Reklama

Sytuacja kobiet jest w Europie niezadowalająca. Rzadko zajmują wysokie stanowiska. Rządzą zaś tylko w Niemczech i na Ukrainie.

Sytuacja kobiet jest w Europie niezadowalająca. Rzadko zajmują wysokie stanowiska. Rządzą zaś tylko w Niemczech i na Ukrainie. Według Rady Europy powinny zajmować co najmniej czterdzieści procent miejsc we władzach wszystkich szczebli, w rzeczywistości jest ich znacznie mniej. W ministerstwach niespełna jedną trzecią a w parlamentach nieco ponad jedną piątą stanowisk obejmują panie. Dane ogłoszono bez uwzględnienia Polski, która się w ogóle nie pokwapiła aby dostarczyć Radzie Europy stosownych informacji. Nie ma jednak powodu aby utrzymywać, że u nas jest inaczej.

Pełne równouprawnienie kobiet i mężczyzn, także w prawie wyborczym, wymaga aby nigdzie, w żadnym jego fragmencie nie jawiło się wyróżnienie płci. Jeżeli zatem nie chcemy dyskryminacji, nie możemy stanowić limitów czy wręcz rezerwacji miejsc dla stosownej według nas reprezentacji kobiet w wybieralnych gremiach przedstawicielskich. I tak u nas jest. Ale kobiety się nie garną do obejmowania miejsc, które im się na równi z mężczyznami należą. Wynika to z zaszłości kulturowych. Dotychczas silnie trwają w Europie stereotypy określające kuchnię, kościół i wychowanie dzieci jako domenę pań. Nie ma tu miejsca na władzę.

Reklama

I uleganie stereotypom nie tylko mężczyznom można zarzucić. Pisma i medialne programy przeznaczone dla kobiet zdecydowanie się odżegnują od polityki, nierzadko prezentując kiczowatą czy wręcz infantylną alternatywę spędzania czasu. I znajdują czytelniczki. I naśladowniczki. Można by słusznie twierdzić, że przeznaczone dla mężczyzn pisma motoryzacyjne, sportowe i inne też są bublowate i bzdurne ale ich udział w palecie wszystkich, jakie są dostępne na rynku wydaje się od kobiecych mniejszy. A zasięg zainteresowań, modę z nimi związaną, w znacznym stopniu stymulują media.

Czy zatem panie, same w znacznej mierze podzielając staromodny pogląd na niestosowność zajmowania się polityką, z własnej winy nie rezygnują z należnych im możliwości? Jeżeli nie, to powstaje pytanie, czy mają szansę? Czy tradycyjny podział obowiązków w rodzinie nie absorbuje ich tak dalece, że nie mają już czasu nie tylko na działalność publiczną ale i na wypoczynek. A może to wygodna wymówka? Bo przecież i przedszkola i żłobki i urlopy wychowawcze i zbiorowe żywienie, mechanizacja domu wszystko to jest dostępne.

Pytania, na które nie ma dobrych odpowiedzi. A zbliżający się Dzień Kobiet od nowa napełni codzienność wrzawą manifestacji, przy okazji których nieliczne panie zajmujące się polityką zostaną wciągnięte w wir ocen. A to męskiego egoizmu a to niewystarczających możliwości wspomożenia rodzin w rzekomo tylko kobiecych czynnościach.

I emocjonalnie przesadzone wypowiedzi skutecznie zagłuszą problem, który niewątpliwie istnieje. Ale Dzień Kobiet się zbliża. Po kwiatki panowie. Do rączek całowania. Nuże.

Reklama

78 KOMENTARZE

  1. Z kobietami
    w polskiej polityce mam problem.
    Niby stanowią wartość dodaną, ale z czasem coraz bardziej upodabniają się do tej brzydszej, męskiej, politycznej masy. Niestety z podobnymi konsekwencjami.

    Prawdziwe perełki, jak zwykle giną, pojawiając się w jakichś chwilowych i ledwie zauważalnych rankingach pracowitości i kompetencji.

    A męskiej części to oczywiście nie wadzi.
    Zgodnie z kulturowym wzorcem.

    • Partyzancie
      Wydaje mi się, że widać w polityce przede wszystkim te, które postanowiły brylować. Te, które skrzętnie w komisjach zajmują się pracą niechętnie chyba stają w oku kamer. Brylujące zaś dzielą się na wojowniczki i przekaźniczki. Klasyczną wojowniczką jest wykorzystująca swój charakterystyczny głos posłanka SLD Joanna Senyszyn. Klasycznym przekaźnikiem są trzy “egerie” Jarosława Kaczyńskiego, prezentujące w istocie jego myśli. Panie Julia Pitera i Beata Kempa to wojowniczki emocjonalne. Reszta kobiet niknie gdzieś tam w zakurzonym mroku dokumentów, z których od czasu do czasu się obok Napieralskiego i wystraszonego Pastusiaka jawi spokojna twarz Jolanty Szymanek – Deresz.

      A myślę, że sejmowi by się przydał i kobiecy pragmatyzm i kultura wypowiedzi.

  2. Z kobietami
    w polskiej polityce mam problem.
    Niby stanowią wartość dodaną, ale z czasem coraz bardziej upodabniają się do tej brzydszej, męskiej, politycznej masy. Niestety z podobnymi konsekwencjami.

    Prawdziwe perełki, jak zwykle giną, pojawiając się w jakichś chwilowych i ledwie zauważalnych rankingach pracowitości i kompetencji.

    A męskiej części to oczywiście nie wadzi.
    Zgodnie z kulturowym wzorcem.

    • Partyzancie
      Wydaje mi się, że widać w polityce przede wszystkim te, które postanowiły brylować. Te, które skrzętnie w komisjach zajmują się pracą niechętnie chyba stają w oku kamer. Brylujące zaś dzielą się na wojowniczki i przekaźniczki. Klasyczną wojowniczką jest wykorzystująca swój charakterystyczny głos posłanka SLD Joanna Senyszyn. Klasycznym przekaźnikiem są trzy “egerie” Jarosława Kaczyńskiego, prezentujące w istocie jego myśli. Panie Julia Pitera i Beata Kempa to wojowniczki emocjonalne. Reszta kobiet niknie gdzieś tam w zakurzonym mroku dokumentów, z których od czasu do czasu się obok Napieralskiego i wystraszonego Pastusiaka jawi spokojna twarz Jolanty Szymanek – Deresz.

      A myślę, że sejmowi by się przydał i kobiecy pragmatyzm i kultura wypowiedzi.

  3. Z kobietami
    w polskiej polityce mam problem.
    Niby stanowią wartość dodaną, ale z czasem coraz bardziej upodabniają się do tej brzydszej, męskiej, politycznej masy. Niestety z podobnymi konsekwencjami.

    Prawdziwe perełki, jak zwykle giną, pojawiając się w jakichś chwilowych i ledwie zauważalnych rankingach pracowitości i kompetencji.

    A męskiej części to oczywiście nie wadzi.
    Zgodnie z kulturowym wzorcem.

    • Partyzancie
      Wydaje mi się, że widać w polityce przede wszystkim te, które postanowiły brylować. Te, które skrzętnie w komisjach zajmują się pracą niechętnie chyba stają w oku kamer. Brylujące zaś dzielą się na wojowniczki i przekaźniczki. Klasyczną wojowniczką jest wykorzystująca swój charakterystyczny głos posłanka SLD Joanna Senyszyn. Klasycznym przekaźnikiem są trzy “egerie” Jarosława Kaczyńskiego, prezentujące w istocie jego myśli. Panie Julia Pitera i Beata Kempa to wojowniczki emocjonalne. Reszta kobiet niknie gdzieś tam w zakurzonym mroku dokumentów, z których od czasu do czasu się obok Napieralskiego i wystraszonego Pastusiaka jawi spokojna twarz Jolanty Szymanek – Deresz.

      A myślę, że sejmowi by się przydał i kobiecy pragmatyzm i kultura wypowiedzi.

  4. Z kobietami
    w polskiej polityce mam problem.
    Niby stanowią wartość dodaną, ale z czasem coraz bardziej upodabniają się do tej brzydszej, męskiej, politycznej masy. Niestety z podobnymi konsekwencjami.

    Prawdziwe perełki, jak zwykle giną, pojawiając się w jakichś chwilowych i ledwie zauważalnych rankingach pracowitości i kompetencji.

    A męskiej części to oczywiście nie wadzi.
    Zgodnie z kulturowym wzorcem.

    • Partyzancie
      Wydaje mi się, że widać w polityce przede wszystkim te, które postanowiły brylować. Te, które skrzętnie w komisjach zajmują się pracą niechętnie chyba stają w oku kamer. Brylujące zaś dzielą się na wojowniczki i przekaźniczki. Klasyczną wojowniczką jest wykorzystująca swój charakterystyczny głos posłanka SLD Joanna Senyszyn. Klasycznym przekaźnikiem są trzy “egerie” Jarosława Kaczyńskiego, prezentujące w istocie jego myśli. Panie Julia Pitera i Beata Kempa to wojowniczki emocjonalne. Reszta kobiet niknie gdzieś tam w zakurzonym mroku dokumentów, z których od czasu do czasu się obok Napieralskiego i wystraszonego Pastusiaka jawi spokojna twarz Jolanty Szymanek – Deresz.

      A myślę, że sejmowi by się przydał i kobiecy pragmatyzm i kultura wypowiedzi.

  5. Z kobietami
    w polskiej polityce mam problem.
    Niby stanowią wartość dodaną, ale z czasem coraz bardziej upodabniają się do tej brzydszej, męskiej, politycznej masy. Niestety z podobnymi konsekwencjami.

    Prawdziwe perełki, jak zwykle giną, pojawiając się w jakichś chwilowych i ledwie zauważalnych rankingach pracowitości i kompetencji.

    A męskiej części to oczywiście nie wadzi.
    Zgodnie z kulturowym wzorcem.

  6. Z kobietami
    w polskiej polityce mam problem.
    Niby stanowią wartość dodaną, ale z czasem coraz bardziej upodabniają się do tej brzydszej, męskiej, politycznej masy. Niestety z podobnymi konsekwencjami.

    Prawdziwe perełki, jak zwykle giną, pojawiając się w jakichś chwilowych i ledwie zauważalnych rankingach pracowitości i kompetencji.

    A męskiej części to oczywiście nie wadzi.
    Zgodnie z kulturowym wzorcem.

    • Partyzancie
      Wydaje mi się, że widać w polityce przede wszystkim te, które postanowiły brylować. Te, które skrzętnie w komisjach zajmują się pracą niechętnie chyba stają w oku kamer. Brylujące zaś dzielą się na wojowniczki i przekaźniczki. Klasyczną wojowniczką jest wykorzystująca swój charakterystyczny głos posłanka SLD Joanna Senyszyn. Klasycznym przekaźnikiem są trzy “egerie” Jarosława Kaczyńskiego, prezentujące w istocie jego myśli. Panie Julia Pitera i Beata Kempa to wojowniczki emocjonalne. Reszta kobiet niknie gdzieś tam w zakurzonym mroku dokumentów, z których od czasu do czasu się obok Napieralskiego i wystraszonego Pastusiaka jawi spokojna twarz Jolanty Szymanek – Deresz.

      A myślę, że sejmowi by się przydał i kobiecy pragmatyzm i kultura wypowiedzi.

  7. Z kobietami
    w polskiej polityce mam problem.
    Niby stanowią wartość dodaną, ale z czasem coraz bardziej upodabniają się do tej brzydszej, męskiej, politycznej masy. Niestety z podobnymi konsekwencjami.

    Prawdziwe perełki, jak zwykle giną, pojawiając się w jakichś chwilowych i ledwie zauważalnych rankingach pracowitości i kompetencji.

    A męskiej części to oczywiście nie wadzi.
    Zgodnie z kulturowym wzorcem.

    • Partyzancie
      Wydaje mi się, że widać w polityce przede wszystkim te, które postanowiły brylować. Te, które skrzętnie w komisjach zajmują się pracą niechętnie chyba stają w oku kamer. Brylujące zaś dzielą się na wojowniczki i przekaźniczki. Klasyczną wojowniczką jest wykorzystująca swój charakterystyczny głos posłanka SLD Joanna Senyszyn. Klasycznym przekaźnikiem są trzy “egerie” Jarosława Kaczyńskiego, prezentujące w istocie jego myśli. Panie Julia Pitera i Beata Kempa to wojowniczki emocjonalne. Reszta kobiet niknie gdzieś tam w zakurzonym mroku dokumentów, z których od czasu do czasu się obok Napieralskiego i wystraszonego Pastusiaka jawi spokojna twarz Jolanty Szymanek – Deresz.

      A myślę, że sejmowi by się przydał i kobiecy pragmatyzm i kultura wypowiedzi.

  8. parytety ?
    Z udziałem kobiet w polityce czy wszelkiego rodzaju władzach jest problem. Skoro głosimy – i wprowadzamy – totalną równość praw płci i zakaz dyskryminacji, to w szczególności nie powinniśmy liczyć posłów w tych kategoriach. Wszak to narzuca konieczność samookreślenia !
    Jako alternatywę proponuję inny podział, który – jak sądzę – zyska powszechniejsze poparcie. Mam mianowicie na myśli podział na durni i tych innych. Czyż nie piękną jest idea Sejmu, w którym udział durni został ograniczony ustawowo do co najwyżej 50%? I niech oni sobie będą jakiejkolwiek płci …
    A w ogóle, to Okudżawa się kłania …

    Pozdrawiam – Tetryk

    • Dobry pomysł Tetryku.
      Jak to było? “A jak mądrych braknie? To się z durnych dobierze.” To Franz Fiszer o uczciwych mówił ale się da wykorzystać.

      A w ogóle, to mam nadzieję, że mnie do komisji dobierzesz. Twój bowiem pomysł, to i Twoja komisja. Mogę być skrybą.

      Pozdrawiam również.

    • jak pamietasz, Tetryku
      Okudżawa zauważył tę starą prawdę, że strona durakow wywołanych do tablicy zawsze jest pusta. Jeśli o baby chodzi, to po pierwsze, nie istnieje coś takiego jak babska solidarność. Więc, po drugie, ponieważ parcie na władzę mają tylko nieliczne, to i tak zostaną udupione przez inne baby. Po trzecie, historia z życia: mój szef przed wszystkimi się chwalił, że u niego baby piastują większość stanowisk kierowników działów. Tylko zawsze zapominał dodac, że na najważniejsze, czyli na szmal nie mają żadnego wpływu. I stąd pewnie kryzys światowy. Gdyby kobiety rządziły tym, co w naszym skomercjalizowanym świecie najważniejsze, czyli forsą – żadnych kryzysów by nie było.

          • Solidarna jestem
            Ja się solidaryzuję z kobietami, a nie z babami, które chcą za wszelką cenę udowadniać panom, że niczym się od nich nie różnią.

          • Kłopot z Paniami w polityce polega IMHO na tym,
            że im się genetycznie “nie opłaca” być głową i pięścią a nie szyją. Statystycznie oczywiście, wyjątki się zdarzają. Chyba to kwestia genetycznie zaprogramowanych “reguł przetrwania”.

  9. parytety ?
    Z udziałem kobiet w polityce czy wszelkiego rodzaju władzach jest problem. Skoro głosimy – i wprowadzamy – totalną równość praw płci i zakaz dyskryminacji, to w szczególności nie powinniśmy liczyć posłów w tych kategoriach. Wszak to narzuca konieczność samookreślenia !
    Jako alternatywę proponuję inny podział, który – jak sądzę – zyska powszechniejsze poparcie. Mam mianowicie na myśli podział na durni i tych innych. Czyż nie piękną jest idea Sejmu, w którym udział durni został ograniczony ustawowo do co najwyżej 50%? I niech oni sobie będą jakiejkolwiek płci …
    A w ogóle, to Okudżawa się kłania …

    Pozdrawiam – Tetryk

    • Dobry pomysł Tetryku.
      Jak to było? “A jak mądrych braknie? To się z durnych dobierze.” To Franz Fiszer o uczciwych mówił ale się da wykorzystać.

      A w ogóle, to mam nadzieję, że mnie do komisji dobierzesz. Twój bowiem pomysł, to i Twoja komisja. Mogę być skrybą.

      Pozdrawiam również.

    • jak pamietasz, Tetryku
      Okudżawa zauważył tę starą prawdę, że strona durakow wywołanych do tablicy zawsze jest pusta. Jeśli o baby chodzi, to po pierwsze, nie istnieje coś takiego jak babska solidarność. Więc, po drugie, ponieważ parcie na władzę mają tylko nieliczne, to i tak zostaną udupione przez inne baby. Po trzecie, historia z życia: mój szef przed wszystkimi się chwalił, że u niego baby piastują większość stanowisk kierowników działów. Tylko zawsze zapominał dodac, że na najważniejsze, czyli na szmal nie mają żadnego wpływu. I stąd pewnie kryzys światowy. Gdyby kobiety rządziły tym, co w naszym skomercjalizowanym świecie najważniejsze, czyli forsą – żadnych kryzysów by nie było.

          • Solidarna jestem
            Ja się solidaryzuję z kobietami, a nie z babami, które chcą za wszelką cenę udowadniać panom, że niczym się od nich nie różnią.

          • Kłopot z Paniami w polityce polega IMHO na tym,
            że im się genetycznie “nie opłaca” być głową i pięścią a nie szyją. Statystycznie oczywiście, wyjątki się zdarzają. Chyba to kwestia genetycznie zaprogramowanych “reguł przetrwania”.

  10. parytety ?
    Z udziałem kobiet w polityce czy wszelkiego rodzaju władzach jest problem. Skoro głosimy – i wprowadzamy – totalną równość praw płci i zakaz dyskryminacji, to w szczególności nie powinniśmy liczyć posłów w tych kategoriach. Wszak to narzuca konieczność samookreślenia !
    Jako alternatywę proponuję inny podział, który – jak sądzę – zyska powszechniejsze poparcie. Mam mianowicie na myśli podział na durni i tych innych. Czyż nie piękną jest idea Sejmu, w którym udział durni został ograniczony ustawowo do co najwyżej 50%? I niech oni sobie będą jakiejkolwiek płci …
    A w ogóle, to Okudżawa się kłania …

    Pozdrawiam – Tetryk

    • Dobry pomysł Tetryku.
      Jak to było? “A jak mądrych braknie? To się z durnych dobierze.” To Franz Fiszer o uczciwych mówił ale się da wykorzystać.

      A w ogóle, to mam nadzieję, że mnie do komisji dobierzesz. Twój bowiem pomysł, to i Twoja komisja. Mogę być skrybą.

      Pozdrawiam również.

    • jak pamietasz, Tetryku
      Okudżawa zauważył tę starą prawdę, że strona durakow wywołanych do tablicy zawsze jest pusta. Jeśli o baby chodzi, to po pierwsze, nie istnieje coś takiego jak babska solidarność. Więc, po drugie, ponieważ parcie na władzę mają tylko nieliczne, to i tak zostaną udupione przez inne baby. Po trzecie, historia z życia: mój szef przed wszystkimi się chwalił, że u niego baby piastują większość stanowisk kierowników działów. Tylko zawsze zapominał dodac, że na najważniejsze, czyli na szmal nie mają żadnego wpływu. I stąd pewnie kryzys światowy. Gdyby kobiety rządziły tym, co w naszym skomercjalizowanym świecie najważniejsze, czyli forsą – żadnych kryzysów by nie było.

          • Solidarna jestem
            Ja się solidaryzuję z kobietami, a nie z babami, które chcą za wszelką cenę udowadniać panom, że niczym się od nich nie różnią.

          • Kłopot z Paniami w polityce polega IMHO na tym,
            że im się genetycznie “nie opłaca” być głową i pięścią a nie szyją. Statystycznie oczywiście, wyjątki się zdarzają. Chyba to kwestia genetycznie zaprogramowanych “reguł przetrwania”.

  11. parytety ?
    Z udziałem kobiet w polityce czy wszelkiego rodzaju władzach jest problem. Skoro głosimy – i wprowadzamy – totalną równość praw płci i zakaz dyskryminacji, to w szczególności nie powinniśmy liczyć posłów w tych kategoriach. Wszak to narzuca konieczność samookreślenia !
    Jako alternatywę proponuję inny podział, który – jak sądzę – zyska powszechniejsze poparcie. Mam mianowicie na myśli podział na durni i tych innych. Czyż nie piękną jest idea Sejmu, w którym udział durni został ograniczony ustawowo do co najwyżej 50%? I niech oni sobie będą jakiejkolwiek płci …
    A w ogóle, to Okudżawa się kłania …

    Pozdrawiam – Tetryk

    • Dobry pomysł Tetryku.
      Jak to było? “A jak mądrych braknie? To się z durnych dobierze.” To Franz Fiszer o uczciwych mówił ale się da wykorzystać.

      A w ogóle, to mam nadzieję, że mnie do komisji dobierzesz. Twój bowiem pomysł, to i Twoja komisja. Mogę być skrybą.

      Pozdrawiam również.

    • jak pamietasz, Tetryku
      Okudżawa zauważył tę starą prawdę, że strona durakow wywołanych do tablicy zawsze jest pusta. Jeśli o baby chodzi, to po pierwsze, nie istnieje coś takiego jak babska solidarność. Więc, po drugie, ponieważ parcie na władzę mają tylko nieliczne, to i tak zostaną udupione przez inne baby. Po trzecie, historia z życia: mój szef przed wszystkimi się chwalił, że u niego baby piastują większość stanowisk kierowników działów. Tylko zawsze zapominał dodac, że na najważniejsze, czyli na szmal nie mają żadnego wpływu. I stąd pewnie kryzys światowy. Gdyby kobiety rządziły tym, co w naszym skomercjalizowanym świecie najważniejsze, czyli forsą – żadnych kryzysów by nie było.

          • Solidarna jestem
            Ja się solidaryzuję z kobietami, a nie z babami, które chcą za wszelką cenę udowadniać panom, że niczym się od nich nie różnią.

          • Kłopot z Paniami w polityce polega IMHO na tym,
            że im się genetycznie “nie opłaca” być głową i pięścią a nie szyją. Statystycznie oczywiście, wyjątki się zdarzają. Chyba to kwestia genetycznie zaprogramowanych “reguł przetrwania”.

  12. parytety ?
    Z udziałem kobiet w polityce czy wszelkiego rodzaju władzach jest problem. Skoro głosimy – i wprowadzamy – totalną równość praw płci i zakaz dyskryminacji, to w szczególności nie powinniśmy liczyć posłów w tych kategoriach. Wszak to narzuca konieczność samookreślenia !
    Jako alternatywę proponuję inny podział, który – jak sądzę – zyska powszechniejsze poparcie. Mam mianowicie na myśli podział na durni i tych innych. Czyż nie piękną jest idea Sejmu, w którym udział durni został ograniczony ustawowo do co najwyżej 50%? I niech oni sobie będą jakiejkolwiek płci …
    A w ogóle, to Okudżawa się kłania …

    Pozdrawiam – Tetryk

    • Dobry pomysł Tetryku.
      Jak to było? “A jak mądrych braknie? To się z durnych dobierze.” To Franz Fiszer o uczciwych mówił ale się da wykorzystać.

      A w ogóle, to mam nadzieję, że mnie do komisji dobierzesz. Twój bowiem pomysł, to i Twoja komisja. Mogę być skrybą.

      Pozdrawiam również.

    • jak pamietasz, Tetryku
      Okudżawa zauważył tę starą prawdę, że strona durakow wywołanych do tablicy zawsze jest pusta. Jeśli o baby chodzi, to po pierwsze, nie istnieje coś takiego jak babska solidarność. Więc, po drugie, ponieważ parcie na władzę mają tylko nieliczne, to i tak zostaną udupione przez inne baby. Po trzecie, historia z życia: mój szef przed wszystkimi się chwalił, że u niego baby piastują większość stanowisk kierowników działów. Tylko zawsze zapominał dodac, że na najważniejsze, czyli na szmal nie mają żadnego wpływu. I stąd pewnie kryzys światowy. Gdyby kobiety rządziły tym, co w naszym skomercjalizowanym świecie najważniejsze, czyli forsą – żadnych kryzysów by nie było.

          • Solidarna jestem
            Ja się solidaryzuję z kobietami, a nie z babami, które chcą za wszelką cenę udowadniać panom, że niczym się od nich nie różnią.

          • Kłopot z Paniami w polityce polega IMHO na tym,
            że im się genetycznie “nie opłaca” być głową i pięścią a nie szyją. Statystycznie oczywiście, wyjątki się zdarzają. Chyba to kwestia genetycznie zaprogramowanych “reguł przetrwania”.

  13. ee, z tym sercem babskim
    Z tym dobrym sercem babskim, Sawo, to bym nie przesadzała. Już bardziej obawiałabym się ciągątek to perfumerii czy biżuterii. Ale tu faceci i tak dla swoich pań więcej są w stanie zdefraudować. I w ogóle z kosztami się nie liczą.

  14. ee, z tym sercem babskim
    Z tym dobrym sercem babskim, Sawo, to bym nie przesadzała. Już bardziej obawiałabym się ciągątek to perfumerii czy biżuterii. Ale tu faceci i tak dla swoich pań więcej są w stanie zdefraudować. I w ogóle z kosztami się nie liczą.

  15. ee, z tym sercem babskim
    Z tym dobrym sercem babskim, Sawo, to bym nie przesadzała. Już bardziej obawiałabym się ciągątek to perfumerii czy biżuterii. Ale tu faceci i tak dla swoich pań więcej są w stanie zdefraudować. I w ogóle z kosztami się nie liczą.

  16. ee, z tym sercem babskim
    Z tym dobrym sercem babskim, Sawo, to bym nie przesadzała. Już bardziej obawiałabym się ciągątek to perfumerii czy biżuterii. Ale tu faceci i tak dla swoich pań więcej są w stanie zdefraudować. I w ogóle z kosztami się nie liczą.

  17. ee, z tym sercem babskim
    Z tym dobrym sercem babskim, Sawo, to bym nie przesadzała. Już bardziej obawiałabym się ciągątek to perfumerii czy biżuterii. Ale tu faceci i tak dla swoich pań więcej są w stanie zdefraudować. I w ogóle z kosztami się nie liczą.

  18. O to to
    Też uważam, że to jakaś skaza dyskryminacyjna (podświadoma pewnie) naszych umysłów. I najgorsze jest właśnie pojmowanie przez niektóre kobiety (ja je dla odróżnienia nazywam babami) owego dorównywania. Spotykałam w swoim życiu zawodowym takie panie, którym się wydawało, że mężczyźni zawsze mówią lodowatym tonem, wydają rozkazy, klną przy każdej okazji, besztają za byle co itp. I starały się im dorównać, z miernym skutkiem, niestety. Były w najlepszym wypadku nędzną karykaturą tych, którym chciały dorównać. Co ciekawe, w naszym otoczeniu nie było takich panów i w efekcie tych bab nie znosiły ani panie, ani panowie. Takie biedaczki można spotkać w dużych firmach.

  19. O to to
    Też uważam, że to jakaś skaza dyskryminacyjna (podświadoma pewnie) naszych umysłów. I najgorsze jest właśnie pojmowanie przez niektóre kobiety (ja je dla odróżnienia nazywam babami) owego dorównywania. Spotykałam w swoim życiu zawodowym takie panie, którym się wydawało, że mężczyźni zawsze mówią lodowatym tonem, wydają rozkazy, klną przy każdej okazji, besztają za byle co itp. I starały się im dorównać, z miernym skutkiem, niestety. Były w najlepszym wypadku nędzną karykaturą tych, którym chciały dorównać. Co ciekawe, w naszym otoczeniu nie było takich panów i w efekcie tych bab nie znosiły ani panie, ani panowie. Takie biedaczki można spotkać w dużych firmach.

  20. O to to
    Też uważam, że to jakaś skaza dyskryminacyjna (podświadoma pewnie) naszych umysłów. I najgorsze jest właśnie pojmowanie przez niektóre kobiety (ja je dla odróżnienia nazywam babami) owego dorównywania. Spotykałam w swoim życiu zawodowym takie panie, którym się wydawało, że mężczyźni zawsze mówią lodowatym tonem, wydają rozkazy, klną przy każdej okazji, besztają za byle co itp. I starały się im dorównać, z miernym skutkiem, niestety. Były w najlepszym wypadku nędzną karykaturą tych, którym chciały dorównać. Co ciekawe, w naszym otoczeniu nie było takich panów i w efekcie tych bab nie znosiły ani panie, ani panowie. Takie biedaczki można spotkać w dużych firmach.

  21. O to to
    Też uważam, że to jakaś skaza dyskryminacyjna (podświadoma pewnie) naszych umysłów. I najgorsze jest właśnie pojmowanie przez niektóre kobiety (ja je dla odróżnienia nazywam babami) owego dorównywania. Spotykałam w swoim życiu zawodowym takie panie, którym się wydawało, że mężczyźni zawsze mówią lodowatym tonem, wydają rozkazy, klną przy każdej okazji, besztają za byle co itp. I starały się im dorównać, z miernym skutkiem, niestety. Były w najlepszym wypadku nędzną karykaturą tych, którym chciały dorównać. Co ciekawe, w naszym otoczeniu nie było takich panów i w efekcie tych bab nie znosiły ani panie, ani panowie. Takie biedaczki można spotkać w dużych firmach.

  22. O to to
    Też uważam, że to jakaś skaza dyskryminacyjna (podświadoma pewnie) naszych umysłów. I najgorsze jest właśnie pojmowanie przez niektóre kobiety (ja je dla odróżnienia nazywam babami) owego dorównywania. Spotykałam w swoim życiu zawodowym takie panie, którym się wydawało, że mężczyźni zawsze mówią lodowatym tonem, wydają rozkazy, klną przy każdej okazji, besztają za byle co itp. I starały się im dorównać, z miernym skutkiem, niestety. Były w najlepszym wypadku nędzną karykaturą tych, którym chciały dorównać. Co ciekawe, w naszym otoczeniu nie było takich panów i w efekcie tych bab nie znosiły ani panie, ani panowie. Takie biedaczki można spotkać w dużych firmach.

  23. Ja bym powiedziała
    Ja bym powiedziała, że tego i tego. W dużej części systemu – bo nagradza takie dziwolągi; jak się domyślasz, te panie były szefowymi. Ale w znaczanie większej części, winne były ich chore ambicje i równie porąbane wyobrażenie o świecie. Mnie najbardziej pasjonowało obserwowanie tego momentu zmiany – początek owego “dorównywania” facetom; bo panie początkowo były normalnymi kobietami, babami się stawały – stopniowo i metodycznie. Najsmutniejsze jest to, że jak już “dorównały”, to i tak dostawały kopa w tyłek od facetów, których uważały za kumpli od serca.

  24. Ja bym powiedziała
    Ja bym powiedziała, że tego i tego. W dużej części systemu – bo nagradza takie dziwolągi; jak się domyślasz, te panie były szefowymi. Ale w znaczanie większej części, winne były ich chore ambicje i równie porąbane wyobrażenie o świecie. Mnie najbardziej pasjonowało obserwowanie tego momentu zmiany – początek owego “dorównywania” facetom; bo panie początkowo były normalnymi kobietami, babami się stawały – stopniowo i metodycznie. Najsmutniejsze jest to, że jak już “dorównały”, to i tak dostawały kopa w tyłek od facetów, których uważały za kumpli od serca.

  25. Ja bym powiedziała
    Ja bym powiedziała, że tego i tego. W dużej części systemu – bo nagradza takie dziwolągi; jak się domyślasz, te panie były szefowymi. Ale w znaczanie większej części, winne były ich chore ambicje i równie porąbane wyobrażenie o świecie. Mnie najbardziej pasjonowało obserwowanie tego momentu zmiany – początek owego “dorównywania” facetom; bo panie początkowo były normalnymi kobietami, babami się stawały – stopniowo i metodycznie. Najsmutniejsze jest to, że jak już “dorównały”, to i tak dostawały kopa w tyłek od facetów, których uważały za kumpli od serca.

  26. Ja bym powiedziała
    Ja bym powiedziała, że tego i tego. W dużej części systemu – bo nagradza takie dziwolągi; jak się domyślasz, te panie były szefowymi. Ale w znaczanie większej części, winne były ich chore ambicje i równie porąbane wyobrażenie o świecie. Mnie najbardziej pasjonowało obserwowanie tego momentu zmiany – początek owego “dorównywania” facetom; bo panie początkowo były normalnymi kobietami, babami się stawały – stopniowo i metodycznie. Najsmutniejsze jest to, że jak już “dorównały”, to i tak dostawały kopa w tyłek od facetów, których uważały za kumpli od serca.

  27. Ja bym powiedziała
    Ja bym powiedziała, że tego i tego. W dużej części systemu – bo nagradza takie dziwolągi; jak się domyślasz, te panie były szefowymi. Ale w znaczanie większej części, winne były ich chore ambicje i równie porąbane wyobrażenie o świecie. Mnie najbardziej pasjonowało obserwowanie tego momentu zmiany – początek owego “dorównywania” facetom; bo panie początkowo były normalnymi kobietami, babami się stawały – stopniowo i metodycznie. Najsmutniejsze jest to, że jak już “dorównały”, to i tak dostawały kopa w tyłek od facetów, których uważały za kumpli od serca.

  28. Domyślam się
    Domyślam się, że chodzi Ci o wielowiekową tradycję świata urządzonego i rządzonego przez mężczyzn. Czyli o system. Ale ja bym nie winiła tylko systemu. Bo znam również normalne kobiety, które porobiły naprawdę fantastyczne kariery w firmach zdominowanych przez mężczyzn, i pozostały kobietami. Były profesjonalistkami, znały swoją wartość, nie czekały na pochwały facetów i nie w głowie im było “dorównywać”. Jakkolwiek niewiarygodnie czy banalnie to zabrzmi, ale je doceniono, bo naprawdę biły panów na głowę fachowością. Docenili je mężczyźni, również za to, że pozostały kobietami.

  29. Domyślam się
    Domyślam się, że chodzi Ci o wielowiekową tradycję świata urządzonego i rządzonego przez mężczyzn. Czyli o system. Ale ja bym nie winiła tylko systemu. Bo znam również normalne kobiety, które porobiły naprawdę fantastyczne kariery w firmach zdominowanych przez mężczyzn, i pozostały kobietami. Były profesjonalistkami, znały swoją wartość, nie czekały na pochwały facetów i nie w głowie im było “dorównywać”. Jakkolwiek niewiarygodnie czy banalnie to zabrzmi, ale je doceniono, bo naprawdę biły panów na głowę fachowością. Docenili je mężczyźni, również za to, że pozostały kobietami.

  30. Domyślam się
    Domyślam się, że chodzi Ci o wielowiekową tradycję świata urządzonego i rządzonego przez mężczyzn. Czyli o system. Ale ja bym nie winiła tylko systemu. Bo znam również normalne kobiety, które porobiły naprawdę fantastyczne kariery w firmach zdominowanych przez mężczyzn, i pozostały kobietami. Były profesjonalistkami, znały swoją wartość, nie czekały na pochwały facetów i nie w głowie im było “dorównywać”. Jakkolwiek niewiarygodnie czy banalnie to zabrzmi, ale je doceniono, bo naprawdę biły panów na głowę fachowością. Docenili je mężczyźni, również za to, że pozostały kobietami.

  31. Domyślam się
    Domyślam się, że chodzi Ci o wielowiekową tradycję świata urządzonego i rządzonego przez mężczyzn. Czyli o system. Ale ja bym nie winiła tylko systemu. Bo znam również normalne kobiety, które porobiły naprawdę fantastyczne kariery w firmach zdominowanych przez mężczyzn, i pozostały kobietami. Były profesjonalistkami, znały swoją wartość, nie czekały na pochwały facetów i nie w głowie im było “dorównywać”. Jakkolwiek niewiarygodnie czy banalnie to zabrzmi, ale je doceniono, bo naprawdę biły panów na głowę fachowością. Docenili je mężczyźni, również za to, że pozostały kobietami.

  32. Domyślam się
    Domyślam się, że chodzi Ci o wielowiekową tradycję świata urządzonego i rządzonego przez mężczyzn. Czyli o system. Ale ja bym nie winiła tylko systemu. Bo znam również normalne kobiety, które porobiły naprawdę fantastyczne kariery w firmach zdominowanych przez mężczyzn, i pozostały kobietami. Były profesjonalistkami, znały swoją wartość, nie czekały na pochwały facetów i nie w głowie im było “dorównywać”. Jakkolwiek niewiarygodnie czy banalnie to zabrzmi, ale je doceniono, bo naprawdę biły panów na głowę fachowością. Docenili je mężczyźni, również za to, że pozostały kobietami.

  33. Interesująco się rozwinęła dyskusja.
    I zasadnicze pytanie, postawione przez Dorolę, pozostało bez odpowiedzi. Pewnie jej nie ma.

    Ale wydaje mi się, że relacje pomiędzy kobietami i mężczyznami w znacznej mierze się opierają na emocjach. To z kolei implikuje ustawiczną konkurencję, którą kobiety między sobą prowadzą jawniej od mężczyzn. Przynajmniej o tym mówią, podczas gdy mężczyznom “nie wypada, bo to babskie”. Stąd może silniejsze wrażenie, że kobiety nie są solidarne. W odróżnieniu od mężczyzn. Wydaje się, że mylne.

    Bo co by oznaczała damska solidarność wobec mężczyzn – matczyną opozycję wobec synów? sióstr wobec braci? żon wobec mężów? koleżanek wobec kolegów? – bez sensu chyba. A przecież zarówno kobiety jak i mężczyźni wyczuwają istnienie jakiejś tajemnicy, którą włada płeć przeciwna i niemożność zawładnięcia jej kluczem przypisują egoizmowi strony rzekomo antagonistycznej. To powoduje zaprawienie wzajemnych stosunków pewną goryczą. I nawoływanie do solidarności.

    A skutek podkreśliła Sawa, stwierdzając wbrew Ninie, że kobiety i tak by pieniądze rozdały mężczyznom. Mężczyźni przecież też je rozdają tylko kobietom. Zatem zarówno Sawa jak i Nina mają i jednocześnie nie mają racji.

    I tutaj odwoływanie się do wiekowej tradycji a nawet psychologicznych uwarunkowań – Graz i Cmss – chyba też nie bardzo rzecz rozjaśnia.

    Piękny, pasjonujący problem i nierozwiązywalny. Ma tedy wszelkie zalety osi, wokół której się obraca nasza mentalność. I bardzo dobrze.

  34. Interesująco się rozwinęła dyskusja.
    I zasadnicze pytanie, postawione przez Dorolę, pozostało bez odpowiedzi. Pewnie jej nie ma.

    Ale wydaje mi się, że relacje pomiędzy kobietami i mężczyznami w znacznej mierze się opierają na emocjach. To z kolei implikuje ustawiczną konkurencję, którą kobiety między sobą prowadzą jawniej od mężczyzn. Przynajmniej o tym mówią, podczas gdy mężczyznom “nie wypada, bo to babskie”. Stąd może silniejsze wrażenie, że kobiety nie są solidarne. W odróżnieniu od mężczyzn. Wydaje się, że mylne.

    Bo co by oznaczała damska solidarność wobec mężczyzn – matczyną opozycję wobec synów? sióstr wobec braci? żon wobec mężów? koleżanek wobec kolegów? – bez sensu chyba. A przecież zarówno kobiety jak i mężczyźni wyczuwają istnienie jakiejś tajemnicy, którą włada płeć przeciwna i niemożność zawładnięcia jej kluczem przypisują egoizmowi strony rzekomo antagonistycznej. To powoduje zaprawienie wzajemnych stosunków pewną goryczą. I nawoływanie do solidarności.

    A skutek podkreśliła Sawa, stwierdzając wbrew Ninie, że kobiety i tak by pieniądze rozdały mężczyznom. Mężczyźni przecież też je rozdają tylko kobietom. Zatem zarówno Sawa jak i Nina mają i jednocześnie nie mają racji.

    I tutaj odwoływanie się do wiekowej tradycji a nawet psychologicznych uwarunkowań – Graz i Cmss – chyba też nie bardzo rzecz rozjaśnia.

    Piękny, pasjonujący problem i nierozwiązywalny. Ma tedy wszelkie zalety osi, wokół której się obraca nasza mentalność. I bardzo dobrze.

  35. Interesująco się rozwinęła dyskusja.
    I zasadnicze pytanie, postawione przez Dorolę, pozostało bez odpowiedzi. Pewnie jej nie ma.

    Ale wydaje mi się, że relacje pomiędzy kobietami i mężczyznami w znacznej mierze się opierają na emocjach. To z kolei implikuje ustawiczną konkurencję, którą kobiety między sobą prowadzą jawniej od mężczyzn. Przynajmniej o tym mówią, podczas gdy mężczyznom “nie wypada, bo to babskie”. Stąd może silniejsze wrażenie, że kobiety nie są solidarne. W odróżnieniu od mężczyzn. Wydaje się, że mylne.

    Bo co by oznaczała damska solidarność wobec mężczyzn – matczyną opozycję wobec synów? sióstr wobec braci? żon wobec mężów? koleżanek wobec kolegów? – bez sensu chyba. A przecież zarówno kobiety jak i mężczyźni wyczuwają istnienie jakiejś tajemnicy, którą włada płeć przeciwna i niemożność zawładnięcia jej kluczem przypisują egoizmowi strony rzekomo antagonistycznej. To powoduje zaprawienie wzajemnych stosunków pewną goryczą. I nawoływanie do solidarności.

    A skutek podkreśliła Sawa, stwierdzając wbrew Ninie, że kobiety i tak by pieniądze rozdały mężczyznom. Mężczyźni przecież też je rozdają tylko kobietom. Zatem zarówno Sawa jak i Nina mają i jednocześnie nie mają racji.

    I tutaj odwoływanie się do wiekowej tradycji a nawet psychologicznych uwarunkowań – Graz i Cmss – chyba też nie bardzo rzecz rozjaśnia.

    Piękny, pasjonujący problem i nierozwiązywalny. Ma tedy wszelkie zalety osi, wokół której się obraca nasza mentalność. I bardzo dobrze.

  36. Interesująco się rozwinęła dyskusja.
    I zasadnicze pytanie, postawione przez Dorolę, pozostało bez odpowiedzi. Pewnie jej nie ma.

    Ale wydaje mi się, że relacje pomiędzy kobietami i mężczyznami w znacznej mierze się opierają na emocjach. To z kolei implikuje ustawiczną konkurencję, którą kobiety między sobą prowadzą jawniej od mężczyzn. Przynajmniej o tym mówią, podczas gdy mężczyznom “nie wypada, bo to babskie”. Stąd może silniejsze wrażenie, że kobiety nie są solidarne. W odróżnieniu od mężczyzn. Wydaje się, że mylne.

    Bo co by oznaczała damska solidarność wobec mężczyzn – matczyną opozycję wobec synów? sióstr wobec braci? żon wobec mężów? koleżanek wobec kolegów? – bez sensu chyba. A przecież zarówno kobiety jak i mężczyźni wyczuwają istnienie jakiejś tajemnicy, którą włada płeć przeciwna i niemożność zawładnięcia jej kluczem przypisują egoizmowi strony rzekomo antagonistycznej. To powoduje zaprawienie wzajemnych stosunków pewną goryczą. I nawoływanie do solidarności.

    A skutek podkreśliła Sawa, stwierdzając wbrew Ninie, że kobiety i tak by pieniądze rozdały mężczyznom. Mężczyźni przecież też je rozdają tylko kobietom. Zatem zarówno Sawa jak i Nina mają i jednocześnie nie mają racji.

    I tutaj odwoływanie się do wiekowej tradycji a nawet psychologicznych uwarunkowań – Graz i Cmss – chyba też nie bardzo rzecz rozjaśnia.

    Piękny, pasjonujący problem i nierozwiązywalny. Ma tedy wszelkie zalety osi, wokół której się obraca nasza mentalność. I bardzo dobrze.

  37. Interesująco się rozwinęła dyskusja.
    I zasadnicze pytanie, postawione przez Dorolę, pozostało bez odpowiedzi. Pewnie jej nie ma.

    Ale wydaje mi się, że relacje pomiędzy kobietami i mężczyznami w znacznej mierze się opierają na emocjach. To z kolei implikuje ustawiczną konkurencję, którą kobiety między sobą prowadzą jawniej od mężczyzn. Przynajmniej o tym mówią, podczas gdy mężczyznom “nie wypada, bo to babskie”. Stąd może silniejsze wrażenie, że kobiety nie są solidarne. W odróżnieniu od mężczyzn. Wydaje się, że mylne.

    Bo co by oznaczała damska solidarność wobec mężczyzn – matczyną opozycję wobec synów? sióstr wobec braci? żon wobec mężów? koleżanek wobec kolegów? – bez sensu chyba. A przecież zarówno kobiety jak i mężczyźni wyczuwają istnienie jakiejś tajemnicy, którą włada płeć przeciwna i niemożność zawładnięcia jej kluczem przypisują egoizmowi strony rzekomo antagonistycznej. To powoduje zaprawienie wzajemnych stosunków pewną goryczą. I nawoływanie do solidarności.

    A skutek podkreśliła Sawa, stwierdzając wbrew Ninie, że kobiety i tak by pieniądze rozdały mężczyznom. Mężczyźni przecież też je rozdają tylko kobietom. Zatem zarówno Sawa jak i Nina mają i jednocześnie nie mają racji.

    I tutaj odwoływanie się do wiekowej tradycji a nawet psychologicznych uwarunkowań – Graz i Cmss – chyba też nie bardzo rzecz rozjaśnia.

    Piękny, pasjonujący problem i nierozwiązywalny. Ma tedy wszelkie zalety osi, wokół której się obraca nasza mentalność. I bardzo dobrze.