Reklama

Dziś jest 96 miesięcznica, symbolika tej daty i liczby jest tak oczywista, że nie będę się do niej w najmniejszym stopniu odnosił. W żadnej uroczystości nie brałem udziału i prawdę powiedziawszy nigdy nie czułem się dobrze w atmosferze religijnego przygnębienia, w której odbywał się comiesięczny rytuał. Doskonale rozumiejąc powody i cel upamiętniających spotkań, jednocześnie wiem, że nie byłbym w stanie w takiej formie przeżywać żałoby, bo to ponad moje psychiczne możliwości.

W żaden sposób nie oceniam uczestników miesięcznic, a na pewno nie poddaję krytyce Ich wrażliwości, po prostu mówię o swoich przeżyciach. Nie potrafiłbym publicznie, pod baczną opieką kamer i w obecności tłuszczy urządzającej „happeningi”, wspominać i czcić pamięć osoby najbliższej i to jest dopiero wstęp do greckiej tragedii bohatera, który przez to wszystko i jeszcze więcej zdołał przejść. Nie wiem na ile celnie odgaduję motywacje Jarosława Kaczyńskiego, ale jedyne co mi przychodzi do głowy to niewypowiedziana przysięga: „wygram tę walkę o pamięć bohaterów i normalną Polskę albo zginę”. Inaczej drogi przez piekło do zwycięstwa wyjaśnić nie umiem. W 2010 roku Jarosław Kaczyński stracił prawie wszystko, brata bliźniaka, bratową, przyjaciół stanowiących trzon partii, którą stworzył i zarządzał, a Matka Jarosława Kaczyńskiego była w tym czasie ciężko chora. Od pierwszego dnia stało się jasne, że smoleńska tragedia będzie początkiem wielkiej politycznej wojny. W drodze do Smoleńska i już na miejscu katastrofy doszło do szeregu barbarzyńskich zachowań, od „pościgu” kolumny Tuska, aż po ciało Prezydenta RP leżące w foli budowlanej pod drzewem.

Reklama

Takich scen nie sposób zapomnieć, zwłaszcza, że Jarosław Kaczyński musiał zidentyfikować ciało brata i bratowej. Nie wiem ilu ludzi potrafiłoby by tę makabrę przeżyć i jeszcze zachować determinację w działaniu, bo trzeba pamiętać, że tylko dzięki stanowczości Kaczyńskiego para prezydencka wróciła do Polski niemal natychmiast, dzień po katastrofie. Później, co trudno sobie wyobrazić, było tylko gorzej. Pogrzeb na Wawelu uruchomił ściek, wodospady ścieków i początek czegoś, co trafnie zostało nazwane „przemysłem pogardy”. W takim “klimacie” i z takim bagażem Jarosław Kaczyński podjął walkę w wyborach prezydenckich, z przeciwnikiem ze ścisłego grona podejrzanych i odpowiedzialnych za tragedię. Przegrał w co najmniej dziwnych okolicznościach i potem został zdradzany przez cały sztab wyborczy, czmychający do obozu wroga.

Po roku od katastrofy opublikowano haniebne raporty radzieckiego MAK i Komisji Millera. W treści pojawiły się ewidentne fałszerstwa i skandaliczne zapisy dotyczące „pijanego generała”, „niedouczonych pilotów”, “bałaganu”. Następna porażka wyborcza w 2011 roku, w wyborach parlamentarnych, po ogłoszeniu raportów i poniżeniu Polski przez Rosję. W tych wyborach ludzie odpowiedzialni za tragedie przed i po katastrofie uzyskują rekordowy wynik wyborczy, a do sejmu wchodzi dzicz wprowadzona przez Palikota. W 2012 roku pojawiają się pierwsze makabryczne informacje o profanacji ciał ofiar katastrofy, na początku 2013 roku umiera matka Jarosława Kaczyńskiego, w 2014 roku porażka w wyborach samorządowych, sfałszowanych w wyjątkowo bezczelny sposób.

Pięcioletnie pasmo nieszczęść, nieustającej pogardy, medialnych nagonek, śledztwo oddane w całości Rosji, państwo polskie działające na rzecz obcego mocarstwa i profanujące śmierć Prezydenta RP. Seria tragedii osobistych i porażek politycznych Jarosława Kaczyńskiego, poczucie bezsilności, głosy z zewnątrz i wewnątrz partii namawiające do złożenia rezygnacji. Rozpaczliwa i beznadziejna walka, przy braku podstawowych narzędzi politycznych, sprzyjających mediów, kapitału, wsparcia ze strony „elit” – beznadzieja. Tak to tragicznie wyglądało i chyba nikt, poza tą garstką, która co miesiąc przychodziła na Krakowskie Przedmieście nie wierzył, że mantra Jarosława Kaczyńskiego się ziści: „Będą pomniki, dojdziemy do prawdy, zwyciężymy”. W pewnym momencie słowa te brzmiały wręcz groteskowo, były przedmiotem wielu kpin i nawet zwolennicy Kaczyńskiego uważali, że to tylko bojowy okrzyk w ramach mobilizacji twardego elektoratu.

Do tego momentu można napisać kilka greckich tragedii i nie jestem w stanie wskazać jednej osoby zdolnej przewidzieć finał, jaki widzimy tu i teraz. W 2015 roku Jarosław Kaczyńskim, który w życiu osobistym stracił wszystko i przetrwał, podwójnie wygrywa wybory, mając do dyspozycji tylko swoją determinację i oddolne wsparcie ludzi. 10 kwietnia 2018 roku na Placu Piłsudskiego staje Pomnik Smoleński i wykpiwane słowa Kaczyńskiego stały się ciałem. Nie znam współcześnie żyjącego człowieka, który byłby w stanie przez to wszystko przejść i osiągnąć tak wielkie zwycięstwo. Można wymyślić 1000 durnych dowcipów, opowiadać 2000 bredni, ale niesamowita prawda jest taka, że Jarosław Kaczyński zwyciężył i co ważniejsze zwyciężyła Polska.

Reklama

30 KOMENTARZE

  1. To ,że Jarosław Kaczyński
    To ,że Jarosław Kaczyński wygrywa widać po ilości jego wrogów ,których mam wrażenie przybywa.
    Z wrogami sobie radzi ,gorzej z byłymi przyjaciółmi …
    Pierwszy raz ,od ośmiu pan Jarosław Kaczyński nie był tak przygnębiony tragedią smoleńską.

  2. To ,że Jarosław Kaczyński
    To ,że Jarosław Kaczyński wygrywa widać po ilości jego wrogów ,których mam wrażenie przybywa.
    Z wrogami sobie radzi ,gorzej z byłymi przyjaciółmi …
    Pierwszy raz ,od ośmiu pan Jarosław Kaczyński nie był tak przygnębiony tragedią smoleńską.

  3. Nawiązując już do tekstu Pana

    Nawiązując już do tekstu Pana Piotra to muszę powiedzieć, że i dziś nie tylko wyjąca czerń platfonsia blisko Grobu Nieznanego Żołnierza ale i niby "swoi" zaistnieli na Placu. W środku pusto, nieliczne wąskie bramki a Warszawiacy na obrzeżach od ulicy Wierzbowej,nagłośnienie placu pod zdechłym Azorkiem. Wogóle nie było słychać Kardynała Nycza i dużej początkowej części wystąpienia Prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Prezydent słyszany był w całości. Początkowy niemrawy aplauz po jego wystąpieniu szybko zastąpiło skandowane imię Antoni.

  4. Nawiązując już do tekstu Pana

    Nawiązując już do tekstu Pana Piotra to muszę powiedzieć, że i dziś nie tylko wyjąca czerń platfonsia blisko Grobu Nieznanego Żołnierza ale i niby "swoi" zaistnieli na Placu. W środku pusto, nieliczne wąskie bramki a Warszawiacy na obrzeżach od ulicy Wierzbowej,nagłośnienie placu pod zdechłym Azorkiem. Wogóle nie było słychać Kardynała Nycza i dużej początkowej części wystąpienia Prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Prezydent słyszany był w całości. Początkowy niemrawy aplauz po jego wystąpieniu szybko zastąpiło skandowane imię Antoni.

  5. Pomniki są ważne, ale prawda

    Pomniki są ważne, ale prawda jest ważniejsza. Przyznaję, że mam już dość pozornych faktów, sugestii i niedomówień. Ekshumacje okreslily przyczyny śmierci pasażerów. Chcę je poznać! Żadne pierdu-pierdu, tylko rzetelny wynik przeprowadzonych ekshumacji.

  6. Pomniki są ważne, ale prawda

    Pomniki są ważne, ale prawda jest ważniejsza. Przyznaję, że mam już dość pozornych faktów, sugestii i niedomówień. Ekshumacje okreslily przyczyny śmierci pasażerów. Chcę je poznać! Żadne pierdu-pierdu, tylko rzetelny wynik przeprowadzonych ekshumacji.

  7. Witam Gospodarza,

    Witam Gospodarza,

    Zgadzam się, że dzisiaj było wielkie zwycięstwo Kaczyńskiego. Jestem przekonany, że największe zwycięstwo jest dopiero przed nim. A także przed nami. Będzie nim PRAWDA, która zdemaskuje prawdziwych wrogów Polski – wewnętrznych i zewnętrznych. 

    A potem będzie DRUGI CUD nad Wisłą…

    pozdrawiam, szperacz

  8. Witam Gospodarza,

    Witam Gospodarza,

    Zgadzam się, że dzisiaj było wielkie zwycięstwo Kaczyńskiego. Jestem przekonany, że największe zwycięstwo jest dopiero przed nim. A także przed nami. Będzie nim PRAWDA, która zdemaskuje prawdziwych wrogów Polski – wewnętrznych i zewnętrznych. 

    A potem będzie DRUGI CUD nad Wisłą…

    pozdrawiam, szperacz

  9. Wszystko to prawda, ale

    Wszystko to prawda, ale niestety jakby nie cała – co skądinąd w niczym nie umniejsza mojego podziwu dla odporności psychicznej JK tudzież czysto ludzkiego współczucia w obliczu tragedii i konfrontacji z niewyobrażalną w normalnym cywilizowanym świecie podłością. Nawiasem mówiąc to z perspektywy czasu mam wrażenie, że ta podłość była bardzo dobrze i profesjonalnie przez kogoś w ogólnych zarysach wyreżyserowana i cynicznie obliczona na psychiczne zniszczenie (to jedna z bardzo wielu spraw do głębokiego zbadania przez nasze służby gdybyśmy takie mieli).

    Wracjąc do tematu to przede wszystkim może niepokoić jak wyjaśnić bijące wręcz po oczach wszystkie okołosmoleńskie zaniechania – czy Prezesem jest tak łatwo manipulować kierując całą jego uwagę na ostatnie chwile lotu i spektakularne wizje najprzeróżniejszych eksplozji czy może chodzi o coś całkiem innego? Bo jeśli łatwo byłoby manipulować w tak osobiście ważnej dla niego kwestii to od razu nasuwa się pytanie w ilu jeszcze sprawach ma to miejsce.

    A generalnie – ja do dzisiaj nie mam jasności co tak naprawdę u Wodza w duszy gra i co Bracia uważali za swoją "misję życia". Takie pytania trzeba sobie niestety zadać bo dla Polski to jest sprawa absolutnie fundamentalna i być może decydująca o naszym być albo nie być na całe lata albo na zawsze.

     

  10. Wszystko to prawda, ale

    Wszystko to prawda, ale niestety jakby nie cała – co skądinąd w niczym nie umniejsza mojego podziwu dla odporności psychicznej JK tudzież czysto ludzkiego współczucia w obliczu tragedii i konfrontacji z niewyobrażalną w normalnym cywilizowanym świecie podłością. Nawiasem mówiąc to z perspektywy czasu mam wrażenie, że ta podłość była bardzo dobrze i profesjonalnie przez kogoś w ogólnych zarysach wyreżyserowana i cynicznie obliczona na psychiczne zniszczenie (to jedna z bardzo wielu spraw do głębokiego zbadania przez nasze służby gdybyśmy takie mieli).

    Wracjąc do tematu to przede wszystkim może niepokoić jak wyjaśnić bijące wręcz po oczach wszystkie okołosmoleńskie zaniechania – czy Prezesem jest tak łatwo manipulować kierując całą jego uwagę na ostatnie chwile lotu i spektakularne wizje najprzeróżniejszych eksplozji czy może chodzi o coś całkiem innego? Bo jeśli łatwo byłoby manipulować w tak osobiście ważnej dla niego kwestii to od razu nasuwa się pytanie w ilu jeszcze sprawach ma to miejsce.

    A generalnie – ja do dzisiaj nie mam jasności co tak naprawdę u Wodza w duszy gra i co Bracia uważali za swoją "misję życia". Takie pytania trzeba sobie niestety zadać bo dla Polski to jest sprawa absolutnie fundamentalna i być może decydująca o naszym być albo nie być na całe lata albo na zawsze.

     

  11. Bardzo ciekawy wątek można

    Bardzo ciekawy wątek można było wyłowić z przemówienia Jarosława Kaczyńskiego – ksiądz Bogdan Bartołd musiał toczyć boje z kurią warszawską o możliwość organizowania mszy w Archikatedrze! Od "zawsze" mówiono, że kard. Nycz to człowiek platformy, ale nawet ja oszołom nie spodziewałem się do czego zdolny jest Nycz. Nycz to oczywiście nie Pieronek, Lemański czy inny Kazek Sowa, ale to także jest człowiek ludzi z ciemnej strony mocy.

    • Obok perypetii Księdza

      Obok perypetii Księdza Prałata w podziękowaniach Prezes wymienił też Księdza Stanisława Małkowskiego będącego solą w oku obecnej kurii warszawskiej. Prezes stopniując napięcie, pod Pałacem dobitnie podziękował Antoniemu Macierowiczowi a na Placu Ojcu Dyrektorowi, Radiu Maryja i Telewizji Trwam, "wolne media" ledwo wspominając. 

  12. Bardzo ciekawy wątek można

    Bardzo ciekawy wątek można było wyłowić z przemówienia Jarosława Kaczyńskiego – ksiądz Bogdan Bartołd musiał toczyć boje z kurią warszawską o możliwość organizowania mszy w Archikatedrze! Od "zawsze" mówiono, że kard. Nycz to człowiek platformy, ale nawet ja oszołom nie spodziewałem się do czego zdolny jest Nycz. Nycz to oczywiście nie Pieronek, Lemański czy inny Kazek Sowa, ale to także jest człowiek ludzi z ciemnej strony mocy.

    • Obok perypetii Księdza

      Obok perypetii Księdza Prałata w podziękowaniach Prezes wymienił też Księdza Stanisława Małkowskiego będącego solą w oku obecnej kurii warszawskiej. Prezes stopniując napięcie, pod Pałacem dobitnie podziękował Antoniemu Macierowiczowi a na Placu Ojcu Dyrektorowi, Radiu Maryja i Telewizji Trwam, "wolne media" ledwo wspominając.