czy to możliwe żeby nawet zegar na kościelnej wieży
spóźniał się o całe życie, pedro?
jeszcze jedno pytanie, nieubłagane jak budzik.
jeszcze jeden dzień złożony z nieskładności.
po południu wychodzą z sepii ludzie
o gładkich twarzach, polne drogi zbiegają się jak zdyszane psy
zmarszczki w okolicach oczu albo serca serca (złamany promień słońca w wodzie)
są sekundy, które znasz z imienia. są takie miejsca,
których nie ma. pielęgniarze, społeczne opiekunki, miasto:
wytwór cudzej wyobraźni odtwarzanej na solarnych kolektorach
nadające na nie dających zmierzyć się frekwencjach
są słowa których sens ukrył się w głębokim cieniu na bezbronnej skroni
twarze bez imion, imiona bez twarzy. wiesz co zdarzyło się
kilka wieków temu, wiesz co się wydarzy
kiedy otworzysz oczy: niebo
odwrotna strona kartki zapisana drżącym pismem
słońce – origami złożone zręczną ręką boga