Reklama

Z wielkimi oporami, ale zapoznałem się z ramami konwencji, o której mówi się w ostatnim czasie bardzo dużo. Stracony czas, to klasyczny bełkot w stylu „europejskim”, łączący jakże szlachetne wartości z budowaniem nowego bezpłciowego człowieka i bezpłciowej rodziny. Słowem szkoda czasu na poważne traktowanie ideologicznych bredni, nie mających nic wspólnego z realną ochroną ofiar przemocy domowej. Poza wszystkim ten świstek papieru nie ma w polskim systemie prawnym najmniejszego znaczenia, jeśli mąż znęca się nad żoną lub odwrotnie, to proces i wyrok nie jest oparty na konwencji stambulskiej, ale na konkretnych artykułach z kodeksu karnego. Oznacza to tyle, że te wszystkie śmieszne „argumenty” wygłaszane z histerią i „w obronie prześladowanych”, nie mają nic wspólnego z prawną rzeczywistością.

Warto też dodać, że konwencji nie ratyfikowały: Bułgaria, Czechy, Węgry, Łotwa, Litwa, Liechtenstein, Mołdawia, Słowacja, Ukraina i Wielka Brytania. Jak widać odpada kolejny „argument”, że w Polsce będzie Białoruś. Co do samej zasady, że takie śmieciowe i ideologiczne bzdety należy utylizować, nie mam żadnych uwag, ale nie byłbym politycznym publicystą, gdybym się nie zastanowił nad: miejscem, czasem i akcją. Jakie to czynniki polityczne zdecydowały, że akurat teraz, trochę ni z gruszki, ni z pietruszki, weszła na polityczny top sprawa, która średnio do topu pasuje. Idąc po śladach szybko dojdziemy do koalicjanta PiS, Solidarnej Polski. Nie kto inny tylko politycy tej partii najgłośniej krzyczą o konieczności wypowiedzenia umowy i nie jest to pierwszy odrębny głos. Wcześniej Ziobro i jego partyjni koledzy krytykowali ustalenia szczytu unijnego i dopiero po interwencji Jarosław Kaczyńskiego szef Solidarnej Polski złożył publiczną samokrytykę w formie gratulacji dla Mateusza Morawieckiego.

Reklama

Gdy do tych okoliczności dodać jeszcze mieszane uczucia w szeregach PiS skąd padały głosy, że jeszcze nic nie jest przesądzone i trzeba się wypowiedzeniu konwencji na spokojnie przyjrzeć, to trudno nie dostrzec drugiego dna sprawy. Za chwilę będziemy mieli rekonstrukcję rządu i to taką solidną, bo wstępnie zakłada się likwidację aż 10 z 20 ministerstw. Siłą rzeczy tak radykalna redukcja stanowisk ministerialnych najmocniej osłabi najsłabszych, czytaj Solidarną Polskę i „Porozumienie”. Stary wyga Terlecki słusznie zauważył, że koledzy koalicjanci muszą się jakoś wyróżniać od PiS, od siebie dodam jeszcze coś, jak się nie będą wyróżniać, to nie przetrwają politycznie. Gowin próbował się wyróżnić, aż za bardzo i wyleciał za burtę. Obecnie trwają prace i zabiegi, aby Gowin znów wrócił do rządu, bo trochę to głupio wygląda, gdy lider partii sam się ograł i siedzi taki samotny w sejmowej ławie.

No, ale problemy Gowina niewiele mają wspólnego z konwencją stambulską, ten obszar zdecydowanie zagospodarował drugi koalicjant PiS. Czy to jest pomysł na bezpieczne odróżnienie się Solidarnej Polski od PiS i być może próba ugrania czegoś więcej przy rekonstrukcji rządu? Trudno wyciągnąć inny wniosek, tym bardziej, że to wszystko gołym okiem widać. Solidarna Polska w przeciwieństwie do „Porozumienia” pozycjonuje się na prawo do PiS. Ziobro co prawda poirytował Kaczyńskiego swoją krytyką szczytu unijnego, ale Kaczyński doskonale też pamięta, że w maju Ziobro zachował się lojalnie i nie wykorzystał wolty Gowina. W nagrodę PiS może pozwolić Ziobro na małe zwycięstwo polityczne, tym bardziej, że to nie stanowi większego zagrożenia dla samej koalicji i wbrew wielu ocenom nie wywołuje politycznego trzęsienia ziemi.

Prawdę jest, że PiS stara się unikać ostrego kursu, tak zwanego „przegięcia pały” i na przykład konsekwentnie unika zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych, ale ta sprawa ma jednak inny ciężar gatunkowy. Być może jest tak, że w ramach pocieszenia za utratę ministerstwa Kaczyński daje Ziobro rekompensatę w postaci autorskiego projektu politycznego, czym się Solidarna Polska będzie mogła nie tylko pochwalić, ale i zaznaczyć swoją pozycję w koalicji. Inaczej nie umiem wytłumaczyć tej nagłej inicjatywy, która się z żadnym innym politycznym faktem lub okolicznością nie skleja.

Reklama

4 KOMENTARZE

  1. Niby takie dokumenty nie mają

    Niby takie dokumenty nie mają wielkiego znaczenia, ale użyte w odpowiednim czasie i odpowiedniej atmosferze z odpowiednim przekazem mogą narobić dużo bałaganu. Mamy przykład TSUE, które niby niewiele może, a napsuło już dużo krwi i uzurpuje sobie coraz więcej nienależnych sobie praw, rozszerzając pojęcie prawa europejskiego. PIS ma mało czasu, musi się liczyć, że wynik wyborczy za 3 lata może być różny. Ma 3 lata na takie zmiany, które bardzo lub przynajmniej trudno będzie odwrócić, które pozwolą, że Polska zostanie na właściwej drodze.

  2. Niby takie dokumenty nie mają

    Niby takie dokumenty nie mają wielkiego znaczenia, ale użyte w odpowiednim czasie i odpowiedniej atmosferze z odpowiednim przekazem mogą narobić dużo bałaganu. Mamy przykład TSUE, które niby niewiele może, a napsuło już dużo krwi i uzurpuje sobie coraz więcej nienależnych sobie praw, rozszerzając pojęcie prawa europejskiego. PIS ma mało czasu, musi się liczyć, że wynik wyborczy za 3 lata może być różny. Ma 3 lata na takie zmiany, które bardzo lub przynajmniej trudno będzie odwrócić, które pozwolą, że Polska zostanie na właściwej drodze.

  3. Odebranie Ziobrze min.

    Odebranie Ziobrze min. Sprawiedliwości byłoby błędem JK, bo czym jest wypowiedzenie deklaracji wobec tak ważnego ministerstwa. poza tym Ziobro jest dobrym ministrem i jako jedyny w ZP jest twardy w kursie katolickim i prawicowym, a także stoi mocno na stanowisku reformy sądów.

  4. Odebranie Ziobrze min.

    Odebranie Ziobrze min. Sprawiedliwości byłoby błędem JK, bo czym jest wypowiedzenie deklaracji wobec tak ważnego ministerstwa. poza tym Ziobro jest dobrym ministrem i jako jedyny w ZP jest twardy w kursie katolickim i prawicowym, a także stoi mocno na stanowisku reformy sądów.