Reklama

Ubiegłotygodniowa deklaracja polskiego rządu o  wzroście poziomu zadłużenia krajowego, wywołała dużą falę krytyki i jak najbardziej uzasadnionych obaw co do możliwości spłaty tego długu w przyszłości. Skąd rząd weźmie pieniądze na jego spłatę? Uważam, że najgorszym pomysłem byłaby podwyżka podatków (VAT, PIT, CIT), gdyż jak pokazuje doświadczenie, takie decyzje powodują tylko drastyczny spadek dochodów państwa, o czym pisałem poprzednio. Natomiast najlepszym sposobem rozwiązania tego problemu byłyby działania rządu stymulujące rozwój krajowej gospodarki.
Istnieje wprost proporcjonalna korelacja pomiędzy dochodami podatkowymi rządu a nominalnym Produktem Krajowym Brutto. Rząd w postaci podatków pobiera pewien procent wartości krajowego PKB. Jaka to część – to zależy od wielu czynników, szczególnie od sytuacji gospodarczej danego kraju. Wskaźnik ten nie jest stały, obecnie w Japonii kształtuje się na poziomie 10%. Spadek bądź wzrost nominalnego PKB automatycznie powoduje, że część osób i przedsiębiorstw płaci większe podatki, mniejsze, bądź też ich wcale nie płaci. Oczywiście bezrobotni oraz przedsiębiorstwa notujące stratę podatków dochodowych nie płacą. Wzrost bezrobocia oznacza dla budżetu spadek poziomu dochodów podatkowych.
W czasie recesji lub deflacji, gdy kurczy się poziom nominalnego PKB, coraz większa rzesza ludzi nie płaci podatków, bo zwalniana jest z pracy. Dochody podatkowe rządu spadają wtedy szybciej niż nominalny PKB.
A w drugą stronę, gdy mamy boom gospodarczy, gdy zwiększa się nominalny PKB, rośnie poziom zatrudnienia, rośnie zysk przedsiębiorstw – lawinowo pojawiają się coraz nowe źródła wpłacające do budżetu podatek od swoich dochodów.
W sytuacji zmniejszającego się nominalnego PKB, dochody podatkowe rządu spadają jeszcze szybciej. Jednak z drugiej strony, wzrost nominalnego PKB powoduje znacznie większy, procentowy wzrost dochodów podatkowych rządu. Jest to ruchomy współczynnik „elastyczności” dochodów, który zawsze należy uwzględnić w obliczaniu dochodów podatkowych rządu.
Dochody z podatków = nominalny PKB × stawka podatkowa  x  ruchomy współczynnik
Przyjmuje się, że współczynnik ten podczas deflacji w Japonii wynosi 3-4. Co oznacza, że każdy wzrost nominalnego PKB o 1%, powoduje zwiększenie wpływów podatkowych rządu o 3-4%. Prawdopodobna jest więc możliwość wzrostów przychodów rządu aż o ponad 10%, gdyby udało się doprowadzić do 3% wzrostu nominalnego PKB. I to jest obecnie najwłaściwsza strategia zmierzająca do konsolidacji fiskalnej budżetu. I właśnie w tym celu japoński rząd stymuluje gospodarkę znaczącym bodźcem fiskalnym (inwestycje publiczne). Dzięki temu mają powstać w Japonii nowe miejsca pracy, powinien obniżyć się poziom bezrobocia, a przedsiębiorstwa zachęcony długoterminowymi kontraktami powinny zwiększyć swoje inwestycje. Czyli ostatecznym celem rządu jest wzrost nominalnego PKB.
Innymi słowy: japoński rząd zaciąga nowy dług, aby nabrać zdolności spłaty poprzedniego długu. Co najbardziej istotne: nowy dług nie służy pokryciu bieżących potrzeb, lecz stworzeniu warunków do takiego rozwoju gospodarki narodowej, aby w przyszłości spłata tego zadłużenia była jak najmniej dolegliwa. Nie mogę natomiast oprzeć się irytacji, gdy obserwuję wyłącznie doraźne działania polskiego rządu. Przypomina to gaszenie pożaru kubkiem wody. Albo raczej benzyny, bo obecne „podbieranie” pieniędzy z funduszu rezerwy demograficznej, OFE, itd. spowoduje jeszcze większe obciążenie budżetu w przyszłości. Czyżby politycy nie byli w stanie sięgnąć wyobraźnią dalej niż do następnych wyborów? A może wyznają zasadę „po nas choćby potop”?
Polska gospodarka jeszcze ma szansę na uzdrowienie. A taka Grecja czy Hiszpania, są praktycznie skazane na wegetację, bo utraciły prawo prowadzenia korzystnej dla siebie polityki pieniężnej na rzecz Europejskiego Banku Centralnego. A z Brukseli jakoś żaden głos nie deklaruje pomocy kosztem własnego dobrobytu…
 

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. co do nabierania zdolnosci
    co do nabierania zdolnosci splaty starych dlugow to obawiam sie, ze dla wiekszosci wzorem postepowania w takich sytuacjach jest Herod Agryppa, ktory mawial, ze gdy za mlodych czasow bieda zaczynala zagladac mu w oczy i wierzyciele byli coraz bardziej natarczywi, zawsze wyskrobal kilka sztuk zlota na nowy pierscien i buty z zakreconymi noskami, co polepszalo jego wyglad i pozwalalo mu zaciagac nowe dlugi. A gdy w koncu nie bylo od kogo juz pozyczac, wtedy zwykle znikal z miasta…

  2. co do nabierania zdolnosci
    co do nabierania zdolnosci splaty starych dlugow to obawiam sie, ze dla wiekszosci wzorem postepowania w takich sytuacjach jest Herod Agryppa, ktory mawial, ze gdy za mlodych czasow bieda zaczynala zagladac mu w oczy i wierzyciele byli coraz bardziej natarczywi, zawsze wyskrobal kilka sztuk zlota na nowy pierscien i buty z zakreconymi noskami, co polepszalo jego wyglad i pozwalalo mu zaciagac nowe dlugi. A gdy w koncu nie bylo od kogo juz pozyczac, wtedy zwykle znikal z miasta…