Sprawa dojrzała do zamęścia, jeśli wolno nazwać rzecz po imieniu posługując się terminologią Pana Chyły.
Sprawa dojrzała do zamęścia, jeśli wolno nazwać rzecz po imieniu posługując się terminologią Pana Chyły.
A skoro dojrzała, to należało przestać już podsyłać sobie: sprośne dowcipy, co bardziej pikantne filmiki tylko dla dorosłych (w razie czego służę linkiem, nie będę gorsza niż Koleżanki), komentarze do tych dzieł i sugestie transkrypcji od promotorów do terminatorów.
Sami widzicie, że zrobiło się poważnie, a w takich przypadkach i decyzje muszą zapadać poważne.
Na tym etapie wyłonił się problem adaptacji do środowiska.
Ludzie w małych miasteczkach, w kamienicach, żyją jak jedna rodzina. Wiedzą kto co je na obiad, kiedy teściowa odwiedza sąsiada oraz kiedy sąsiadka ma okres i należy zrezygnować z wizyty.
Miło, rodzinnie, swojsko.
W takie środowisko miał wejść Ireczek. Jasna rzecz, że to właśnie przychylna opinia sąsiadów była podstawowym warunkiem przyjęcia oświadczyn przez Irenkę.
Bo i ona, jak większość kobiet, bardziej ceniła sobie w tych sprawach zdanie sąsiadów niż rodziny.
Przez ten tor przeszkód Ireczek musiał przejść, by zaistnieć jako stały sublokator Irenki.
W zasadzie nie była to dla niego żadna nowość, we Włoszczowej takie obyczaje też były kultywowane. Przechodził więc przez to wielokrotnie z dobrym, żeby nie powiedzieć doskonałym, rezultatem.
W dwa dni się uwinę – pomyślał – i drzwi do raju stoją otworem.
Czy to z racji wieku, przesilenia wiosennego, czy serwowanych mu przez Irenkę wymyślnych i wyczerpujących testów przedwstępnych, nasz Irek, po kolejnych odwiedzinach kolejnych sąsiadów, markotniał coraz bardziej. I takoż opadał z sił. Witalnych.
Dziwne, bo wizyty były niemal identyczne jak te we Włoszczowej i powtarzały się wg tego samego scenariusza.
W drzwiach witał go gospodarz – uśmiechnięty, serdeczny, z obiema rekami wyciągniętymi do uścisku. Pełnoletnie niewiasty zerkały zza jego ramienia pilnie lustrując urodziwą sylwetkę Ireczka. Może nieco dłużej ich ciekawość koncentrowała się na okolicach krocza, ale też przy tym modelu Wranglerów, w którym krocze wypada na wysokości kolan, takie spojrzenia były w pełni uzasadnione. Krój wzbudzał podziw.
Zwróćcie uwagę, że wizualna strona wizyty przygotowana była perfekcyjnie. Własnoręcznie wypracowany PR działał bezbłędnie.
Dalszy przebieg sprawdzianu też był typowy. Sąsiad prowadził do kuchni, na stole pojawiała się połówka, zza drzwi zerkały niewiasty głośno analizując unikalny krój spodni.
Gospodarz zwykle zadawał fundamentalne pytanie : czy Przyszły Sąsiad potrafi wypić setkę duszkiem?
Irek był abstynentem. Nigdy nie wypijał więcej niż pół litra dziennie, więc takie podejście do sety wzbudzało w nim odrazę. Wzbudzało, ale nie pozwalał sobie na nic ponad nią. Wypijał, zakąszał i oczekiwał na dalsze wyzwania. Słusznie, bo następowały.
Po spożyciu powitalnej połówki Ireczek przechodził w ręce kobiet, a te ze zwykłą w takich sytuacjach monotonnością penetrowały walory i sprawdzały możliwości Ireczka.
Wypadał dobrze, jako że był stworzony do konwersacji z damami. I nie tylko konwersacji, chociaż tylko z damami.
Kiedy obiegówka spęczniała od pozytywnych ocen i Ireczek mógł już zapukać do drzwi Irenki, wybuchła awantura na całą kamienicę.
Okazało się bowiem, że wprawdzie w kwestiach seksualnych był nasz bohater bezbłędny, jednak w sprawach uczuciowych już do doskonałości było mu daleko.
Pewnie to alkohol sprawił, że podczas testów nie tylko dopieszczał swoje egzaminatorki, ale w znacznie większej ich liczbie zakochiwał się na umór. Jeszcze liczniejszą grupę stanowiły te niewiasty, którym się po prostu oświadczał. Te ostatnie, nawet jeśli były mężatkami, oświadczyny przyjmowały, ochoczo akceptowały i rychtowały się do ożenku.
I to one zrobiły dziką awanturę wykrzykując, że Ireczek w życiu nie będzie partnerem Irenki, chyba że po ślubie. Po bliżej nieokreślonej liczbie zaślubin Ireczka z bliżej nieokreśloną liczbą mężatek.
Irenka, postać cnotliwa nad podziw, zsolidaryzowała się z gronem awanturujących się dam oświadczając, że ona też chętnie użyczy swoich wdzięków drogiemu Ireczkowi, ale po ślubie.
Sami widzicie Kol. i Kol., że jak ktoś ma pecha, to upieprzy się jak dziki, a gdy przyjdzie do ślubu to nie może, ze względu na nadmiar narzeczonych.
I tak zacementowało Ireczka w miasteczku Irenki, gdzie do dziś przebywa w abstynencji seksualnej oczekując na ożenki.
Przechlapane.
Ireczka z Włoszczowej peregrynacje i liczne perypetie na wyboistej drodze ku lepszemu zakolegowaniu się z Irenką
Reklama
Reklama
żmudny proces
Znam problem, od lat chadzam w podobnej sprawie do starej kamienicy. Psy za mijanymi drzwiami coraz rzadziej szczekają, ale do oswojenia mieszkańców sporo mi jeszcze brakuje.
żmudny proces
Znam problem, od lat chadzam w podobnej sprawie do starej kamienicy. Psy za mijanymi drzwiami coraz rzadziej szczekają, ale do oswojenia mieszkańców sporo mi jeszcze brakuje.
żmudny proces
Znam problem, od lat chadzam w podobnej sprawie do starej kamienicy. Psy za mijanymi drzwiami coraz rzadziej szczekają, ale do oswojenia mieszkańców sporo mi jeszcze brakuje.