O Radku Sikorskim jako kandydacie na sekretarza generalnego NATO pierwsze zaczęły pisać gazety zagraniczne. Na przemian, dając mu szanse duże lub niewielkie. Radek szedł w zaparte.
O Radku Sikorskim jako kandydacie na sekretarza generalnego NATO pierwsze zaczęły pisać gazety zagraniczne. Na przemian, dając mu szanse duże lub niewielkie. Radek szedł w zaparte. Czekał na głos Wielkich. Odezwali się ci z Europy. Nie Radek, tylko premier Danii Anders Fogh Rasmussen. Skądinąd dobrodziej, który pomógł wepchnąć nas do Unii Europejskiej. Ale Radek czekał nadal. Tym bardziej, że mocarstwo zza oceanem zaczęło przebąkiwać o innym, zaoceanicznym kandydacie. A wiadomo, że gdzie dwóch się bije … Zwyczajowo fucha się należy Europie, co od początku szanse Kanadyjczyka, Petera MacCaya stawiało pod znakiem zapytania. Z kolei Rasmussen, miłośnik wolności słowa i obrazu ciężko się naraził muzułmanom, także tym natowskim w Turcji. W obliczu nowej polityki zagranicznej amerykańskiego prezydenta liczył pewnie biedny Radek, że się Barack Obama ze światem islamu nie będzie chciał konfliktować. No i się przeliczył. Nie wziął pod uwagę, że amerykańskim priorytetem priorytetów jest zupełnie inne otwarcie, na Rosję. A tu Polska ma nadal w opinii Wielkich przechlapane.
Według dobrze poinformowanych żurnalistów kiedy Ameryka ogłosiła, że stawia na Rasmussena Radek był załamany. Od początku kadencji otworzył się przecież na dialog z Rosją. Sławetne „będziemy rozmawiać z taką Rosją jaka jest" wywołało kąśliwe uwagi nie tylko i nie przede wszystkim w gronie obrońców praw człowieka. Pod pręgierzem za prorosyjskość rząd natychmiast postawiła pisowska opozycja. Tym bardziej że za słowami poszły czyny. Polska przestała blokować rozmowy Rosji z Unią, rząd z rezerwą odnosił się do progruzińskiego zaangażowania prezydenta, a niedawno minister Sikorski gotów był nawet rozważyć rosyjskie członkostwo w NATO. I nie pomogło. Czy już w tym momencie nie powinien był podziękować panu prezydentowi i jego zapleczu za zepsucie interesu i z godnością się wycofać?
Kłopot w tym, że nadzieje Polaków cały czasy podsycała … Turcja. Kontredans bowiem trwał. Podobnie jak na wcześniejszych etapach media do końca wysyłały sprzeczne komunikaty. Turcja blokuje kandydaturę Rasmussena. Jest kompromis, Turcja zgadza się na Rasmussena. Sikorski nadal w grze, Turcja grozi wetem przeciw Rasmussenowi.
Na czele polskiej delegacji na szczycie NATO w Baden-Baden i Strasburgu stał prezydent Lech Kaczyński. Kiedy gruchnęła wieść, że Turcja jednak na Rasmussena się nie zgadza, wydawało się oczywiste, że gramy dalej. Przecież pan prezydent nie raz deklarował swoje gorące poparcie dla kandydatury Polaka. No i rzeczywiście gra jeszcze przez parę godzin się toczyła. Ale bez nas. Wygrał Rasmussen, a sowitą nagrodę pocieszenia dostali Turcy. My, choć szans na główną nagrodę pewnie nie mieliśmy, mogliśmy przynajmniej stanąć do przetargu pospołu z Turkami. Pan prezydent miał jednak inne sprawy na głowie. Rękę za Rasmussenem podniósł z pełnym przekonaniem. Kto by się przejmował jakimiś msz-etowskimi sugestiami. A instrukcji jemu, głowie państwa, nikt wydawał nie będzie. Pan premier z kolei grał pierwszego naiwnego. Teraz będzie nam wmawiał, że po brukselskim wybuchu wzajemnej miłości miał prawo liczyć na lojalność. Że inteligent z Żoliborza włączy się w finezyjną grę, którą sobie Donek z Radkiem na jakimś podwórku wymyślili. Że przecież pan prezydent powinien w pół słowa zrozumieć, na czym polega dyplomacja i gdzie leży interes Polski. A pan prezydent znowu zagrał Tuskowi na nosie, bo w żadnego Turka bawić się nie będzie. I już.
Dobry wieczór Nino
Zaraz przeczytam, ale MUSZĘ skomentować tytuł. Genialny! Musisz koniecznie zgłosić to do Akademii Teatralnej jako zadanie dykcyjne dla studentów, wiesz, takie w rodzaju w czasie suszy szosa sucha. Język na pętelkę z kokardką mi się zrobił, jak próbowałam powtórzyć… Nara, idę czytać
co nam zostało, Graz
Co nam zostało? Może chociaż tytuły wymyślac? Wzięłam sobie dzień na przetrzymanie, po wczorajszym burzliwym pożegnaniu Sawy. Ale widzę, że destrukcja portalu postępuje.
No i patrz Pani pożarło
Komentarz napisałam, bo już po lekturze, i wcięło. Szlag mnie po prostu trafił, jak usłyszałam bon mot prezia, że “to nie było stanowisko Polski, tylko rządu”. Powiem Ci, że czytając Twój wpis, od razu pomyślałam o wywiadzie z Giertychem, do którego dałaś link niedawno. Ona naprawdę wie, co mówi. Wszystko się zgadza: każdy element “faktu biologicznego” jest gotów złamać każdą umowę, dla władzy. Bo jakieś tam uzgodnienia z rządem musiały być. A jak nie było, to już dno i siedem metrów mułu pod spodem. Upadek kompletny. “Pudelek” w polityce na całego.
z tego co mówią
Chyba obie strony rżną głupa. Ci od LAK-a grają na braku formalizmu, wmawiają, że ponieważ kandydatura nie została zgłoszona a Rasmussen zapewniał, że polski rząd go popierał, prezio był w prawie. Donek z kolei zakładał, że wiadomo o co biega. Przepływ i charakter "dokumentów" to niuanse, które teraz będą przeciw sobie wygrywać. Jedno jest pewne. Znają siebie jak łyse konie i zrobią wszystko, żeby się wzajemnie wykończyć. Poprzez przekonanie do swoich "racji" opinii.
Dobry wieczór Nino
Zaraz przeczytam, ale MUSZĘ skomentować tytuł. Genialny! Musisz koniecznie zgłosić to do Akademii Teatralnej jako zadanie dykcyjne dla studentów, wiesz, takie w rodzaju w czasie suszy szosa sucha. Język na pętelkę z kokardką mi się zrobił, jak próbowałam powtórzyć… Nara, idę czytać
co nam zostało, Graz
Co nam zostało? Może chociaż tytuły wymyślac? Wzięłam sobie dzień na przetrzymanie, po wczorajszym burzliwym pożegnaniu Sawy. Ale widzę, że destrukcja portalu postępuje.
No i patrz Pani pożarło
Komentarz napisałam, bo już po lekturze, i wcięło. Szlag mnie po prostu trafił, jak usłyszałam bon mot prezia, że “to nie było stanowisko Polski, tylko rządu”. Powiem Ci, że czytając Twój wpis, od razu pomyślałam o wywiadzie z Giertychem, do którego dałaś link niedawno. Ona naprawdę wie, co mówi. Wszystko się zgadza: każdy element “faktu biologicznego” jest gotów złamać każdą umowę, dla władzy. Bo jakieś tam uzgodnienia z rządem musiały być. A jak nie było, to już dno i siedem metrów mułu pod spodem. Upadek kompletny. “Pudelek” w polityce na całego.
z tego co mówią
Chyba obie strony rżną głupa. Ci od LAK-a grają na braku formalizmu, wmawiają, że ponieważ kandydatura nie została zgłoszona a Rasmussen zapewniał, że polski rząd go popierał, prezio był w prawie. Donek z kolei zakładał, że wiadomo o co biega. Przepływ i charakter "dokumentów" to niuanse, które teraz będą przeciw sobie wygrywać. Jedno jest pewne. Znają siebie jak łyse konie i zrobią wszystko, żeby się wzajemnie wykończyć. Poprzez przekonanie do swoich "racji" opinii.
Nie ma prestiżowych stanowisk
ale kandydaturę Eriki udało się zablokować…chwilowo. To jest wspaniała miara polskiej polityki.
Nie ma prestiżowych stanowisk
ale kandydaturę Eriki udało się zablokować…chwilowo. To jest wspaniała miara polskiej polityki.
Nino
Zgrabnie opisane. I zgodnie z tym, co sam odbieram.
dzięki, Godziembo
Mnie śmieszą dociekania rozmaitych komentatorów ws. instrukcji itp. Bo sedno sprawy polega na tym, że chłopaki nie nadają na tej samej fali i prawdopodopodobnie tak bedzie do us… j. Choć, należy przypuszczać, że swoje wzajemne intencje doskonale znają.
Nino
Zgrabnie opisane. I zgodnie z tym, co sam odbieram.
dzięki, Godziembo
Mnie śmieszą dociekania rozmaitych komentatorów ws. instrukcji itp. Bo sedno sprawy polega na tym, że chłopaki nie nadają na tej samej fali i prawdopodopodobnie tak bedzie do us… j. Choć, należy przypuszczać, że swoje wzajemne intencje doskonale znają.
Zbyniu
I to jest samo centro.
Zbyniu
I to jest samo centro.
Lach, Panie J.K.
a) Lach – Polak (używane na Litwie i Rusi) (…) fraz. Strachy na Lachy – próżno kogo straszyć; nie ma się czego bać (…) b) nazwa nadawana przez polskich górali mieszkańcom równin (…) [Witold Doroszewski, Słownik języka polskiego, t. IV. s. 4]. Kopalińskiego też cenię.
Lach, Panie J.K.
a) Lach – Polak (używane na Litwie i Rusi) (…) fraz. Strachy na Lachy – próżno kogo straszyć; nie ma się czego bać (…) b) nazwa nadawana przez polskich górali mieszkańcom równin (…) [Witold Doroszewski, Słownik języka polskiego, t. IV. s. 4]. Kopalińskiego też cenię.
w czym nie są odosobnieni
W czym Górale nie są odosobnieni, bo ja, na przykład, się z nimi solidaryzuję. Można więc przyjąć, że "nizinni Polacy" to Lachy, których (nawet) Turek w łacha może zrobić.
w czym nie są odosobnieni
W czym Górale nie są odosobnieni, bo ja, na przykład, się z nimi solidaryzuję. Można więc przyjąć, że "nizinni Polacy" to Lachy, których (nawet) Turek w łacha może zrobić.
chociaż, Lubiczu
Chociaż względem "naiwności" Donka i Radka, tabloid Dziennik propaguje inną wersję
chociaż, Lubiczu
Chociaż względem "naiwności" Donka i Radka, tabloid Dziennik propaguje inną wersję
@Markizie
Uwielbiam Twoje puenty (z franc. point –y)
@Markizie
Uwielbiam Twoje puenty (z franc. point –y)