Pojawił się Wałęsa, niegdysiejszy Lechu, a dzisiaj zwykły Bolek – kukła albo pacynka, w ręku politycznego machera. Bo rola oficera prowadzącego jakby dobiegła końca. Nie wiemy tylko kiedy. Czy z chwilą, kiedy na plecach kolegi, to znaczy TW ,,Kolegi” przedostał się do Stoczni, w ostatniej chwili, czyli ,,przeskoczył płot” w ludycznej wersji. Najciekawsze, że nigdy nie odnalazł tego miejsca, w którym przeskoczył do innego świata, mimo życzliwej pomocy zawodowych tropicieli. Czy też, poczynając od nowego opiekuna Mieczysława W. (tak się opisuje w Polsce osoby z prokuratorskimi zarzutami), aż po dzisiejszych, zupełnie nieznanych.
Więc pojawił się Wałęsa, w miejscu największego zbiorowego mordu stanu wojennego, w bardzo dziwnym dniu i w jeszcze dziwniejszych okularach. Bo pierwszy grudnia to nie jest nawet Barbórka, a mordu w kopalni ,,Wujek” dokonał pluton specjalny MO – 16.12. 1981 roku.
Słowa, które wypowiedział były już przewodniczący wielkiego związku, co komunę ruszył z posad, tylko potwierdzają wszystkie najgorsze, o nim, opinie. O Wałęsie rzecz jasna. O ,,starym schorowanym czowieku” – jak sam siebie nazwał.
Przekładając, z wałęsowego bełkotu, na zwyczajny, potoczny język, powiedział, że nie wie czy ofiara z pomordowanych górników była potrzebna i nieunikniona, że nie wie co ma powiedzieć Ich dzieciom, że boi się takich miejsc, i tak samo – rozliczeń :
Unikam takich spotkań, bo nie mam dobrych odpowiedzi. (…) Nie wyrabiam. Jestem stary, schorowany czowiek. (…) Mam 68 lat. Musiecie mi wybaczyć. (…) Mam tyle problemów i nie chcę wciąż odpowiadać na pytania, czy można było inaczej. Nie mogę powiedzieć, że wszystko zrobiłem, że teraz robię. Mam dyskomfort.
Wzruszające. Zapomniał tylko dodać, w nawale obowiązków, pomiędzy ,,pisaniem” książek a uzgadnianiem scenariusza filmu, że został również wielkim i darmowym adwokatem czerwonych katów Wybrzeża z grudnia 1970 roku. Kilka dni wcześniej wysciskał się, w gmachu sądu, z towarzyszem Kociołkiem – byłym I sekretarzem KW PZPR w Gdańsku, który walnie przyczynił się do masakry na stacji Gdynia-Stocznia rankiem 17 grudnia 1970 roku. Na stoczniowców zdążających do pracy, bo posłuchali wezwania Stanisława Kociołka o ,,natychmiastowym powrocie do pracy” – posypał się grad kul z broni maszynowej. Zginęło, tzn zostało zamordowanych 18 stoczniowców(wg oficjalnej propagandy).
Nie upomniał się nigdy, nasz stary-nowy ,,bohater”, o swoich ówczesnych, stoczniowych kolegów. Za którymi, jak dzisiaj mówi ,,płacze”. Nie wyjaśnił również nigdy, swojej roli na drugim piętrze Komendy MO w Gdańsku, w dniu 15 grudnia 1970 roku o godzinie 7.40, kiedy przemawiał, w towarzystwie majora MO, do czterotysięcznego tłumu otaczającego budynek.
Ciekawe, czy reżyser Wajda, dumnie zwący siebie ,,kierowcą Wałęsy”, dotrzyma słowa i wklei do swojego dzieła klatki z dokumentalnych filmów o tamtych czasach. Jak choćby ,,Plusy dodatnie plusy ujemne”.
Napięty harmonogram nie pozwala Wałęsie być na miejscu kaźni 9 górników ,,Wujka”, ale nie przeszkadza odwiedzić Jaruzelskiego w warszawskim szpitalu. O bandycie w ciemnych okularach, które tak bardzo przypadły do gustu byłemu przewodniczącemu i płatnemu donosicielowi SB, że założył podobne, tylko tyle potrafi wydobyć z siebie o komunistycznym oprawcy : Jaruzelski urodził się w złych czasach.
I pewnie dlatego, jego nowy druh, o którego zdrowie jest szczerze zatroskany, i który jest ponadto jego klientem z darmową obroną i ochroną, już 8 grudnia 1970 roku wydał rozkaz ,,o współdziałaniu z MO i MSW w zwalczaniu wrogiej działalności i przygotowań obronnych” – co się przekłada na przygotowania do strzelania do bezbronnych robotników.
Nawał pracy i bezustanna troska ,,o Polskie” nie pozwala ,,staremu czowiekowi” na kilka słów gorzkiej prawdy 13 grudnia, choćby nawet w Gdańsku i choćby tylko o tym, jak to z Mnietkiem (teraz Mieczysławem W.) przejechali spokojnie cały Gdańsk, gdy wokół trwała już właśnie czarna, choć śnieżna i mroźna, noc wojennego stanu. Z całym jej ,,mniejszym złem”, w postaci masowych aresztowań. Przejechali, wracając ze zwołanej na 11 grudnia Komisji Krajowej NSZZ ,,Solidarność”. Zwołanej tylko po to, żeby się SB nie musiało męczyć z poszukiwaniem każdego członka Komisji Krajowej z osobna. Skoro można ich wszystkich zebrać jednego dnia w jednym miejscu.
Ale nie brakuje czasu ,,pisarzowi” Wałęsie, którego mottem : ,,nie przecytałem w życiu żadnej książki”, na wspieranie pisarskiej twórczości własnej żony. I na promocję jej wynurzeń, które o tyle są uczciwsze, że napisane pod dyktando pani Danuty, czego ,,pisarka” nie ukrywa.
W tym śmieszno- smutnym serialu, jest jeszcze jedna książka. Z tego samego, zaklętego kręgu. Chwilowo bez promocji, zabieganego i ,,zapracowanego” Lecha Bolka. Albo – Bolka Lecha. Bo równie stary i równie ,,schorowany”, a nawet bardziej, bo wyłączony z procesu o rzeź na Wybrzeżu, też znalazł chwilkę czasu. Też wyciął chwilkę dla swoich wiernych czytelników. I też napisał książkę. Trzydzieści lat …cośtam.
Żeby nie rzucać bezpodstawnych kalumni, przeczytałem urywki. To są te same wynurzenia, tego samego sowieckiego generała w polskim przebraniu. To jest wciąż ten sam agent SmierSza o pseudonimie Wolski, delegowany do ,,pracy” w Polsce. Wszystko, w tej książce, zdradza autora, a przede wszystkim – język. Niby polskie litery układaja się w polskie wyrazy, ale już zdania nic nie znaczą. Być może w trakcie wojen, których bez liku, toczył Związek Sowiecki i jego zagraniczne agendy, był to język zrozumiały. Albo w czasach komunistycznej indoktrynacji, choćby tylko dla politruków i partyjnych funkcjonariuszy.
Ale dzisiaj?
Dzisiaj wczorajszy Bolek, a dzisiejszy ,,Nie wiadomo kto”, ucieka przed historią, przed swoim bohaterskim, podobno, życiem. Przed natrętnym spojrzeniem, przed trudnym, ale prostym pytaniem. Może przed widokiem podziurawionych kulami twarzy? Albo pytającym wzrokiem ich dzieci.
Nie wiadomo.
Za to na pewno przed spotkaniem z Andrzejem Rozpłochowskim, śląską legendą Solidarności. Z bezkompromisowym człowiekiem, na dodatek ciężko przez los doświadczonym, który się nie bał zmierzyć z demonami przeszłości(jego życiowa partnerka okazała się współpracownikiem SB). Rozpłochowski, po latach tułaczki, powrócił do kraju ze Stanów. I też napisał książkę. Własnoręcznie.
,,Postawię ci szubienicę” – taki ma tytuł. I jest to przewrotna trawestacja słów Wałęsy sprzed lat.
Może odwieczny wróg Rozpłochowskiego, przewodniczący Wałęsa, dzisiejszy ,,stary czowiek”, zrozumiał je zbyt dosłownie?
Zmieniłem rozmiar zdjęcia,
Zmieniłem rozmiar zdjęcia, nie poprawiaj, bo rozjeżdża stronę.
Zmieniłem rozmiar zdjęcia,
Zmieniłem rozmiar zdjęcia, nie poprawiaj, bo rozjeżdża stronę.
Zmieniłem rozmiar zdjęcia,
Zmieniłem rozmiar zdjęcia, nie poprawiaj, bo rozjeżdża stronę.
komentarz fraszką
balsam Wałęsy
najlepszy balsam na wszelkie troski
mój kapciowy Wachowski!
odwaga Wałęsy
przeskoczyć płot miał śmiałość
ale nie własną małość…
ostatni wyrok Wałęsy
ostatecznie ślepa Temida
sprawiedliwie diabłu go wyda…
wyrok patriotyczny
wolałbym z Wyszkowskim stracić
niż z Wałęsą się wzbogacić!
uduchowiony Bolek
przeciętny Polak długo nie wiedział
że jego „duch swięty” na Kremlu siedział…
Wałęsa trafił!
wreszcie prawdziwa jego puenta …
mamy durnia za prezydenta!
Wałęsa
bełkot co Matkę Boską w klapie poprawia
święty układów, w sądach się zabawia…
Wałęsa a strajk w stoczni
przez dziurę w płocie motorówką wpłynął
i na czerwonym swietle z Narodem się minął…
wódz Wałęsa
mit trybuna i wodza to zwykła ściema
poza żądzą forsy i władzy tam nic nie ma…
Wałęsa w Magdalence
mędrek z POM-u
doprowadził do przełomu…
niepodległosć – bis
dbając o interesy czerwonych Kiszczak zaradził
aby baran Bolek, lwy Solidarnosci prowadził…
Wbrew ludowej legendzie
a wkrótce, za sprawą Andrzeja Wajdy, higiograficznym dziele, świętego prawie Lecha z Matką Boską w klapie, zrobił ten człowiek wszystko, a nawet więcej, żeby wielki entuzjazm i jeszcze większą wiarę, milonów Polaków z czasów ,,festiwalu Solidarności” – zmarnować i wdeptać w ziemię. Niepokornych sterroryzować, albo wygnać na emigrację. Zaś z bandytami się wyściskać i dać im dożywotnie immunitety.
Nikt, jak Wałęsa, nie zrelatywizował odpowiedzialności za komunistyczne zbrodnie z lat 1970-1989, nikt nie dał, oprawcom, równie żelaznych glejtów, nikt ,,lepiej” nie rozmazał odpowiedzialności.
I nie ma, w tym rachunku na koniec jego życia, nic do rzeczy epizod TW ,,Bolka” z kapitanem Graczykiem.Tylko to jest ważne, co zrobił PÓŹNIEJ, i to, co mówi i robi dzisiaj.
Kiedy stoi w miejscu swojej podwójnej klęski, a jednocześnie nieosądzonej zbrodni, i nie potrafi jednego zdania szczerej prawdy i po polsku wykrztusić z siebie – znaczy, że niczego się nie nauczył, że się w ogóle nie zmienił, że nie pojmuje zbyt wiele.
Dopiero z takiej perspektywy widać, że nie mógł samodzielnie rozgrywać Solidarności. ani tego wszystkiego, o czym pisze Rozpłochowski. Niewiele, tak naprawdę, wiemy o tajemniczym Mieczysławie W. i jego roli w politycznej karierze Wałęsy.Ponoć do dzisiaj mają wspólne konto bankowe. Ale najważniejszą i zarazem najsmutniejszą konstatacją jest wielkie oszustwo jakiego dokonał. Jak prymitywnie nas wszystkich nabrał. Jak w imię ,,wyższych celów” i ,,walki z komuną” wybaczyliśmy wszystkie jego wady. I nie chcieliśmy słuchać ani Andrzeja Gwiazdy ani Anny Walentynowicz.
W ,,nagrodę” mamy dzisiaj gwiazdę filmową Bolka i równie wykształconą, po wieczorowej szkole podstawowej, ,,nauczycielkę” Krzywonos.
komentarz fraszką
balsam Wałęsy
najlepszy balsam na wszelkie troski
mój kapciowy Wachowski!
odwaga Wałęsy
przeskoczyć płot miał śmiałość
ale nie własną małość…
ostatni wyrok Wałęsy
ostatecznie ślepa Temida
sprawiedliwie diabłu go wyda…
wyrok patriotyczny
wolałbym z Wyszkowskim stracić
niż z Wałęsą się wzbogacić!
uduchowiony Bolek
przeciętny Polak długo nie wiedział
że jego „duch swięty” na Kremlu siedział…
Wałęsa trafił!
wreszcie prawdziwa jego puenta …
mamy durnia za prezydenta!
Wałęsa
bełkot co Matkę Boską w klapie poprawia
święty układów, w sądach się zabawia…
Wałęsa a strajk w stoczni
przez dziurę w płocie motorówką wpłynął
i na czerwonym swietle z Narodem się minął…
wódz Wałęsa
mit trybuna i wodza to zwykła ściema
poza żądzą forsy i władzy tam nic nie ma…
Wałęsa w Magdalence
mędrek z POM-u
doprowadził do przełomu…
niepodległosć – bis
dbając o interesy czerwonych Kiszczak zaradził
aby baran Bolek, lwy Solidarnosci prowadził…
Wbrew ludowej legendzie
a wkrótce, za sprawą Andrzeja Wajdy, higiograficznym dziele, świętego prawie Lecha z Matką Boską w klapie, zrobił ten człowiek wszystko, a nawet więcej, żeby wielki entuzjazm i jeszcze większą wiarę, milonów Polaków z czasów ,,festiwalu Solidarności” – zmarnować i wdeptać w ziemię. Niepokornych sterroryzować, albo wygnać na emigrację. Zaś z bandytami się wyściskać i dać im dożywotnie immunitety.
Nikt, jak Wałęsa, nie zrelatywizował odpowiedzialności za komunistyczne zbrodnie z lat 1970-1989, nikt nie dał, oprawcom, równie żelaznych glejtów, nikt ,,lepiej” nie rozmazał odpowiedzialności.
I nie ma, w tym rachunku na koniec jego życia, nic do rzeczy epizod TW ,,Bolka” z kapitanem Graczykiem.Tylko to jest ważne, co zrobił PÓŹNIEJ, i to, co mówi i robi dzisiaj.
Kiedy stoi w miejscu swojej podwójnej klęski, a jednocześnie nieosądzonej zbrodni, i nie potrafi jednego zdania szczerej prawdy i po polsku wykrztusić z siebie – znaczy, że niczego się nie nauczył, że się w ogóle nie zmienił, że nie pojmuje zbyt wiele.
Dopiero z takiej perspektywy widać, że nie mógł samodzielnie rozgrywać Solidarności. ani tego wszystkiego, o czym pisze Rozpłochowski. Niewiele, tak naprawdę, wiemy o tajemniczym Mieczysławie W. i jego roli w politycznej karierze Wałęsy.Ponoć do dzisiaj mają wspólne konto bankowe. Ale najważniejszą i zarazem najsmutniejszą konstatacją jest wielkie oszustwo jakiego dokonał. Jak prymitywnie nas wszystkich nabrał. Jak w imię ,,wyższych celów” i ,,walki z komuną” wybaczyliśmy wszystkie jego wady. I nie chcieliśmy słuchać ani Andrzeja Gwiazdy ani Anny Walentynowicz.
W ,,nagrodę” mamy dzisiaj gwiazdę filmową Bolka i równie wykształconą, po wieczorowej szkole podstawowej, ,,nauczycielkę” Krzywonos.
komentarz fraszką
balsam Wałęsy
najlepszy balsam na wszelkie troski
mój kapciowy Wachowski!
odwaga Wałęsy
przeskoczyć płot miał śmiałość
ale nie własną małość…
ostatni wyrok Wałęsy
ostatecznie ślepa Temida
sprawiedliwie diabłu go wyda…
wyrok patriotyczny
wolałbym z Wyszkowskim stracić
niż z Wałęsą się wzbogacić!
uduchowiony Bolek
przeciętny Polak długo nie wiedział
że jego „duch swięty” na Kremlu siedział…
Wałęsa trafił!
wreszcie prawdziwa jego puenta …
mamy durnia za prezydenta!
Wałęsa
bełkot co Matkę Boską w klapie poprawia
święty układów, w sądach się zabawia…
Wałęsa a strajk w stoczni
przez dziurę w płocie motorówką wpłynął
i na czerwonym swietle z Narodem się minął…
wódz Wałęsa
mit trybuna i wodza to zwykła ściema
poza żądzą forsy i władzy tam nic nie ma…
Wałęsa w Magdalence
mędrek z POM-u
doprowadził do przełomu…
niepodległosć – bis
dbając o interesy czerwonych Kiszczak zaradził
aby baran Bolek, lwy Solidarnosci prowadził…
Wbrew ludowej legendzie
a wkrótce, za sprawą Andrzeja Wajdy, higiograficznym dziele, świętego prawie Lecha z Matką Boską w klapie, zrobił ten człowiek wszystko, a nawet więcej, żeby wielki entuzjazm i jeszcze większą wiarę, milonów Polaków z czasów ,,festiwalu Solidarności” – zmarnować i wdeptać w ziemię. Niepokornych sterroryzować, albo wygnać na emigrację. Zaś z bandytami się wyściskać i dać im dożywotnie immunitety.
Nikt, jak Wałęsa, nie zrelatywizował odpowiedzialności za komunistyczne zbrodnie z lat 1970-1989, nikt nie dał, oprawcom, równie żelaznych glejtów, nikt ,,lepiej” nie rozmazał odpowiedzialności.
I nie ma, w tym rachunku na koniec jego życia, nic do rzeczy epizod TW ,,Bolka” z kapitanem Graczykiem.Tylko to jest ważne, co zrobił PÓŹNIEJ, i to, co mówi i robi dzisiaj.
Kiedy stoi w miejscu swojej podwójnej klęski, a jednocześnie nieosądzonej zbrodni, i nie potrafi jednego zdania szczerej prawdy i po polsku wykrztusić z siebie – znaczy, że niczego się nie nauczył, że się w ogóle nie zmienił, że nie pojmuje zbyt wiele.
Dopiero z takiej perspektywy widać, że nie mógł samodzielnie rozgrywać Solidarności. ani tego wszystkiego, o czym pisze Rozpłochowski. Niewiele, tak naprawdę, wiemy o tajemniczym Mieczysławie W. i jego roli w politycznej karierze Wałęsy.Ponoć do dzisiaj mają wspólne konto bankowe. Ale najważniejszą i zarazem najsmutniejszą konstatacją jest wielkie oszustwo jakiego dokonał. Jak prymitywnie nas wszystkich nabrał. Jak w imię ,,wyższych celów” i ,,walki z komuną” wybaczyliśmy wszystkie jego wady. I nie chcieliśmy słuchać ani Andrzeja Gwiazdy ani Anny Walentynowicz.
W ,,nagrodę” mamy dzisiaj gwiazdę filmową Bolka i równie wykształconą, po wieczorowej szkole podstawowej, ,,nauczycielkę” Krzywonos.
Czytelnicy gazety nie mają takich wątpliwości
“splądrowano kościół św. Anny” – 18 osób zaznaczyło że je to cieszy.
Czytelnicy gazety nie mają takich wątpliwości
“splądrowano kościół św. Anny” – 18 osób zaznaczyło że je to cieszy.
Czytelnicy gazety nie mają takich wątpliwości
“splądrowano kościół św. Anny” – 18 osób zaznaczyło że je to cieszy.