Taki czasokres nastał, że się przypomina, wspomina i myśli czy zdążyliśmy pokochać tych, którzy tak szybko odchodzą…
Taki czasokres nastał, że się przypomina, wspomina i myśli czy zdążyliśmy pokochać tych, którzy tak szybko odchodzą…
Co roku o tej porze wracam myślami do czasu gdy byłam mniej bledsza, mniej śpiąca, może mniej milcząca i do głowy mi nie przyszło, że można żyć bez powietrza.
“Gdy się miało szczęście które się nie trafia, czyjeś ciało i ziemię całą a zostanie tylko fotografia, to jest bardzo mało.”
Tylko 10 lat, tylko i aż 10 minęło od czasu gdy…Wzloty, upadki, chyba żyłam przez ten czas, przynajmniej próbowałam…
Złapałam szczęście za nogi. Żeby wyrazić się ściślej, to ono złapało mnie. Miało prawie metr dziewięćdziesiąt i było rozsądne. Jakoś tak się złożyło, że spotkaliśmy się, ja ledwo dotykająca ziemi i ono, trzymające mnie za nogi, żebym mu nie odfrunęła. Uwielbiało mój śmiech, optymizm, radość życia mimo i pomimo, było opoką na której zawsze i wszędzie mogłam się wesprzeć. Dopełniało moją niepewność swoją pewnością. Było zrozumieniem, wybaczeniem, wszystkim?
Czerwone wino, muzyka, kolacja przy świecach i chwila powagi. Obiecaj mi, że kiedy mnie zabraknie postarasz się być szczęśliwa i będziesz pamiętać, że jesteś silna. Silniejsza niż myślisz. Poprosiło szczęście. Śmiejąc się obiecałam, bo przecież szczęście nigdy mnie nie opuści, zawsze będzie przy mnie, razem się zestarzejemy, będziemy się wspierać, zawsze.
Zawsze skończyło się kilka tygodni później, wczesną jesienią. Początkowo zapalałam świeczkę codziennie, opowiadałam mu o wszystkim co mnie spotkało, miałam żal, że odeszło, zostawiło mnie taką między niebem a ziemią, samotną. I to nie prawda, że jestem silna, jestem?
Z czasem, tak jakby obietnica wtedy dana nabierała mocy, ławka przy leżącym obok szczęściu coraz częściej była pusta. Nadeszła Wiosna, po niej Lato i tamten dzień. Msza za szczęście, które niespodziewanie odeszło. Kościół pełen ludzi, jak wiele osób je lubiło, pomyślałam. Przyszli, mimo, że od rana pada deszcz.
Po mszy zamyślona, samotna w tłumie, spojrzałam w niebo. Deszcz już nie padał, powietrze było kryształowo czyste. Na niebie zobaczyłam tęcze. Były trzy, wszystkie jednakowo wyraźne, piękne. Wtedy dotarło do mnie, że przecież one oznaczają, że szczęście wciąż jest przy mnie, nigdy tak naprawdę nie odeszło. Uśmiechnęłam się po raz pierwszy nie czując bólu.
Ne me quitte pas…
“Zapal świeczkę za tych których zabrał los…”
Pięknie piszesz o szczęściu!
Pięknie piszesz o szczęściu! To rzadka i cenna umiejętność!
Pięknie piszesz o szczęściu!
Pięknie piszesz o szczęściu! To rzadka i cenna umiejętność!
Czysta poezja, Markizie!
Zazwyczaj zawiera komponent smutku – bardzo rzadko rubaszną wesołość.
Czysta poezja, Markizie!
Zazwyczaj zawiera komponent smutku – bardzo rzadko rubaszną wesołość.
To doświadczenia niestety nas wszystkich.
Palimy świeczkę i idziemy dalej.
To doświadczenia niestety nas wszystkich.
Palimy świeczkę i idziemy dalej.
Pojawia się dylemat:
Kochać i cierpieć, czy uciec w cokolwiek i żyć bez ryzyka bólu. Najgorsze, że pojawia się gdy jest już za późno – człowiek wpada po uszy…
Pojawia się dylemat:
Kochać i cierpieć, czy uciec w cokolwiek i żyć bez ryzyka bólu. Najgorsze, że pojawia się gdy jest już za późno – człowiek wpada po uszy…
Większość z nas to mieszane typy:)
“Kto już nie kocha i nie błądzi, ten niech się da pogrzebać”. Ni diabła nie pamiętam kto i z jakiej okazji tak powiedział, ale często to sobie powtarzam, kiedy trzeba odgonić natrętne pragnienie pogrążenia się w chandrze.
Autor nieznany Droga Izis.:)
Autor nieznany Droga Izis.:) Podobny cytat
“Kto nie jest w stanie kochać i twierdzi, że nigdy się nie myli, ten pozwolił się już pogrzebać.”
Johann Wolfgang von Goethe
Ja tam wolę mojego tłumacza:)
Skoro natomiast twierdzisz że Niemiec jest mi lekiem na chandrę, to…idę popłakać!
Nie bucz, Niemiec też
Nie bucz, Niemiec też człowiek, przynajmniej czasami.:)
Nic mi się nie chce dzisiaj, nawet czytać, bezsenna noc, zmęczenie, zrobiły swoje. Dlatego pewnie ograniczam się, poza gapieniem się w… do czytania artykułów w onecie. Tamże wyczytało mi się: “… nierzadko dochodzimy do wniosku, że umierając, nie możemy wziąć ze sobą nic z tego, co otrzymaliśmy. Możemy zabrać tylko to, co sami daliśmy.” Niby oczywiste, ale jak rzadko to do nas dociera.
Większość z nas to mieszane typy:)
“Kto już nie kocha i nie błądzi, ten niech się da pogrzebać”. Ni diabła nie pamiętam kto i z jakiej okazji tak powiedział, ale często to sobie powtarzam, kiedy trzeba odgonić natrętne pragnienie pogrążenia się w chandrze.
Autor nieznany Droga Izis.:)
Autor nieznany Droga Izis.:) Podobny cytat
“Kto nie jest w stanie kochać i twierdzi, że nigdy się nie myli, ten pozwolił się już pogrzebać.”
Johann Wolfgang von Goethe
Ja tam wolę mojego tłumacza:)
Skoro natomiast twierdzisz że Niemiec jest mi lekiem na chandrę, to…idę popłakać!
Nie bucz, Niemiec też
Nie bucz, Niemiec też człowiek, przynajmniej czasami.:)
Nic mi się nie chce dzisiaj, nawet czytać, bezsenna noc, zmęczenie, zrobiły swoje. Dlatego pewnie ograniczam się, poza gapieniem się w… do czytania artykułów w onecie. Tamże wyczytało mi się: “… nierzadko dochodzimy do wniosku, że umierając, nie możemy wziąć ze sobą nic z tego, co otrzymaliśmy. Możemy zabrać tylko to, co sami daliśmy.” Niby oczywiste, ale jak rzadko to do nas dociera.
Ostrożnie, Ukaefie!
Idziesz prosto w ślady kota Schrödingera!
Ostrożnie, Ukaefie!
Idziesz prosto w ślady kota Schrödingera!
“Oczy tej małej jak dwa
“Oczy tej małej jak dwa błękity, myśli tej małej białe zeszyty, a on był dla niej jak młody bóg, gdybyż on jeszcze kochać mógł…” Z pamięci, może być niezbyt dokładnie. Uwielbiam. Nawet mieści się w tematyce śmierci…piękne.
“Oczy tej małej jak dwa
“Oczy tej małej jak dwa błękity, myśli tej małej białe zeszyty, a on był dla niej jak młody bóg, gdybyż on jeszcze kochać mógł…” Z pamięci, może być niezbyt dokładnie. Uwielbiam. Nawet mieści się w tematyce śmierci…piękne.
Złego – nie!
Wręcz podnosić można zasługi rzeczonego kota dla rozwoju fizyki kwantowej. Wart jednak pamiętać, że swój wkład w fizykę przypłacił spotkaniem z kulą rewolwerową i utratą co najmniej jednego z możliwych żywotów.
Kuzyn prysnął im z pudła czego zadyskutowani nie zauważyli.
Zresztą, trują na temat do dzisiaj.
Złego – nie!
Wręcz podnosić można zasługi rzeczonego kota dla rozwoju fizyki kwantowej. Wart jednak pamiętać, że swój wkład w fizykę przypłacił spotkaniem z kulą rewolwerową i utratą co najmniej jednego z możliwych żywotów.
Kuzyn prysnął im z pudła czego zadyskutowani nie zauważyli.
Zresztą, trują na temat do dzisiaj.
A czy ja twierdziłam, że to
A czy ja twierdziłam, że to złuda? Tylko tak jakoś się dziwnie złożyło, że nie myślałam wtedy o milionach kropelek i rozszczepianiach fragmentów widma. Patrzyłam przez inny pryzmat.
A czy ja twierdziłam, że to
A czy ja twierdziłam, że to złuda? Tylko tak jakoś się dziwnie złożyło, że nie myślałam wtedy o milionach kropelek i rozszczepianiach fragmentów widma. Patrzyłam przez inny pryzmat.