Nie unikam bieżą
Nie unikam bieżących hitów, ale sól drogowa w „polędwicy” sopockiej jakoś nie robi na mnie wrażenia, obawiam się, że jest to jeden z najmniej szkodliwych komponentów. Coś tam obiło mi się o uszy, że prezes znów chlapnął, nawet nie sprawdzam co, wystarczy, że przeczytałem tytuł artykułu Migalskiego, aby wiedzieć, że powiedział prawdę tylko brzydką. Zatem prezes i Migalski tym bardziej odpada. Zakochane po uszy małżeństwo, którego żadna śmierć dziecka nie rozłączy, co najwyżej zmieni strategię medialną i wersję zdarzeń, przeprowadza się w nowe miejsce, by zacząć od nowa. Błagam, niech doktor Środa, pasjonatka Szczuka i felietonistka Czubaszek wyjaśnią raz jeszcze, tej bez pamięci zakochanej parze, że nie warto mieć dzieci i poproszą księdza Bonieckiego, żeby nauczał jak się przed dziećmi zabezpieczyć. Byłby z tego hit, niestety nic poza rozpaczliwie wyrażonym apelem nie mam w tej sprawie do dodania, być może dobry Bóg sprawi, że jakiś niemy świadek przyniesie do policji i prokuratury nagranie, wówczas uda się wyjaśnić sprawę, bo póki co kpi się ze sprawy. Do Hollywood pojechała Żydówka Holland, która zrobiła wiele dla poprawy wzajemnych relacji narodów o trudnych charakterach. Udało się Holland pokazać przekrój społeczny i okazuje się, że w przedwojennym polskim Lwowie diaspora składała się z samych profesorów matematyki, lekarzy, prawników i wybitnych pisarzy,. Z kolei polscy autochtoni zajmowali się prewencją w granatowych mundurach, prowadzili szynki ze chrzczoną wódką i w ogóle zajmowali się drobnym handlem, w tym handlem Żydami. Pani reżyser prócz wiernego oddania prawdy społecznej tamtych czasów, udało się nie znaleźć ani jednego żydowskiego karczmarza, właściciela lombardu, czy też krawca. Za to udało się odnaleźć jednego polskiego szmalcownika, który wprawdzie był zawistnym katolikiem, ale jak usłyszał polską piosenkę, we wzruszającym wykonaniu żydowskiej dziewczynki, serduszko mu zmiękło i poprowadził Żydów przez kanały niczym Mojżesz, czyli bezinteresownie, a nawet z poświęceniem.
Być może będzie hit, ale dopiero wtedy się tym hitem zajmę, na moje oko ten wybitnie zrobiony pod Oscary i lokalne polityczne zapotrzebowanie film, niestety nie ma wielkich szans. Po pierwsze oni tam w Ameryce zarabiają nieco inaczej i muszą uważać, po 40 latach zdecydowali się poruszyć temat, były już dwie nagrody dla żydowskich reżyserów: Polański i Spielberg, a temat trzeba oszczędzać. Po drugie jest Iran, wybitniejsze zamówienie i wybitniejsze dzieło, bardziej potrzebne pod aktualne potrzeby. Gdy się całą Ameryka, a z nią reszta świata dowie, że demony nie śpią i na biedne kibuce spadną atomowe, wysadzane brylantami atomowe rakiety fanatyków islamskich, wyprodukowane za brudne pieniądze z ropy naftowej, będzie można przeprowadzić humanitarne i precyzyjne naloty dywanowe. Świat zostanie uratowany przed okrutnym reżimem zagrażającym najbardziej pokojowemu państwu na półwyspie Synaj. Oczywiście przemawia przeze mnie zawiść, nienawiść i szczekanie psa ogrodnika, którym nie przejmuje się karawana, jestem pewien, że karawana pójdzie dalej. Za to sam, drogą eliminacji hitów, daleko chyba nie zajdę, a właściwie już stoję w miejscu i musiałbym zawracać do nudnych tematów wiecznie aktualnych, tylko kto ma jeszcze siłę o tym wszystkim, pamiętać albo chociaż czytać?
Boję się, że nie ma chętnych i wcale się temu nie dziwę, z każdego ważnego tematu i wiecznie aktualnego, udało się obecnej ekipie rządzącej zrobić przeciętny kabaret. Wprawdzie na siłę dałoby się zrobić hit z najnowszego skeczu Tuska pod tytułem: „Premier Tusk poznaje swoich ministrów”, ale jakoś nie mam nastroju do analizowania tego rodzaju kawałów. Z drugiej strony na tym bezrybiu popełniam grzech, odrzucając choćby takiego raka jak jutrzejszy poranek zapoznawczy z minister Muchą. To jutro ma być? Nie wiem w jakim obecnie ideologicznym i duchowym nastroju jest Tusk, ale gdyby w tym tygodniu nie był nowoczesnym liberalnym ateistą, tylko przeciętnym prostym robotnikiem z dwunastoma zawodami, wierzącym w Boga socjalistą, to niech się pomodli, za Agnieszkę Holland, bo Agnieszki Radwańskiej raczej będzie mało. Inna rzecz, że przecież po spotkaniu Tuska z Pawlakiem nastąpił przełom w polskiej interpretacji poezji, okazało się, że Waldemar Pawlak mówiąc o braku zaufania do państwowej emerytury wyrażał najgłębsze zaufanie do ZUS. W ogóle się nie zdziwię, jeśli po spotkaniu z minister Muchą ktoś beknie za dobór drużyn w Superpucharze i padnie obietnica, że w sierpniu wyjadą na lód zespoły trzeciej hokejowej ligi. Przepraszam najmocniej, że nie udało mi się znaleźć hitów, ale jest trochę przebojów wszechczasów i kawałków w poczekalni.
PS Proszę i dziękuję.
o niczym
Holland dostanie Oskara jak beda dwie niedziele w kupie
o niczym
Holland dostanie Oskara jak beda dwie niedziele w kupie
o niczym
Holland dostanie Oskara jak beda dwie niedziele w kupie
Dwie rzeczy się wyjaśniły
film ,,zrobiony na światowym poziomie” nie dostał Oscara. No i wiadomo, wreszcie. dlaczego polskie ,,drogi” są białe i oblodzone, podczas gdy za jedną miedzą i drugą – są czarne. Sól poszła do kiełbasy. Razem z ogonami, racicami i Bóg wie czym jeszcze…
Dwie rzeczy się wyjaśniły
film ,,zrobiony na światowym poziomie” nie dostał Oscara. No i wiadomo, wreszcie. dlaczego polskie ,,drogi” są białe i oblodzone, podczas gdy za jedną miedzą i drugą – są czarne. Sól poszła do kiełbasy. Razem z ogonami, racicami i Bóg wie czym jeszcze…
Dwie rzeczy się wyjaśniły
film ,,zrobiony na światowym poziomie” nie dostał Oscara. No i wiadomo, wreszcie. dlaczego polskie ,,drogi” są białe i oblodzone, podczas gdy za jedną miedzą i drugą – są czarne. Sól poszła do kiełbasy. Razem z ogonami, racicami i Bóg wie czym jeszcze…
Zastanawia mnie trąbienie
Zastanawia mnie trąbienie wszem i wobec o 100 dniach rządów. Ja tam jestem tylko skromnym inżynierem, ale z moich żmudnych wyliczeń wynika, że Nasz Słońce Peru, rządzi już ponad cztery lata. Czy może mamy liczyć od nowa po każdej zmianie jakiegoś ministra, czy wiceministra? A oczywiście wszystkiemu, co złe są winne poprzednie rządy, od których odcinamy się z całą stanowczością grubą różową linią.
Zastanawia mnie trąbienie
Zastanawia mnie trąbienie wszem i wobec o 100 dniach rządów. Ja tam jestem tylko skromnym inżynierem, ale z moich żmudnych wyliczeń wynika, że Nasz Słońce Peru, rządzi już ponad cztery lata. Czy może mamy liczyć od nowa po każdej zmianie jakiegoś ministra, czy wiceministra? A oczywiście wszystkiemu, co złe są winne poprzednie rządy, od których odcinamy się z całą stanowczością grubą różową linią.
Zastanawia mnie trąbienie
Zastanawia mnie trąbienie wszem i wobec o 100 dniach rządów. Ja tam jestem tylko skromnym inżynierem, ale z moich żmudnych wyliczeń wynika, że Nasz Słońce Peru, rządzi już ponad cztery lata. Czy może mamy liczyć od nowa po każdej zmianie jakiegoś ministra, czy wiceministra? A oczywiście wszystkiemu, co złe są winne poprzednie rządy, od których odcinamy się z całą stanowczością grubą różową linią.
Jak zawsze poruszyłeś w swoim
Jak zawsze poruszyłeś w swoim tekście wiele wątków. Nie sposób w krótkim komentarzu odnieść się do wszystkich. Pozostanę przy jednym.
Cały świat czekał na to, kto dostanie w tym roku Oskary. Napięcie rosło, umiejętnie podsycane przez media. Filmu Agnieszki Holland nie widziałam, tego, z którym przegrał, również. Nie jestem zapewne wyjątkiem. Wśród tych, którzy tu się wypowiadają jest takich jak ja większość.
Nie oglądałam, nie wiem, wypowiedzieć się muszę. Pozostawię z boku dokonania reżyserki, trzykrotnie nominowanej do tej nagrody. Ilu reżyserów, najznamienitszych nie zostało uhonorowanych Oskarem?, co najwyżej, często za swój najsłabszy film, za całokształt?
Uznawany przez wielu za największe osiągnięcie światowego kina “Obywatel Kane” Oskara się nie doczekał. Szmiry wygrywały z arcydziełami. Po szczegóły odsyłam do google.
Oskary, jak Noble i Wybory Miss Świata, kierują się swoją własną, pokrętną, pozornie, logiką.
Wygrywa ten/ta, kto wygrać musi. W tym roku Najlepszym nieanglojęzycznym filmem okazał się film irański. Podobno świetny. Podobno, ale nawet gdyby nie był, wygrać musiał. Taki układ. Na układy nie ma rady.
Jak Holland nie dostanie Oscara, to będzie wojna?
O nie!
Złotego Rycerza dostało typowane przez bukmacherów irańskie „Rozstanie”, dlatego wygrana Asghara Farhadiego nie była dla nikogo zaskoczeniem.
Politycznie poprawny werdykt w czasie gdy media trąbią, że nadciąga wojna, bo Iran… ale my nie jesteśmy waszymi wrogami kochani Irańczycy. Macie Oskara i i w to uwierzcie.
PS: W czasie biegania po sieci przemknął mi przed oczami tekst, że przeciwni uhonorowaniu Oskarem “W ciemności” byli amerykańscy Żydzi. Dlaczego?
Jak zawsze poruszyłeś w swoim
Jak zawsze poruszyłeś w swoim tekście wiele wątków. Nie sposób w krótkim komentarzu odnieść się do wszystkich. Pozostanę przy jednym.
Cały świat czekał na to, kto dostanie w tym roku Oskary. Napięcie rosło, umiejętnie podsycane przez media. Filmu Agnieszki Holland nie widziałam, tego, z którym przegrał, również. Nie jestem zapewne wyjątkiem. Wśród tych, którzy tu się wypowiadają jest takich jak ja większość.
Nie oglądałam, nie wiem, wypowiedzieć się muszę. Pozostawię z boku dokonania reżyserki, trzykrotnie nominowanej do tej nagrody. Ilu reżyserów, najznamienitszych nie zostało uhonorowanych Oskarem?, co najwyżej, często za swój najsłabszy film, za całokształt?
Uznawany przez wielu za największe osiągnięcie światowego kina “Obywatel Kane” Oskara się nie doczekał. Szmiry wygrywały z arcydziełami. Po szczegóły odsyłam do google.
Oskary, jak Noble i Wybory Miss Świata, kierują się swoją własną, pokrętną, pozornie, logiką.
Wygrywa ten/ta, kto wygrać musi. W tym roku Najlepszym nieanglojęzycznym filmem okazał się film irański. Podobno świetny. Podobno, ale nawet gdyby nie był, wygrać musiał. Taki układ. Na układy nie ma rady.
Jak Holland nie dostanie Oscara, to będzie wojna?
O nie!
Złotego Rycerza dostało typowane przez bukmacherów irańskie „Rozstanie”, dlatego wygrana Asghara Farhadiego nie była dla nikogo zaskoczeniem.
Politycznie poprawny werdykt w czasie gdy media trąbią, że nadciąga wojna, bo Iran… ale my nie jesteśmy waszymi wrogami kochani Irańczycy. Macie Oskara i i w to uwierzcie.
PS: W czasie biegania po sieci przemknął mi przed oczami tekst, że przeciwni uhonorowaniu Oskarem “W ciemności” byli amerykańscy Żydzi. Dlaczego?
Jak zawsze poruszyłeś w swoim
Jak zawsze poruszyłeś w swoim tekście wiele wątków. Nie sposób w krótkim komentarzu odnieść się do wszystkich. Pozostanę przy jednym.
Cały świat czekał na to, kto dostanie w tym roku Oskary. Napięcie rosło, umiejętnie podsycane przez media. Filmu Agnieszki Holland nie widziałam, tego, z którym przegrał, również. Nie jestem zapewne wyjątkiem. Wśród tych, którzy tu się wypowiadają jest takich jak ja większość.
Nie oglądałam, nie wiem, wypowiedzieć się muszę. Pozostawię z boku dokonania reżyserki, trzykrotnie nominowanej do tej nagrody. Ilu reżyserów, najznamienitszych nie zostało uhonorowanych Oskarem?, co najwyżej, często za swój najsłabszy film, za całokształt?
Uznawany przez wielu za największe osiągnięcie światowego kina “Obywatel Kane” Oskara się nie doczekał. Szmiry wygrywały z arcydziełami. Po szczegóły odsyłam do google.
Oskary, jak Noble i Wybory Miss Świata, kierują się swoją własną, pokrętną, pozornie, logiką.
Wygrywa ten/ta, kto wygrać musi. W tym roku Najlepszym nieanglojęzycznym filmem okazał się film irański. Podobno świetny. Podobno, ale nawet gdyby nie był, wygrać musiał. Taki układ. Na układy nie ma rady.
Jak Holland nie dostanie Oscara, to będzie wojna?
O nie!
Złotego Rycerza dostało typowane przez bukmacherów irańskie „Rozstanie”, dlatego wygrana Asghara Farhadiego nie była dla nikogo zaskoczeniem.
Politycznie poprawny werdykt w czasie gdy media trąbią, że nadciąga wojna, bo Iran… ale my nie jesteśmy waszymi wrogami kochani Irańczycy. Macie Oskara i i w to uwierzcie.
PS: W czasie biegania po sieci przemknął mi przed oczami tekst, że przeciwni uhonorowaniu Oskarem “W ciemności” byli amerykańscy Żydzi. Dlaczego?