Reklama

Odrobinę filozoficznie

Odrobinę filozoficznie będzie, przynajmniej tak mi się wydaje, chociaż specjalnej intencji nie mam, zwyczajnie coś czuję, że będzie filozoficznie. O indywidualności chciałbym napisać, w skromnym kilku akapitowym tekście, żeby ponad byt nie pomnożyć potrzeby. Internet ma swoje specyficzne klimaty jednym z nich jest płaszczyzna internetowych zachowań, wielokrotnie już pisałem, że mnie obecność w internecie zwyczajnie bawi, kreuję wiele postaw, interakcji i tym podobnych zabaw, ponieważ uważam, że z tym narzędziem tak trzeba. Wcale nie chcę powiedzieć, że sobie lekceważę, traktuję poważnie swoje zajęcie, w końcu są Czytelnicy i Użytkownicy, którzy wykładają pieniądze oraz osobiste zaangażowanie za to co tutaj otrzymują Traktuje poważnie pisanie dla ludzi po drugiej stronie monitora, ale już odbiór i wszelkie reakcje natury ludzkiej, zawsze są dla mnie mało widoczne, bo mrużę oczy na te zjawiska. Biorąc pod uwagę emocje, którymi wcale nie tak rzadko częstuję, mogę uchodzić za mało wiarygodnego i nie zamierzam się przed tym zarzutem szczególnie bronić, gdyż przeczyłbym tym samym, swojej technologii przebywania w Internecie. Internet jest moim wstępem do indywidualności, daje przestrzeń i olbrzymie spektrum dla obserwacji, ale efektów z patrzenia niewiele.

Reklama

Klasyczne zarzuty w dyskusjach widocznych na monitorach to brak logiki, stadne instynkty i tym podobne odpowiedzi z zaczepkami, używane przez wszystkich. Układając te batalie w statystyczne rubryki wyjdą w podsumowaniu niezmiernie smutne liczby. Na moje chłodno oko 95% deklaracji indywidualnego myślenia, jest tylko i wyłącznie powieleniem zasłyszanych opinii. Proces dochodzenia do własnego zdania nie polega na przyjęciu przez odbiorcę opinii, odpowiadającej mu kulturowo, ideowo, czy też estetycznie, to coś zupełnie innego i znacznie trudniejszego. Samo przejmowanie opinii wcale nie musi być czymś nagannym, mnie też się zdarza po prostu zgodzić z czyimś zdaniem, bo mi się podoba, ale nie nazywam upodobania myśleniem. Indywidualne myślenie może się co najwyżej zderzyć z innymi myślami, które powstały w równie niezależnym procesie, natomiast zawrotne procenty naśladownictwa biorą się stąd, że przejmowanie gotowych myśli, czyli według mojej oceny – opinii, nie wymaga wysiłku i nie wiąże się z ryzykiem cierpienia. Myśl – to nie boli! Przeciwnie, strasznie boli, niekoniecznie w trakcie myślenia, chociaż i z tym bywa różnie, ale z chwilą dzielenia się efektami myślenia ból już przybiera dokuczliwe rozmiary. Tak się jakoś głupio składa, że indywidualność z samej istoty jest skazana na mniejszość, w wolnym tłumaczeniu samotność, w najlepszym razie kameralne grono. Musi boleć, dlatego dużo łatwiej przyjąć podrzuconą i urobioną do postaci opinii myśl, wówczas mniej lub w ogóle nie boli. Myślenie dostarcza cierpienia, na wiele sposobów, powielanie opinii też się wiąże z tego rodzaju ryzykiem, ale zawsze łatwiej się zgubić w tłumie i liczyć na pomoc tłumu, tym samym ból się rozkłada na drobne kuksańce. Buńczuczne deklaracje – myślę, nie słucham co mi powiedzą, 5 na 100 razy znajdują potwierdzenie w rzeczywistym myśleniu.

W życiu zdarzają się historie niebywałe, na przykład niektórzy szaleńcy sądzą, że zespół najlepiej zbudować z indywidualności, taki pomysł oksymoronem podszyty budzi opór 95 na 100, ale 5 wie co czyta. Zespół zbudowany z indywidualności często kojarzy się z definicją anarchii, a to jest nic innego jak definicja elity. Trochę się zagalopowałem, zespół da się oczywiście zbudować z zespołu, powielaczy opinii i najczęściej tak się dzieje, ale warunkiem tak prowadzonej budowy jest brak ambicji i perspektywy rozwoju. No dobrze, wystarczy szarad i przenośni, wyjaśnię, skąd też pomysł na filozoficzną indywidualność się wziął. Z potrzeby, która mnie naszła, gdy się zastanawiałem o czym by tu napisać, aby nie pisać o tym co wszyscy. Prostym odrzuceniem stadnego powielania opinii mógłbym poprzestać na odrzuceniu tematów stada, postanowiłem jednak skomplikować sobie zadanie, żeby indywidualności stało się zadość. Patrzę na bieżące wydarzenia, o których piszą wszyscy i nie widzę lepszego indywidualnego komentarza, niż sprowadzenie wszystkiego do budowania elitarnego zespołu. Mało ważne jaki zespół budujemy, czy to będzie partia, czy to będą media, czy też pracownicy linii lotniczych, podstawową, jak dla mnie, zasadą, jest dobór indywidualności. Tym wysokim C na starcie uzyskuje się pewność, że w sytuacjach indywidualnych, czyli wyjątkowych, indywidualności nie pójdą za stadnym instynktem i gotową opinią, ale własnym umysłem uwolnionym od wszelkich presji i ograniczeń, podejmą najwłaściwszą decyzję. Marzenie bezczelne, ale póki co mamy rzeczywistość, a w niej partie, media i nawet samoloty, których losy zależą od tego co powie prezes i jak bardzo zgodzą się z prezesem otaczające prezesa stada, pełne tych samych opinii. Jeszcze gorzej da się podsumować, opinie zdają się tu w ogóle nie być potrzebne, wystarczy instynkt samozachowawczy, tak silny, że często przeradza się w samobójczy.

Reklama

36 KOMENTARZE

  1. indywidualizm osła
    Ciekawe czy indywidualizm łączy się jakoś z grubszym intelektem?
    Chyba nie koniecznie.
    Indywidualizm może się przejawiać w konsekwentnym działaniu zgodnym wprawdzie ze swoim mniemaniem, lecz kompletnie kretyńskim. Są też ludzie którzy myślą samodzielnie, i prawidłowo lecz chętnie zgadzają się działać tak jak im każą inni, choć nadal wiedzą swoje.
    Może z takich uległych indywidualistów da się stworzyć sprawny zespół?
    Czy podatność zaprzecza indywidualności, czy nie?
    Indywidualizm sam w sobie nie jest od razu korzystny ani dla jednostki, ani dla grupy, potrzebne są jeszcze dodatkowe właściwości.

  2. indywidualizm osła
    Ciekawe czy indywidualizm łączy się jakoś z grubszym intelektem?
    Chyba nie koniecznie.
    Indywidualizm może się przejawiać w konsekwentnym działaniu zgodnym wprawdzie ze swoim mniemaniem, lecz kompletnie kretyńskim. Są też ludzie którzy myślą samodzielnie, i prawidłowo lecz chętnie zgadzają się działać tak jak im każą inni, choć nadal wiedzą swoje.
    Może z takich uległych indywidualistów da się stworzyć sprawny zespół?
    Czy podatność zaprzecza indywidualności, czy nie?
    Indywidualizm sam w sobie nie jest od razu korzystny ani dla jednostki, ani dla grupy, potrzebne są jeszcze dodatkowe właściwości.

  3. indywidualizm osła
    Ciekawe czy indywidualizm łączy się jakoś z grubszym intelektem?
    Chyba nie koniecznie.
    Indywidualizm może się przejawiać w konsekwentnym działaniu zgodnym wprawdzie ze swoim mniemaniem, lecz kompletnie kretyńskim. Są też ludzie którzy myślą samodzielnie, i prawidłowo lecz chętnie zgadzają się działać tak jak im każą inni, choć nadal wiedzą swoje.
    Może z takich uległych indywidualistów da się stworzyć sprawny zespół?
    Czy podatność zaprzecza indywidualności, czy nie?
    Indywidualizm sam w sobie nie jest od razu korzystny ani dla jednostki, ani dla grupy, potrzebne są jeszcze dodatkowe właściwości.

  4. Co do tworzenia zespolu to
    Co do tworzenia zespolu to indwidualnie pozwole sobie “nie do konca sie zgodzic”. W przypadku grupy wylacznie indywidualistow bedzie trzeba stawic czolo ambicjom, ego, rywalizacji, poczuciu zagrozenia itp. Utworz przykladowo grupe wybitnych architektow indywidualistow, wszyscy o rownym statusie w zespole. Czy dadza rade wspolnie zrobic cos wybitnego? A juz zawiazac taki zespol na stale? Do tego potrzeba by duzej swiadomosci, pokory i pewnie paru innych czynnikow. Poza tym do takiej grupy musisz dolozyc osoby w innych rolach np. sekretarke – bo zaden z nich nie podejmie sie roli w ktorej zamiast pracy tworczej bedzie placil rachunki i dzwonil do Krystyny z gazowni. A indywidualnosc u sekretarki w takim zespole moze przeszkadzac – ona ma sprawnie i efektywnie robic swoje. A znowu bez niej nie da rady sensownie pracowac.

    Nieindywidualnie podepre sie jeszcze opowiastka pewnego psychologa. Z uczestnikow eksperymentu utworzono trzy grupy: osob wybitnych, slabych i grupe zroznicowana. Dano im te same zadania i oczekiwano adekwatnych rezultatow. Okazalo sie ze grupa wybitna i slaba kompletnie sobie nie poradzila. W zroznicowanej wyniki byly lepsze niz zakladane wstepnie dla grupy pierwszej. Byc moze wybitni nie dali rady wspolpracowac a slabi nie ogarniali zbytnio tematu? A moze mieli za malo czasu zeby sie dotrzec?

    • Oczywiście popełniłem pewną
      Oczywiście popełniłem pewną hiperbolę, wszystko zależy od celów i zadań. Na przykład Barcelona z samymi indywidualnościami jako zespół spisuje się rewelacyjnie, podobnie Real, my z przeciętniakami jakoś wielkich sukcesów nie odnosimy. Natomiast w grupach do zadań prostych, nie wiem, koszenie trawy, indywidualiści rzeczywiście mogą się znudzić, pogubić zlekceważyć zadanie. Przy tym wszystkim, te zagrożenia, które wymieniasz są oczywiście prawdziwe, ale nie wiem czy one bardziej nie dotyczą temperamentu, mentalności, niż indywidualności jako takiej. Nie rozumiem też indywidualności, na potrzeby tego tekstu, jako egoizmu lecz jako zdolność do ponadprzeciętnego podchodzenia do rzeczy sedna. Tekst jest tylko pewnym zwróceniem uwagi, nie ma ambicji definiowania czegokolwiek, także spokojnie można w nim wyłapać mnóstwo tego rodzaju skrótów.

      • Barcelona to bardzo dobry
        Barcelona to bardzo dobry przyklad choc bywaly podobne, ktore przez indywidualnosci poniosly kleske (Francja na MŚ). Mam dwa inne przyklady, oba mocno specjalizowane i wieloma indywidualnosciami, choc jednak rozne: pierwszy to lwowska szkola matematykow pod wodza Banacha. Spotykali sie w Szkockiej, zupelnie towarzysko, bez presji i jakiegos wyraznego celu, powodowani jedynie pasja i rozwineli nowa galaz matematyki. Drugi to projekt Manhattan, z bardzo konkretnym celem, gdzie strach i idea doprowadzila do jego ukonczenia (o znamiennch skutkach). W obu przypadkach obecnosc innych jednostek wybitnych dzialala wlasnie stymulujaco, a kluczem do sukcesu oprocz indywidualnosci byly jeszcze pasja i motywacja (tak, wiem – straszny banal).

  5. Co do tworzenia zespolu to
    Co do tworzenia zespolu to indwidualnie pozwole sobie “nie do konca sie zgodzic”. W przypadku grupy wylacznie indywidualistow bedzie trzeba stawic czolo ambicjom, ego, rywalizacji, poczuciu zagrozenia itp. Utworz przykladowo grupe wybitnych architektow indywidualistow, wszyscy o rownym statusie w zespole. Czy dadza rade wspolnie zrobic cos wybitnego? A juz zawiazac taki zespol na stale? Do tego potrzeba by duzej swiadomosci, pokory i pewnie paru innych czynnikow. Poza tym do takiej grupy musisz dolozyc osoby w innych rolach np. sekretarke – bo zaden z nich nie podejmie sie roli w ktorej zamiast pracy tworczej bedzie placil rachunki i dzwonil do Krystyny z gazowni. A indywidualnosc u sekretarki w takim zespole moze przeszkadzac – ona ma sprawnie i efektywnie robic swoje. A znowu bez niej nie da rady sensownie pracowac.

    Nieindywidualnie podepre sie jeszcze opowiastka pewnego psychologa. Z uczestnikow eksperymentu utworzono trzy grupy: osob wybitnych, slabych i grupe zroznicowana. Dano im te same zadania i oczekiwano adekwatnych rezultatow. Okazalo sie ze grupa wybitna i slaba kompletnie sobie nie poradzila. W zroznicowanej wyniki byly lepsze niz zakladane wstepnie dla grupy pierwszej. Byc moze wybitni nie dali rady wspolpracowac a slabi nie ogarniali zbytnio tematu? A moze mieli za malo czasu zeby sie dotrzec?

    • Oczywiście popełniłem pewną
      Oczywiście popełniłem pewną hiperbolę, wszystko zależy od celów i zadań. Na przykład Barcelona z samymi indywidualnościami jako zespół spisuje się rewelacyjnie, podobnie Real, my z przeciętniakami jakoś wielkich sukcesów nie odnosimy. Natomiast w grupach do zadań prostych, nie wiem, koszenie trawy, indywidualiści rzeczywiście mogą się znudzić, pogubić zlekceważyć zadanie. Przy tym wszystkim, te zagrożenia, które wymieniasz są oczywiście prawdziwe, ale nie wiem czy one bardziej nie dotyczą temperamentu, mentalności, niż indywidualności jako takiej. Nie rozumiem też indywidualności, na potrzeby tego tekstu, jako egoizmu lecz jako zdolność do ponadprzeciętnego podchodzenia do rzeczy sedna. Tekst jest tylko pewnym zwróceniem uwagi, nie ma ambicji definiowania czegokolwiek, także spokojnie można w nim wyłapać mnóstwo tego rodzaju skrótów.

      • Barcelona to bardzo dobry
        Barcelona to bardzo dobry przyklad choc bywaly podobne, ktore przez indywidualnosci poniosly kleske (Francja na MŚ). Mam dwa inne przyklady, oba mocno specjalizowane i wieloma indywidualnosciami, choc jednak rozne: pierwszy to lwowska szkola matematykow pod wodza Banacha. Spotykali sie w Szkockiej, zupelnie towarzysko, bez presji i jakiegos wyraznego celu, powodowani jedynie pasja i rozwineli nowa galaz matematyki. Drugi to projekt Manhattan, z bardzo konkretnym celem, gdzie strach i idea doprowadzila do jego ukonczenia (o znamiennch skutkach). W obu przypadkach obecnosc innych jednostek wybitnych dzialala wlasnie stymulujaco, a kluczem do sukcesu oprocz indywidualnosci byly jeszcze pasja i motywacja (tak, wiem – straszny banal).

  6. Co do tworzenia zespolu to
    Co do tworzenia zespolu to indwidualnie pozwole sobie “nie do konca sie zgodzic”. W przypadku grupy wylacznie indywidualistow bedzie trzeba stawic czolo ambicjom, ego, rywalizacji, poczuciu zagrozenia itp. Utworz przykladowo grupe wybitnych architektow indywidualistow, wszyscy o rownym statusie w zespole. Czy dadza rade wspolnie zrobic cos wybitnego? A juz zawiazac taki zespol na stale? Do tego potrzeba by duzej swiadomosci, pokory i pewnie paru innych czynnikow. Poza tym do takiej grupy musisz dolozyc osoby w innych rolach np. sekretarke – bo zaden z nich nie podejmie sie roli w ktorej zamiast pracy tworczej bedzie placil rachunki i dzwonil do Krystyny z gazowni. A indywidualnosc u sekretarki w takim zespole moze przeszkadzac – ona ma sprawnie i efektywnie robic swoje. A znowu bez niej nie da rady sensownie pracowac.

    Nieindywidualnie podepre sie jeszcze opowiastka pewnego psychologa. Z uczestnikow eksperymentu utworzono trzy grupy: osob wybitnych, slabych i grupe zroznicowana. Dano im te same zadania i oczekiwano adekwatnych rezultatow. Okazalo sie ze grupa wybitna i slaba kompletnie sobie nie poradzila. W zroznicowanej wyniki byly lepsze niz zakladane wstepnie dla grupy pierwszej. Byc moze wybitni nie dali rady wspolpracowac a slabi nie ogarniali zbytnio tematu? A moze mieli za malo czasu zeby sie dotrzec?

    • Oczywiście popełniłem pewną
      Oczywiście popełniłem pewną hiperbolę, wszystko zależy od celów i zadań. Na przykład Barcelona z samymi indywidualnościami jako zespół spisuje się rewelacyjnie, podobnie Real, my z przeciętniakami jakoś wielkich sukcesów nie odnosimy. Natomiast w grupach do zadań prostych, nie wiem, koszenie trawy, indywidualiści rzeczywiście mogą się znudzić, pogubić zlekceważyć zadanie. Przy tym wszystkim, te zagrożenia, które wymieniasz są oczywiście prawdziwe, ale nie wiem czy one bardziej nie dotyczą temperamentu, mentalności, niż indywidualności jako takiej. Nie rozumiem też indywidualności, na potrzeby tego tekstu, jako egoizmu lecz jako zdolność do ponadprzeciętnego podchodzenia do rzeczy sedna. Tekst jest tylko pewnym zwróceniem uwagi, nie ma ambicji definiowania czegokolwiek, także spokojnie można w nim wyłapać mnóstwo tego rodzaju skrótów.

      • Barcelona to bardzo dobry
        Barcelona to bardzo dobry przyklad choc bywaly podobne, ktore przez indywidualnosci poniosly kleske (Francja na MŚ). Mam dwa inne przyklady, oba mocno specjalizowane i wieloma indywidualnosciami, choc jednak rozne: pierwszy to lwowska szkola matematykow pod wodza Banacha. Spotykali sie w Szkockiej, zupelnie towarzysko, bez presji i jakiegos wyraznego celu, powodowani jedynie pasja i rozwineli nowa galaz matematyki. Drugi to projekt Manhattan, z bardzo konkretnym celem, gdzie strach i idea doprowadzila do jego ukonczenia (o znamiennch skutkach). W obu przypadkach obecnosc innych jednostek wybitnych dzialala wlasnie stymulujaco, a kluczem do sukcesu oprocz indywidualnosci byly jeszcze pasja i motywacja (tak, wiem – straszny banal).