Wiem, że m
Wiem, że mało oryginalnie i daje tandetą, jednak nie umiem się powstrzymać przed żarcikiem w stylu śmieszne nazwisko. Jarosław Papeteria-Kaczyński, tak mi się ciśnie na usta, że zaryzykuję ten zgrany dowcip, kpiący z nazwiska. Tym bardziej mi trudno, że dziś, zresztą jak co dzień, siedzę przed TV i oglądam z politycznych wydarzeń wszystko jak leci, cały pakiet. Czynię tak z coraz większym poświęceniem i obrzydzeniem, ale prowadząc ten interes i nawet biorąc za to pieniądze, jak się komuś zechce kliknąć w reklamę, czuje się zobowiązany. Nie zapomniałem napisać dlaczego mi trudno z prezesa drwić, już piszę, dygresja nie jest tak naprawdę dygresją, ale skalą nędzy tego co widzę. Trudno mi drwić, ponieważ jedyną rzecz jaką obejrzałem bez większego bólu, to właśnie wystąpienie prezesa Papeterii-Kaczyńskiego w Siedlcach. Wcale nie żartuję, mowę prezes miał naprawdę niezłą, wprawdzie ja większość tych głoszonych tez słyszałem i między tymi tezami pojawiały się taki michałki, jak „niezależne katolickie media”, ale całość naprawdę przyzwoita. Przyzwoita, bo polityczna. Już widzę ten grymas na twarzy. Jak to przyzwoita? Polityczna i przyzwoita? A tak! Trzeba pamiętać, że to co słyszymy na co dzień i uważamy za politykę, żadną polityką nie jest, nawet publicystyką polityczną nie jest. Jest jakie jest i właśnie z tego powodu nie da się na to patrzeć.
Prezes nawijał jak polityk, w dodatku jak polityk, który ma koncept….Nie, nie żartuję i żadnego frontu nie zmieniam, przeciwnie. Mowa prezesa była polityczna, była konkretna, ciekawa, jako wizja jest mi bliska, ale już DOŚĆ. Dość panie prezes Papeteria-Kaczyński. Więcej nie będzie, żadnych złudzeń. Ja tę mowę słyszę już, któryś raz i słysząc nie nudzę się nawet, ponieważ w mowie wiele dobrych projektów znajduję, jednak wiem jak te projekty się skończą. Wystarczy dwa słowa do ucha od kolegi Kurskiego, wystarczy jedno zdanie Pitery, albo Niesiołowskiego i już szlag trafia wszystko, łącznie z moją naiwnością. Nic z tego panie prezes, miałeś prezes swoje szanse na zrealizowanie tego co klepiesz i tylko klepiesz. Tak to niestety bywa, że są ludzie, którzy noszą w sobie wielkie wizje, ale nigdy ich nie zrealizują, ponieważ nie są w stanie przeskoczyć własnej małości. Jarosław Papeteria-Kaczyński jest dokładnie takim człowiekiem, gdyby był choć w połowie tak wielkim człowiekiem, jak odważne i trafne są jego oceny i wizje, byłbym spokojny. Rzecz w tym, że proporcje, a dokładniej rzecz ujmując dysproporcje między wielkością tego co Papeteria-Kaczyński mówi i robi są jak jeden do 10, w optymistycznej wersji. W realnej ocenie jak jeden do 100.
Wielka wizja, a potem zabawy w kisielu z Lepperem, z Palikotem, jakieś polowania na drobnych z układu typu Blida, czy inna blond-idiotka z sekretariatu Schetyny, poderwana na furę i żel. Wielka wizja, a potem trach list: do narodu, do Tuska, do członków partii, do zdrajców, do patriotów. Wizja, a potem megafon, pochodnia, znicz, krypta i baby z chlebem z „Któryś za nas cierpiał rany”. Wielka wizja i bach, dać się wydmuchać przez byle absolwentkę zootechniki i rudego najlepszego piłkarza wśród historyków. Wielka wizja i tandetny zamordyzm w najgorszym peerelowskim stylu. Wielka wizja i potem wrzutki z butami, rozwodem Dorna, Macierewicz na Kapitolu. Wielka wizja i obrzydliwe, instrumentalne pomiatanie pamięcią brata, w teledysku zalatującym Kurskim i pedałami z Kanady. Tak się to w koło Jarosławie przeplata i dlatego KONIEC. Koniec gwarancji i alibi dla Tuska, panie prezesie Papeteria-Kaczyński. Mnie już nie interesuje buława niesiona w tornistrze. 60 lat i ciągle tornister, w dodatku miast do szkoły, non stop do piaskownicy.
Każdy kto weźmie z tej wizji jaką prezes nosi w tornistrze choćby połowę, ale do tego dołoży swoją skuteczność ma moje błogosławieństwo. Każdy kto zniweluje dysproporcje między wizjami i własną małością, ma moje błogosławieństwo. Na zabawę w ciuciubabkę już nie mam ochoty, na znoszenie nastrojów i charakteru, na brak zrozumienia czym jest i jak się porywa współczesny świat. Szkoda czasu dla pana, prezesie Papeteria-Kaczyński, nic już z pana nie będzie, a wizja, czy też po prostu pomysł nie jest w sumie autorski, taki pomysł nosi niemal każdy kto ma oczy i rozum. Niech biorą pomysły ludzie, którzy wiedzą, że od wizji do realizacji jest jeszcze kilka etapów, w tym najważniejszy, zwany SUTECZNOŚĆ. Ogólnie zwany skuteczność, ale w tym szczególnym przypadku skuteczność polityczna. Nie można wizji powierzać człowiekowi, którego może rozegrać byle blondynka z TV i kopacz z okręgówki. Realizacja Jest Najważniejsza!
Do łez się uśmiałem. Też słuchałem prezesa na lokalnej
konwencji w Gorzowie. Był jakby z innego świata – wyluzowany,kompetentny. Aż napisałem ,,że wiadomości o jego smierci (politycznej) przedwczesne”. No ale zaraz wziął ,,megafon” i zrobił imprezę plenerową .
U tych co twardo stoją tam , gdzie prezes – wre dyskusja. Ile razy Kluzik się spotkała z Palikotem a kiedy Poncyljusz. I , że to ich całkowicie pogrąża. Że to spisek PO.
Że też nikt się nie martwi co zostanie po wykryciu następnego spisku? Ja prorokowałem sekretarkę z prezesem , a to będzie gorzej : prezes , vice plus Błaszczak z Kuchcińskim.
🙂
Partia Przyjaciół Piwa już była
Zaistniała, bo dla wielu ludzi nie było sensownego wyboru.
Ale chyba już nie tym razem…
Partia Przyjaciół Piwa ukazała całą nędzę polskiego
peerelu 2 i 1/2 . Założył ją Janusz Rewiński ale wkrótce został ,,zdetronizowany” przez SB-ków i byłych milicjantów,którzy przyłączyli ją do sld. Następnie wywalony ze ,,swojej” partii. Od tamtej pory Rewiński powiększył grono ,,prawicowo-liberalnych oszołomów”.
To chyba już stała tendecja
że politycy którzy odchodzą lub odeszli robią się wyluzowani i kompetentni. Aczkolwiek u tego pacjenta możemy też podejrzewać to co sam nam niedawno już objawił – środki z NFZ.
Do łez się uśmiałem. Też słuchałem prezesa na lokalnej
konwencji w Gorzowie. Był jakby z innego świata – wyluzowany,kompetentny. Aż napisałem ,,że wiadomości o jego smierci (politycznej) przedwczesne”. No ale zaraz wziął ,,megafon” i zrobił imprezę plenerową .
U tych co twardo stoją tam , gdzie prezes – wre dyskusja. Ile razy Kluzik się spotkała z Palikotem a kiedy Poncyljusz. I , że to ich całkowicie pogrąża. Że to spisek PO.
Że też nikt się nie martwi co zostanie po wykryciu następnego spisku? Ja prorokowałem sekretarkę z prezesem , a to będzie gorzej : prezes , vice plus Błaszczak z Kuchcińskim.
🙂
Partia Przyjaciół Piwa już była
Zaistniała, bo dla wielu ludzi nie było sensownego wyboru.
Ale chyba już nie tym razem…
Partia Przyjaciół Piwa ukazała całą nędzę polskiego
peerelu 2 i 1/2 . Założył ją Janusz Rewiński ale wkrótce został ,,zdetronizowany” przez SB-ków i byłych milicjantów,którzy przyłączyli ją do sld. Następnie wywalony ze ,,swojej” partii. Od tamtej pory Rewiński powiększył grono ,,prawicowo-liberalnych oszołomów”.
To chyba już stała tendecja
że politycy którzy odchodzą lub odeszli robią się wyluzowani i kompetentni. Aczkolwiek u tego pacjenta możemy też podejrzewać to co sam nam niedawno już objawił – środki z NFZ.
Nie rozumiem tej “papeterii”.
Nie rozumiem tej “papeterii”.
Nie rozumiem tej “papeterii”.
Nie rozumiem tej “papeterii”.
Ale ja wiem co to jest
Ale ja wiem co to jest papeteria, cały tekst uważam za dobre podsumowanie, ale za mało dziś wypiłem żeby wejść na ten poziom abstrakcji na którym prezes jest papeterią.
Odebrałam to określenie jako:
Odebrałam to określenie jako: Jarosław Kaczyński-Papeteria, bo pisze listy DO. Dużo listów, dlatego papeteria.
Co poeta miał na myśli wie tylko poeta.
No tak, to w sumie nie trudne
No tak, to w sumie nie trudne do skojarzenia, dziękuję Jasmine.
Ale ja wiem co to jest
Ale ja wiem co to jest papeteria, cały tekst uważam za dobre podsumowanie, ale za mało dziś wypiłem żeby wejść na ten poziom abstrakcji na którym prezes jest papeterią.
Odebrałam to określenie jako:
Odebrałam to określenie jako: Jarosław Kaczyński-Papeteria, bo pisze listy DO. Dużo listów, dlatego papeteria.
Co poeta miał na myśli wie tylko poeta.
No tak, to w sumie nie trudne
No tak, to w sumie nie trudne do skojarzenia, dziękuję Jasmine.
W Ameryce zostałby TV-kaznodzieją
i zarabiał miliony. A u nas… eh. Zmarnował się człowiek w polityce.
W Ameryce zostałby TV-kaznodzieją
i zarabiał miliony. A u nas… eh. Zmarnował się człowiek w polityce.