Uczciwie napiszę, że gdzieś już chyba tego porównania do przygód Franka Dolasa użyłem, ale cóż mam biedy robić, skojarzenie się wepchało do łba i nie chce odpuścić. Zabawowo jest, ale nim się wspólnie pośmiejemy proponuję odrobinę deficytowego towaru, jakim jest powaga. Weźmy dwa końce tego samego kija i sprawdźmy dlaczego można się śmiać, ale przez łzy. Nie ma chyba dziś na świecie jednego poważnego analityka i figury uczestniczącej w międzynarodowych rozgrywkach, która by po cichu albo wprost nie złapała się za głowę w trakcie wystąpienia Johna Kerry. Dramat tej sytuacji polegał przede wszystkim na tym, że na banalne pytanie, co Syria może zrobić, żeby uniknąć „precyzyjnego nalotu”, którego to pytania po prostu należało się spodziewać, a właściwie być pewnym, że zostanie zadane, pan sekretarz w pierwszym odruchu się zwarzył, w drugim palnął tak, że Putin otworzył szampana. Co takiego powiedział Kerry? Na pierwszy rzut oka dokładnie to samo co Sikorski, ale gdy się dokładnie przyjrzeć Kerry palnął dużo mniejszą głupotę. Franek Sikorski nudząc się między rautami wystukał na IPhonie zmodyfikowane hasełko, które towarzyszy każdemu konfliktowi międzynarodowemu: „wzywamy do przekazania arsenału międzynarodowej komisji”. Franek nie bawił się w międzynarodowe pomysły i posłał sms, żeby to Rosja Putina wzięła sobie syryjski arsenał pod kontrolę. W odpowiedzi od Rosji dostał propozycję korepetycji z chemii, o czym naturalnie się milczy, tak jak milczały USA nieświadome „genialnego planu” Franka. Dopiero gdy Kerry zachował się jak ostatni amator i ostatecznie skompromitował Obamę ogranego przez Putina niczym dziecko, ożywiła się strona niemiecka i tak powstał najnowszy film o dzielnym szeregowcu, który pałętał się po froncie.
Niemcom nadarzyła się okazja kupienia za grosze, czyli tandetny uścisk kierownika, jednego z polskich polityków, o zgrozo, wyższego szczebla. Fakt ten bez zająknięcia został przyjęty i nagłośniony przez niemieckie koncerny medialne w Polsce i ich polskich pracowników. Tym sposobem, co na całym świecie zostało uznane za kompromitację polityki zagranicznej USA, w Polsce stało się powodem do wyróżnienia dyplomatołka. Z całej dramatycznej historii starym zwyczajem nie wyłowiono istoty rzeczy, która nie pierwszy raz dyskwalifikuje Franka Sikorskiego. Dziecko wie, że polityka na tym szczeblu polega na prężeniu muskułów przez dowódców poszczególnych mocarstw. Chodzi o rzecz oczywistą, mianowicie o pokazanie kto tu rządzi, kto przestawia pionki, kto panuje nad całą szachownicą. Jako członkowie fasady zwanej NATO powinniśmy albo dyplomatycznie milczeć, bo żadnej korzyści z prowokacji Izraela na terenie Syrii mieć nie będziemy albo podrzucać takie pomysły, które z dwojga złego na króla międzynarodowej szachownicy wyznaczą USA, nie ZSRR. Tymczasem dyplomatoł Franek Sikorski, swoim ze wszech miar smarkatym ćwierkaniem, uczynił z Putina cara międzynarodowej polityki i jak kiedyś w Berlinie oddał losy Polski w ręce Niemców, tak teraz zaproponował, by światem rządziła Moskwa. Kremlowska prasa chyba najdobitniej wyznaczyła miejsce Frankowi Sikorskiemu, gdyby te same słowa powiedział ktoś istotny, Kreml natychmiast wykorzystałby wpadkę, tak jak to uczynił po słowach Johna Keryy, ale to nie ktoś lecz nikt ośmielił się cokolwiek mruczeć w stronę Rosji, no i zamiast przyjęcia komplementu dostał dyplomatoł klasyczną radziecką reprymendę.
Tak się sprawy przedstawiają na lokalnym rynku dyplomacji, obraz nędzy i rozpaczy, ale na pocieszenie w skali międzynarodowej jest równie przygnębiająco. Propozycja oddania pod kontrolę Rosji arsenału chemicznego Syrii, to jest nic innego jak oficjalna zgoda na zalegalizowanie szarej strefy. Podejrzewam, że nawet Franek Sikorski wie, że nie tylko broń chemiczna, ale wszelka broń w Syrii jest pod pełną kontrolą cara Putina. Gra toczyła się o biznes Izraela, o biznes rekinów giełdowych i producentów zabawek do zabijania, ale też o ukrócenie wpływów ZSRR na Bliskim Wschodzie. Nic USA nie wygrały, co więcej Putin ośmieszył Obamę i przejął pełną kontrolę nad międzynarodowym konfliktem. Bandyta z KGB zmiażdżył i skompromitował Stany Zjednoczone, a ostateczny cios zadał po tym, jak Kerry palnął nieco mądrzej niż Franek Sikorski. Skąd więc zachwyt w Niemczech? Podejrzewam, że niepotrzebnie poobijam klawisze, ale z publicystycznego obowiązku odpowiem na retoryczne pytanie. Jak mawiają Amerykanie „polieznyj idiot” Franek Sikorski dostał enerdowską żelkę do polizania. Berlin przygotowuje sobie grunt pod nowe rozdanie polityczne w „Prusach” i na „ziemiach wypędzonych”. Patrząc obiektywnie lepszego i tańszego „pożytecznego idioty” nie znajdą, a gdyby nawet, to po co się wysilać, gdy Franek absolutnie spełnia wszelkie wymogi. Niemcy musieliby być głupi jak Sikorski, gdyby nie chwalili polskiego ministra (O Jezusie Nazareński!), który Polskę z Europą oddaję w ręce Berlina, jednocześnie pada na kolana przed Związkiem Radzieckim, największym partnerem politycznym i gospodarczym Niemców na Starym Kontynencie. I śmieszno i straszno.
asekuranty cwane
Na razie tak to wygląda jakby Niemcy i USA tłumaczyli się, że to nie ich wina że Ruskie wejdą do Syrii, tylko pomysł jakiegoś polskiego blogera na twitterze. Sikorskiego, czy jakoś tak mu było.
asekuranty cwane
Na razie tak to wygląda jakby Niemcy i USA tłumaczyli się, że to nie ich wina że Ruskie wejdą do Syrii, tylko pomysł jakiegoś polskiego blogera na twitterze. Sikorskiego, czy jakoś tak mu było.
To nie takie proste.
Śledzę trochę tę sprawę syryjską, wciągnęło mnie, bo jest to bardzo ładny przykład manipulacji informacyjnych, a że jeszcze do tego konfrontuję to, co się pojawia w Europie z tym, co w USA, to bardzo wyraźnie widać jak różne to są światy.
A jest tak:
– dzisiaj miało być głosowanie w Kongresie w sprawie interwencji w Syrii. Jasne było, że Obama je przegra: nie ma żadnych dowodów na winę Assada poza "głębokim przekonaniem", nawet Niemcy puścili w USA dowody na rzecz winy "powstańców". Kompletny brak poparcie społecznego, protesty wojskowych, którzy nie chcą być siłami lotniczymi Al-Qaedy, pojawiły się także głosy o impiczmencie.
– szczęśliwie Kerry "się pomylił" i przynęta została chwycona. Głosowanie Kongresu odłożone, twarz Obamy jakby uratowana.
– przypomnijmy sobie, że tak w przypadku Iraku jak i Libii schemat był ten sam: oddajcie swoją broń masowego rażenia, a damy wam spokój. Jak wiadomo było to szukanie pretekstu, Iran nie oddał, bo nie miał czego oddać i Amerykanie wiedzieli o tym.
– inspekcje w Syrii umożliwią USA jeszcze lepszą penetrację tego kraju i jakiekolwiek niedotrzymanie jakiegokolwiek warunku stawianego Syrii będzie świetnym pretekstem, dobrze "udokumentowanym" do podjęcia interwencji. Obama rozłoży bezradnie ręce, powie "robiliśmy, co mogliśmy, mieliśmy dobrą wolę, ale sami widzicie…" i cały świat zawiwatuje z okazji rozpoczęcia interwencji.
To dla kogo pracuje Franek?
tak cudownie niepolski człowiek
Dla kogo pracuje?
Dla nikogo, pilnuje swojej posady.obecnej, awaryjnej i ewentualnie przyszłej.
Może będzie jakimś prezydentem w Polsce?
Nic tak nie rozkrochmala wyborców jak wieść że kandydat jest kochany na Zachodzie. Jeszcze gdyby żył ze 30 lat w USA, i miał mocny niepolski akcent, to wyborcy miotali by się między całowaniem go w rękę a szczaniem po nogach.
Za chwilę będzie 10 lat, jak
Za chwilę będzie 10 lat, jak się grzebię w polityce i jednego nauczyłem się na pewno. Takie misterne układanki są atrakcyjne publicystycznie, ale pozbawione jakiegokolwiek sensu i podstaw. Mamy serię katastrofalnych wpadek Obamy, tak żenujących, że powód może być tylko jeden. Otóż “pierwszy czarny” miota się między naciskami żydowskimi, naftowymi, zbrojeniowymi, osobistym konfliktem z Putinem i osamotnieniem zarówno na świecie, jak i we własnym narodzie. Zabrał się do rzeczy od dupy strony i najpierw został na lodzie po decyzji brytyjskiego parlamentu, potem dobił go Kerry. Stąd cała seria głupot, które popełnił i pełen chaos decyzyjny. Jeszcze parę dni temu ZAPADŁA DECYZJA O INTERWENCJI, a potem nastąpiła lawina kompromitacji. To nie jest żadna misterna gra i żaden grunt pod przyszłe działania, to najzwyklejszy w świecie “pierwszy czarny”, któremu się sznureczki od pociągania poplątały. Żaden prezydent USA dotąd nie zrobił czegoś podobnego, po decyzji ZAWSZE następowała interwencja i to w tempie błyskawicznym. Obama z decyzji się wycofuje i żadne atrakcyjne wyjaśnienia tej kompromitacji nie zmieni faktu kompromitacji. Podobnie z Sikorskim. Pierdnęło mu się zwykłą sztampą, bo niczego innego nie potrafi, jakiś dziennikarzyna zauważył ciekawostkę, potem narosło 10 sensacyjnych wyjaśnień. Mamy do czynienia z ciągiem przypadków i pośpiesznego wykorzystywania dla własnych politycznych celów przez każdego, komu ten zbieg okoliczności jest na rękę. Tylko Putin od początku do końca wiedział czego chce i z pełną KGB-owską premedytacją to zrealizował.
Geniusz pierwszego Narcyza
jest podobny owacji na stojąco zgotowanej Bajdzie i Bolkowi, również ogłoszonemu przez TVN. Okazało się, że na specjalnym pokazie dla mediów zjawiło się kilkunastu dziennikarzy i że nie bardzo zakumali o co chodzi w tym filmie z mchu i donosów.
Należy sie słowo wyjasnienia: otóż ja wczoraj na własne uszy słyszałem w TVPInfo o rezygnacji posła PO, potem tego nigdzie nie potwierdzono. Jakieś cuda.
PS. Obama jak łże, to mu się uszy wydłużają, zwróćcie uwagę jakie ma już kapcie, prawie jak Bydłoszewski.
To nie takie proste.
Śledzę trochę tę sprawę syryjską, wciągnęło mnie, bo jest to bardzo ładny przykład manipulacji informacyjnych, a że jeszcze do tego konfrontuję to, co się pojawia w Europie z tym, co w USA, to bardzo wyraźnie widać jak różne to są światy.
A jest tak:
– dzisiaj miało być głosowanie w Kongresie w sprawie interwencji w Syrii. Jasne było, że Obama je przegra: nie ma żadnych dowodów na winę Assada poza "głębokim przekonaniem", nawet Niemcy puścili w USA dowody na rzecz winy "powstańców". Kompletny brak poparcie społecznego, protesty wojskowych, którzy nie chcą być siłami lotniczymi Al-Qaedy, pojawiły się także głosy o impiczmencie.
– szczęśliwie Kerry "się pomylił" i przynęta została chwycona. Głosowanie Kongresu odłożone, twarz Obamy jakby uratowana.
– przypomnijmy sobie, że tak w przypadku Iraku jak i Libii schemat był ten sam: oddajcie swoją broń masowego rażenia, a damy wam spokój. Jak wiadomo było to szukanie pretekstu, Iran nie oddał, bo nie miał czego oddać i Amerykanie wiedzieli o tym.
– inspekcje w Syrii umożliwią USA jeszcze lepszą penetrację tego kraju i jakiekolwiek niedotrzymanie jakiegokolwiek warunku stawianego Syrii będzie świetnym pretekstem, dobrze "udokumentowanym" do podjęcia interwencji. Obama rozłoży bezradnie ręce, powie "robiliśmy, co mogliśmy, mieliśmy dobrą wolę, ale sami widzicie…" i cały świat zawiwatuje z okazji rozpoczęcia interwencji.
To dla kogo pracuje Franek?
tak cudownie niepolski człowiek
Dla kogo pracuje?
Dla nikogo, pilnuje swojej posady.obecnej, awaryjnej i ewentualnie przyszłej.
Może będzie jakimś prezydentem w Polsce?
Nic tak nie rozkrochmala wyborców jak wieść że kandydat jest kochany na Zachodzie. Jeszcze gdyby żył ze 30 lat w USA, i miał mocny niepolski akcent, to wyborcy miotali by się między całowaniem go w rękę a szczaniem po nogach.
Za chwilę będzie 10 lat, jak
Za chwilę będzie 10 lat, jak się grzebię w polityce i jednego nauczyłem się na pewno. Takie misterne układanki są atrakcyjne publicystycznie, ale pozbawione jakiegokolwiek sensu i podstaw. Mamy serię katastrofalnych wpadek Obamy, tak żenujących, że powód może być tylko jeden. Otóż “pierwszy czarny” miota się między naciskami żydowskimi, naftowymi, zbrojeniowymi, osobistym konfliktem z Putinem i osamotnieniem zarówno na świecie, jak i we własnym narodzie. Zabrał się do rzeczy od dupy strony i najpierw został na lodzie po decyzji brytyjskiego parlamentu, potem dobił go Kerry. Stąd cała seria głupot, które popełnił i pełen chaos decyzyjny. Jeszcze parę dni temu ZAPADŁA DECYZJA O INTERWENCJI, a potem nastąpiła lawina kompromitacji. To nie jest żadna misterna gra i żaden grunt pod przyszłe działania, to najzwyklejszy w świecie “pierwszy czarny”, któremu się sznureczki od pociągania poplątały. Żaden prezydent USA dotąd nie zrobił czegoś podobnego, po decyzji ZAWSZE następowała interwencja i to w tempie błyskawicznym. Obama z decyzji się wycofuje i żadne atrakcyjne wyjaśnienia tej kompromitacji nie zmieni faktu kompromitacji. Podobnie z Sikorskim. Pierdnęło mu się zwykłą sztampą, bo niczego innego nie potrafi, jakiś dziennikarzyna zauważył ciekawostkę, potem narosło 10 sensacyjnych wyjaśnień. Mamy do czynienia z ciągiem przypadków i pośpiesznego wykorzystywania dla własnych politycznych celów przez każdego, komu ten zbieg okoliczności jest na rękę. Tylko Putin od początku do końca wiedział czego chce i z pełną KGB-owską premedytacją to zrealizował.
Geniusz pierwszego Narcyza
jest podobny owacji na stojąco zgotowanej Bajdzie i Bolkowi, również ogłoszonemu przez TVN. Okazało się, że na specjalnym pokazie dla mediów zjawiło się kilkunastu dziennikarzy i że nie bardzo zakumali o co chodzi w tym filmie z mchu i donosów.
Należy sie słowo wyjasnienia: otóż ja wczoraj na własne uszy słyszałem w TVPInfo o rezygnacji posła PO, potem tego nigdzie nie potwierdzono. Jakieś cuda.
PS. Obama jak łże, to mu się uszy wydłużają, zwróćcie uwagę jakie ma już kapcie, prawie jak Bydłoszewski.
To nie misterne układanki
A ja obserwując teatr polityczny nauczyłem się, że to, co jest pokazywane, jest często daleką pochodną tego, co jest głęboko, albo jeszcze głębiej ukryte. Obama jest oczywiście figurantem, a jego mocodawcy dosyć się ostatnio zapędzili w różne machinacje i w końcu napotkali opór społeczny i musieli na chwilę przystopować. Atak na Syrię musi nastąpić, bo jest to kwestia życia albo śmierci dla systemu amerykańskiego opartego na petrodolarze
To nie misterne układanki
A ja obserwując teatr polityczny nauczyłem się, że to, co jest pokazywane, jest często daleką pochodną tego, co jest głęboko, albo jeszcze głębiej ukryte. Obama jest oczywiście figurantem, a jego mocodawcy dosyć się ostatnio zapędzili w różne machinacje i w końcu napotkali opór społeczny i musieli na chwilę przystopować. Atak na Syrię musi nastąpić, bo jest to kwestia życia albo śmierci dla systemu amerykańskiego opartego na petrodolarze
Kto wrobił królika Baracka?
Bo Sikorski wrobił się sam… o czym poniżej.
Wojna w Syrii trwa już dwa lata i została rozpętana przez najemników, nazywanych ładnie “opozycją” do reżimu Assada. Reżim Assada to też wykute medialnie pojęcie, ma Assad bardzo duże poparcie wśród Syryjczykow i jakoś nie słychać o żadnych okrucieństwach, których się dopuścił. Ostatnio o jednym – że zagazowal swoich ludzi, i choć już powszechnie wiadomo, że zrobili to najemnicy, to jest to jedyne, co na poparcie słowa “reżim” jest przytaczane. Jak o Saddamie w Iraku było wiadomo, że ludzi nazabijał, tak Assad pozostaje dziwnie czysty.
Zrobiła się wojna etniczna w samej Syrii, i do tego wojna “by proxy” między Katarem i Arabią Saudyjską – każde z nich popiera inną grupę dla swoich interesów, a tłuką niech się w Syrii. Syria to jest droga z Izraela do Iranu. Bardzo ważna, bo bez takiej drogi Izrael nie jest w stanie nic Iranowi zrobić. Mają te wielkie bombowce, ale odległość jest taka, że na drogę tam i z powrotem trzeba wziąć dużo paliwa, i już na bomby wyporności nie starczy, a cele w Iranie są położone w bunkrach na tyle głęboko, że małe bomby sobie z tym nie poradzą. Tankowanie w powietrzu jest możliwe, ale przy przeszkadzających samolotach irańskich nie może to dojść do skutku. Takie ma kłopoty Izrael z atakiem na Iran.
Z teorii spiskowych do maistreamu przeszło niedawno, że USA wysyłają rebeliantom do Syrii “lekką broń”, przyznali, że dotąd wysyłali im sprzęt do telekomunikacji i inne potrzebne do rebelii rzeczy. Jakiś czas temu Obama powiedział, że użycie w Syrii broni chemicznej będzie “game changer”, zmieni zasady gry, no to się rebelianci sprężyli i powodu dostarczyli. I się zaczęło.
Chyba najgłośniejszym człowiekiem nawołującym do ataku na Syrię jest McCain, oponent Obamy w wyborach z 2008 roku. On i garstka mu podobnych postawiła Obamę w sytuacji “nie chcę, ale muszę”. Sekretarz stanu Kerry i ambasador USA przy ONZ Samantha Power kłapią dziobami, ale im więcej robią i mówią, tym sprawy gorzej wyglądają. Popychanie do ataku na Syrię jest popychaniem do wojny światowej, co Putin dobitnie wyraził mówiąc, że w razie amerykańskiej agresji na Syrię nie pozostanie bierny.
Trzeba tu dodać, że atak na Syrię miałby sie odbyć bez postawienia na ziemi żadnego żołnierza, ale wyłącznie z powietrza. Trudność się zrobiła, gdy Cypr odmówił wpuszczania amerykańskich samolotów na teren brytyjskiej bazy, a Brytyjczycy się wypięli i nawet przemalować byłoby trudno. Celem tego ataku miałoby być tylko wzmocnienie najemników i przywrócenie chaosu, bo szala zaczęła się przechylać na stronę Assada. Przy okazji – siły zbrojne USA mają dużo sprzętu, ale mało ludzi. Ze spisku do publicznej wiadomości przeszło, że weterani armii amerykanskiej mają epidemię samobójstw. 22 samobójstwa dziennie. Nic mi się nie pomyliło.
Putin rozegrał Obamę już drugi raz, najpierw Snowdenem, teraz Syrią. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby prezydent USA tak dał ciała. A teraz Putin Obamie pomógł. Pomysł o międzynarodowej kontroli broni chemicznej w Syrii zamiast ataku, jest z Putina strony gestem ratującym Obamie resztki honoru. Czarny zaś, podtrzymując swoje “prężenie muskułów”, na Putina propozycję przywołał słowa Reagana: Trust, but verify. Wierz, ale zweryfikuj.
I właśnie te słowa zaćwierkał Sikorski, żeby okolice bez napletków należnie polizać. Tymczasem Unia Europejska nie przyjaźni się z Izraelem, oficjanie uważa okupację Strefy Gazy na nielegalną i relacje są chłodne. Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby ten “minister” o tym nie wiedział. Gdyby wiedział, to by dziobem nie kłapał. Chyba.
Kto wrobił królika Baracka?
Bo Sikorski wrobił się sam… o czym poniżej.
Wojna w Syrii trwa już dwa lata i została rozpętana przez najemników, nazywanych ładnie “opozycją” do reżimu Assada. Reżim Assada to też wykute medialnie pojęcie, ma Assad bardzo duże poparcie wśród Syryjczykow i jakoś nie słychać o żadnych okrucieństwach, których się dopuścił. Ostatnio o jednym – że zagazowal swoich ludzi, i choć już powszechnie wiadomo, że zrobili to najemnicy, to jest to jedyne, co na poparcie słowa “reżim” jest przytaczane. Jak o Saddamie w Iraku było wiadomo, że ludzi nazabijał, tak Assad pozostaje dziwnie czysty.
Zrobiła się wojna etniczna w samej Syrii, i do tego wojna “by proxy” między Katarem i Arabią Saudyjską – każde z nich popiera inną grupę dla swoich interesów, a tłuką niech się w Syrii. Syria to jest droga z Izraela do Iranu. Bardzo ważna, bo bez takiej drogi Izrael nie jest w stanie nic Iranowi zrobić. Mają te wielkie bombowce, ale odległość jest taka, że na drogę tam i z powrotem trzeba wziąć dużo paliwa, i już na bomby wyporności nie starczy, a cele w Iranie są położone w bunkrach na tyle głęboko, że małe bomby sobie z tym nie poradzą. Tankowanie w powietrzu jest możliwe, ale przy przeszkadzających samolotach irańskich nie może to dojść do skutku. Takie ma kłopoty Izrael z atakiem na Iran.
Z teorii spiskowych do maistreamu przeszło niedawno, że USA wysyłają rebeliantom do Syrii “lekką broń”, przyznali, że dotąd wysyłali im sprzęt do telekomunikacji i inne potrzebne do rebelii rzeczy. Jakiś czas temu Obama powiedział, że użycie w Syrii broni chemicznej będzie “game changer”, zmieni zasady gry, no to się rebelianci sprężyli i powodu dostarczyli. I się zaczęło.
Chyba najgłośniejszym człowiekiem nawołującym do ataku na Syrię jest McCain, oponent Obamy w wyborach z 2008 roku. On i garstka mu podobnych postawiła Obamę w sytuacji “nie chcę, ale muszę”. Sekretarz stanu Kerry i ambasador USA przy ONZ Samantha Power kłapią dziobami, ale im więcej robią i mówią, tym sprawy gorzej wyglądają. Popychanie do ataku na Syrię jest popychaniem do wojny światowej, co Putin dobitnie wyraził mówiąc, że w razie amerykańskiej agresji na Syrię nie pozostanie bierny.
Trzeba tu dodać, że atak na Syrię miałby sie odbyć bez postawienia na ziemi żadnego żołnierza, ale wyłącznie z powietrza. Trudność się zrobiła, gdy Cypr odmówił wpuszczania amerykańskich samolotów na teren brytyjskiej bazy, a Brytyjczycy się wypięli i nawet przemalować byłoby trudno. Celem tego ataku miałoby być tylko wzmocnienie najemników i przywrócenie chaosu, bo szala zaczęła się przechylać na stronę Assada. Przy okazji – siły zbrojne USA mają dużo sprzętu, ale mało ludzi. Ze spisku do publicznej wiadomości przeszło, że weterani armii amerykanskiej mają epidemię samobójstw. 22 samobójstwa dziennie. Nic mi się nie pomyliło.
Putin rozegrał Obamę już drugi raz, najpierw Snowdenem, teraz Syrią. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby prezydent USA tak dał ciała. A teraz Putin Obamie pomógł. Pomysł o międzynarodowej kontroli broni chemicznej w Syrii zamiast ataku, jest z Putina strony gestem ratującym Obamie resztki honoru. Czarny zaś, podtrzymując swoje “prężenie muskułów”, na Putina propozycję przywołał słowa Reagana: Trust, but verify. Wierz, ale zweryfikuj.
I właśnie te słowa zaćwierkał Sikorski, żeby okolice bez napletków należnie polizać. Tymczasem Unia Europejska nie przyjaźni się z Izraelem, oficjanie uważa okupację Strefy Gazy na nielegalną i relacje są chłodne. Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby ten “minister” o tym nie wiedział. Gdyby wiedział, to by dziobem nie kłapał. Chyba.
Do wszystkich Czytelników
Gorąco polecam serial "House of cards", co w dowolnym tłumaczeniu brzmi chyba "Domek z kart". Serial ukazuje kulisy amerykańskiej polityki, zarówno tej na poziomie Kongresu, ale też Białego Domu. Dosłownie polityczna kuchnia od środka. Jak się zbiera głosy, jak wielkie korporacje wpływają na ustawy, jak gromadzi się głosy konkretnych kongresmenów zbierając na nich kompromitujące materiały, jak się promuje ludzi umoczonych żeby ich potem trzymać na smyczy… to jest bezwzględna walka, w której silniejszy wygrywa i nie ma to nic wspólnego z oficjalnymi hasłami głoszonymi publicznie, dosłownie to jest ściek.
W listopadzie szef CIA podał się do dymisji, rzekomo z przyczyn obyczajowych, czy to jest przypadek?
Akurat teraz w przypadku potencjalnej interwencji w Syrii dzięki temu serialowi można wiele zrozumieć. Szukajcie na osiolek.com
obyczajowych?
czy jest w ameryce coś co może gorszyć ludzi, pomijając to że jakiś aktor dokona comingoutu oswiadczając, że jest katolikiem, heteroseksualnym na dodatek ma jak najbardziej legalną żonę?
Pewnie nie ma
i nie tylko w Ameryce. Ale ten serial pokazuje to w sposób dość brutalny.
Do wszystkich Czytelników
Gorąco polecam serial "House of cards", co w dowolnym tłumaczeniu brzmi chyba "Domek z kart". Serial ukazuje kulisy amerykańskiej polityki, zarówno tej na poziomie Kongresu, ale też Białego Domu. Dosłownie polityczna kuchnia od środka. Jak się zbiera głosy, jak wielkie korporacje wpływają na ustawy, jak gromadzi się głosy konkretnych kongresmenów zbierając na nich kompromitujące materiały, jak się promuje ludzi umoczonych żeby ich potem trzymać na smyczy… to jest bezwzględna walka, w której silniejszy wygrywa i nie ma to nic wspólnego z oficjalnymi hasłami głoszonymi publicznie, dosłownie to jest ściek.
W listopadzie szef CIA podał się do dymisji, rzekomo z przyczyn obyczajowych, czy to jest przypadek?
Akurat teraz w przypadku potencjalnej interwencji w Syrii dzięki temu serialowi można wiele zrozumieć. Szukajcie na osiolek.com
obyczajowych?
czy jest w ameryce coś co może gorszyć ludzi, pomijając to że jakiś aktor dokona comingoutu oswiadczając, że jest katolikiem, heteroseksualnym na dodatek ma jak najbardziej legalną żonę?
Pewnie nie ma
i nie tylko w Ameryce. Ale ten serial pokazuje to w sposób dość brutalny.