Jako dumny prowincjusz, małomiasteczkowy chłopak i zwykły wieśniak wychowany na zapadłym siole, nasłuchałem się prawd ludowych w ilości hurtowej. Prawd się nasłuchałem i życie znam, mnie nikt nie oszuka, mnie wystarczy człowieka pokazać i z miejsca powiem, czy on swojak, czy nie nasz. Pokorne ciele dwie krowy ssie, taką prawdę wyłowiłem, żeby opisać życie Kazimierza. Jaki on tam Kazimierz, teraz on Kazimierz, u nas na wsi był za Kazka. Na wsi Kazek się mówi, a w gminie Kazik. Takich Kazików z razu poznasz, na oczy się rzuca, choćbyś nie patrzył w tę stronę. Te co z miasta moją gorzej, tyle, że przeczytają po jakich książkach kto za jeden Kazek ze wsi. U mnie swojska wiedza, Kazka ze wsi i Kazika z miasteczka znam po imieniu, do szkoły chodziłem. Książkowym trzeba wiedzieć, że małomiasteczkowy Kazik, a tym więcej wiejski Kazek na prowincji jest kimś, z lepszej gliny polepiony przez Pana Boga. Kazek rodzi się w biednej rodzinie i ma do 7 braci i sióstr, kopę ciotek, tuzin wujków. Jest aniołek mamusi, bo od dziecka był grzeczny, służył do mszy, śpiewał na dożynkach. Pani dyrektor oświatowej placówki deleguje Kazka do odczytywania uroczystych apeli, tym sposobem Kazek oswaja się z garniturem.
Gdy Kazek wchodzi do geesowskiego sklepu, wszystkie starsze panie jak na znak kiwają głowami: „Patrz pani jakie to grzeczne dziecko”. Pierwsze „Liwajsy” we wsi miał Kazek, nosił je dumnie, bez marynarki, wpuszczał koszulę w niewymowne, a pasek przeciągał pod naszywką. Dziewuchy oglądały się za Kazkiem i w końcu sołtysówna, wyprzedziła trzecią córkę najbogatszego we wsi rolnika indywidualnego. Wygrała jego i siadała z Kazkiem w pierwszych ławkach głównej nawy. Przyszedł czas i Kazek wyjechał do miasta, dostał walizkę swojskiego jedzenia, matula płakali, jak on się w tym wielkim świecie odnajdzie, ale Kazek szybko nauczył się ssać z automatycznej dojarki. Po latach wraca do wsi, pierwszym we wsi Volkswagenem i wtedy dla całej wsi jest pewne, że: „On to chyba na ministra pójdzie”. A pewnie, że pójdzie i poszedł, służyć jak do mszy, śpiewać jak na dożynkach, wygłaszać apele jak na akademiach. Kazek znajdzie się wszędzie i przy każdym, jest samoukiem, czuje skąd wieje wiatr, jaka fale dalej poniesie i filuterny był zawsze, zalotny taki, niby to żartem, ale swoje robił.
Jak we wsi gadali, tak i się stało. Świat wezwał Kazka na zachód, nie zapomniał poczciwina o chacie pod lasem, tęsknił i z te tęsknoty naszą sobie znalazł dziewuchę, chodź ona już na ichniejszą modłę przerobiona. Pogodził Kazek sołtysa z księdzem, mszę z ludową zabawą i dobrze się ma. Sam jeden we wsi, któren się rozwiódł, ale i za pierwszego gościa jest na plebani, w sołectwie honorowy. Baby z serca kiwały głowami, jak z dawnych lat, w geesowskim sklepie, bo i co tam rozwód, a bo to kto wie jak było. Myli się ten, który niecierpliwie czeka, że Kazkowi noga się powinie. Nie bądźcie takie i próżne wasze złorzeczenia, Kazkowi do śmierci niczego nie braknie. Z gromnicą odnajdzie się u sekretarza, z rozwodem u dobrodzieja, z Armanim między babami, ze swojską kiełbasą w Londynie. Pokorny jest Kazek od dziecka, zje postne i okraszone, każdemu dzień dobry powie, uśmiechnie się, zabierze z przystanku PKS, gdy jedzie VW do miasta. Takiego Kazika ze świeczką szukać, a że czasem co spsoci, to i też nie takie groźne, bo czego to ludzie nie nagadają. Od Kazka wara, Kazek najpiękniejszy w całej wsi.
I Bogu dziękować za takich
I Bogu dziękować za takich Kazików. Człowiek na takiego popatrzy, posłucha i od razu mu lżej – cokolwiek by nie zjadł.
I Bogu dziękować za takich
I Bogu dziękować za takich Kazików. Człowiek na takiego popatrzy, posłucha i od razu mu lżej – cokolwiek by nie zjadł.
I Bogu dziękować za takich
I Bogu dziękować za takich Kazików. Człowiek na takiego popatrzy, posłucha i od razu mu lżej – cokolwiek by nie zjadł.
Dla Kazka nadeszły ciężkie czasy
tylko patrzeć jak porzuci, Krzywoustego, młoda i zdolna poetka Izabela.
A cała jego przygoda z ,,wielkom politykom”, wygląda całkiem inaczej. Skromny nauczyciel z Gorzowa i bogobojny aktywista ZChN-u w najdroższym, na świecie, szwajcarskim kurorcie. W środku sezonu, z całą, liczną, rodziną.
ZChN
Mogę tylko przypuszczać, że ta fotka Kazimierza pochodzi z czasów ZChN 🙂
Miałem nawet wkleić, ale foto
Miałem nawet wkleić, ale foto jest połową biedy, nawet żadną, gorzej ma się całokształt.
Najgorsze, że Kaczor dobrze wiedział
czyim przydupasem jest Marcinkiewicz – ,,skromny nauczyciel z Gorzowa”. A mimo tego, zrobił go premierem. Więc do dzisiaj zbiera ,,owoce” swoich genialnych decyzji.
od pucybuta do bankiera
To ciekawe, czy prosty nauczyciel mógł być aż przydupasem kogoś znacznego?
Miał jednak jako premier jakieś tajemnicze zasługi dla międzynarodowej społeczności skoro został tak obsypany synekurami.
Nie. Nasz ulubiony nauczyciel fizyki
miał niezwykłego promotora. Niezwykle hojnego.
I dalekowzrocznego.
Dla Kazka nadeszły ciężkie czasy
tylko patrzeć jak porzuci, Krzywoustego, młoda i zdolna poetka Izabela.
A cała jego przygoda z ,,wielkom politykom”, wygląda całkiem inaczej. Skromny nauczyciel z Gorzowa i bogobojny aktywista ZChN-u w najdroższym, na świecie, szwajcarskim kurorcie. W środku sezonu, z całą, liczną, rodziną.
ZChN
Mogę tylko przypuszczać, że ta fotka Kazimierza pochodzi z czasów ZChN 🙂
Miałem nawet wkleić, ale foto
Miałem nawet wkleić, ale foto jest połową biedy, nawet żadną, gorzej ma się całokształt.
Najgorsze, że Kaczor dobrze wiedział
czyim przydupasem jest Marcinkiewicz – ,,skromny nauczyciel z Gorzowa”. A mimo tego, zrobił go premierem. Więc do dzisiaj zbiera ,,owoce” swoich genialnych decyzji.
od pucybuta do bankiera
To ciekawe, czy prosty nauczyciel mógł być aż przydupasem kogoś znacznego?
Miał jednak jako premier jakieś tajemnicze zasługi dla międzynarodowej społeczności skoro został tak obsypany synekurami.
Nie. Nasz ulubiony nauczyciel fizyki
miał niezwykłego promotora. Niezwykle hojnego.
I dalekowzrocznego.
Dla Kazka nadeszły ciężkie czasy
tylko patrzeć jak porzuci, Krzywoustego, młoda i zdolna poetka Izabela.
A cała jego przygoda z ,,wielkom politykom”, wygląda całkiem inaczej. Skromny nauczyciel z Gorzowa i bogobojny aktywista ZChN-u w najdroższym, na świecie, szwajcarskim kurorcie. W środku sezonu, z całą, liczną, rodziną.
ZChN
Mogę tylko przypuszczać, że ta fotka Kazimierza pochodzi z czasów ZChN 🙂
Miałem nawet wkleić, ale foto
Miałem nawet wkleić, ale foto jest połową biedy, nawet żadną, gorzej ma się całokształt.
Najgorsze, że Kaczor dobrze wiedział
czyim przydupasem jest Marcinkiewicz – ,,skromny nauczyciel z Gorzowa”. A mimo tego, zrobił go premierem. Więc do dzisiaj zbiera ,,owoce” swoich genialnych decyzji.
od pucybuta do bankiera
To ciekawe, czy prosty nauczyciel mógł być aż przydupasem kogoś znacznego?
Miał jednak jako premier jakieś tajemnicze zasługi dla międzynarodowej społeczności skoro został tak obsypany synekurami.
Nie. Nasz ulubiony nauczyciel fizyki
miał niezwykłego promotora. Niezwykle hojnego.
I dalekowzrocznego.