Misiak szkodzi. Platforma traci dziesięć procent poparcia i analitycy to przypisują senatorskiej chorobie ugrupowania. PiS na tym zyskał trzy procent. I analitycy o innych przyczynach milczą.
Misiak szkodzi. Platforma traci dziesięć procent poparcia i analitycy to przypisują senatorskiej chorobie ugrupowania. PiS na tym zyskał trzy procent. I analitycy o innych przyczynach milczą. A przecież prezes pracuje usilnie na poparcie, co dzień się wypowiadając na różne tematy. Wczoraj na przykład oświadczył, że Tusk na wysokim szczeblu poszukuje w PiSie ministrów do swego rządu. Właściwie to chodzi o jedną byłą minister, panią Gęsicką, która udatnie wystąpiła w sławnym skądinąd spocie reklamowym. Mamy więc do czynienia ze zjawiskiem znanym z Hollywood. Udany występ gwiazdy zawsze owocuje propozycjami występów. A tu, na miarę trzech procent poparcia – nic dziwnego, że Platforma taka łapczywa. Tusk się jeszcze musi zdobyć na gubernatorski chód i posturę. To może te trzy procent odzyska.
Aleksander Gudzowaty zaś był przez SLD przyjmowany na swoim lewicowym kongresie przed laty niczym papież. Przerwano w momencie jego pojawienia się obrady, usunięto z trybuny biedzącego się tam z polskim językiem mówcę i fetowany oklaskami gość miał okazje wyrazić swoje zadowolenie z aplauzu. Wpłacił na fundusz wyborczy partii ponad dziesięć procent jego dozwolonej wówczas wartości. Potem musiano to zwrócić ale parę miesięcy obracano taką właśnie sumką. I może też dzięki temu miażdżąco wówczas wygrano wybory. Czego symbolem się stał gratulujący wtedy zwycięzcom Urban z wielką flachą. Dziś nie tylko zaledwie dziesięcioprocentowe poparcie partii postkomunistów notuje jedyny sondaż ale pozostałe wieszczą jej zjazd poniżej progu wyborczego.
Niecne media imputują teraz Millerowi, że rurociąg norweski wówczas utrącił także z wdzięczności dla Gudzowatego. Inne sugerują, że też z tradycyjnego zaufania lewicy dla Rosji. To on w końcu jeszcze w 1990 roku twierdził, że mówienie o wycofaniu armii radzieckiej z Polski nie służy naszej racji stanu. Teraz do uwalonych wtedy pomysłów wracamy w warunkach kryzysu, kiedy więc inwestycje są tańsze. Nikt tego nie podnosi. A może to by właśnie dało posłowi Iwińskiemu jakiś inny argument dla unikania wczoraj dyskusji na temat Gudzowatego. Bo przywoływanie kryzysu rządowego w Czechach, czy epatowanie własną erudycją i ważnością, jakoś mu nie wychodziło.
O innych partiach szkoda mówić. Oscylują gdzieś w pobliżu zera bezwzględnego.
A na rynkach światowych ceny miedzi od grudnia rosną. To metal wielce potrzebny dla wszelakiej produkcji, zatem wzrastający na niego popyt jakoś się z kryzysem nie kojarzy. Mamy więc jaskółkę wieszczącą wiosnę. Bardzo wyraźną. O tym też publikatory milczą.
Dla mediów nie ma rzeczy nie do pomyślenia, a tym bardziej nie ma rzeczy niemożliwych – z wyjątkiem tych, których od nich wymagamy. To parafraza jednego z praw Murphy?ego. On myślał wprawdzie o komputerze. Ale był chyba technokratą.
Złe publikatory mówią, że z tą Gęsicką to licentia poetica Pana
Prezesa. Sama Gęsicka powiedziała, że Prezes żartuje. A zresztą to byłby pozytyw nawet, gdyby Prezes dla dobra Rzplitej pozwolił Gęsickiej na ministrowanie.
Godziemba>I może też dzięki temu miażdżąco wówczas wygrano wybory.
Bez przesadyzmu. Nie lubię komuny, ale efektywność i popularność rządów Solidaruchów wystarczyla. Nie trzeba było tych paru procentów dodatkowej kasy.
Złe publikatory mówią, że z tą Gęsicką to licentia poetica Pana
Prezesa. Sama Gęsicka powiedziała, że Prezes żartuje. A zresztą to byłby pozytyw nawet, gdyby Prezes dla dobra Rzplitej pozwolił Gęsickiej na ministrowanie.
Godziemba>I może też dzięki temu miażdżąco wówczas wygrano wybory.
Bez przesadyzmu. Nie lubię komuny, ale efektywność i popularność rządów Solidaruchów wystarczyla. Nie trzeba było tych paru procentów dodatkowej kasy.