Rewolucyjny plan Ministerstwa Pracy. Każdy sam zdecyduje, kiedy przejść na emeryturę.
Rewolucyjny plan Ministerstwa Pracy. Każdy sam zdecyduje, kiedy przejść na emeryturę. – Moglibyśmy w ogóle zrezygnować z odgórnego określania wieku emerytalnego – zdradza w rozmowie z “Gazetą Wyborczą” minister pracy Jolanta Fedak.
Plan resortu pracy jest prosty: rząd, bądź parlament ustalałby, ile wynosi “minimalna godna emerytura”. Osoba, która przekroczyłaby ten próg, mogłaby niezależnie od wieku odejść z pracy.
Normalnie geniusz ekonomiczny, geniusz na miarę nagrody Nobla. “Minimalna godna emerytura” – to słowo oznacza wszystko. Wszędzie jest słowo-klucz, taki wytrych. Myk i wszystko jasne. W państwowej administracji każdy durny pomysł jest tłumaczony “poleceniem wyższych przełożonych”, w korporacjach w takich sytuacjach mówi się, że “to z globala”.
Wyobraźmy sobie taką scenkę. Donek do Rostowskiego. No, Jacek to ile my mamy forsy w budżecie na emerytury? Ile mówisz? Cztery duże bańki? No to jakbyśmy ogłosili że “minimalna godna emerytura to jest powiedzmy tysiąc złotych to ilu ma tyle uzbierane w ZUS-ie że mogłoby się załapać? Cztery miliony mówisz. No niedobrze, za dużo. A gdyby to było tak ze dwa i pół tysiąca, to ilu pójdzie na emeryturę? Ilu? Tylko trzysta tysięcy? Jacek, przeciez to jest super sprawa. Powiedz Jolce Fedak, żeby wydała swoje rozporządzenie i w nim zapisała, że “minimalna godna emerytura” to trzy tysiące. Przecież sam wiesz, że poniżej nie da się godnie żyć, a jak sie nie da godnie to po ch… żyć w ogóle. Zawodowstwo Jacek, normalnie zawodostwo. Chyba się Jolce dobra premia należy. Żeby było godnie.