Chodzą słuchy, że mam zwidy. Tak przynajmniej wywęszyłem. Gul, gul, gul, ale ból. Oj, nie boli, tonie ja. Tylko… ten… tego – to moje ego. Chodzenie na szczęście na starość przechodzi. W tym nadzieja, po rodzicach. Nie, nie mam, a ja? Ja tym bardziej, tym bardziej że. To pomyłka, jak jarmułka (mówi Jarmułek: Choćby muchę! Wyrwać skrzydełka i wymiętolić po całusach). To pomyłka. Kto ją łyka? To pomyłka. Kto po mym łka? Przydałoby się, bo smutno mi tak. A im? To mój cel. Albo, w modnym uniseksie i żeby nie drażnić feministek: to moja cela. Takim jestem, analitykiem. Krótko i na temat, długo by opowiadać. A po drugiej stronie? Jaka tam druga, ale niech mu będzie: Don Aldi – mało drogo Tusco. I po co więcej słów? Zbyteczne. Jak największe z pytań. Być albo nie być. Idiotyczne, bo dopóki pytasz, sam sobie odpowiadasz. Logiczne. I idiotyczne. Się nie wyklucza. Oszalałem, ale sza… Szabas idzie i jeszcze usłyszy. I usłyszy, tylko nie (tylko) ode mnie usłyszy, a potem wszystko przekręci nosem, jak to ma w zwyczaju, i powie: Na własny nos widziałem, jak ludzie gadali! Nie żebym się b ż y d z i ł , coś wspólnego się zawsze znajdzie. Też czasem chodzę za nosem, no chyba że akurat idę tyłem, co każdemu się w końcu przydarza. Zwłaszcza przed szabasem. Odwracam wtedy głowę, nie musi się pod nosem uginać. Porządek w kulturze musi być, a u mnie wszystko jest w prostym porządku. Kawał na ławę, prosto jak z głowy. Bo żart to art, byle nie fart, chociaż się trafi. Tyle pieniedzy…
Rzeczywistość paraliżowała mi marzenia. Ach, tak wtargnąć do lustra i wyściskać! Tymczasem to raczej żal był serdeczny i wyściskał mnie w ulatniające się ze strachu pośladki. Stanąłbym na głowie, by to odmienić, ale krew człowieka zaraz zalewa, a moszna próbuje pokryć członek. Tak być nie powinno, bo to haczy o kazirodztwo jak samogwałt o pedała. Chyba że ktoś hermafrodyta, też zależy w jakich miejscach. No nic. Wystarczy stanąć na nóżki – i już. Nie wiem czemu, ale zaczynam po tym przemieniać się w wyimek. Żywot zacząłem samoistnie jako genetyczny cytat matki, przekręcony głuchym telefonem ojca, a kończę jako bezlik kilku klisz bezdusznych. Te wszystkie otwory, w jakie życie wrzuca człowieka przed śmiercią. Z niektórych nawet na baczność się nie wystaje. Wydłubać się z mnogości życia kosztem jednej śmierci, to by dopiero była heca. Można poświętować i oddać hołd. Ja nie oddaję, niczego w życiu nie ukradłem. Wszystko co moje, to wszystko, co mam. Niech hołd Hołdys odda, mojej autobiografii. Nikt jej za mnie nie przeżyje. Ja tego nie przeżyje, ona mnie również. Więc po co to wszystko? A kto powiedział, że to wszystko?
W żadnym razie nie mylić wrażliwości z nierozsądkiem. Ja jestem rozsądny i generalnie trzymam się kupy. To wszystko, co mi zostało. Kto mówi??? Na krzywy ryj prostego nosa, ileż razy można znieść kłamstwo?!
Oś lica lekko była (stanowczo była, stanowczo) zmulona, bo z byka patrzyła. To pomyłka, a nie byk. Byk ją dosiadł i górował. Sio, ty ośle! Jam nie osioł, jam jest byk! Znak Barana… spod… się znaczy… Co znaczy, że…
Gdy byk dosiądzie osła, nie spłodzi nawet muła. Lecz dzieci będą kwitły. Przybrane wszystkie, spod znaku. Na znak się, się znaczy, się znaczy pod siebie.
Dzień dobry Panu
przy niedzieli [chrząka znacząco]. Otóż powiem tak, żarty się Pana trzymają, co mnie cieszy, ponieważ oznacza to, że humor dopisuje, być może nawet pointy. Niemniej ja odbieram Pańskie żarty według wskazań Krasickiego, biskupa w końcu:
Satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka,
Wielbi urząd, czci króla, lecz sądzi człowieka.
Oczywiście mogę się mylić, zapatrzony ślepo z klapkami na oczach, a Pana żarty mogą mieć szerszy, nie tak kontrowersyjny kontekst. W każdym razie jeżeli trzyma się Pan kupy, to niestety wrażliwość trzeba wyłączyć, na pewno tę, co ją Pan ma w nosie. Niektórzy zapadają w takiej sytuacji na taktyczny katar, trwający, do wyboru, tydzień lub dni siedem.
Co do kluczowego pytania, jak zwykle odpowiem: stanowczo i zdecydowanie być! Być i bywać jak najczęściej!
PS. Na pana brytyjską cześć zmieniłem awatara z 3/4 na en face – i co Pan na to?
Też tak myślę, że dzień dobry Panu
Tylko bez niedzielnego chrząkania proszę, bo wymownie się kojarzy. Ja sobie wypraszam i na przyszłość bardzo dziękuję!
Jakież żarty, prędzej już Pana się żarty raczą trzymać, przecież u mnie sama prawda i tylko prawda, tak mi dopomóż w kogo tam wierzę. Tak sądzę, w końcum prokuratur, to znacznie łatwiejsze niż obrona, a poza tym na adwokata mnie nie stać. Sam się bronić nie umiem i w dupę zbieram, a będę obcych bronił? Czym? Tymi dwiema ręcyma, co je mam uwiązane?
Zwierzyłem się z rozterek, mogę przejść do rzeczy, pytanie tylko kiedy, sam nie wiem.
Nie mogę też z Panem polemizować co do odczytania mojego wypisu, ponieważ nie do końca wiem, o co mi w nim chodziło. Może mi przejdzie.
W niczym nie zmienia faktu, że w zasadzie powinienem mieć rację. Tym bardziej się cieszę, że Pan mi ją przyznał, bo jakże inaczej, inaczej tego nie widzę. A Pani?
Awatar bombowy, ale czemu temu misu koci daszek spadł na głowę? To się w głowie nie mieści.
Kłaniam się wytwornie w ramach drobnych ograniczeń ciała. Na życzenie mogę więcej, bo wiadomo – Pan oraz niedziela.
Na temat obrony
konkluzja wydaje mi się słuszna, proszę Wysokiego Rozsądku! Przyznaję Panu rację w Jego Wysokości absolutną.
Angielskiemu (sic!) buldogowi koci daszek spadł na głowę, ponieważ próbował wepchnąć łeb tam, gdzie nie pasował : )
To ja się odkłaniam i życzę jeszcze wielu niedziel en face i z profilu.
Dzień dobry Panu
przy niedzieli [chrząka znacząco]. Otóż powiem tak, żarty się Pana trzymają, co mnie cieszy, ponieważ oznacza to, że humor dopisuje, być może nawet pointy. Niemniej ja odbieram Pańskie żarty według wskazań Krasickiego, biskupa w końcu:
Satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka,
Wielbi urząd, czci króla, lecz sądzi człowieka.
Oczywiście mogę się mylić, zapatrzony ślepo z klapkami na oczach, a Pana żarty mogą mieć szerszy, nie tak kontrowersyjny kontekst. W każdym razie jeżeli trzyma się Pan kupy, to niestety wrażliwość trzeba wyłączyć, na pewno tę, co ją Pan ma w nosie. Niektórzy zapadają w takiej sytuacji na taktyczny katar, trwający, do wyboru, tydzień lub dni siedem.
Co do kluczowego pytania, jak zwykle odpowiem: stanowczo i zdecydowanie być! Być i bywać jak najczęściej!
PS. Na pana brytyjską cześć zmieniłem awatara z 3/4 na en face – i co Pan na to?
Też tak myślę, że dzień dobry Panu
Tylko bez niedzielnego chrząkania proszę, bo wymownie się kojarzy. Ja sobie wypraszam i na przyszłość bardzo dziękuję!
Jakież żarty, prędzej już Pana się żarty raczą trzymać, przecież u mnie sama prawda i tylko prawda, tak mi dopomóż w kogo tam wierzę. Tak sądzę, w końcum prokuratur, to znacznie łatwiejsze niż obrona, a poza tym na adwokata mnie nie stać. Sam się bronić nie umiem i w dupę zbieram, a będę obcych bronił? Czym? Tymi dwiema ręcyma, co je mam uwiązane?
Zwierzyłem się z rozterek, mogę przejść do rzeczy, pytanie tylko kiedy, sam nie wiem.
Nie mogę też z Panem polemizować co do odczytania mojego wypisu, ponieważ nie do końca wiem, o co mi w nim chodziło. Może mi przejdzie.
W niczym nie zmienia faktu, że w zasadzie powinienem mieć rację. Tym bardziej się cieszę, że Pan mi ją przyznał, bo jakże inaczej, inaczej tego nie widzę. A Pani?
Awatar bombowy, ale czemu temu misu koci daszek spadł na głowę? To się w głowie nie mieści.
Kłaniam się wytwornie w ramach drobnych ograniczeń ciała. Na życzenie mogę więcej, bo wiadomo – Pan oraz niedziela.
Na temat obrony
konkluzja wydaje mi się słuszna, proszę Wysokiego Rozsądku! Przyznaję Panu rację w Jego Wysokości absolutną.
Angielskiemu (sic!) buldogowi koci daszek spadł na głowę, ponieważ próbował wepchnąć łeb tam, gdzie nie pasował : )
To ja się odkłaniam i życzę jeszcze wielu niedziel en face i z profilu.
Dzień dobry Panu
przy niedzieli [chrząka znacząco]. Otóż powiem tak, żarty się Pana trzymają, co mnie cieszy, ponieważ oznacza to, że humor dopisuje, być może nawet pointy. Niemniej ja odbieram Pańskie żarty według wskazań Krasickiego, biskupa w końcu:
Satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka,
Wielbi urząd, czci króla, lecz sądzi człowieka.
Oczywiście mogę się mylić, zapatrzony ślepo z klapkami na oczach, a Pana żarty mogą mieć szerszy, nie tak kontrowersyjny kontekst. W każdym razie jeżeli trzyma się Pan kupy, to niestety wrażliwość trzeba wyłączyć, na pewno tę, co ją Pan ma w nosie. Niektórzy zapadają w takiej sytuacji na taktyczny katar, trwający, do wyboru, tydzień lub dni siedem.
Co do kluczowego pytania, jak zwykle odpowiem: stanowczo i zdecydowanie być! Być i bywać jak najczęściej!
PS. Na pana brytyjską cześć zmieniłem awatara z 3/4 na en face – i co Pan na to?
Też tak myślę, że dzień dobry Panu
Tylko bez niedzielnego chrząkania proszę, bo wymownie się kojarzy. Ja sobie wypraszam i na przyszłość bardzo dziękuję!
Jakież żarty, prędzej już Pana się żarty raczą trzymać, przecież u mnie sama prawda i tylko prawda, tak mi dopomóż w kogo tam wierzę. Tak sądzę, w końcum prokuratur, to znacznie łatwiejsze niż obrona, a poza tym na adwokata mnie nie stać. Sam się bronić nie umiem i w dupę zbieram, a będę obcych bronił? Czym? Tymi dwiema ręcyma, co je mam uwiązane?
Zwierzyłem się z rozterek, mogę przejść do rzeczy, pytanie tylko kiedy, sam nie wiem.
Nie mogę też z Panem polemizować co do odczytania mojego wypisu, ponieważ nie do końca wiem, o co mi w nim chodziło. Może mi przejdzie.
W niczym nie zmienia faktu, że w zasadzie powinienem mieć rację. Tym bardziej się cieszę, że Pan mi ją przyznał, bo jakże inaczej, inaczej tego nie widzę. A Pani?
Awatar bombowy, ale czemu temu misu koci daszek spadł na głowę? To się w głowie nie mieści.
Kłaniam się wytwornie w ramach drobnych ograniczeń ciała. Na życzenie mogę więcej, bo wiadomo – Pan oraz niedziela.
Na temat obrony
konkluzja wydaje mi się słuszna, proszę Wysokiego Rozsądku! Przyznaję Panu rację w Jego Wysokości absolutną.
Angielskiemu (sic!) buldogowi koci daszek spadł na głowę, ponieważ próbował wepchnąć łeb tam, gdzie nie pasował : )
To ja się odkłaniam i życzę jeszcze wielu niedziel en face i z profilu.
nie pytam o co sie rozchodzi
Widać u Autora mimowolną lub świadomą fascynację składnią i słowotwórstwem panującymi na Kontrowersjach. Oczywiście wszystko przetworzone przy użyciu znacznego talentu.
Nie ukrywam, że mi ulżyło,
bo prawdopodobnie nie wiedziałbym jak odpowiedzieć. Fascynacji ukryć nie sposób, w przeciwnym razie by mnie tu nie było ;). Co do oczywistości, no oczywiście i – Bóg nade mną zapłać.
nie pytam o co sie rozchodzi
Widać u Autora mimowolną lub świadomą fascynację składnią i słowotwórstwem panującymi na Kontrowersjach. Oczywiście wszystko przetworzone przy użyciu znacznego talentu.
Nie ukrywam, że mi ulżyło,
bo prawdopodobnie nie wiedziałbym jak odpowiedzieć. Fascynacji ukryć nie sposób, w przeciwnym razie by mnie tu nie było ;). Co do oczywistości, no oczywiście i – Bóg nade mną zapłać.
nie pytam o co sie rozchodzi
Widać u Autora mimowolną lub świadomą fascynację składnią i słowotwórstwem panującymi na Kontrowersjach. Oczywiście wszystko przetworzone przy użyciu znacznego talentu.
Nie ukrywam, że mi ulżyło,
bo prawdopodobnie nie wiedziałbym jak odpowiedzieć. Fascynacji ukryć nie sposób, w przeciwnym razie by mnie tu nie było ;). Co do oczywistości, no oczywiście i – Bóg nade mną zapłać.
Omnia mea mecum porto
Porto, z winogron zbieranych w dolinie rzeki Douro, a nie ante portas.
Panie poświeć mu ogarkiem, bo świeczkę dostał diabeł przez pomyłkę
Przepraszam, że poprawię, ale dostrzegłem przerażający brak
erudycji. Przecież ogarki poszły w las, a tam ciemno wszędzie.
Nie ma pomyłki
ni braku. Echo ich grania słabło coraz bardziej, aż wreszcie utonęło w milczeniu leśnym. (SŻ) Natenczas Wojski.(AM) To echo grało. Ogarki spłonęły rumieńcem.
Przyjmuję, jeśli zgodnie uznamy fakt doświadczalny,
że ogarki płonąc oddały mi hołd i uznały mą wyższość, w końcu ja nie na czterech łapach, jak jakiś pies, tylko wyprostowany z prawdą na równiuteńki kant. Immanuel, żeby nie było wątpliwości co do krasy i koneksji.
Ogarki
merdając ogonkami, lizały ręce, patałętały sie pod nogami i istotnie oddawały hołd pruski.
Jako prawowitemu dziedzicowi Pruskiemu.
A potem zając uciekł
na drzewo. – Na drzewo z nim! – krzyknąlem przytomnie.
Na drzewo
bo co ma wisieć, nie utonie.
– Jeśli telegram nie przyjść, że ty jesteś ty, to ty wisieć!
– Serdecznie dziękuję – rzekł Szwejk. – Ja wiem, panie majorze, że pan ma
wielkie staranie o mnie, ale o ile się zdarzyło, że na pryczy złapał pan jedną czy
drugą wesz, to niech pan będzie przekonany, że jeśli wesz jest malutka i ma
zadeczek różowawy, to to jest samczyk, a jeśli jest to tylko jedna wesz i nie
znajdzie się druga, taka długa i szara z różowymi prążkami na brzuszku, no to
dobrze, w przeciwnym razie będzie to niezawodnie parka, a trzeba dodać, że to
paskudztwo mnoży się niesłychanie szybko i łatwo, szybciej niż króliki.
Literatura światowa to jednak paskudztwo
Dobrze, że nie doczytuję.
A ze swojej strony wyobraźni dodam tyle: (…)
Dziękuję za uwagę
i uważam, iż jest to znacznie lepsze od powyższego. Co więcej, ma zagwarantowaną przyszłość, bo w przyszłości czeka nas NIC, jeśli wierzyć nauce, a ja akurat nie wierzę, nie muszę – ja wiem, że ostatecznie zawsze ma rację.(Jeśli coś zawsze prowadzi do nic, to i zawsze się w końcu na nic musi skończyć, czyli można zawsze sprowadzić do nic, a wpierw do parteru, tak dla ludzkiej pewności, bo komu tu wierzyć, jeśli nic nie zostanie, a właściwie, zostanie tylko nic?)
Szare, bure obydwa, aaa…
Omnia mea mecum porto
Porto, z winogron zbieranych w dolinie rzeki Douro, a nie ante portas.
Panie poświeć mu ogarkiem, bo świeczkę dostał diabeł przez pomyłkę
Przepraszam, że poprawię, ale dostrzegłem przerażający brak
erudycji. Przecież ogarki poszły w las, a tam ciemno wszędzie.
Nie ma pomyłki
ni braku. Echo ich grania słabło coraz bardziej, aż wreszcie utonęło w milczeniu leśnym. (SŻ) Natenczas Wojski.(AM) To echo grało. Ogarki spłonęły rumieńcem.
Przyjmuję, jeśli zgodnie uznamy fakt doświadczalny,
że ogarki płonąc oddały mi hołd i uznały mą wyższość, w końcu ja nie na czterech łapach, jak jakiś pies, tylko wyprostowany z prawdą na równiuteńki kant. Immanuel, żeby nie było wątpliwości co do krasy i koneksji.
Ogarki
merdając ogonkami, lizały ręce, patałętały sie pod nogami i istotnie oddawały hołd pruski.
Jako prawowitemu dziedzicowi Pruskiemu.
A potem zając uciekł
na drzewo. – Na drzewo z nim! – krzyknąlem przytomnie.
Na drzewo
bo co ma wisieć, nie utonie.
– Jeśli telegram nie przyjść, że ty jesteś ty, to ty wisieć!
– Serdecznie dziękuję – rzekł Szwejk. – Ja wiem, panie majorze, że pan ma
wielkie staranie o mnie, ale o ile się zdarzyło, że na pryczy złapał pan jedną czy
drugą wesz, to niech pan będzie przekonany, że jeśli wesz jest malutka i ma
zadeczek różowawy, to to jest samczyk, a jeśli jest to tylko jedna wesz i nie
znajdzie się druga, taka długa i szara z różowymi prążkami na brzuszku, no to
dobrze, w przeciwnym razie będzie to niezawodnie parka, a trzeba dodać, że to
paskudztwo mnoży się niesłychanie szybko i łatwo, szybciej niż króliki.
Literatura światowa to jednak paskudztwo
Dobrze, że nie doczytuję.
A ze swojej strony wyobraźni dodam tyle: (…)
Dziękuję za uwagę
i uważam, iż jest to znacznie lepsze od powyższego. Co więcej, ma zagwarantowaną przyszłość, bo w przyszłości czeka nas NIC, jeśli wierzyć nauce, a ja akurat nie wierzę, nie muszę – ja wiem, że ostatecznie zawsze ma rację.(Jeśli coś zawsze prowadzi do nic, to i zawsze się w końcu na nic musi skończyć, czyli można zawsze sprowadzić do nic, a wpierw do parteru, tak dla ludzkiej pewności, bo komu tu wierzyć, jeśli nic nie zostanie, a właściwie, zostanie tylko nic?)
Szare, bure obydwa, aaa…
Omnia mea mecum porto
Porto, z winogron zbieranych w dolinie rzeki Douro, a nie ante portas.
Panie poświeć mu ogarkiem, bo świeczkę dostał diabeł przez pomyłkę
Przepraszam, że poprawię, ale dostrzegłem przerażający brak
erudycji. Przecież ogarki poszły w las, a tam ciemno wszędzie.
Nie ma pomyłki
ni braku. Echo ich grania słabło coraz bardziej, aż wreszcie utonęło w milczeniu leśnym. (SŻ) Natenczas Wojski.(AM) To echo grało. Ogarki spłonęły rumieńcem.
Przyjmuję, jeśli zgodnie uznamy fakt doświadczalny,
że ogarki płonąc oddały mi hołd i uznały mą wyższość, w końcu ja nie na czterech łapach, jak jakiś pies, tylko wyprostowany z prawdą na równiuteńki kant. Immanuel, żeby nie było wątpliwości co do krasy i koneksji.
Ogarki
merdając ogonkami, lizały ręce, patałętały sie pod nogami i istotnie oddawały hołd pruski.
Jako prawowitemu dziedzicowi Pruskiemu.
A potem zając uciekł
na drzewo. – Na drzewo z nim! – krzyknąlem przytomnie.
Na drzewo
bo co ma wisieć, nie utonie.
– Jeśli telegram nie przyjść, że ty jesteś ty, to ty wisieć!
– Serdecznie dziękuję – rzekł Szwejk. – Ja wiem, panie majorze, że pan ma
wielkie staranie o mnie, ale o ile się zdarzyło, że na pryczy złapał pan jedną czy
drugą wesz, to niech pan będzie przekonany, że jeśli wesz jest malutka i ma
zadeczek różowawy, to to jest samczyk, a jeśli jest to tylko jedna wesz i nie
znajdzie się druga, taka długa i szara z różowymi prążkami na brzuszku, no to
dobrze, w przeciwnym razie będzie to niezawodnie parka, a trzeba dodać, że to
paskudztwo mnoży się niesłychanie szybko i łatwo, szybciej niż króliki.
Literatura światowa to jednak paskudztwo
Dobrze, że nie doczytuję.
A ze swojej strony wyobraźni dodam tyle: (…)
Dziękuję za uwagę
i uważam, iż jest to znacznie lepsze od powyższego. Co więcej, ma zagwarantowaną przyszłość, bo w przyszłości czeka nas NIC, jeśli wierzyć nauce, a ja akurat nie wierzę, nie muszę – ja wiem, że ostatecznie zawsze ma rację.(Jeśli coś zawsze prowadzi do nic, to i zawsze się w końcu na nic musi skończyć, czyli można zawsze sprowadzić do nic, a wpierw do parteru, tak dla ludzkiej pewności, bo komu tu wierzyć, jeśli nic nie zostanie, a właściwie, zostanie tylko nic?)
Szare, bure obydwa, aaa…
Można jako i po wieki
Jak już
Można jako i po wieki
Jak już tak bardzo chcecie tego śmiesznego katolicyzmu, to sobie go miejcie zacofańcy.
Chodzą słuchy, że mam zwidy. Tak przynajmniej wywęszyłem. Gul, gul, gul, ale ból.
Nazywają mnie oszołomem, w Internecie piszą: „boli?” i dobrze, ma boleć.
Oj, nie boli, tonie ja. Tylko… ten… tego – to moje ego. Chodzenie na szczęście na starość przechodzi.
Mnie nie boli, daję radę, dystansuję się do siebie poznając, że ego istnieje. Na stare lata jestem mądrzejszy od gówniarzy z Internetu.
W tym nadzieja, po rodzicach. Nie, nie mam, a ja? Ja tym bardziej, tym bardziej że. To pomyłka, jak jarmułka (mówi Jarmułek: Choćby muchę! Wyrwać skrzydełka i wymiętolić po całusach).
Nie mam już rodziców i odpierdolcie się, nie ważne kim byli, dalej poleciałem ozdobnikami.
To pomyłka. Kto ją łyka? To pomyłka. Kto po mym łka? Przydałoby się, bo smutno mi tak. A im? To mój cel. Albo, w modnym uniseksie i żeby nie drażnić feministek: to moja cela.
Ozdobniki, ale też protest song, płynę z nurtem i chuj wam do tego, bo dla mnie to podziemie.
Takim jestem, analitykiem. Krótko i na temat, długo by opowiadać. A po drugiej stronie? Jaka tam druga, ale niech mu będzie: Don Aldi – mało drogo Tusco. I po co więcej słów?
Ci wszyscy polityczni i wszechwiedzący znawcy, to się tylko przypierdalają do Tuska, bo za głupi, żeby więcej zdołali – plus ozdobniki.
Zbyteczne. Jak największe z pytań. Być albo nie być. Idiotyczne, bo dopóki pytasz, sam sobie odpowiadasz. Logiczne. I idiotyczne. Się nie wyklucza. Oszalałem, ale sza… Szabas idzie i jeszcze usłyszy.
Ozdobniki, ozdobniki, ale wszystko po to, żeby ochronić Żydów przed Oświęcimiem, koniecznie przed Oświęcimiem, nie przed Auschwitz.
I usłyszy, tylko nie (tylko) ode mnie usłyszy, a potem wszystko przekręci nosem, jak to ma w zwyczaju, i powie: Na własny nos widziałem, jak ludzie gadali! Nie żebym się b ż y d z i ł , coś wspólnego się zawsze znajdzie.
Jest taki jeden, nie ma papierów na ludzi, MOICH LUDZI, ale gada jak baba i uchodzi za mędrca, jakież to ohydne polowanie na nietykalnych.
Też czasem chodzę za nosem, no chyba że akurat idę tyłem, co każdemu się w końcu przydarza. Zwłaszcza przed szabasem. Odwracam wtedy głowę, nie musi się pod nosem uginać.
Zdarza mi się komuś dosunąć, ale nie mogę patrzeć jak się sra na wybranych, odwracam głowę, żeby wilkim nochalem nie przygnieść łba do ziemi i tym samym pokłonić (satyra). Poważnie – pocałujcie mnie w dupę goje.
Porządek w kulturze musi być, a u mnie wszystko jest w prostym porządku. Kawał na ławę, prosto jak z głowy. Bo żart to art, byle nie fart, chociaż się trafi. Tyle pieniedzy…
Ozdobniki
Rzeczywistość paraliżowała mi marzenia. Ach, tak wtargnąć do lustra i wyściskać!
Przejrzyjcie się w lustrze gówniarze, pryszcze, leszcze.
Tymczasem to raczej żal był serdeczny i wyściskał mnie w ulatniające się ze strachu pośladki. Stanąłbym na głowie, by to odmienić, ale krew człowieka zaraz zalewa, a moszna próbuje pokryć członek.
Udaję, że wszyscy możemy poprawić świta, ale mówię co innego. A jakbym był obrzezany to co? Chuj wam do tego!
Tak być nie powinno, bo to haczy o kazirodztwo jak samogwałt o pedała. Chyba że ktoś hermafrodyta, też zależy w jakich miejscach. No nic. Wystarczy stanąć na nóżki – i już.
Nawiązanie. Ludzie opamiętajcie się, niech będzie tak jak zawsze, niech każdy zna swoje miejsce – w domyśle tolerancja.
Nie wiem czemu, ale zaczynam po tym przemieniać się w wyimek. Żywot zacząłem samoistnie jako genetyczny cytat matki, przekręcony głuchym telefonem ojca, a kończę jako bezlik kilku klisz bezdusznych.
Ozdobniki pomieszane z jestem jaki jestem i taki będę, bo jestem… no sam nie wiem, ale wy jesteście jeszcze gorsi.
Te wszystkie otwory, w jakie życie wrzuca człowieka przed śmiercią. Z niektórych nawet na baczność się nie wystaje.
„Geje” nie są tacy źli, każdy kocha jak umie, impotenci i onaniści nie potrafią się z tym pogodzić.
Wydłubać się z mnogości życia kosztem jednej śmierci, to by dopiero była heca.
Chyba jakieś nawiązanie do Stachury, w każdym razie chodzi o to, że nie można się wybić na indywidualność kosztem życia jednej stadnej owieczki, bo to nie jest fajne. Oczywiście można rżnąć całe stada, wtedy nie boli, bo rzeźnik i owca musi znać swoje miejsce, wtedy będzie tolerancja.
Można poświętować i oddać hołd. Ja nie oddaję, niczego w życiu nie ukradłem. Wszystko co moje, to wszystko, co mam. Niech hołd Hołdys odda, mojej autobiografii. Nikt jej za mnie nie przeżyje. Ja tego nie przeżyje, ona mnie również. Więc po co to wszystko? A kto powiedział, że to wszystko?
Ozdobniki i manifest. Nie udzielam kredytów na procent, żyję z pracy rąk, tudzież innej pracy, ale zatrudnienia mam pewne. Niech wszystko zostanie jak jest, jesteśmy w mnogości indywidualni, byle nikt nie chwiał proporcjami i hierarchią, każdy na swoim miejscu. Mistrz Hołdys, reszta słucha, swego życiorysu również.
W żadnym razie nie mylić wrażliwości z nierozsądkiem. Ja jestem rozsądny i generalnie trzymam się kupy. To wszystko, co mi zostało. Kto mówi??? Na krzywy ryj prostego nosa, ileż razy można znieść kłamstwo?!
Ja tu tylko zwracam uwagę, wcale się nie wymądrzam, kiedyś też się zaczynało od marszów niepodległości, a wiadomo jak się skończyło w oświęcimskich piecach.
Oś lica lekko była (stanowczo była, stanowczo) zmulona, bo z byka patrzyła. To pomyłka, a nie byk. Byk ją dosiadł i górował. Sio, ty ośle! Jam nie osioł, jam jest byk! Znak Barana… spod… się znaczy… Co znaczy, że…
Ozdobniki podkreślające, że możecie mnie mieć za śmiecia, ale sami jesteście odpady.
Gdy byk dosiądzie osła, nie spłodzi nawet muła. Lecz dzieci będą kwitły. Przybrane wszystkie, spod znaku. Na znak się, się znaczy, się znaczy pod siebie.
Ozdobniki z puentą. Choćbyście się zesrali goje walką w płachtę na oślep, ja jestem i pozostanę męczennikiem, szkiełkiem, okiem i prorokiem. Reszta mnie nie interesuje, jestem idealistą, mam niewiele z tego co jest do dyspozycji, dla takich jak ja.
Tekst napisany klasycznie z pozycji getta dla odbiorcy i z pozycji niezachwianej autora. Ten i jeszcze słabszy zostanie opublikowani w każdej guberni, czego o żadnym tekście przeciwnym powiedzieć nie można.
Kilka pytań
Naprawdę myślisz, że TYLKO tak to można interpretować?
Bierzesz pod uwagę, że przyjęte założenia mogą Cię ograniczać w interpretacji?
I z innej nieco beczki – za dużo masz tych ozdobników na Portalu? Bo robi to wrażenie, jakby Ci to latało obojętnym kalafiorem – komentarz jest raczej zniechęcający niż zachęcający. Jeżeli Ci to lata, napisz wprost.
Oczywiście odzywam się w ramach Towarzystwa Wzajemnej Adoracji, będącego na kontro od dłuższego czasu w znakomitej mniejszości, więc chyba nie zagrażającego oficjalnej linii? Wyobraź sobie, że z Yo lą nadal widuję się TYLKO tutaj, pomyśl, dlaczego tak jest?
Wiesz doskonale, gdzie Cię popieram, a gdzie nie. Odpuść, proszę.
Obaj wiemy, że na tekście się
Obaj wiemy, że na tekście się znamy, zatem darujmy sobie resztę i przyjmijmy, że pomyliłem się w 5%, w ramach kompromisu 15%. Jestem facetem, a to oznacza, że można mi dać w pysk, ale nie napluć. Quackie, ja nawet nie pamiętam kto ma admina na tym portalu, naprawdę nie pamiętam, wiem, że paru, którzy mnie nienawidzą do dziś mają. Będę jechał po Żydzie (często umownym), bo o to, tu chodzi (?), będę ponieważ szukam symetrii, a szukanie symetrii polega na przegięciu. Czujesz się mniejszością tutaj? To pomyśl jak większość czuje się u siebie? Parszywe uczucie prawda? Łatwe emocje, Kurak zrobił endecję z Kontrowersji. Nie! I dobrze wiesz, że nie. Przy jednym piwie nie miałbyś wątpliwości, przy trzecim przyznałbyś mi rację prawie we wszystkim, a w internecie tak musi wyglądać. Znasz historię, moją, swoją innych, wiesz, DOSKONALE WIESZ o co chodzi i o nic więcej nie chodzi. Inaczej. Fajnie się robi za męczennika na niszowym portalu, ale trochę gorzej za gówno na szerokich wodach. Jeszce inaczej. Mnie by do głowy nie przyszło powiedzieć nie masz talentu, do Ciebie, do Niego, do Wielu. Niech będziemy wszyscy, ale na równych warunkach i nie mów, że są równe, bo dopiero wtedy się pokłócimy.
Jak rozumiem widzisz w moim tekście siebie,
co mi nie schlebia, choć mam pewną satysfakcję, że dałeś przyłapać się na błędzie. To rzadkie.
Ja nie o Tobie, ale kłócić się z Tobą nie zamierzam, być może Ty masz rację i tylko ja o tym jeszcze nie wiem.
Więcej skromności, Piotrek, nie mieścisz się w mojej autobiografii, bo niby jak, chociaż możesz ją oczywiście po swojemu przeżywać, byłoby mi o tyle miło, że jesteś pisarzem, którego cenię, bez względu na wiadomy rozjazd sympatii, co zresztą i Tobie śmiało polecam, skuś się.
Stachury nie czytałem, tyle dobrego mogę o sobie pod koniec powiedzieć, resztę jak zwykle pozostawiam Tobie.
Ale jeszcze jeszcze jedno czy dwa, nie wróciłem na Kontro, żeby srać na Gospodarza, czasem może za głośno robię pod siebie, za co ugodzonych przepraszam.
Przykre zatem, że nie czytasz tak dobrze jak piszesz, a że ja piszę jeszcze gorzej niż Ty czytasz, to mamy klops, tyle że to klops nie w Twoją stronę, no chyba że się uprzesz na amen. Jak to do Ciebie dojdzie, to mi ulży, a może ulży i Tobie, bo nie ma nic gorszego (to jedno z pewnością do dzisiaj nas łączy) jak żyć w urojonym błędzie.
Wykastrowałem Cię za
Wykastrowałem Cię za prymitywizm, co Ci się nie zdarzało wcześniej. Ta recenzja to szacunek dla Ciebie, bo to co napisałeś, napisałeś na górnym C w formie i jak zawsze, w treści i dla mnie nijakiej. Mogłem się pomylić o dwie sekundy, żeby prymy nie wypominać. Nie mam i nigdy nie miałem Cię za głupka, szkoda tylko, że nie potrafisz przeskoczyć jednego szczebla treści. No i jeszcze jedno. Sam napisałem o sobie wszystko, do bólu genetycznie, Ty ciągle masz problem.
Nawet mnie nie wkurwiaj, bo tracę cierpliwość.
Gdybyś zastosował się do własnych próśb do Twoich Czytelników, o czytanie między wierszami, byłoby znacznie lepiej i bliżej prawdy. Ja bym nie wpadł np na to, aby posądzić Cię o antysemityzm, bo staram się czytać Twoje teksty nie tylko całym sobą, ale też całym Tobą, czyli tym, co do tej pory napisałeś. Jestem na Portalu, bo lubię, w tym lubię Ciebie, mimo że Twoich sposobów na równowagę w Polsce nie popieram.
Mogę być dla Ciebie głupkiem, wisi mi to, życie mnie przyzwyczaiło do podobnej opinii, znam też gorsze na swój temat, ale nie mogę się zgodzić z zarzutem, że na Ciebie pluję, i to zza rogu. Ja myślę o Tobie znacznie lepiej, niż Ty myślisz, że ja myślę. Jak myślisz, co ja tu DRUGI RAZ robię?
Piotrek, to jest moja porażka, ale Twoja porażka również, w tym porażka w myśleniu. Po tylu latach znajomi mogą sobie czasem dać po mordzie, ale powinni znać się na tyle dobrze, aby odróżnić cios od śliny, tu nie bylo ani jednego, ani drugiego.
Faktycznie, kpię z antysemityzmu oraz z własnej głupoty, od lat, jak i pokpiwam sobie z Żyda, Ty jednak tym pierwszym nie jesteś, czy jesteś tym drugim, to zupełnie nie moja sprawa.
Nie lubię tłumaczyć, nie mam do tego talentu, proszę Cię zatem, daj się tym razem przekonać, bo mnie zaraz strzeli, a nie przepadam.
Cud! Przeczytałem,
Cud! Przeczytałem, zawstydziłem się, coś zrozumiałem. Jesteś Żydem, dałeś znać między wierszami i nie od dziś. Tylko co? Ja Tobą podłoże do pieca? Żyj sobie tą naiwną nadzieją, ale ja muchy nie zabiję, od dziecka tak mam. Nie Ty wbrew temu co myślisz jesteś ofiarą. zwróć uwagę na jedno coś. Urban, dla mnie Goebbels, dla Ciebie zabawny. Rydzyk – dla mnie esbek i profanacja, dla Ciebie Palikot antidotum. Chcesz, to możemy się wirtualnie porozumieć, bo realnie problemu nie ma. Moja propozycja jest prostacka. Nie srajmy. Mówisz Tuwim to Żyd i komuch, a ja odpowiadam – wychowałem się. I nie na Lokomotywie, ale na: “Jadę na przedniej platformie tramwaju”. Ale nie mów Szechter (nie ma tego nazwiska w Wordzie i FF), to ja nie będę mówił… no nie wiem… Wielgucki.
Żydem nie jestem, mam na to papiery ze swastyką po niemieckiej
babci ze strony Mamy, a to podobno tą stroną się przenosi. O piórze Urbana mam rzeczywiście o wiele lepsze zdanie niż Ty, natomiast co do reszty jest mi bliżej do Ciebie, niż tu sugerujesz. Jak chcesz wiedzieć, co nas różni naprawdę, to moja wiara, której zdaje się nie podzielasz, w generalne nieprzekłamanie zachodniej nauki oraz zachodnich mediów, tych tak zwanych poważnych, choć i w Polsce się znajdzie.
Nie wiem, którą stroną Ci
Nie wiem, którą stroną Ci poszło, w każdym razie problem jest widoczny Zróbmy statystykę. Pamiętam Cię z Onet, a to takie miejsce, w którym potrafiłem 2 razy dziennie osrać Polaka, razy dwa lata, to sam sobie policz. Niech mi bóg wybaczy jeśli coś przeoczyłam, ale chyba się nie oburzałeś w formie, treści i w ogóle ni razu. Do dziś i po wsze czasy będę słyszał, że pisałem na Onecie, tak było, co więcej nie było inaczej i jeszcze gorzej było, pisałem straszne gówna, jak na portal przystało. Ktoś mi powie szmaciarz, to zwieszę łeb, baz względu na środek ciężkości. Nie zamienię myślenia na nic innego. Czym się różni Żyd od gwiazdy Onetu? Nie fakt, tylko dzieło dyskredytuje. Sting? Kocham! Goldman i Sachs niech s….la, zanim z…ię.
Broniłem Polaków i fanów Pis
przypomnij sobie. Faktem jest, że udawałem wtedy Niemca, więc chyba się nie liczy.
A widziałeś ostatnią galę
A widziałeś ostatnią galę Vitków? Coś Cię zaskoczyło? Pan dubeltówka, pan syn znanego ojca, pan egzegeta europejski i panowie za całokształt. Tak między nami… widziałem Teatr Telewizji: “Dolina Nicości” i czułem się tak jakby to Urbach reżyserował. Niestety, nie wystarczy mieć rację, trzeba jeszcze mieć talent, ale z tym talentem też bym nie przesadzał.
Nie, bo straciłem kontakt z polską telewizją
w 2004 roku, a wcześniej też tylko z doskoku. Z Polską komunikuję się poprzez Kontrowersje i Politykę, czasem GW i korespondencję prywatną. Dodałbym jeszcze do Twojego katalogu, że trzeba mieć też szczęście, a wiadomo jak się je wyrabia, głównie znajomością ze szczęściem, w tym niestety z brzydką jego przeszłością, ale co robić. Ja wyemigrowałem, bo myślałem, że tak najlatwiej. Nie jest, ale jest lepiej, a to przyzwoita nagroda za trudniej.
I jeszcze a propos tytułu
To taki głupkowaty kalambur miał wyjść, do odczytania jako ”Moszna jako i powieki”. Zero więc religii, przynajmniej w intencji.
Można jako i po wieki
Jak już
Można jako i po wieki
Jak już tak bardzo chcecie tego śmiesznego katolicyzmu, to sobie go miejcie zacofańcy.
Chodzą słuchy, że mam zwidy. Tak przynajmniej wywęszyłem. Gul, gul, gul, ale ból.
Nazywają mnie oszołomem, w Internecie piszą: „boli?” i dobrze, ma boleć.
Oj, nie boli, tonie ja. Tylko… ten… tego – to moje ego. Chodzenie na szczęście na starość przechodzi.
Mnie nie boli, daję radę, dystansuję się do siebie poznając, że ego istnieje. Na stare lata jestem mądrzejszy od gówniarzy z Internetu.
W tym nadzieja, po rodzicach. Nie, nie mam, a ja? Ja tym bardziej, tym bardziej że. To pomyłka, jak jarmułka (mówi Jarmułek: Choćby muchę! Wyrwać skrzydełka i wymiętolić po całusach).
Nie mam już rodziców i odpierdolcie się, nie ważne kim byli, dalej poleciałem ozdobnikami.
To pomyłka. Kto ją łyka? To pomyłka. Kto po mym łka? Przydałoby się, bo smutno mi tak. A im? To mój cel. Albo, w modnym uniseksie i żeby nie drażnić feministek: to moja cela.
Ozdobniki, ale też protest song, płynę z nurtem i chuj wam do tego, bo dla mnie to podziemie.
Takim jestem, analitykiem. Krótko i na temat, długo by opowiadać. A po drugiej stronie? Jaka tam druga, ale niech mu będzie: Don Aldi – mało drogo Tusco. I po co więcej słów?
Ci wszyscy polityczni i wszechwiedzący znawcy, to się tylko przypierdalają do Tuska, bo za głupi, żeby więcej zdołali – plus ozdobniki.
Zbyteczne. Jak największe z pytań. Być albo nie być. Idiotyczne, bo dopóki pytasz, sam sobie odpowiadasz. Logiczne. I idiotyczne. Się nie wyklucza. Oszalałem, ale sza… Szabas idzie i jeszcze usłyszy.
Ozdobniki, ozdobniki, ale wszystko po to, żeby ochronić Żydów przed Oświęcimiem, koniecznie przed Oświęcimiem, nie przed Auschwitz.
I usłyszy, tylko nie (tylko) ode mnie usłyszy, a potem wszystko przekręci nosem, jak to ma w zwyczaju, i powie: Na własny nos widziałem, jak ludzie gadali! Nie żebym się b ż y d z i ł , coś wspólnego się zawsze znajdzie.
Jest taki jeden, nie ma papierów na ludzi, MOICH LUDZI, ale gada jak baba i uchodzi za mędrca, jakież to ohydne polowanie na nietykalnych.
Też czasem chodzę za nosem, no chyba że akurat idę tyłem, co każdemu się w końcu przydarza. Zwłaszcza przed szabasem. Odwracam wtedy głowę, nie musi się pod nosem uginać.
Zdarza mi się komuś dosunąć, ale nie mogę patrzeć jak się sra na wybranych, odwracam głowę, żeby wilkim nochalem nie przygnieść łba do ziemi i tym samym pokłonić (satyra). Poważnie – pocałujcie mnie w dupę goje.
Porządek w kulturze musi być, a u mnie wszystko jest w prostym porządku. Kawał na ławę, prosto jak z głowy. Bo żart to art, byle nie fart, chociaż się trafi. Tyle pieniedzy…
Ozdobniki
Rzeczywistość paraliżowała mi marzenia. Ach, tak wtargnąć do lustra i wyściskać!
Przejrzyjcie się w lustrze gówniarze, pryszcze, leszcze.
Tymczasem to raczej żal był serdeczny i wyściskał mnie w ulatniające się ze strachu pośladki. Stanąłbym na głowie, by to odmienić, ale krew człowieka zaraz zalewa, a moszna próbuje pokryć członek.
Udaję, że wszyscy możemy poprawić świta, ale mówię co innego. A jakbym był obrzezany to co? Chuj wam do tego!
Tak być nie powinno, bo to haczy o kazirodztwo jak samogwałt o pedała. Chyba że ktoś hermafrodyta, też zależy w jakich miejscach. No nic. Wystarczy stanąć na nóżki – i już.
Nawiązanie. Ludzie opamiętajcie się, niech będzie tak jak zawsze, niech każdy zna swoje miejsce – w domyśle tolerancja.
Nie wiem czemu, ale zaczynam po tym przemieniać się w wyimek. Żywot zacząłem samoistnie jako genetyczny cytat matki, przekręcony głuchym telefonem ojca, a kończę jako bezlik kilku klisz bezdusznych.
Ozdobniki pomieszane z jestem jaki jestem i taki będę, bo jestem… no sam nie wiem, ale wy jesteście jeszcze gorsi.
Te wszystkie otwory, w jakie życie wrzuca człowieka przed śmiercią. Z niektórych nawet na baczność się nie wystaje.
„Geje” nie są tacy źli, każdy kocha jak umie, impotenci i onaniści nie potrafią się z tym pogodzić.
Wydłubać się z mnogości życia kosztem jednej śmierci, to by dopiero była heca.
Chyba jakieś nawiązanie do Stachury, w każdym razie chodzi o to, że nie można się wybić na indywidualność kosztem życia jednej stadnej owieczki, bo to nie jest fajne. Oczywiście można rżnąć całe stada, wtedy nie boli, bo rzeźnik i owca musi znać swoje miejsce, wtedy będzie tolerancja.
Można poświętować i oddać hołd. Ja nie oddaję, niczego w życiu nie ukradłem. Wszystko co moje, to wszystko, co mam. Niech hołd Hołdys odda, mojej autobiografii. Nikt jej za mnie nie przeżyje. Ja tego nie przeżyje, ona mnie również. Więc po co to wszystko? A kto powiedział, że to wszystko?
Ozdobniki i manifest. Nie udzielam kredytów na procent, żyję z pracy rąk, tudzież innej pracy, ale zatrudnienia mam pewne. Niech wszystko zostanie jak jest, jesteśmy w mnogości indywidualni, byle nikt nie chwiał proporcjami i hierarchią, każdy na swoim miejscu. Mistrz Hołdys, reszta słucha, swego życiorysu również.
W żadnym razie nie mylić wrażliwości z nierozsądkiem. Ja jestem rozsądny i generalnie trzymam się kupy. To wszystko, co mi zostało. Kto mówi??? Na krzywy ryj prostego nosa, ileż razy można znieść kłamstwo?!
Ja tu tylko zwracam uwagę, wcale się nie wymądrzam, kiedyś też się zaczynało od marszów niepodległości, a wiadomo jak się skończyło w oświęcimskich piecach.
Oś lica lekko była (stanowczo była, stanowczo) zmulona, bo z byka patrzyła. To pomyłka, a nie byk. Byk ją dosiadł i górował. Sio, ty ośle! Jam nie osioł, jam jest byk! Znak Barana… spod… się znaczy… Co znaczy, że…
Ozdobniki podkreślające, że możecie mnie mieć za śmiecia, ale sami jesteście odpady.
Gdy byk dosiądzie osła, nie spłodzi nawet muła. Lecz dzieci będą kwitły. Przybrane wszystkie, spod znaku. Na znak się, się znaczy, się znaczy pod siebie.
Ozdobniki z puentą. Choćbyście się zesrali goje walką w płachtę na oślep, ja jestem i pozostanę męczennikiem, szkiełkiem, okiem i prorokiem. Reszta mnie nie interesuje, jestem idealistą, mam niewiele z tego co jest do dyspozycji, dla takich jak ja.
Tekst napisany klasycznie z pozycji getta dla odbiorcy i z pozycji niezachwianej autora. Ten i jeszcze słabszy zostanie opublikowani w każdej guberni, czego o żadnym tekście przeciwnym powiedzieć nie można.
Kilka pytań
Naprawdę myślisz, że TYLKO tak to można interpretować?
Bierzesz pod uwagę, że przyjęte założenia mogą Cię ograniczać w interpretacji?
I z innej nieco beczki – za dużo masz tych ozdobników na Portalu? Bo robi to wrażenie, jakby Ci to latało obojętnym kalafiorem – komentarz jest raczej zniechęcający niż zachęcający. Jeżeli Ci to lata, napisz wprost.
Oczywiście odzywam się w ramach Towarzystwa Wzajemnej Adoracji, będącego na kontro od dłuższego czasu w znakomitej mniejszości, więc chyba nie zagrażającego oficjalnej linii? Wyobraź sobie, że z Yo lą nadal widuję się TYLKO tutaj, pomyśl, dlaczego tak jest?
Wiesz doskonale, gdzie Cię popieram, a gdzie nie. Odpuść, proszę.
Obaj wiemy, że na tekście się
Obaj wiemy, że na tekście się znamy, zatem darujmy sobie resztę i przyjmijmy, że pomyliłem się w 5%, w ramach kompromisu 15%. Jestem facetem, a to oznacza, że można mi dać w pysk, ale nie napluć. Quackie, ja nawet nie pamiętam kto ma admina na tym portalu, naprawdę nie pamiętam, wiem, że paru, którzy mnie nienawidzą do dziś mają. Będę jechał po Żydzie (często umownym), bo o to, tu chodzi (?), będę ponieważ szukam symetrii, a szukanie symetrii polega na przegięciu. Czujesz się mniejszością tutaj? To pomyśl jak większość czuje się u siebie? Parszywe uczucie prawda? Łatwe emocje, Kurak zrobił endecję z Kontrowersji. Nie! I dobrze wiesz, że nie. Przy jednym piwie nie miałbyś wątpliwości, przy trzecim przyznałbyś mi rację prawie we wszystkim, a w internecie tak musi wyglądać. Znasz historię, moją, swoją innych, wiesz, DOSKONALE WIESZ o co chodzi i o nic więcej nie chodzi. Inaczej. Fajnie się robi za męczennika na niszowym portalu, ale trochę gorzej za gówno na szerokich wodach. Jeszce inaczej. Mnie by do głowy nie przyszło powiedzieć nie masz talentu, do Ciebie, do Niego, do Wielu. Niech będziemy wszyscy, ale na równych warunkach i nie mów, że są równe, bo dopiero wtedy się pokłócimy.
Jak rozumiem widzisz w moim tekście siebie,
co mi nie schlebia, choć mam pewną satysfakcję, że dałeś przyłapać się na błędzie. To rzadkie.
Ja nie o Tobie, ale kłócić się z Tobą nie zamierzam, być może Ty masz rację i tylko ja o tym jeszcze nie wiem.
Więcej skromności, Piotrek, nie mieścisz się w mojej autobiografii, bo niby jak, chociaż możesz ją oczywiście po swojemu przeżywać, byłoby mi o tyle miło, że jesteś pisarzem, którego cenię, bez względu na wiadomy rozjazd sympatii, co zresztą i Tobie śmiało polecam, skuś się.
Stachury nie czytałem, tyle dobrego mogę o sobie pod koniec powiedzieć, resztę jak zwykle pozostawiam Tobie.
Ale jeszcze jeszcze jedno czy dwa, nie wróciłem na Kontro, żeby srać na Gospodarza, czasem może za głośno robię pod siebie, za co ugodzonych przepraszam.
Przykre zatem, że nie czytasz tak dobrze jak piszesz, a że ja piszę jeszcze gorzej niż Ty czytasz, to mamy klops, tyle że to klops nie w Twoją stronę, no chyba że się uprzesz na amen. Jak to do Ciebie dojdzie, to mi ulży, a może ulży i Tobie, bo nie ma nic gorszego (to jedno z pewnością do dzisiaj nas łączy) jak żyć w urojonym błędzie.
Wykastrowałem Cię za
Wykastrowałem Cię za prymitywizm, co Ci się nie zdarzało wcześniej. Ta recenzja to szacunek dla Ciebie, bo to co napisałeś, napisałeś na górnym C w formie i jak zawsze, w treści i dla mnie nijakiej. Mogłem się pomylić o dwie sekundy, żeby prymy nie wypominać. Nie mam i nigdy nie miałem Cię za głupka, szkoda tylko, że nie potrafisz przeskoczyć jednego szczebla treści. No i jeszcze jedno. Sam napisałem o sobie wszystko, do bólu genetycznie, Ty ciągle masz problem.
Nawet mnie nie wkurwiaj, bo tracę cierpliwość.
Gdybyś zastosował się do własnych próśb do Twoich Czytelników, o czytanie między wierszami, byłoby znacznie lepiej i bliżej prawdy. Ja bym nie wpadł np na to, aby posądzić Cię o antysemityzm, bo staram się czytać Twoje teksty nie tylko całym sobą, ale też całym Tobą, czyli tym, co do tej pory napisałeś. Jestem na Portalu, bo lubię, w tym lubię Ciebie, mimo że Twoich sposobów na równowagę w Polsce nie popieram.
Mogę być dla Ciebie głupkiem, wisi mi to, życie mnie przyzwyczaiło do podobnej opinii, znam też gorsze na swój temat, ale nie mogę się zgodzić z zarzutem, że na Ciebie pluję, i to zza rogu. Ja myślę o Tobie znacznie lepiej, niż Ty myślisz, że ja myślę. Jak myślisz, co ja tu DRUGI RAZ robię?
Piotrek, to jest moja porażka, ale Twoja porażka również, w tym porażka w myśleniu. Po tylu latach znajomi mogą sobie czasem dać po mordzie, ale powinni znać się na tyle dobrze, aby odróżnić cios od śliny, tu nie bylo ani jednego, ani drugiego.
Faktycznie, kpię z antysemityzmu oraz z własnej głupoty, od lat, jak i pokpiwam sobie z Żyda, Ty jednak tym pierwszym nie jesteś, czy jesteś tym drugim, to zupełnie nie moja sprawa.
Nie lubię tłumaczyć, nie mam do tego talentu, proszę Cię zatem, daj się tym razem przekonać, bo mnie zaraz strzeli, a nie przepadam.
Cud! Przeczytałem,
Cud! Przeczytałem, zawstydziłem się, coś zrozumiałem. Jesteś Żydem, dałeś znać między wierszami i nie od dziś. Tylko co? Ja Tobą podłoże do pieca? Żyj sobie tą naiwną nadzieją, ale ja muchy nie zabiję, od dziecka tak mam. Nie Ty wbrew temu co myślisz jesteś ofiarą. zwróć uwagę na jedno coś. Urban, dla mnie Goebbels, dla Ciebie zabawny. Rydzyk – dla mnie esbek i profanacja, dla Ciebie Palikot antidotum. Chcesz, to możemy się wirtualnie porozumieć, bo realnie problemu nie ma. Moja propozycja jest prostacka. Nie srajmy. Mówisz Tuwim to Żyd i komuch, a ja odpowiadam – wychowałem się. I nie na Lokomotywie, ale na: “Jadę na przedniej platformie tramwaju”. Ale nie mów Szechter (nie ma tego nazwiska w Wordzie i FF), to ja nie będę mówił… no nie wiem… Wielgucki.
Żydem nie jestem, mam na to papiery ze swastyką po niemieckiej
babci ze strony Mamy, a to podobno tą stroną się przenosi. O piórze Urbana mam rzeczywiście o wiele lepsze zdanie niż Ty, natomiast co do reszty jest mi bliżej do Ciebie, niż tu sugerujesz. Jak chcesz wiedzieć, co nas różni naprawdę, to moja wiara, której zdaje się nie podzielasz, w generalne nieprzekłamanie zachodniej nauki oraz zachodnich mediów, tych tak zwanych poważnych, choć i w Polsce się znajdzie.
Nie wiem, którą stroną Ci
Nie wiem, którą stroną Ci poszło, w każdym razie problem jest widoczny Zróbmy statystykę. Pamiętam Cię z Onet, a to takie miejsce, w którym potrafiłem 2 razy dziennie osrać Polaka, razy dwa lata, to sam sobie policz. Niech mi bóg wybaczy jeśli coś przeoczyłam, ale chyba się nie oburzałeś w formie, treści i w ogóle ni razu. Do dziś i po wsze czasy będę słyszał, że pisałem na Onecie, tak było, co więcej nie było inaczej i jeszcze gorzej było, pisałem straszne gówna, jak na portal przystało. Ktoś mi powie szmaciarz, to zwieszę łeb, baz względu na środek ciężkości. Nie zamienię myślenia na nic innego. Czym się różni Żyd od gwiazdy Onetu? Nie fakt, tylko dzieło dyskredytuje. Sting? Kocham! Goldman i Sachs niech s….la, zanim z…ię.
Broniłem Polaków i fanów Pis
przypomnij sobie. Faktem jest, że udawałem wtedy Niemca, więc chyba się nie liczy.
A widziałeś ostatnią galę
A widziałeś ostatnią galę Vitków? Coś Cię zaskoczyło? Pan dubeltówka, pan syn znanego ojca, pan egzegeta europejski i panowie za całokształt. Tak między nami… widziałem Teatr Telewizji: “Dolina Nicości” i czułem się tak jakby to Urbach reżyserował. Niestety, nie wystarczy mieć rację, trzeba jeszcze mieć talent, ale z tym talentem też bym nie przesadzał.
Nie, bo straciłem kontakt z polską telewizją
w 2004 roku, a wcześniej też tylko z doskoku. Z Polską komunikuję się poprzez Kontrowersje i Politykę, czasem GW i korespondencję prywatną. Dodałbym jeszcze do Twojego katalogu, że trzeba mieć też szczęście, a wiadomo jak się je wyrabia, głównie znajomością ze szczęściem, w tym niestety z brzydką jego przeszłością, ale co robić. Ja wyemigrowałem, bo myślałem, że tak najlatwiej. Nie jest, ale jest lepiej, a to przyzwoita nagroda za trudniej.
I jeszcze a propos tytułu
To taki głupkowaty kalambur miał wyjść, do odczytania jako ”Moszna jako i powieki”. Zero więc religii, przynajmniej w intencji.
Można jako i po wieki
Jak już
Można jako i po wieki
Jak już tak bardzo chcecie tego śmiesznego katolicyzmu, to sobie go miejcie zacofańcy.
Chodzą słuchy, że mam zwidy. Tak przynajmniej wywęszyłem. Gul, gul, gul, ale ból.
Nazywają mnie oszołomem, w Internecie piszą: „boli?” i dobrze, ma boleć.
Oj, nie boli, tonie ja. Tylko… ten… tego – to moje ego. Chodzenie na szczęście na starość przechodzi.
Mnie nie boli, daję radę, dystansuję się do siebie poznając, że ego istnieje. Na stare lata jestem mądrzejszy od gówniarzy z Internetu.
W tym nadzieja, po rodzicach. Nie, nie mam, a ja? Ja tym bardziej, tym bardziej że. To pomyłka, jak jarmułka (mówi Jarmułek: Choćby muchę! Wyrwać skrzydełka i wymiętolić po całusach).
Nie mam już rodziców i odpierdolcie się, nie ważne kim byli, dalej poleciałem ozdobnikami.
To pomyłka. Kto ją łyka? To pomyłka. Kto po mym łka? Przydałoby się, bo smutno mi tak. A im? To mój cel. Albo, w modnym uniseksie i żeby nie drażnić feministek: to moja cela.
Ozdobniki, ale też protest song, płynę z nurtem i chuj wam do tego, bo dla mnie to podziemie.
Takim jestem, analitykiem. Krótko i na temat, długo by opowiadać. A po drugiej stronie? Jaka tam druga, ale niech mu będzie: Don Aldi – mało drogo Tusco. I po co więcej słów?
Ci wszyscy polityczni i wszechwiedzący znawcy, to się tylko przypierdalają do Tuska, bo za głupi, żeby więcej zdołali – plus ozdobniki.
Zbyteczne. Jak największe z pytań. Być albo nie być. Idiotyczne, bo dopóki pytasz, sam sobie odpowiadasz. Logiczne. I idiotyczne. Się nie wyklucza. Oszalałem, ale sza… Szabas idzie i jeszcze usłyszy.
Ozdobniki, ozdobniki, ale wszystko po to, żeby ochronić Żydów przed Oświęcimiem, koniecznie przed Oświęcimiem, nie przed Auschwitz.
I usłyszy, tylko nie (tylko) ode mnie usłyszy, a potem wszystko przekręci nosem, jak to ma w zwyczaju, i powie: Na własny nos widziałem, jak ludzie gadali! Nie żebym się b ż y d z i ł , coś wspólnego się zawsze znajdzie.
Jest taki jeden, nie ma papierów na ludzi, MOICH LUDZI, ale gada jak baba i uchodzi za mędrca, jakież to ohydne polowanie na nietykalnych.
Też czasem chodzę za nosem, no chyba że akurat idę tyłem, co każdemu się w końcu przydarza. Zwłaszcza przed szabasem. Odwracam wtedy głowę, nie musi się pod nosem uginać.
Zdarza mi się komuś dosunąć, ale nie mogę patrzeć jak się sra na wybranych, odwracam głowę, żeby wilkim nochalem nie przygnieść łba do ziemi i tym samym pokłonić (satyra). Poważnie – pocałujcie mnie w dupę goje.
Porządek w kulturze musi być, a u mnie wszystko jest w prostym porządku. Kawał na ławę, prosto jak z głowy. Bo żart to art, byle nie fart, chociaż się trafi. Tyle pieniedzy…
Ozdobniki
Rzeczywistość paraliżowała mi marzenia. Ach, tak wtargnąć do lustra i wyściskać!
Przejrzyjcie się w lustrze gówniarze, pryszcze, leszcze.
Tymczasem to raczej żal był serdeczny i wyściskał mnie w ulatniające się ze strachu pośladki. Stanąłbym na głowie, by to odmienić, ale krew człowieka zaraz zalewa, a moszna próbuje pokryć członek.
Udaję, że wszyscy możemy poprawić świta, ale mówię co innego. A jakbym był obrzezany to co? Chuj wam do tego!
Tak być nie powinno, bo to haczy o kazirodztwo jak samogwałt o pedała. Chyba że ktoś hermafrodyta, też zależy w jakich miejscach. No nic. Wystarczy stanąć na nóżki – i już.
Nawiązanie. Ludzie opamiętajcie się, niech będzie tak jak zawsze, niech każdy zna swoje miejsce – w domyśle tolerancja.
Nie wiem czemu, ale zaczynam po tym przemieniać się w wyimek. Żywot zacząłem samoistnie jako genetyczny cytat matki, przekręcony głuchym telefonem ojca, a kończę jako bezlik kilku klisz bezdusznych.
Ozdobniki pomieszane z jestem jaki jestem i taki będę, bo jestem… no sam nie wiem, ale wy jesteście jeszcze gorsi.
Te wszystkie otwory, w jakie życie wrzuca człowieka przed śmiercią. Z niektórych nawet na baczność się nie wystaje.
„Geje” nie są tacy źli, każdy kocha jak umie, impotenci i onaniści nie potrafią się z tym pogodzić.
Wydłubać się z mnogości życia kosztem jednej śmierci, to by dopiero była heca.
Chyba jakieś nawiązanie do Stachury, w każdym razie chodzi o to, że nie można się wybić na indywidualność kosztem życia jednej stadnej owieczki, bo to nie jest fajne. Oczywiście można rżnąć całe stada, wtedy nie boli, bo rzeźnik i owca musi znać swoje miejsce, wtedy będzie tolerancja.
Można poświętować i oddać hołd. Ja nie oddaję, niczego w życiu nie ukradłem. Wszystko co moje, to wszystko, co mam. Niech hołd Hołdys odda, mojej autobiografii. Nikt jej za mnie nie przeżyje. Ja tego nie przeżyje, ona mnie również. Więc po co to wszystko? A kto powiedział, że to wszystko?
Ozdobniki i manifest. Nie udzielam kredytów na procent, żyję z pracy rąk, tudzież innej pracy, ale zatrudnienia mam pewne. Niech wszystko zostanie jak jest, jesteśmy w mnogości indywidualni, byle nikt nie chwiał proporcjami i hierarchią, każdy na swoim miejscu. Mistrz Hołdys, reszta słucha, swego życiorysu również.
W żadnym razie nie mylić wrażliwości z nierozsądkiem. Ja jestem rozsądny i generalnie trzymam się kupy. To wszystko, co mi zostało. Kto mówi??? Na krzywy ryj prostego nosa, ileż razy można znieść kłamstwo?!
Ja tu tylko zwracam uwagę, wcale się nie wymądrzam, kiedyś też się zaczynało od marszów niepodległości, a wiadomo jak się skończyło w oświęcimskich piecach.
Oś lica lekko była (stanowczo była, stanowczo) zmulona, bo z byka patrzyła. To pomyłka, a nie byk. Byk ją dosiadł i górował. Sio, ty ośle! Jam nie osioł, jam jest byk! Znak Barana… spod… się znaczy… Co znaczy, że…
Ozdobniki podkreślające, że możecie mnie mieć za śmiecia, ale sami jesteście odpady.
Gdy byk dosiądzie osła, nie spłodzi nawet muła. Lecz dzieci będą kwitły. Przybrane wszystkie, spod znaku. Na znak się, się znaczy, się znaczy pod siebie.
Ozdobniki z puentą. Choćbyście się zesrali goje walką w płachtę na oślep, ja jestem i pozostanę męczennikiem, szkiełkiem, okiem i prorokiem. Reszta mnie nie interesuje, jestem idealistą, mam niewiele z tego co jest do dyspozycji, dla takich jak ja.
Tekst napisany klasycznie z pozycji getta dla odbiorcy i z pozycji niezachwianej autora. Ten i jeszcze słabszy zostanie opublikowani w każdej guberni, czego o żadnym tekście przeciwnym powiedzieć nie można.
Kilka pytań
Naprawdę myślisz, że TYLKO tak to można interpretować?
Bierzesz pod uwagę, że przyjęte założenia mogą Cię ograniczać w interpretacji?
I z innej nieco beczki – za dużo masz tych ozdobników na Portalu? Bo robi to wrażenie, jakby Ci to latało obojętnym kalafiorem – komentarz jest raczej zniechęcający niż zachęcający. Jeżeli Ci to lata, napisz wprost.
Oczywiście odzywam się w ramach Towarzystwa Wzajemnej Adoracji, będącego na kontro od dłuższego czasu w znakomitej mniejszości, więc chyba nie zagrażającego oficjalnej linii? Wyobraź sobie, że z Yo lą nadal widuję się TYLKO tutaj, pomyśl, dlaczego tak jest?
Wiesz doskonale, gdzie Cię popieram, a gdzie nie. Odpuść, proszę.
Obaj wiemy, że na tekście się
Obaj wiemy, że na tekście się znamy, zatem darujmy sobie resztę i przyjmijmy, że pomyliłem się w 5%, w ramach kompromisu 15%. Jestem facetem, a to oznacza, że można mi dać w pysk, ale nie napluć. Quackie, ja nawet nie pamiętam kto ma admina na tym portalu, naprawdę nie pamiętam, wiem, że paru, którzy mnie nienawidzą do dziś mają. Będę jechał po Żydzie (często umownym), bo o to, tu chodzi (?), będę ponieważ szukam symetrii, a szukanie symetrii polega na przegięciu. Czujesz się mniejszością tutaj? To pomyśl jak większość czuje się u siebie? Parszywe uczucie prawda? Łatwe emocje, Kurak zrobił endecję z Kontrowersji. Nie! I dobrze wiesz, że nie. Przy jednym piwie nie miałbyś wątpliwości, przy trzecim przyznałbyś mi rację prawie we wszystkim, a w internecie tak musi wyglądać. Znasz historię, moją, swoją innych, wiesz, DOSKONALE WIESZ o co chodzi i o nic więcej nie chodzi. Inaczej. Fajnie się robi za męczennika na niszowym portalu, ale trochę gorzej za gówno na szerokich wodach. Jeszce inaczej. Mnie by do głowy nie przyszło powiedzieć nie masz talentu, do Ciebie, do Niego, do Wielu. Niech będziemy wszyscy, ale na równych warunkach i nie mów, że są równe, bo dopiero wtedy się pokłócimy.
Jak rozumiem widzisz w moim tekście siebie,
co mi nie schlebia, choć mam pewną satysfakcję, że dałeś przyłapać się na błędzie. To rzadkie.
Ja nie o Tobie, ale kłócić się z Tobą nie zamierzam, być może Ty masz rację i tylko ja o tym jeszcze nie wiem.
Więcej skromności, Piotrek, nie mieścisz się w mojej autobiografii, bo niby jak, chociaż możesz ją oczywiście po swojemu przeżywać, byłoby mi o tyle miło, że jesteś pisarzem, którego cenię, bez względu na wiadomy rozjazd sympatii, co zresztą i Tobie śmiało polecam, skuś się.
Stachury nie czytałem, tyle dobrego mogę o sobie pod koniec powiedzieć, resztę jak zwykle pozostawiam Tobie.
Ale jeszcze jeszcze jedno czy dwa, nie wróciłem na Kontro, żeby srać na Gospodarza, czasem może za głośno robię pod siebie, za co ugodzonych przepraszam.
Przykre zatem, że nie czytasz tak dobrze jak piszesz, a że ja piszę jeszcze gorzej niż Ty czytasz, to mamy klops, tyle że to klops nie w Twoją stronę, no chyba że się uprzesz na amen. Jak to do Ciebie dojdzie, to mi ulży, a może ulży i Tobie, bo nie ma nic gorszego (to jedno z pewnością do dzisiaj nas łączy) jak żyć w urojonym błędzie.
Wykastrowałem Cię za
Wykastrowałem Cię za prymitywizm, co Ci się nie zdarzało wcześniej. Ta recenzja to szacunek dla Ciebie, bo to co napisałeś, napisałeś na górnym C w formie i jak zawsze, w treści i dla mnie nijakiej. Mogłem się pomylić o dwie sekundy, żeby prymy nie wypominać. Nie mam i nigdy nie miałem Cię za głupka, szkoda tylko, że nie potrafisz przeskoczyć jednego szczebla treści. No i jeszcze jedno. Sam napisałem o sobie wszystko, do bólu genetycznie, Ty ciągle masz problem.
Nawet mnie nie wkurwiaj, bo tracę cierpliwość.
Gdybyś zastosował się do własnych próśb do Twoich Czytelników, o czytanie między wierszami, byłoby znacznie lepiej i bliżej prawdy. Ja bym nie wpadł np na to, aby posądzić Cię o antysemityzm, bo staram się czytać Twoje teksty nie tylko całym sobą, ale też całym Tobą, czyli tym, co do tej pory napisałeś. Jestem na Portalu, bo lubię, w tym lubię Ciebie, mimo że Twoich sposobów na równowagę w Polsce nie popieram.
Mogę być dla Ciebie głupkiem, wisi mi to, życie mnie przyzwyczaiło do podobnej opinii, znam też gorsze na swój temat, ale nie mogę się zgodzić z zarzutem, że na Ciebie pluję, i to zza rogu. Ja myślę o Tobie znacznie lepiej, niż Ty myślisz, że ja myślę. Jak myślisz, co ja tu DRUGI RAZ robię?
Piotrek, to jest moja porażka, ale Twoja porażka również, w tym porażka w myśleniu. Po tylu latach znajomi mogą sobie czasem dać po mordzie, ale powinni znać się na tyle dobrze, aby odróżnić cios od śliny, tu nie bylo ani jednego, ani drugiego.
Faktycznie, kpię z antysemityzmu oraz z własnej głupoty, od lat, jak i pokpiwam sobie z Żyda, Ty jednak tym pierwszym nie jesteś, czy jesteś tym drugim, to zupełnie nie moja sprawa.
Nie lubię tłumaczyć, nie mam do tego talentu, proszę Cię zatem, daj się tym razem przekonać, bo mnie zaraz strzeli, a nie przepadam.
Cud! Przeczytałem,
Cud! Przeczytałem, zawstydziłem się, coś zrozumiałem. Jesteś Żydem, dałeś znać między wierszami i nie od dziś. Tylko co? Ja Tobą podłoże do pieca? Żyj sobie tą naiwną nadzieją, ale ja muchy nie zabiję, od dziecka tak mam. Nie Ty wbrew temu co myślisz jesteś ofiarą. zwróć uwagę na jedno coś. Urban, dla mnie Goebbels, dla Ciebie zabawny. Rydzyk – dla mnie esbek i profanacja, dla Ciebie Palikot antidotum. Chcesz, to możemy się wirtualnie porozumieć, bo realnie problemu nie ma. Moja propozycja jest prostacka. Nie srajmy. Mówisz Tuwim to Żyd i komuch, a ja odpowiadam – wychowałem się. I nie na Lokomotywie, ale na: “Jadę na przedniej platformie tramwaju”. Ale nie mów Szechter (nie ma tego nazwiska w Wordzie i FF), to ja nie będę mówił… no nie wiem… Wielgucki.
Żydem nie jestem, mam na to papiery ze swastyką po niemieckiej
babci ze strony Mamy, a to podobno tą stroną się przenosi. O piórze Urbana mam rzeczywiście o wiele lepsze zdanie niż Ty, natomiast co do reszty jest mi bliżej do Ciebie, niż tu sugerujesz. Jak chcesz wiedzieć, co nas różni naprawdę, to moja wiara, której zdaje się nie podzielasz, w generalne nieprzekłamanie zachodniej nauki oraz zachodnich mediów, tych tak zwanych poważnych, choć i w Polsce się znajdzie.
Nie wiem, którą stroną Ci
Nie wiem, którą stroną Ci poszło, w każdym razie problem jest widoczny Zróbmy statystykę. Pamiętam Cię z Onet, a to takie miejsce, w którym potrafiłem 2 razy dziennie osrać Polaka, razy dwa lata, to sam sobie policz. Niech mi bóg wybaczy jeśli coś przeoczyłam, ale chyba się nie oburzałeś w formie, treści i w ogóle ni razu. Do dziś i po wsze czasy będę słyszał, że pisałem na Onecie, tak było, co więcej nie było inaczej i jeszcze gorzej było, pisałem straszne gówna, jak na portal przystało. Ktoś mi powie szmaciarz, to zwieszę łeb, baz względu na środek ciężkości. Nie zamienię myślenia na nic innego. Czym się różni Żyd od gwiazdy Onetu? Nie fakt, tylko dzieło dyskredytuje. Sting? Kocham! Goldman i Sachs niech s….la, zanim z…ię.
Broniłem Polaków i fanów Pis
przypomnij sobie. Faktem jest, że udawałem wtedy Niemca, więc chyba się nie liczy.
A widziałeś ostatnią galę
A widziałeś ostatnią galę Vitków? Coś Cię zaskoczyło? Pan dubeltówka, pan syn znanego ojca, pan egzegeta europejski i panowie za całokształt. Tak między nami… widziałem Teatr Telewizji: “Dolina Nicości” i czułem się tak jakby to Urbach reżyserował. Niestety, nie wystarczy mieć rację, trzeba jeszcze mieć talent, ale z tym talentem też bym nie przesadzał.
Nie, bo straciłem kontakt z polską telewizją
w 2004 roku, a wcześniej też tylko z doskoku. Z Polską komunikuję się poprzez Kontrowersje i Politykę, czasem GW i korespondencję prywatną. Dodałbym jeszcze do Twojego katalogu, że trzeba mieć też szczęście, a wiadomo jak się je wyrabia, głównie znajomością ze szczęściem, w tym niestety z brzydką jego przeszłością, ale co robić. Ja wyemigrowałem, bo myślałem, że tak najlatwiej. Nie jest, ale jest lepiej, a to przyzwoita nagroda za trudniej.
I jeszcze a propos tytułu
To taki głupkowaty kalambur miał wyjść, do odczytania jako ”Moszna jako i powieki”. Zero więc religii, przynajmniej w intencji.