W zasadzie chęć napisania czegoś na ten temat zaczęła się od kotka w bibliotece.
W zasadzie chęć napisania czegoś na ten temat zaczęła się od kotka w bibliotece.
Jeśli chodzi o mnie to zwierzęta lubię, aczkolwiek w młodości parę razy musiałem okładać miejsce gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę po pogryzieniu przez psy, ale zawsze potwierdzałem (w końcu) zdane mojego ojca, że mam co chciałem. Dopiero obecność w domu psa jamnika, która to rasa odznacza się wybitnie indywidualnym podejściem do zależności w stadzie domowym, nauczyła mnie, że cytując tytuł pewnej książeczki ?Pies to też ktoś?.
Kot jest jeszcze bardziej zagadkowy dla człowieka. Jego relacje z właścicielem są bardziej skomplikowane niż psa. W końcu stado kocie w naturze oparte jest na znacznie bardziej złożonych zależnościach, które my traktujemy jako niezależność. Bliski wschód lepiej rozumie koty (mam sąsiada z pochodzenia Irakijczyka), bo sami stworzyli haremy podobne w organizacji do stada kociego. Niestety przeciętny Polak kota nie rozumie, a co więcej nie potrafi stworzyć dla niego ?stada?, w którym kot czułby się podporządkowany jakimś regułom. O ile pies jest tresowany i lepiej lub gorzej słucha się swego pana (przewodnika stada), o tyle kot jest puszczany samopas. I tu zaczyna się problem.
Znam kilka osób które potrafiły ułożyć koty na tyle że nie ?szlajają? się one po okolicy gdzie chcą, ale większość jest nieświadoma tego, że robi z kotów groźne szkodniki. Co więcej, nie chce tego wiedzieć.
Kilka lat temu udało mi się wreszcie wynieść z centrum Warszawy w jej okolice. Żonie mojej sierściuchy wszelkiej maści nie przeszkadzają, ale smród kocura powoduje podróż zagraniczną do stolicy Łotwy przez gminę w okolicy Warszawy. Większość sąsiadów wykastrowała swoje koty, i wydawało się, że nie znajdziemy nowego problemu, ale?.
Wpadliśmy na pomysł, żeby dokarmiać okoliczne dzikie ptactwo. Zachowanie ptaków przy karmikach i słonince to lepsze niż telewizja. Tyle, że niestety koty i to te nie kastrowane polują na ptaki. Ktoś powie, że to ich instynkt. Może?! Ale kot wypasiony Whiskasem nie poluje dla jedzenia. Niestety miałem nieprzyjemność obserwować kota, który zadusił ptaka (sikorkę) i porzucił ją. Może gdyby ją zjadł byłbym w stanie to wybaczyć. Ale to bydlę nie jest głodne. Właściciel nic nie rozumie, propozycję kastracji traktuje jak osobistą zniewagę.
Od tej pory zaopatrzyłem się (Miki daruj) w kolekcję ASG i AEG (replika Colt M733 JG) bo szkoda mi zwierzaków traktować śrutem i walę jak do ruchomych celów. Gdyby Czuma pozwolił na broń ostrą to bym sąsiadowi ??.. podziurawił dach. Przecież głupkowi mimo wszystko krzywdy nie zrobię, a kota z zimną krwią nie zastrzelę.
Według polskiego prawa właściciel zwierzęcia, odpowiada za wszelkie szkody przez nie spowodowane. Właściciele psów za brak kagańca, brak smyczy, brak szczepień, brak?? itd. Są karani przez policję, straż miejską, straż ochrony przyrody, ekologów ?? i co kto tam wymyśli. Kupki psie trzeba zbierać do torebek. Ratlerka w kagańcu też już widziałem.
Pokażcie mi chociaż biblijne dziesięć przykładów ukarania właścicieli kotów za nas?nie pod krzakiem. Ręczę, że ten krzak po kilku takich operacjach kocich padnie. Ukochana sosna koreańska mojej żony pielęgnowana przez kilka lat od 60 cm do ponad 4 m padła bo kot biegający samopas zrobił sobie pod nią kibel. Policja ma to tam gdzie Janerka konstytucje.
Prawo jest i nawet świnię właściciel temu prawu podporządkowuje. A kot ????
I nie piszcie że to wina Jarka z Alikiem.
Kot, a ?Sprawa Polska?.
Reklama
Reklama
Nietoperz znaczy się latająca mysz, tak? Ssak jadalny, tak?
Ukłony.
Nietoperz znaczy się latająca mysz, tak? Ssak jadalny, tak?
Ukłony.
Nietoperz znaczy się latająca mysz, tak? Ssak jadalny, tak?
Ukłony.
Nietoperz znaczy się latająca mysz, tak? Ssak jadalny, tak?
Ukłony.
Nietoperz znaczy się latająca mysz, tak? Ssak jadalny, tak?
Ukłony.
Nietoperz znaczy się latająca mysz, tak? Ssak jadalny, tak?
Ukłony.
Cześć Tato Nocny Marku
Mieszkasz w Polsce? Pytam, bo u mnie w Warszawie właściciele nie sprzątają po swoich psach i Straż Miejska nie reaguje. Kotów w okolicy nie widuję, wyginęły, kiedy ludzie zaczęli zamykać okna w piwnicach. Rozumiem Twój ból, ale z tymi pukawkami to może raczej na właścicieli, a nie na zwierzęta.
PS. Kot ptaszynę ukatrupi, a nie zje jej nie dlatego, że syty, ale tak udomowiony, że bidaczek już nie wie, co ma z nią zrobić.
Dużo bym dała, żeby zobaczyć ratlerka w kagańcu. Już mój cocker wygląda śmiesznie, a zakładam mu nie dlatego, że gryzie ludzi, tylko dlatego że zżera resztki (nie z głodu bynajmniej), które kulturalne społeczeństwo wyrzuca z balkonów.
Pozdrawiam.
Cześć Tato Nocny Marku
Mieszkasz w Polsce? Pytam, bo u mnie w Warszawie właściciele nie sprzątają po swoich psach i Straż Miejska nie reaguje. Kotów w okolicy nie widuję, wyginęły, kiedy ludzie zaczęli zamykać okna w piwnicach. Rozumiem Twój ból, ale z tymi pukawkami to może raczej na właścicieli, a nie na zwierzęta.
PS. Kot ptaszynę ukatrupi, a nie zje jej nie dlatego, że syty, ale tak udomowiony, że bidaczek już nie wie, co ma z nią zrobić.
Dużo bym dała, żeby zobaczyć ratlerka w kagańcu. Już mój cocker wygląda śmiesznie, a zakładam mu nie dlatego, że gryzie ludzi, tylko dlatego że zżera resztki (nie z głodu bynajmniej), które kulturalne społeczeństwo wyrzuca z balkonów.
Pozdrawiam.
Cześć Tato Nocny Marku
Mieszkasz w Polsce? Pytam, bo u mnie w Warszawie właściciele nie sprzątają po swoich psach i Straż Miejska nie reaguje. Kotów w okolicy nie widuję, wyginęły, kiedy ludzie zaczęli zamykać okna w piwnicach. Rozumiem Twój ból, ale z tymi pukawkami to może raczej na właścicieli, a nie na zwierzęta.
PS. Kot ptaszynę ukatrupi, a nie zje jej nie dlatego, że syty, ale tak udomowiony, że bidaczek już nie wie, co ma z nią zrobić.
Dużo bym dała, żeby zobaczyć ratlerka w kagańcu. Już mój cocker wygląda śmiesznie, a zakładam mu nie dlatego, że gryzie ludzi, tylko dlatego że zżera resztki (nie z głodu bynajmniej), które kulturalne społeczeństwo wyrzuca z balkonów.
Pozdrawiam.
Cześć Tato Nocny Marku
Mieszkasz w Polsce? Pytam, bo u mnie w Warszawie właściciele nie sprzątają po swoich psach i Straż Miejska nie reaguje. Kotów w okolicy nie widuję, wyginęły, kiedy ludzie zaczęli zamykać okna w piwnicach. Rozumiem Twój ból, ale z tymi pukawkami to może raczej na właścicieli, a nie na zwierzęta.
PS. Kot ptaszynę ukatrupi, a nie zje jej nie dlatego, że syty, ale tak udomowiony, że bidaczek już nie wie, co ma z nią zrobić.
Dużo bym dała, żeby zobaczyć ratlerka w kagańcu. Już mój cocker wygląda śmiesznie, a zakładam mu nie dlatego, że gryzie ludzi, tylko dlatego że zżera resztki (nie z głodu bynajmniej), które kulturalne społeczeństwo wyrzuca z balkonów.
Pozdrawiam.
Cześć Tato Nocny Marku
Mieszkasz w Polsce? Pytam, bo u mnie w Warszawie właściciele nie sprzątają po swoich psach i Straż Miejska nie reaguje. Kotów w okolicy nie widuję, wyginęły, kiedy ludzie zaczęli zamykać okna w piwnicach. Rozumiem Twój ból, ale z tymi pukawkami to może raczej na właścicieli, a nie na zwierzęta.
PS. Kot ptaszynę ukatrupi, a nie zje jej nie dlatego, że syty, ale tak udomowiony, że bidaczek już nie wie, co ma z nią zrobić.
Dużo bym dała, żeby zobaczyć ratlerka w kagańcu. Już mój cocker wygląda śmiesznie, a zakładam mu nie dlatego, że gryzie ludzi, tylko dlatego że zżera resztki (nie z głodu bynajmniej), które kulturalne społeczeństwo wyrzuca z balkonów.
Pozdrawiam.
Cześć Tato Nocny Marku
Mieszkasz w Polsce? Pytam, bo u mnie w Warszawie właściciele nie sprzątają po swoich psach i Straż Miejska nie reaguje. Kotów w okolicy nie widuję, wyginęły, kiedy ludzie zaczęli zamykać okna w piwnicach. Rozumiem Twój ból, ale z tymi pukawkami to może raczej na właścicieli, a nie na zwierzęta.
PS. Kot ptaszynę ukatrupi, a nie zje jej nie dlatego, że syty, ale tak udomowiony, że bidaczek już nie wie, co ma z nią zrobić.
Dużo bym dała, żeby zobaczyć ratlerka w kagańcu. Już mój cocker wygląda śmiesznie, a zakładam mu nie dlatego, że gryzie ludzi, tylko dlatego że zżera resztki (nie z głodu bynajmniej), które kulturalne społeczeństwo wyrzuca z balkonów.
Pozdrawiam.
Dokarmianie ptaków w karmnikach nie jest wcale mądre…
Takie nażarte za darmo stają się leniwe, siedzą sobie bez sensu na drzewach i tylko siup, robią nam ciężkie, białe kupy na głowy albo latają bezmyślnie i bombardują kupami błyszczące karoserie naszych kochanych samochodów.
A to wszystko przez takich jak Ty.
Zrozumiałbym jeszcze, jakbyś podsypał do karmnika czegoś ciekawego i “czasnął” w takiego łakomego darmozjada ze swojego ASG – miałoby to jakiś sens.
Ale Ty “szczelasz” w bogu ducha winnego kota, dla którego widok takiego durnego stada w darmowej stołówce to jak by Cię ktoś wpuścił na zaplecze Miss World…
Wyobrażasz sobie tam gdzieś swoją żonę z ASG jak do Ciebie celuje?
Leżysz przyczajony za kotarą, a tu wssssiiuuu – ołów koło ucha…
Puknąłbyś się w czoło i spytał “…ocipiała, durno kobieto?…”
Ty się zastanów.
Jakby wszyscy tak ptaki dokarmiali, to one by się mnożyły przez jajo i mnożyły i tyle by ich latało, że by słońce zasłoniły.
A opalenizna, a uprawy, a fotosynteza?
Ty chcesz mieć co do ….. włożyć?
Ten kot, do którego Ty strzelasz to nasz przyjaciel jest, to ssak i on ma prawdziwe futro, on goni te “kra, kra”, zdegenerowanych potomków tyranozaurów i velociraptorów.
One też kiedys kupe z góry robiły na naszych przodków…
A niechby i one cały dzień latały i usiąść nie mogły.
Przyjaciel ptaszków się znalazł…
😉
Nigdy więcej.
Dokarmiałem kiedyś na swoim podwórzu, kosy, sikorki, sroki i wróbelki. Pasły się słoninką, ziarenkiem, czasem chlebkiem suchym. Po jakimś czasie zauważyłem, że nie mogą wzbić się w powietrze. Takie stały się tłuste i ciężkie. Łazić, łaziły ale latanie zagubiły. Dostrzegłem jeszcze jedną ciekawą zmianę w ich zachowaniu. Niegdyś budził mnie ich świergot już o w pół do piątej rano. Dziś żaden nie śpiewa. Banda wypasionych leni.
Dokarmianie ptaków w karmnikach nie jest wcale mądre…
Takie nażarte za darmo stają się leniwe, siedzą sobie bez sensu na drzewach i tylko siup, robią nam ciężkie, białe kupy na głowy albo latają bezmyślnie i bombardują kupami błyszczące karoserie naszych kochanych samochodów.
A to wszystko przez takich jak Ty.
Zrozumiałbym jeszcze, jakbyś podsypał do karmnika czegoś ciekawego i “czasnął” w takiego łakomego darmozjada ze swojego ASG – miałoby to jakiś sens.
Ale Ty “szczelasz” w bogu ducha winnego kota, dla którego widok takiego durnego stada w darmowej stołówce to jak by Cię ktoś wpuścił na zaplecze Miss World…
Wyobrażasz sobie tam gdzieś swoją żonę z ASG jak do Ciebie celuje?
Leżysz przyczajony za kotarą, a tu wssssiiuuu – ołów koło ucha…
Puknąłbyś się w czoło i spytał “…ocipiała, durno kobieto?…”
Ty się zastanów.
Jakby wszyscy tak ptaki dokarmiali, to one by się mnożyły przez jajo i mnożyły i tyle by ich latało, że by słońce zasłoniły.
A opalenizna, a uprawy, a fotosynteza?
Ty chcesz mieć co do ….. włożyć?
Ten kot, do którego Ty strzelasz to nasz przyjaciel jest, to ssak i on ma prawdziwe futro, on goni te “kra, kra”, zdegenerowanych potomków tyranozaurów i velociraptorów.
One też kiedys kupe z góry robiły na naszych przodków…
A niechby i one cały dzień latały i usiąść nie mogły.
Przyjaciel ptaszków się znalazł…
😉
Nigdy więcej.
Dokarmiałem kiedyś na swoim podwórzu, kosy, sikorki, sroki i wróbelki. Pasły się słoninką, ziarenkiem, czasem chlebkiem suchym. Po jakimś czasie zauważyłem, że nie mogą wzbić się w powietrze. Takie stały się tłuste i ciężkie. Łazić, łaziły ale latanie zagubiły. Dostrzegłem jeszcze jedną ciekawą zmianę w ich zachowaniu. Niegdyś budził mnie ich świergot już o w pół do piątej rano. Dziś żaden nie śpiewa. Banda wypasionych leni.
Dokarmianie ptaków w karmnikach nie jest wcale mądre…
Takie nażarte za darmo stają się leniwe, siedzą sobie bez sensu na drzewach i tylko siup, robią nam ciężkie, białe kupy na głowy albo latają bezmyślnie i bombardują kupami błyszczące karoserie naszych kochanych samochodów.
A to wszystko przez takich jak Ty.
Zrozumiałbym jeszcze, jakbyś podsypał do karmnika czegoś ciekawego i “czasnął” w takiego łakomego darmozjada ze swojego ASG – miałoby to jakiś sens.
Ale Ty “szczelasz” w bogu ducha winnego kota, dla którego widok takiego durnego stada w darmowej stołówce to jak by Cię ktoś wpuścił na zaplecze Miss World…
Wyobrażasz sobie tam gdzieś swoją żonę z ASG jak do Ciebie celuje?
Leżysz przyczajony za kotarą, a tu wssssiiuuu – ołów koło ucha…
Puknąłbyś się w czoło i spytał “…ocipiała, durno kobieto?…”
Ty się zastanów.
Jakby wszyscy tak ptaki dokarmiali, to one by się mnożyły przez jajo i mnożyły i tyle by ich latało, że by słońce zasłoniły.
A opalenizna, a uprawy, a fotosynteza?
Ty chcesz mieć co do ….. włożyć?
Ten kot, do którego Ty strzelasz to nasz przyjaciel jest, to ssak i on ma prawdziwe futro, on goni te “kra, kra”, zdegenerowanych potomków tyranozaurów i velociraptorów.
One też kiedys kupe z góry robiły na naszych przodków…
A niechby i one cały dzień latały i usiąść nie mogły.
Przyjaciel ptaszków się znalazł…
😉
Nigdy więcej.
Dokarmiałem kiedyś na swoim podwórzu, kosy, sikorki, sroki i wróbelki. Pasły się słoninką, ziarenkiem, czasem chlebkiem suchym. Po jakimś czasie zauważyłem, że nie mogą wzbić się w powietrze. Takie stały się tłuste i ciężkie. Łazić, łaziły ale latanie zagubiły. Dostrzegłem jeszcze jedną ciekawą zmianę w ich zachowaniu. Niegdyś budził mnie ich świergot już o w pół do piątej rano. Dziś żaden nie śpiewa. Banda wypasionych leni.
Dokarmianie ptaków w karmnikach nie jest wcale mądre…
Takie nażarte za darmo stają się leniwe, siedzą sobie bez sensu na drzewach i tylko siup, robią nam ciężkie, białe kupy na głowy albo latają bezmyślnie i bombardują kupami błyszczące karoserie naszych kochanych samochodów.
A to wszystko przez takich jak Ty.
Zrozumiałbym jeszcze, jakbyś podsypał do karmnika czegoś ciekawego i “czasnął” w takiego łakomego darmozjada ze swojego ASG – miałoby to jakiś sens.
Ale Ty “szczelasz” w bogu ducha winnego kota, dla którego widok takiego durnego stada w darmowej stołówce to jak by Cię ktoś wpuścił na zaplecze Miss World…
Wyobrażasz sobie tam gdzieś swoją żonę z ASG jak do Ciebie celuje?
Leżysz przyczajony za kotarą, a tu wssssiiuuu – ołów koło ucha…
Puknąłbyś się w czoło i spytał “…ocipiała, durno kobieto?…”
Ty się zastanów.
Jakby wszyscy tak ptaki dokarmiali, to one by się mnożyły przez jajo i mnożyły i tyle by ich latało, że by słońce zasłoniły.
A opalenizna, a uprawy, a fotosynteza?
Ty chcesz mieć co do ….. włożyć?
Ten kot, do którego Ty strzelasz to nasz przyjaciel jest, to ssak i on ma prawdziwe futro, on goni te “kra, kra”, zdegenerowanych potomków tyranozaurów i velociraptorów.
One też kiedys kupe z góry robiły na naszych przodków…
A niechby i one cały dzień latały i usiąść nie mogły.
Przyjaciel ptaszków się znalazł…
😉
Nigdy więcej.
Dokarmiałem kiedyś na swoim podwórzu, kosy, sikorki, sroki i wróbelki. Pasły się słoninką, ziarenkiem, czasem chlebkiem suchym. Po jakimś czasie zauważyłem, że nie mogą wzbić się w powietrze. Takie stały się tłuste i ciężkie. Łazić, łaziły ale latanie zagubiły. Dostrzegłem jeszcze jedną ciekawą zmianę w ich zachowaniu. Niegdyś budził mnie ich świergot już o w pół do piątej rano. Dziś żaden nie śpiewa. Banda wypasionych leni.
Dokarmianie ptaków w karmnikach nie jest wcale mądre…
Takie nażarte za darmo stają się leniwe, siedzą sobie bez sensu na drzewach i tylko siup, robią nam ciężkie, białe kupy na głowy albo latają bezmyślnie i bombardują kupami błyszczące karoserie naszych kochanych samochodów.
A to wszystko przez takich jak Ty.
Zrozumiałbym jeszcze, jakbyś podsypał do karmnika czegoś ciekawego i “czasnął” w takiego łakomego darmozjada ze swojego ASG – miałoby to jakiś sens.
Ale Ty “szczelasz” w bogu ducha winnego kota, dla którego widok takiego durnego stada w darmowej stołówce to jak by Cię ktoś wpuścił na zaplecze Miss World…
Wyobrażasz sobie tam gdzieś swoją żonę z ASG jak do Ciebie celuje?
Leżysz przyczajony za kotarą, a tu wssssiiuuu – ołów koło ucha…
Puknąłbyś się w czoło i spytał “…ocipiała, durno kobieto?…”
Ty się zastanów.
Jakby wszyscy tak ptaki dokarmiali, to one by się mnożyły przez jajo i mnożyły i tyle by ich latało, że by słońce zasłoniły.
A opalenizna, a uprawy, a fotosynteza?
Ty chcesz mieć co do ….. włożyć?
Ten kot, do którego Ty strzelasz to nasz przyjaciel jest, to ssak i on ma prawdziwe futro, on goni te “kra, kra”, zdegenerowanych potomków tyranozaurów i velociraptorów.
One też kiedys kupe z góry robiły na naszych przodków…
A niechby i one cały dzień latały i usiąść nie mogły.
Przyjaciel ptaszków się znalazł…
😉
Nigdy więcej.
Dokarmiałem kiedyś na swoim podwórzu, kosy, sikorki, sroki i wróbelki. Pasły się słoninką, ziarenkiem, czasem chlebkiem suchym. Po jakimś czasie zauważyłem, że nie mogą wzbić się w powietrze. Takie stały się tłuste i ciężkie. Łazić, łaziły ale latanie zagubiły. Dostrzegłem jeszcze jedną ciekawą zmianę w ich zachowaniu. Niegdyś budził mnie ich świergot już o w pół do piątej rano. Dziś żaden nie śpiewa. Banda wypasionych leni.
Dokarmianie ptaków w karmnikach nie jest wcale mądre…
Takie nażarte za darmo stają się leniwe, siedzą sobie bez sensu na drzewach i tylko siup, robią nam ciężkie, białe kupy na głowy albo latają bezmyślnie i bombardują kupami błyszczące karoserie naszych kochanych samochodów.
A to wszystko przez takich jak Ty.
Zrozumiałbym jeszcze, jakbyś podsypał do karmnika czegoś ciekawego i “czasnął” w takiego łakomego darmozjada ze swojego ASG – miałoby to jakiś sens.
Ale Ty “szczelasz” w bogu ducha winnego kota, dla którego widok takiego durnego stada w darmowej stołówce to jak by Cię ktoś wpuścił na zaplecze Miss World…
Wyobrażasz sobie tam gdzieś swoją żonę z ASG jak do Ciebie celuje?
Leżysz przyczajony za kotarą, a tu wssssiiuuu – ołów koło ucha…
Puknąłbyś się w czoło i spytał “…ocipiała, durno kobieto?…”
Ty się zastanów.
Jakby wszyscy tak ptaki dokarmiali, to one by się mnożyły przez jajo i mnożyły i tyle by ich latało, że by słońce zasłoniły.
A opalenizna, a uprawy, a fotosynteza?
Ty chcesz mieć co do ….. włożyć?
Ten kot, do którego Ty strzelasz to nasz przyjaciel jest, to ssak i on ma prawdziwe futro, on goni te “kra, kra”, zdegenerowanych potomków tyranozaurów i velociraptorów.
One też kiedys kupe z góry robiły na naszych przodków…
A niechby i one cały dzień latały i usiąść nie mogły.
Przyjaciel ptaszków się znalazł…
😉
Nigdy więcej.
Dokarmiałem kiedyś na swoim podwórzu, kosy, sikorki, sroki i wróbelki. Pasły się słoninką, ziarenkiem, czasem chlebkiem suchym. Po jakimś czasie zauważyłem, że nie mogą wzbić się w powietrze. Takie stały się tłuste i ciężkie. Łazić, łaziły ale latanie zagubiły. Dostrzegłem jeszcze jedną ciekawą zmianę w ich zachowaniu. Niegdyś budził mnie ich świergot już o w pół do piątej rano. Dziś żaden nie śpiewa. Banda wypasionych leni.
…bo kot, to zwierzę doskonałe! 😉
Wiem co mówię, mam trzy.
To cała historia jest.
Ps.
Koty nie żyją w stadach, wyjątkiem są lwy (a propos tekstu).
…bo kot, to zwierzę doskonałe! 😉
Wiem co mówię, mam trzy.
To cała historia jest.
Ps.
Koty nie żyją w stadach, wyjątkiem są lwy (a propos tekstu).
…bo kot, to zwierzę doskonałe! 😉
Wiem co mówię, mam trzy.
To cała historia jest.
Ps.
Koty nie żyją w stadach, wyjątkiem są lwy (a propos tekstu).
…bo kot, to zwierzę doskonałe! 😉
Wiem co mówię, mam trzy.
To cała historia jest.
Ps.
Koty nie żyją w stadach, wyjątkiem są lwy (a propos tekstu).
…bo kot, to zwierzę doskonałe! 😉
Wiem co mówię, mam trzy.
To cała historia jest.
Ps.
Koty nie żyją w stadach, wyjątkiem są lwy (a propos tekstu).
…bo kot, to zwierzę doskonałe! 😉
Wiem co mówię, mam trzy.
To cała historia jest.
Ps.
Koty nie żyją w stadach, wyjątkiem są lwy (a propos tekstu).
Szczury
Bajka średniowieczna
Jacek Kaczmarski
Nędza pustoszy strychy i komory,
Złoto skupuje nadwyżki natury,
Tylko bogaty żyje – albo chory;
I nie odróżnisz, który z nich jest który,
Gdy spod ich tłustych stołów, pustych koryt
Wyłażą szczury.
Brzydzą się nimi ci, co żywi jeszcze,
Ze wstrętem nogi podnosząc do góry,
Bezkarność dając małym posłom nieszczęść,
Co mają tylko jeden cel ponury:
Zagarnąć resztki. Bowiem właśnie w resztce
Mnożą się szczury.
Cóż, że się z sobą żrą niezmordowanie,
By własnym braciom dobrać się do skóry:
Z tej bitwy nic już nam nie pozostanie,
Na mokrych wiórach zwapniałe marmury,
Z których miał powstać Kościół Pojednania –
Zostaną szczury.
Zabrakło grajka, co by grą czarował,
Zwiódł najazd szczurzy melodią na temat.
Jest pisk i szelest, krzyki są i słowa,
Włosy z głów rwane rękami obiema,
Gniewne modlitwy, żeby żyć od nowa…
– Muzyki nie ma.
Nędza pustoszy strychy i komory –
Wyłażą szczury.
Szczury
Bajka średniowieczna
Jacek Kaczmarski
Nędza pustoszy strychy i komory,
Złoto skupuje nadwyżki natury,
Tylko bogaty żyje – albo chory;
I nie odróżnisz, który z nich jest który,
Gdy spod ich tłustych stołów, pustych koryt
Wyłażą szczury.
Brzydzą się nimi ci, co żywi jeszcze,
Ze wstrętem nogi podnosząc do góry,
Bezkarność dając małym posłom nieszczęść,
Co mają tylko jeden cel ponury:
Zagarnąć resztki. Bowiem właśnie w resztce
Mnożą się szczury.
Cóż, że się z sobą żrą niezmordowanie,
By własnym braciom dobrać się do skóry:
Z tej bitwy nic już nam nie pozostanie,
Na mokrych wiórach zwapniałe marmury,
Z których miał powstać Kościół Pojednania –
Zostaną szczury.
Zabrakło grajka, co by grą czarował,
Zwiódł najazd szczurzy melodią na temat.
Jest pisk i szelest, krzyki są i słowa,
Włosy z głów rwane rękami obiema,
Gniewne modlitwy, żeby żyć od nowa…
– Muzyki nie ma.
Nędza pustoszy strychy i komory –
Wyłażą szczury.
Szczury
Bajka średniowieczna
Jacek Kaczmarski
Nędza pustoszy strychy i komory,
Złoto skupuje nadwyżki natury,
Tylko bogaty żyje – albo chory;
I nie odróżnisz, który z nich jest który,
Gdy spod ich tłustych stołów, pustych koryt
Wyłażą szczury.
Brzydzą się nimi ci, co żywi jeszcze,
Ze wstrętem nogi podnosząc do góry,
Bezkarność dając małym posłom nieszczęść,
Co mają tylko jeden cel ponury:
Zagarnąć resztki. Bowiem właśnie w resztce
Mnożą się szczury.
Cóż, że się z sobą żrą niezmordowanie,
By własnym braciom dobrać się do skóry:
Z tej bitwy nic już nam nie pozostanie,
Na mokrych wiórach zwapniałe marmury,
Z których miał powstać Kościół Pojednania –
Zostaną szczury.
Zabrakło grajka, co by grą czarował,
Zwiódł najazd szczurzy melodią na temat.
Jest pisk i szelest, krzyki są i słowa,
Włosy z głów rwane rękami obiema,
Gniewne modlitwy, żeby żyć od nowa…
– Muzyki nie ma.
Nędza pustoszy strychy i komory –
Wyłażą szczury.
Szczury
Bajka średniowieczna
Jacek Kaczmarski
Nędza pustoszy strychy i komory,
Złoto skupuje nadwyżki natury,
Tylko bogaty żyje – albo chory;
I nie odróżnisz, który z nich jest który,
Gdy spod ich tłustych stołów, pustych koryt
Wyłażą szczury.
Brzydzą się nimi ci, co żywi jeszcze,
Ze wstrętem nogi podnosząc do góry,
Bezkarność dając małym posłom nieszczęść,
Co mają tylko jeden cel ponury:
Zagarnąć resztki. Bowiem właśnie w resztce
Mnożą się szczury.
Cóż, że się z sobą żrą niezmordowanie,
By własnym braciom dobrać się do skóry:
Z tej bitwy nic już nam nie pozostanie,
Na mokrych wiórach zwapniałe marmury,
Z których miał powstać Kościół Pojednania –
Zostaną szczury.
Zabrakło grajka, co by grą czarował,
Zwiódł najazd szczurzy melodią na temat.
Jest pisk i szelest, krzyki są i słowa,
Włosy z głów rwane rękami obiema,
Gniewne modlitwy, żeby żyć od nowa…
– Muzyki nie ma.
Nędza pustoszy strychy i komory –
Wyłażą szczury.
Szczury
Bajka średniowieczna
Jacek Kaczmarski
Nędza pustoszy strychy i komory,
Złoto skupuje nadwyżki natury,
Tylko bogaty żyje – albo chory;
I nie odróżnisz, który z nich jest który,
Gdy spod ich tłustych stołów, pustych koryt
Wyłażą szczury.
Brzydzą się nimi ci, co żywi jeszcze,
Ze wstrętem nogi podnosząc do góry,
Bezkarność dając małym posłom nieszczęść,
Co mają tylko jeden cel ponury:
Zagarnąć resztki. Bowiem właśnie w resztce
Mnożą się szczury.
Cóż, że się z sobą żrą niezmordowanie,
By własnym braciom dobrać się do skóry:
Z tej bitwy nic już nam nie pozostanie,
Na mokrych wiórach zwapniałe marmury,
Z których miał powstać Kościół Pojednania –
Zostaną szczury.
Zabrakło grajka, co by grą czarował,
Zwiódł najazd szczurzy melodią na temat.
Jest pisk i szelest, krzyki są i słowa,
Włosy z głów rwane rękami obiema,
Gniewne modlitwy, żeby żyć od nowa…
– Muzyki nie ma.
Nędza pustoszy strychy i komory –
Wyłażą szczury.
Szczury
Bajka średniowieczna
Jacek Kaczmarski
Nędza pustoszy strychy i komory,
Złoto skupuje nadwyżki natury,
Tylko bogaty żyje – albo chory;
I nie odróżnisz, który z nich jest który,
Gdy spod ich tłustych stołów, pustych koryt
Wyłażą szczury.
Brzydzą się nimi ci, co żywi jeszcze,
Ze wstrętem nogi podnosząc do góry,
Bezkarność dając małym posłom nieszczęść,
Co mają tylko jeden cel ponury:
Zagarnąć resztki. Bowiem właśnie w resztce
Mnożą się szczury.
Cóż, że się z sobą żrą niezmordowanie,
By własnym braciom dobrać się do skóry:
Z tej bitwy nic już nam nie pozostanie,
Na mokrych wiórach zwapniałe marmury,
Z których miał powstać Kościół Pojednania –
Zostaną szczury.
Zabrakło grajka, co by grą czarował,
Zwiódł najazd szczurzy melodią na temat.
Jest pisk i szelest, krzyki są i słowa,
Włosy z głów rwane rękami obiema,
Gniewne modlitwy, żeby żyć od nowa…
– Muzyki nie ma.
Nędza pustoszy strychy i komory –
Wyłażą szczury.