Reklama

Mam pod czaszką taki guzik, żaróweczkę, czy też inną diodę, która zaczyna migać gdy usiłuję iść na skróty. Alarm w mózgu nie pozwala klepać po klawiszach jak się trafi, ale nie ma też cudów, bywają dni zupełnie pozbawione mocy twórczych i dziś się taki dzień zapowiadał. Odpocząłbym od pisania i dał odpocząć Czytelnikom, gdyby nie natchnienie z ostatniej chwili. Zrezygnowany z powodu własnej niemocy poszedłem w gości do konkurencji i początkowo na niewiele się ta wycieczka zdała, jednak z czasem zauważyłem trend, z którym jak widomo żartów nie ma. Wszystko i jeszcze kawałek wskazuje na to, że przy pomocy skromnych środków normalność wygrała z masową paranoją, co więcej zwycięstwo ma charakter absolutnej dominacji. Przegranego łatwo poznać po zachowaniu, zwieszona głowa, uciekanie od przedmiotu porażki, udawanie głupiego, zamiana tematu, szukanie dziury w całym, słowem wszystko byle nie powrót do klęski. Po różowej czekoladzie, którą się odbija na 100 dowcipnych sposobów została pewna przełomowa wartość. Dotąd bywało tak, że każdy idiotyzm firmowany przez odpowiednie organa dało się przedstawić jako myśl przewodnią, w dodatku obowiązującą na długie lata. Daleko szukać nie trzeba, pierwsza z brzegu „gruba kreska” ukształtowała „zbiorową świadomość” na dwie dekady. Ta matryca propagandy RPIII miała swoje poprawione wcielenia w postaci haseł równie lotnych „etycznie”: nie grzebać w życiorysach, kazamaty IPN, niszczenie autorytetów i tak dalej.

Spoiwem dla wariacji propagandowych RPIII jest zabieg talmudyczny, podrzucamy Polakom wspaniałomyślną, nowotestamentową formułę postępowania, po to by starotestamentowo powybijać zęby i wdłubać oczy wrogom jednej postępowej religii. Kto nie był zwolennikiem grubej kreski w ułamku sekundy stawał się esbekiem, żeby było bardziej śmiesznie i bezczelnie. Swoją drogą i dygresją, często bywa tak, że wyeksponowanie oczywistości stają się sensacją i sam doznałam jakiegoś olśnienia pisząc o esbekach przy grubej kresce, ale tak właśnie działa talmudyczny mechanizm. Esbekami nazywano przeciwników esbeków usadowionych na urzędach i w redakcjach. Ordynarnie skuteczne pozycjonowanie przeciwników, które ma szerokie zastosowanie przy rozmaitych okazjach. przez 20 lat. Przez 20 lat działał mechanizm postępowej religii jak pszczółka i nagle stało się coś niespodziewanego, pękła sprężyna. Różowa czekolada bryznęła na cztery strony RPIII, a dotąd niezwyciężeni propagandyści milczą wstydliwie, pomimo nieustającego triumfu zwycięzców. Czegoś podobnego w kraju nad Wisłą od 70 lat nie grali. Na każdym, dużo mniej istotnym polu, trwa zacięta batalia i nigdy się propaganda nie przejmowała skalą bezczelności, skalą kłamstwa, skalą infantylności. Tym razem błyskawicznie pozwijano różowe sztandary i słowem nie wspomina się o akcji „Polak optymista – gruba kreska dla smutasów”. Kreska zrobiła się cieniutka, grzebanie w życiorysach trwa bezkarnie, kazamaty prawicowych mediów bez litości gnębią wroga i nic, żadnej reakcji.

Reklama

Co się stało? Nie ma czego bronić, ewidentna wpadka, spadek mocy przerobowej? Wierzę, a właściwie jestem pewien, że chodzi o coś zupełnie innego, to przełom. Przez 20 lat myśl talmudyczna zapierała się nogami i z całych sił ciągnęła za wajchę nowoczesności. Im durniej tym modniej, im więcej pustki, tym więcej cywilizacji, im bardziej bez sensu, tym bardziej artystycznie i nagle przeciążenie. Dłużej się nie daje, przeciągnięcie wajchy sprawiło, że w najciemniejszym zakamarku ciemnogrodu jest poważniej, normalniej i przede wszystkim modniej, niż w centrum przegiętej nowoczesności. Co za dużo to niezdrowo, od szampana i kawioru można się porzygać po kilku dniach i w tedy za wódkę pod bigos oddaje się pół królestwa. Karmienie Polaków skórką po kiełbasie, którą zżerali prezesi ideologii i tak trwało wiekami, daleko tej diecie do kawioru i tym większego oszukaniu konsumenci puszczają pawia. Kuchnia propagandowa wpadła w panikę, nie była przygotowana na podobny odbiór i nie ma pojęcia, jakim się posłużyć kłamstwem. Powstało zamieszanie, które jest idealną pointą nowego zjawiska. W całym tym chaosie nawet nie widomo, kto tę żabę, to znaczy różową czekoladę przeżuł, ale to się wyjaśni, będą wzdęcia i zatwardzenia i lada chwila balonik pęknie.

Reklama

2 KOMENTARZE