"Ceny złota biją kolejne rekordy". W ten lub bardzo podobny sposób zaczyna się od dłuższego czasu większość informacji z rynku tego kruszcu.
"Ceny złota biją kolejne rekordy". W ten lub bardzo podobny sposób zaczyna się od dłuższego czasu większość informacji z rynku tego kruszcu. W momencie gdy piszę ten tekst złoto kosztuje 1055 dolarów za uncję ( 28,3495231 grama ) i choć cena ta jest ogromna, to przez moment była ona o kilkanaście dolarów wyższa. Jeżeli te liczby komuś niewiele mówią, to dla porównania dodam, że pięć lat temu uncja kosztowała około 425 dolarów, przy czym suma ta mogła wydawać się wtedy wysoka. Dziś natomiast wydaje się śmiesznie niska. Dlaczego przez te lata złoto tak podrożało? Dlatego, że dolar potaniał. A dlaczego dolar zaczął tanieć? Ze strachu.
Przyczyną tegorocznej deflacji było pęknięcie bańki na rynku ropy. Ceny ropy spadły, co z kolei przełożyło się na spadek cen paliw i wyliczanego z ich udziałem "ogólnego poziomu cen". Skąd wiadomo, że przyczyna była taka, a nie inna? Stąd, że po wyjęciu z "koszyka" CPI cen żywności i paliw, "koszyk" ten wykazywał przez cały czas niewielką ( około 1,5% ), ale jednak inflację. Poza tym w ciągu ostatniego roku nie doszło do nagłego spadku podaży pieniądza, wręcz przeciwnie, rosła ona w gigantycznym tempie. Dlaczego ten wzrost nie przełożył się na szybki wzrost cen? Dlatego, że ilość pieniądza w obiegu, która wpływa na inflację, zależy nie tylko od ilości dolarów dodrukowanych, ale także od ilości dolarów zaoszczędzonych. Po pęknięciu ostatniej bańki Amerykanie stali się bardziej oszczędni, a banki zaczęły być ostrożniejsze w udzielaniu kredytów. Taki stan rzeczy nie będzie trwał jednak wiecznie i tutaj zaczyna się problem. Problemem jest rozrost agregatu M0, zwanego bardziej po ludzku bazą monetarną. Baza monetarna to ilość gotówki w obiegu oraz rezerwy banków komercyjnych w banku centralnym. Aby pieniądz był stabilny baza też musi taka być i dlatego, jeśli rośnie, to powinna rosnąć w stałym, niskim tempie. Problem w tym, że tempo to w ciągu ostatnich kilkunastu lat, wcale takie nie było. Ilość dolarów rosła znacznie szybciej niż PKB, co doprowadziło w końcu do sztucznego zaniżenia stóp procentowych, do powstania "bańki" i w konsekwencji do dzisiejszego kryzysu. O przyczynach kryzysu parę razy już jednak pisałem, teraz czas skupić się na walce z kryzysem. Walce, w ramach której Bernanke zrobił co? Oczywiście – powiększył bazę monetarną. I to nie byle jak powiększył – on ją podwoił.
Wyobraźmy sobie co by się stało, gdyby przy spadającej produkcji, ilość pieniędzy w naszych portfelach wzrosła dwukrotnie? Oczywiście, ceny zaczęłyby rosnąć jak szalone. Do szalonego wzrostu cen jednak nie doszło, bo chociaż Fed wpompował w banki masę pieniędzy, to banki nie chciały podejmować w warunkach kryzysu nowej akcji kredytowej i zdeponowały nowe pieniądze w… Fed, na nadobowiązkowych rezerwach, których wielkość wynosi obecnie 800 miliardów dolarów. Te pieniądze nie będą tam jednak leżały wiecznie. Kiedyś kryzys się skończy, banki odzyskają zaufanie do kredytobiorców, a kredytobiorcy do banków. Pieniądze te trafią wtedy do amerykańskiego systemu bankowego, który dzięki "mnożnikowi kreacji pieniądza" może z 800 miliardów zrobić osiem bilionów dolarów. Co wtedy? Możliwe są dwie opcje. Pierwsza jest taka, że do żadnej "kreacji" nie dojdzie, bo Rezerwie Federalnej uda się wyssać z banków "nadpłynność", zanim zaczną one kredytować. Wysysanie doprowadzi jednak do dużej podwyżki stóp, co sprawi, że akcja kredytowa nie ruszy z miejsca, albo nawet zmaleje i kryzys będzie się przedłużał. Druga opcja jest jednak jeszcze gorsza – możliwe jest, że Fed nie zdąży "wyssać" pieniędzy na czas, albo "wyssie" ich zbyt mało. Wtedy zaczną się one "mnożyć" w błyskawicznym tempie. Nawet jeśli banki wykorzystają tylko połowę swoich rezerw i połowę "kreacyjnych" możliwości, to i tak do gospodarki trafią dwa biliony dolarów. Takie pieniądze spowodują albo szybki wzrost inflacji i wpadnięcie gospodarki w stagflację ( wysoka inflacja plus wysokie bezrobocie plus wzrost PKB około zera ), albo napompowanie kolejnej bańki, być może znacznie większej od ostatniej.
Jest jeszcze trzecia możliwość, czyli wyjście z sytuacji suchą stopą. Fed wypompuje pieniądze na czas bez żadnych "skutków ubocznych", kryzys natychmiast się skończy i zacznie się szybki, zrównoważony wzrost. To całkiem możliwe, tak możliwe jak zwycięstwo polskiej reprezentacji w meczu z Brazylią o futbolowe mistrzostwo świata. Załóżmy jednak, że Polska z Brazylią nie wygra. Co w tej sytuacji zrobi Bernanke? Nie mam pojęcia, wiem tyle, że powinien przestać walczyć z deflacją, bo obecnie znacznie bardziej prawdopodobna jest inflacja i to wysoka. Świadczy o tym cena złota, która zawsze rośnie pierwsza. Po złocie przyjdzie kolej na ropę, a właściwie już przyszła, bo choć "czarnemu złotu" daleko do historycznego rekordu, to przekroczyło ono już poziom 70 dolarów za baryłkę. A co będzie po ropie? Po ropie przyjdzie kolej na resztę i wcale nie byłbym pewien, czy dolar to wytrzyma.
no
no
no
no
no
no
no
no
no
no
Co, kto, komu? Ty mnie?
Co, kto, komu? Ty mnie? Proszę, nie rozbawiaj mnie, Twoje groźby są tanie jak dolar. Chociaż czekaj, dolar właśnie się trochę umocnił, uncja złota kosztuje już tylko 1049 z centami, nie 1055. Za to ropa zdrożała, była po 73 dolary, teraz jest już ponad 75 i dochodzi do 76. No, więc nie gróź.
Co, kto, komu? Ty mnie?
Co, kto, komu? Ty mnie? Proszę, nie rozbawiaj mnie, Twoje groźby są tanie jak dolar. Chociaż czekaj, dolar właśnie się trochę umocnił, uncja złota kosztuje już tylko 1049 z centami, nie 1055. Za to ropa zdrożała, była po 73 dolary, teraz jest już ponad 75 i dochodzi do 76. No, więc nie gróź.
Co, kto, komu? Ty mnie?
Co, kto, komu? Ty mnie? Proszę, nie rozbawiaj mnie, Twoje groźby są tanie jak dolar. Chociaż czekaj, dolar właśnie się trochę umocnił, uncja złota kosztuje już tylko 1049 z centami, nie 1055. Za to ropa zdrożała, była po 73 dolary, teraz jest już ponad 75 i dochodzi do 76. No, więc nie gróź.
Co, kto, komu? Ty mnie?
Co, kto, komu? Ty mnie? Proszę, nie rozbawiaj mnie, Twoje groźby są tanie jak dolar. Chociaż czekaj, dolar właśnie się trochę umocnił, uncja złota kosztuje już tylko 1049 z centami, nie 1055. Za to ropa zdrożała, była po 73 dolary, teraz jest już ponad 75 i dochodzi do 76. No, więc nie gróź.
Co, kto, komu? Ty mnie?
Co, kto, komu? Ty mnie? Proszę, nie rozbawiaj mnie, Twoje groźby są tanie jak dolar. Chociaż czekaj, dolar właśnie się trochę umocnił, uncja złota kosztuje już tylko 1049 z centami, nie 1055. Za to ropa zdrożała, była po 73 dolary, teraz jest już ponad 75 i dochodzi do 76. No, więc nie gróź.
Cześć
Z tym złotem to może być kolejna bańka spekulacyjna. Już nawet w reklamach telewizyjnych naganiają ciułaczy do tej złotej piramidy. Ja tam byłbym ostrożny.
Co do deflacji to jest jeszcze jeden poważny minus – ludzie powstrzymują się od zakupu oczekując dalszego spadku ceny. Z chlebem długo nie wytrzymają, ale już z zakupem np. samochodu lub tym bardziej mieszkania spora część raczej może powstrzymywać się długo. Oczywiście pogrążając przemysł motoryzacyjny lub budowlany.
Ooooo!!! No i prosty lud ma
Ooooo!!! No i prosty lud ma też takie przekonanie, że złoto to konkret, jak dawniej zakopane za stodołą. Helka kupmy złota, zobacz jak idzie w górę. Tak pewnie myśli “inwestor” po “Dzienniku”. Tymczasem to kolejny virtual z tego co się orientuję. To jakiś papier, zgadza się? Papier potwierdzający zakup kruszcu po frajerskiej cenie? Czy się mylę? Sztabek złota taki naiwniak nie dostaje. Nie wiem jaki jest powód aby ceny złota rosły? Co się stało, nagle ludzie zaczęli kupować biżuterię na wagony, czy może powstała jakaś złotożerna technologia? Chyba nie, no to pozostaje kolejny przekręt, zwany spekulacją.
Ciężko o dużą spekulację surowcem, którego jest w zasobach
tylko tyle, że ledwo wypełniłby sześcian o boku 16 metrów.
Ten “papier” ma pokrycie w złocie.
Ceny mogą się oczywiście wahać ale złoto kruszcem śmieciowym nigdy się nie stanie.
Nie wiadomo, czy to
Nie wiadomo, czy to spekulacja, głowy za to bym nie dał. Możliwe, że jest jakaś bańka, tego nie da się wykluczyć, możliwe też, że cena przestanie rosnąć, a nawet spadnie, ale gigantycznych spadków się nie spodziewam. Złoto rośnie nie tylko dlatego, że ludzie kupują biżuterię, czy spekulują, złoto rośnie także dlatego, że ludzie uważają je za coś, co w razie wyższej inflacji będzie lepszym sposobem na oszczędzanie, niż pieniądz.
Złoto i staromodny kapitalizm
Złoto jest bardzo “polityczną” substancją. Jest bardzo silnie i odwrotnie skorelowane z dolarem. Jak dolar idzie w dół, złoto idzie w górę i odwrotnie. Władza i banki robią co mogą żeby zbić cenę złota do najniższych poziomów (patrz: ilość krótkich pozycji na COMEX i http://www.gata.org) – dzięki temu mogą wydrukować więcej dolarów. Dd prawie 30 lat robią to skutecznie (dymając przy okazji frajerów na lokalnych “banieczkach”). Nie mam powodu wątpić w to że przez następne lata ten proceder nadal będzie działał (choć kto wie – wróżką nie jestem). Gold bugi od lat myślą że ten (kryminalny) proceder lada chwila pęknie i cena złota będzie w kosmosie, ja myślę że jak pęknie to władza po prostu zmieni reguły gry. Dlatego uważam nie ma się czym podniecywać.
Ale ja widzę jeszcze jeden aspekt tej całej sprawy ze złotem. W dawnych czasach, gdy kapitalizm był kapitalizmem a nie korporacyjną kleptokracją (powiedzmy 100 lat temu) każdy szanujący się obywatel klasy średniej miał dobry zwyczaj dywersyfikowania swoich oszczędności. Obok starodawnych papierowych akcji czy staromodnych papierowych obligacji oraz pewnej ilości gotówki obywatel miał też pewną ilość realnego, konkretnego majątku. Na przykład jakiś kawałek kamienicy, gospodarstwa, jakiś rodzinny biznes. I do tego obowiązkowo pewną ilość złota i/lub srebra. Takiego prawdziwego, metalowago złota. Taki starodawny średniak z reguły miał więcej oszczędności niż długów.
Dzisiejszy przedstawiciel (zanikającej niestety) klasy średniej ma przede wszystkim garb w postaci kredytu na absurdalnie drogą nieruchomość, na konsumpcję, na prowadzenie swojego biznesu w skrajnie nieprzyjaznym przedsiębiorcom państwie. Ma pewną ilość wirtualnych pieniędzy na wirtualnym koncie w wirtualnym banku które codziennie tracą więcej niż bank płaci odsetek. Dzisiejszy średniak ma wirtualne konto emerytalne (które prawie na pewno pójdzie z dymem zanim doczeka się emerytury i w zamian dostanie jakiś państwowy ochłap), zaś nadmiar gotówki inwestuje w wirtualne akcje którymi zabawiają się cwaniaki pokroju Goldmana lub wirtualne obligacje państwowe które dają skandalicznie małe zyski i w dłuższym terminie grożą zawaleniem się (pomimo że są powszechnie uważane za bezpieczne – jakby nikt nie czytał dzisiaj książek o historii i ekonomii). Dzisiaj wszyscy chcą pożyczać i spekulować a nie pracować i oszczędzać. I żeby było śmiesznie te spekulacje nazywają “inwestycjami”. Zresztą, dzisiaj niewielu obywateli żyje bez garba w postaci kredytu, więc w sumie nie muszą się troszczyć o oszczędności bo i tak ich nie mają.
Pomimo starań władz i bankierów (głownie tych centralnych) i powszechnego medialnego bełkotu prezentującego złoto jako barbarzyński relikt (kiedy ceny są niskie) lub “złotą inwestycję” (kiedy ceny są wysokie i szukają frajerów), złoto zawsze będzie złotem. Czyli walutą a nie inwestycją. Środkiem do przechowywania kapitału a nie do jego pomnażania. Takie prawdziwe świecące a nie papierowy certyfikat. Dzisiaj jedni dostają gorączki na widok złota a inni szczerze nienawidzą ale to jest ich problem. Z dokładnością do lokalnych zawirowań ze złotem jest wszystko w porządku – od setek lat za jedną uncję można kupić porządny garnitur (a 500 lat temu jego odpowiednik).
To dzisiejsza wiara w “dywersyfikację” między wirtualne akcje i wirtualne obligacje jest perwersją. To że większość ludzi ma długi zamiast oszczędności jest problemem. Wciskanie kitu że im większy kredyt tym lepsze czasy jest oszustwem lub w najlepszym razie skrajną głupotą. Może kiedyś wróci normalny stan rzeczy – poznamy go między innymi po tym że każdy szanujący się obywatel jest raczej nad niż pod wodą, dorabia się produkując coś pożytecznego a nie “dymając” innych na giełdzie, zaś wśród oszczędności które posiada znajdzie się kilka prawdziwych złotych blaszek. I takiego stanu wszystkim forumowiczom życzę.
Cześć
Dlaczego nie znalazłem ani jednego wpisu na Twoim blogu? Chętnie bym poczytał i podyskutował pod kreską.
Bo to miała być prosta odpowiedź …
… a wyszło wypracowanie jak na klajbie z polskiego. Mogę ewentualnie przerzucić to na blog ale to już będzie odgrzewanie kotleta.
Bywało i tak (publikowanie
rozbudowanego komentarza jako osobnego wpisu na blogu). Zaleta: można komentować full size pod spodem, a nie martwić się, że za chwilę komentarz do komentarza do komentarza do komentarza do komentarza będzie szeroki na całe 2 czcionki.
Poszło.
Node 4674.
Możliwe, że to bańka, ale
Możliwe, że to bańka, ale chyba nie tylko. Zaufanie do dolara po prostu spada, bo wiele osób boi się inflacji. Boją się zwłaszcza ci, którzy mają jakieś oszczędności i ci, u których Amerykanie się zadłużyli. W rezultacie złoto jest drogie, zresztą nie tylko złoto, ceny ropy też zaczynają szybciej rosnąć. Zobaczymy jak to się skończy, ja na miejscu Bernanke’a martwiłbym się o te 800 miliardów.
PS. Gdzie byłeś i co porabiałeś?
Ropa póki co to też spekuła na rynku futures,
gdyż popyt raczej jeszcze na nią nie rośnie, natomiast kontrakty pod przyszłe wzrosty gospodarki w tej chwili tak. Na rynku terminowym już kilka razy zrywali się do startu, ale loty odwołano, więc chwilowe ceny jeszcze o niczym nie świadczą, a trendu chyba, póki co nie widać. Nie ma mądrego.
PS
Miałem dużą pracę do zrobienia i musiałem się “wyłączyć”. Media i internet kradły mi czas, którego bardzo mi brakowało. Muszę jednak przyznać, że taka abstynancja dobrze robi człowiekowi i chyba, od czasu do czas, będę ją stosował.
Wiesz, to, że na złocie i
Wiesz, to, że na złocie i ropie jest bańka wydaje mi się nawet całkiem możliwe. Ale nawet jeśli wzrost cen tych surowców to tylko spekulacja, to i tak jest to sygnałem dla Fed, że za bardzo poluzował swoją politykę i za dużo dodrukował. Gdyby nie “quantative easing”, to nikt nie spodziewałby się wzrostu cen. A poza tym:
http://www.psz.pl/tekst-23846/Rosjanie-nie-chca-dolara-na-rynku-ropy
Oczywiście
Każda bańka ma swój zapalnik i chyba najczęściej tym zapalnikiem są działania tej czy innej władzy.
Cześć
Z tym złotem to może być kolejna bańka spekulacyjna. Już nawet w reklamach telewizyjnych naganiają ciułaczy do tej złotej piramidy. Ja tam byłbym ostrożny.
Co do deflacji to jest jeszcze jeden poważny minus – ludzie powstrzymują się od zakupu oczekując dalszego spadku ceny. Z chlebem długo nie wytrzymają, ale już z zakupem np. samochodu lub tym bardziej mieszkania spora część raczej może powstrzymywać się długo. Oczywiście pogrążając przemysł motoryzacyjny lub budowlany.
Ooooo!!! No i prosty lud ma
Ooooo!!! No i prosty lud ma też takie przekonanie, że złoto to konkret, jak dawniej zakopane za stodołą. Helka kupmy złota, zobacz jak idzie w górę. Tak pewnie myśli “inwestor” po “Dzienniku”. Tymczasem to kolejny virtual z tego co się orientuję. To jakiś papier, zgadza się? Papier potwierdzający zakup kruszcu po frajerskiej cenie? Czy się mylę? Sztabek złota taki naiwniak nie dostaje. Nie wiem jaki jest powód aby ceny złota rosły? Co się stało, nagle ludzie zaczęli kupować biżuterię na wagony, czy może powstała jakaś złotożerna technologia? Chyba nie, no to pozostaje kolejny przekręt, zwany spekulacją.
Ciężko o dużą spekulację surowcem, którego jest w zasobach
tylko tyle, że ledwo wypełniłby sześcian o boku 16 metrów.
Ten “papier” ma pokrycie w złocie.
Ceny mogą się oczywiście wahać ale złoto kruszcem śmieciowym nigdy się nie stanie.
Nie wiadomo, czy to
Nie wiadomo, czy to spekulacja, głowy za to bym nie dał. Możliwe, że jest jakaś bańka, tego nie da się wykluczyć, możliwe też, że cena przestanie rosnąć, a nawet spadnie, ale gigantycznych spadków się nie spodziewam. Złoto rośnie nie tylko dlatego, że ludzie kupują biżuterię, czy spekulują, złoto rośnie także dlatego, że ludzie uważają je za coś, co w razie wyższej inflacji będzie lepszym sposobem na oszczędzanie, niż pieniądz.
Złoto i staromodny kapitalizm
Złoto jest bardzo “polityczną” substancją. Jest bardzo silnie i odwrotnie skorelowane z dolarem. Jak dolar idzie w dół, złoto idzie w górę i odwrotnie. Władza i banki robią co mogą żeby zbić cenę złota do najniższych poziomów (patrz: ilość krótkich pozycji na COMEX i http://www.gata.org) – dzięki temu mogą wydrukować więcej dolarów. Dd prawie 30 lat robią to skutecznie (dymając przy okazji frajerów na lokalnych “banieczkach”). Nie mam powodu wątpić w to że przez następne lata ten proceder nadal będzie działał (choć kto wie – wróżką nie jestem). Gold bugi od lat myślą że ten (kryminalny) proceder lada chwila pęknie i cena złota będzie w kosmosie, ja myślę że jak pęknie to władza po prostu zmieni reguły gry. Dlatego uważam nie ma się czym podniecywać.
Ale ja widzę jeszcze jeden aspekt tej całej sprawy ze złotem. W dawnych czasach, gdy kapitalizm był kapitalizmem a nie korporacyjną kleptokracją (powiedzmy 100 lat temu) każdy szanujący się obywatel klasy średniej miał dobry zwyczaj dywersyfikowania swoich oszczędności. Obok starodawnych papierowych akcji czy staromodnych papierowych obligacji oraz pewnej ilości gotówki obywatel miał też pewną ilość realnego, konkretnego majątku. Na przykład jakiś kawałek kamienicy, gospodarstwa, jakiś rodzinny biznes. I do tego obowiązkowo pewną ilość złota i/lub srebra. Takiego prawdziwego, metalowago złota. Taki starodawny średniak z reguły miał więcej oszczędności niż długów.
Dzisiejszy przedstawiciel (zanikającej niestety) klasy średniej ma przede wszystkim garb w postaci kredytu na absurdalnie drogą nieruchomość, na konsumpcję, na prowadzenie swojego biznesu w skrajnie nieprzyjaznym przedsiębiorcom państwie. Ma pewną ilość wirtualnych pieniędzy na wirtualnym koncie w wirtualnym banku które codziennie tracą więcej niż bank płaci odsetek. Dzisiejszy średniak ma wirtualne konto emerytalne (które prawie na pewno pójdzie z dymem zanim doczeka się emerytury i w zamian dostanie jakiś państwowy ochłap), zaś nadmiar gotówki inwestuje w wirtualne akcje którymi zabawiają się cwaniaki pokroju Goldmana lub wirtualne obligacje państwowe które dają skandalicznie małe zyski i w dłuższym terminie grożą zawaleniem się (pomimo że są powszechnie uważane za bezpieczne – jakby nikt nie czytał dzisiaj książek o historii i ekonomii). Dzisiaj wszyscy chcą pożyczać i spekulować a nie pracować i oszczędzać. I żeby było śmiesznie te spekulacje nazywają “inwestycjami”. Zresztą, dzisiaj niewielu obywateli żyje bez garba w postaci kredytu, więc w sumie nie muszą się troszczyć o oszczędności bo i tak ich nie mają.
Pomimo starań władz i bankierów (głownie tych centralnych) i powszechnego medialnego bełkotu prezentującego złoto jako barbarzyński relikt (kiedy ceny są niskie) lub “złotą inwestycję” (kiedy ceny są wysokie i szukają frajerów), złoto zawsze będzie złotem. Czyli walutą a nie inwestycją. Środkiem do przechowywania kapitału a nie do jego pomnażania. Takie prawdziwe świecące a nie papierowy certyfikat. Dzisiaj jedni dostają gorączki na widok złota a inni szczerze nienawidzą ale to jest ich problem. Z dokładnością do lokalnych zawirowań ze złotem jest wszystko w porządku – od setek lat za jedną uncję można kupić porządny garnitur (a 500 lat temu jego odpowiednik).
To dzisiejsza wiara w “dywersyfikację” między wirtualne akcje i wirtualne obligacje jest perwersją. To że większość ludzi ma długi zamiast oszczędności jest problemem. Wciskanie kitu że im większy kredyt tym lepsze czasy jest oszustwem lub w najlepszym razie skrajną głupotą. Może kiedyś wróci normalny stan rzeczy – poznamy go między innymi po tym że każdy szanujący się obywatel jest raczej nad niż pod wodą, dorabia się produkując coś pożytecznego a nie “dymając” innych na giełdzie, zaś wśród oszczędności które posiada znajdzie się kilka prawdziwych złotych blaszek. I takiego stanu wszystkim forumowiczom życzę.
Cześć
Dlaczego nie znalazłem ani jednego wpisu na Twoim blogu? Chętnie bym poczytał i podyskutował pod kreską.
Bo to miała być prosta odpowiedź …
… a wyszło wypracowanie jak na klajbie z polskiego. Mogę ewentualnie przerzucić to na blog ale to już będzie odgrzewanie kotleta.
Bywało i tak (publikowanie
rozbudowanego komentarza jako osobnego wpisu na blogu). Zaleta: można komentować full size pod spodem, a nie martwić się, że za chwilę komentarz do komentarza do komentarza do komentarza do komentarza będzie szeroki na całe 2 czcionki.
Poszło.
Node 4674.
Możliwe, że to bańka, ale
Możliwe, że to bańka, ale chyba nie tylko. Zaufanie do dolara po prostu spada, bo wiele osób boi się inflacji. Boją się zwłaszcza ci, którzy mają jakieś oszczędności i ci, u których Amerykanie się zadłużyli. W rezultacie złoto jest drogie, zresztą nie tylko złoto, ceny ropy też zaczynają szybciej rosnąć. Zobaczymy jak to się skończy, ja na miejscu Bernanke’a martwiłbym się o te 800 miliardów.
PS. Gdzie byłeś i co porabiałeś?
Ropa póki co to też spekuła na rynku futures,
gdyż popyt raczej jeszcze na nią nie rośnie, natomiast kontrakty pod przyszłe wzrosty gospodarki w tej chwili tak. Na rynku terminowym już kilka razy zrywali się do startu, ale loty odwołano, więc chwilowe ceny jeszcze o niczym nie świadczą, a trendu chyba, póki co nie widać. Nie ma mądrego.
PS
Miałem dużą pracę do zrobienia i musiałem się “wyłączyć”. Media i internet kradły mi czas, którego bardzo mi brakowało. Muszę jednak przyznać, że taka abstynancja dobrze robi człowiekowi i chyba, od czasu do czas, będę ją stosował.
Wiesz, to, że na złocie i
Wiesz, to, że na złocie i ropie jest bańka wydaje mi się nawet całkiem możliwe. Ale nawet jeśli wzrost cen tych surowców to tylko spekulacja, to i tak jest to sygnałem dla Fed, że za bardzo poluzował swoją politykę i za dużo dodrukował. Gdyby nie “quantative easing”, to nikt nie spodziewałby się wzrostu cen. A poza tym:
http://www.psz.pl/tekst-23846/Rosjanie-nie-chca-dolara-na-rynku-ropy
Oczywiście
Każda bańka ma swój zapalnik i chyba najczęściej tym zapalnikiem są działania tej czy innej władzy.
Cześć
Z tym złotem to może być kolejna bańka spekulacyjna. Już nawet w reklamach telewizyjnych naganiają ciułaczy do tej złotej piramidy. Ja tam byłbym ostrożny.
Co do deflacji to jest jeszcze jeden poważny minus – ludzie powstrzymują się od zakupu oczekując dalszego spadku ceny. Z chlebem długo nie wytrzymają, ale już z zakupem np. samochodu lub tym bardziej mieszkania spora część raczej może powstrzymywać się długo. Oczywiście pogrążając przemysł motoryzacyjny lub budowlany.
Ooooo!!! No i prosty lud ma
Ooooo!!! No i prosty lud ma też takie przekonanie, że złoto to konkret, jak dawniej zakopane za stodołą. Helka kupmy złota, zobacz jak idzie w górę. Tak pewnie myśli “inwestor” po “Dzienniku”. Tymczasem to kolejny virtual z tego co się orientuję. To jakiś papier, zgadza się? Papier potwierdzający zakup kruszcu po frajerskiej cenie? Czy się mylę? Sztabek złota taki naiwniak nie dostaje. Nie wiem jaki jest powód aby ceny złota rosły? Co się stało, nagle ludzie zaczęli kupować biżuterię na wagony, czy może powstała jakaś złotożerna technologia? Chyba nie, no to pozostaje kolejny przekręt, zwany spekulacją.
Ciężko o dużą spekulację surowcem, którego jest w zasobach
tylko tyle, że ledwo wypełniłby sześcian o boku 16 metrów.
Ten “papier” ma pokrycie w złocie.
Ceny mogą się oczywiście wahać ale złoto kruszcem śmieciowym nigdy się nie stanie.
Nie wiadomo, czy to
Nie wiadomo, czy to spekulacja, głowy za to bym nie dał. Możliwe, że jest jakaś bańka, tego nie da się wykluczyć, możliwe też, że cena przestanie rosnąć, a nawet spadnie, ale gigantycznych spadków się nie spodziewam. Złoto rośnie nie tylko dlatego, że ludzie kupują biżuterię, czy spekulują, złoto rośnie także dlatego, że ludzie uważają je za coś, co w razie wyższej inflacji będzie lepszym sposobem na oszczędzanie, niż pieniądz.
Złoto i staromodny kapitalizm
Złoto jest bardzo “polityczną” substancją. Jest bardzo silnie i odwrotnie skorelowane z dolarem. Jak dolar idzie w dół, złoto idzie w górę i odwrotnie. Władza i banki robią co mogą żeby zbić cenę złota do najniższych poziomów (patrz: ilość krótkich pozycji na COMEX i http://www.gata.org) – dzięki temu mogą wydrukować więcej dolarów. Dd prawie 30 lat robią to skutecznie (dymając przy okazji frajerów na lokalnych “banieczkach”). Nie mam powodu wątpić w to że przez następne lata ten proceder nadal będzie działał (choć kto wie – wróżką nie jestem). Gold bugi od lat myślą że ten (kryminalny) proceder lada chwila pęknie i cena złota będzie w kosmosie, ja myślę że jak pęknie to władza po prostu zmieni reguły gry. Dlatego uważam nie ma się czym podniecywać.
Ale ja widzę jeszcze jeden aspekt tej całej sprawy ze złotem. W dawnych czasach, gdy kapitalizm był kapitalizmem a nie korporacyjną kleptokracją (powiedzmy 100 lat temu) każdy szanujący się obywatel klasy średniej miał dobry zwyczaj dywersyfikowania swoich oszczędności. Obok starodawnych papierowych akcji czy staromodnych papierowych obligacji oraz pewnej ilości gotówki obywatel miał też pewną ilość realnego, konkretnego majątku. Na przykład jakiś kawałek kamienicy, gospodarstwa, jakiś rodzinny biznes. I do tego obowiązkowo pewną ilość złota i/lub srebra. Takiego prawdziwego, metalowago złota. Taki starodawny średniak z reguły miał więcej oszczędności niż długów.
Dzisiejszy przedstawiciel (zanikającej niestety) klasy średniej ma przede wszystkim garb w postaci kredytu na absurdalnie drogą nieruchomość, na konsumpcję, na prowadzenie swojego biznesu w skrajnie nieprzyjaznym przedsiębiorcom państwie. Ma pewną ilość wirtualnych pieniędzy na wirtualnym koncie w wirtualnym banku które codziennie tracą więcej niż bank płaci odsetek. Dzisiejszy średniak ma wirtualne konto emerytalne (które prawie na pewno pójdzie z dymem zanim doczeka się emerytury i w zamian dostanie jakiś państwowy ochłap), zaś nadmiar gotówki inwestuje w wirtualne akcje którymi zabawiają się cwaniaki pokroju Goldmana lub wirtualne obligacje państwowe które dają skandalicznie małe zyski i w dłuższym terminie grożą zawaleniem się (pomimo że są powszechnie uważane za bezpieczne – jakby nikt nie czytał dzisiaj książek o historii i ekonomii). Dzisiaj wszyscy chcą pożyczać i spekulować a nie pracować i oszczędzać. I żeby było śmiesznie te spekulacje nazywają “inwestycjami”. Zresztą, dzisiaj niewielu obywateli żyje bez garba w postaci kredytu, więc w sumie nie muszą się troszczyć o oszczędności bo i tak ich nie mają.
Pomimo starań władz i bankierów (głownie tych centralnych) i powszechnego medialnego bełkotu prezentującego złoto jako barbarzyński relikt (kiedy ceny są niskie) lub “złotą inwestycję” (kiedy ceny są wysokie i szukają frajerów), złoto zawsze będzie złotem. Czyli walutą a nie inwestycją. Środkiem do przechowywania kapitału a nie do jego pomnażania. Takie prawdziwe świecące a nie papierowy certyfikat. Dzisiaj jedni dostają gorączki na widok złota a inni szczerze nienawidzą ale to jest ich problem. Z dokładnością do lokalnych zawirowań ze złotem jest wszystko w porządku – od setek lat za jedną uncję można kupić porządny garnitur (a 500 lat temu jego odpowiednik).
To dzisiejsza wiara w “dywersyfikację” między wirtualne akcje i wirtualne obligacje jest perwersją. To że większość ludzi ma długi zamiast oszczędności jest problemem. Wciskanie kitu że im większy kredyt tym lepsze czasy jest oszustwem lub w najlepszym razie skrajną głupotą. Może kiedyś wróci normalny stan rzeczy – poznamy go między innymi po tym że każdy szanujący się obywatel jest raczej nad niż pod wodą, dorabia się produkując coś pożytecznego a nie “dymając” innych na giełdzie, zaś wśród oszczędności które posiada znajdzie się kilka prawdziwych złotych blaszek. I takiego stanu wszystkim forumowiczom życzę.
Cześć
Dlaczego nie znalazłem ani jednego wpisu na Twoim blogu? Chętnie bym poczytał i podyskutował pod kreską.
Bo to miała być prosta odpowiedź …
… a wyszło wypracowanie jak na klajbie z polskiego. Mogę ewentualnie przerzucić to na blog ale to już będzie odgrzewanie kotleta.
Bywało i tak (publikowanie
rozbudowanego komentarza jako osobnego wpisu na blogu). Zaleta: można komentować full size pod spodem, a nie martwić się, że za chwilę komentarz do komentarza do komentarza do komentarza do komentarza będzie szeroki na całe 2 czcionki.
Poszło.
Node 4674.
Możliwe, że to bańka, ale
Możliwe, że to bańka, ale chyba nie tylko. Zaufanie do dolara po prostu spada, bo wiele osób boi się inflacji. Boją się zwłaszcza ci, którzy mają jakieś oszczędności i ci, u których Amerykanie się zadłużyli. W rezultacie złoto jest drogie, zresztą nie tylko złoto, ceny ropy też zaczynają szybciej rosnąć. Zobaczymy jak to się skończy, ja na miejscu Bernanke’a martwiłbym się o te 800 miliardów.
PS. Gdzie byłeś i co porabiałeś?
Ropa póki co to też spekuła na rynku futures,
gdyż popyt raczej jeszcze na nią nie rośnie, natomiast kontrakty pod przyszłe wzrosty gospodarki w tej chwili tak. Na rynku terminowym już kilka razy zrywali się do startu, ale loty odwołano, więc chwilowe ceny jeszcze o niczym nie świadczą, a trendu chyba, póki co nie widać. Nie ma mądrego.
PS
Miałem dużą pracę do zrobienia i musiałem się “wyłączyć”. Media i internet kradły mi czas, którego bardzo mi brakowało. Muszę jednak przyznać, że taka abstynancja dobrze robi człowiekowi i chyba, od czasu do czas, będę ją stosował.
Wiesz, to, że na złocie i
Wiesz, to, że na złocie i ropie jest bańka wydaje mi się nawet całkiem możliwe. Ale nawet jeśli wzrost cen tych surowców to tylko spekulacja, to i tak jest to sygnałem dla Fed, że za bardzo poluzował swoją politykę i za dużo dodrukował. Gdyby nie “quantative easing”, to nikt nie spodziewałby się wzrostu cen. A poza tym:
http://www.psz.pl/tekst-23846/Rosjanie-nie-chca-dolara-na-rynku-ropy
Oczywiście
Każda bańka ma swój zapalnik i chyba najczęściej tym zapalnikiem są działania tej czy innej władzy.
Cześć
Z tym złotem to może być kolejna bańka spekulacyjna. Już nawet w reklamach telewizyjnych naganiają ciułaczy do tej złotej piramidy. Ja tam byłbym ostrożny.
Co do deflacji to jest jeszcze jeden poważny minus – ludzie powstrzymują się od zakupu oczekując dalszego spadku ceny. Z chlebem długo nie wytrzymają, ale już z zakupem np. samochodu lub tym bardziej mieszkania spora część raczej może powstrzymywać się długo. Oczywiście pogrążając przemysł motoryzacyjny lub budowlany.
Ooooo!!! No i prosty lud ma
Ooooo!!! No i prosty lud ma też takie przekonanie, że złoto to konkret, jak dawniej zakopane za stodołą. Helka kupmy złota, zobacz jak idzie w górę. Tak pewnie myśli “inwestor” po “Dzienniku”. Tymczasem to kolejny virtual z tego co się orientuję. To jakiś papier, zgadza się? Papier potwierdzający zakup kruszcu po frajerskiej cenie? Czy się mylę? Sztabek złota taki naiwniak nie dostaje. Nie wiem jaki jest powód aby ceny złota rosły? Co się stało, nagle ludzie zaczęli kupować biżuterię na wagony, czy może powstała jakaś złotożerna technologia? Chyba nie, no to pozostaje kolejny przekręt, zwany spekulacją.
Ciężko o dużą spekulację surowcem, którego jest w zasobach
tylko tyle, że ledwo wypełniłby sześcian o boku 16 metrów.
Ten “papier” ma pokrycie w złocie.
Ceny mogą się oczywiście wahać ale złoto kruszcem śmieciowym nigdy się nie stanie.
Nie wiadomo, czy to
Nie wiadomo, czy to spekulacja, głowy za to bym nie dał. Możliwe, że jest jakaś bańka, tego nie da się wykluczyć, możliwe też, że cena przestanie rosnąć, a nawet spadnie, ale gigantycznych spadków się nie spodziewam. Złoto rośnie nie tylko dlatego, że ludzie kupują biżuterię, czy spekulują, złoto rośnie także dlatego, że ludzie uważają je za coś, co w razie wyższej inflacji będzie lepszym sposobem na oszczędzanie, niż pieniądz.
Złoto i staromodny kapitalizm
Złoto jest bardzo “polityczną” substancją. Jest bardzo silnie i odwrotnie skorelowane z dolarem. Jak dolar idzie w dół, złoto idzie w górę i odwrotnie. Władza i banki robią co mogą żeby zbić cenę złota do najniższych poziomów (patrz: ilość krótkich pozycji na COMEX i http://www.gata.org) – dzięki temu mogą wydrukować więcej dolarów. Dd prawie 30 lat robią to skutecznie (dymając przy okazji frajerów na lokalnych “banieczkach”). Nie mam powodu wątpić w to że przez następne lata ten proceder nadal będzie działał (choć kto wie – wróżką nie jestem). Gold bugi od lat myślą że ten (kryminalny) proceder lada chwila pęknie i cena złota będzie w kosmosie, ja myślę że jak pęknie to władza po prostu zmieni reguły gry. Dlatego uważam nie ma się czym podniecywać.
Ale ja widzę jeszcze jeden aspekt tej całej sprawy ze złotem. W dawnych czasach, gdy kapitalizm był kapitalizmem a nie korporacyjną kleptokracją (powiedzmy 100 lat temu) każdy szanujący się obywatel klasy średniej miał dobry zwyczaj dywersyfikowania swoich oszczędności. Obok starodawnych papierowych akcji czy staromodnych papierowych obligacji oraz pewnej ilości gotówki obywatel miał też pewną ilość realnego, konkretnego majątku. Na przykład jakiś kawałek kamienicy, gospodarstwa, jakiś rodzinny biznes. I do tego obowiązkowo pewną ilość złota i/lub srebra. Takiego prawdziwego, metalowago złota. Taki starodawny średniak z reguły miał więcej oszczędności niż długów.
Dzisiejszy przedstawiciel (zanikającej niestety) klasy średniej ma przede wszystkim garb w postaci kredytu na absurdalnie drogą nieruchomość, na konsumpcję, na prowadzenie swojego biznesu w skrajnie nieprzyjaznym przedsiębiorcom państwie. Ma pewną ilość wirtualnych pieniędzy na wirtualnym koncie w wirtualnym banku które codziennie tracą więcej niż bank płaci odsetek. Dzisiejszy średniak ma wirtualne konto emerytalne (które prawie na pewno pójdzie z dymem zanim doczeka się emerytury i w zamian dostanie jakiś państwowy ochłap), zaś nadmiar gotówki inwestuje w wirtualne akcje którymi zabawiają się cwaniaki pokroju Goldmana lub wirtualne obligacje państwowe które dają skandalicznie małe zyski i w dłuższym terminie grożą zawaleniem się (pomimo że są powszechnie uważane za bezpieczne – jakby nikt nie czytał dzisiaj książek o historii i ekonomii). Dzisiaj wszyscy chcą pożyczać i spekulować a nie pracować i oszczędzać. I żeby było śmiesznie te spekulacje nazywają “inwestycjami”. Zresztą, dzisiaj niewielu obywateli żyje bez garba w postaci kredytu, więc w sumie nie muszą się troszczyć o oszczędności bo i tak ich nie mają.
Pomimo starań władz i bankierów (głownie tych centralnych) i powszechnego medialnego bełkotu prezentującego złoto jako barbarzyński relikt (kiedy ceny są niskie) lub “złotą inwestycję” (kiedy ceny są wysokie i szukają frajerów), złoto zawsze będzie złotem. Czyli walutą a nie inwestycją. Środkiem do przechowywania kapitału a nie do jego pomnażania. Takie prawdziwe świecące a nie papierowy certyfikat. Dzisiaj jedni dostają gorączki na widok złota a inni szczerze nienawidzą ale to jest ich problem. Z dokładnością do lokalnych zawirowań ze złotem jest wszystko w porządku – od setek lat za jedną uncję można kupić porządny garnitur (a 500 lat temu jego odpowiednik).
To dzisiejsza wiara w “dywersyfikację” między wirtualne akcje i wirtualne obligacje jest perwersją. To że większość ludzi ma długi zamiast oszczędności jest problemem. Wciskanie kitu że im większy kredyt tym lepsze czasy jest oszustwem lub w najlepszym razie skrajną głupotą. Może kiedyś wróci normalny stan rzeczy – poznamy go między innymi po tym że każdy szanujący się obywatel jest raczej nad niż pod wodą, dorabia się produkując coś pożytecznego a nie “dymając” innych na giełdzie, zaś wśród oszczędności które posiada znajdzie się kilka prawdziwych złotych blaszek. I takiego stanu wszystkim forumowiczom życzę.
Cześć
Dlaczego nie znalazłem ani jednego wpisu na Twoim blogu? Chętnie bym poczytał i podyskutował pod kreską.
Bo to miała być prosta odpowiedź …
… a wyszło wypracowanie jak na klajbie z polskiego. Mogę ewentualnie przerzucić to na blog ale to już będzie odgrzewanie kotleta.
Bywało i tak (publikowanie
rozbudowanego komentarza jako osobnego wpisu na blogu). Zaleta: można komentować full size pod spodem, a nie martwić się, że za chwilę komentarz do komentarza do komentarza do komentarza do komentarza będzie szeroki na całe 2 czcionki.
Poszło.
Node 4674.
Możliwe, że to bańka, ale
Możliwe, że to bańka, ale chyba nie tylko. Zaufanie do dolara po prostu spada, bo wiele osób boi się inflacji. Boją się zwłaszcza ci, którzy mają jakieś oszczędności i ci, u których Amerykanie się zadłużyli. W rezultacie złoto jest drogie, zresztą nie tylko złoto, ceny ropy też zaczynają szybciej rosnąć. Zobaczymy jak to się skończy, ja na miejscu Bernanke’a martwiłbym się o te 800 miliardów.
PS. Gdzie byłeś i co porabiałeś?
Ropa póki co to też spekuła na rynku futures,
gdyż popyt raczej jeszcze na nią nie rośnie, natomiast kontrakty pod przyszłe wzrosty gospodarki w tej chwili tak. Na rynku terminowym już kilka razy zrywali się do startu, ale loty odwołano, więc chwilowe ceny jeszcze o niczym nie świadczą, a trendu chyba, póki co nie widać. Nie ma mądrego.
PS
Miałem dużą pracę do zrobienia i musiałem się “wyłączyć”. Media i internet kradły mi czas, którego bardzo mi brakowało. Muszę jednak przyznać, że taka abstynancja dobrze robi człowiekowi i chyba, od czasu do czas, będę ją stosował.
Wiesz, to, że na złocie i
Wiesz, to, że na złocie i ropie jest bańka wydaje mi się nawet całkiem możliwe. Ale nawet jeśli wzrost cen tych surowców to tylko spekulacja, to i tak jest to sygnałem dla Fed, że za bardzo poluzował swoją politykę i za dużo dodrukował. Gdyby nie “quantative easing”, to nikt nie spodziewałby się wzrostu cen. A poza tym:
http://www.psz.pl/tekst-23846/Rosjanie-nie-chca-dolara-na-rynku-ropy
Oczywiście
Każda bańka ma swój zapalnik i chyba najczęściej tym zapalnikiem są działania tej czy innej władzy.
Cześć
Z tym złotem to może być kolejna bańka spekulacyjna. Już nawet w reklamach telewizyjnych naganiają ciułaczy do tej złotej piramidy. Ja tam byłbym ostrożny.
Co do deflacji to jest jeszcze jeden poważny minus – ludzie powstrzymują się od zakupu oczekując dalszego spadku ceny. Z chlebem długo nie wytrzymają, ale już z zakupem np. samochodu lub tym bardziej mieszkania spora część raczej może powstrzymywać się długo. Oczywiście pogrążając przemysł motoryzacyjny lub budowlany.
Ooooo!!! No i prosty lud ma
Ooooo!!! No i prosty lud ma też takie przekonanie, że złoto to konkret, jak dawniej zakopane za stodołą. Helka kupmy złota, zobacz jak idzie w górę. Tak pewnie myśli “inwestor” po “Dzienniku”. Tymczasem to kolejny virtual z tego co się orientuję. To jakiś papier, zgadza się? Papier potwierdzający zakup kruszcu po frajerskiej cenie? Czy się mylę? Sztabek złota taki naiwniak nie dostaje. Nie wiem jaki jest powód aby ceny złota rosły? Co się stało, nagle ludzie zaczęli kupować biżuterię na wagony, czy może powstała jakaś złotożerna technologia? Chyba nie, no to pozostaje kolejny przekręt, zwany spekulacją.
Ciężko o dużą spekulację surowcem, którego jest w zasobach
tylko tyle, że ledwo wypełniłby sześcian o boku 16 metrów.
Ten “papier” ma pokrycie w złocie.
Ceny mogą się oczywiście wahać ale złoto kruszcem śmieciowym nigdy się nie stanie.
Nie wiadomo, czy to
Nie wiadomo, czy to spekulacja, głowy za to bym nie dał. Możliwe, że jest jakaś bańka, tego nie da się wykluczyć, możliwe też, że cena przestanie rosnąć, a nawet spadnie, ale gigantycznych spadków się nie spodziewam. Złoto rośnie nie tylko dlatego, że ludzie kupują biżuterię, czy spekulują, złoto rośnie także dlatego, że ludzie uważają je za coś, co w razie wyższej inflacji będzie lepszym sposobem na oszczędzanie, niż pieniądz.
Złoto i staromodny kapitalizm
Złoto jest bardzo “polityczną” substancją. Jest bardzo silnie i odwrotnie skorelowane z dolarem. Jak dolar idzie w dół, złoto idzie w górę i odwrotnie. Władza i banki robią co mogą żeby zbić cenę złota do najniższych poziomów (patrz: ilość krótkich pozycji na COMEX i http://www.gata.org) – dzięki temu mogą wydrukować więcej dolarów. Dd prawie 30 lat robią to skutecznie (dymając przy okazji frajerów na lokalnych “banieczkach”). Nie mam powodu wątpić w to że przez następne lata ten proceder nadal będzie działał (choć kto wie – wróżką nie jestem). Gold bugi od lat myślą że ten (kryminalny) proceder lada chwila pęknie i cena złota będzie w kosmosie, ja myślę że jak pęknie to władza po prostu zmieni reguły gry. Dlatego uważam nie ma się czym podniecywać.
Ale ja widzę jeszcze jeden aspekt tej całej sprawy ze złotem. W dawnych czasach, gdy kapitalizm był kapitalizmem a nie korporacyjną kleptokracją (powiedzmy 100 lat temu) każdy szanujący się obywatel klasy średniej miał dobry zwyczaj dywersyfikowania swoich oszczędności. Obok starodawnych papierowych akcji czy staromodnych papierowych obligacji oraz pewnej ilości gotówki obywatel miał też pewną ilość realnego, konkretnego majątku. Na przykład jakiś kawałek kamienicy, gospodarstwa, jakiś rodzinny biznes. I do tego obowiązkowo pewną ilość złota i/lub srebra. Takiego prawdziwego, metalowago złota. Taki starodawny średniak z reguły miał więcej oszczędności niż długów.
Dzisiejszy przedstawiciel (zanikającej niestety) klasy średniej ma przede wszystkim garb w postaci kredytu na absurdalnie drogą nieruchomość, na konsumpcję, na prowadzenie swojego biznesu w skrajnie nieprzyjaznym przedsiębiorcom państwie. Ma pewną ilość wirtualnych pieniędzy na wirtualnym koncie w wirtualnym banku które codziennie tracą więcej niż bank płaci odsetek. Dzisiejszy średniak ma wirtualne konto emerytalne (które prawie na pewno pójdzie z dymem zanim doczeka się emerytury i w zamian dostanie jakiś państwowy ochłap), zaś nadmiar gotówki inwestuje w wirtualne akcje którymi zabawiają się cwaniaki pokroju Goldmana lub wirtualne obligacje państwowe które dają skandalicznie małe zyski i w dłuższym terminie grożą zawaleniem się (pomimo że są powszechnie uważane za bezpieczne – jakby nikt nie czytał dzisiaj książek o historii i ekonomii). Dzisiaj wszyscy chcą pożyczać i spekulować a nie pracować i oszczędzać. I żeby było śmiesznie te spekulacje nazywają “inwestycjami”. Zresztą, dzisiaj niewielu obywateli żyje bez garba w postaci kredytu, więc w sumie nie muszą się troszczyć o oszczędności bo i tak ich nie mają.
Pomimo starań władz i bankierów (głownie tych centralnych) i powszechnego medialnego bełkotu prezentującego złoto jako barbarzyński relikt (kiedy ceny są niskie) lub “złotą inwestycję” (kiedy ceny są wysokie i szukają frajerów), złoto zawsze będzie złotem. Czyli walutą a nie inwestycją. Środkiem do przechowywania kapitału a nie do jego pomnażania. Takie prawdziwe świecące a nie papierowy certyfikat. Dzisiaj jedni dostają gorączki na widok złota a inni szczerze nienawidzą ale to jest ich problem. Z dokładnością do lokalnych zawirowań ze złotem jest wszystko w porządku – od setek lat za jedną uncję można kupić porządny garnitur (a 500 lat temu jego odpowiednik).
To dzisiejsza wiara w “dywersyfikację” między wirtualne akcje i wirtualne obligacje jest perwersją. To że większość ludzi ma długi zamiast oszczędności jest problemem. Wciskanie kitu że im większy kredyt tym lepsze czasy jest oszustwem lub w najlepszym razie skrajną głupotą. Może kiedyś wróci normalny stan rzeczy – poznamy go między innymi po tym że każdy szanujący się obywatel jest raczej nad niż pod wodą, dorabia się produkując coś pożytecznego a nie “dymając” innych na giełdzie, zaś wśród oszczędności które posiada znajdzie się kilka prawdziwych złotych blaszek. I takiego stanu wszystkim forumowiczom życzę.
Cześć
Dlaczego nie znalazłem ani jednego wpisu na Twoim blogu? Chętnie bym poczytał i podyskutował pod kreską.
Bo to miała być prosta odpowiedź …
… a wyszło wypracowanie jak na klajbie z polskiego. Mogę ewentualnie przerzucić to na blog ale to już będzie odgrzewanie kotleta.
Bywało i tak (publikowanie
rozbudowanego komentarza jako osobnego wpisu na blogu). Zaleta: można komentować full size pod spodem, a nie martwić się, że za chwilę komentarz do komentarza do komentarza do komentarza do komentarza będzie szeroki na całe 2 czcionki.
Poszło.
Node 4674.
Możliwe, że to bańka, ale
Możliwe, że to bańka, ale chyba nie tylko. Zaufanie do dolara po prostu spada, bo wiele osób boi się inflacji. Boją się zwłaszcza ci, którzy mają jakieś oszczędności i ci, u których Amerykanie się zadłużyli. W rezultacie złoto jest drogie, zresztą nie tylko złoto, ceny ropy też zaczynają szybciej rosnąć. Zobaczymy jak to się skończy, ja na miejscu Bernanke’a martwiłbym się o te 800 miliardów.
PS. Gdzie byłeś i co porabiałeś?
Ropa póki co to też spekuła na rynku futures,
gdyż popyt raczej jeszcze na nią nie rośnie, natomiast kontrakty pod przyszłe wzrosty gospodarki w tej chwili tak. Na rynku terminowym już kilka razy zrywali się do startu, ale loty odwołano, więc chwilowe ceny jeszcze o niczym nie świadczą, a trendu chyba, póki co nie widać. Nie ma mądrego.
PS
Miałem dużą pracę do zrobienia i musiałem się “wyłączyć”. Media i internet kradły mi czas, którego bardzo mi brakowało. Muszę jednak przyznać, że taka abstynancja dobrze robi człowiekowi i chyba, od czasu do czas, będę ją stosował.
Wiesz, to, że na złocie i
Wiesz, to, że na złocie i ropie jest bańka wydaje mi się nawet całkiem możliwe. Ale nawet jeśli wzrost cen tych surowców to tylko spekulacja, to i tak jest to sygnałem dla Fed, że za bardzo poluzował swoją politykę i za dużo dodrukował. Gdyby nie “quantative easing”, to nikt nie spodziewałby się wzrostu cen. A poza tym:
http://www.psz.pl/tekst-23846/Rosjanie-nie-chca-dolara-na-rynku-ropy
Oczywiście
Każda bańka ma swój zapalnik i chyba najczęściej tym zapalnikiem są działania tej czy innej władzy.
Gwiazdki po co? A Pan co, po
Gwiazdki po co? A Pan co, po neospazminie, że takie pytania zadaje? Jak są, to się daje, proste. A dawać trzeba regularnie, by nie doszło ani do inflacji, ani do deflacji dawania.
Gwiazdki po co? A Pan co, po
Gwiazdki po co? A Pan co, po neospazminie, że takie pytania zadaje? Jak są, to się daje, proste. A dawać trzeba regularnie, by nie doszło ani do inflacji, ani do deflacji dawania.
Gwiazdki po co? A Pan co, po
Gwiazdki po co? A Pan co, po neospazminie, że takie pytania zadaje? Jak są, to się daje, proste. A dawać trzeba regularnie, by nie doszło ani do inflacji, ani do deflacji dawania.
Gwiazdki po co? A Pan co, po
Gwiazdki po co? A Pan co, po neospazminie, że takie pytania zadaje? Jak są, to się daje, proste. A dawać trzeba regularnie, by nie doszło ani do inflacji, ani do deflacji dawania.
Gwiazdki po co? A Pan co, po
Gwiazdki po co? A Pan co, po neospazminie, że takie pytania zadaje? Jak są, to się daje, proste. A dawać trzeba regularnie, by nie doszło ani do inflacji, ani do deflacji dawania.
Prawie dokładnie rok temu
Prawie dokładnie rok temu, w październiku proponowałem tutaj zakup sztabek złota, jeżeli ktokolwiek ma wolną gotówkę. Jeden z komentatorów skomentował wpis jako bzdury, aż się Estimado bodajże obruszał że tak ostro mnie potraktował. Czas minął, rzeczywistość powoli dorasta do prorokowanych przeze mnie koszmarów.
Jako że jestem właśnie na kupnie domu, rozglądam się za kredytem w dolarach. I wyobraźcie sobie, że prawie wszystkie banki wycofały je ze swojej oferty, a te które zostawiły, proponują takie warunki że ewidentnie chodzi o zniechęcenie klienta. A ja tak chciałbym zarobić na strategi pana Bernanke. ech, wygląda jednak na to, że banki już wiedzą co się stanie za chwilę.
Kredyt walutowy to zawsze
Kredyt walutowy to zawsze ryzyko, chociaż w tym wypadku jest ono chyba niewielkie. Inflacja w Stanach w końcu się zacznie, nie wiem, czy za parę tygodni, czy za parę lat, ale zacznie się, to tylko kwestia czasu. Chyba, że Bernanke zacznie dmuchać na zimne i zmniejszy “nadpłynność” banków.
Jakakolwiek produkcja
Jakakolwiek produkcja jeszcze w Stanach trwa, bo dolar słaby. Jak się podniesie to gospodarka klęknie, więc raczej na to nie pójdą. Tani dolar zresztą chyba jedyny sposób wywinięcia się z długów, które porobiły ostatnie rządy (a Obama nie wydaje się stopować deficytu, wręcz przeciwnie), więc należy się przygotować na długi i konsekwentny zjazd raczej. I tylko Chińczyki zgrzytają zębami, i pewnie kombinują – czy to już czas? czy to już czas?
Prawie dokładnie rok temu
Prawie dokładnie rok temu, w październiku proponowałem tutaj zakup sztabek złota, jeżeli ktokolwiek ma wolną gotówkę. Jeden z komentatorów skomentował wpis jako bzdury, aż się Estimado bodajże obruszał że tak ostro mnie potraktował. Czas minął, rzeczywistość powoli dorasta do prorokowanych przeze mnie koszmarów.
Jako że jestem właśnie na kupnie domu, rozglądam się za kredytem w dolarach. I wyobraźcie sobie, że prawie wszystkie banki wycofały je ze swojej oferty, a te które zostawiły, proponują takie warunki że ewidentnie chodzi o zniechęcenie klienta. A ja tak chciałbym zarobić na strategi pana Bernanke. ech, wygląda jednak na to, że banki już wiedzą co się stanie za chwilę.
Kredyt walutowy to zawsze
Kredyt walutowy to zawsze ryzyko, chociaż w tym wypadku jest ono chyba niewielkie. Inflacja w Stanach w końcu się zacznie, nie wiem, czy za parę tygodni, czy za parę lat, ale zacznie się, to tylko kwestia czasu. Chyba, że Bernanke zacznie dmuchać na zimne i zmniejszy “nadpłynność” banków.
Jakakolwiek produkcja
Jakakolwiek produkcja jeszcze w Stanach trwa, bo dolar słaby. Jak się podniesie to gospodarka klęknie, więc raczej na to nie pójdą. Tani dolar zresztą chyba jedyny sposób wywinięcia się z długów, które porobiły ostatnie rządy (a Obama nie wydaje się stopować deficytu, wręcz przeciwnie), więc należy się przygotować na długi i konsekwentny zjazd raczej. I tylko Chińczyki zgrzytają zębami, i pewnie kombinują – czy to już czas? czy to już czas?
Prawie dokładnie rok temu
Prawie dokładnie rok temu, w październiku proponowałem tutaj zakup sztabek złota, jeżeli ktokolwiek ma wolną gotówkę. Jeden z komentatorów skomentował wpis jako bzdury, aż się Estimado bodajże obruszał że tak ostro mnie potraktował. Czas minął, rzeczywistość powoli dorasta do prorokowanych przeze mnie koszmarów.
Jako że jestem właśnie na kupnie domu, rozglądam się za kredytem w dolarach. I wyobraźcie sobie, że prawie wszystkie banki wycofały je ze swojej oferty, a te które zostawiły, proponują takie warunki że ewidentnie chodzi o zniechęcenie klienta. A ja tak chciałbym zarobić na strategi pana Bernanke. ech, wygląda jednak na to, że banki już wiedzą co się stanie za chwilę.
Kredyt walutowy to zawsze
Kredyt walutowy to zawsze ryzyko, chociaż w tym wypadku jest ono chyba niewielkie. Inflacja w Stanach w końcu się zacznie, nie wiem, czy za parę tygodni, czy za parę lat, ale zacznie się, to tylko kwestia czasu. Chyba, że Bernanke zacznie dmuchać na zimne i zmniejszy “nadpłynność” banków.
Jakakolwiek produkcja
Jakakolwiek produkcja jeszcze w Stanach trwa, bo dolar słaby. Jak się podniesie to gospodarka klęknie, więc raczej na to nie pójdą. Tani dolar zresztą chyba jedyny sposób wywinięcia się z długów, które porobiły ostatnie rządy (a Obama nie wydaje się stopować deficytu, wręcz przeciwnie), więc należy się przygotować na długi i konsekwentny zjazd raczej. I tylko Chińczyki zgrzytają zębami, i pewnie kombinują – czy to już czas? czy to już czas?
Prawie dokładnie rok temu
Prawie dokładnie rok temu, w październiku proponowałem tutaj zakup sztabek złota, jeżeli ktokolwiek ma wolną gotówkę. Jeden z komentatorów skomentował wpis jako bzdury, aż się Estimado bodajże obruszał że tak ostro mnie potraktował. Czas minął, rzeczywistość powoli dorasta do prorokowanych przeze mnie koszmarów.
Jako że jestem właśnie na kupnie domu, rozglądam się za kredytem w dolarach. I wyobraźcie sobie, że prawie wszystkie banki wycofały je ze swojej oferty, a te które zostawiły, proponują takie warunki że ewidentnie chodzi o zniechęcenie klienta. A ja tak chciałbym zarobić na strategi pana Bernanke. ech, wygląda jednak na to, że banki już wiedzą co się stanie za chwilę.
Kredyt walutowy to zawsze
Kredyt walutowy to zawsze ryzyko, chociaż w tym wypadku jest ono chyba niewielkie. Inflacja w Stanach w końcu się zacznie, nie wiem, czy za parę tygodni, czy za parę lat, ale zacznie się, to tylko kwestia czasu. Chyba, że Bernanke zacznie dmuchać na zimne i zmniejszy “nadpłynność” banków.
Jakakolwiek produkcja
Jakakolwiek produkcja jeszcze w Stanach trwa, bo dolar słaby. Jak się podniesie to gospodarka klęknie, więc raczej na to nie pójdą. Tani dolar zresztą chyba jedyny sposób wywinięcia się z długów, które porobiły ostatnie rządy (a Obama nie wydaje się stopować deficytu, wręcz przeciwnie), więc należy się przygotować na długi i konsekwentny zjazd raczej. I tylko Chińczyki zgrzytają zębami, i pewnie kombinują – czy to już czas? czy to już czas?
Prawie dokładnie rok temu
Prawie dokładnie rok temu, w październiku proponowałem tutaj zakup sztabek złota, jeżeli ktokolwiek ma wolną gotówkę. Jeden z komentatorów skomentował wpis jako bzdury, aż się Estimado bodajże obruszał że tak ostro mnie potraktował. Czas minął, rzeczywistość powoli dorasta do prorokowanych przeze mnie koszmarów.
Jako że jestem właśnie na kupnie domu, rozglądam się za kredytem w dolarach. I wyobraźcie sobie, że prawie wszystkie banki wycofały je ze swojej oferty, a te które zostawiły, proponują takie warunki że ewidentnie chodzi o zniechęcenie klienta. A ja tak chciałbym zarobić na strategi pana Bernanke. ech, wygląda jednak na to, że banki już wiedzą co się stanie za chwilę.
Kredyt walutowy to zawsze
Kredyt walutowy to zawsze ryzyko, chociaż w tym wypadku jest ono chyba niewielkie. Inflacja w Stanach w końcu się zacznie, nie wiem, czy za parę tygodni, czy za parę lat, ale zacznie się, to tylko kwestia czasu. Chyba, że Bernanke zacznie dmuchać na zimne i zmniejszy “nadpłynność” banków.
Jakakolwiek produkcja
Jakakolwiek produkcja jeszcze w Stanach trwa, bo dolar słaby. Jak się podniesie to gospodarka klęknie, więc raczej na to nie pójdą. Tani dolar zresztą chyba jedyny sposób wywinięcia się z długów, które porobiły ostatnie rządy (a Obama nie wydaje się stopować deficytu, wręcz przeciwnie), więc należy się przygotować na długi i konsekwentny zjazd raczej. I tylko Chińczyki zgrzytają zębami, i pewnie kombinują – czy to już czas? czy to już czas?
My sobie Proszę Yo li z Ja nie dowalamy
Wymieniamy jedynie odmienne poglądy, czyli jak to mówią inni … dowalamy sobie?
PS
No dobra przyznam się. Trochę mi Was brakowało.
My sobie Proszę Yo li z Ja nie dowalamy
Wymieniamy jedynie odmienne poglądy, czyli jak to mówią inni … dowalamy sobie?
PS
No dobra przyznam się. Trochę mi Was brakowało.
My sobie Proszę Yo li z Ja nie dowalamy
Wymieniamy jedynie odmienne poglądy, czyli jak to mówią inni … dowalamy sobie?
PS
No dobra przyznam się. Trochę mi Was brakowało.
My sobie Proszę Yo li z Ja nie dowalamy
Wymieniamy jedynie odmienne poglądy, czyli jak to mówią inni … dowalamy sobie?
PS
No dobra przyznam się. Trochę mi Was brakowało.
My sobie Proszę Yo li z Ja nie dowalamy
Wymieniamy jedynie odmienne poglądy, czyli jak to mówią inni … dowalamy sobie?
PS
No dobra przyznam się. Trochę mi Was brakowało.
@yossarian
Jeśli przeczytałbyś więcej niż trzy wersy wiedziałbyś, że:
1. Mój tekst nie dotyczy złota, tylko inflacji, deflacji i wzrostu bazy monetarnej w USA.
2. Przykład złota podałem tylko w kontekście zwiększających się oczekiwań inflacyjnych i nie pisałem nigdzie, że “złoto to świetna inwestycja”.
3. W komentarzach pod kreską napisałem, że całkiem możliwe jest, że na złocie jest bańka.
Poza tym nie uwierzysz, ale wczoraj nie wiedziałem jak będzie wyglądać cena złota dzisiaj. Tak samo jak dziś nie wiem jak będzie ona wyglądać jutro – może będzie spadać, może rosnąć. Jak spojrzysz sobie na wykres trzymiesięczny to zobaczysz, że dotychczas było z tym różnie – mniej więcej w połowie września cena wzrosła powyżej tysiąca, potem spadła do 988, odbiła się i znów wzrosła powyżej tysiąca. Jak spojrzysz na wykres roczny, to zobaczysz, że wahania były jeszcze większe – w lutym złoto kosztowało 982 dolary, potem “poleciało na pysk” i w kwietniu było po 866 dolarów, ale pół roku później kosztowało już powyżej tysiąca dolarów. A jak przeczytasz do końca choćby pierwszy akapit mojego tekstu, to zauważysz, że o ogromnej cenie złota piszę w nim w kontekście ostatnich paru lat, porównując ją z ceną z 2004 roku. Teraz powiedz mi, w którym miejscu wywołuję panikę i wprowadzam kogoś w błąd.
@yossarian
Jeśli przeczytałbyś więcej niż trzy wersy wiedziałbyś, że:
1. Mój tekst nie dotyczy złota, tylko inflacji, deflacji i wzrostu bazy monetarnej w USA.
2. Przykład złota podałem tylko w kontekście zwiększających się oczekiwań inflacyjnych i nie pisałem nigdzie, że “złoto to świetna inwestycja”.
3. W komentarzach pod kreską napisałem, że całkiem możliwe jest, że na złocie jest bańka.
Poza tym nie uwierzysz, ale wczoraj nie wiedziałem jak będzie wyglądać cena złota dzisiaj. Tak samo jak dziś nie wiem jak będzie ona wyglądać jutro – może będzie spadać, może rosnąć. Jak spojrzysz sobie na wykres trzymiesięczny to zobaczysz, że dotychczas było z tym różnie – mniej więcej w połowie września cena wzrosła powyżej tysiąca, potem spadła do 988, odbiła się i znów wzrosła powyżej tysiąca. Jak spojrzysz na wykres roczny, to zobaczysz, że wahania były jeszcze większe – w lutym złoto kosztowało 982 dolary, potem “poleciało na pysk” i w kwietniu było po 866 dolarów, ale pół roku później kosztowało już powyżej tysiąca dolarów. A jak przeczytasz do końca choćby pierwszy akapit mojego tekstu, to zauważysz, że o ogromnej cenie złota piszę w nim w kontekście ostatnich paru lat, porównując ją z ceną z 2004 roku. Teraz powiedz mi, w którym miejscu wywołuję panikę i wprowadzam kogoś w błąd.
@yossarian
Jeśli przeczytałbyś więcej niż trzy wersy wiedziałbyś, że:
1. Mój tekst nie dotyczy złota, tylko inflacji, deflacji i wzrostu bazy monetarnej w USA.
2. Przykład złota podałem tylko w kontekście zwiększających się oczekiwań inflacyjnych i nie pisałem nigdzie, że “złoto to świetna inwestycja”.
3. W komentarzach pod kreską napisałem, że całkiem możliwe jest, że na złocie jest bańka.
Poza tym nie uwierzysz, ale wczoraj nie wiedziałem jak będzie wyglądać cena złota dzisiaj. Tak samo jak dziś nie wiem jak będzie ona wyglądać jutro – może będzie spadać, może rosnąć. Jak spojrzysz sobie na wykres trzymiesięczny to zobaczysz, że dotychczas było z tym różnie – mniej więcej w połowie września cena wzrosła powyżej tysiąca, potem spadła do 988, odbiła się i znów wzrosła powyżej tysiąca. Jak spojrzysz na wykres roczny, to zobaczysz, że wahania były jeszcze większe – w lutym złoto kosztowało 982 dolary, potem “poleciało na pysk” i w kwietniu było po 866 dolarów, ale pół roku później kosztowało już powyżej tysiąca dolarów. A jak przeczytasz do końca choćby pierwszy akapit mojego tekstu, to zauważysz, że o ogromnej cenie złota piszę w nim w kontekście ostatnich paru lat, porównując ją z ceną z 2004 roku. Teraz powiedz mi, w którym miejscu wywołuję panikę i wprowadzam kogoś w błąd.
@yossarian
Jeśli przeczytałbyś więcej niż trzy wersy wiedziałbyś, że:
1. Mój tekst nie dotyczy złota, tylko inflacji, deflacji i wzrostu bazy monetarnej w USA.
2. Przykład złota podałem tylko w kontekście zwiększających się oczekiwań inflacyjnych i nie pisałem nigdzie, że “złoto to świetna inwestycja”.
3. W komentarzach pod kreską napisałem, że całkiem możliwe jest, że na złocie jest bańka.
Poza tym nie uwierzysz, ale wczoraj nie wiedziałem jak będzie wyglądać cena złota dzisiaj. Tak samo jak dziś nie wiem jak będzie ona wyglądać jutro – może będzie spadać, może rosnąć. Jak spojrzysz sobie na wykres trzymiesięczny to zobaczysz, że dotychczas było z tym różnie – mniej więcej w połowie września cena wzrosła powyżej tysiąca, potem spadła do 988, odbiła się i znów wzrosła powyżej tysiąca. Jak spojrzysz na wykres roczny, to zobaczysz, że wahania były jeszcze większe – w lutym złoto kosztowało 982 dolary, potem “poleciało na pysk” i w kwietniu było po 866 dolarów, ale pół roku później kosztowało już powyżej tysiąca dolarów. A jak przeczytasz do końca choćby pierwszy akapit mojego tekstu, to zauważysz, że o ogromnej cenie złota piszę w nim w kontekście ostatnich paru lat, porównując ją z ceną z 2004 roku. Teraz powiedz mi, w którym miejscu wywołuję panikę i wprowadzam kogoś w błąd.
@yossarian
Jeśli przeczytałbyś więcej niż trzy wersy wiedziałbyś, że:
1. Mój tekst nie dotyczy złota, tylko inflacji, deflacji i wzrostu bazy monetarnej w USA.
2. Przykład złota podałem tylko w kontekście zwiększających się oczekiwań inflacyjnych i nie pisałem nigdzie, że “złoto to świetna inwestycja”.
3. W komentarzach pod kreską napisałem, że całkiem możliwe jest, że na złocie jest bańka.
Poza tym nie uwierzysz, ale wczoraj nie wiedziałem jak będzie wyglądać cena złota dzisiaj. Tak samo jak dziś nie wiem jak będzie ona wyglądać jutro – może będzie spadać, może rosnąć. Jak spojrzysz sobie na wykres trzymiesięczny to zobaczysz, że dotychczas było z tym różnie – mniej więcej w połowie września cena wzrosła powyżej tysiąca, potem spadła do 988, odbiła się i znów wzrosła powyżej tysiąca. Jak spojrzysz na wykres roczny, to zobaczysz, że wahania były jeszcze większe – w lutym złoto kosztowało 982 dolary, potem “poleciało na pysk” i w kwietniu było po 866 dolarów, ale pół roku później kosztowało już powyżej tysiąca dolarów. A jak przeczytasz do końca choćby pierwszy akapit mojego tekstu, to zauważysz, że o ogromnej cenie złota piszę w nim w kontekście ostatnich paru lat, porównując ją z ceną z 2004 roku. Teraz powiedz mi, w którym miejscu wywołuję panikę i wprowadzam kogoś w błąd.
@yossarian
Skoro nie odpowiadają Ci punkty, to odpowiem na konkretne zdania.
"W pierwszych trzech wersach obaliłeś swój tytuł ,a zarazem cofnęłeś się o 2000 lat do gospodarki feudalnej"
W jaki sposób?
"nie można wywołać inflacji sześcianem surowca o boku 16m"
Powiedz mi, czy gdziekolwiek pisałem o tym, że złoto wywołuje inflację? Nie. Napisałem tylko, że złoto jest dobrym miernikiem oczekiwań inflacyjnych i że jego ceny rosną pierwsze. Nie jest to w żadnym wypadku moja teza, to teza ekonomistów szkoły podażowej, takich jak Jude Wanniski. Twierdził on, że cena złota dobrze obrazuje popyt na pieniądz i że jej wzrost świadczy o tym, że popyt ten spada, co powinno zaowocować ograniczeniem podaży pieniądza. W przeciwnym razie nierównowaga między wysoką podażą, a malejącym popytem doprowadzi do spadku ceny pieniądza, czyli do inflacji.
"Cena złota rośnie ponieważ gospodarka światowa odżywa i jako surowiec jest potrzebne złoto w przemyśle,a wydobycie nie pokrywa zużycia"
Całkiem prawdopodobne, ale czy mógłbyś podać jakieś konkretne dane dotyczące wzrostu zużycia złota w przemyśle w ostatnim czasie oraz różnic między jego zużyciem a wydobyciem i zapasem? Byłbym wdzięczny.
"Jeżeli gospodarka światowa odżywa to znaczy że oddala się widmo inflacji"
Wybacz, ale czy jesteś pewien, że wiesz o czym mówisz? "Widmo inflacji" najmniejsze było rok temu, gdy gospodarka wchodziła w recesję. Wtedy zagrożeniem była deflacja, a to z tego prostego powodu, że w czasie kryzysu poprzedzonego szaleństwem kredytowym zazwyczaj maleje konsumpcja, rosną oszczędności, a banki ograniczają akcję kredytową. Te wszystkie czynniki wpływają na zahamowanie wzrostu ilości pieniądza w obiegu, a mogą nawet doprowadzić do jego spadku ( zależy w jakiej skali występują ). Wtedy właśnie zaczyna się deflacja, której postanowił zapobiec Ben Bernanke ( może byś o tym wiedział, gdybyś nie skończył na "trzech kłamliwych wersach", czy jak to tam szło ). W ramach tego zapobiegania Fed rozpoczął politykę łatwego pieniądza, polegającą m. in. na rozroście bazy monetarnej, która została w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy podwojona, co oznacza, że w tym krótkim czasie Fed stworzył tyle pieniądza M0, co wcześniej przez dziesiątki lat. Ten pieniądz zalega teraz na nadobowiązkowych rezerwach banków komercyjnych w Fed i można go jeszcze wypompować. Jeśli jednak Fed tego nie zrobi, to pieniądz ten może w przyszłości, po zakończeniu kryzysu, trafić do systemu bankowego i do gospodarki, a wtedy inflacja jest praktycznie pewna. I nieważne, czy przyjmie ona postać wzrostu wskaźnika CPI, czy może raczej kolejnej bańki spekulacyjnej, jedno i drugie można potraktować jako inflację, choć wygląda trochę inaczej.
"Odszczekujesz się bo jakieś resztki wstydu każą Ci jakoś wybrnąć"
Przepraszam, może jestem mało rozgarnięty, ale czego mam się wstydzić i z czego wybrnąć? Przychodzisz na mój blog, od progu zarzucasz mi, że kłamię i "wprowadzam w błąd opinię publiczną w celu wywołania paniki", po czym straszysz mnie konsekwencjami. Oczywiście nie mówisz już w którym miejscu i w jaki sposób skłamałem, czy wprowadziłem kogoś w błąd, za to na końcu przyznajesz, że skończyłeś czytać mój tekst na trzecim wersie, choć liczy on sześć akapitów. Ja mam się przez to czegokolwiek wstydzić?
"Dopóki Chińczycy bedą mieli amerykańskie obligacje , a USA będą mogli im sprzedać tylko złoto to możemy obserwować różne szopki związane z ich rozliczeniami,ale nie będzie to miało żadnego wpływu na inne gospodarki inflacją;deflację czy stagnacją"
I o czym my mamy dyskutować, skoro nie znasz mojego tekstu? Nie pisałem w nim, że będzie inflacja, bo Chińczycy i Amerykanie robią szopki z rozliczeniami. Napisałem o polityce łatwego pieniądza prowadzonej przez Fed, która, jeśli nie zostanie zmieniona, może wywołać w przyszłości inflację w postaci wzrostu wskaźnika CPI lub bańki spekulacyjnej.
"z premedytacją z kompletnie fałszywych poszlak i założeń ulepiłeś gównianą tezę która jak to kupa się nie trzyma ,dodatkowo złoto na złość znów potaniało"
To przeczytałeś cały mój tekst, czy tylko tytuł i trzy wersy? Jeśli skończyłeś na tytule i trzech wersach, to nie wiesz jaką tezę postawiłem i nie masz pojęcia, czy jest ona gówniana, czy też nie. Mało tego, nawet w tych nieszczęsnych trzech wersach nie napisałem, że złoto będzie ciągle drożeć, więc po co podajesz mi informację o cenie złota? W dodatku nieprawdziwą, bo z wykresu na Money wynika, że wczoraj na koniec dnia podrożało ono o 0,25% w porównaniu z zakończeniem dnia przedwczorajszego.
"Twoja wina w tym że potraktowałeś moich koleżeńsków i przyjaciół jak "ciemny lud to kupi"."
Nigdy nikogo nie uważałem za "ciemny lud". To tylko Twoja opinia, oparta nawet nie na tytule i trzech wersach, ale na Twojej interpretacji tytułu i trzech wersów.
"Kalosh owszem pamiętam sugerował kupno sztabek"
No widzisz, a ja nigdy nie sugerowałem. Cenę złota uznałem jedynie za sugestię dla Rezerwy Federalnej, że powinna wyssać z banków komercyjnych nadwyżkę rezerw, którą sama stworzyła, by nie dopuścić do inflacji. Ale zgoda, nie napisałem tego w tytule, ani w żadnym z pierwszych trzech wersów, więc mogłeś to przeoczyć.
"Najlepszą więc inwestycją którą polecam to inwestycja w myślenie"
I tutaj w pełni się z Tobą zgadzam, ale mój blog to nie poradnik inwestora, natomiast komentowany przez Ciebie tekst nie dotyczy inwestycji, tylko inflacji, deflacji, bazy monetarnej i polityki Fed. Piszesz więc trochę nie na temat.
"Victory!nie poddam się !"
Bardzo dobre podejście do życia, popieram. Dlatego w ramach niepoddawania się, proszę, byś przeczytał uważnie mój tekst i moje komentarze pod nim i wskazał mi wszelkie kłamstwa, pomyłki, etc., bym mógł je usunąć i przeprosić za nie. Jeśli kłamstw nie znajdziesz, to miło byłoby, gdybyś po prostu przeprosił.
Pozdrawiam.
@yossarian
Skoro nie odpowiadają Ci punkty, to odpowiem na konkretne zdania.
"W pierwszych trzech wersach obaliłeś swój tytuł ,a zarazem cofnęłeś się o 2000 lat do gospodarki feudalnej"
W jaki sposób?
"nie można wywołać inflacji sześcianem surowca o boku 16m"
Powiedz mi, czy gdziekolwiek pisałem o tym, że złoto wywołuje inflację? Nie. Napisałem tylko, że złoto jest dobrym miernikiem oczekiwań inflacyjnych i że jego ceny rosną pierwsze. Nie jest to w żadnym wypadku moja teza, to teza ekonomistów szkoły podażowej, takich jak Jude Wanniski. Twierdził on, że cena złota dobrze obrazuje popyt na pieniądz i że jej wzrost świadczy o tym, że popyt ten spada, co powinno zaowocować ograniczeniem podaży pieniądza. W przeciwnym razie nierównowaga między wysoką podażą, a malejącym popytem doprowadzi do spadku ceny pieniądza, czyli do inflacji.
"Cena złota rośnie ponieważ gospodarka światowa odżywa i jako surowiec jest potrzebne złoto w przemyśle,a wydobycie nie pokrywa zużycia"
Całkiem prawdopodobne, ale czy mógłbyś podać jakieś konkretne dane dotyczące wzrostu zużycia złota w przemyśle w ostatnim czasie oraz różnic między jego zużyciem a wydobyciem i zapasem? Byłbym wdzięczny.
"Jeżeli gospodarka światowa odżywa to znaczy że oddala się widmo inflacji"
Wybacz, ale czy jesteś pewien, że wiesz o czym mówisz? "Widmo inflacji" najmniejsze było rok temu, gdy gospodarka wchodziła w recesję. Wtedy zagrożeniem była deflacja, a to z tego prostego powodu, że w czasie kryzysu poprzedzonego szaleństwem kredytowym zazwyczaj maleje konsumpcja, rosną oszczędności, a banki ograniczają akcję kredytową. Te wszystkie czynniki wpływają na zahamowanie wzrostu ilości pieniądza w obiegu, a mogą nawet doprowadzić do jego spadku ( zależy w jakiej skali występują ). Wtedy właśnie zaczyna się deflacja, której postanowił zapobiec Ben Bernanke ( może byś o tym wiedział, gdybyś nie skończył na "trzech kłamliwych wersach", czy jak to tam szło ). W ramach tego zapobiegania Fed rozpoczął politykę łatwego pieniądza, polegającą m. in. na rozroście bazy monetarnej, która została w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy podwojona, co oznacza, że w tym krótkim czasie Fed stworzył tyle pieniądza M0, co wcześniej przez dziesiątki lat. Ten pieniądz zalega teraz na nadobowiązkowych rezerwach banków komercyjnych w Fed i można go jeszcze wypompować. Jeśli jednak Fed tego nie zrobi, to pieniądz ten może w przyszłości, po zakończeniu kryzysu, trafić do systemu bankowego i do gospodarki, a wtedy inflacja jest praktycznie pewna. I nieważne, czy przyjmie ona postać wzrostu wskaźnika CPI, czy może raczej kolejnej bańki spekulacyjnej, jedno i drugie można potraktować jako inflację, choć wygląda trochę inaczej.
"Odszczekujesz się bo jakieś resztki wstydu każą Ci jakoś wybrnąć"
Przepraszam, może jestem mało rozgarnięty, ale czego mam się wstydzić i z czego wybrnąć? Przychodzisz na mój blog, od progu zarzucasz mi, że kłamię i "wprowadzam w błąd opinię publiczną w celu wywołania paniki", po czym straszysz mnie konsekwencjami. Oczywiście nie mówisz już w którym miejscu i w jaki sposób skłamałem, czy wprowadziłem kogoś w błąd, za to na końcu przyznajesz, że skończyłeś czytać mój tekst na trzecim wersie, choć liczy on sześć akapitów. Ja mam się przez to czegokolwiek wstydzić?
"Dopóki Chińczycy bedą mieli amerykańskie obligacje , a USA będą mogli im sprzedać tylko złoto to możemy obserwować różne szopki związane z ich rozliczeniami,ale nie będzie to miało żadnego wpływu na inne gospodarki inflacją;deflację czy stagnacją"
I o czym my mamy dyskutować, skoro nie znasz mojego tekstu? Nie pisałem w nim, że będzie inflacja, bo Chińczycy i Amerykanie robią szopki z rozliczeniami. Napisałem o polityce łatwego pieniądza prowadzonej przez Fed, która, jeśli nie zostanie zmieniona, może wywołać w przyszłości inflację w postaci wzrostu wskaźnika CPI lub bańki spekulacyjnej.
"z premedytacją z kompletnie fałszywych poszlak i założeń ulepiłeś gównianą tezę która jak to kupa się nie trzyma ,dodatkowo złoto na złość znów potaniało"
To przeczytałeś cały mój tekst, czy tylko tytuł i trzy wersy? Jeśli skończyłeś na tytule i trzech wersach, to nie wiesz jaką tezę postawiłem i nie masz pojęcia, czy jest ona gówniana, czy też nie. Mało tego, nawet w tych nieszczęsnych trzech wersach nie napisałem, że złoto będzie ciągle drożeć, więc po co podajesz mi informację o cenie złota? W dodatku nieprawdziwą, bo z wykresu na Money wynika, że wczoraj na koniec dnia podrożało ono o 0,25% w porównaniu z zakończeniem dnia przedwczorajszego.
"Twoja wina w tym że potraktowałeś moich koleżeńsków i przyjaciół jak "ciemny lud to kupi"."
Nigdy nikogo nie uważałem za "ciemny lud". To tylko Twoja opinia, oparta nawet nie na tytule i trzech wersach, ale na Twojej interpretacji tytułu i trzech wersów.
"Kalosh owszem pamiętam sugerował kupno sztabek"
No widzisz, a ja nigdy nie sugerowałem. Cenę złota uznałem jedynie za sugestię dla Rezerwy Federalnej, że powinna wyssać z banków komercyjnych nadwyżkę rezerw, którą sama stworzyła, by nie dopuścić do inflacji. Ale zgoda, nie napisałem tego w tytule, ani w żadnym z pierwszych trzech wersów, więc mogłeś to przeoczyć.
"Najlepszą więc inwestycją którą polecam to inwestycja w myślenie"
I tutaj w pełni się z Tobą zgadzam, ale mój blog to nie poradnik inwestora, natomiast komentowany przez Ciebie tekst nie dotyczy inwestycji, tylko inflacji, deflacji, bazy monetarnej i polityki Fed. Piszesz więc trochę nie na temat.
"Victory!nie poddam się !"
Bardzo dobre podejście do życia, popieram. Dlatego w ramach niepoddawania się, proszę, byś przeczytał uważnie mój tekst i moje komentarze pod nim i wskazał mi wszelkie kłamstwa, pomyłki, etc., bym mógł je usunąć i przeprosić za nie. Jeśli kłamstw nie znajdziesz, to miło byłoby, gdybyś po prostu przeprosił.
Pozdrawiam.
@yossarian
Skoro nie odpowiadają Ci punkty, to odpowiem na konkretne zdania.
"W pierwszych trzech wersach obaliłeś swój tytuł ,a zarazem cofnęłeś się o 2000 lat do gospodarki feudalnej"
W jaki sposób?
"nie można wywołać inflacji sześcianem surowca o boku 16m"
Powiedz mi, czy gdziekolwiek pisałem o tym, że złoto wywołuje inflację? Nie. Napisałem tylko, że złoto jest dobrym miernikiem oczekiwań inflacyjnych i że jego ceny rosną pierwsze. Nie jest to w żadnym wypadku moja teza, to teza ekonomistów szkoły podażowej, takich jak Jude Wanniski. Twierdził on, że cena złota dobrze obrazuje popyt na pieniądz i że jej wzrost świadczy o tym, że popyt ten spada, co powinno zaowocować ograniczeniem podaży pieniądza. W przeciwnym razie nierównowaga między wysoką podażą, a malejącym popytem doprowadzi do spadku ceny pieniądza, czyli do inflacji.
"Cena złota rośnie ponieważ gospodarka światowa odżywa i jako surowiec jest potrzebne złoto w przemyśle,a wydobycie nie pokrywa zużycia"
Całkiem prawdopodobne, ale czy mógłbyś podać jakieś konkretne dane dotyczące wzrostu zużycia złota w przemyśle w ostatnim czasie oraz różnic między jego zużyciem a wydobyciem i zapasem? Byłbym wdzięczny.
"Jeżeli gospodarka światowa odżywa to znaczy że oddala się widmo inflacji"
Wybacz, ale czy jesteś pewien, że wiesz o czym mówisz? "Widmo inflacji" najmniejsze było rok temu, gdy gospodarka wchodziła w recesję. Wtedy zagrożeniem była deflacja, a to z tego prostego powodu, że w czasie kryzysu poprzedzonego szaleństwem kredytowym zazwyczaj maleje konsumpcja, rosną oszczędności, a banki ograniczają akcję kredytową. Te wszystkie czynniki wpływają na zahamowanie wzrostu ilości pieniądza w obiegu, a mogą nawet doprowadzić do jego spadku ( zależy w jakiej skali występują ). Wtedy właśnie zaczyna się deflacja, której postanowił zapobiec Ben Bernanke ( może byś o tym wiedział, gdybyś nie skończył na "trzech kłamliwych wersach", czy jak to tam szło ). W ramach tego zapobiegania Fed rozpoczął politykę łatwego pieniądza, polegającą m. in. na rozroście bazy monetarnej, która została w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy podwojona, co oznacza, że w tym krótkim czasie Fed stworzył tyle pieniądza M0, co wcześniej przez dziesiątki lat. Ten pieniądz zalega teraz na nadobowiązkowych rezerwach banków komercyjnych w Fed i można go jeszcze wypompować. Jeśli jednak Fed tego nie zrobi, to pieniądz ten może w przyszłości, po zakończeniu kryzysu, trafić do systemu bankowego i do gospodarki, a wtedy inflacja jest praktycznie pewna. I nieważne, czy przyjmie ona postać wzrostu wskaźnika CPI, czy może raczej kolejnej bańki spekulacyjnej, jedno i drugie można potraktować jako inflację, choć wygląda trochę inaczej.
"Odszczekujesz się bo jakieś resztki wstydu każą Ci jakoś wybrnąć"
Przepraszam, może jestem mało rozgarnięty, ale czego mam się wstydzić i z czego wybrnąć? Przychodzisz na mój blog, od progu zarzucasz mi, że kłamię i "wprowadzam w błąd opinię publiczną w celu wywołania paniki", po czym straszysz mnie konsekwencjami. Oczywiście nie mówisz już w którym miejscu i w jaki sposób skłamałem, czy wprowadziłem kogoś w błąd, za to na końcu przyznajesz, że skończyłeś czytać mój tekst na trzecim wersie, choć liczy on sześć akapitów. Ja mam się przez to czegokolwiek wstydzić?
"Dopóki Chińczycy bedą mieli amerykańskie obligacje , a USA będą mogli im sprzedać tylko złoto to możemy obserwować różne szopki związane z ich rozliczeniami,ale nie będzie to miało żadnego wpływu na inne gospodarki inflacją;deflację czy stagnacją"
I o czym my mamy dyskutować, skoro nie znasz mojego tekstu? Nie pisałem w nim, że będzie inflacja, bo Chińczycy i Amerykanie robią szopki z rozliczeniami. Napisałem o polityce łatwego pieniądza prowadzonej przez Fed, która, jeśli nie zostanie zmieniona, może wywołać w przyszłości inflację w postaci wzrostu wskaźnika CPI lub bańki spekulacyjnej.
"z premedytacją z kompletnie fałszywych poszlak i założeń ulepiłeś gównianą tezę która jak to kupa się nie trzyma ,dodatkowo złoto na złość znów potaniało"
To przeczytałeś cały mój tekst, czy tylko tytuł i trzy wersy? Jeśli skończyłeś na tytule i trzech wersach, to nie wiesz jaką tezę postawiłem i nie masz pojęcia, czy jest ona gówniana, czy też nie. Mało tego, nawet w tych nieszczęsnych trzech wersach nie napisałem, że złoto będzie ciągle drożeć, więc po co podajesz mi informację o cenie złota? W dodatku nieprawdziwą, bo z wykresu na Money wynika, że wczoraj na koniec dnia podrożało ono o 0,25% w porównaniu z zakończeniem dnia przedwczorajszego.
"Twoja wina w tym że potraktowałeś moich koleżeńsków i przyjaciół jak "ciemny lud to kupi"."
Nigdy nikogo nie uważałem za "ciemny lud". To tylko Twoja opinia, oparta nawet nie na tytule i trzech wersach, ale na Twojej interpretacji tytułu i trzech wersów.
"Kalosh owszem pamiętam sugerował kupno sztabek"
No widzisz, a ja nigdy nie sugerowałem. Cenę złota uznałem jedynie za sugestię dla Rezerwy Federalnej, że powinna wyssać z banków komercyjnych nadwyżkę rezerw, którą sama stworzyła, by nie dopuścić do inflacji. Ale zgoda, nie napisałem tego w tytule, ani w żadnym z pierwszych trzech wersów, więc mogłeś to przeoczyć.
"Najlepszą więc inwestycją którą polecam to inwestycja w myślenie"
I tutaj w pełni się z Tobą zgadzam, ale mój blog to nie poradnik inwestora, natomiast komentowany przez Ciebie tekst nie dotyczy inwestycji, tylko inflacji, deflacji, bazy monetarnej i polityki Fed. Piszesz więc trochę nie na temat.
"Victory!nie poddam się !"
Bardzo dobre podejście do życia, popieram. Dlatego w ramach niepoddawania się, proszę, byś przeczytał uważnie mój tekst i moje komentarze pod nim i wskazał mi wszelkie kłamstwa, pomyłki, etc., bym mógł je usunąć i przeprosić za nie. Jeśli kłamstw nie znajdziesz, to miło byłoby, gdybyś po prostu przeprosił.
Pozdrawiam.
@yossarian
Skoro nie odpowiadają Ci punkty, to odpowiem na konkretne zdania.
"W pierwszych trzech wersach obaliłeś swój tytuł ,a zarazem cofnęłeś się o 2000 lat do gospodarki feudalnej"
W jaki sposób?
"nie można wywołać inflacji sześcianem surowca o boku 16m"
Powiedz mi, czy gdziekolwiek pisałem o tym, że złoto wywołuje inflację? Nie. Napisałem tylko, że złoto jest dobrym miernikiem oczekiwań inflacyjnych i że jego ceny rosną pierwsze. Nie jest to w żadnym wypadku moja teza, to teza ekonomistów szkoły podażowej, takich jak Jude Wanniski. Twierdził on, że cena złota dobrze obrazuje popyt na pieniądz i że jej wzrost świadczy o tym, że popyt ten spada, co powinno zaowocować ograniczeniem podaży pieniądza. W przeciwnym razie nierównowaga między wysoką podażą, a malejącym popytem doprowadzi do spadku ceny pieniądza, czyli do inflacji.
"Cena złota rośnie ponieważ gospodarka światowa odżywa i jako surowiec jest potrzebne złoto w przemyśle,a wydobycie nie pokrywa zużycia"
Całkiem prawdopodobne, ale czy mógłbyś podać jakieś konkretne dane dotyczące wzrostu zużycia złota w przemyśle w ostatnim czasie oraz różnic między jego zużyciem a wydobyciem i zapasem? Byłbym wdzięczny.
"Jeżeli gospodarka światowa odżywa to znaczy że oddala się widmo inflacji"
Wybacz, ale czy jesteś pewien, że wiesz o czym mówisz? "Widmo inflacji" najmniejsze było rok temu, gdy gospodarka wchodziła w recesję. Wtedy zagrożeniem była deflacja, a to z tego prostego powodu, że w czasie kryzysu poprzedzonego szaleństwem kredytowym zazwyczaj maleje konsumpcja, rosną oszczędności, a banki ograniczają akcję kredytową. Te wszystkie czynniki wpływają na zahamowanie wzrostu ilości pieniądza w obiegu, a mogą nawet doprowadzić do jego spadku ( zależy w jakiej skali występują ). Wtedy właśnie zaczyna się deflacja, której postanowił zapobiec Ben Bernanke ( może byś o tym wiedział, gdybyś nie skończył na "trzech kłamliwych wersach", czy jak to tam szło ). W ramach tego zapobiegania Fed rozpoczął politykę łatwego pieniądza, polegającą m. in. na rozroście bazy monetarnej, która została w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy podwojona, co oznacza, że w tym krótkim czasie Fed stworzył tyle pieniądza M0, co wcześniej przez dziesiątki lat. Ten pieniądz zalega teraz na nadobowiązkowych rezerwach banków komercyjnych w Fed i można go jeszcze wypompować. Jeśli jednak Fed tego nie zrobi, to pieniądz ten może w przyszłości, po zakończeniu kryzysu, trafić do systemu bankowego i do gospodarki, a wtedy inflacja jest praktycznie pewna. I nieważne, czy przyjmie ona postać wzrostu wskaźnika CPI, czy może raczej kolejnej bańki spekulacyjnej, jedno i drugie można potraktować jako inflację, choć wygląda trochę inaczej.
"Odszczekujesz się bo jakieś resztki wstydu każą Ci jakoś wybrnąć"
Przepraszam, może jestem mało rozgarnięty, ale czego mam się wstydzić i z czego wybrnąć? Przychodzisz na mój blog, od progu zarzucasz mi, że kłamię i "wprowadzam w błąd opinię publiczną w celu wywołania paniki", po czym straszysz mnie konsekwencjami. Oczywiście nie mówisz już w którym miejscu i w jaki sposób skłamałem, czy wprowadziłem kogoś w błąd, za to na końcu przyznajesz, że skończyłeś czytać mój tekst na trzecim wersie, choć liczy on sześć akapitów. Ja mam się przez to czegokolwiek wstydzić?
"Dopóki Chińczycy bedą mieli amerykańskie obligacje , a USA będą mogli im sprzedać tylko złoto to możemy obserwować różne szopki związane z ich rozliczeniami,ale nie będzie to miało żadnego wpływu na inne gospodarki inflacją;deflację czy stagnacją"
I o czym my mamy dyskutować, skoro nie znasz mojego tekstu? Nie pisałem w nim, że będzie inflacja, bo Chińczycy i Amerykanie robią szopki z rozliczeniami. Napisałem o polityce łatwego pieniądza prowadzonej przez Fed, która, jeśli nie zostanie zmieniona, może wywołać w przyszłości inflację w postaci wzrostu wskaźnika CPI lub bańki spekulacyjnej.
"z premedytacją z kompletnie fałszywych poszlak i założeń ulepiłeś gównianą tezę która jak to kupa się nie trzyma ,dodatkowo złoto na złość znów potaniało"
To przeczytałeś cały mój tekst, czy tylko tytuł i trzy wersy? Jeśli skończyłeś na tytule i trzech wersach, to nie wiesz jaką tezę postawiłem i nie masz pojęcia, czy jest ona gówniana, czy też nie. Mało tego, nawet w tych nieszczęsnych trzech wersach nie napisałem, że złoto będzie ciągle drożeć, więc po co podajesz mi informację o cenie złota? W dodatku nieprawdziwą, bo z wykresu na Money wynika, że wczoraj na koniec dnia podrożało ono o 0,25% w porównaniu z zakończeniem dnia przedwczorajszego.
"Twoja wina w tym że potraktowałeś moich koleżeńsków i przyjaciół jak "ciemny lud to kupi"."
Nigdy nikogo nie uważałem za "ciemny lud". To tylko Twoja opinia, oparta nawet nie na tytule i trzech wersach, ale na Twojej interpretacji tytułu i trzech wersów.
"Kalosh owszem pamiętam sugerował kupno sztabek"
No widzisz, a ja nigdy nie sugerowałem. Cenę złota uznałem jedynie za sugestię dla Rezerwy Federalnej, że powinna wyssać z banków komercyjnych nadwyżkę rezerw, którą sama stworzyła, by nie dopuścić do inflacji. Ale zgoda, nie napisałem tego w tytule, ani w żadnym z pierwszych trzech wersów, więc mogłeś to przeoczyć.
"Najlepszą więc inwestycją którą polecam to inwestycja w myślenie"
I tutaj w pełni się z Tobą zgadzam, ale mój blog to nie poradnik inwestora, natomiast komentowany przez Ciebie tekst nie dotyczy inwestycji, tylko inflacji, deflacji, bazy monetarnej i polityki Fed. Piszesz więc trochę nie na temat.
"Victory!nie poddam się !"
Bardzo dobre podejście do życia, popieram. Dlatego w ramach niepoddawania się, proszę, byś przeczytał uważnie mój tekst i moje komentarze pod nim i wskazał mi wszelkie kłamstwa, pomyłki, etc., bym mógł je usunąć i przeprosić za nie. Jeśli kłamstw nie znajdziesz, to miło byłoby, gdybyś po prostu przeprosił.
Pozdrawiam.
Wybacz, ale w ten sposób nie
Wybacz, ale w ten sposób nie zamierzam rozmawiać. Przyszedłeś tu, nazwałeś mnie cwaniakiem i prowokatorem, mój tekst głupotami, tezę tekstu określiłeś jako gównianą, zarzuciłeś mi, że kłamię, wprowadzam w błąd opinię publiczną, próbuję wywołać panikę i uważam kogoś za “ciemny lud”. Skoro tak, to proszę, byś zacytował te fragmenty mojego tekstu, w których kłamię, błądzę, czy wprowadzam kogoś w błąd, by wywołać panikę. Bardzo proszę, jeśli mi wskażesz te fragmenty, to jak pisałem przeproszę i je usunę. Jeśli nie, to poproszę Kuraka, by usunął Twoje komentarze spod mojego tekstu.
Wybacz, ale w ten sposób nie
Wybacz, ale w ten sposób nie zamierzam rozmawiać. Przyszedłeś tu, nazwałeś mnie cwaniakiem i prowokatorem, mój tekst głupotami, tezę tekstu określiłeś jako gównianą, zarzuciłeś mi, że kłamię, wprowadzam w błąd opinię publiczną, próbuję wywołać panikę i uważam kogoś za “ciemny lud”. Skoro tak, to proszę, byś zacytował te fragmenty mojego tekstu, w których kłamię, błądzę, czy wprowadzam kogoś w błąd, by wywołać panikę. Bardzo proszę, jeśli mi wskażesz te fragmenty, to jak pisałem przeproszę i je usunę. Jeśli nie, to poproszę Kuraka, by usunął Twoje komentarze spod mojego tekstu.
Wybacz, ale w ten sposób nie
Wybacz, ale w ten sposób nie zamierzam rozmawiać. Przyszedłeś tu, nazwałeś mnie cwaniakiem i prowokatorem, mój tekst głupotami, tezę tekstu określiłeś jako gównianą, zarzuciłeś mi, że kłamię, wprowadzam w błąd opinię publiczną, próbuję wywołać panikę i uważam kogoś za “ciemny lud”. Skoro tak, to proszę, byś zacytował te fragmenty mojego tekstu, w których kłamię, błądzę, czy wprowadzam kogoś w błąd, by wywołać panikę. Bardzo proszę, jeśli mi wskażesz te fragmenty, to jak pisałem przeproszę i je usunę. Jeśli nie, to poproszę Kuraka, by usunął Twoje komentarze spod mojego tekstu.
Wybacz, ale w ten sposób nie
Wybacz, ale w ten sposób nie zamierzam rozmawiać. Przyszedłeś tu, nazwałeś mnie cwaniakiem i prowokatorem, mój tekst głupotami, tezę tekstu określiłeś jako gównianą, zarzuciłeś mi, że kłamię, wprowadzam w błąd opinię publiczną, próbuję wywołać panikę i uważam kogoś za “ciemny lud”. Skoro tak, to proszę, byś zacytował te fragmenty mojego tekstu, w których kłamię, błądzę, czy wprowadzam kogoś w błąd, by wywołać panikę. Bardzo proszę, jeśli mi wskażesz te fragmenty, to jak pisałem przeproszę i je usunę. Jeśli nie, to poproszę Kuraka, by usunął Twoje komentarze spod mojego tekstu.
“Według mnie cwaniactwem jest
"Według mnie cwaniactwem jest próba zmuszenia mnie do znalezienia Tobie materiałów o wpływie podaży i popytu złota na jego kurs w czasie ożywienia gospodarek dalekiego wschodu"
Podałeś swoją tezę dotyczącą cen złota, więc spytałem, czy masz coś na jej poparcie. Jeśli Cię to uraziło, to przepraszam.
"Teza jest gówniana bo:"
Bo Bernanke mówi, że jest super? A co innego miał powiedzieć? "Moja polityka jest ryzykowna"?
"Bernake jest kontynuatorem polityki monetarnej tu podkreślę -wyłącznie Dolara US-Alan Greenspana i ma w dupie rynki światowe i kursy czegokolwiek ,byle wyalienowana USA miała się dobrze z jej inflacją,gospodarką i bezrobociem"
Zgodzę się, że Bernanke kontynuuje ( przynajmniej w dużej części ) politykę Greenspana. Ale czy polityka Greenspana wyszła Stanom Zjednoczonym na dobre? W krótkim okresie pozornie tak, w dłuższym okazało się, że Greenspan przyczynił się do napompowania bańki i do obecnego kryzysu. Poza tym tu nie chodzi o to, by Bernanke kierował się zdaniem "rynków finansowych", czy kursami, tu chodzi o to, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy Fed pod jego kierownictwem podwoił bazę monetarną. Rezerwy banków komercyjnych w Fed wynoszą 800 miliardów dolarów i są najwyższe w historii. Jeśli Bernanke nie zaostrzy polityki monetarnej i jeśli te pieniądze trafią w system bankowy, to system ten będzie mógł z ośmiuset miliardów wykreować osiem bilionów dolarów. Naprawdę uważasz, że to nie jest niebezpieczne, że te pieniądze nie wpłyną na wzrost inflacji, ani na napompowanie nowej bańki? Zapewniam Cię, że to nie ja pierwszy powiedziałem słowo "inflacja", to słowo pojawia się od jakiegoś czasu w różnych miejscach.
""Ceny złota biją kolejne rekordy". W ten lub bardzo podobny sposób zaczyna się od dłuższego czasu większość informacji z rynku tego kruszcu. W momencie gdy piszę ten tekst złoto kosztuje 1055..""
OK, zacytowałeś fragment mojego tekstu i piszesz, że to kłamstwo. Fragment zawiera dwie informacje. Pierwsza mówi o tym, że od dłuższego czasu ( do momentu, w którym pisałem tekst ) w informacjach z rynku złota mówi się o jego rekordowych cenach, itp. To nie jest kłamstwo, mogę Ci nawet podać linki do tego typu informacji. Druga wiadomość mówi o tym, że w momencie, gdy pisałem ten tekst ( pisałem, zaczynałem pisać, a nie publikowałem – w międzyczasie musiałem przerwać pisanie, więc w momencie, gdy tekst opublikowałem cena była już trochę inna ) złoto kosztowało 1055 dolarów. To było 15 października, około pierwszej po południu. Może powinienem podać cenę późniejszą ( zresztą podałem ją parę minut później, odpowiadając Yo li ), ale to, że podałem tę pierwszą, to jeszcze nie kłamstwo, a już z całą pewnością nie wprowadzanie kogoś w błąd, by wywołać panikę. Zresztą w tym samym zdaniu napisałem, że cena była już wcześniej o kilkanaście dolarów większa, z czego jasno wynika, że teraz trochę spadła.
"Ważne że nie wymarzesz mojej opini o Tobie z swej pamięci"
Której opinii? Tej opartej na "oceniam twój tekst jako głupoty", bo skończyłem czytać na trzech wersach? Nie chcę się z Tobą kłócić, ani wymazywać niczyich komentarzy, ale nie zgadzam się, by ktoś zarzucał mi kłamstwo i Bogowie raczą wiedzieć co jeszcze, w miejscu, gdzie nie skłamałem.
“Według mnie cwaniactwem jest
"Według mnie cwaniactwem jest próba zmuszenia mnie do znalezienia Tobie materiałów o wpływie podaży i popytu złota na jego kurs w czasie ożywienia gospodarek dalekiego wschodu"
Podałeś swoją tezę dotyczącą cen złota, więc spytałem, czy masz coś na jej poparcie. Jeśli Cię to uraziło, to przepraszam.
"Teza jest gówniana bo:"
Bo Bernanke mówi, że jest super? A co innego miał powiedzieć? "Moja polityka jest ryzykowna"?
"Bernake jest kontynuatorem polityki monetarnej tu podkreślę -wyłącznie Dolara US-Alan Greenspana i ma w dupie rynki światowe i kursy czegokolwiek ,byle wyalienowana USA miała się dobrze z jej inflacją,gospodarką i bezrobociem"
Zgodzę się, że Bernanke kontynuuje ( przynajmniej w dużej części ) politykę Greenspana. Ale czy polityka Greenspana wyszła Stanom Zjednoczonym na dobre? W krótkim okresie pozornie tak, w dłuższym okazało się, że Greenspan przyczynił się do napompowania bańki i do obecnego kryzysu. Poza tym tu nie chodzi o to, by Bernanke kierował się zdaniem "rynków finansowych", czy kursami, tu chodzi o to, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy Fed pod jego kierownictwem podwoił bazę monetarną. Rezerwy banków komercyjnych w Fed wynoszą 800 miliardów dolarów i są najwyższe w historii. Jeśli Bernanke nie zaostrzy polityki monetarnej i jeśli te pieniądze trafią w system bankowy, to system ten będzie mógł z ośmiuset miliardów wykreować osiem bilionów dolarów. Naprawdę uważasz, że to nie jest niebezpieczne, że te pieniądze nie wpłyną na wzrost inflacji, ani na napompowanie nowej bańki? Zapewniam Cię, że to nie ja pierwszy powiedziałem słowo "inflacja", to słowo pojawia się od jakiegoś czasu w różnych miejscach.
""Ceny złota biją kolejne rekordy". W ten lub bardzo podobny sposób zaczyna się od dłuższego czasu większość informacji z rynku tego kruszcu. W momencie gdy piszę ten tekst złoto kosztuje 1055..""
OK, zacytowałeś fragment mojego tekstu i piszesz, że to kłamstwo. Fragment zawiera dwie informacje. Pierwsza mówi o tym, że od dłuższego czasu ( do momentu, w którym pisałem tekst ) w informacjach z rynku złota mówi się o jego rekordowych cenach, itp. To nie jest kłamstwo, mogę Ci nawet podać linki do tego typu informacji. Druga wiadomość mówi o tym, że w momencie, gdy pisałem ten tekst ( pisałem, zaczynałem pisać, a nie publikowałem – w międzyczasie musiałem przerwać pisanie, więc w momencie, gdy tekst opublikowałem cena była już trochę inna ) złoto kosztowało 1055 dolarów. To było 15 października, około pierwszej po południu. Może powinienem podać cenę późniejszą ( zresztą podałem ją parę minut później, odpowiadając Yo li ), ale to, że podałem tę pierwszą, to jeszcze nie kłamstwo, a już z całą pewnością nie wprowadzanie kogoś w błąd, by wywołać panikę. Zresztą w tym samym zdaniu napisałem, że cena była już wcześniej o kilkanaście dolarów większa, z czego jasno wynika, że teraz trochę spadła.
"Ważne że nie wymarzesz mojej opini o Tobie z swej pamięci"
Której opinii? Tej opartej na "oceniam twój tekst jako głupoty", bo skończyłem czytać na trzech wersach? Nie chcę się z Tobą kłócić, ani wymazywać niczyich komentarzy, ale nie zgadzam się, by ktoś zarzucał mi kłamstwo i Bogowie raczą wiedzieć co jeszcze, w miejscu, gdzie nie skłamałem.
“Według mnie cwaniactwem jest
"Według mnie cwaniactwem jest próba zmuszenia mnie do znalezienia Tobie materiałów o wpływie podaży i popytu złota na jego kurs w czasie ożywienia gospodarek dalekiego wschodu"
Podałeś swoją tezę dotyczącą cen złota, więc spytałem, czy masz coś na jej poparcie. Jeśli Cię to uraziło, to przepraszam.
"Teza jest gówniana bo:"
Bo Bernanke mówi, że jest super? A co innego miał powiedzieć? "Moja polityka jest ryzykowna"?
"Bernake jest kontynuatorem polityki monetarnej tu podkreślę -wyłącznie Dolara US-Alan Greenspana i ma w dupie rynki światowe i kursy czegokolwiek ,byle wyalienowana USA miała się dobrze z jej inflacją,gospodarką i bezrobociem"
Zgodzę się, że Bernanke kontynuuje ( przynajmniej w dużej części ) politykę Greenspana. Ale czy polityka Greenspana wyszła Stanom Zjednoczonym na dobre? W krótkim okresie pozornie tak, w dłuższym okazało się, że Greenspan przyczynił się do napompowania bańki i do obecnego kryzysu. Poza tym tu nie chodzi o to, by Bernanke kierował się zdaniem "rynków finansowych", czy kursami, tu chodzi o to, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy Fed pod jego kierownictwem podwoił bazę monetarną. Rezerwy banków komercyjnych w Fed wynoszą 800 miliardów dolarów i są najwyższe w historii. Jeśli Bernanke nie zaostrzy polityki monetarnej i jeśli te pieniądze trafią w system bankowy, to system ten będzie mógł z ośmiuset miliardów wykreować osiem bilionów dolarów. Naprawdę uważasz, że to nie jest niebezpieczne, że te pieniądze nie wpłyną na wzrost inflacji, ani na napompowanie nowej bańki? Zapewniam Cię, że to nie ja pierwszy powiedziałem słowo "inflacja", to słowo pojawia się od jakiegoś czasu w różnych miejscach.
""Ceny złota biją kolejne rekordy". W ten lub bardzo podobny sposób zaczyna się od dłuższego czasu większość informacji z rynku tego kruszcu. W momencie gdy piszę ten tekst złoto kosztuje 1055..""
OK, zacytowałeś fragment mojego tekstu i piszesz, że to kłamstwo. Fragment zawiera dwie informacje. Pierwsza mówi o tym, że od dłuższego czasu ( do momentu, w którym pisałem tekst ) w informacjach z rynku złota mówi się o jego rekordowych cenach, itp. To nie jest kłamstwo, mogę Ci nawet podać linki do tego typu informacji. Druga wiadomość mówi o tym, że w momencie, gdy pisałem ten tekst ( pisałem, zaczynałem pisać, a nie publikowałem – w międzyczasie musiałem przerwać pisanie, więc w momencie, gdy tekst opublikowałem cena była już trochę inna ) złoto kosztowało 1055 dolarów. To było 15 października, około pierwszej po południu. Może powinienem podać cenę późniejszą ( zresztą podałem ją parę minut później, odpowiadając Yo li ), ale to, że podałem tę pierwszą, to jeszcze nie kłamstwo, a już z całą pewnością nie wprowadzanie kogoś w błąd, by wywołać panikę. Zresztą w tym samym zdaniu napisałem, że cena była już wcześniej o kilkanaście dolarów większa, z czego jasno wynika, że teraz trochę spadła.
"Ważne że nie wymarzesz mojej opini o Tobie z swej pamięci"
Której opinii? Tej opartej na "oceniam twój tekst jako głupoty", bo skończyłem czytać na trzech wersach? Nie chcę się z Tobą kłócić, ani wymazywać niczyich komentarzy, ale nie zgadzam się, by ktoś zarzucał mi kłamstwo i Bogowie raczą wiedzieć co jeszcze, w miejscu, gdzie nie skłamałem.
“Według mnie cwaniactwem jest
"Według mnie cwaniactwem jest próba zmuszenia mnie do znalezienia Tobie materiałów o wpływie podaży i popytu złota na jego kurs w czasie ożywienia gospodarek dalekiego wschodu"
Podałeś swoją tezę dotyczącą cen złota, więc spytałem, czy masz coś na jej poparcie. Jeśli Cię to uraziło, to przepraszam.
"Teza jest gówniana bo:"
Bo Bernanke mówi, że jest super? A co innego miał powiedzieć? "Moja polityka jest ryzykowna"?
"Bernake jest kontynuatorem polityki monetarnej tu podkreślę -wyłącznie Dolara US-Alan Greenspana i ma w dupie rynki światowe i kursy czegokolwiek ,byle wyalienowana USA miała się dobrze z jej inflacją,gospodarką i bezrobociem"
Zgodzę się, że Bernanke kontynuuje ( przynajmniej w dużej części ) politykę Greenspana. Ale czy polityka Greenspana wyszła Stanom Zjednoczonym na dobre? W krótkim okresie pozornie tak, w dłuższym okazało się, że Greenspan przyczynił się do napompowania bańki i do obecnego kryzysu. Poza tym tu nie chodzi o to, by Bernanke kierował się zdaniem "rynków finansowych", czy kursami, tu chodzi o to, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy Fed pod jego kierownictwem podwoił bazę monetarną. Rezerwy banków komercyjnych w Fed wynoszą 800 miliardów dolarów i są najwyższe w historii. Jeśli Bernanke nie zaostrzy polityki monetarnej i jeśli te pieniądze trafią w system bankowy, to system ten będzie mógł z ośmiuset miliardów wykreować osiem bilionów dolarów. Naprawdę uważasz, że to nie jest niebezpieczne, że te pieniądze nie wpłyną na wzrost inflacji, ani na napompowanie nowej bańki? Zapewniam Cię, że to nie ja pierwszy powiedziałem słowo "inflacja", to słowo pojawia się od jakiegoś czasu w różnych miejscach.
""Ceny złota biją kolejne rekordy". W ten lub bardzo podobny sposób zaczyna się od dłuższego czasu większość informacji z rynku tego kruszcu. W momencie gdy piszę ten tekst złoto kosztuje 1055..""
OK, zacytowałeś fragment mojego tekstu i piszesz, że to kłamstwo. Fragment zawiera dwie informacje. Pierwsza mówi o tym, że od dłuższego czasu ( do momentu, w którym pisałem tekst ) w informacjach z rynku złota mówi się o jego rekordowych cenach, itp. To nie jest kłamstwo, mogę Ci nawet podać linki do tego typu informacji. Druga wiadomość mówi o tym, że w momencie, gdy pisałem ten tekst ( pisałem, zaczynałem pisać, a nie publikowałem – w międzyczasie musiałem przerwać pisanie, więc w momencie, gdy tekst opublikowałem cena była już trochę inna ) złoto kosztowało 1055 dolarów. To było 15 października, około pierwszej po południu. Może powinienem podać cenę późniejszą ( zresztą podałem ją parę minut później, odpowiadając Yo li ), ale to, że podałem tę pierwszą, to jeszcze nie kłamstwo, a już z całą pewnością nie wprowadzanie kogoś w błąd, by wywołać panikę. Zresztą w tym samym zdaniu napisałem, że cena była już wcześniej o kilkanaście dolarów większa, z czego jasno wynika, że teraz trochę spadła.
"Ważne że nie wymarzesz mojej opini o Tobie z swej pamięci"
Której opinii? Tej opartej na "oceniam twój tekst jako głupoty", bo skończyłem czytać na trzech wersach? Nie chcę się z Tobą kłócić, ani wymazywać niczyich komentarzy, ale nie zgadzam się, by ktoś zarzucał mi kłamstwo i Bogowie raczą wiedzieć co jeszcze, w miejscu, gdzie nie skłamałem.