Dla przypomnienia – w lipcu i sierpniu 1943 r. na tzw. Łuku Kurskim miała miejsce bitwa pancerna II wojny światowej. Niemcy, pomimo, że zniszczyli 5-krotnie więcej czołgów niż Ruscy przerwali operację. Zadecydował brak efektu zaskoczenia, a właściwie rozpoczęcie ataku przez uprzedzonych o przygotowaniach Niemców Rosjan. Co ma piernik do wiatraka, poza luźną zbieżnością nazwiska prezesa TVP i strategicznego odcinka frontu wschodniego? Głupota, niekompetencja i niedocenianie przeciwnika. I w pewnym sensie pyrrusowe zwycięstwo. Niemcy w liczbach wygrali bitwę, ale okupili ją na tyle dużymi stratami własnymi, po Stalingradzie już nie do odrobienia, że koniec końców przegrali wojnę. TVP ma robić PR i kształtować pozytywne cechy narodowe, a chwilowo wywołuje torsje, które mogą zakończyć się zgonem. Kurski zamiast za Mainsteina robi za Keitla, którego oficerowie niemieccy nazywali pieszczotliwie Lakaitel (lokaj). Tyle. A poza tym tytuł ładnie mi się komponuje.
Obecny prezes TVP należy do tzw. frakcji cwaniaczków PiS. To kolesie uwielbiający władzę, blichtr i pokazywanie się w TVP z gwiazdkami, także już nieco przykurzonymi. Lojalność nie jest ich mocną stroną. Akolici Kurskiego wciąż ględzą o jego talencie, przypominając film Nocna Zmiana. Tyle tylko, że film nie jest żadnym majstersztykiem sztuki dokumentalnej, a jego wartość wynika głównie z utrwalenia wizji i fonii w przełomowym okresie politycznych rozgrywek. Podziękowania za jego powstanie należą się nie młodszemu Kurskiemu, ale … o zgrozo, Wałęsie, który do końca nie wiedząc czym hucpa odwołania rządu Olszewskiego się skończy, kazał nagrywać kuluary przewrotu.
Kim jest Kurski? Znam misia z widzenia od lat. Uczęszczał do, sąsiadującej z moją, podstawówki nr 66. Z kumplami czasami spotykaliśmy go w okolicy Kościoła Zmartwychwstańców w Gdańsku Wrzeszczu, gdzie chodziliśmy na religię. Nazywaliśmy go wtedy „ważniakiem”. I tak mu zostało do dzisiaj.
Po prawie 30 latach od rozpoczęcia demontażu komunizmu w Polsce, politykę i polityków wszelkiej maści trzymam na dystans, co nie znaczy, że nie kibicuję tym, którzy wtaczają Polskę na tory państwa niezależnego, w którym zasady moralne jeszcze cokolwiek znaczą. Dlatego jeżeli program partii, w którym zasady, w tym moralne zajmują pierwszoplanowe miejsce, ma być realizowany, frakcje partyjnych cwaniaczków należy, jeżeli nie eliminować, to na pewno minimalizować, a nie dawać im eksponowane stanowiska. Inaczej partia zasad stanie się partą bez zasad. Przyjmując w szeregi partii ludzi, którzy dla utrzymania się przy żłobie zmieniają barwy klubowe jak celebryci partnerki i partnerów, partie zyskują co prawda parę głosów, infekują się jednak chorobą, która najczęściej prowadzi do ich rozpieprzenia od środka. Cwaniaczki z reguły stają się zaczynem frakcyjnego szmondactwa, które kieruje się jedyną zasadą – jesteśmy zawsze tam gdzie stoją konfitury. Dlatego facetów pokroju Kurskiego, Czarneckiego, Gowina i ostatnich spadochroniarzy z PSL trzeba trzymać na krótkiej smyczy, bez względu jak wielkie mają ego i zasługi, przejawiające się w publicznym wielbieniu Prezesa.
Kurski dostał TVP, bo jak tłumaczył podobno prezes PiS – wolę go mieć przy sobie niż przeciw sobie. Jak bardzo to było błędne rozumowanie pokazują efekty działalności młodszego Kurskiego w TVP. Jeżeli Kura miałby tak zaszkodzić Kaczorowi jak mu robi PR, to należało się go pozbyć zaraz po wyborach, albo uczynić co najwyżej wojewodą, bo jak pokazują fakty, jest w stanie PiS gówno zrobić (no chyba, że zna jakieś brzydkie partyjne tajemnice).
Programy informacyjne TVP to kompletna amatorszczyzna polana do zrzygania propagandą i włazidupstwem niespotykaną od czasów Gomuły. Co przykre, nawet dziennikarze, którzy wystartowali z polotem – jak np. Rachoń – z czasem zaczęli przypominać coraz bardziej bezwolnych wykonawców wytycznych prezesa i jego przydupasów na kierowniczych stanowiskach. Jeżeli cokolwiek daje się w TVP oglądać, to są to materiały wyprodukowane sprzed czasów obecnego prezesa, nie wyłączając programów i filmów sprzed 1989 r. Jedynie teatr TV trzyma poziom, ale i tu pewnie niedługo zacznie obowiązywać zasada: „co by tu jeszcze spieprzyć Panowie, co by tu jeszcze.”
Prezes TVP jest ponoć autorem powiedzonka, że lud jest ciemny i wszystko można mu wcisnąć. Oferta TVP całkowicie potwierdza tę tezę. Połączenie disco-polo z cepeliadą i pogadankami Makarenki. Programy historyczne, które miały udowodnić, że patriotyzm i nowoczesność mogą chodzić w parze, poza odgrzewanym kotletem Wołoszanskiego, wciągają chyba tylko gadające w nich głowy. I co do cholery na TVP Histora robią programy przyrodnicze? Rozmówcy w programach TVP sprawiają wrażenie, że ich dobór odbywa się wg kryterium – musi być głupszy od prowadzącego, żeby przypadkiem nie przyćmił gospodarza programu.
Rozrywka. Ostatni kabaret zasługujący na tę nazwę – Potem – rozwiązano w 1999 r. Obecne wyroby kabaretopodobne już dawno sprowadzono do poziomu tandetnej rozrywki dla tłuszczy, dla której największą radochą jest machanie do telewizyjnych kamer misiaczkami i balonikami. Widzowie poubierani w czapeczki dla kretynów zdają się potwierdzać, że Prezes jednak idzie słuszną drogą. Ostatni międzynarodowy deal Prezesa to sprowadzenie portorykańskiego disco-polo na Sylwestra do Zakopanego. Żeby nie było wątpliwości, że widzowie się domagają takich rozrywek news o tym podano kilka razy w Wiadomościach. Doprawdy sukces na miarę wykupienia przez FSO fabryki Mercedesa. Miliony zarobi ten, kto w noc sylwestrową będzie oferował wibratory z podobizną Fonsiego.
Ktoś powie: o gustach się nie dyskutuje. Nic bardziej mylnego. Powiedzonko to, wpisujące się wprost w zasady politycznej poprawności, pełni rolę parawanu dla estetycznych tandeciarzy i kulturalnie upośledzonych osobników. Gdyby przez wieki rozwoju naszej kultury, jej mecenasi kierowali się tą zasadą, dzisiaj zamiast Stworzenia Adama w Kaplicy Sykstyńskiej oglądalibyśmy Jezuska w kąpieli z jelonkiem na rykowisku, a w muzeum w Hadze zamiast Dziewczyny z perłą Vermeera wisiałby Żyd liczący pieniądze pacykarza z Psiej Wólki.
Programy TVP pod wodzą Kurskiego zdają się potwierdzać obiegową (czytaj rozpowszechnianą przez media Frontu Jedności Narodu) opinię o wyborcach PiS. Jeżeli tak, to powstaje pytanie, komu tak naprawdę na tym zależy. Prezesowi TVP, bo udowadnia wygłoszoną przed laty opinię o elektoracie, czy jego bratu – oberredaktorze GW?
Jest też drugie pytanie, które należy skierować do KRRiT i Rady Nadzorczej TVP. Jak do cholery TVP realizuje misję telewizji narodowej? Czy chodzi o to żeby urobić telewidzów do konsystencji osobników żyjących wyłącznie życiem bohaterów oglądanych seriali, adaptujących wzorce prezentowane w programach typu „poradnik dla idioty” do życia rodzinnego, uczestniczących w transmitowanych imprezach rozrywkowych tylko po to, żeby rodzina mogła zobaczyć facjatę wujka i cioci na ekranie telewizora? Czy TVP ma ukształtować pokolenie bezmózgich konsumentów, dla których wydarzeniem roku będzie „black friday”, a nie urodziny własnego dziecka? Czy już niedługo w ramach transmisji z mszy św. albo innego wydarzenia religijnego (a może eventu, hę?) będziemy oglądać wiernych machających krzyżykami i różańcami w momencie, gdy uchwyci ich kamera? (tak przy okazji, nadgorliwość, także w częstotliwości transmitowania wydarzeń religijnych w telewizji publicznej, przynosi więcej szkody niż pożytku, zwłaszcza, że jest tv ojca Rydzyka i tv Republika). Dlaczego żelazny repertuar TVP we wszystkich emitowanych programach stanowią seriale klasy DD (od słów do dupy) , quizy, powtórki festiwalu w Opolu i Eurowizji, reality show „głupek szuka kretynki”, po dziesiątki razy emitowane filmy z krótkiej listy, owszem niektóre z górnej półki, ale ile razy można oglądać Ojca Chrzestnego? (produkcja samego Hollywood to kilkanaście tysięcy niezłych, dobrych i bardzo dobrych filmów), reklamy i wypełniacze produkowane przez firmy producenckie krewnych i znajomych królika, za które TVP słono płaci?
TVP, przynajmniej u mnie, to 9-10 kanałów. Chcę mieć przynajmniej dwa, które z mózgu nie robią mi sieczki. Chcę profesjonalnych dziennikarzy odróżniających podawanie faktów od własnych komentarzy i publicystyki. Chcę programów historycznych zrealizowanych na poziomie technicznym XXI w., korzystających z najnowszej techniki komputerowej, fabularyzowanych dokumentów prezentujących polski punkt widzenia i wciągających dyskusji historyków, a nie gadających głów, sepleniących i wtórnych analfabetów powtarzających „nie mam wiedzy”. Nie chcę oglądać dziennikarzy w terenie łażących za politykami jak upierdliwa cyganka: „Panie polityku ale Pan mi powie, no dlaczego Pan nie chce mi powiedzieć, ale Panie pośle proszę o odpowiedź”. Jak tak dalej pójdzie niedługo któryś z redaktorów TVP podstawi opozycyjnemu politykowi nogę na schodach i zapyta głośno do mikrofonu i kamery: Panie polityku dlaczego Pan przede mną ucieka? Kto ich u kurwy nędzy tego uczy? Przekupka z Różycu? Tirówka z DK nr 5? Przecież to kopia TVN tylko pod innym sztandarem.
Dziennikarze moich dwóch programów mają być wzorem profesjonalizmu, a nie tandeciarstwa a’la TVN i posługiwać się poprawną polszczyzną jak nigdyś dziennikarze BBC angielskim. Jak będę chciał pooglądać polityczny magiel, to sobie włączę Olejnik w TVN, albo Michniewicz w radiowej Trójce. Prowadzący publicznej TV mają tak moderować dyskusję, żeby polityk mógł się wypowiedzieć bez nudzenia i ględzenia nie na temat, ale jednocześnie proszę mu nie przerywać po to, żeby koniecznie wypowiedział się co sądzi o pośle X, którego czujna kamera przyłapała jak drapał się po jajcach. Na straży obiektywnej postawy własnych dziennikarzy i ich profesjonalizmu ma stać Prezes, który uprzejmie acz stanowczo każe wypieprzać wszystkim, zwłaszcza pisowskim niedopieszczonym politykom, zgłaszającym pretensje że redaktor potraktował ich z niewystarczającą atencją. W ten sposób w PiS nastąpi naturalna selekcja i przygłupy mając szlaban na media będą robić za partyjnych halabardników. W moich dwóch programach chcę mieć elitę, specjalistów mających realne, a nie „powszechnie uznawane” osiągnięcia w danej dziedzinie i słuchać argumentów merytorycznych, a nie ciągłego podnoszenia poziomu emocji przez półgłówków. Tego gówna rodem z CNN mam pod dostatkiem w TVN i na Polsacie. W pozostałych siedmiu programach mogą sobie Pan Prezes TVP i jego kierownicy zatrudniać kochanki, kochanków i cycatą sklepową z mięsnego.
Co tymczasem proponuje mi Prezes Kurski? Likwidację anten TVP i centralizację decyzyjną. Stara dobra szkoła PZPR. Jak się coś pierdoliło, to się zwoływało plenum i robiło reorganizację niereformowalnego ustroju. Powołujemy zjednoczenie, likwidujemy zjednoczenie, tu przemysł terenowy, tam parametryzacja produkcji. Do tego samego przymierza się Kurski. Pozorne ruchy i igrzyska dla ludu. Do tego zamawianie słupków oglądalności, dowodzących słusznego kierunku, niczym wyniki frekwencji wyborczej za komuny. A ja się pytam gdzie jest misja telewizji publicznej? Dlaczego żeby znaleźć coś wartościowego muszę zapierdalać po dziewięciu programach TVP, szukając perły w stercie gnoju? Chcę mieć 2 (słownie: dwa) programy złożone z samych perełek. W pozostałych siedmiu Prezes Kurski może 24 godziny na dobę śpiewać Kaczmarskiego, akompaniując sobie na rozstrojonej gitarze.
PiS dwa razy pod rząd wygrało wybory, bo ludzie wobec braku wiarygodnych informacji, korzystali z internetu. Bo zredukowali w sieci to co wciskano im w telewizjach, z tym co widzieli i odczuwali na własnym grzbiecie. Młodzi, z dnia na dzień coraz bardziej dorośli, dzisiaj mają TV w dupie i informacje ciągną głównie w sieci. Ale póki co TVP to głos rządu i partii rządzącej, także w internecie. Prezes PiS zaproponował nowe rozdanie. Nowy premier ma pokazać, że dbałość o narodowy interes nie oznacza cepeliady i gomułkowszczyzny. Kurski i jego dwór są tego niestety zaprzeczeniem.
Mam podobne odczucia.
Mam podobne odczucia.
"Podobno Morawiecki ma lobbować na rzecz dymisji Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP. Premier Polski podobno postrzega obecnego szefa Telewizji Polskiej jako wizerunkowe obciążenie dla Prawa i Sprawiedliwości. Za odwołaniem Kurskiego jest większość Rady Mediów Narodowych – donosi „Gazeta Wyborcza”. Podobno jedynym co chroni obecnego prezesa TVP przed utratą stanowiska jest jedynie poparcie Jarosława Kaczyńskiego. Być może jednak za sprawą nowego premiera, ta kwestia ulegnie niedługo zmianie."
cytat powołujący się na GW za "Do Rzeczy"
Niech się Kurski zajmie
Niech się Kurski zajmie dekompozycją opozycji. Intrygi, napuszczanie ludzi na siebie, fake newsy, podstawianie kochanek i kochanków. To robota dla tego bulteriera.
Mam podobne odczucia.
Mam podobne odczucia.
"Podobno Morawiecki ma lobbować na rzecz dymisji Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP. Premier Polski podobno postrzega obecnego szefa Telewizji Polskiej jako wizerunkowe obciążenie dla Prawa i Sprawiedliwości. Za odwołaniem Kurskiego jest większość Rady Mediów Narodowych – donosi „Gazeta Wyborcza”. Podobno jedynym co chroni obecnego prezesa TVP przed utratą stanowiska jest jedynie poparcie Jarosława Kaczyńskiego. Być może jednak za sprawą nowego premiera, ta kwestia ulegnie niedługo zmianie."
cytat powołujący się na GW za "Do Rzeczy"
Niech się Kurski zajmie
Niech się Kurski zajmie dekompozycją opozycji. Intrygi, napuszczanie ludzi na siebie, fake newsy, podstawianie kochanek i kochanków. To robota dla tego bulteriera.