Nazywam się tak samo jak mój ojciec,
który za matkę wziął sobie jedną z córek mojej śp babci.
Nazywam się tak samo jak mój ojciec,
który za matkę wziął sobie jedną z córek mojej śp babci. Babcia
miała dwóch mężów – pierwszy zginął na wojnie, pod sam jej
koniec, i tak dokładnie nie wiadomo, czy od kuli wroga czy wroga..
Drugi dziadek, ten co miałem
przyjemność Gościa poznać jako mały jeszcze brzdąc, wziął
sobie moją babcię, kiedy był coś w tym wieku w którym dziś
jestem ja.
Już wtedy dla mnie było to oczywiste,
dziś tym bardziej, że dokonał właściwego wyboru – no bo jak ?
Miałem mieć tylko jednego dziadka i to ze strony tego co wziął
mojej babci jej córkę? E tam. Tak być nie mogło.
Drugi dziadek wojnę, i kilka lat po
niej, spędził w niewoli. Wpierw w niemieckiej, kiedy
grudziądzkich ułanów wzięli Niemcy, a potem w sowieckiej, kiedy
ruscy wzięli do niewoli dziadka w mundurze Wermachtu.
Dziadek do Donalda podobny nie był
wcale – przeciwnie. Mój dziadek był bardzo męski i przystojny, i
nie był ani trochę rudy. A na dodatek miał takie niemieckie
nazwisko – Miński.
Widać pasował do tych drugich jak
pięść do nosa. Z łagrów wracał pieszo prawie lata.
No, to już wiecie o mnie co nieco.
Tutaj , na kontrowersje przyszedłem z
tekstowiska, które się ( nic się samo nie dzieje, taki naiwny to
ja już nie jestem, i nie jestem też rudy, ani fałszywy)
rozpieprzyło!
Szkoda było mi tych niektórych
tekstów, które popełniłem tam. I tak mi się zrobiło nijak, że
oto kilka lat klikania w klawisze (klawisz – jedno z najbardziej
podłych zajęć, bo zawód to żaden!) idzie na marne. Dla
zachowania ciekawszych literek poukładanych w wyrazy, które
tworzą zlepki zdań, a czasem większą całość wpierw
wrzuciłem jeden tekst, potem drugi i kolejne.
Przyznam. Nie liczyłem na nic.
Przeciwnie – myślałem, że nawet nie zostanę zauważony.
A tutaj taka wpadka.
Oczom nie wierzę, tak jak kiedyś
Moskwa nie wierzyła łzom…
Nie miałem zamiaru, o czym już
komunikowałem w którymś z mych wpisów, pisać więcej w sieci –
zbyt wiele zwaliło mi się na plecy.
Ale!
Po tym wszystkim coście mi zrobili!,
to jeszcze troszkę poklikam w klawiaturę sobie, a Wam na złość
🙂
A co, niech tam.
No to skoro się już przedstawiłem, i
wiecie o mnie wszystko, to się uprzejmie – jak tylko potrafię –
odmeldowuję i sobie idę na swoją stronę zająć się czymś
sensownym.
No to już się prawie znamy
A przyznam się, że po pierwszym zdaniu zastanawiałem się, czy ty się aby pode mnie nie podszywasz!
No i tutaj się śmieję
nie! to naprawdę dobre jest :)))
Pozdrawiam
No, to masz szczęście, ze znasz dziadków
Ja nie znałam żadnego z bezpośrednich pra-przodków. Moi rodzice po wojnie zostali sierotami i oni sami sami słabo swoich rodziców pamiętają.
Moje korzenie znam z opowieści ciotek i wujów.
To smutne
acz takich jak Twój Solano przypadek, po tamtych i innych czasach też, jest całkiem sporo
Tym bardziej pozdrawiam i zbieraj te opowieści, aby je dalej przekazać komu trzeba 🙂
rzucanie tekstami
zazwyczaj fajniejsze jest od rzucania granatami. Bo tekst być może bukietem kwiatów, gorzały mocnym łykiem, kupą gówna, stertą śmieci, landrynkowym niczym, ekranem kontrolnym tv, albo małą bombką nieatomową 😉 I jeszcze paroma innymi rzeczami. Arsenał bogaty!
->Panmodry
dokładnie tak 🙂
Masz gwiazdki tylko i
Masz gwiazdki tylko i wyłącznie za to, że dla mnie to żadna nowość. Tekst taki sobie, czytałam już wiele Twoich lepszych.;p Czekam na kolejne, ciesząc się, że nie zaniechałeś pisania, które rzuca słowami lepszymi niż granaty.:)
Granaty byłyby nawet niezłe, gdyby nie pestki.;)
PS: Tetryk pisał na tekstowisku? Nie widziałam. Dlatego, korzystając z okazji, zwracam się z uprzejmą prośbą o kontynuowanie onego pisania Tetrykiem tu. Dziękuję.:)
PS2: Swoje korzenie znam Do 18-ego wieku.
Hej, Jaśmino!
Ja na tekstowisku nie pisywałem, ale paru innych tetryków pewno tam trafiało; skądinąd przyznawał się do tego Marek ( bez aluzji! ).
PS ad2: Najstarszy znany mi odnotowany na piśmie przodek walczył pod Kirchholmem 😉
Wiesz co Tetryku…z tym
Wiesz co Tetryku…z tym przodkiem, to mogłeś sobie na razie darować i dać mi się choć chwilę dłużej pocieszyć moimi.;) Jestem pod wrażeniem i nawet zazdraszczam.:)
Pozdrawiam serdecznie bardzo.:)
Zapomnijmy zatem chwilowo o imć Kacprze…
Choć mam taką nadzieję, że z twoimi w konflikty nie wchodził,a więc i cieszyć się przestawać nie ma powodu. W końcu – od królowej angielskiej dzieli cię podobno tylko 7miu znajomych, czemuż więc nie mielibyśmy uznać walecznego Kacpra za wspólnego przodka?
Z kuzynowskim pozdrowieniem 😉
Mój najstarszy
odnotowany przodek był setnikiem tatarskim i walczył pod Grunwaldem. To znaczy odnotowany w legendzie rodzinnej.
A ten spod Kircholmu to oczywiście Fredriksen?
Oprócz generałów
kroniki odnotowują czasem także pośledniejszych rycerzy, niekiedy i ciury…
Przodek Karla Fredriksena,
na pewno musiał być kimś niepośledim. Jego potomek przecież wybrał się w samotną prawie podróż (Up)