Reklama

Parę zagadek logiczno-matematycznych na koniec dnia.

Parę zagadek logiczno-matematycznych na koniec dnia. Sam nie byłem sobie w stanie poradzić, łeb mi pęka, albo za mało mojej szkoły. Czytam najnowsze sondaże OBOP i już nie ważne, czy one są zmanipulowane, czy prawdziwe, czy obarczone błędem statystycznym. Badanie przeprowadzono na odważonej próbie 500 respondentów i jakby nie manipulować, czego by nie kombinować, to coś mi tu ewidentnie nie gra. Tytułem wstępu podam, że Polacy są niemal zgodni w ocenie rządów prezydenta i rządów rządu. 65% uważa, że rząd źle wypełnia swoje obowiązki, 67%, że prezydent nie ma pojęcia o swojej roli. 25% mówi, że Kaczyński spoko gość i może zostać na drugą kadencję i to się logicznie oraz matematycznie mieści w głowi.e 67 plus 25 to mniej więcej będzie jakieś 92. Moje kłopoty zaczynają się gdy biorę się za podliczanie i rozliczanie rządu. 65% mówi, że rząd to nędza, ale 47% upiera się, że Tusk to super premier. Jakby nie liczyć jedno plus drugie daje około 112%. Łeb mnie łupie i za mało mojej szkoły. Ktoś mógłby mi pomóc rozwiązać tę zagadkę procentową? Ale bardzo proszę o ścisłą naukę, nie humanizm rozpasany. Rozpasanym humanizmem to ja sobie umiem odpowiedzieć, że przecież dla respondentów rząd nie musi się równać premier.

Reklama

Wprawdzie ja za cholerę takiego sposobu myślenia nie rozumiem, bo mój prosty chłopski rozum podpowiada mi, że jak premier jest dobry, to nie może zbudować rządu do dupy. Może jednak zbyt proste to moje myślenie. Z drugiej strony odwołując się do armii lądowej i marynarki wodnej, to nie ma takich cudów, że generał geniusz, a front pada, kapitan Wielki, a statek przez załogę tonie. Z tego mi wynika, że respondenci myślą sobie jakoś tak. Fajny ten Tusk, tylko ten jego rząd beznadziejny, gdyby on miał lepszy rząd, to wszystko by inaczej wyglądało. Takie myślenie miałoby sens gdyby Tuskowi rząd budował powiedzmy Lech Kaczyński co go nie poważa 67% respondentów. Prawie jak w mordę strzelił, 67% respondentów nie poważa Kaczyńskiego, to 65% braku poważania dla rządu co go Tuskowi zbudował Kaczyński byłoby zupełnie logiczne i prawie matematyczne. A to prawie nie robiłoby wielkiej różnicy, bo jedynie 2%, czyli tak zwany błąd statystyczny. Albo mnie faktycznie tak łeb łupie i szkoły mojej za mało, albo naród nasz jest taki, że on jakoś nie kojarzy odpowiedzialności za rząd z premierem rządu. Kiedy pijana matka nie przypilnuje dziecka i to wypadnie, na szczęście z parteru i dzięki Bogu złamie tylko nos, nikt nie karci dziecka, ale rozlicza matkę, również prawnie.

Premier jest jak ojciec, nie wiem, trzeźwy, czy pijany, w każdym razie ze starymi końmi nie potrafi sobie poradzić i koni przypilnować, tudzież zaprząc do roboty ogiery, a nie wałachy. W tej sytuacji nie konie się powinno rozliczać, ale koniuszego. Nie rozumiem tych dysproporcji w poparciu tym bardziej, że premier jest w ostrym konflikcie z respondentem. Premier uważa, że rząd jest super, jedyny zielony rząd na tle czerwonej Europy. Premier mówi elektoratowi, że się nie zna, a elektorat odwdzięcza się poparciem dla premiera. W sumie ten konflikt i dysproporcje powinny narastać. Teraz kiedy premier wyrzucił 6 ministrów i powiedział, że wyrzuca elitę tego rządu, poparcie dla rządu powinno spaść niemal do zera, bo jest oczywiste, że najlepszych mogą zastąpić tylko gorsi. Ze słabego rządu odchodzą najlepsi i to musi się skończyć rządem beznadziejnym. Co teraz respondenci i rodaku? Idąc Twoim tokiem rozumowania rodaku – respondencie, poparcie dla premiera powinno wzrosnąć. Po pierwsze premier dymisjonuje słaby rząd, zatem jest super premierem, po drugie jeśli na miejsce tych najlepszych z rządu przyjdą słabsi, to premier jest dopiero super, super, że z takim rządem daje radę jako premier. Dobrze kombinuję?

Czy może to jest tak, że jak premier złego rządu angażuje do rządu jeszcze gorszy rząd, to tym bardziej jest to zły premier, niż był wcześniej? No bo jak premier z każdym dniem buduje coraz słabszy rząd, to on jest coraz lepszym, czy coraz gorszym premierem? Coraz lepszy premier powinien powoływać coraz lepszy rząd? Czy coraz lepszy premier powinien powoływać coraz gorszy rząd? Wiem, że pytania nie są zbyt mądre, ale wyniki badań OBOP wcale na mądrość badanych nie wskazują i obawiam się, że szerzej pojęty elektorat również nie wykazuje się deficytową cnotą. Gdyby były problemy z odpowiedziami, zawsze mogę sobie sam odpowiedzieć z bolącym łbem i analfabetyzmem matematyczno-logicznym. Gdybym w takim stanie musiał sobie odpowiadać, odpowiedziałbym tak, że premier Tusk na swój chłopski rozum ma łeb. Jeśli on powoła beznadziejny głupi i niekompetentny rząd, to na jego tle będzie geniuszem i ekstra super mega sales manger. Ale to moja desperacka odpowiedź. Co Czytelnik na te głupie pytania?

Reklama

125 KOMENTARZE

  1. Ja spotkałem się z jeszcze
    Ja spotkałem się z jeszcze lepszym sondażem, a właściwie z sondą w internecie. Nie ważne na jakiej stronie i czego dotyczyło pytanie, w każdym razie jedną z odpowiedzi wybrało 67% uczestników, dwie kolejne po 17%, a odpowiedź “nie mam zdania” -1 ( minus jeden )%. To dopiero zagadka matematyczno-logiczna.

  2. Ja spotkałem się z jeszcze
    Ja spotkałem się z jeszcze lepszym sondażem, a właściwie z sondą w internecie. Nie ważne na jakiej stronie i czego dotyczyło pytanie, w każdym razie jedną z odpowiedzi wybrało 67% uczestników, dwie kolejne po 17%, a odpowiedź “nie mam zdania” -1 ( minus jeden )%. To dopiero zagadka matematyczno-logiczna.

  3. Ja spotkałem się z jeszcze
    Ja spotkałem się z jeszcze lepszym sondażem, a właściwie z sondą w internecie. Nie ważne na jakiej stronie i czego dotyczyło pytanie, w każdym razie jedną z odpowiedzi wybrało 67% uczestników, dwie kolejne po 17%, a odpowiedź “nie mam zdania” -1 ( minus jeden )%. To dopiero zagadka matematyczno-logiczna.

  4. Ja spotkałem się z jeszcze
    Ja spotkałem się z jeszcze lepszym sondażem, a właściwie z sondą w internecie. Nie ważne na jakiej stronie i czego dotyczyło pytanie, w każdym razie jedną z odpowiedzi wybrało 67% uczestników, dwie kolejne po 17%, a odpowiedź “nie mam zdania” -1 ( minus jeden )%. To dopiero zagadka matematyczno-logiczna.

  5. Ja spotkałem się z jeszcze
    Ja spotkałem się z jeszcze lepszym sondażem, a właściwie z sondą w internecie. Nie ważne na jakiej stronie i czego dotyczyło pytanie, w każdym razie jedną z odpowiedzi wybrało 67% uczestników, dwie kolejne po 17%, a odpowiedź “nie mam zdania” -1 ( minus jeden )%. To dopiero zagadka matematyczno-logiczna.

  6. hmmm 😉
    oj, oj, oj nieładnie to tak biednym ludkom wodę z mózgu robić
    po 1. badanie z 1-4 października
    po 2. rząd – 65 do 29 w sumie 94
    po 3. Tusk – 47 do 45 w sumie 92
    pozostałe to nie wiem
    tyle odnośnie liczb

    a co do meritum, Tusk ma (miał) wielki bonus, bonus za to, że nie jest Kaczyńskim, czy go jeszcze ma? diabli wiedzą, zobaczymy jak będą nowsze badania. jest taka możliwość, że bonus sie wybonusił bonusnie.
    I w tym miejscu przypomniał mi się tekścik Daukszewicza o spotkaniu druha drużynowego z litrem i o flagach które wyłopotały się na wietrze

    • No wiedzę, że myślenie to
      No wiedzę, że myślenie to jednak skomplikowany proces, a najłatwiej nie myśleć. Relacja, jest takie słowo. O Relację mi chodzi. Na chłopski rozum lider beznadziejnej grupy powinien mieć równie beznadziejne co grupa noty, a moim zdaniem jeszcze gorsze, bo lider. Tymczasem grupa oceniania jest negatywnie na poziomie 65%, a lider pozytywnie na poziomie 47%. Całe dodawanie miało skłonić do myślenia, ale jak widzę, to nie takie proste – skłonić. Znacznie prościej napisać, że co innego rząd, a co innego premier rządu i co więcej uznać taką paranoję, za oczywistą mądrość. No cóż, chyba się nie pomyliłem w ocenie elektoratu…obawiam się. Sporo elektoratu nie widzi związku między super premierem i beznadziejnym rządem, a próby dostrzegania takowego podsumowuje “praniem mózgu”.

      • hmmm
        oj, oj, oj
        poszperaj w zakamarkach i przypomnij sobie, przerabiałeś to na studiach, na pierwszym i drugim roku chyba też
        to a propos liczb ostatni raz;-))

        a teraz do myślenia, Tusk w tym badaniu to Tusk przed aferami, jak pojawia się nowe to pogadamy.
        ale możemy chyba z duża doza prawdopodobieństwa przyjąć, że nie będzie źle, dla Tuska, jego wynik może być nawet troszkę lepszy, premia za szybką (szybka w wymiarze medialnym) reakcje
        a teraz co do rozbieżności ocen, leniwy jestem i nie chce mi się szukać, ale to chyba zawsze tak było w badaniach, szef rządu był znacznie powyżej samego rządu. teraz jak już napisałem na dwoje babka wróży a może i na troje, spadnie, utrzyma się, wzrośnie
        Ocena szefa rządu, nie przekłada się na ocenę rządu, a nie przekłada się głównie dlatego, ze wytworzyła się taka świecka tradycja która oddziela premiera od rządu, nie wiem dlaczego, ale tak jest,
        No może trochę się domyślam dlaczego, premier jest znany, więc trudniej respondentom mając prze oczyma “szczery, chłopięcy uśmiech donalda” powiedzieć, że to leser, nierób i niech spada na drzewo.
        rząd to coś zupełnie innego, rząd jest nieznany, na pytanie :
        jak oceniasz rząd?
        większość odpowiada – “a idź pan, no śnieg pada, szwagier Józka do rowu walnął a ten rząd nic nie robi, panie gdzie te piaskarki?”

        każdy sukces rządu, najmniejszy to zdjęcie premiera z krasula rekordzistką
        porażka, lub sukcesik mało medialny to rząd
        i mamy linie przekaźnikową:
        premier – krasula rekordzistka
        rząd – padający śnieg

        • Też mniej więcej tak mi zaświtało.
          Bezosobowość rządu. Bo tradycyjnie rząd do bani, bo to złodzieje, obiboki, partacze i nieuki. Nie byłbym zdziwiony, gdybym pod nazwiskami zobaczył:
          – Kopacz: 65% poparcia
          – Drzewiecki: 60% poparcia
          – Grad: 70% poparcia
          itd itp. To by mogło dać nawet całkiem zgrabną średnią. A może to jest tak, że statystyczny respondent nie kojarzy rządu z nazwiskiem? Może dla statystycznego obywatela Tusk nie ma nic wspólnego z rządem? Jakby nie patrzeć coś nie gra. Zakładając jednak, że liczby nie kłamią, to obywatele coś muszą kręcić.

          • hmmm
            raczej by takie wyniki nie wyszły, było by 5-10% poparcia, 5-10% negatywnych i 80-95% nie mam zdania, członków rządu nikt nie zna, są szara masą, występują jedynie jako zbitka: rząd – złodzieje/nieroby
            I wszystko gra

  7. hmmm 😉
    oj, oj, oj nieładnie to tak biednym ludkom wodę z mózgu robić
    po 1. badanie z 1-4 października
    po 2. rząd – 65 do 29 w sumie 94
    po 3. Tusk – 47 do 45 w sumie 92
    pozostałe to nie wiem
    tyle odnośnie liczb

    a co do meritum, Tusk ma (miał) wielki bonus, bonus za to, że nie jest Kaczyńskim, czy go jeszcze ma? diabli wiedzą, zobaczymy jak będą nowsze badania. jest taka możliwość, że bonus sie wybonusił bonusnie.
    I w tym miejscu przypomniał mi się tekścik Daukszewicza o spotkaniu druha drużynowego z litrem i o flagach które wyłopotały się na wietrze

    • No wiedzę, że myślenie to
      No wiedzę, że myślenie to jednak skomplikowany proces, a najłatwiej nie myśleć. Relacja, jest takie słowo. O Relację mi chodzi. Na chłopski rozum lider beznadziejnej grupy powinien mieć równie beznadziejne co grupa noty, a moim zdaniem jeszcze gorsze, bo lider. Tymczasem grupa oceniania jest negatywnie na poziomie 65%, a lider pozytywnie na poziomie 47%. Całe dodawanie miało skłonić do myślenia, ale jak widzę, to nie takie proste – skłonić. Znacznie prościej napisać, że co innego rząd, a co innego premier rządu i co więcej uznać taką paranoję, za oczywistą mądrość. No cóż, chyba się nie pomyliłem w ocenie elektoratu…obawiam się. Sporo elektoratu nie widzi związku między super premierem i beznadziejnym rządem, a próby dostrzegania takowego podsumowuje “praniem mózgu”.

      • hmmm
        oj, oj, oj
        poszperaj w zakamarkach i przypomnij sobie, przerabiałeś to na studiach, na pierwszym i drugim roku chyba też
        to a propos liczb ostatni raz;-))

        a teraz do myślenia, Tusk w tym badaniu to Tusk przed aferami, jak pojawia się nowe to pogadamy.
        ale możemy chyba z duża doza prawdopodobieństwa przyjąć, że nie będzie źle, dla Tuska, jego wynik może być nawet troszkę lepszy, premia za szybką (szybka w wymiarze medialnym) reakcje
        a teraz co do rozbieżności ocen, leniwy jestem i nie chce mi się szukać, ale to chyba zawsze tak było w badaniach, szef rządu był znacznie powyżej samego rządu. teraz jak już napisałem na dwoje babka wróży a może i na troje, spadnie, utrzyma się, wzrośnie
        Ocena szefa rządu, nie przekłada się na ocenę rządu, a nie przekłada się głównie dlatego, ze wytworzyła się taka świecka tradycja która oddziela premiera od rządu, nie wiem dlaczego, ale tak jest,
        No może trochę się domyślam dlaczego, premier jest znany, więc trudniej respondentom mając prze oczyma “szczery, chłopięcy uśmiech donalda” powiedzieć, że to leser, nierób i niech spada na drzewo.
        rząd to coś zupełnie innego, rząd jest nieznany, na pytanie :
        jak oceniasz rząd?
        większość odpowiada – “a idź pan, no śnieg pada, szwagier Józka do rowu walnął a ten rząd nic nie robi, panie gdzie te piaskarki?”

        każdy sukces rządu, najmniejszy to zdjęcie premiera z krasula rekordzistką
        porażka, lub sukcesik mało medialny to rząd
        i mamy linie przekaźnikową:
        premier – krasula rekordzistka
        rząd – padający śnieg

        • Też mniej więcej tak mi zaświtało.
          Bezosobowość rządu. Bo tradycyjnie rząd do bani, bo to złodzieje, obiboki, partacze i nieuki. Nie byłbym zdziwiony, gdybym pod nazwiskami zobaczył:
          – Kopacz: 65% poparcia
          – Drzewiecki: 60% poparcia
          – Grad: 70% poparcia
          itd itp. To by mogło dać nawet całkiem zgrabną średnią. A może to jest tak, że statystyczny respondent nie kojarzy rządu z nazwiskiem? Może dla statystycznego obywatela Tusk nie ma nic wspólnego z rządem? Jakby nie patrzeć coś nie gra. Zakładając jednak, że liczby nie kłamią, to obywatele coś muszą kręcić.

          • hmmm
            raczej by takie wyniki nie wyszły, było by 5-10% poparcia, 5-10% negatywnych i 80-95% nie mam zdania, członków rządu nikt nie zna, są szara masą, występują jedynie jako zbitka: rząd – złodzieje/nieroby
            I wszystko gra

  8. hmmm 😉
    oj, oj, oj nieładnie to tak biednym ludkom wodę z mózgu robić
    po 1. badanie z 1-4 października
    po 2. rząd – 65 do 29 w sumie 94
    po 3. Tusk – 47 do 45 w sumie 92
    pozostałe to nie wiem
    tyle odnośnie liczb

    a co do meritum, Tusk ma (miał) wielki bonus, bonus za to, że nie jest Kaczyńskim, czy go jeszcze ma? diabli wiedzą, zobaczymy jak będą nowsze badania. jest taka możliwość, że bonus sie wybonusił bonusnie.
    I w tym miejscu przypomniał mi się tekścik Daukszewicza o spotkaniu druha drużynowego z litrem i o flagach które wyłopotały się na wietrze

    • No wiedzę, że myślenie to
      No wiedzę, że myślenie to jednak skomplikowany proces, a najłatwiej nie myśleć. Relacja, jest takie słowo. O Relację mi chodzi. Na chłopski rozum lider beznadziejnej grupy powinien mieć równie beznadziejne co grupa noty, a moim zdaniem jeszcze gorsze, bo lider. Tymczasem grupa oceniania jest negatywnie na poziomie 65%, a lider pozytywnie na poziomie 47%. Całe dodawanie miało skłonić do myślenia, ale jak widzę, to nie takie proste – skłonić. Znacznie prościej napisać, że co innego rząd, a co innego premier rządu i co więcej uznać taką paranoję, za oczywistą mądrość. No cóż, chyba się nie pomyliłem w ocenie elektoratu…obawiam się. Sporo elektoratu nie widzi związku między super premierem i beznadziejnym rządem, a próby dostrzegania takowego podsumowuje “praniem mózgu”.

      • hmmm
        oj, oj, oj
        poszperaj w zakamarkach i przypomnij sobie, przerabiałeś to na studiach, na pierwszym i drugim roku chyba też
        to a propos liczb ostatni raz;-))

        a teraz do myślenia, Tusk w tym badaniu to Tusk przed aferami, jak pojawia się nowe to pogadamy.
        ale możemy chyba z duża doza prawdopodobieństwa przyjąć, że nie będzie źle, dla Tuska, jego wynik może być nawet troszkę lepszy, premia za szybką (szybka w wymiarze medialnym) reakcje
        a teraz co do rozbieżności ocen, leniwy jestem i nie chce mi się szukać, ale to chyba zawsze tak było w badaniach, szef rządu był znacznie powyżej samego rządu. teraz jak już napisałem na dwoje babka wróży a może i na troje, spadnie, utrzyma się, wzrośnie
        Ocena szefa rządu, nie przekłada się na ocenę rządu, a nie przekłada się głównie dlatego, ze wytworzyła się taka świecka tradycja która oddziela premiera od rządu, nie wiem dlaczego, ale tak jest,
        No może trochę się domyślam dlaczego, premier jest znany, więc trudniej respondentom mając prze oczyma “szczery, chłopięcy uśmiech donalda” powiedzieć, że to leser, nierób i niech spada na drzewo.
        rząd to coś zupełnie innego, rząd jest nieznany, na pytanie :
        jak oceniasz rząd?
        większość odpowiada – “a idź pan, no śnieg pada, szwagier Józka do rowu walnął a ten rząd nic nie robi, panie gdzie te piaskarki?”

        każdy sukces rządu, najmniejszy to zdjęcie premiera z krasula rekordzistką
        porażka, lub sukcesik mało medialny to rząd
        i mamy linie przekaźnikową:
        premier – krasula rekordzistka
        rząd – padający śnieg

        • Też mniej więcej tak mi zaświtało.
          Bezosobowość rządu. Bo tradycyjnie rząd do bani, bo to złodzieje, obiboki, partacze i nieuki. Nie byłbym zdziwiony, gdybym pod nazwiskami zobaczył:
          – Kopacz: 65% poparcia
          – Drzewiecki: 60% poparcia
          – Grad: 70% poparcia
          itd itp. To by mogło dać nawet całkiem zgrabną średnią. A może to jest tak, że statystyczny respondent nie kojarzy rządu z nazwiskiem? Może dla statystycznego obywatela Tusk nie ma nic wspólnego z rządem? Jakby nie patrzeć coś nie gra. Zakładając jednak, że liczby nie kłamią, to obywatele coś muszą kręcić.

          • hmmm
            raczej by takie wyniki nie wyszły, było by 5-10% poparcia, 5-10% negatywnych i 80-95% nie mam zdania, członków rządu nikt nie zna, są szara masą, występują jedynie jako zbitka: rząd – złodzieje/nieroby
            I wszystko gra

  9. hmmm 😉
    oj, oj, oj nieładnie to tak biednym ludkom wodę z mózgu robić
    po 1. badanie z 1-4 października
    po 2. rząd – 65 do 29 w sumie 94
    po 3. Tusk – 47 do 45 w sumie 92
    pozostałe to nie wiem
    tyle odnośnie liczb

    a co do meritum, Tusk ma (miał) wielki bonus, bonus za to, że nie jest Kaczyńskim, czy go jeszcze ma? diabli wiedzą, zobaczymy jak będą nowsze badania. jest taka możliwość, że bonus sie wybonusił bonusnie.
    I w tym miejscu przypomniał mi się tekścik Daukszewicza o spotkaniu druha drużynowego z litrem i o flagach które wyłopotały się na wietrze

    • No wiedzę, że myślenie to
      No wiedzę, że myślenie to jednak skomplikowany proces, a najłatwiej nie myśleć. Relacja, jest takie słowo. O Relację mi chodzi. Na chłopski rozum lider beznadziejnej grupy powinien mieć równie beznadziejne co grupa noty, a moim zdaniem jeszcze gorsze, bo lider. Tymczasem grupa oceniania jest negatywnie na poziomie 65%, a lider pozytywnie na poziomie 47%. Całe dodawanie miało skłonić do myślenia, ale jak widzę, to nie takie proste – skłonić. Znacznie prościej napisać, że co innego rząd, a co innego premier rządu i co więcej uznać taką paranoję, za oczywistą mądrość. No cóż, chyba się nie pomyliłem w ocenie elektoratu…obawiam się. Sporo elektoratu nie widzi związku między super premierem i beznadziejnym rządem, a próby dostrzegania takowego podsumowuje “praniem mózgu”.

      • hmmm
        oj, oj, oj
        poszperaj w zakamarkach i przypomnij sobie, przerabiałeś to na studiach, na pierwszym i drugim roku chyba też
        to a propos liczb ostatni raz;-))

        a teraz do myślenia, Tusk w tym badaniu to Tusk przed aferami, jak pojawia się nowe to pogadamy.
        ale możemy chyba z duża doza prawdopodobieństwa przyjąć, że nie będzie źle, dla Tuska, jego wynik może być nawet troszkę lepszy, premia za szybką (szybka w wymiarze medialnym) reakcje
        a teraz co do rozbieżności ocen, leniwy jestem i nie chce mi się szukać, ale to chyba zawsze tak było w badaniach, szef rządu był znacznie powyżej samego rządu. teraz jak już napisałem na dwoje babka wróży a może i na troje, spadnie, utrzyma się, wzrośnie
        Ocena szefa rządu, nie przekłada się na ocenę rządu, a nie przekłada się głównie dlatego, ze wytworzyła się taka świecka tradycja która oddziela premiera od rządu, nie wiem dlaczego, ale tak jest,
        No może trochę się domyślam dlaczego, premier jest znany, więc trudniej respondentom mając prze oczyma “szczery, chłopięcy uśmiech donalda” powiedzieć, że to leser, nierób i niech spada na drzewo.
        rząd to coś zupełnie innego, rząd jest nieznany, na pytanie :
        jak oceniasz rząd?
        większość odpowiada – “a idź pan, no śnieg pada, szwagier Józka do rowu walnął a ten rząd nic nie robi, panie gdzie te piaskarki?”

        każdy sukces rządu, najmniejszy to zdjęcie premiera z krasula rekordzistką
        porażka, lub sukcesik mało medialny to rząd
        i mamy linie przekaźnikową:
        premier – krasula rekordzistka
        rząd – padający śnieg

        • Też mniej więcej tak mi zaświtało.
          Bezosobowość rządu. Bo tradycyjnie rząd do bani, bo to złodzieje, obiboki, partacze i nieuki. Nie byłbym zdziwiony, gdybym pod nazwiskami zobaczył:
          – Kopacz: 65% poparcia
          – Drzewiecki: 60% poparcia
          – Grad: 70% poparcia
          itd itp. To by mogło dać nawet całkiem zgrabną średnią. A może to jest tak, że statystyczny respondent nie kojarzy rządu z nazwiskiem? Może dla statystycznego obywatela Tusk nie ma nic wspólnego z rządem? Jakby nie patrzeć coś nie gra. Zakładając jednak, że liczby nie kłamią, to obywatele coś muszą kręcić.

          • hmmm
            raczej by takie wyniki nie wyszły, było by 5-10% poparcia, 5-10% negatywnych i 80-95% nie mam zdania, członków rządu nikt nie zna, są szara masą, występują jedynie jako zbitka: rząd – złodzieje/nieroby
            I wszystko gra

  10. hmmm 😉
    oj, oj, oj nieładnie to tak biednym ludkom wodę z mózgu robić
    po 1. badanie z 1-4 października
    po 2. rząd – 65 do 29 w sumie 94
    po 3. Tusk – 47 do 45 w sumie 92
    pozostałe to nie wiem
    tyle odnośnie liczb

    a co do meritum, Tusk ma (miał) wielki bonus, bonus za to, że nie jest Kaczyńskim, czy go jeszcze ma? diabli wiedzą, zobaczymy jak będą nowsze badania. jest taka możliwość, że bonus sie wybonusił bonusnie.
    I w tym miejscu przypomniał mi się tekścik Daukszewicza o spotkaniu druha drużynowego z litrem i o flagach które wyłopotały się na wietrze

    • No wiedzę, że myślenie to
      No wiedzę, że myślenie to jednak skomplikowany proces, a najłatwiej nie myśleć. Relacja, jest takie słowo. O Relację mi chodzi. Na chłopski rozum lider beznadziejnej grupy powinien mieć równie beznadziejne co grupa noty, a moim zdaniem jeszcze gorsze, bo lider. Tymczasem grupa oceniania jest negatywnie na poziomie 65%, a lider pozytywnie na poziomie 47%. Całe dodawanie miało skłonić do myślenia, ale jak widzę, to nie takie proste – skłonić. Znacznie prościej napisać, że co innego rząd, a co innego premier rządu i co więcej uznać taką paranoję, za oczywistą mądrość. No cóż, chyba się nie pomyliłem w ocenie elektoratu…obawiam się. Sporo elektoratu nie widzi związku między super premierem i beznadziejnym rządem, a próby dostrzegania takowego podsumowuje “praniem mózgu”.

      • hmmm
        oj, oj, oj
        poszperaj w zakamarkach i przypomnij sobie, przerabiałeś to na studiach, na pierwszym i drugim roku chyba też
        to a propos liczb ostatni raz;-))

        a teraz do myślenia, Tusk w tym badaniu to Tusk przed aferami, jak pojawia się nowe to pogadamy.
        ale możemy chyba z duża doza prawdopodobieństwa przyjąć, że nie będzie źle, dla Tuska, jego wynik może być nawet troszkę lepszy, premia za szybką (szybka w wymiarze medialnym) reakcje
        a teraz co do rozbieżności ocen, leniwy jestem i nie chce mi się szukać, ale to chyba zawsze tak było w badaniach, szef rządu był znacznie powyżej samego rządu. teraz jak już napisałem na dwoje babka wróży a może i na troje, spadnie, utrzyma się, wzrośnie
        Ocena szefa rządu, nie przekłada się na ocenę rządu, a nie przekłada się głównie dlatego, ze wytworzyła się taka świecka tradycja która oddziela premiera od rządu, nie wiem dlaczego, ale tak jest,
        No może trochę się domyślam dlaczego, premier jest znany, więc trudniej respondentom mając prze oczyma “szczery, chłopięcy uśmiech donalda” powiedzieć, że to leser, nierób i niech spada na drzewo.
        rząd to coś zupełnie innego, rząd jest nieznany, na pytanie :
        jak oceniasz rząd?
        większość odpowiada – “a idź pan, no śnieg pada, szwagier Józka do rowu walnął a ten rząd nic nie robi, panie gdzie te piaskarki?”

        każdy sukces rządu, najmniejszy to zdjęcie premiera z krasula rekordzistką
        porażka, lub sukcesik mało medialny to rząd
        i mamy linie przekaźnikową:
        premier – krasula rekordzistka
        rząd – padający śnieg

        • Też mniej więcej tak mi zaświtało.
          Bezosobowość rządu. Bo tradycyjnie rząd do bani, bo to złodzieje, obiboki, partacze i nieuki. Nie byłbym zdziwiony, gdybym pod nazwiskami zobaczył:
          – Kopacz: 65% poparcia
          – Drzewiecki: 60% poparcia
          – Grad: 70% poparcia
          itd itp. To by mogło dać nawet całkiem zgrabną średnią. A może to jest tak, że statystyczny respondent nie kojarzy rządu z nazwiskiem? Może dla statystycznego obywatela Tusk nie ma nic wspólnego z rządem? Jakby nie patrzeć coś nie gra. Zakładając jednak, że liczby nie kłamią, to obywatele coś muszą kręcić.

          • hmmm
            raczej by takie wyniki nie wyszły, było by 5-10% poparcia, 5-10% negatywnych i 80-95% nie mam zdania, członków rządu nikt nie zna, są szara masą, występują jedynie jako zbitka: rząd – złodzieje/nieroby
            I wszystko gra

        • No właśnie, jeśli pomawiam,
          No właśnie, jeśli pomawiam, to bardzo przepraszam, ale wydaje mi się, że kiedyś wspominałeś o swojej odpowiedzialnej kierowniczej funkcji. Co by Ci urwał prezes, czy inny boss, gdybyś zwalił jakiś projekt, jako szef zespołu? I czy dałoby się oddzielić Twój sukces od porażki Twoich współpracowników? Czy ktoś chciałby z Tobą w ogóle o tym rozmawiać? Co urwałby Ci prezes, gdyby się okazało, że jako dyrektor zatrudniłeś 65% pacanów nie mających pojęcia o swojej robocie? I czy uznałby Cię za wielkiego dyrektora, do którego nie dorosła załoga? Tylko w polityce tak Ci dobiorą. Nie śpisz po nocach, biegasz za ludźmi, sam siebie pilnujesz, śledzisz każdy element projektu, bo jesteś frajer, który jak nie dopilnuje, to wyleci. Polityk obróci wagon w Peru i już jest kompetentny, a teraz to nawet można dostać Nobla za kolor skóry i przyszłe niewątpliwe sukcesy. Dobrze jest być premierem, Tobie natomiast współczuje, tyle roboty i żaden respondent nie ma pojęcia o Twoim istnieniu, co więcej jak coś wyjdzie, “myśli” respondent, że to zdolny premier mimo beznadziejnego rządu załatwił.

          • W firmie wygląda to trochę inaczej
            Vice powołuje Rada Nadzorcza i Prezes za nich nie odpowiada. Nie odpowiada często także za pracowników podrzuconych mu przez RN czy wspólników/akcjonariusz, gdyż Poliszynele wiedzą dlaczego ci krewni i znajomi królików w firmie zimują. Dotyczy to zarówno prywatnego jak i państwowego.
            W polityce też są jakieś odpowiedniki RN, WZA, ale już bez takiego wpływu na Prezesa (w tym wypadku partii) , niemniej ludzie również widzą, że nawet szef partii i premier jest zależny od różnych frakcji, grup czy też działaczy lokalnych, a w przypadku Tuska Schetyna i Palikot chyba są niezłym przykładem.
            PS
            Pewnie kiedyś wspominałem o odpowiedzialnych funkcjach kierowniczych, ale doprecyzuję, że te funkcje się zdażyły ładnych kilka-kilkanaście lat temu.

        • No właśnie, jeśli pomawiam,
          No właśnie, jeśli pomawiam, to bardzo przepraszam, ale wydaje mi się, że kiedyś wspominałeś o swojej odpowiedzialnej kierowniczej funkcji. Co by Ci urwał prezes, czy inny boss, gdybyś zwalił jakiś projekt, jako szef zespołu? I czy dałoby się oddzielić Twój sukces od porażki Twoich współpracowników? Czy ktoś chciałby z Tobą w ogóle o tym rozmawiać? Co urwałby Ci prezes, gdyby się okazało, że jako dyrektor zatrudniłeś 65% pacanów nie mających pojęcia o swojej robocie? I czy uznałby Cię za wielkiego dyrektora, do którego nie dorosła załoga? Tylko w polityce tak Ci dobiorą. Nie śpisz po nocach, biegasz za ludźmi, sam siebie pilnujesz, śledzisz każdy element projektu, bo jesteś frajer, który jak nie dopilnuje, to wyleci. Polityk obróci wagon w Peru i już jest kompetentny, a teraz to nawet można dostać Nobla za kolor skóry i przyszłe niewątpliwe sukcesy. Dobrze jest być premierem, Tobie natomiast współczuje, tyle roboty i żaden respondent nie ma pojęcia o Twoim istnieniu, co więcej jak coś wyjdzie, “myśli” respondent, że to zdolny premier mimo beznadziejnego rządu załatwił.

          • W firmie wygląda to trochę inaczej
            Vice powołuje Rada Nadzorcza i Prezes za nich nie odpowiada. Nie odpowiada często także za pracowników podrzuconych mu przez RN czy wspólników/akcjonariusz, gdyż Poliszynele wiedzą dlaczego ci krewni i znajomi królików w firmie zimują. Dotyczy to zarówno prywatnego jak i państwowego.
            W polityce też są jakieś odpowiedniki RN, WZA, ale już bez takiego wpływu na Prezesa (w tym wypadku partii) , niemniej ludzie również widzą, że nawet szef partii i premier jest zależny od różnych frakcji, grup czy też działaczy lokalnych, a w przypadku Tuska Schetyna i Palikot chyba są niezłym przykładem.
            PS
            Pewnie kiedyś wspominałem o odpowiedzialnych funkcjach kierowniczych, ale doprecyzuję, że te funkcje się zdażyły ładnych kilka-kilkanaście lat temu.

        • No właśnie, jeśli pomawiam,
          No właśnie, jeśli pomawiam, to bardzo przepraszam, ale wydaje mi się, że kiedyś wspominałeś o swojej odpowiedzialnej kierowniczej funkcji. Co by Ci urwał prezes, czy inny boss, gdybyś zwalił jakiś projekt, jako szef zespołu? I czy dałoby się oddzielić Twój sukces od porażki Twoich współpracowników? Czy ktoś chciałby z Tobą w ogóle o tym rozmawiać? Co urwałby Ci prezes, gdyby się okazało, że jako dyrektor zatrudniłeś 65% pacanów nie mających pojęcia o swojej robocie? I czy uznałby Cię za wielkiego dyrektora, do którego nie dorosła załoga? Tylko w polityce tak Ci dobiorą. Nie śpisz po nocach, biegasz za ludźmi, sam siebie pilnujesz, śledzisz każdy element projektu, bo jesteś frajer, który jak nie dopilnuje, to wyleci. Polityk obróci wagon w Peru i już jest kompetentny, a teraz to nawet można dostać Nobla za kolor skóry i przyszłe niewątpliwe sukcesy. Dobrze jest być premierem, Tobie natomiast współczuje, tyle roboty i żaden respondent nie ma pojęcia o Twoim istnieniu, co więcej jak coś wyjdzie, “myśli” respondent, że to zdolny premier mimo beznadziejnego rządu załatwił.

          • W firmie wygląda to trochę inaczej
            Vice powołuje Rada Nadzorcza i Prezes za nich nie odpowiada. Nie odpowiada często także za pracowników podrzuconych mu przez RN czy wspólników/akcjonariusz, gdyż Poliszynele wiedzą dlaczego ci krewni i znajomi królików w firmie zimują. Dotyczy to zarówno prywatnego jak i państwowego.
            W polityce też są jakieś odpowiedniki RN, WZA, ale już bez takiego wpływu na Prezesa (w tym wypadku partii) , niemniej ludzie również widzą, że nawet szef partii i premier jest zależny od różnych frakcji, grup czy też działaczy lokalnych, a w przypadku Tuska Schetyna i Palikot chyba są niezłym przykładem.
            PS
            Pewnie kiedyś wspominałem o odpowiedzialnych funkcjach kierowniczych, ale doprecyzuję, że te funkcje się zdażyły ładnych kilka-kilkanaście lat temu.

        • No właśnie, jeśli pomawiam,
          No właśnie, jeśli pomawiam, to bardzo przepraszam, ale wydaje mi się, że kiedyś wspominałeś o swojej odpowiedzialnej kierowniczej funkcji. Co by Ci urwał prezes, czy inny boss, gdybyś zwalił jakiś projekt, jako szef zespołu? I czy dałoby się oddzielić Twój sukces od porażki Twoich współpracowników? Czy ktoś chciałby z Tobą w ogóle o tym rozmawiać? Co urwałby Ci prezes, gdyby się okazało, że jako dyrektor zatrudniłeś 65% pacanów nie mających pojęcia o swojej robocie? I czy uznałby Cię za wielkiego dyrektora, do którego nie dorosła załoga? Tylko w polityce tak Ci dobiorą. Nie śpisz po nocach, biegasz za ludźmi, sam siebie pilnujesz, śledzisz każdy element projektu, bo jesteś frajer, który jak nie dopilnuje, to wyleci. Polityk obróci wagon w Peru i już jest kompetentny, a teraz to nawet można dostać Nobla za kolor skóry i przyszłe niewątpliwe sukcesy. Dobrze jest być premierem, Tobie natomiast współczuje, tyle roboty i żaden respondent nie ma pojęcia o Twoim istnieniu, co więcej jak coś wyjdzie, “myśli” respondent, że to zdolny premier mimo beznadziejnego rządu załatwił.

          • W firmie wygląda to trochę inaczej
            Vice powołuje Rada Nadzorcza i Prezes za nich nie odpowiada. Nie odpowiada często także za pracowników podrzuconych mu przez RN czy wspólników/akcjonariusz, gdyż Poliszynele wiedzą dlaczego ci krewni i znajomi królików w firmie zimują. Dotyczy to zarówno prywatnego jak i państwowego.
            W polityce też są jakieś odpowiedniki RN, WZA, ale już bez takiego wpływu na Prezesa (w tym wypadku partii) , niemniej ludzie również widzą, że nawet szef partii i premier jest zależny od różnych frakcji, grup czy też działaczy lokalnych, a w przypadku Tuska Schetyna i Palikot chyba są niezłym przykładem.
            PS
            Pewnie kiedyś wspominałem o odpowiedzialnych funkcjach kierowniczych, ale doprecyzuję, że te funkcje się zdażyły ładnych kilka-kilkanaście lat temu.

        • No właśnie, jeśli pomawiam,
          No właśnie, jeśli pomawiam, to bardzo przepraszam, ale wydaje mi się, że kiedyś wspominałeś o swojej odpowiedzialnej kierowniczej funkcji. Co by Ci urwał prezes, czy inny boss, gdybyś zwalił jakiś projekt, jako szef zespołu? I czy dałoby się oddzielić Twój sukces od porażki Twoich współpracowników? Czy ktoś chciałby z Tobą w ogóle o tym rozmawiać? Co urwałby Ci prezes, gdyby się okazało, że jako dyrektor zatrudniłeś 65% pacanów nie mających pojęcia o swojej robocie? I czy uznałby Cię za wielkiego dyrektora, do którego nie dorosła załoga? Tylko w polityce tak Ci dobiorą. Nie śpisz po nocach, biegasz za ludźmi, sam siebie pilnujesz, śledzisz każdy element projektu, bo jesteś frajer, który jak nie dopilnuje, to wyleci. Polityk obróci wagon w Peru i już jest kompetentny, a teraz to nawet można dostać Nobla za kolor skóry i przyszłe niewątpliwe sukcesy. Dobrze jest być premierem, Tobie natomiast współczuje, tyle roboty i żaden respondent nie ma pojęcia o Twoim istnieniu, co więcej jak coś wyjdzie, “myśli” respondent, że to zdolny premier mimo beznadziejnego rządu załatwił.

          • W firmie wygląda to trochę inaczej
            Vice powołuje Rada Nadzorcza i Prezes za nich nie odpowiada. Nie odpowiada często także za pracowników podrzuconych mu przez RN czy wspólników/akcjonariusz, gdyż Poliszynele wiedzą dlaczego ci krewni i znajomi królików w firmie zimują. Dotyczy to zarówno prywatnego jak i państwowego.
            W polityce też są jakieś odpowiedniki RN, WZA, ale już bez takiego wpływu na Prezesa (w tym wypadku partii) , niemniej ludzie również widzą, że nawet szef partii i premier jest zależny od różnych frakcji, grup czy też działaczy lokalnych, a w przypadku Tuska Schetyna i Palikot chyba są niezłym przykładem.
            PS
            Pewnie kiedyś wspominałem o odpowiedzialnych funkcjach kierowniczych, ale doprecyzuję, że te funkcje się zdażyły ładnych kilka-kilkanaście lat temu.

  11. Nic nie kumasz, fakt.
    Na zajęciach z wiedzy ludowej spałeś jak suseł zapewne. Ewentualnie pod wpływem kadarki byłeś.
    Każde dziecko wie, że im zimniej na dworze tym woda w jeziorze się cieplejszą wydaje.
    Tym samym, im rząd słabszy, tym na jego tle lepiej się Premier prezentuje.

    z ukłonami
    rzl

  12. Nic nie kumasz, fakt.
    Na zajęciach z wiedzy ludowej spałeś jak suseł zapewne. Ewentualnie pod wpływem kadarki byłeś.
    Każde dziecko wie, że im zimniej na dworze tym woda w jeziorze się cieplejszą wydaje.
    Tym samym, im rząd słabszy, tym na jego tle lepiej się Premier prezentuje.

    z ukłonami
    rzl

  13. Nic nie kumasz, fakt.
    Na zajęciach z wiedzy ludowej spałeś jak suseł zapewne. Ewentualnie pod wpływem kadarki byłeś.
    Każde dziecko wie, że im zimniej na dworze tym woda w jeziorze się cieplejszą wydaje.
    Tym samym, im rząd słabszy, tym na jego tle lepiej się Premier prezentuje.

    z ukłonami
    rzl

  14. Nic nie kumasz, fakt.
    Na zajęciach z wiedzy ludowej spałeś jak suseł zapewne. Ewentualnie pod wpływem kadarki byłeś.
    Każde dziecko wie, że im zimniej na dworze tym woda w jeziorze się cieplejszą wydaje.
    Tym samym, im rząd słabszy, tym na jego tle lepiej się Premier prezentuje.

    z ukłonami
    rzl

  15. Nic nie kumasz, fakt.
    Na zajęciach z wiedzy ludowej spałeś jak suseł zapewne. Ewentualnie pod wpływem kadarki byłeś.
    Każde dziecko wie, że im zimniej na dworze tym woda w jeziorze się cieplejszą wydaje.
    Tym samym, im rząd słabszy, tym na jego tle lepiej się Premier prezentuje.

    z ukłonami
    rzl

  16. Wielce oryginalna to myśl,
    Wielce oryginalna to myśl, ona swoją oryginalnością sięga słynnego dowcipu o traktorze, co był cały dobry, tylko jedno koło miał popsute. Szkoda, że tylko metaforami argumentujesz to cudowne oddzielenie genialnego premiera od beznadziejnego rządu. Tym też się rewanżuję. Ale bardzo chciałbym wiedzieć jak to się technicznie robi? Jak się techniczne oddziela wyniki rządu, od wyników premiera. Z tego co mi wiadomo premier koordynuje i odpowiada za pracę rządu, nawet przed TS? Ale skoro jest genialny, to może za nic nie odpowiada i niczego nie koordynuje. Chociaż na przykład taki manager gdyby dobrał sobie 65% głąbów do współpracy, to on na pewno dalej byłby genialny? Tylko w polityce się takie cuda zdarzają, że nikt nie ponosi odpowiedzialności za kierowanie i to nie fabryka śrubek, ale państwem.

      • Tak, jakżeby inaczej, jak się
        Tak, jakżeby inaczej, jak się nie wie co się mówi, to się porównuje najgłupiej jak się da. Jak zrozumiesz, że nie porównuje się portalu, gdzie każdy sobie i to wbrew redaktorowi w swoją stronę cięgnie, bo taki jest cel portalu, z rządzeniem, gdzie wszyscy mają skrobać w jednym kierunku, to długo nie zrozumiesz opisanej i wielu innych rzeczy. Ty tu jesteś moim podwładnym, moim pracownikiem, pomocnikiem? Czy może wręcz przeciwnie? Dla mnie wręcz przeciwnie, co więcej jak cię chciałem wylać na zbity pysk za oszczerstwa wobec “firmy”, zacząłeś obnosić żale po całej sieci jak związkowiec. Taka jest różnica między Tuskiem i mną, że Tusk takich “pomagaczy” jak ty może i powinien wyrzucić na zbity pysk, a ja muszę robić swoje pomimo twojej obecności i twojego srania w miejsce, które buduję. Przyłazisz tu co dzień podpalić oponę, taka twoja rola, a moją rolą jest olewanie takich jak ty i budowanie wbrew nim. Portal to niestety również ty, na co ja nie mam wpływu, a ja to ja i na szczęście nie ty, dlatego i o siebie i o portal pomimo ciebie jestem spokojny.

  17. Wielce oryginalna to myśl,
    Wielce oryginalna to myśl, ona swoją oryginalnością sięga słynnego dowcipu o traktorze, co był cały dobry, tylko jedno koło miał popsute. Szkoda, że tylko metaforami argumentujesz to cudowne oddzielenie genialnego premiera od beznadziejnego rządu. Tym też się rewanżuję. Ale bardzo chciałbym wiedzieć jak to się technicznie robi? Jak się techniczne oddziela wyniki rządu, od wyników premiera. Z tego co mi wiadomo premier koordynuje i odpowiada za pracę rządu, nawet przed TS? Ale skoro jest genialny, to może za nic nie odpowiada i niczego nie koordynuje. Chociaż na przykład taki manager gdyby dobrał sobie 65% głąbów do współpracy, to on na pewno dalej byłby genialny? Tylko w polityce się takie cuda zdarzają, że nikt nie ponosi odpowiedzialności za kierowanie i to nie fabryka śrubek, ale państwem.

      • Tak, jakżeby inaczej, jak się
        Tak, jakżeby inaczej, jak się nie wie co się mówi, to się porównuje najgłupiej jak się da. Jak zrozumiesz, że nie porównuje się portalu, gdzie każdy sobie i to wbrew redaktorowi w swoją stronę cięgnie, bo taki jest cel portalu, z rządzeniem, gdzie wszyscy mają skrobać w jednym kierunku, to długo nie zrozumiesz opisanej i wielu innych rzeczy. Ty tu jesteś moim podwładnym, moim pracownikiem, pomocnikiem? Czy może wręcz przeciwnie? Dla mnie wręcz przeciwnie, co więcej jak cię chciałem wylać na zbity pysk za oszczerstwa wobec “firmy”, zacząłeś obnosić żale po całej sieci jak związkowiec. Taka jest różnica między Tuskiem i mną, że Tusk takich “pomagaczy” jak ty może i powinien wyrzucić na zbity pysk, a ja muszę robić swoje pomimo twojej obecności i twojego srania w miejsce, które buduję. Przyłazisz tu co dzień podpalić oponę, taka twoja rola, a moją rolą jest olewanie takich jak ty i budowanie wbrew nim. Portal to niestety również ty, na co ja nie mam wpływu, a ja to ja i na szczęście nie ty, dlatego i o siebie i o portal pomimo ciebie jestem spokojny.

  18. Wielce oryginalna to myśl,
    Wielce oryginalna to myśl, ona swoją oryginalnością sięga słynnego dowcipu o traktorze, co był cały dobry, tylko jedno koło miał popsute. Szkoda, że tylko metaforami argumentujesz to cudowne oddzielenie genialnego premiera od beznadziejnego rządu. Tym też się rewanżuję. Ale bardzo chciałbym wiedzieć jak to się technicznie robi? Jak się techniczne oddziela wyniki rządu, od wyników premiera. Z tego co mi wiadomo premier koordynuje i odpowiada za pracę rządu, nawet przed TS? Ale skoro jest genialny, to może za nic nie odpowiada i niczego nie koordynuje. Chociaż na przykład taki manager gdyby dobrał sobie 65% głąbów do współpracy, to on na pewno dalej byłby genialny? Tylko w polityce się takie cuda zdarzają, że nikt nie ponosi odpowiedzialności za kierowanie i to nie fabryka śrubek, ale państwem.

      • Tak, jakżeby inaczej, jak się
        Tak, jakżeby inaczej, jak się nie wie co się mówi, to się porównuje najgłupiej jak się da. Jak zrozumiesz, że nie porównuje się portalu, gdzie każdy sobie i to wbrew redaktorowi w swoją stronę cięgnie, bo taki jest cel portalu, z rządzeniem, gdzie wszyscy mają skrobać w jednym kierunku, to długo nie zrozumiesz opisanej i wielu innych rzeczy. Ty tu jesteś moim podwładnym, moim pracownikiem, pomocnikiem? Czy może wręcz przeciwnie? Dla mnie wręcz przeciwnie, co więcej jak cię chciałem wylać na zbity pysk za oszczerstwa wobec “firmy”, zacząłeś obnosić żale po całej sieci jak związkowiec. Taka jest różnica między Tuskiem i mną, że Tusk takich “pomagaczy” jak ty może i powinien wyrzucić na zbity pysk, a ja muszę robić swoje pomimo twojej obecności i twojego srania w miejsce, które buduję. Przyłazisz tu co dzień podpalić oponę, taka twoja rola, a moją rolą jest olewanie takich jak ty i budowanie wbrew nim. Portal to niestety również ty, na co ja nie mam wpływu, a ja to ja i na szczęście nie ty, dlatego i o siebie i o portal pomimo ciebie jestem spokojny.

  19. Wielce oryginalna to myśl,
    Wielce oryginalna to myśl, ona swoją oryginalnością sięga słynnego dowcipu o traktorze, co był cały dobry, tylko jedno koło miał popsute. Szkoda, że tylko metaforami argumentujesz to cudowne oddzielenie genialnego premiera od beznadziejnego rządu. Tym też się rewanżuję. Ale bardzo chciałbym wiedzieć jak to się technicznie robi? Jak się techniczne oddziela wyniki rządu, od wyników premiera. Z tego co mi wiadomo premier koordynuje i odpowiada za pracę rządu, nawet przed TS? Ale skoro jest genialny, to może za nic nie odpowiada i niczego nie koordynuje. Chociaż na przykład taki manager gdyby dobrał sobie 65% głąbów do współpracy, to on na pewno dalej byłby genialny? Tylko w polityce się takie cuda zdarzają, że nikt nie ponosi odpowiedzialności za kierowanie i to nie fabryka śrubek, ale państwem.

      • Tak, jakżeby inaczej, jak się
        Tak, jakżeby inaczej, jak się nie wie co się mówi, to się porównuje najgłupiej jak się da. Jak zrozumiesz, że nie porównuje się portalu, gdzie każdy sobie i to wbrew redaktorowi w swoją stronę cięgnie, bo taki jest cel portalu, z rządzeniem, gdzie wszyscy mają skrobać w jednym kierunku, to długo nie zrozumiesz opisanej i wielu innych rzeczy. Ty tu jesteś moim podwładnym, moim pracownikiem, pomocnikiem? Czy może wręcz przeciwnie? Dla mnie wręcz przeciwnie, co więcej jak cię chciałem wylać na zbity pysk za oszczerstwa wobec “firmy”, zacząłeś obnosić żale po całej sieci jak związkowiec. Taka jest różnica między Tuskiem i mną, że Tusk takich “pomagaczy” jak ty może i powinien wyrzucić na zbity pysk, a ja muszę robić swoje pomimo twojej obecności i twojego srania w miejsce, które buduję. Przyłazisz tu co dzień podpalić oponę, taka twoja rola, a moją rolą jest olewanie takich jak ty i budowanie wbrew nim. Portal to niestety również ty, na co ja nie mam wpływu, a ja to ja i na szczęście nie ty, dlatego i o siebie i o portal pomimo ciebie jestem spokojny.

  20. Wielce oryginalna to myśl,
    Wielce oryginalna to myśl, ona swoją oryginalnością sięga słynnego dowcipu o traktorze, co był cały dobry, tylko jedno koło miał popsute. Szkoda, że tylko metaforami argumentujesz to cudowne oddzielenie genialnego premiera od beznadziejnego rządu. Tym też się rewanżuję. Ale bardzo chciałbym wiedzieć jak to się technicznie robi? Jak się techniczne oddziela wyniki rządu, od wyników premiera. Z tego co mi wiadomo premier koordynuje i odpowiada za pracę rządu, nawet przed TS? Ale skoro jest genialny, to może za nic nie odpowiada i niczego nie koordynuje. Chociaż na przykład taki manager gdyby dobrał sobie 65% głąbów do współpracy, to on na pewno dalej byłby genialny? Tylko w polityce się takie cuda zdarzają, że nikt nie ponosi odpowiedzialności za kierowanie i to nie fabryka śrubek, ale państwem.

      • Tak, jakżeby inaczej, jak się
        Tak, jakżeby inaczej, jak się nie wie co się mówi, to się porównuje najgłupiej jak się da. Jak zrozumiesz, że nie porównuje się portalu, gdzie każdy sobie i to wbrew redaktorowi w swoją stronę cięgnie, bo taki jest cel portalu, z rządzeniem, gdzie wszyscy mają skrobać w jednym kierunku, to długo nie zrozumiesz opisanej i wielu innych rzeczy. Ty tu jesteś moim podwładnym, moim pracownikiem, pomocnikiem? Czy może wręcz przeciwnie? Dla mnie wręcz przeciwnie, co więcej jak cię chciałem wylać na zbity pysk za oszczerstwa wobec “firmy”, zacząłeś obnosić żale po całej sieci jak związkowiec. Taka jest różnica między Tuskiem i mną, że Tusk takich “pomagaczy” jak ty może i powinien wyrzucić na zbity pysk, a ja muszę robić swoje pomimo twojej obecności i twojego srania w miejsce, które buduję. Przyłazisz tu co dzień podpalić oponę, taka twoja rola, a moją rolą jest olewanie takich jak ty i budowanie wbrew nim. Portal to niestety również ty, na co ja nie mam wpływu, a ja to ja i na szczęście nie ty, dlatego i o siebie i o portal pomimo ciebie jestem spokojny.

  21. “…bo jest oczywiste, że najlepszych mogą zastąpić tylko gorsi.
    To nie jest oczywiste a uzaleznione od przyjecia definicji najwiekszego elementu w zbiorze.
    Def. A: element najwiekszy w danym zbiorze to taki, dla ktorego nie istnieje element od niego wiekszy w tym zbiorze.
    Def. B: element najwiekszy w danym zbiorze to taki, ktory jest wiekszy od kazdego innego elementu w tym zbiorze.
    Najlepszych moga zastapic tylko gorsi przy przyjeciu definicji B.
    Przyjmujac definicje A mozemy zasadnie powiedziec, ze najlepszych moga zastapic najlepsi (i o to chodzi).

    • Nie wiem co ma wnosić ten wpis, ale
      jeśli już jedziemy po bandzie, to jedźmy na całego. Def. A jest definicją elementu maksymalnego, zaś B – el. największego. Wszystko zależy od uporządkowania zbioru. Niezależne od relacji porządkującej el. największy jest maksymalny. Nie każdy maksymalny musi być największy (bo np. nie wszystkie elementy można ze sobą porównywać). Wtedy trudno mówić o dowolności wyboru def A lub B. Jeśli zaś porządek jest liniowy (wszystkie elementy są ze sobą porównywalne), to każdy el. maksymalny jest największy i odwrotnie. Wtedy def A i B są sobie równoważne.
      ps. Coś czuję, że Kurak i tak to wywali, ale może przez chwilę kaganek zapłonie.

      • wpis nie ma wnosic, ma sie wpisac w caloksztalt.
        Zeby juz nie o ministrach i o kuchni politycznej, proponuje sposob na najlepszy ryz:
        “Wsypac ryz do garnka i plukac ciepla woda do momentu az metna woda stanie sie zupelnie przejrzysta, nastepnie zalac letnia woda i odstawic na 10-15 minut. Po tym czasie ryz powinien ladnie napeczniec. Odcedzic i jeszcze raz zalac duza iloscia wody. Gotowac 10-15 min, czesto jednak sprawdzajac, poniewaz do odlania powinien on byc polmiekki. Odcedzic na sitku, przelac zimna woda (nie za duzo by go nie “wyziebic”) i nakryc talezem na kilkanascie minut, tak by nie przydusil ryzu.”
        Kazdy ryz ugotowany w ten sposob bedzie najlepszy.
        Tak nauka o dobieraniu ministrow jak i porady kulinarne korzystaja z malo precyzyjnego jezyka potocznego, gdzie roznica miedzy elementem maksymalnym i najwiekszym w zbiorze poprzadkowanym przez relacje “lepszy od” jest czesto nie do uchwycenia.
        I to pozwala naszemu pierwszemu ministrowi ciagle wybierac najlepszych ministrow po wywaleniu poprzednich najlepszych na zbity pysk albo do sejmu, nie wiem co gorsze.
        PS. Uscislenie kolezanki (kolegi) imponujace. Moze nie wywali ze wzgledu na bardzo cenny przepis gotowania ryzu (tak sie to robi w Indiach)

  22. “…bo jest oczywiste, że najlepszych mogą zastąpić tylko gorsi.
    To nie jest oczywiste a uzaleznione od przyjecia definicji najwiekszego elementu w zbiorze.
    Def. A: element najwiekszy w danym zbiorze to taki, dla ktorego nie istnieje element od niego wiekszy w tym zbiorze.
    Def. B: element najwiekszy w danym zbiorze to taki, ktory jest wiekszy od kazdego innego elementu w tym zbiorze.
    Najlepszych moga zastapic tylko gorsi przy przyjeciu definicji B.
    Przyjmujac definicje A mozemy zasadnie powiedziec, ze najlepszych moga zastapic najlepsi (i o to chodzi).

    • Nie wiem co ma wnosić ten wpis, ale
      jeśli już jedziemy po bandzie, to jedźmy na całego. Def. A jest definicją elementu maksymalnego, zaś B – el. największego. Wszystko zależy od uporządkowania zbioru. Niezależne od relacji porządkującej el. największy jest maksymalny. Nie każdy maksymalny musi być największy (bo np. nie wszystkie elementy można ze sobą porównywać). Wtedy trudno mówić o dowolności wyboru def A lub B. Jeśli zaś porządek jest liniowy (wszystkie elementy są ze sobą porównywalne), to każdy el. maksymalny jest największy i odwrotnie. Wtedy def A i B są sobie równoważne.
      ps. Coś czuję, że Kurak i tak to wywali, ale może przez chwilę kaganek zapłonie.

      • wpis nie ma wnosic, ma sie wpisac w caloksztalt.
        Zeby juz nie o ministrach i o kuchni politycznej, proponuje sposob na najlepszy ryz:
        “Wsypac ryz do garnka i plukac ciepla woda do momentu az metna woda stanie sie zupelnie przejrzysta, nastepnie zalac letnia woda i odstawic na 10-15 minut. Po tym czasie ryz powinien ladnie napeczniec. Odcedzic i jeszcze raz zalac duza iloscia wody. Gotowac 10-15 min, czesto jednak sprawdzajac, poniewaz do odlania powinien on byc polmiekki. Odcedzic na sitku, przelac zimna woda (nie za duzo by go nie “wyziebic”) i nakryc talezem na kilkanascie minut, tak by nie przydusil ryzu.”
        Kazdy ryz ugotowany w ten sposob bedzie najlepszy.
        Tak nauka o dobieraniu ministrow jak i porady kulinarne korzystaja z malo precyzyjnego jezyka potocznego, gdzie roznica miedzy elementem maksymalnym i najwiekszym w zbiorze poprzadkowanym przez relacje “lepszy od” jest czesto nie do uchwycenia.
        I to pozwala naszemu pierwszemu ministrowi ciagle wybierac najlepszych ministrow po wywaleniu poprzednich najlepszych na zbity pysk albo do sejmu, nie wiem co gorsze.
        PS. Uscislenie kolezanki (kolegi) imponujace. Moze nie wywali ze wzgledu na bardzo cenny przepis gotowania ryzu (tak sie to robi w Indiach)

  23. “…bo jest oczywiste, że najlepszych mogą zastąpić tylko gorsi.
    To nie jest oczywiste a uzaleznione od przyjecia definicji najwiekszego elementu w zbiorze.
    Def. A: element najwiekszy w danym zbiorze to taki, dla ktorego nie istnieje element od niego wiekszy w tym zbiorze.
    Def. B: element najwiekszy w danym zbiorze to taki, ktory jest wiekszy od kazdego innego elementu w tym zbiorze.
    Najlepszych moga zastapic tylko gorsi przy przyjeciu definicji B.
    Przyjmujac definicje A mozemy zasadnie powiedziec, ze najlepszych moga zastapic najlepsi (i o to chodzi).

    • Nie wiem co ma wnosić ten wpis, ale
      jeśli już jedziemy po bandzie, to jedźmy na całego. Def. A jest definicją elementu maksymalnego, zaś B – el. największego. Wszystko zależy od uporządkowania zbioru. Niezależne od relacji porządkującej el. największy jest maksymalny. Nie każdy maksymalny musi być największy (bo np. nie wszystkie elementy można ze sobą porównywać). Wtedy trudno mówić o dowolności wyboru def A lub B. Jeśli zaś porządek jest liniowy (wszystkie elementy są ze sobą porównywalne), to każdy el. maksymalny jest największy i odwrotnie. Wtedy def A i B są sobie równoważne.
      ps. Coś czuję, że Kurak i tak to wywali, ale może przez chwilę kaganek zapłonie.

      • wpis nie ma wnosic, ma sie wpisac w caloksztalt.
        Zeby juz nie o ministrach i o kuchni politycznej, proponuje sposob na najlepszy ryz:
        “Wsypac ryz do garnka i plukac ciepla woda do momentu az metna woda stanie sie zupelnie przejrzysta, nastepnie zalac letnia woda i odstawic na 10-15 minut. Po tym czasie ryz powinien ladnie napeczniec. Odcedzic i jeszcze raz zalac duza iloscia wody. Gotowac 10-15 min, czesto jednak sprawdzajac, poniewaz do odlania powinien on byc polmiekki. Odcedzic na sitku, przelac zimna woda (nie za duzo by go nie “wyziebic”) i nakryc talezem na kilkanascie minut, tak by nie przydusil ryzu.”
        Kazdy ryz ugotowany w ten sposob bedzie najlepszy.
        Tak nauka o dobieraniu ministrow jak i porady kulinarne korzystaja z malo precyzyjnego jezyka potocznego, gdzie roznica miedzy elementem maksymalnym i najwiekszym w zbiorze poprzadkowanym przez relacje “lepszy od” jest czesto nie do uchwycenia.
        I to pozwala naszemu pierwszemu ministrowi ciagle wybierac najlepszych ministrow po wywaleniu poprzednich najlepszych na zbity pysk albo do sejmu, nie wiem co gorsze.
        PS. Uscislenie kolezanki (kolegi) imponujace. Moze nie wywali ze wzgledu na bardzo cenny przepis gotowania ryzu (tak sie to robi w Indiach)

  24. “…bo jest oczywiste, że najlepszych mogą zastąpić tylko gorsi.
    To nie jest oczywiste a uzaleznione od przyjecia definicji najwiekszego elementu w zbiorze.
    Def. A: element najwiekszy w danym zbiorze to taki, dla ktorego nie istnieje element od niego wiekszy w tym zbiorze.
    Def. B: element najwiekszy w danym zbiorze to taki, ktory jest wiekszy od kazdego innego elementu w tym zbiorze.
    Najlepszych moga zastapic tylko gorsi przy przyjeciu definicji B.
    Przyjmujac definicje A mozemy zasadnie powiedziec, ze najlepszych moga zastapic najlepsi (i o to chodzi).

    • Nie wiem co ma wnosić ten wpis, ale
      jeśli już jedziemy po bandzie, to jedźmy na całego. Def. A jest definicją elementu maksymalnego, zaś B – el. największego. Wszystko zależy od uporządkowania zbioru. Niezależne od relacji porządkującej el. największy jest maksymalny. Nie każdy maksymalny musi być największy (bo np. nie wszystkie elementy można ze sobą porównywać). Wtedy trudno mówić o dowolności wyboru def A lub B. Jeśli zaś porządek jest liniowy (wszystkie elementy są ze sobą porównywalne), to każdy el. maksymalny jest największy i odwrotnie. Wtedy def A i B są sobie równoważne.
      ps. Coś czuję, że Kurak i tak to wywali, ale może przez chwilę kaganek zapłonie.

      • wpis nie ma wnosic, ma sie wpisac w caloksztalt.
        Zeby juz nie o ministrach i o kuchni politycznej, proponuje sposob na najlepszy ryz:
        “Wsypac ryz do garnka i plukac ciepla woda do momentu az metna woda stanie sie zupelnie przejrzysta, nastepnie zalac letnia woda i odstawic na 10-15 minut. Po tym czasie ryz powinien ladnie napeczniec. Odcedzic i jeszcze raz zalac duza iloscia wody. Gotowac 10-15 min, czesto jednak sprawdzajac, poniewaz do odlania powinien on byc polmiekki. Odcedzic na sitku, przelac zimna woda (nie za duzo by go nie “wyziebic”) i nakryc talezem na kilkanascie minut, tak by nie przydusil ryzu.”
        Kazdy ryz ugotowany w ten sposob bedzie najlepszy.
        Tak nauka o dobieraniu ministrow jak i porady kulinarne korzystaja z malo precyzyjnego jezyka potocznego, gdzie roznica miedzy elementem maksymalnym i najwiekszym w zbiorze poprzadkowanym przez relacje “lepszy od” jest czesto nie do uchwycenia.
        I to pozwala naszemu pierwszemu ministrowi ciagle wybierac najlepszych ministrow po wywaleniu poprzednich najlepszych na zbity pysk albo do sejmu, nie wiem co gorsze.
        PS. Uscislenie kolezanki (kolegi) imponujace. Moze nie wywali ze wzgledu na bardzo cenny przepis gotowania ryzu (tak sie to robi w Indiach)

  25. “…bo jest oczywiste, że najlepszych mogą zastąpić tylko gorsi.
    To nie jest oczywiste a uzaleznione od przyjecia definicji najwiekszego elementu w zbiorze.
    Def. A: element najwiekszy w danym zbiorze to taki, dla ktorego nie istnieje element od niego wiekszy w tym zbiorze.
    Def. B: element najwiekszy w danym zbiorze to taki, ktory jest wiekszy od kazdego innego elementu w tym zbiorze.
    Najlepszych moga zastapic tylko gorsi przy przyjeciu definicji B.
    Przyjmujac definicje A mozemy zasadnie powiedziec, ze najlepszych moga zastapic najlepsi (i o to chodzi).

    • Nie wiem co ma wnosić ten wpis, ale
      jeśli już jedziemy po bandzie, to jedźmy na całego. Def. A jest definicją elementu maksymalnego, zaś B – el. największego. Wszystko zależy od uporządkowania zbioru. Niezależne od relacji porządkującej el. największy jest maksymalny. Nie każdy maksymalny musi być największy (bo np. nie wszystkie elementy można ze sobą porównywać). Wtedy trudno mówić o dowolności wyboru def A lub B. Jeśli zaś porządek jest liniowy (wszystkie elementy są ze sobą porównywalne), to każdy el. maksymalny jest największy i odwrotnie. Wtedy def A i B są sobie równoważne.
      ps. Coś czuję, że Kurak i tak to wywali, ale może przez chwilę kaganek zapłonie.

      • wpis nie ma wnosic, ma sie wpisac w caloksztalt.
        Zeby juz nie o ministrach i o kuchni politycznej, proponuje sposob na najlepszy ryz:
        “Wsypac ryz do garnka i plukac ciepla woda do momentu az metna woda stanie sie zupelnie przejrzysta, nastepnie zalac letnia woda i odstawic na 10-15 minut. Po tym czasie ryz powinien ladnie napeczniec. Odcedzic i jeszcze raz zalac duza iloscia wody. Gotowac 10-15 min, czesto jednak sprawdzajac, poniewaz do odlania powinien on byc polmiekki. Odcedzic na sitku, przelac zimna woda (nie za duzo by go nie “wyziebic”) i nakryc talezem na kilkanascie minut, tak by nie przydusil ryzu.”
        Kazdy ryz ugotowany w ten sposob bedzie najlepszy.
        Tak nauka o dobieraniu ministrow jak i porady kulinarne korzystaja z malo precyzyjnego jezyka potocznego, gdzie roznica miedzy elementem maksymalnym i najwiekszym w zbiorze poprzadkowanym przez relacje “lepszy od” jest czesto nie do uchwycenia.
        I to pozwala naszemu pierwszemu ministrowi ciagle wybierac najlepszych ministrow po wywaleniu poprzednich najlepszych na zbity pysk albo do sejmu, nie wiem co gorsze.
        PS. Uscislenie kolezanki (kolegi) imponujace. Moze nie wywali ze wzgledu na bardzo cenny przepis gotowania ryzu (tak sie to robi w Indiach)

  26. Wyjaśnienie zagadki
    Wyjaśnienia tej zagadki są moim zdaniem trzy.

    1. Najważniejsze: ludzie nie rozumieją, do czego jest premier. Możemy powiedzieć “wspaniały samochód, chociaż nie jeździ”, jeśli nie zrozumieliśmy, że samochód jest do jeżdżenia (np. myślimy, że to ozdoba do ogrodu, a kółka do tego, żeby ozdobę przestawiać od czasu do czasu gdzie indziej; jeśli taka ozdoba nie jeździ, to pół biedy, o ile jest piękna; jeśli Tusk ma zły rząd, to pół biedy, o ile pięknie i przekonująco mówi w TV).

    Tak samo można, nie rozumiejąc, do czego jest Tusk, mówić “Tusk jest dobrym premierem, rząd jest zły”.

    2. Uwarunkowania: Tusk działa w takich okolicznościach, jakie są, jedzie na takiej Platformie, jaka jest. Więc nie ma absolutnej swobody w doborze rządu. Np. wywalił Schetynę po aferze – a gdyby Tusk przed jakąkolwiek aferą po prostu inteligentnie wyniuchał, że są duże szanse na to, że ze Schetyny będzie afera, to czy mógłby Schetynę wywalić? Moim zdaniem nie. W PO jest masa współzależności i wywalenie kogoś tak ważnego, jak Schetyna, bez bardzo oczywistego powodu, byłoby niemal niemożliwe.

    A więc pewne różnice między zaufaniem do Tuska a zaufaniem do rzadu rzeczywiście są. To tylko mały element całej sprawy, ale ten element jest.

    3. System proporcjonalny: taki mamy w Polsce system wyborczy. W tym systemie rządy tworzy się przez negocjacje, na moralnym poziomie pokoju Begerowej. Ludzie się do tego przyzwyczaili: uważają, że rząd nie jest autorskim tworem premiera, tylko skutkiem jakichś dziwnych machinacji, którym premier nie jest winien. W tym konkretnie rządzie dotyczy to m.in. Pawlaka, ministra chyba słabego, i pani Fedak, która według prasy jest kompletnym dnem.

    Oczywiście Tusk mógłby przynajmniej próbowac coś z tym zrobić, np. powiedzieć PSLowcom że mogą mieć ministerstwo pracy, ale to musi przestać być Fedak. Ale nie jest to prosta autorska decyzja Tuska, tylko jakieś negocjacje, które trzeba przeprowadzić na poziomie pokoju Beger.

    To jest dodatkowa rzeczywista różnica między Tuskiem a jego rządem.

    Dodajmy: w systemie proporcjonalnym każdy wyborca w następnych wyborach będzie musiał wybrać m.in. między PO a PSL. Taki wybór nakłania ludzi do zastanawiania się nie “czy popieram rząd”, ale do analizowania, kogo w rządzie lubią, np.: “zagłosuję za PO, żeby poprzeć mojego kochanego Tuska i wzmocnic go wobec Pawlaka i Fedak, których nie cierpię”.

  27. Wyjaśnienie zagadki
    Wyjaśnienia tej zagadki są moim zdaniem trzy.

    1. Najważniejsze: ludzie nie rozumieją, do czego jest premier. Możemy powiedzieć “wspaniały samochód, chociaż nie jeździ”, jeśli nie zrozumieliśmy, że samochód jest do jeżdżenia (np. myślimy, że to ozdoba do ogrodu, a kółka do tego, żeby ozdobę przestawiać od czasu do czasu gdzie indziej; jeśli taka ozdoba nie jeździ, to pół biedy, o ile jest piękna; jeśli Tusk ma zły rząd, to pół biedy, o ile pięknie i przekonująco mówi w TV).

    Tak samo można, nie rozumiejąc, do czego jest Tusk, mówić “Tusk jest dobrym premierem, rząd jest zły”.

    2. Uwarunkowania: Tusk działa w takich okolicznościach, jakie są, jedzie na takiej Platformie, jaka jest. Więc nie ma absolutnej swobody w doborze rządu. Np. wywalił Schetynę po aferze – a gdyby Tusk przed jakąkolwiek aferą po prostu inteligentnie wyniuchał, że są duże szanse na to, że ze Schetyny będzie afera, to czy mógłby Schetynę wywalić? Moim zdaniem nie. W PO jest masa współzależności i wywalenie kogoś tak ważnego, jak Schetyna, bez bardzo oczywistego powodu, byłoby niemal niemożliwe.

    A więc pewne różnice między zaufaniem do Tuska a zaufaniem do rzadu rzeczywiście są. To tylko mały element całej sprawy, ale ten element jest.

    3. System proporcjonalny: taki mamy w Polsce system wyborczy. W tym systemie rządy tworzy się przez negocjacje, na moralnym poziomie pokoju Begerowej. Ludzie się do tego przyzwyczaili: uważają, że rząd nie jest autorskim tworem premiera, tylko skutkiem jakichś dziwnych machinacji, którym premier nie jest winien. W tym konkretnie rządzie dotyczy to m.in. Pawlaka, ministra chyba słabego, i pani Fedak, która według prasy jest kompletnym dnem.

    Oczywiście Tusk mógłby przynajmniej próbowac coś z tym zrobić, np. powiedzieć PSLowcom że mogą mieć ministerstwo pracy, ale to musi przestać być Fedak. Ale nie jest to prosta autorska decyzja Tuska, tylko jakieś negocjacje, które trzeba przeprowadzić na poziomie pokoju Beger.

    To jest dodatkowa rzeczywista różnica między Tuskiem a jego rządem.

    Dodajmy: w systemie proporcjonalnym każdy wyborca w następnych wyborach będzie musiał wybrać m.in. między PO a PSL. Taki wybór nakłania ludzi do zastanawiania się nie “czy popieram rząd”, ale do analizowania, kogo w rządzie lubią, np.: “zagłosuję za PO, żeby poprzeć mojego kochanego Tuska i wzmocnic go wobec Pawlaka i Fedak, których nie cierpię”.

  28. Wyjaśnienie zagadki
    Wyjaśnienia tej zagadki są moim zdaniem trzy.

    1. Najważniejsze: ludzie nie rozumieją, do czego jest premier. Możemy powiedzieć “wspaniały samochód, chociaż nie jeździ”, jeśli nie zrozumieliśmy, że samochód jest do jeżdżenia (np. myślimy, że to ozdoba do ogrodu, a kółka do tego, żeby ozdobę przestawiać od czasu do czasu gdzie indziej; jeśli taka ozdoba nie jeździ, to pół biedy, o ile jest piękna; jeśli Tusk ma zły rząd, to pół biedy, o ile pięknie i przekonująco mówi w TV).

    Tak samo można, nie rozumiejąc, do czego jest Tusk, mówić “Tusk jest dobrym premierem, rząd jest zły”.

    2. Uwarunkowania: Tusk działa w takich okolicznościach, jakie są, jedzie na takiej Platformie, jaka jest. Więc nie ma absolutnej swobody w doborze rządu. Np. wywalił Schetynę po aferze – a gdyby Tusk przed jakąkolwiek aferą po prostu inteligentnie wyniuchał, że są duże szanse na to, że ze Schetyny będzie afera, to czy mógłby Schetynę wywalić? Moim zdaniem nie. W PO jest masa współzależności i wywalenie kogoś tak ważnego, jak Schetyna, bez bardzo oczywistego powodu, byłoby niemal niemożliwe.

    A więc pewne różnice między zaufaniem do Tuska a zaufaniem do rzadu rzeczywiście są. To tylko mały element całej sprawy, ale ten element jest.

    3. System proporcjonalny: taki mamy w Polsce system wyborczy. W tym systemie rządy tworzy się przez negocjacje, na moralnym poziomie pokoju Begerowej. Ludzie się do tego przyzwyczaili: uważają, że rząd nie jest autorskim tworem premiera, tylko skutkiem jakichś dziwnych machinacji, którym premier nie jest winien. W tym konkretnie rządzie dotyczy to m.in. Pawlaka, ministra chyba słabego, i pani Fedak, która według prasy jest kompletnym dnem.

    Oczywiście Tusk mógłby przynajmniej próbowac coś z tym zrobić, np. powiedzieć PSLowcom że mogą mieć ministerstwo pracy, ale to musi przestać być Fedak. Ale nie jest to prosta autorska decyzja Tuska, tylko jakieś negocjacje, które trzeba przeprowadzić na poziomie pokoju Beger.

    To jest dodatkowa rzeczywista różnica między Tuskiem a jego rządem.

    Dodajmy: w systemie proporcjonalnym każdy wyborca w następnych wyborach będzie musiał wybrać m.in. między PO a PSL. Taki wybór nakłania ludzi do zastanawiania się nie “czy popieram rząd”, ale do analizowania, kogo w rządzie lubią, np.: “zagłosuję za PO, żeby poprzeć mojego kochanego Tuska i wzmocnic go wobec Pawlaka i Fedak, których nie cierpię”.

  29. Wyjaśnienie zagadki
    Wyjaśnienia tej zagadki są moim zdaniem trzy.

    1. Najważniejsze: ludzie nie rozumieją, do czego jest premier. Możemy powiedzieć “wspaniały samochód, chociaż nie jeździ”, jeśli nie zrozumieliśmy, że samochód jest do jeżdżenia (np. myślimy, że to ozdoba do ogrodu, a kółka do tego, żeby ozdobę przestawiać od czasu do czasu gdzie indziej; jeśli taka ozdoba nie jeździ, to pół biedy, o ile jest piękna; jeśli Tusk ma zły rząd, to pół biedy, o ile pięknie i przekonująco mówi w TV).

    Tak samo można, nie rozumiejąc, do czego jest Tusk, mówić “Tusk jest dobrym premierem, rząd jest zły”.

    2. Uwarunkowania: Tusk działa w takich okolicznościach, jakie są, jedzie na takiej Platformie, jaka jest. Więc nie ma absolutnej swobody w doborze rządu. Np. wywalił Schetynę po aferze – a gdyby Tusk przed jakąkolwiek aferą po prostu inteligentnie wyniuchał, że są duże szanse na to, że ze Schetyny będzie afera, to czy mógłby Schetynę wywalić? Moim zdaniem nie. W PO jest masa współzależności i wywalenie kogoś tak ważnego, jak Schetyna, bez bardzo oczywistego powodu, byłoby niemal niemożliwe.

    A więc pewne różnice między zaufaniem do Tuska a zaufaniem do rzadu rzeczywiście są. To tylko mały element całej sprawy, ale ten element jest.

    3. System proporcjonalny: taki mamy w Polsce system wyborczy. W tym systemie rządy tworzy się przez negocjacje, na moralnym poziomie pokoju Begerowej. Ludzie się do tego przyzwyczaili: uważają, że rząd nie jest autorskim tworem premiera, tylko skutkiem jakichś dziwnych machinacji, którym premier nie jest winien. W tym konkretnie rządzie dotyczy to m.in. Pawlaka, ministra chyba słabego, i pani Fedak, która według prasy jest kompletnym dnem.

    Oczywiście Tusk mógłby przynajmniej próbowac coś z tym zrobić, np. powiedzieć PSLowcom że mogą mieć ministerstwo pracy, ale to musi przestać być Fedak. Ale nie jest to prosta autorska decyzja Tuska, tylko jakieś negocjacje, które trzeba przeprowadzić na poziomie pokoju Beger.

    To jest dodatkowa rzeczywista różnica między Tuskiem a jego rządem.

    Dodajmy: w systemie proporcjonalnym każdy wyborca w następnych wyborach będzie musiał wybrać m.in. między PO a PSL. Taki wybór nakłania ludzi do zastanawiania się nie “czy popieram rząd”, ale do analizowania, kogo w rządzie lubią, np.: “zagłosuję za PO, żeby poprzeć mojego kochanego Tuska i wzmocnic go wobec Pawlaka i Fedak, których nie cierpię”.

  30. Wyjaśnienie zagadki
    Wyjaśnienia tej zagadki są moim zdaniem trzy.

    1. Najważniejsze: ludzie nie rozumieją, do czego jest premier. Możemy powiedzieć “wspaniały samochód, chociaż nie jeździ”, jeśli nie zrozumieliśmy, że samochód jest do jeżdżenia (np. myślimy, że to ozdoba do ogrodu, a kółka do tego, żeby ozdobę przestawiać od czasu do czasu gdzie indziej; jeśli taka ozdoba nie jeździ, to pół biedy, o ile jest piękna; jeśli Tusk ma zły rząd, to pół biedy, o ile pięknie i przekonująco mówi w TV).

    Tak samo można, nie rozumiejąc, do czego jest Tusk, mówić “Tusk jest dobrym premierem, rząd jest zły”.

    2. Uwarunkowania: Tusk działa w takich okolicznościach, jakie są, jedzie na takiej Platformie, jaka jest. Więc nie ma absolutnej swobody w doborze rządu. Np. wywalił Schetynę po aferze – a gdyby Tusk przed jakąkolwiek aferą po prostu inteligentnie wyniuchał, że są duże szanse na to, że ze Schetyny będzie afera, to czy mógłby Schetynę wywalić? Moim zdaniem nie. W PO jest masa współzależności i wywalenie kogoś tak ważnego, jak Schetyna, bez bardzo oczywistego powodu, byłoby niemal niemożliwe.

    A więc pewne różnice między zaufaniem do Tuska a zaufaniem do rzadu rzeczywiście są. To tylko mały element całej sprawy, ale ten element jest.

    3. System proporcjonalny: taki mamy w Polsce system wyborczy. W tym systemie rządy tworzy się przez negocjacje, na moralnym poziomie pokoju Begerowej. Ludzie się do tego przyzwyczaili: uważają, że rząd nie jest autorskim tworem premiera, tylko skutkiem jakichś dziwnych machinacji, którym premier nie jest winien. W tym konkretnie rządzie dotyczy to m.in. Pawlaka, ministra chyba słabego, i pani Fedak, która według prasy jest kompletnym dnem.

    Oczywiście Tusk mógłby przynajmniej próbowac coś z tym zrobić, np. powiedzieć PSLowcom że mogą mieć ministerstwo pracy, ale to musi przestać być Fedak. Ale nie jest to prosta autorska decyzja Tuska, tylko jakieś negocjacje, które trzeba przeprowadzić na poziomie pokoju Beger.

    To jest dodatkowa rzeczywista różnica między Tuskiem a jego rządem.

    Dodajmy: w systemie proporcjonalnym każdy wyborca w następnych wyborach będzie musiał wybrać m.in. między PO a PSL. Taki wybór nakłania ludzi do zastanawiania się nie “czy popieram rząd”, ale do analizowania, kogo w rządzie lubią, np.: “zagłosuję za PO, żeby poprzeć mojego kochanego Tuska i wzmocnic go wobec Pawlaka i Fedak, których nie cierpię”.