Intelektualny niedowład Warzechy
Intelektualny niedowład Warzechy
Mocno rozczarował mnie artykuł Ł. Warzechy, pt. “Nieznalskiej genitalia na krzyżu”, opublikowany na łamach Salonu 24. Nic, kompletnie nic, o genitaliach Nieznalskiej nie znalazłem… Nie to, żeby intrygujące zdawały mi się same genitalia artystki. Ciekawiło mnie, co i jak Warzecha ma na ten temat do powiedzenia i skąd ową wiedzę czerpie.
Rozczarowuje Warzecha może mocno, ale nie do końca, bo z lekka bawi… Bawi warsztatem, coraz bardziej kształtowanym na modłę swojej niedoścignionej mentorki, Kataryny. Epatowanie przesadą, manipulowanie uogólnieniem, przeinaczanie pojęć i inne takie – uznania nie wzbudza, ale uśmiech tak… Żeby gołosłownym nie być, kilka próbek:
“(…) w charakterystycznym dla tej gazety grafomańsko-pompatycznym stylu (…)” – styl, w tym akurat przypadku D. Jareckiej, to immanentna cecha autora tekstu, nie miejsca, gdzie tekst jest publikowany. We właściwym sobie, grafomańsko-pompatycznym stylu Warzecha artykułuje w ten sposób stosunek do GW… Aż prosi się sparafrazować Jezusa: innym imputujecie źdżbło w oku, belki w swoim nie widzicie.
“(…) sąd wziął pod uwagę, że krzyż, wykorzystany w ?dziele? Nieznalskiej nie był obiektem kultu religijnego, ponieważ nie został poświęcony. Najwyraźniej sądowi oraz dziennikarzom ?GW? nieznane jest pojęcie symbolu, którego znaczenie jest całkiem niezależne od tego, czy dokonano wobec niego jakichś czynności liturgicznych.” Wygląda na to, że Warzecha nie dostrzega różnicy między obiektem a symbolem kultu religijnego. Sąd o niebie, on – o chlebie… Czy może odwrotnie ?
“Nieznalska, gdyby wychowała się i żyła na Okinawie, w Arabii Saudyjskiej lub Nowej Zelandii, mogłaby z pewną ograniczoną wiarygodnością twierdzić, iż nie wie, jakie są tabu w polskiej kulturze i religijności, jaka jest wrażliwość większości Polaków i jak postrzegane będzie przez nich powieszenie na krzyżu fotografii penisa” Z miernej reakcji na sprawę Nieznalskiej wynika, że z ograniczoną – i to bardzo – wiarygodnością należy podchodzić do użytego przez Warzechę, w tym miejscu, sformułowania: “większości Polaków”. W tym miejscu (a może w ogóle ?) Warzecha ma się za ten milion, co za miliony…
Realnie rzecz oceniając – choćby na podstawie reakcji opinii publicznej na sprawę – zapewne większość z tych, do których rzecz dotarła, poczuła się może zniesmaczona, ale nie obrażona. A sam Warzecha ? Wydaje się, że cierpi nie tyle z powodu profanacji symbolu religijnego, co idei, zawartej w wyroku i satysfakcji, wyrażonej z tego powodu, na łamach Gazety Wyborczej.
Do łez ubawiłem się karkołomną logiką, zawartą w następującej konstrukcji:
“Nurt krytyczny polega mniej więcej na tym, że do wizualnego bełkotu, na ogół obracającego się gdzieś w okolicach genitaliów, muszą być dołączone długaśne wyjaśnienia, o co artyście chodzi” i dalej: “Gdy czytam gdzieś o ?krytycznym nurcie sztuki?, zawsze przypomina mi się film ?Nie lubię poniedziałku? i sukces, jaki na wystawie sztuki nowoczesnej odniosło ?dzieło?, złożone z wału od snopowiązałki z tryblinkami.”
Ho, ho, nasz Warzecha to istotne novum w idei Zygmunta Freuda: skoro nurt krytyczny to wizualny bełkot obracający się w okolicach genitaliów a kojarzy mu się z filmowym wałem od snopowiązałki z tryblinkami… Wał z tryblinkami… Hm… Klasyczne dla Freuda byłyby np. słupy telegraficzne, śniące się pani, czy doły na te słupy w męskich snach… Ale fragment filmu z wałem od snopowiązałki ? Wypadałoby w tym miejscu poradzić p. Łukaszowi, żeby udał się do jakiegoś psychoanalityka i położył na kozetce. Może doktoracik z tego jakiś się skleci ? A nuż dowie się też p. Łukasz, jaka trauma z dzieciństwa znajduje odbicie w jego dzisiejszym stosunku do nurtu krytycznego w związku z filmem Chmielewskiego.
Obejrzałem sobie kiedyś fotografię kontrowersyjnego dzieła Nieznalskiej – być może, w założeniu miało ono szkować. Na mnie nie robi wrażenia, nie jest nawet specjalnie niesmaczne… Wrażenie zrobiła na mnie natomiast wyobraźnia Warzechy, podsuwającą mu artystyczne środki publicystycznego wyrazu:
“Czekam zatem, aż jakiś ?artysta?, zachęcony przykładem Nieznalskiej, zaprezentuje np. gwiazdę Dawida zanurzoną w kale i opatrzona napisem ?Żydy do gazu?
“(…) performer staje przed sędzim, autorem przełomowego wyroku w sprawie Nieznalskiej, po czym rozbiera się do naga, oddaje mocz na środek sali sądowej, a następnie zjada własny kał, uprzednio przygotowany w papierowej torebce z napisem ?zabić sędziego?
Jeżeli to mało, można zajrzeć do komentarzy pod artykułem, gdzie delikatny i kulturalny, przecież, Warzecha proponuje któremuś z internautów, że podetrze się zdjęciem jego (internauty) matki…
Chciałoby się rzec: takie rzeczy to tylko w Salonie 24, w wydaniu najwybitniejszych, tamecznych publicystów…
W kwesti merytorycznej warstwy Warzechowego pisania – nic nie bawi. To intelektualna nędza. Ot, co… On nie rozumie, że istota demokracji to zdolność do transformowania konfliktów wynikających z różnic i sporów z postaci zagrożenia dla społeczeństwa do postaci źródła rozwoju i dynamiki społecznej i kulturowej. Że spory i różnice rozwój społeczny napędzają, że są paliwem demokracji…
Chciałby, żeby prawo stało na straży jego, Warzechy, rozumienia sztuki i tego, czym dla niego sztuka jest, a czym nie jest… Chciałby, żeby prawo eliminowało z życia publicznego to, co Warzecha uzna, że “jest be”, bo “wszyscy Polacy” w jego mniemaniu. Wypadałoby w tym miejscu zacytować genialnie lapidarne ujęcie tej kwestii z “Manipulacji” Iredyńskiego: “dupa i sztuka upaństwowieniu nie podlega”. Tylko po co ? To perełka, więc szkoda jej na użytek Warzechy.
Sztuka nie obraża – niezależnie od tego jaka by nie była: nieudaczna, sięgająca dna… Dostarcza wrażeń… Może, owszem – szokować, prowokować, rozbudzać emocje, wzbudzać kontrowersje (np. izraelscy artyści robili gorsze rzeczy z gwiazdą Dawida, niż Warzecha jest w stanie sobie wyobrazić), być niesmaczna… Skoro nie obraża – nie jest przedmiotem jurysdykcji.
Warzecha, zdaje się, generalnie zgadzać z powyższym. Jednak szuka sobie furtki – coś, co wydaje mu się be, nie jest sztuką. Skoro sztuką nie jest – a jest be, należy to z życia publicznego wyeliminować…
Sąd, który oceny Warzechy nie podzielił – “nie rozumie w pełni konsekwencji swojego orzeczenia”, “kompletnie nie zdaje sobie sprawy ze znaczenia własnych orzeczeń i słów”. Jak nadętym trzeba być bufonem, żeby takie bzdety wypisywać ? Zero samokrytycyzmu, zero refleksji, cienia wątpliwości, czy aby rzeczy rozumie się właściwie… Nieee, to sąd “nie rozumie”…
Takie rzeczy to tylko w Salonie 24…
Intelektualna nędza kryjąca się w Warzechowej pisaninie wyłazi na jaw wówczas, spróbuje się zastosować miarkę, którą proponuje, przeciwko niemu: pisanina Warzechy to nie żadna publicystyka, bo zawiera jakieś “fekalne” elementy, kał, mocz… Warzecha publicznie wzywa do obrażania powagi sądu – podsuwa pomysły załatwiania potrzeb fizjologicznych na sądowej sali… Warzecha – w końcu – obraża niezawisły sąd, twierdząc, że ten nie rozumie tego, co mówi. Skoro więc arbitralnie rozstrzygnęliśmy, że Warzecha publicystyki nie uprawia, uprawia szkodliwy społecznie bełkot – pod prokuratora i do tiurmy z nim…
Intelektualna nędza Warzechowego myślenia polega również na nieświadomości historycznego faktu, że dzieła Michała Anioła, da Vinci, i wielu innych artystów renesansu i epok późniejszych też szokowały maluczkich formą przedstawienia bibilijnych postaci – rzekomo “obrażały”. A jeszcze wcześniej, pod tym samym pretekstem – obrażania – rozprawiano się z antyczną rzeźbą…
Nędza Warzechowego myślenia jest identyczna z intelektualną nędzą, jaka popychała rozfanatyzowane tłumy do niszczenia duńskich i innych, europejskich placówek, w islamskich krajach – komiksowa postać obrażała…
Nędza bez dna… I nie zmieni tego zachwyt Warzechy dla Jordaensa albo Rubensa czy kantaty Bacha albo Buxtehudego. Nie zmieni, bo zestawianie Rubensa w kontrapunkcie dla Nieznalskiej to pozerstwo czystej wody… Również nędza…
Jak tak dalej pojdzie,
to ja przestanę kupować książki i prasę (kupa forsy zaoszczędzona), bo i tak nic lepszego nigdzie nie znajdę.
P.S. Z tej radości, pójdę sobie może dwa razy zagłosować. A co mi tam, żyje się raz.
Jak tak dalej pojdzie,
to ja przestanę kupować książki i prasę (kupa forsy zaoszczędzona), bo i tak nic lepszego nigdzie nie znajdę.
P.S. Z tej radości, pójdę sobie może dwa razy zagłosować. A co mi tam, żyje się raz.
Jak tak dalej pojdzie,
to ja przestanę kupować książki i prasę (kupa forsy zaoszczędzona), bo i tak nic lepszego nigdzie nie znajdę.
P.S. Z tej radości, pójdę sobie może dwa razy zagłosować. A co mi tam, żyje się raz.
Jak tak dalej pojdzie,
to ja przestanę kupować książki i prasę (kupa forsy zaoszczędzona), bo i tak nic lepszego nigdzie nie znajdę.
P.S. Z tej radości, pójdę sobie może dwa razy zagłosować. A co mi tam, żyje się raz.
Niee, no… Jakaś tam myśl w
Niee, no… Jakaś tam myśl w tym jest. Problem ŁW wynika stąd, że on każde pojęcie czy ideę próbuje wmontować w swoją wizję świata, potraktować jako jej element. Niekiedy wychodzą mu tak karkołomne konstrukcje, że dech zapiera ze zdziwienia. Jakkolwiek nie byłyby poronione… Pamiętam np. Darfur…
Niee, no… Jakaś tam myśl w
Niee, no… Jakaś tam myśl w tym jest. Problem ŁW wynika stąd, że on każde pojęcie czy ideę próbuje wmontować w swoją wizję świata, potraktować jako jej element. Niekiedy wychodzą mu tak karkołomne konstrukcje, że dech zapiera ze zdziwienia. Jakkolwiek nie byłyby poronione… Pamiętam np. Darfur…
Niee, no… Jakaś tam myśl w
Niee, no… Jakaś tam myśl w tym jest. Problem ŁW wynika stąd, że on każde pojęcie czy ideę próbuje wmontować w swoją wizję świata, potraktować jako jej element. Niekiedy wychodzą mu tak karkołomne konstrukcje, że dech zapiera ze zdziwienia. Jakkolwiek nie byłyby poronione… Pamiętam np. Darfur…
Niee, no… Jakaś tam myśl w
Niee, no… Jakaś tam myśl w tym jest. Problem ŁW wynika stąd, że on każde pojęcie czy ideę próbuje wmontować w swoją wizję świata, potraktować jako jej element. Niekiedy wychodzą mu tak karkołomne konstrukcje, że dech zapiera ze zdziwienia. Jakkolwiek nie byłyby poronione… Pamiętam np. Darfur…
Świetny tekst.
Aż żal patrzeć, że pan Łukasz, jak by nie patrzeć tytan intelektu, marnuje się w jakimś tam brukowcu gównianym.
Świetny tekst.
Aż żal patrzeć, że pan Łukasz, jak by nie patrzeć tytan intelektu, marnuje się w jakimś tam brukowcu gównianym.
Świetny tekst.
Aż żal patrzeć, że pan Łukasz, jak by nie patrzeć tytan intelektu, marnuje się w jakimś tam brukowcu gównianym.
Świetny tekst.
Aż żal patrzeć, że pan Łukasz, jak by nie patrzeć tytan intelektu, marnuje się w jakimś tam brukowcu gównianym.
Ja tak samo jak autor
w pracy Nieznalskiej nie widzę nić co by miało kogokolwiek obrażać. Ale u nas tak już jest, ze obrażamy siE często także i bez powodu. Malo tego obrażamy się często w czyimś imieniu. Jestem katolikiem i jeżeli mam się obrazić to zrobię to sama i będę np. bojkotować pania Nieznalską. Naprawdę nie potrzebuję by ktoś to robił za mnie.
Ja tak samo jak autor
w pracy Nieznalskiej nie widzę nić co by miało kogokolwiek obrażać. Ale u nas tak już jest, ze obrażamy siE często także i bez powodu. Malo tego obrażamy się często w czyimś imieniu. Jestem katolikiem i jeżeli mam się obrazić to zrobię to sama i będę np. bojkotować pania Nieznalską. Naprawdę nie potrzebuję by ktoś to robił za mnie.
Ja tak samo jak autor
w pracy Nieznalskiej nie widzę nić co by miało kogokolwiek obrażać. Ale u nas tak już jest, ze obrażamy siE często także i bez powodu. Malo tego obrażamy się często w czyimś imieniu. Jestem katolikiem i jeżeli mam się obrazić to zrobię to sama i będę np. bojkotować pania Nieznalską. Naprawdę nie potrzebuję by ktoś to robił za mnie.
Ja tak samo jak autor
w pracy Nieznalskiej nie widzę nić co by miało kogokolwiek obrażać. Ale u nas tak już jest, ze obrażamy siE często także i bez powodu. Malo tego obrażamy się często w czyimś imieniu. Jestem katolikiem i jeżeli mam się obrazić to zrobię to sama i będę np. bojkotować pania Nieznalską. Naprawdę nie potrzebuję by ktoś to robił za mnie.
@ L.Warzecha
“(…)w charakterystycznym dla tej gazety grafomańsko-pompatycznym stylu, o sprawie rozwodzi się jakaś Dorota Jarecka(…)”
“(…)[Niezlaska] wie ona doskonale, że jej wypociny są dla sporej grupy ludzi obraźliwe(…)”
“(…)została uznana przez grupkę postępaków(…)”
“(…)Rzecz zatem sprowadza się do tego, czy w imię jakichś pokrętnych pseudoartystycznych wywodów można sięgać po obraźliwe dla innych środki wyrazu.(…)”
Tych kilka cytatow pokazuje, jak “wysoki” poziom pan reprezentuje. Aspiruje pan zapewne do pozycji czlowieka kulturalnego, zapewne szanuje pan sam siebie, swoja prace i miejsce, gdzie ja wykonuje. Jednoczesnie obraza pan innych tylko dlatego, ze maja inny niz pan poglad na sztuke. Uzywa pan prostackich okreslen, wywraca rzecz do gory nogami i sprowadza do absurdu. A przy tym wszystkim nie mozna pana zapytac, jak sie maja pana gornolotne przemyslenia do poziomu lam, na ktorych pan publikuje. Zalosne.
2009-06-06 13:19
bryt.bryt
Ta odpowiedź bryt,bryta najbardziej mi się podoba.
Inscenizacja Nieznalskiej jest nie warta minimalnej uwagi. Powiem dlaczego. Ja potrafię to samo zrobić co ona. Potrafi to jeszcze Nowak, Kowalski i tysiące innych ludzi, nawet po szkole zawodowej.
Ktoś kto wytacza jej proces, działa w porozumieniu, w celu rozgłosu i promocji lub jest zapiekłym fanatykiem a do tego pieniaczem sądowym.
Takie inscenizacje albo się ogląda z zachwytem, albo bez zachwytu, albo gdy jest się wierzącym, spokojnie przechodzi dalej.
@ L.Warzecha
“(…)w charakterystycznym dla tej gazety grafomańsko-pompatycznym stylu, o sprawie rozwodzi się jakaś Dorota Jarecka(…)”
“(…)[Niezlaska] wie ona doskonale, że jej wypociny są dla sporej grupy ludzi obraźliwe(…)”
“(…)została uznana przez grupkę postępaków(…)”
“(…)Rzecz zatem sprowadza się do tego, czy w imię jakichś pokrętnych pseudoartystycznych wywodów można sięgać po obraźliwe dla innych środki wyrazu.(…)”
Tych kilka cytatow pokazuje, jak “wysoki” poziom pan reprezentuje. Aspiruje pan zapewne do pozycji czlowieka kulturalnego, zapewne szanuje pan sam siebie, swoja prace i miejsce, gdzie ja wykonuje. Jednoczesnie obraza pan innych tylko dlatego, ze maja inny niz pan poglad na sztuke. Uzywa pan prostackich okreslen, wywraca rzecz do gory nogami i sprowadza do absurdu. A przy tym wszystkim nie mozna pana zapytac, jak sie maja pana gornolotne przemyslenia do poziomu lam, na ktorych pan publikuje. Zalosne.
2009-06-06 13:19
bryt.bryt
Ta odpowiedź bryt,bryta najbardziej mi się podoba.
Inscenizacja Nieznalskiej jest nie warta minimalnej uwagi. Powiem dlaczego. Ja potrafię to samo zrobić co ona. Potrafi to jeszcze Nowak, Kowalski i tysiące innych ludzi, nawet po szkole zawodowej.
Ktoś kto wytacza jej proces, działa w porozumieniu, w celu rozgłosu i promocji lub jest zapiekłym fanatykiem a do tego pieniaczem sądowym.
Takie inscenizacje albo się ogląda z zachwytem, albo bez zachwytu, albo gdy jest się wierzącym, spokojnie przechodzi dalej.
@ L.Warzecha
“(…)w charakterystycznym dla tej gazety grafomańsko-pompatycznym stylu, o sprawie rozwodzi się jakaś Dorota Jarecka(…)”
“(…)[Niezlaska] wie ona doskonale, że jej wypociny są dla sporej grupy ludzi obraźliwe(…)”
“(…)została uznana przez grupkę postępaków(…)”
“(…)Rzecz zatem sprowadza się do tego, czy w imię jakichś pokrętnych pseudoartystycznych wywodów można sięgać po obraźliwe dla innych środki wyrazu.(…)”
Tych kilka cytatow pokazuje, jak “wysoki” poziom pan reprezentuje. Aspiruje pan zapewne do pozycji czlowieka kulturalnego, zapewne szanuje pan sam siebie, swoja prace i miejsce, gdzie ja wykonuje. Jednoczesnie obraza pan innych tylko dlatego, ze maja inny niz pan poglad na sztuke. Uzywa pan prostackich okreslen, wywraca rzecz do gory nogami i sprowadza do absurdu. A przy tym wszystkim nie mozna pana zapytac, jak sie maja pana gornolotne przemyslenia do poziomu lam, na ktorych pan publikuje. Zalosne.
2009-06-06 13:19
bryt.bryt
Ta odpowiedź bryt,bryta najbardziej mi się podoba.
Inscenizacja Nieznalskiej jest nie warta minimalnej uwagi. Powiem dlaczego. Ja potrafię to samo zrobić co ona. Potrafi to jeszcze Nowak, Kowalski i tysiące innych ludzi, nawet po szkole zawodowej.
Ktoś kto wytacza jej proces, działa w porozumieniu, w celu rozgłosu i promocji lub jest zapiekłym fanatykiem a do tego pieniaczem sądowym.
Takie inscenizacje albo się ogląda z zachwytem, albo bez zachwytu, albo gdy jest się wierzącym, spokojnie przechodzi dalej.
@ L.Warzecha
“(…)w charakterystycznym dla tej gazety grafomańsko-pompatycznym stylu, o sprawie rozwodzi się jakaś Dorota Jarecka(…)”
“(…)[Niezlaska] wie ona doskonale, że jej wypociny są dla sporej grupy ludzi obraźliwe(…)”
“(…)została uznana przez grupkę postępaków(…)”
“(…)Rzecz zatem sprowadza się do tego, czy w imię jakichś pokrętnych pseudoartystycznych wywodów można sięgać po obraźliwe dla innych środki wyrazu.(…)”
Tych kilka cytatow pokazuje, jak “wysoki” poziom pan reprezentuje. Aspiruje pan zapewne do pozycji czlowieka kulturalnego, zapewne szanuje pan sam siebie, swoja prace i miejsce, gdzie ja wykonuje. Jednoczesnie obraza pan innych tylko dlatego, ze maja inny niz pan poglad na sztuke. Uzywa pan prostackich okreslen, wywraca rzecz do gory nogami i sprowadza do absurdu. A przy tym wszystkim nie mozna pana zapytac, jak sie maja pana gornolotne przemyslenia do poziomu lam, na ktorych pan publikuje. Zalosne.
2009-06-06 13:19
bryt.bryt
Ta odpowiedź bryt,bryta najbardziej mi się podoba.
Inscenizacja Nieznalskiej jest nie warta minimalnej uwagi. Powiem dlaczego. Ja potrafię to samo zrobić co ona. Potrafi to jeszcze Nowak, Kowalski i tysiące innych ludzi, nawet po szkole zawodowej.
Ktoś kto wytacza jej proces, działa w porozumieniu, w celu rozgłosu i promocji lub jest zapiekłym fanatykiem a do tego pieniaczem sądowym.
Takie inscenizacje albo się ogląda z zachwytem, albo bez zachwytu, albo gdy jest się wierzącym, spokojnie przechodzi dalej.