Reklama

Zazwyczaj dzień zaczynam od przeglądu „prasy internetowej”, kolokwialnie nazywając w ten sposób dwa portale gazeta.pl i onet.pl, na które regularnie zaglądam. Co mnie uderzyło i skłoniło do przemyśleń o mediach we współczesnym świecie, to artykuł “Wybuchła histeria, bo Jarosław Kaczyński powiedział prawdę o Smoleńsku” w gazeta.pl, a właściwie dopięte do niego zdjęcie (http://bi.gazeta.pl/im/6/6821/z6821466Z,Michal-Kaminski.jpg).
Wiemy od dawna, ze media traktowane są jako czwarta władza, wiemy lub przynajmniej większość z nas wie, że manipulują nami, przedstawiając w korzystnym świetle osoby, z którymi sympatyzują, a wizerunkowo niszczą oponentów. Interesujące jest, jak to się zmieniało na przestrzeni wieków i dokąd może nas to doprowadzić.
Pierwsze wydarzenie jakie chcę tu przywołać to der Thorner Blutbad/Thorner Blutgericht, czyli tumult toruński, który „miał miejsce 16 lipca 1724 w Toruniu, kiedy to doszło do zamieszek między miejscowymi protestantami a katolikami, zakończonych zdemolowaniem kolegium jezuickiego przez protestantów. W odpowiedzi na to wydarzenie powołany przez króla Augusta II sąd asesorski skazał 9 protestanckich uczestników zajść oraz 2 protestanckich burmistrzów miasta na śmierć, co wywołało silne wzburzenie poza granicami kraju i poważny kryzys dyplomatyczny”. Wydarzenie to jest dla mnie ciekawe w płaszczyznach – pierwsza sam obieg informacji, otóż Londyn dowiedział się o nich w taki a nie inny sposób, tylko dlatego, że bardzo na tym zależało protestanckiemu Berlinowi. To chyba pierwszy przypadek w historii naszego kraju, gdy posłużono się mediami („The Historical Register”), by rozgrywać interesy obcego podmiotu, w tym wypadku kraju i religii. Druga płaszczyzna jest równie interesująca – czas obiegu tej informacji, otóż wspomniany „The Historical Register” jest annałem wychodzącym raz do roku, tak więc można się było nim posłużyć, gdyż czas procesu „szczęśliwie” przypadł na listopad, egzekucja na grudzień i sprawa była dość świeża.
Jak ma się to do czasów współczesnych – cel się nie zmienił uprościły się metody, czy raczej ogłupianie stało się dużo tańsze. Konsolidacje mediów, czy wchodzenie zagranicznych mediów na rodzimy rynek ma swoje cele, niezmienne od wieków, reprezentowania interesów właściciela, nie rynku na którym on działa. Czy możemy poświęcić cześć zysków z regionu, ponieść stratę, jeśli dzięki temu osiągniemy zyski na innym, rodzimym rynku? Czy wydawanie kosmicznych kwot na gaże sympatyzujących z nami redaktorów, artystów, rzeczywiście są takie gigantyczne, jeśli policzymy sobie koszt dotarcia do kilku milionów obywateli oglądających program np. Tomasza Lisa? Czy możemy liczyć, że otaczają nas sami przyjaciele, mówiący tylko prawdę i wyłączyć całkowicie myślenie? Czym tak naprawdę „karmią” nas dziś media – myślę, że tym na co jest popyt i wiele się nie pomylę. Ludzie nie chcą czytać, że koszulka którą kupili w Tesco, przeszła daleką drogę z postkolonialnego Burkina Faso, poprzez totalitarne Chiny, do Polski i że 99% zysku przypadło firmie zaczynającej swą nazwę na A lub N i mającej określoną ilość pasków, natomiast zbieracz bawełny ma z tego 50euro rocznie. Takie artykuły źle się czyta, budzi się sumienie, włącza myślenie, lepiej wrzucić to gdzieś między teorie spiskowe, a nakarmić ludzi obietnicami wiecznych wzrostów. Jeżeli czytelniku zamieniasz słowo wzrost na bańka, to już w oczach medialnych guru jesteś niepoważnym oszołomem, najprawdopodobniej sterowanym podprogowo przez Alexa Jonesa.
Współczesnym mediom nie zależy na otwieraniu umysłów, one są jak handlowcy w sklepach – sprzedają informacje, często niezweryfikowane, z błędami od gramatycznych po merytoryczne kończąc, wciskając sponsorowane artykuły, pomiędzy depesze papowskie, a fotki z życia Dody i Nergala. Nie powinno też dziwić, że te ostatnie mają największe wzięcie, bo przecież czytelnik, a raczej już widz chce piękna, a „Doda piękną jest”. W mediach dobrze sprzedaje się także przemoc, przemoc słowna Palikota, czy Niesiołowskiego, przebija to co ma do powiedzenia Gowin, mimo że są w tej samej partii, to jednak ten ostatni ma dużo mniej do powiedzenia według mediów – ostatnią jego wypowiedź na onet.pl kojarzę z artykułu: „Palikot jednak miał rację”. To się tak świetnie sprzedaje w „dzikim kraju”, że po wycofaniu prezesa Kaczyńskiego z życia politycznego, połowa z istniejących portali musiała by upaść, bo z samych widzów pięknej Dody limitów wyświetleń się nie osiągnie. Epatowanie przemocą ma sens, jeśli medium postawi siebie w sytuacji bezstronnego komentatora, bądź sprawi, że czytelnik manipulacji nie dostrzeże. Z tym dostrzeganiem manipulacji w naszym niedouczonym społeczeństwie jest różnie, czasami żeby ją dostrzec musi dojść do tragedii takiej jak 10.04. Wtedy każdy chyba przecierał oczy ze zdumienia, jak ciepło można było przedstawiać Lecha Kaczyńskiego – każdy, kto nie powiązał tego z zapotrzebowaniem widza. Media kolejny raz stanęły na wysokości zadania i sprzedały nam polukrowany wizerunek siebie samych, pojawiły się inne zdjęcia, zniknęli z wizji niektórzy prowadzący, a Monika Olejnik żelazna wydawałoby się dziennikarka zapłakała. Niezła manipulacja, albo odbiorcy w większości tacy naiwni – ocenę pozostawiam Państwu.

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. TV idzie złą drogą
    Przez parę lat nie oglądałem telewizji, ostatnio włączyłem na próbę i trochę mną wstrząsnęło. Wiedziałem że jest źle, ale że aż tak?
    Zaorać to dziadostwo i puszczać w kółko filmy o meduzach, taki mam program naprawczy.

  2. TV idzie złą drogą
    Przez parę lat nie oglądałem telewizji, ostatnio włączyłem na próbę i trochę mną wstrząsnęło. Wiedziałem że jest źle, ale że aż tak?
    Zaorać to dziadostwo i puszczać w kółko filmy o meduzach, taki mam program naprawczy.

  3. Też zaczynam dzień od intenetowej prasówki
    Acz filtruję.

    Jakiś czas temu w filmach dokumentalnych PBS czy czegoś podobnego szacownego, natknąłam się na godzinny dokument o dobrym Rockefellerze.

    Dobry był ten Rockefeller. Dobroczyńca, darczyńca, społecznik, biedne dzieci po główkach głaskał, no (kurwa) płatki różane.

    Czekam na film o dobrym Goldmanie, wspomożycielu Sachsie, orędowniku Morganie, wieży z kości słoniowej Rotszyldzie.

    Pozdrowienia.

  4. Też zaczynam dzień od intenetowej prasówki
    Acz filtruję.

    Jakiś czas temu w filmach dokumentalnych PBS czy czegoś podobnego szacownego, natknąłam się na godzinny dokument o dobrym Rockefellerze.

    Dobry był ten Rockefeller. Dobroczyńca, darczyńca, społecznik, biedne dzieci po główkach głaskał, no (kurwa) płatki różane.

    Czekam na film o dobrym Goldmanie, wspomożycielu Sachsie, orędowniku Morganie, wieży z kości słoniowej Rotszyldzie.

    Pozdrowienia.

  5. W rosole musi być pieprz, Markizie
    W ciemno zamawiam akt Kuraka, aby zasilić nagrody.
    Z mojej strony do puli nagród oferuję brzoskwiniowe konfitury.

    Nie da mi sie zamieścić foto szopa, problem obrazków mam nadal nierozwiązany.

    Stylowe foto Lukrecji od dawna mnie ujmuje.

    Tęczowy ptaszek Kija również … uups!

  6. W rosole musi być pieprz, Markizie
    W ciemno zamawiam akt Kuraka, aby zasilić nagrody.
    Z mojej strony do puli nagród oferuję brzoskwiniowe konfitury.

    Nie da mi sie zamieścić foto szopa, problem obrazków mam nadal nierozwiązany.

    Stylowe foto Lukrecji od dawna mnie ujmuje.

    Tęczowy ptaszek Kija również … uups!