Reklama

Nie wiedział pan Prezydent, czy poprzeć Sikorskiego, to zapytał Rasmussena. Ten się pochwalił poparciem polskiego rządu. I sprawa się stała jasna.

Nie wiedział pan Prezydent, czy poprzeć Sikorskiego, to zapytał Rasmussena. Ten się pochwalił poparciem polskiego rządu. I sprawa się stała jasna. Pozbawiona podobno instrukcji głowa państwa poparła obcego. I już.

Czy coś się stało? Nic. I tak by Sikorski szefem NATO nie został. W świat zaś poszła kolejna odsłona polskiego komediodramatu odgrywanego w konwencji czeskiego filmu ?Nikt nic nie wie?. Albo przeciwnie. Wiadomo, że wystarczy odpowiednio poinformować jedną z dwóch głów. Ona wówczas zrobi dokładnie tak aby się drugiej nie marzyła jakaś wyższość. A w ogóle wykluczy wszelkie ewentualne ustępstwa za uzyskanie polskiej zgody. Na cokolwiek.

Reklama

Mocno wygląda na to, że premier Tusk otrzymał od prezydenta prztyczek w nos za numer z finansowaniem partii politycznych, wykręcony jego bratu w sejmie. Tam się PiS pokazał jako bezwzględny a sprytnie od źródła odstawiony pożeracz państwowych subwencji, to tu musi pokazać, że od niego jednak coś zależy. A my wszyscy zapłaciliśmy reputacją. W końcu nic nowego. Nierząd, to nasza specjalność.

I teraz na naszej scenie politycznej mamy reperkusje. Leszek Miller bije brawa Lechowi Kaczyńskiemu za pokazanie, że Sikorski na ?antyrosyjskiej chabecie? nie zajedzie daleko. Jaka wspaniała paralela do filmu o Władysławie Sikorskim, wchodzącym właśnie na ekrany. Też się dał skusić na próbę dosiadania tego samego konia? Zaiste, zasłużona to pochwała naszego prezydenta. I z godnych ust wyrażona.

Paweł Zalewski powiada, że prezydent, nie grając zgodnie z otrzymaną instrukcję (a jednak) na zwłokę, wykluczył swój kraj z gry. Gdyby się bowiem okazało, że turecki opór jest bardzo silny, można by próbować wprowadzić kandydaturę Sikorskiego (a jednak) do rozważań. Nie wiem czy to bezstronna opinia. Prezydent swego czasu Zalewskiemu, w związku z jego niedoinformowaniem w sprawach zagranicznych, znajomość wypowiedział. Może teraz się spotykać ze stronniczą krytyką.

Faktem jest, że nie tylko na własnej ale i na międzynarodowej scenie politycznej gramy rozbieżnie. I podobnie jak autorytet IPN oraz UJ, które zostały zakażone pisowskim ukąszeniem, cierpi od niego reputacja całego kraju. Przeżywamy głęboki kryzys wartości, spowodowany osobistymi obsesjami i emocjami polityków.

No cóż, jak to bystrze zauważył Rymkiewicz, ugryziono nas w dupę.

Reklama

14 KOMENTARZE