiezdnych Wojen w wersji Enerdowskiej.
Wygląda dziwnie.
Takiego drugiego nie ma na świecie, chyba że W Turcji czy w Mauretanii.
I oto chodzi.
Druga sprawa, to przesadnie nabożny szacunek niektórych polskich miast do swej chlubnej, bo niemieckiej przeszłości.
To jest pewna nowość, jeszcze 10 lat temu tak nie było.
No ale co się dziwić rajcom miejskim skoro wszystko co ładne, jest przedwojenne.
“Typowe lotnisko z Gwiezdnych “Typowe lotnisko z Gwiezdnych Wojen w wersji Enerdowskiej” – wpędzasz mnie w kompleksy i szczery uśmiech. Trafiasz jak rutyniarz, z takich budowli można zrobić siłę, nawet jeśli powstały z idiotycznym motywacji. Mnie jednak martwi to, że wrocławski siódmy cud świata, podobnie jak inne cuda wrócą do korzeni. Czy Wrocław Główny dalej jest metą ćpunów? Z czego ta świątynia ma się zamiar utrzymać, przecież ta sztukateria i marmury w wersji chińskiej będą podlegać odwiecznym żywiołom: woda, powietrze, czas, ludzka złośliwość. Nawet przy najbardziej optymistycznych scenariuszach “dojczeban” takie budowle same z siebie nie zarobią na siebie. Jak to sprzedać Chlorze? To jest hamletowskie pytanie. Przyjedź do Wrocławia, bo mamy dworzec? We Wrocławiu jest piękny stadion i nie ma piłkarzy, jest piękny dworzec i nie ma kolei… k..a jakoś od tyłu ten postęp przebiega.
szacowne zabytki Czuję ten problem, bo rodzinnie jestem mocno przyczepiony do Wrocławia, choć od urodzenia mieszkam w jego gorszej wersji, w mieście będącym niewinną ofiarą żołdackiej, amerykańskiej swawoli.
Z mozołem restaurujemy średniowieczną Starówkę nie szczędząc aluminium, polistyrenu, i PCW.
takie czasy naszły Kiczowate, ale coś w sobie ma. Tego typu budynki (dworce kolejowe) powinny powalać przyjezdnych swoją zajebistością.
Ten jest taki. Nie wygląda jak Europejski dworzec, czyli jak typowe lotnisko z Gwiezdnych Wojen w wersji Enerdowskiej.
Wygląda dziwnie.
Takiego drugiego nie ma na świecie, chyba że W Turcji czy w Mauretanii.
I oto chodzi.
Druga sprawa, to przesadnie nabożny szacunek niektórych polskich miast do swej chlubnej, bo niemieckiej przeszłości.
To jest pewna nowość, jeszcze 10 lat temu tak nie było.
No ale co się dziwić rajcom miejskim skoro wszystko co ładne, jest przedwojenne.
“Typowe lotnisko z Gwiezdnych “Typowe lotnisko z Gwiezdnych Wojen w wersji Enerdowskiej” – wpędzasz mnie w kompleksy i szczery uśmiech. Trafiasz jak rutyniarz, z takich budowli można zrobić siłę, nawet jeśli powstały z idiotycznym motywacji. Mnie jednak martwi to, że wrocławski siódmy cud świata, podobnie jak inne cuda wrócą do korzeni. Czy Wrocław Główny dalej jest metą ćpunów? Z czego ta świątynia ma się zamiar utrzymać, przecież ta sztukateria i marmury w wersji chińskiej będą podlegać odwiecznym żywiołom: woda, powietrze, czas, ludzka złośliwość. Nawet przy najbardziej optymistycznych scenariuszach “dojczeban” takie budowle same z siebie nie zarobią na siebie. Jak to sprzedać Chlorze? To jest hamletowskie pytanie. Przyjedź do Wrocławia, bo mamy dworzec? We Wrocławiu jest piękny stadion i nie ma piłkarzy, jest piękny dworzec i nie ma kolei… k..a jakoś od tyłu ten postęp przebiega.
szacowne zabytki Czuję ten problem, bo rodzinnie jestem mocno przyczepiony do Wrocławia, choć od urodzenia mieszkam w jego gorszej wersji, w mieście będącym niewinną ofiarą żołdackiej, amerykańskiej swawoli.
Z mozołem restaurujemy średniowieczną Starówkę nie szczędząc aluminium, polistyrenu, i PCW.
takie czasy naszły Kiczowate, ale coś w sobie ma. Tego typu budynki (dworce kolejowe) powinny powalać przyjezdnych swoją zajebistością.
Ten jest taki. Nie wygląda jak Europejski dworzec, czyli jak typowe lotnisko z Gwiezdnych Wojen w wersji Enerdowskiej.
Wygląda dziwnie.
Takiego drugiego nie ma na świecie, chyba że W Turcji czy w Mauretanii.
I oto chodzi.
Druga sprawa, to przesadnie nabożny szacunek niektórych polskich miast do swej chlubnej, bo niemieckiej przeszłości.
To jest pewna nowość, jeszcze 10 lat temu tak nie było.
No ale co się dziwić rajcom miejskim skoro wszystko co ładne, jest przedwojenne.
“Typowe lotnisko z Gwiezdnych “Typowe lotnisko z Gwiezdnych Wojen w wersji Enerdowskiej” – wpędzasz mnie w kompleksy i szczery uśmiech. Trafiasz jak rutyniarz, z takich budowli można zrobić siłę, nawet jeśli powstały z idiotycznym motywacji. Mnie jednak martwi to, że wrocławski siódmy cud świata, podobnie jak inne cuda wrócą do korzeni. Czy Wrocław Główny dalej jest metą ćpunów? Z czego ta świątynia ma się zamiar utrzymać, przecież ta sztukateria i marmury w wersji chińskiej będą podlegać odwiecznym żywiołom: woda, powietrze, czas, ludzka złośliwość. Nawet przy najbardziej optymistycznych scenariuszach “dojczeban” takie budowle same z siebie nie zarobią na siebie. Jak to sprzedać Chlorze? To jest hamletowskie pytanie. Przyjedź do Wrocławia, bo mamy dworzec? We Wrocławiu jest piękny stadion i nie ma piłkarzy, jest piękny dworzec i nie ma kolei… k..a jakoś od tyłu ten postęp przebiega.
szacowne zabytki Czuję ten problem, bo rodzinnie jestem mocno przyczepiony do Wrocławia, choć od urodzenia mieszkam w jego gorszej wersji, w mieście będącym niewinną ofiarą żołdackiej, amerykańskiej swawoli.
Z mozołem restaurujemy średniowieczną Starówkę nie szczędząc aluminium, polistyrenu, i PCW.
Wszystkim to prawda, że dworzec jest odpicowany jak chata, albo dajmy na auto z programów “Odpicujemy ci …”
Jednak wolę tego rodzaju odpicowanie niż ten enerdowski styl, o którym wspomina Chor.
Wiem, że ciężkie pieniądze na to poszły i wiem, że z tzw. oszczędności gdzieś “obok” powstały prywatne bungalowy w wersji ful wypas. Gdyby się komuś znudził widok cukierka może tyłem usiąść się do dworca i popatrzeć vis a vis – peerelowski napis na budynkach “Wrocław zaprasza” i “Gazeta” ale nie wiem jaka.
@Matka Kurka. Co do instalacji niemieckich. Wydaje mi się, że cierpimy na syndrom sztokholmski: piecyki gazowe Junkers i wiele innych instalacji prosto z Niemiec. To po pierwsze.
Po drugie. Gdyby, dajmy na to, jakimś cudem udało się władzy PRL, a po “zmianach” tym, czy poprzednim “zmodernizować” – czytaj ukraść i oddać na złom – instalacje wodne rzeki Odry we Wrocławiu, to dworzec i stadion i Ossolineum i wiele innych części miasta dziś znajdowałoby się bliżej Szczecina.
Meneli póki co nie ma, ale jak znam życie pojawią się niebawem wmieszani w kolorowe tłumy. I, jak znam życie, ludziska – niekoniecznie menele – anonimowo zaczną sobie odłupywać to i owo na pamiątkę.
Wszystkim to prawda, że dworzec jest odpicowany jak chata, albo dajmy na auto z programów “Odpicujemy ci …”
Jednak wolę tego rodzaju odpicowanie niż ten enerdowski styl, o którym wspomina Chor.
Wiem, że ciężkie pieniądze na to poszły i wiem, że z tzw. oszczędności gdzieś “obok” powstały prywatne bungalowy w wersji ful wypas. Gdyby się komuś znudził widok cukierka może tyłem usiąść się do dworca i popatrzeć vis a vis – peerelowski napis na budynkach “Wrocław zaprasza” i “Gazeta” ale nie wiem jaka.
@Matka Kurka. Co do instalacji niemieckich. Wydaje mi się, że cierpimy na syndrom sztokholmski: piecyki gazowe Junkers i wiele innych instalacji prosto z Niemiec. To po pierwsze.
Po drugie. Gdyby, dajmy na to, jakimś cudem udało się władzy PRL, a po “zmianach” tym, czy poprzednim “zmodernizować” – czytaj ukraść i oddać na złom – instalacje wodne rzeki Odry we Wrocławiu, to dworzec i stadion i Ossolineum i wiele innych części miasta dziś znajdowałoby się bliżej Szczecina.
Meneli póki co nie ma, ale jak znam życie pojawią się niebawem wmieszani w kolorowe tłumy. I, jak znam życie, ludziska – niekoniecznie menele – anonimowo zaczną sobie odłupywać to i owo na pamiątkę.
Wszystkim to prawda, że dworzec jest odpicowany jak chata, albo dajmy na auto z programów “Odpicujemy ci …”
Jednak wolę tego rodzaju odpicowanie niż ten enerdowski styl, o którym wspomina Chor.
Wiem, że ciężkie pieniądze na to poszły i wiem, że z tzw. oszczędności gdzieś “obok” powstały prywatne bungalowy w wersji ful wypas. Gdyby się komuś znudził widok cukierka może tyłem usiąść się do dworca i popatrzeć vis a vis – peerelowski napis na budynkach “Wrocław zaprasza” i “Gazeta” ale nie wiem jaka.
@Matka Kurka. Co do instalacji niemieckich. Wydaje mi się, że cierpimy na syndrom sztokholmski: piecyki gazowe Junkers i wiele innych instalacji prosto z Niemiec. To po pierwsze.
Po drugie. Gdyby, dajmy na to, jakimś cudem udało się władzy PRL, a po “zmianach” tym, czy poprzednim “zmodernizować” – czytaj ukraść i oddać na złom – instalacje wodne rzeki Odry we Wrocławiu, to dworzec i stadion i Ossolineum i wiele innych części miasta dziś znajdowałoby się bliżej Szczecina.
Meneli póki co nie ma, ale jak znam życie pojawią się niebawem wmieszani w kolorowe tłumy. I, jak znam życie, ludziska – niekoniecznie menele – anonimowo zaczną sobie odłupywać to i owo na pamiątkę.
fulwypas!
Z pięć lat tam nie byłem.
Odpicowany pięknie. Z zewnątrz domek z piernika, w środku harem maharadży.
Aż zazdrość bierze.
fulwypas!
Z pięć lat tam nie byłem.
Odpicowany pięknie. Z zewnątrz domek z piernika, w środku harem maharadży.
Aż zazdrość bierze.
fulwypas!
Z pięć lat tam nie byłem.
Odpicowany pięknie. Z zewnątrz domek z piernika, w środku harem maharadży.
Aż zazdrość bierze.
Odczyścili, jak widzę
.
Odczyścili, jak widzę
.
Odczyścili, jak widzę
.
Znam ten dworzec bardzo
Znam ten dworzec bardzo dobrze. Nie wiem dlaczego, ale mnie te piękne widoki przerażają, wygląda na piękną tragedię. Ciężkie miliony na lakierowanie Syreny Bosto z biegami w kierownicy. Piękne dworce według klucza igrzysk i 4 wykolejenia w tygodniu, przy średniej prędkości 50 km/h. Chlor się wyjątkowo walnął, na zewnątrz Kreml, w środku Bursztynowa Komnata.
Pamiętam każdą ławkę i każdy stolik w barze i kawiarni
głównie dzięki ,,opóźnienie pociągu wynosi 120 minut i może się zwiększyć”. Nawet kino tam było, też ,,Dworcowe” w którym się można było przekimać, bo filmy raczej nie do oglądania. Najgorzej było po pólnocy – wszystko zamykali. No i ten smród nieznośny – z baru vis a vis kas, i toalet obok.
Szkoda, że autor projektu ,,rewitalizacji”(tak to się teraz nazywa) nie wybrał się do Drezna. Na dworzec Dresden-Neustadt. Bajecznie odnowiony, bez polerowanych granitów i marmurów, na pewno dwa razy taniej ale za to praktycznie – większość biletów kupuje się z automatu(jak na każdym niemieckim dworcu DB) a minutowe spóźnienie skutkuje tym, że oglądamy światełko ostatniego wagonu. Więc nawet bizantyjski, w stylu, dworzec jest fragmentem infrastruktury kolejowej, chyba nawet poślednim.
Ale w systemie PKP, może być w tym głębszy sens – wydłużone oczekiwanie na spóźniony pociąg, w luksusowych warunkach. Najpierw kawa, później do restauracji i w końcu na zakupy, i …. jakoś zleci.
Znam ten dworzec bardzo
Znam ten dworzec bardzo dobrze. Nie wiem dlaczego, ale mnie te piękne widoki przerażają, wygląda na piękną tragedię. Ciężkie miliony na lakierowanie Syreny Bosto z biegami w kierownicy. Piękne dworce według klucza igrzysk i 4 wykolejenia w tygodniu, przy średniej prędkości 50 km/h. Chlor się wyjątkowo walnął, na zewnątrz Kreml, w środku Bursztynowa Komnata.
Pamiętam każdą ławkę i każdy stolik w barze i kawiarni
głównie dzięki ,,opóźnienie pociągu wynosi 120 minut i może się zwiększyć”. Nawet kino tam było, też ,,Dworcowe” w którym się można było przekimać, bo filmy raczej nie do oglądania. Najgorzej było po pólnocy – wszystko zamykali. No i ten smród nieznośny – z baru vis a vis kas, i toalet obok.
Szkoda, że autor projektu ,,rewitalizacji”(tak to się teraz nazywa) nie wybrał się do Drezna. Na dworzec Dresden-Neustadt. Bajecznie odnowiony, bez polerowanych granitów i marmurów, na pewno dwa razy taniej ale za to praktycznie – większość biletów kupuje się z automatu(jak na każdym niemieckim dworcu DB) a minutowe spóźnienie skutkuje tym, że oglądamy światełko ostatniego wagonu. Więc nawet bizantyjski, w stylu, dworzec jest fragmentem infrastruktury kolejowej, chyba nawet poślednim.
Ale w systemie PKP, może być w tym głębszy sens – wydłużone oczekiwanie na spóźniony pociąg, w luksusowych warunkach. Najpierw kawa, później do restauracji i w końcu na zakupy, i …. jakoś zleci.
Znam ten dworzec bardzo
Znam ten dworzec bardzo dobrze. Nie wiem dlaczego, ale mnie te piękne widoki przerażają, wygląda na piękną tragedię. Ciężkie miliony na lakierowanie Syreny Bosto z biegami w kierownicy. Piękne dworce według klucza igrzysk i 4 wykolejenia w tygodniu, przy średniej prędkości 50 km/h. Chlor się wyjątkowo walnął, na zewnątrz Kreml, w środku Bursztynowa Komnata.
Pamiętam każdą ławkę i każdy stolik w barze i kawiarni
głównie dzięki ,,opóźnienie pociągu wynosi 120 minut i może się zwiększyć”. Nawet kino tam było, też ,,Dworcowe” w którym się można było przekimać, bo filmy raczej nie do oglądania. Najgorzej było po pólnocy – wszystko zamykali. No i ten smród nieznośny – z baru vis a vis kas, i toalet obok.
Szkoda, że autor projektu ,,rewitalizacji”(tak to się teraz nazywa) nie wybrał się do Drezna. Na dworzec Dresden-Neustadt. Bajecznie odnowiony, bez polerowanych granitów i marmurów, na pewno dwa razy taniej ale za to praktycznie – większość biletów kupuje się z automatu(jak na każdym niemieckim dworcu DB) a minutowe spóźnienie skutkuje tym, że oglądamy światełko ostatniego wagonu. Więc nawet bizantyjski, w stylu, dworzec jest fragmentem infrastruktury kolejowej, chyba nawet poślednim.
Ale w systemie PKP, może być w tym głębszy sens – wydłużone oczekiwanie na spóźniony pociąg, w luksusowych warunkach. Najpierw kawa, później do restauracji i w końcu na zakupy, i …. jakoś zleci.
Piękny
Piękny i w końcu czysty, a do Warszawy i tak w 6 godzin?
Piękny
Piękny i w końcu czysty, a do Warszawy i tak w 6 godzin?
Piękny
Piękny i w końcu czysty, a do Warszawy i tak w 6 godzin?
takie czasy naszły
Kiczowate, ale coś w sobie ma. Tego typu budynki (dworce kolejowe) powinny powalać przyjezdnych swoją zajebistością.
Ten jest taki. Nie wygląda jak Europejski dworzec, czyli jak typowe lotnisko z Gwiezdnych Wojen w wersji Enerdowskiej.
Wygląda dziwnie.
Takiego drugiego nie ma na świecie, chyba że W Turcji czy w Mauretanii.
I oto chodzi.
Druga sprawa, to przesadnie nabożny szacunek niektórych polskich miast do swej chlubnej, bo niemieckiej przeszłości.
To jest pewna nowość, jeszcze 10 lat temu tak nie było.
No ale co się dziwić rajcom miejskim skoro wszystko co ładne, jest przedwojenne.
“Typowe lotnisko z Gwiezdnych
“Typowe lotnisko z Gwiezdnych Wojen w wersji Enerdowskiej” – wpędzasz mnie w kompleksy i szczery uśmiech. Trafiasz jak rutyniarz, z takich budowli można zrobić siłę, nawet jeśli powstały z idiotycznym motywacji. Mnie jednak martwi to, że wrocławski siódmy cud świata, podobnie jak inne cuda wrócą do korzeni. Czy Wrocław Główny dalej jest metą ćpunów? Z czego ta świątynia ma się zamiar utrzymać, przecież ta sztukateria i marmury w wersji chińskiej będą podlegać odwiecznym żywiołom: woda, powietrze, czas, ludzka złośliwość. Nawet przy najbardziej optymistycznych scenariuszach “dojczeban” takie budowle same z siebie nie zarobią na siebie. Jak to sprzedać Chlorze? To jest hamletowskie pytanie. Przyjedź do Wrocławia, bo mamy dworzec? We Wrocławiu jest piękny stadion i nie ma piłkarzy, jest piękny dworzec i nie ma kolei… k..a jakoś od tyłu ten postęp przebiega.
szacowne zabytki
Czuję ten problem, bo rodzinnie jestem mocno przyczepiony do Wrocławia, choć od urodzenia mieszkam w jego gorszej wersji, w mieście będącym niewinną ofiarą żołdackiej, amerykańskiej swawoli.
Z mozołem restaurujemy średniowieczną Starówkę nie szczędząc aluminium, polistyrenu, i PCW.
takie czasy naszły
Kiczowate, ale coś w sobie ma. Tego typu budynki (dworce kolejowe) powinny powalać przyjezdnych swoją zajebistością.
Ten jest taki. Nie wygląda jak Europejski dworzec, czyli jak typowe lotnisko z Gwiezdnych Wojen w wersji Enerdowskiej.
Wygląda dziwnie.
Takiego drugiego nie ma na świecie, chyba że W Turcji czy w Mauretanii.
I oto chodzi.
Druga sprawa, to przesadnie nabożny szacunek niektórych polskich miast do swej chlubnej, bo niemieckiej przeszłości.
To jest pewna nowość, jeszcze 10 lat temu tak nie było.
No ale co się dziwić rajcom miejskim skoro wszystko co ładne, jest przedwojenne.
“Typowe lotnisko z Gwiezdnych
“Typowe lotnisko z Gwiezdnych Wojen w wersji Enerdowskiej” – wpędzasz mnie w kompleksy i szczery uśmiech. Trafiasz jak rutyniarz, z takich budowli można zrobić siłę, nawet jeśli powstały z idiotycznym motywacji. Mnie jednak martwi to, że wrocławski siódmy cud świata, podobnie jak inne cuda wrócą do korzeni. Czy Wrocław Główny dalej jest metą ćpunów? Z czego ta świątynia ma się zamiar utrzymać, przecież ta sztukateria i marmury w wersji chińskiej będą podlegać odwiecznym żywiołom: woda, powietrze, czas, ludzka złośliwość. Nawet przy najbardziej optymistycznych scenariuszach “dojczeban” takie budowle same z siebie nie zarobią na siebie. Jak to sprzedać Chlorze? To jest hamletowskie pytanie. Przyjedź do Wrocławia, bo mamy dworzec? We Wrocławiu jest piękny stadion i nie ma piłkarzy, jest piękny dworzec i nie ma kolei… k..a jakoś od tyłu ten postęp przebiega.
szacowne zabytki
Czuję ten problem, bo rodzinnie jestem mocno przyczepiony do Wrocławia, choć od urodzenia mieszkam w jego gorszej wersji, w mieście będącym niewinną ofiarą żołdackiej, amerykańskiej swawoli.
Z mozołem restaurujemy średniowieczną Starówkę nie szczędząc aluminium, polistyrenu, i PCW.
takie czasy naszły
Kiczowate, ale coś w sobie ma. Tego typu budynki (dworce kolejowe) powinny powalać przyjezdnych swoją zajebistością.
Ten jest taki. Nie wygląda jak Europejski dworzec, czyli jak typowe lotnisko z Gwiezdnych Wojen w wersji Enerdowskiej.
Wygląda dziwnie.
Takiego drugiego nie ma na świecie, chyba że W Turcji czy w Mauretanii.
I oto chodzi.
Druga sprawa, to przesadnie nabożny szacunek niektórych polskich miast do swej chlubnej, bo niemieckiej przeszłości.
To jest pewna nowość, jeszcze 10 lat temu tak nie było.
No ale co się dziwić rajcom miejskim skoro wszystko co ładne, jest przedwojenne.
“Typowe lotnisko z Gwiezdnych
“Typowe lotnisko z Gwiezdnych Wojen w wersji Enerdowskiej” – wpędzasz mnie w kompleksy i szczery uśmiech. Trafiasz jak rutyniarz, z takich budowli można zrobić siłę, nawet jeśli powstały z idiotycznym motywacji. Mnie jednak martwi to, że wrocławski siódmy cud świata, podobnie jak inne cuda wrócą do korzeni. Czy Wrocław Główny dalej jest metą ćpunów? Z czego ta świątynia ma się zamiar utrzymać, przecież ta sztukateria i marmury w wersji chińskiej będą podlegać odwiecznym żywiołom: woda, powietrze, czas, ludzka złośliwość. Nawet przy najbardziej optymistycznych scenariuszach “dojczeban” takie budowle same z siebie nie zarobią na siebie. Jak to sprzedać Chlorze? To jest hamletowskie pytanie. Przyjedź do Wrocławia, bo mamy dworzec? We Wrocławiu jest piękny stadion i nie ma piłkarzy, jest piękny dworzec i nie ma kolei… k..a jakoś od tyłu ten postęp przebiega.
szacowne zabytki
Czuję ten problem, bo rodzinnie jestem mocno przyczepiony do Wrocławia, choć od urodzenia mieszkam w jego gorszej wersji, w mieście będącym niewinną ofiarą żołdackiej, amerykańskiej swawoli.
Z mozołem restaurujemy średniowieczną Starówkę nie szczędząc aluminium, polistyrenu, i PCW.
Wszystkim
to prawda, że dworzec jest odpicowany jak chata, albo dajmy na auto z programów “Odpicujemy ci …”
Jednak wolę tego rodzaju odpicowanie niż ten enerdowski styl, o którym wspomina Chor.
Wiem, że ciężkie pieniądze na to poszły i wiem, że z tzw. oszczędności gdzieś “obok” powstały prywatne bungalowy w wersji ful wypas. Gdyby się komuś znudził widok cukierka może tyłem usiąść się do dworca i popatrzeć vis a vis – peerelowski napis na budynkach “Wrocław zaprasza” i “Gazeta” ale nie wiem jaka.
@Matka Kurka. Co do instalacji niemieckich. Wydaje mi się, że cierpimy na syndrom sztokholmski: piecyki gazowe Junkers i wiele innych instalacji prosto z Niemiec. To po pierwsze.
Po drugie. Gdyby, dajmy na to, jakimś cudem udało się władzy PRL, a po “zmianach” tym, czy poprzednim “zmodernizować” – czytaj ukraść i oddać na złom – instalacje wodne rzeki Odry we Wrocławiu, to dworzec i stadion i Ossolineum i wiele innych części miasta dziś znajdowałoby się bliżej Szczecina.
Meneli póki co nie ma, ale jak znam życie pojawią się niebawem wmieszani w kolorowe tłumy. I, jak znam życie, ludziska – niekoniecznie menele – anonimowo zaczną sobie odłupywać to i owo na pamiątkę.
Pożyjemy…
Wszystkim
to prawda, że dworzec jest odpicowany jak chata, albo dajmy na auto z programów “Odpicujemy ci …”
Jednak wolę tego rodzaju odpicowanie niż ten enerdowski styl, o którym wspomina Chor.
Wiem, że ciężkie pieniądze na to poszły i wiem, że z tzw. oszczędności gdzieś “obok” powstały prywatne bungalowy w wersji ful wypas. Gdyby się komuś znudził widok cukierka może tyłem usiąść się do dworca i popatrzeć vis a vis – peerelowski napis na budynkach “Wrocław zaprasza” i “Gazeta” ale nie wiem jaka.
@Matka Kurka. Co do instalacji niemieckich. Wydaje mi się, że cierpimy na syndrom sztokholmski: piecyki gazowe Junkers i wiele innych instalacji prosto z Niemiec. To po pierwsze.
Po drugie. Gdyby, dajmy na to, jakimś cudem udało się władzy PRL, a po “zmianach” tym, czy poprzednim “zmodernizować” – czytaj ukraść i oddać na złom – instalacje wodne rzeki Odry we Wrocławiu, to dworzec i stadion i Ossolineum i wiele innych części miasta dziś znajdowałoby się bliżej Szczecina.
Meneli póki co nie ma, ale jak znam życie pojawią się niebawem wmieszani w kolorowe tłumy. I, jak znam życie, ludziska – niekoniecznie menele – anonimowo zaczną sobie odłupywać to i owo na pamiątkę.
Pożyjemy…
Wszystkim
to prawda, że dworzec jest odpicowany jak chata, albo dajmy na auto z programów “Odpicujemy ci …”
Jednak wolę tego rodzaju odpicowanie niż ten enerdowski styl, o którym wspomina Chor.
Wiem, że ciężkie pieniądze na to poszły i wiem, że z tzw. oszczędności gdzieś “obok” powstały prywatne bungalowy w wersji ful wypas. Gdyby się komuś znudził widok cukierka może tyłem usiąść się do dworca i popatrzeć vis a vis – peerelowski napis na budynkach “Wrocław zaprasza” i “Gazeta” ale nie wiem jaka.
@Matka Kurka. Co do instalacji niemieckich. Wydaje mi się, że cierpimy na syndrom sztokholmski: piecyki gazowe Junkers i wiele innych instalacji prosto z Niemiec. To po pierwsze.
Po drugie. Gdyby, dajmy na to, jakimś cudem udało się władzy PRL, a po “zmianach” tym, czy poprzednim “zmodernizować” – czytaj ukraść i oddać na złom – instalacje wodne rzeki Odry we Wrocławiu, to dworzec i stadion i Ossolineum i wiele innych części miasta dziś znajdowałoby się bliżej Szczecina.
Meneli póki co nie ma, ale jak znam życie pojawią się niebawem wmieszani w kolorowe tłumy. I, jak znam życie, ludziska – niekoniecznie menele – anonimowo zaczną sobie odłupywać to i owo na pamiątkę.
Pożyjemy…