Pisałem poprzednio o gospodarce Południowej Korei, która obecnie jest doskonałym (niestety) przykładem kolonii globalnego kapitału.
http://okiem.samuraja.salon24.pl/484793,j-kaczynski-z-3-rp-nie-wyszlo-to-bedzie-druga-korea
http://okiem.samuraja.salon24.pl/485242,j-kaczynski-z-3-rp-nie-wyszlo-to-bedzie-druga-korea-cz-2
http://okiem.samuraja.salon24.pl/486038,pan-prezes-kaczynski-buduje-druga-koree-cz-3
Niestety podobny proces trwa w wielu krajach, w tym i w Polsce. A ponieważ w początkowym okresie, wydaje się być korzystny dla kraju, to niestety „przebudzenie” może nastąpić za późno.
Dlatego poświęciłem ten post opisaniu sposobu, charakterystycznego dla działań globalnego kapitału. Mam nadzieję, że stanie się jasne, iż nie chodzi tu o żadną teorię spiskową, natomiast mamy do czynienia z konsekwencjami strategii neoliberalnej.
Idea globalizmu oparta jest na teorii ekonomii neoklasycznej. Popiera ona nadrzędny cel firmy, jakim jest wzrost zysków netto. Przedsiębiorstwo działa po to, aby wypracować zysk. A ten z kolei, wypłacany jest inwestorom w postaci dywidendy. Czyli „bogaćmy się”!
Realizując strategię wzrostu zysków, przedsiębiorstwa:
1. Maksymalizują sprzedaż;
2. Optymalizują koszty;
3. Minimalizują opłaty podatkowe do budżetu państw (CIT, itd.);
Reasumując:
zysk netto = wartość sprzedaży – koszty – podatki
Przykładem jest gospodarka Korei Południowej, która z uwagi na pełną zależność (ponad 80% PKB) od kilku firm (koreańskich z nazwy, międzynarodowych ze struktury własności), bezwzględnie zmuszona jest do realizowania tej polityki. W drodze do „maksymalizacji zysków” nie ma miłosierdzia.
Co w tym jest złego? Z punktu widzenia pojedynczego akcjonariusza – nic. Ale co z całym krajem?
Otóż wymuszane na rządzie zmniejszenie podatków płaconych przez przedsiębiorstwa (CIT) oraz zmniejszenie kosztów pracowniczych (co niektórzy proponują też i Polsce), oznacza stratę „publiczną”.
Gdy maleje strumień pieniędzy płynących ze strony firm do budżetu, to rząd musi albo zmniejszyć wydatki na cele publiczne (np. na edukację, opiekę zdrowotną, itd.) o tę samą kwotę, albo zwiększyć ludziom podatki. I jedno i drugie rozwiązanie odbywa się kosztem całego społeczeństwa. W efekcie „zwykli ludzie” muszą płacić większe podatki, mają głodowe emerytury lub np. czekają miesiącami w kolejce do lekarza, itd. Po prostu traci cały kraj.
Dalej, nie należy zapominać, że gdy zmniejsza się „koszt ludzi” (obniżki wynagrodzeń, zwolnienia), to kurczy się siła nabywcza tego społeczeństwa. Wtedy spada popyt krajowy.
Warto zwrócić uwagę, że około 88% gospodarki południowo-koreańskiej zależne jest od handlu zagranicznego. Można z tego wysnuć pośredni wniosek, iż realizowanie strategii globalizacji nie powoduje bogacenia się społeczeństwa – pomimo pozytywnych wskaźników gospodarczych – popyt wewnętrzny w Korei nie rośnie.
Na wykresie przedstawione są dane, obrazujące jaki % PKB danego kraju stanowi handel zagraniczny.
Od lewej: Japonia, USA, Wielka Brytania, Niemcy, Chiny, Korea Południowa, Rosja, Brazylia
Czerwony: Eksport, Niebieski: Import
http://members3.jcom.home.ne.jp/takaaki.mitsuhashi/data_33.html#Yushutsu
Jeszcze bardziej przemawiający jest poniższy wykres, na którym zsumowano eksport i import.
Od lewej: Japonia, USA, Wielka Brytania, Niemcy, Chiny, Korea Południowa, Rosja, Brazylia
http://members3.jcom.home.ne.jp/takaaki.mitsuhashi/data_33.html#Boeki
Wydawałoby się, że firmy działające w kraju w którym nie rośnie popyt wewnętrzny, nie są w stanie zrealizować postulatu „maksymalizacji sprzedaży”. A więc we własnym interesie powinny jednak dbać o własnych pracowników. Jednak w tym momencie pomocą służy im strategia globalizacji i reguły wolnego handlu. Współczesne firmy z łatwością poszukują zbytu na rynku światowym. A w kraju wytwarzania koncentrują się na „optymalizacji kosztów”. Tłumienie kosztów pracy oznacza nic innego jak wzrost bezrobocia i obniżkę wynagrodzeń pracowniczych. Skutkiem takich działań jest właśnie słaby popyt wewnętrzny. Ubożejące społeczeństwo ogranicza konsumpcję. Ludzie zagrożeni bezrobociem podejmują pracę za niższe wynagrodzenie. Koszty firm dalej spadają. Dzięki czemu przedsiębiorstwa mogą „maksymalizować zysk”.
Ale przecież zysk zawsze musi rosnąć, wobec tego przedsiębiorcy wywierają nacisk na rząd. A ten wdraża korzystne dla nich ustawy, „zwiększające mobilność pracowników”. W tym kierunku niestety podąża tez i polski rząd.
Nie ma nic złego w bogaceniu się inwestorów. Ale czy powinno to się odbywać kosztem i ofiarą całego społeczeństwa? Gdyby zysk wypracowany w danym kraju, dalej w nim krążył, służył do realizacji kolejnych inwestycji i tworzeniu nowych miejsc pracy, to sumarycznie byłby to proces korzystny. Niemniej, w erze globalizmu, zysk najczęściej transferowany jest za granicę. A na miejsce inwestycji wybierane są kraje, po prostu w danej chwili – najtańsze.
Ekonomia neoliberalna, swego czasu, wydawała się najwłaściwszym sposobem rozwoju współczesnej gospodarki. Teraz, mając już pewne doświadczenia, chyba nikt już nie jest tak bezkrytyczny jak dawniej. Czy nie jest teraz dobry moment, aby w Unii Europejskiej, a szczególnie w Polsce, krytyczniej spojrzeć na te idee i zacząć myśleć o gospodarce narodowej?
Modus operandi globalnego kapitału.
Reklama
Reklama