Zza monotonnej ściany rzęsistego deszczu – zupełnie jakby ktoś wyregulował chmury na tę ciągłość – przebijają się głosy ukrytych na poddaszach ptaków – niespokojne w oczekiwaniu na możliwość przelotu
Zza monotonnej ściany rzęsistego deszczu – zupełnie jakby ktoś wyregulował chmury na tę ciągłość – przebijają się głosy ukrytych na poddaszach ptaków – niespokojne w oczekiwaniu na możliwość przelotu nad swoim terytorium?
Monochromatyczność tego poranka rozdzierana jest dodatkowym niepokojem, jakim bez wątpienia jest sygnał kartki pogotowia. Długo jej ostrzegawczy dźwięk dobiega, wydawać by się mogło, z tego samego miejsca.
Przedziera się przez sznury zaparowanych od wewnątrz samochodów uwięzionych w niebotycznych korkach wielkiego miasta.
Tymczasem na tarczy zegara wskazówka sekundnika nieuchronnie odlicza sekundę po sekundzie: obiegłszy trzysta sześćdziesiąt stopni popycha do przodu minutę, ta nie czeka i dodaje kolejne – jedna za drugą.
Czas nie czeka, nie stoi. Gdzieś tam niebłagalnie gaśnie czyjeś życie.
Ktoś z bezsilnie wpatrzonymi oczami w ostatki tchnienia bliskiej osoby zmawia pacierz, wierząc w sprawczą moc opatrzności, że ta może zmienić to co wydaje się być nieuchronne – zatrzymać czas na chwilę, by dać szansę tym, którzy przedzierają się przez ścianę deszczu (nie słysząc kwilenia ptaków na tym poddaszu) prą z uporem do przodu pokonując leniwe zatory kolejnych ulic, aby dotrzeć na czas do osoby, dla której łzy zdają się być tym deszczem za oknem.
Modlitwa staje się coraz gorętsza, tym bardziej, im bardziej chłodnieje trzymana dłoń..
Klakson, pośród tej ściany rzęsistego deszczu, jest jakby mniej ostrzegawczy, a bardziej wyobcowany. Tak jakby dobiegał z drugiej strony matowego dnia
W tym samym czasie, w innej części wielkiego miasta, w miejscu skąd wyruszyła na sygnale jakiś czas temu karetka pogotowia – rodzi się nowe życie. Po klapsie jest krzyk, i też są łzy, ale zupełnie inne. W oczach rozbłyska szczęście
Gdzieś indziej, gdzie nie ma nas, jest zupełnie inaczej, ale jednocześnie tak samo dla tamtych, dla których my jesteśmy gdzieś tutaj…
I tam i tu sekundy płyną jedna po drugiej.
Kalendarz wypełniają narodziny i.. nowe wydarzenia
Piękny tekst.
.
Dziekuję
za miłe słowo.
Piękny tekst.
.
Dziekuję
za miłe słowo.
Marku, tradycyjnie dziekuje za ten przyczolek refleksji
i spokoju. Jedni odchodza, drudzy przychodza i tak przez wiecznosc. Pozdrawiam Grzegorz M Zalewski
Grzegorzu
dziękuję i również serdecznie pozdrawiam
Marku, tradycyjnie dziekuje za ten przyczolek refleksji
i spokoju. Jedni odchodza, drudzy przychodza i tak przez wiecznosc. Pozdrawiam Grzegorz M Zalewski
Grzegorzu
dziękuję i również serdecznie pozdrawiam
Widzę, że choćbym tak bardzo
Widzę, że choćbym tak bardzo chciała jak chcę, to od smutku uciec się nie da. Piękny tekst, skłania do refleksji nawet dziś, gdy cała powinnam być radością.
Uciekaj od smutku
i bądź radością
Widzę, że choćbym tak bardzo
Widzę, że choćbym tak bardzo chciała jak chcę, to od smutku uciec się nie da. Piękny tekst, skłania do refleksji nawet dziś, gdy cała powinnam być radością.
Uciekaj od smutku
i bądź radością