"Posiadacze kapitału będą stymulować popyt klasy robotniczej na
coraz większą ilość towarów, mieszkań i wytworów techniki.
"Posiadacze kapitału będą stymulować popyt klasy robotniczej na
coraz większą ilość towarów, mieszkań i wytworów techniki.
Jednocześnie będą udzielać coraz więcej coraz droższych kredytów
na zakup tych dóbr, aż rzeczone kredyty nie będą mogły być
spłacane. Niespłacane kredyty doprowadzą do bankructwa banków,
które z kolei zostaną znacjonalizowane. To w rezultacie doprowadzi
do powstania komunizmu".
Karol Marks, rok 1867
Powyższy cytat, krążący w różnych kręgach, w jednych wzbudza trwogę, w innych być może nadzieję. Nie wiem, czy znają go rządzący. Tak samo jak nie mam pewności, czy to autentyk, czy sprytny dowcip bankowców, który ma poruszyć gawiedź. Mam jednak wrażenie, że światowa walka z kryzysem toczy się już siłą bezwładu i nie wiadomo, czym się skończy. Owszem, można tu i ówdzie napotkać jeszcze wierzgających liberałów, ale los mają niełatwy i jakby sami trochę się w tym wszystkim gubią. Nic dziwnego. 21-wieczny kapitalizm nijak się ma do realiów, w których swoje proroctwa głosił Karol Marks.
Weźmy takiego Donalda Tuska. Z jednej strony najwyraźniej nie gustuje w marksowskim "proletariusze wszystkich krajów łączcie się". Gdzie za wodza proletariuszy obwołał się premier Węgier. Z drugiej jednak nie tylko żarłocznych kapitalistów nie zadowolił, ale dał niezłą pożywkę rodzimym bolszewikom, od prawa do lewa. I pewnie niejeden zaczął się zastanawiać, czy aby nie nadszedł czas aby Kiereńskiego zastąpić jakimś nowym Leninem.
Ponieważ jednak, jako się rzekło, w marksowskich realiach nie żyjemy, porzućmy powyższą, kulawą i nieco frywolną preambułę, i przejdźmy do rzeczy. Czyli spróbujmy zrozumieć co się stało w niedzielę w Brukseli i co się dzieje po brukselskim szczycie. Premier Węgier Ferenc Gyurcsany po raz pierwszy swój projekt wydębienia od Unii 180 mld europomocy dla nowych członków oraz Chorwacji i Ukrainy ogłosił w Budapeszcie 26 lutego. Następnego dnia opisał tę i inne wschodnioeuropejskie inicjatywy, m.in. zapowiedź niedzielnego spotkania dziewiątki w polskiej ambasadzie, portal Bloomberg.com.Spotkanie w ambasadzie i owszem się odbyło, ale inicjatywa węgierska poszła do kosza. Tusk i Rostowski tłumaczyli, podobnie zresztą jak ich czescy koledzy, że nasze kraje są zróżnicowane i nie nalezy ich wrzucać do wspólnego gospodarczego śmietnika. Prężąc w Bruksel muskuły panowie zapewne sądzili, że zwrócą ku Polsce życzliwą uwagę inwestorów i ukrócą zapędy spekulacyjne na naszą walutę. Jeśli o to drugie chodzi stało się akurat na odwrót. "Eastern European Currencies Slide as EU Rejects Aid Package" – pisze dziś Bloomberg.Wydaje się zatem, że rynek nie uwierzył, abyśmy byli mniej "wrażliwi" na kryzyś niż np. Węgry czy Łotwa. Przynajmniej na razie.
Czy pomogą dzisiejsze praskie deklaracje Barroso, że "jedynym sposobem na wyjście UE z globalnego kryzysu jest silny wspólny rynek (strong and single market" i że "euro, wspólna unijna waluta stanowi w czasach kryzysu bezpieczną przystań"? Czego najlepszym przykładem jest – nie omieszkał wspomnieć szef KE – Słowacja. Ale tu, jak wiadomo, polski pies leży pogrzebany. Bo nie dosyć, że Słowacja grzęźnie w ciemnościach, to teraz rodzimym obrońcom słabszych dostarczył Tusk potężnego impulsu internacjonalistycznego. Brak solidarności z Węgrami jest na ustach wszystkich, od Napieralskiego poprzez Dobrosza na Kaczyńskim skończywszy. I wiadomo na czyim pasku ten wnuk Wehrmachtu do Brukseli pojechal, prosto z Hamburga.
W tym kryzysie nic nie jest proste i przewidywalne. Podczas gdy wg Bloomberga rynki walutowe uznały, że odrzucenie pakietu węgierskiego rozczarowuje, media w różnych krajach newralgicznie zareagowały na sam pomysł takiej "pakietowej" pomocy. Włoskie gazety, na przykład, biją na alarm, że Europie grozi powstanie nowego muru. Z drugiej strony wielu z tych, którzy znają się na wszystkim, uważa, że odrzucenie przez uczestników szczytu narodowego protekcjonizmu, do czego walnie przyczynił się Tusk wchodząc w paradę swojemu przyjacielowi Sarkozemu, to czcze gadanie, obietnice pisane palcem na wodzie. A może w gruncie rzeczy sprawa jest dość jasna? Tak, Tusk najlepiej dogaduje się z Angelą Merkel. I jak długo ta linia jest oficjalną strategią Unii, tak długo wybór to najtrafniejszy. Chyba.
Kulisy Szczytu ciekawie przedstawia Dziennik…
http://www.dziennik.pl/polityka/article332308/Tusk_brylowal_lepiej_od_Sarkozyego.html
dzięki, Cenobito
🙂
Czyli nawet mało przychylny
Czyli nawet mało przychylny Dziennik docenił naszą dyplomatyczną konspirację. A to pokazuje, że przy takim chosie medialno-kryzysowym usianym co krok jakimiś niespodziewanymi minami nie można kłapać jadaką do ludu o tym, co się planuje i co się chce osiagnąć. Tak więc, jestem miło zaskoczona, że Tusk wyrolował Sarkozy`ego i tego nieszczęśnika węgierskiego. Dzięki Cenobito za link, bo teraz już rozumiem po co był ten dzisiejszy atak Pisolewu o braku sukcesu Tuska.
Kulisy Szczytu ciekawie przedstawia Dziennik…
http://www.dziennik.pl/polityka/article332308/Tusk_brylowal_lepiej_od_Sarkozyego.html
dzięki, Cenobito
🙂
Czyli nawet mało przychylny
Czyli nawet mało przychylny Dziennik docenił naszą dyplomatyczną konspirację. A to pokazuje, że przy takim chosie medialno-kryzysowym usianym co krok jakimiś niespodziewanymi minami nie można kłapać jadaką do ludu o tym, co się planuje i co się chce osiagnąć. Tak więc, jestem miło zaskoczona, że Tusk wyrolował Sarkozy`ego i tego nieszczęśnika węgierskiego. Dzięki Cenobito za link, bo teraz już rozumiem po co był ten dzisiejszy atak Pisolewu o braku sukcesu Tuska.
Kulisy Szczytu ciekawie przedstawia Dziennik…
http://www.dziennik.pl/polityka/article332308/Tusk_brylowal_lepiej_od_Sarkozyego.html
dzięki, Cenobito
🙂
Czyli nawet mało przychylny
Czyli nawet mało przychylny Dziennik docenił naszą dyplomatyczną konspirację. A to pokazuje, że przy takim chosie medialno-kryzysowym usianym co krok jakimiś niespodziewanymi minami nie można kłapać jadaką do ludu o tym, co się planuje i co się chce osiagnąć. Tak więc, jestem miło zaskoczona, że Tusk wyrolował Sarkozy`ego i tego nieszczęśnika węgierskiego. Dzięki Cenobito za link, bo teraz już rozumiem po co był ten dzisiejszy atak Pisolewu o braku sukcesu Tuska.
Kulisy Szczytu ciekawie przedstawia Dziennik…
http://www.dziennik.pl/polityka/article332308/Tusk_brylowal_lepiej_od_Sarkozyego.html
dzięki, Cenobito
🙂
Czyli nawet mało przychylny
Czyli nawet mało przychylny Dziennik docenił naszą dyplomatyczną konspirację. A to pokazuje, że przy takim chosie medialno-kryzysowym usianym co krok jakimiś niespodziewanymi minami nie można kłapać jadaką do ludu o tym, co się planuje i co się chce osiagnąć. Tak więc, jestem miło zaskoczona, że Tusk wyrolował Sarkozy`ego i tego nieszczęśnika węgierskiego. Dzięki Cenobito za link, bo teraz już rozumiem po co był ten dzisiejszy atak Pisolewu o braku sukcesu Tuska.
Kulisy Szczytu ciekawie przedstawia Dziennik…
http://www.dziennik.pl/polityka/article332308/Tusk_brylowal_lepiej_od_Sarkozyego.html
dzięki, Cenobito
🙂
Czyli nawet mało przychylny
Czyli nawet mało przychylny Dziennik docenił naszą dyplomatyczną konspirację. A to pokazuje, że przy takim chosie medialno-kryzysowym usianym co krok jakimiś niespodziewanymi minami nie można kłapać jadaką do ludu o tym, co się planuje i co się chce osiagnąć. Tak więc, jestem miło zaskoczona, że Tusk wyrolował Sarkozy`ego i tego nieszczęśnika węgierskiego. Dzięki Cenobito za link, bo teraz już rozumiem po co był ten dzisiejszy atak Pisolewu o braku sukcesu Tuska.
Kulisy Szczytu ciekawie przedstawia Dziennik…
http://www.dziennik.pl/polityka/article332308/Tusk_brylowal_lepiej_od_Sarkozyego.html
dzięki, Cenobito
🙂
Czyli nawet mało przychylny
Czyli nawet mało przychylny Dziennik docenił naszą dyplomatyczną konspirację. A to pokazuje, że przy takim chosie medialno-kryzysowym usianym co krok jakimiś niespodziewanymi minami nie można kłapać jadaką do ludu o tym, co się planuje i co się chce osiagnąć. Tak więc, jestem miło zaskoczona, że Tusk wyrolował Sarkozy`ego i tego nieszczęśnika węgierskiego. Dzięki Cenobito za link, bo teraz już rozumiem po co był ten dzisiejszy atak Pisolewu o braku sukcesu Tuska.
Kulisy Szczytu ciekawie przedstawia Dziennik…
http://www.dziennik.pl/polityka/article332308/Tusk_brylowal_lepiej_od_Sarkozyego.html
dzięki, Cenobito
🙂
Czyli nawet mało przychylny
Czyli nawet mało przychylny Dziennik docenił naszą dyplomatyczną konspirację. A to pokazuje, że przy takim chosie medialno-kryzysowym usianym co krok jakimiś niespodziewanymi minami nie można kłapać jadaką do ludu o tym, co się planuje i co się chce osiagnąć. Tak więc, jestem miło zaskoczona, że Tusk wyrolował Sarkozy`ego i tego nieszczęśnika węgierskiego. Dzięki Cenobito za link, bo teraz już rozumiem po co był ten dzisiejszy atak Pisolewu o braku sukcesu Tuska.
Brzechwa dla biznesu
Biega, krzyczy pan Hilary:
“Gdzie podziały się dolary!?”
Bowiem z racji stanowiska,
Musi dbać, by koncern zyskał.
A tymczasem forsy rzeka,
Gdzieś na boki mu wycieka.
Szuka zatem oszczędności,
W Dystrybucji, w Księgowości.
Budżet obciął już Ha-eR-om,
Normy zwiększa Presellerom.
Skraca produkcyjne linie,
Zwęża ściany w magazynie.
Likwiduje Dział Vendingu,
Tnie etaty w Marketingu.
Co się da centralizuje
Albo też outsoursinguje.
Już zamykać chce depoty,
Już sprzedawać chce pół floty,
Nagle – spojrzał do lusterka,
Nie chce wierzyć, znowu zerka,
I już wie, co zyski zżera
JEGO PENSJA MENEDŻERA !
dzięki jeszcze raz, C
Pozwolisz, że wyślę tym, co mi Marksa "przypomnieli".
Brzechwa dla biznesu
Biega, krzyczy pan Hilary:
“Gdzie podziały się dolary!?”
Bowiem z racji stanowiska,
Musi dbać, by koncern zyskał.
A tymczasem forsy rzeka,
Gdzieś na boki mu wycieka.
Szuka zatem oszczędności,
W Dystrybucji, w Księgowości.
Budżet obciął już Ha-eR-om,
Normy zwiększa Presellerom.
Skraca produkcyjne linie,
Zwęża ściany w magazynie.
Likwiduje Dział Vendingu,
Tnie etaty w Marketingu.
Co się da centralizuje
Albo też outsoursinguje.
Już zamykać chce depoty,
Już sprzedawać chce pół floty,
Nagle – spojrzał do lusterka,
Nie chce wierzyć, znowu zerka,
I już wie, co zyski zżera
JEGO PENSJA MENEDŻERA !
dzięki jeszcze raz, C
Pozwolisz, że wyślę tym, co mi Marksa "przypomnieli".
Brzechwa dla biznesu
Biega, krzyczy pan Hilary:
“Gdzie podziały się dolary!?”
Bowiem z racji stanowiska,
Musi dbać, by koncern zyskał.
A tymczasem forsy rzeka,
Gdzieś na boki mu wycieka.
Szuka zatem oszczędności,
W Dystrybucji, w Księgowości.
Budżet obciął już Ha-eR-om,
Normy zwiększa Presellerom.
Skraca produkcyjne linie,
Zwęża ściany w magazynie.
Likwiduje Dział Vendingu,
Tnie etaty w Marketingu.
Co się da centralizuje
Albo też outsoursinguje.
Już zamykać chce depoty,
Już sprzedawać chce pół floty,
Nagle – spojrzał do lusterka,
Nie chce wierzyć, znowu zerka,
I już wie, co zyski zżera
JEGO PENSJA MENEDŻERA !
dzięki jeszcze raz, C
Pozwolisz, że wyślę tym, co mi Marksa "przypomnieli".
Brzechwa dla biznesu
Biega, krzyczy pan Hilary:
“Gdzie podziały się dolary!?”
Bowiem z racji stanowiska,
Musi dbać, by koncern zyskał.
A tymczasem forsy rzeka,
Gdzieś na boki mu wycieka.
Szuka zatem oszczędności,
W Dystrybucji, w Księgowości.
Budżet obciął już Ha-eR-om,
Normy zwiększa Presellerom.
Skraca produkcyjne linie,
Zwęża ściany w magazynie.
Likwiduje Dział Vendingu,
Tnie etaty w Marketingu.
Co się da centralizuje
Albo też outsoursinguje.
Już zamykać chce depoty,
Już sprzedawać chce pół floty,
Nagle – spojrzał do lusterka,
Nie chce wierzyć, znowu zerka,
I już wie, co zyski zżera
JEGO PENSJA MENEDŻERA !
dzięki jeszcze raz, C
Pozwolisz, że wyślę tym, co mi Marksa "przypomnieli".
Brzechwa dla biznesu
Biega, krzyczy pan Hilary:
“Gdzie podziały się dolary!?”
Bowiem z racji stanowiska,
Musi dbać, by koncern zyskał.
A tymczasem forsy rzeka,
Gdzieś na boki mu wycieka.
Szuka zatem oszczędności,
W Dystrybucji, w Księgowości.
Budżet obciął już Ha-eR-om,
Normy zwiększa Presellerom.
Skraca produkcyjne linie,
Zwęża ściany w magazynie.
Likwiduje Dział Vendingu,
Tnie etaty w Marketingu.
Co się da centralizuje
Albo też outsoursinguje.
Już zamykać chce depoty,
Już sprzedawać chce pół floty,
Nagle – spojrzał do lusterka,
Nie chce wierzyć, znowu zerka,
I już wie, co zyski zżera
JEGO PENSJA MENEDŻERA !
dzięki jeszcze raz, C
Pozwolisz, że wyślę tym, co mi Marksa "przypomnieli".
Brzechwa dla biznesu
Biega, krzyczy pan Hilary:
“Gdzie podziały się dolary!?”
Bowiem z racji stanowiska,
Musi dbać, by koncern zyskał.
A tymczasem forsy rzeka,
Gdzieś na boki mu wycieka.
Szuka zatem oszczędności,
W Dystrybucji, w Księgowości.
Budżet obciął już Ha-eR-om,
Normy zwiększa Presellerom.
Skraca produkcyjne linie,
Zwęża ściany w magazynie.
Likwiduje Dział Vendingu,
Tnie etaty w Marketingu.
Co się da centralizuje
Albo też outsoursinguje.
Już zamykać chce depoty,
Już sprzedawać chce pół floty,
Nagle – spojrzał do lusterka,
Nie chce wierzyć, znowu zerka,
I już wie, co zyski zżera
JEGO PENSJA MENEDŻERA !
dzięki jeszcze raz, C
Pozwolisz, że wyślę tym, co mi Marksa "przypomnieli".
Brzechwa dla biznesu
Biega, krzyczy pan Hilary:
“Gdzie podziały się dolary!?”
Bowiem z racji stanowiska,
Musi dbać, by koncern zyskał.
A tymczasem forsy rzeka,
Gdzieś na boki mu wycieka.
Szuka zatem oszczędności,
W Dystrybucji, w Księgowości.
Budżet obciął już Ha-eR-om,
Normy zwiększa Presellerom.
Skraca produkcyjne linie,
Zwęża ściany w magazynie.
Likwiduje Dział Vendingu,
Tnie etaty w Marketingu.
Co się da centralizuje
Albo też outsoursinguje.
Już zamykać chce depoty,
Już sprzedawać chce pół floty,
Nagle – spojrzał do lusterka,
Nie chce wierzyć, znowu zerka,
I już wie, co zyski zżera
JEGO PENSJA MENEDŻERA !
dzięki jeszcze raz, C
Pozwolisz, że wyślę tym, co mi Marksa "przypomnieli".
@Romskey
Typujemy nowe Sarajewo i arcyksięcia Ferdynanda?
@Romskey
Typujemy nowe Sarajewo i arcyksięcia Ferdynanda?
@Romskey
Typujemy nowe Sarajewo i arcyksięcia Ferdynanda?
@Romskey
Typujemy nowe Sarajewo i arcyksięcia Ferdynanda?
@Romskey
Typujemy nowe Sarajewo i arcyksięcia Ferdynanda?
@Romskey
Typujemy nowe Sarajewo i arcyksięcia Ferdynanda?
@Romskey
Typujemy nowe Sarajewo i arcyksięcia Ferdynanda?
@Romskey
za pięćdziesiąt parę lat …
@Romskey
za pięćdziesiąt parę lat …
@Romskey
za pięćdziesiąt parę lat …
@Romskey
za pięćdziesiąt parę lat …
@Romskey
za pięćdziesiąt parę lat …
@Romskey
za pięćdziesiąt parę lat …
@Romskey
za pięćdziesiąt parę lat …
A propos proroctwa Marksa…
Warto przeczytać.
Jaki będzie europejski New Deal?
http://gielda.wp.pl/wid,10436190,raportwiadomosc.html
Ps.
Sorry że tak rzucam linkami ale to doskonale uzupełnia Twój tekst.
😉
A propos proroctwa Marksa…
Warto przeczytać.
Jaki będzie europejski New Deal?
http://gielda.wp.pl/wid,10436190,raportwiadomosc.html
Ps.
Sorry że tak rzucam linkami ale to doskonale uzupełnia Twój tekst.
😉
A propos proroctwa Marksa…
Warto przeczytać.
Jaki będzie europejski New Deal?
http://gielda.wp.pl/wid,10436190,raportwiadomosc.html
Ps.
Sorry że tak rzucam linkami ale to doskonale uzupełnia Twój tekst.
😉
A propos proroctwa Marksa…
Warto przeczytać.
Jaki będzie europejski New Deal?
http://gielda.wp.pl/wid,10436190,raportwiadomosc.html
Ps.
Sorry że tak rzucam linkami ale to doskonale uzupełnia Twój tekst.
😉
A propos proroctwa Marksa…
Warto przeczytać.
Jaki będzie europejski New Deal?
http://gielda.wp.pl/wid,10436190,raportwiadomosc.html
Ps.
Sorry że tak rzucam linkami ale to doskonale uzupełnia Twój tekst.
😉
A propos proroctwa Marksa…
Warto przeczytać.
Jaki będzie europejski New Deal?
http://gielda.wp.pl/wid,10436190,raportwiadomosc.html
Ps.
Sorry że tak rzucam linkami ale to doskonale uzupełnia Twój tekst.
😉
A propos proroctwa Marksa…
Warto przeczytać.
Jaki będzie europejski New Deal?
http://gielda.wp.pl/wid,10436190,raportwiadomosc.html
Ps.
Sorry że tak rzucam linkami ale to doskonale uzupełnia Twój tekst.
😉
Cipi Liwini
bardziej "romantyczna" by była Cipi Liwini, na dodatek była agentka Mossadu
Agentka…
Pilnowała tylko pustych mieszkań w Paryżu… 😉
Cipi Liwini
bardziej "romantyczna" by była Cipi Liwini, na dodatek była agentka Mossadu
Agentka…
Pilnowała tylko pustych mieszkań w Paryżu… 😉
Cipi Liwini
bardziej "romantyczna" by była Cipi Liwini, na dodatek była agentka Mossadu
Agentka…
Pilnowała tylko pustych mieszkań w Paryżu… 😉
Cipi Liwini
bardziej "romantyczna" by była Cipi Liwini, na dodatek była agentka Mossadu
Agentka…
Pilnowała tylko pustych mieszkań w Paryżu… 😉
Cipi Liwini
bardziej "romantyczna" by była Cipi Liwini, na dodatek była agentka Mossadu
Agentka…
Pilnowała tylko pustych mieszkań w Paryżu… 😉
Cipi Liwini
bardziej "romantyczna" by była Cipi Liwini, na dodatek była agentka Mossadu
Agentka…
Pilnowała tylko pustych mieszkań w Paryżu… 😉
Cipi Liwini
bardziej "romantyczna" by była Cipi Liwini, na dodatek była agentka Mossadu
Agentka…
Pilnowała tylko pustych mieszkań w Paryżu… 😉
na psa urok, Romskey
oczywiście niczego złego nikomu, szczególnie Cipi, nie życzę; przecież póki co to nawet żaden Madoff harakiri nie popelnił; spoko – ludzie na ulicy nie wierzą, że pier…nie, a wiara, podobno, czyni cuda; nie wiem, czy brak wiary też
na psa urok, Romskey
oczywiście niczego złego nikomu, szczególnie Cipi, nie życzę; przecież póki co to nawet żaden Madoff harakiri nie popelnił; spoko – ludzie na ulicy nie wierzą, że pier…nie, a wiara, podobno, czyni cuda; nie wiem, czy brak wiary też
na psa urok, Romskey
oczywiście niczego złego nikomu, szczególnie Cipi, nie życzę; przecież póki co to nawet żaden Madoff harakiri nie popelnił; spoko – ludzie na ulicy nie wierzą, że pier…nie, a wiara, podobno, czyni cuda; nie wiem, czy brak wiary też
na psa urok, Romskey
oczywiście niczego złego nikomu, szczególnie Cipi, nie życzę; przecież póki co to nawet żaden Madoff harakiri nie popelnił; spoko – ludzie na ulicy nie wierzą, że pier…nie, a wiara, podobno, czyni cuda; nie wiem, czy brak wiary też
na psa urok, Romskey
oczywiście niczego złego nikomu, szczególnie Cipi, nie życzę; przecież póki co to nawet żaden Madoff harakiri nie popelnił; spoko – ludzie na ulicy nie wierzą, że pier…nie, a wiara, podobno, czyni cuda; nie wiem, czy brak wiary też
na psa urok, Romskey
oczywiście niczego złego nikomu, szczególnie Cipi, nie życzę; przecież póki co to nawet żaden Madoff harakiri nie popelnił; spoko – ludzie na ulicy nie wierzą, że pier…nie, a wiara, podobno, czyni cuda; nie wiem, czy brak wiary też
na psa urok, Romskey
oczywiście niczego złego nikomu, szczególnie Cipi, nie życzę; przecież póki co to nawet żaden Madoff harakiri nie popelnił; spoko – ludzie na ulicy nie wierzą, że pier…nie, a wiara, podobno, czyni cuda; nie wiem, czy brak wiary też
Mnie uderza coś zupełnie
Mnie uderza coś zupełnie innego. Kompletny chaos decyzyjny i każdy sobie rzepę skrobie. Tusk i Rostowski bardzo dobrze zrobili, że próbowali pokazać Polskę jako kraj, który póki co ma naprawdę przyzwoitą sytuację, w porównaniu nie tylko do słabeuszy, ale w porównaniu do starej Unii. Natomiast spuszczenie Węgier można oczywiście obśmiać bratnią pomocą i internacjonalizmem marksistowskim, ale to spuszczenie na pewno nam nie służy. W UE wbrew pozorom układy i układziki między państwami rozgrywają sporo spraw. Kiedyś będziemy potrzebować głosów i po takiej akcji, nie liczyłbym na Węgry. Takich rzeczy się nie robi, Polska ugrała sporo w sprawie klimatu łącząc siły z państwami dotkniętymi tymi niezbyt zdrowymi zapisami.
Po cholerę jest ta cała grupa Wyszehradzka??? Można było chyba ruszyć tyłek i podzwonić do przyjaciół, skoro się chce być liderem w tej części Europy i ustalić wspólne stanowisko takie, które nie upokorzy Węgrów i nie zaszkodzi Polsce, pomoże Czechom i Słowacji. Efekt tego chaosu i żywiołu jest taki, że wypięliśmy się na Węgrów i nic nie ugraliśmy dla siebie. Unia coraz bardziej przypomina mi RWPG jeśli już jesteśmy przy stylistyce. Jak dla mnie UE się kompletnie skompromitowała w teście zwanym kryzys, ale to kompletnie kompletnie.
Węgry same nie wierzyły w ten swój pomysł.
To miało byc wygodne alibi na użytek wewnętrzny – patrzcie, robimy co możemy.
Pomysł był w rodzaju – wpada wieczorkiem sąsiad alkoholik i próbuje pożyczyć 10 tysięcy na operacje chorej matki…
Popieranie na niby, uprawianie akrobacji i wytrącanie sobie kart z rąk by na końcu ustąpić byłoby głupotą.
he, he
Za tego sąsiada alkoholika sześć postawię Ci pod następnym Twoim wpisem na blogu.
pozdrawiam:)
ws. Unii i Węgier
Ws. Unii możesz, niestety, mieć rację. Marna pociecha, że Ameryka chyba jeszcze bardziej cienko przędzie. Dziś po raz czwarty Fed dosypał AIG, bagatela 60 mld. Bernanke ogłosił, że jest tak wściekły, jak nigdy dotąd. A Unia po prostu pokazala, że nie jest jednym organizmem. I teraz mam wrażenie, ża każdy usiłuje przechytrzyć pozostałych. Tusk postawił na trzymanie się spódnicy pani kanclerz. I, moim zdaniem, słusznie zrobił. Przynajmniej dopóki jakieś pozory unijnej jedności (Barroso w Pradze) są zachowywane. Wszyscy chyba zdają sobie sprawę, że tego kryzysu Unia po prostu może nie przeżyć. Jeśli zaś o Węgry chodzi, oni sami przyznają, że ich inicjatywa nie miała szans, a to głównie za sprawą Niemiec właśnie. Przykre tylko, że zagrywka na "jedność", nie dzielenie się na bloki nie zagrała na rynkach (osłabienie walut regionu, w tym Polski). Słychać już takie opinie, że do robienia nam koło d.. rękę przykładają "opiniotwórcze" media, tym razem zachodnie.
Mnie uderza coś zupełnie
Mnie uderza coś zupełnie innego. Kompletny chaos decyzyjny i każdy sobie rzepę skrobie. Tusk i Rostowski bardzo dobrze zrobili, że próbowali pokazać Polskę jako kraj, który póki co ma naprawdę przyzwoitą sytuację, w porównaniu nie tylko do słabeuszy, ale w porównaniu do starej Unii. Natomiast spuszczenie Węgier można oczywiście obśmiać bratnią pomocą i internacjonalizmem marksistowskim, ale to spuszczenie na pewno nam nie służy. W UE wbrew pozorom układy i układziki między państwami rozgrywają sporo spraw. Kiedyś będziemy potrzebować głosów i po takiej akcji, nie liczyłbym na Węgry. Takich rzeczy się nie robi, Polska ugrała sporo w sprawie klimatu łącząc siły z państwami dotkniętymi tymi niezbyt zdrowymi zapisami.
Po cholerę jest ta cała grupa Wyszehradzka??? Można było chyba ruszyć tyłek i podzwonić do przyjaciół, skoro się chce być liderem w tej części Europy i ustalić wspólne stanowisko takie, które nie upokorzy Węgrów i nie zaszkodzi Polsce, pomoże Czechom i Słowacji. Efekt tego chaosu i żywiołu jest taki, że wypięliśmy się na Węgrów i nic nie ugraliśmy dla siebie. Unia coraz bardziej przypomina mi RWPG jeśli już jesteśmy przy stylistyce. Jak dla mnie UE się kompletnie skompromitowała w teście zwanym kryzys, ale to kompletnie kompletnie.
Węgry same nie wierzyły w ten swój pomysł.
To miało byc wygodne alibi na użytek wewnętrzny – patrzcie, robimy co możemy.
Pomysł był w rodzaju – wpada wieczorkiem sąsiad alkoholik i próbuje pożyczyć 10 tysięcy na operacje chorej matki…
Popieranie na niby, uprawianie akrobacji i wytrącanie sobie kart z rąk by na końcu ustąpić byłoby głupotą.
he, he
Za tego sąsiada alkoholika sześć postawię Ci pod następnym Twoim wpisem na blogu.
pozdrawiam:)
Ja nie mówię o popieraniu
Ja nie mówię o popieraniu pomysłu Węgier, mówię tylko o tym, że odmowa powinna wyglądać nieco inaczej. Powstało przykre wrażenie i tego się ukryć nie da, można to było rozegrać po ludzku. Nawet jeśli prawdą jest to co pisze Sawa, niewiele to zmienia. Jeśli istnieje coś takiego jak grupa wyszehradzka, to powinno się ustalać jakieś wspólne cele i stanowiska. Można sobie oczywiście pleść ideały o jedności UE i braku podziałów na dwie prędkości, ale to tylko słowa, rzeczywistość jęczy. De facto każdy tam pojechał ze swoimi pomysłami i wszyscy na tym przegrali. I tak będzie w moim odczuciu i niestety cały czas. Kryzys bezlitośnie obnażył fasadowość UE, to biurokratyczna i niewydolna machina do partykularnych interesów. Jeśli ta formuła się nie zmieni, cienko widzę tę organizację. Nie czepiam się Tuska w tym wypadku, ale raczej wszystkich Tusków z Grupy Wyszehradzkiej i “nowej UE”.
ws. Unii i Węgier
Ws. Unii możesz, niestety, mieć rację. Marna pociecha, że Ameryka chyba jeszcze bardziej cienko przędzie. Dziś po raz czwarty Fed dosypał AIG, bagatela 60 mld. Bernanke ogłosił, że jest tak wściekły, jak nigdy dotąd. A Unia po prostu pokazala, że nie jest jednym organizmem. I teraz mam wrażenie, ża każdy usiłuje przechytrzyć pozostałych. Tusk postawił na trzymanie się spódnicy pani kanclerz. I, moim zdaniem, słusznie zrobił. Przynajmniej dopóki jakieś pozory unijnej jedności (Barroso w Pradze) są zachowywane. Wszyscy chyba zdają sobie sprawę, że tego kryzysu Unia po prostu może nie przeżyć. Jeśli zaś o Węgry chodzi, oni sami przyznają, że ich inicjatywa nie miała szans, a to głównie za sprawą Niemiec właśnie. Przykre tylko, że zagrywka na "jedność", nie dzielenie się na bloki nie zagrała na rynkach (osłabienie walut regionu, w tym Polski). Słychać już takie opinie, że do robienia nam koło d.. rękę przykładają "opiniotwórcze" media, tym razem zachodnie.
Mnie uderza coś zupełnie
Mnie uderza coś zupełnie innego. Kompletny chaos decyzyjny i każdy sobie rzepę skrobie. Tusk i Rostowski bardzo dobrze zrobili, że próbowali pokazać Polskę jako kraj, który póki co ma naprawdę przyzwoitą sytuację, w porównaniu nie tylko do słabeuszy, ale w porównaniu do starej Unii. Natomiast spuszczenie Węgier można oczywiście obśmiać bratnią pomocą i internacjonalizmem marksistowskim, ale to spuszczenie na pewno nam nie służy. W UE wbrew pozorom układy i układziki między państwami rozgrywają sporo spraw. Kiedyś będziemy potrzebować głosów i po takiej akcji, nie liczyłbym na Węgry. Takich rzeczy się nie robi, Polska ugrała sporo w sprawie klimatu łącząc siły z państwami dotkniętymi tymi niezbyt zdrowymi zapisami.
Po cholerę jest ta cała grupa Wyszehradzka??? Można było chyba ruszyć tyłek i podzwonić do przyjaciół, skoro się chce być liderem w tej części Europy i ustalić wspólne stanowisko takie, które nie upokorzy Węgrów i nie zaszkodzi Polsce, pomoże Czechom i Słowacji. Efekt tego chaosu i żywiołu jest taki, że wypięliśmy się na Węgrów i nic nie ugraliśmy dla siebie. Unia coraz bardziej przypomina mi RWPG jeśli już jesteśmy przy stylistyce. Jak dla mnie UE się kompletnie skompromitowała w teście zwanym kryzys, ale to kompletnie kompletnie.
Węgry same nie wierzyły w ten swój pomysł.
To miało byc wygodne alibi na użytek wewnętrzny – patrzcie, robimy co możemy.
Pomysł był w rodzaju – wpada wieczorkiem sąsiad alkoholik i próbuje pożyczyć 10 tysięcy na operacje chorej matki…
Popieranie na niby, uprawianie akrobacji i wytrącanie sobie kart z rąk by na końcu ustąpić byłoby głupotą.
he, he
Za tego sąsiada alkoholika sześć postawię Ci pod następnym Twoim wpisem na blogu.
pozdrawiam:)
Ja nie mówię o popieraniu
Ja nie mówię o popieraniu pomysłu Węgier, mówię tylko o tym, że odmowa powinna wyglądać nieco inaczej. Powstało przykre wrażenie i tego się ukryć nie da, można to było rozegrać po ludzku. Nawet jeśli prawdą jest to co pisze Sawa, niewiele to zmienia. Jeśli istnieje coś takiego jak grupa wyszehradzka, to powinno się ustalać jakieś wspólne cele i stanowiska. Można sobie oczywiście pleść ideały o jedności UE i braku podziałów na dwie prędkości, ale to tylko słowa, rzeczywistość jęczy. De facto każdy tam pojechał ze swoimi pomysłami i wszyscy na tym przegrali. I tak będzie w moim odczuciu i niestety cały czas. Kryzys bezlitośnie obnażył fasadowość UE, to biurokratyczna i niewydolna machina do partykularnych interesów. Jeśli ta formuła się nie zmieni, cienko widzę tę organizację. Nie czepiam się Tuska w tym wypadku, ale raczej wszystkich Tusków z Grupy Wyszehradzkiej i “nowej UE”.
ws. Unii i Węgier
Ws. Unii możesz, niestety, mieć rację. Marna pociecha, że Ameryka chyba jeszcze bardziej cienko przędzie. Dziś po raz czwarty Fed dosypał AIG, bagatela 60 mld. Bernanke ogłosił, że jest tak wściekły, jak nigdy dotąd. A Unia po prostu pokazala, że nie jest jednym organizmem. I teraz mam wrażenie, ża każdy usiłuje przechytrzyć pozostałych. Tusk postawił na trzymanie się spódnicy pani kanclerz. I, moim zdaniem, słusznie zrobił. Przynajmniej dopóki jakieś pozory unijnej jedności (Barroso w Pradze) są zachowywane. Wszyscy chyba zdają sobie sprawę, że tego kryzysu Unia po prostu może nie przeżyć. Jeśli zaś o Węgry chodzi, oni sami przyznają, że ich inicjatywa nie miała szans, a to głównie za sprawą Niemiec właśnie. Przykre tylko, że zagrywka na "jedność", nie dzielenie się na bloki nie zagrała na rynkach (osłabienie walut regionu, w tym Polski). Słychać już takie opinie, że do robienia nam koło d.. rękę przykładają "opiniotwórcze" media, tym razem zachodnie.
Mnie uderza coś zupełnie
Mnie uderza coś zupełnie innego. Kompletny chaos decyzyjny i każdy sobie rzepę skrobie. Tusk i Rostowski bardzo dobrze zrobili, że próbowali pokazać Polskę jako kraj, który póki co ma naprawdę przyzwoitą sytuację, w porównaniu nie tylko do słabeuszy, ale w porównaniu do starej Unii. Natomiast spuszczenie Węgier można oczywiście obśmiać bratnią pomocą i internacjonalizmem marksistowskim, ale to spuszczenie na pewno nam nie służy. W UE wbrew pozorom układy i układziki między państwami rozgrywają sporo spraw. Kiedyś będziemy potrzebować głosów i po takiej akcji, nie liczyłbym na Węgry. Takich rzeczy się nie robi, Polska ugrała sporo w sprawie klimatu łącząc siły z państwami dotkniętymi tymi niezbyt zdrowymi zapisami.
Po cholerę jest ta cała grupa Wyszehradzka??? Można było chyba ruszyć tyłek i podzwonić do przyjaciół, skoro się chce być liderem w tej części Europy i ustalić wspólne stanowisko takie, które nie upokorzy Węgrów i nie zaszkodzi Polsce, pomoże Czechom i Słowacji. Efekt tego chaosu i żywiołu jest taki, że wypięliśmy się na Węgrów i nic nie ugraliśmy dla siebie. Unia coraz bardziej przypomina mi RWPG jeśli już jesteśmy przy stylistyce. Jak dla mnie UE się kompletnie skompromitowała w teście zwanym kryzys, ale to kompletnie kompletnie.
Węgry same nie wierzyły w ten swój pomysł.
To miało byc wygodne alibi na użytek wewnętrzny – patrzcie, robimy co możemy.
Pomysł był w rodzaju – wpada wieczorkiem sąsiad alkoholik i próbuje pożyczyć 10 tysięcy na operacje chorej matki…
Popieranie na niby, uprawianie akrobacji i wytrącanie sobie kart z rąk by na końcu ustąpić byłoby głupotą.
he, he
Za tego sąsiada alkoholika sześć postawię Ci pod następnym Twoim wpisem na blogu.
pozdrawiam:)
Ja nie mówię o popieraniu
Ja nie mówię o popieraniu pomysłu Węgier, mówię tylko o tym, że odmowa powinna wyglądać nieco inaczej. Powstało przykre wrażenie i tego się ukryć nie da, można to było rozegrać po ludzku. Nawet jeśli prawdą jest to co pisze Sawa, niewiele to zmienia. Jeśli istnieje coś takiego jak grupa wyszehradzka, to powinno się ustalać jakieś wspólne cele i stanowiska. Można sobie oczywiście pleść ideały o jedności UE i braku podziałów na dwie prędkości, ale to tylko słowa, rzeczywistość jęczy. De facto każdy tam pojechał ze swoimi pomysłami i wszyscy na tym przegrali. I tak będzie w moim odczuciu i niestety cały czas. Kryzys bezlitośnie obnażył fasadowość UE, to biurokratyczna i niewydolna machina do partykularnych interesów. Jeśli ta formuła się nie zmieni, cienko widzę tę organizację. Nie czepiam się Tuska w tym wypadku, ale raczej wszystkich Tusków z Grupy Wyszehradzkiej i “nowej UE”.
ws. Unii i Węgier
Ws. Unii możesz, niestety, mieć rację. Marna pociecha, że Ameryka chyba jeszcze bardziej cienko przędzie. Dziś po raz czwarty Fed dosypał AIG, bagatela 60 mld. Bernanke ogłosił, że jest tak wściekły, jak nigdy dotąd. A Unia po prostu pokazala, że nie jest jednym organizmem. I teraz mam wrażenie, ża każdy usiłuje przechytrzyć pozostałych. Tusk postawił na trzymanie się spódnicy pani kanclerz. I, moim zdaniem, słusznie zrobił. Przynajmniej dopóki jakieś pozory unijnej jedności (Barroso w Pradze) są zachowywane. Wszyscy chyba zdają sobie sprawę, że tego kryzysu Unia po prostu może nie przeżyć. Jeśli zaś o Węgry chodzi, oni sami przyznają, że ich inicjatywa nie miała szans, a to głównie za sprawą Niemiec właśnie. Przykre tylko, że zagrywka na "jedność", nie dzielenie się na bloki nie zagrała na rynkach (osłabienie walut regionu, w tym Polski). Słychać już takie opinie, że do robienia nam koło d.. rękę przykładają "opiniotwórcze" media, tym razem zachodnie.
Mnie uderza coś zupełnie
Mnie uderza coś zupełnie innego. Kompletny chaos decyzyjny i każdy sobie rzepę skrobie. Tusk i Rostowski bardzo dobrze zrobili, że próbowali pokazać Polskę jako kraj, który póki co ma naprawdę przyzwoitą sytuację, w porównaniu nie tylko do słabeuszy, ale w porównaniu do starej Unii. Natomiast spuszczenie Węgier można oczywiście obśmiać bratnią pomocą i internacjonalizmem marksistowskim, ale to spuszczenie na pewno nam nie służy. W UE wbrew pozorom układy i układziki między państwami rozgrywają sporo spraw. Kiedyś będziemy potrzebować głosów i po takiej akcji, nie liczyłbym na Węgry. Takich rzeczy się nie robi, Polska ugrała sporo w sprawie klimatu łącząc siły z państwami dotkniętymi tymi niezbyt zdrowymi zapisami.
Po cholerę jest ta cała grupa Wyszehradzka??? Można było chyba ruszyć tyłek i podzwonić do przyjaciół, skoro się chce być liderem w tej części Europy i ustalić wspólne stanowisko takie, które nie upokorzy Węgrów i nie zaszkodzi Polsce, pomoże Czechom i Słowacji. Efekt tego chaosu i żywiołu jest taki, że wypięliśmy się na Węgrów i nic nie ugraliśmy dla siebie. Unia coraz bardziej przypomina mi RWPG jeśli już jesteśmy przy stylistyce. Jak dla mnie UE się kompletnie skompromitowała w teście zwanym kryzys, ale to kompletnie kompletnie.
Węgry same nie wierzyły w ten swój pomysł.
To miało byc wygodne alibi na użytek wewnętrzny – patrzcie, robimy co możemy.
Pomysł był w rodzaju – wpada wieczorkiem sąsiad alkoholik i próbuje pożyczyć 10 tysięcy na operacje chorej matki…
Popieranie na niby, uprawianie akrobacji i wytrącanie sobie kart z rąk by na końcu ustąpić byłoby głupotą.
he, he
Za tego sąsiada alkoholika sześć postawię Ci pod następnym Twoim wpisem na blogu.
pozdrawiam:)
Ja nie mówię o popieraniu
Ja nie mówię o popieraniu pomysłu Węgier, mówię tylko o tym, że odmowa powinna wyglądać nieco inaczej. Powstało przykre wrażenie i tego się ukryć nie da, można to było rozegrać po ludzku. Nawet jeśli prawdą jest to co pisze Sawa, niewiele to zmienia. Jeśli istnieje coś takiego jak grupa wyszehradzka, to powinno się ustalać jakieś wspólne cele i stanowiska. Można sobie oczywiście pleść ideały o jedności UE i braku podziałów na dwie prędkości, ale to tylko słowa, rzeczywistość jęczy. De facto każdy tam pojechał ze swoimi pomysłami i wszyscy na tym przegrali. I tak będzie w moim odczuciu i niestety cały czas. Kryzys bezlitośnie obnażył fasadowość UE, to biurokratyczna i niewydolna machina do partykularnych interesów. Jeśli ta formuła się nie zmieni, cienko widzę tę organizację. Nie czepiam się Tuska w tym wypadku, ale raczej wszystkich Tusków z Grupy Wyszehradzkiej i “nowej UE”.
ws. Unii i Węgier
Ws. Unii możesz, niestety, mieć rację. Marna pociecha, że Ameryka chyba jeszcze bardziej cienko przędzie. Dziś po raz czwarty Fed dosypał AIG, bagatela 60 mld. Bernanke ogłosił, że jest tak wściekły, jak nigdy dotąd. A Unia po prostu pokazala, że nie jest jednym organizmem. I teraz mam wrażenie, ża każdy usiłuje przechytrzyć pozostałych. Tusk postawił na trzymanie się spódnicy pani kanclerz. I, moim zdaniem, słusznie zrobił. Przynajmniej dopóki jakieś pozory unijnej jedności (Barroso w Pradze) są zachowywane. Wszyscy chyba zdają sobie sprawę, że tego kryzysu Unia po prostu może nie przeżyć. Jeśli zaś o Węgry chodzi, oni sami przyznają, że ich inicjatywa nie miała szans, a to głównie za sprawą Niemiec właśnie. Przykre tylko, że zagrywka na "jedność", nie dzielenie się na bloki nie zagrała na rynkach (osłabienie walut regionu, w tym Polski). Słychać już takie opinie, że do robienia nam koło d.. rękę przykładają "opiniotwórcze" media, tym razem zachodnie.
Mnie uderza coś zupełnie
Mnie uderza coś zupełnie innego. Kompletny chaos decyzyjny i każdy sobie rzepę skrobie. Tusk i Rostowski bardzo dobrze zrobili, że próbowali pokazać Polskę jako kraj, który póki co ma naprawdę przyzwoitą sytuację, w porównaniu nie tylko do słabeuszy, ale w porównaniu do starej Unii. Natomiast spuszczenie Węgier można oczywiście obśmiać bratnią pomocą i internacjonalizmem marksistowskim, ale to spuszczenie na pewno nam nie służy. W UE wbrew pozorom układy i układziki między państwami rozgrywają sporo spraw. Kiedyś będziemy potrzebować głosów i po takiej akcji, nie liczyłbym na Węgry. Takich rzeczy się nie robi, Polska ugrała sporo w sprawie klimatu łącząc siły z państwami dotkniętymi tymi niezbyt zdrowymi zapisami.
Po cholerę jest ta cała grupa Wyszehradzka??? Można było chyba ruszyć tyłek i podzwonić do przyjaciół, skoro się chce być liderem w tej części Europy i ustalić wspólne stanowisko takie, które nie upokorzy Węgrów i nie zaszkodzi Polsce, pomoże Czechom i Słowacji. Efekt tego chaosu i żywiołu jest taki, że wypięliśmy się na Węgrów i nic nie ugraliśmy dla siebie. Unia coraz bardziej przypomina mi RWPG jeśli już jesteśmy przy stylistyce. Jak dla mnie UE się kompletnie skompromitowała w teście zwanym kryzys, ale to kompletnie kompletnie.
Węgry same nie wierzyły w ten swój pomysł.
To miało byc wygodne alibi na użytek wewnętrzny – patrzcie, robimy co możemy.
Pomysł był w rodzaju – wpada wieczorkiem sąsiad alkoholik i próbuje pożyczyć 10 tysięcy na operacje chorej matki…
Popieranie na niby, uprawianie akrobacji i wytrącanie sobie kart z rąk by na końcu ustąpić byłoby głupotą.
he, he
Za tego sąsiada alkoholika sześć postawię Ci pod następnym Twoim wpisem na blogu.
pozdrawiam:)
Ja nie mówię o popieraniu
Ja nie mówię o popieraniu pomysłu Węgier, mówię tylko o tym, że odmowa powinna wyglądać nieco inaczej. Powstało przykre wrażenie i tego się ukryć nie da, można to było rozegrać po ludzku. Nawet jeśli prawdą jest to co pisze Sawa, niewiele to zmienia. Jeśli istnieje coś takiego jak grupa wyszehradzka, to powinno się ustalać jakieś wspólne cele i stanowiska. Można sobie oczywiście pleść ideały o jedności UE i braku podziałów na dwie prędkości, ale to tylko słowa, rzeczywistość jęczy. De facto każdy tam pojechał ze swoimi pomysłami i wszyscy na tym przegrali. I tak będzie w moim odczuciu i niestety cały czas. Kryzys bezlitośnie obnażył fasadowość UE, to biurokratyczna i niewydolna machina do partykularnych interesów. Jeśli ta formuła się nie zmieni, cienko widzę tę organizację. Nie czepiam się Tuska w tym wypadku, ale raczej wszystkich Tusków z Grupy Wyszehradzkiej i “nowej UE”.
ws. Unii i Węgier
Ws. Unii możesz, niestety, mieć rację. Marna pociecha, że Ameryka chyba jeszcze bardziej cienko przędzie. Dziś po raz czwarty Fed dosypał AIG, bagatela 60 mld. Bernanke ogłosił, że jest tak wściekły, jak nigdy dotąd. A Unia po prostu pokazala, że nie jest jednym organizmem. I teraz mam wrażenie, ża każdy usiłuje przechytrzyć pozostałych. Tusk postawił na trzymanie się spódnicy pani kanclerz. I, moim zdaniem, słusznie zrobił. Przynajmniej dopóki jakieś pozory unijnej jedności (Barroso w Pradze) są zachowywane. Wszyscy chyba zdają sobie sprawę, że tego kryzysu Unia po prostu może nie przeżyć. Jeśli zaś o Węgry chodzi, oni sami przyznają, że ich inicjatywa nie miała szans, a to głównie za sprawą Niemiec właśnie. Przykre tylko, że zagrywka na "jedność", nie dzielenie się na bloki nie zagrała na rynkach (osłabienie walut regionu, w tym Polski). Słychać już takie opinie, że do robienia nam koło d.. rękę przykładają "opiniotwórcze" media, tym razem zachodnie.
Mnie uderza coś zupełnie
Mnie uderza coś zupełnie innego. Kompletny chaos decyzyjny i każdy sobie rzepę skrobie. Tusk i Rostowski bardzo dobrze zrobili, że próbowali pokazać Polskę jako kraj, który póki co ma naprawdę przyzwoitą sytuację, w porównaniu nie tylko do słabeuszy, ale w porównaniu do starej Unii. Natomiast spuszczenie Węgier można oczywiście obśmiać bratnią pomocą i internacjonalizmem marksistowskim, ale to spuszczenie na pewno nam nie służy. W UE wbrew pozorom układy i układziki między państwami rozgrywają sporo spraw. Kiedyś będziemy potrzebować głosów i po takiej akcji, nie liczyłbym na Węgry. Takich rzeczy się nie robi, Polska ugrała sporo w sprawie klimatu łącząc siły z państwami dotkniętymi tymi niezbyt zdrowymi zapisami.
Po cholerę jest ta cała grupa Wyszehradzka??? Można było chyba ruszyć tyłek i podzwonić do przyjaciół, skoro się chce być liderem w tej części Europy i ustalić wspólne stanowisko takie, które nie upokorzy Węgrów i nie zaszkodzi Polsce, pomoże Czechom i Słowacji. Efekt tego chaosu i żywiołu jest taki, że wypięliśmy się na Węgrów i nic nie ugraliśmy dla siebie. Unia coraz bardziej przypomina mi RWPG jeśli już jesteśmy przy stylistyce. Jak dla mnie UE się kompletnie skompromitowała w teście zwanym kryzys, ale to kompletnie kompletnie.
Węgry same nie wierzyły w ten swój pomysł.
To miało byc wygodne alibi na użytek wewnętrzny – patrzcie, robimy co możemy.
Pomysł był w rodzaju – wpada wieczorkiem sąsiad alkoholik i próbuje pożyczyć 10 tysięcy na operacje chorej matki…
Popieranie na niby, uprawianie akrobacji i wytrącanie sobie kart z rąk by na końcu ustąpić byłoby głupotą.
he, he
Za tego sąsiada alkoholika sześć postawię Ci pod następnym Twoim wpisem na blogu.
pozdrawiam:)
Ja nie mówię o popieraniu
Ja nie mówię o popieraniu pomysłu Węgier, mówię tylko o tym, że odmowa powinna wyglądać nieco inaczej. Powstało przykre wrażenie i tego się ukryć nie da, można to było rozegrać po ludzku. Nawet jeśli prawdą jest to co pisze Sawa, niewiele to zmienia. Jeśli istnieje coś takiego jak grupa wyszehradzka, to powinno się ustalać jakieś wspólne cele i stanowiska. Można sobie oczywiście pleść ideały o jedności UE i braku podziałów na dwie prędkości, ale to tylko słowa, rzeczywistość jęczy. De facto każdy tam pojechał ze swoimi pomysłami i wszyscy na tym przegrali. I tak będzie w moim odczuciu i niestety cały czas. Kryzys bezlitośnie obnażył fasadowość UE, to biurokratyczna i niewydolna machina do partykularnych interesów. Jeśli ta formuła się nie zmieni, cienko widzę tę organizację. Nie czepiam się Tuska w tym wypadku, ale raczej wszystkich Tusków z Grupy Wyszehradzkiej i “nowej UE”.
ws. Unii i Węgier
Ws. Unii możesz, niestety, mieć rację. Marna pociecha, że Ameryka chyba jeszcze bardziej cienko przędzie. Dziś po raz czwarty Fed dosypał AIG, bagatela 60 mld. Bernanke ogłosił, że jest tak wściekły, jak nigdy dotąd. A Unia po prostu pokazala, że nie jest jednym organizmem. I teraz mam wrażenie, ża każdy usiłuje przechytrzyć pozostałych. Tusk postawił na trzymanie się spódnicy pani kanclerz. I, moim zdaniem, słusznie zrobił. Przynajmniej dopóki jakieś pozory unijnej jedności (Barroso w Pradze) są zachowywane. Wszyscy chyba zdają sobie sprawę, że tego kryzysu Unia po prostu może nie przeżyć. Jeśli zaś o Węgry chodzi, oni sami przyznają, że ich inicjatywa nie miała szans, a to głównie za sprawą Niemiec właśnie. Przykre tylko, że zagrywka na "jedność", nie dzielenie się na bloki nie zagrała na rynkach (osłabienie walut regionu, w tym Polski). Słychać już takie opinie, że do robienia nam koło d.. rękę przykładają "opiniotwórcze" media, tym razem zachodnie.
Dobrze, że Tusk był w Hamburgu,
bo to podobno tam zapadła decyzja o euroobligacjach:
http://www.dziennik.pl/polityka/article331205/Nigdy_nie_mowilismy_ze_ominie_nas_kryzys.html
PS
W tym wywiadzie tego nie ma, bo Rostowski rzucił ten Hamburg jedynie na korytarzu, ale wywiad mi się podobał, więc go wkleiłem. Przepraszam za prywatę:)
Dobrze, że Tusk był w Hamburgu,
bo to podobno tam zapadła decyzja o euroobligacjach:
http://www.dziennik.pl/polityka/article331205/Nigdy_nie_mowilismy_ze_ominie_nas_kryzys.html
PS
W tym wywiadzie tego nie ma, bo Rostowski rzucił ten Hamburg jedynie na korytarzu, ale wywiad mi się podobał, więc go wkleiłem. Przepraszam za prywatę:)
Dobrze, że Tusk był w Hamburgu,
bo to podobno tam zapadła decyzja o euroobligacjach:
http://www.dziennik.pl/polityka/article331205/Nigdy_nie_mowilismy_ze_ominie_nas_kryzys.html
PS
W tym wywiadzie tego nie ma, bo Rostowski rzucił ten Hamburg jedynie na korytarzu, ale wywiad mi się podobał, więc go wkleiłem. Przepraszam za prywatę:)
Dobrze, że Tusk był w Hamburgu,
bo to podobno tam zapadła decyzja o euroobligacjach:
http://www.dziennik.pl/polityka/article331205/Nigdy_nie_mowilismy_ze_ominie_nas_kryzys.html
PS
W tym wywiadzie tego nie ma, bo Rostowski rzucił ten Hamburg jedynie na korytarzu, ale wywiad mi się podobał, więc go wkleiłem. Przepraszam za prywatę:)
Dobrze, że Tusk był w Hamburgu,
bo to podobno tam zapadła decyzja o euroobligacjach:
http://www.dziennik.pl/polityka/article331205/Nigdy_nie_mowilismy_ze_ominie_nas_kryzys.html
PS
W tym wywiadzie tego nie ma, bo Rostowski rzucił ten Hamburg jedynie na korytarzu, ale wywiad mi się podobał, więc go wkleiłem. Przepraszam za prywatę:)
Dobrze, że Tusk był w Hamburgu,
bo to podobno tam zapadła decyzja o euroobligacjach:
http://www.dziennik.pl/polityka/article331205/Nigdy_nie_mowilismy_ze_ominie_nas_kryzys.html
PS
W tym wywiadzie tego nie ma, bo Rostowski rzucił ten Hamburg jedynie na korytarzu, ale wywiad mi się podobał, więc go wkleiłem. Przepraszam za prywatę:)
Dobrze, że Tusk był w Hamburgu,
bo to podobno tam zapadła decyzja o euroobligacjach:
http://www.dziennik.pl/polityka/article331205/Nigdy_nie_mowilismy_ze_ominie_nas_kryzys.html
PS
W tym wywiadzie tego nie ma, bo Rostowski rzucił ten Hamburg jedynie na korytarzu, ale wywiad mi się podobał, więc go wkleiłem. Przepraszam za prywatę:)
Sarkozy się już nagadał, tu i tam…
Im mniej obecnie Sarkozego tym lepiej.
Popisal sie ostatnio, popisał się też w Moskwie (Gruzja).
Obecnie Przewodnictwo w Unii sprawuje Słowacja.
A to, ze sprzeciw wobec protekcjonizmu skierowany w Sarkozego, który próbuje ów protekcjonizm wprowadzać – uraził go osobiście, to świetnie.
Niech przypomni sobie założenia wspólnego, unijnego rynku.
Unia to nie Francja.
Sarkozy się już nagadał, tu i tam…
Im mniej obecnie Sarkozego tym lepiej.
Popisal sie ostatnio, popisał się też w Moskwie (Gruzja).
Obecnie Przewodnictwo w Unii sprawuje Słowacja.
A to, ze sprzeciw wobec protekcjonizmu skierowany w Sarkozego, który próbuje ów protekcjonizm wprowadzać – uraził go osobiście, to świetnie.
Niech przypomni sobie założenia wspólnego, unijnego rynku.
Unia to nie Francja.
Sarkozy się już nagadał, tu i tam…
Im mniej obecnie Sarkozego tym lepiej.
Popisal sie ostatnio, popisał się też w Moskwie (Gruzja).
Obecnie Przewodnictwo w Unii sprawuje Słowacja.
A to, ze sprzeciw wobec protekcjonizmu skierowany w Sarkozego, który próbuje ów protekcjonizm wprowadzać – uraził go osobiście, to świetnie.
Niech przypomni sobie założenia wspólnego, unijnego rynku.
Unia to nie Francja.
Sarkozy się już nagadał, tu i tam…
Im mniej obecnie Sarkozego tym lepiej.
Popisal sie ostatnio, popisał się też w Moskwie (Gruzja).
Obecnie Przewodnictwo w Unii sprawuje Słowacja.
A to, ze sprzeciw wobec protekcjonizmu skierowany w Sarkozego, który próbuje ów protekcjonizm wprowadzać – uraził go osobiście, to świetnie.
Niech przypomni sobie założenia wspólnego, unijnego rynku.
Unia to nie Francja.
Sarkozy się już nagadał, tu i tam…
Im mniej obecnie Sarkozego tym lepiej.
Popisal sie ostatnio, popisał się też w Moskwie (Gruzja).
Obecnie Przewodnictwo w Unii sprawuje Słowacja.
A to, ze sprzeciw wobec protekcjonizmu skierowany w Sarkozego, który próbuje ów protekcjonizm wprowadzać – uraził go osobiście, to świetnie.
Niech przypomni sobie założenia wspólnego, unijnego rynku.
Unia to nie Francja.
Sarkozy się już nagadał, tu i tam…
Im mniej obecnie Sarkozego tym lepiej.
Popisal sie ostatnio, popisał się też w Moskwie (Gruzja).
Obecnie Przewodnictwo w Unii sprawuje Słowacja.
A to, ze sprzeciw wobec protekcjonizmu skierowany w Sarkozego, który próbuje ów protekcjonizm wprowadzać – uraził go osobiście, to świetnie.
Niech przypomni sobie założenia wspólnego, unijnego rynku.
Unia to nie Francja.
Sarkozy się już nagadał, tu i tam…
Im mniej obecnie Sarkozego tym lepiej.
Popisal sie ostatnio, popisał się też w Moskwie (Gruzja).
Obecnie Przewodnictwo w Unii sprawuje Słowacja.
A to, ze sprzeciw wobec protekcjonizmu skierowany w Sarkozego, który próbuje ów protekcjonizm wprowadzać – uraził go osobiście, to świetnie.
Niech przypomni sobie założenia wspólnego, unijnego rynku.
Unia to nie Francja.
Tyle interpretacji, ilu obserwatorów
Włochów głównie zdenerwowała groźba "węgierskiego pakietu", nie samo spotkanie nowych. To że się w UE knuje z kim doraźnie jest po drodze – to normalne. To czy się w danej sprawie dobrze obstawiło (Tusk Merkel) – okaże się (albo nie) w przyszłości. Jak wynika z doniesienia PAP (ktoś na portalu je zalinkował) poufne rozmowy ws. euro prawdopodobnie się toczą.
Tyle interpretacji, ilu obserwatorów
Włochów głównie zdenerwowała groźba "węgierskiego pakietu", nie samo spotkanie nowych. To że się w UE knuje z kim doraźnie jest po drodze – to normalne. To czy się w danej sprawie dobrze obstawiło (Tusk Merkel) – okaże się (albo nie) w przyszłości. Jak wynika z doniesienia PAP (ktoś na portalu je zalinkował) poufne rozmowy ws. euro prawdopodobnie się toczą.
Tyle interpretacji, ilu obserwatorów
Włochów głównie zdenerwowała groźba "węgierskiego pakietu", nie samo spotkanie nowych. To że się w UE knuje z kim doraźnie jest po drodze – to normalne. To czy się w danej sprawie dobrze obstawiło (Tusk Merkel) – okaże się (albo nie) w przyszłości. Jak wynika z doniesienia PAP (ktoś na portalu je zalinkował) poufne rozmowy ws. euro prawdopodobnie się toczą.
Tyle interpretacji, ilu obserwatorów
Włochów głównie zdenerwowała groźba "węgierskiego pakietu", nie samo spotkanie nowych. To że się w UE knuje z kim doraźnie jest po drodze – to normalne. To czy się w danej sprawie dobrze obstawiło (Tusk Merkel) – okaże się (albo nie) w przyszłości. Jak wynika z doniesienia PAP (ktoś na portalu je zalinkował) poufne rozmowy ws. euro prawdopodobnie się toczą.
Tyle interpretacji, ilu obserwatorów
Włochów głównie zdenerwowała groźba "węgierskiego pakietu", nie samo spotkanie nowych. To że się w UE knuje z kim doraźnie jest po drodze – to normalne. To czy się w danej sprawie dobrze obstawiło (Tusk Merkel) – okaże się (albo nie) w przyszłości. Jak wynika z doniesienia PAP (ktoś na portalu je zalinkował) poufne rozmowy ws. euro prawdopodobnie się toczą.
Tyle interpretacji, ilu obserwatorów
Włochów głównie zdenerwowała groźba "węgierskiego pakietu", nie samo spotkanie nowych. To że się w UE knuje z kim doraźnie jest po drodze – to normalne. To czy się w danej sprawie dobrze obstawiło (Tusk Merkel) – okaże się (albo nie) w przyszłości. Jak wynika z doniesienia PAP (ktoś na portalu je zalinkował) poufne rozmowy ws. euro prawdopodobnie się toczą.
Nie wiem jaka to hurtownia,
ale jak hurtownia to pewnie branża budowlana. Budowlanka grzała jak jasna cholera, a mój znajomy budowlaniec ze schłodzenia mocno się ucieszył, gdyż robotników nie będzie musiał brać spod przysłowiowej budki z piwem. Roboty, podobno, ma do końca roku, chociaż fakt, że większość to termomodernizacje.
Nie wiem jaka to hurtownia,
ale jak hurtownia to pewnie branża budowlana. Budowlanka grzała jak jasna cholera, a mój znajomy budowlaniec ze schłodzenia mocno się ucieszył, gdyż robotników nie będzie musiał brać spod przysłowiowej budki z piwem. Roboty, podobno, ma do końca roku, chociaż fakt, że większość to termomodernizacje.
Nie wiem jaka to hurtownia,
ale jak hurtownia to pewnie branża budowlana. Budowlanka grzała jak jasna cholera, a mój znajomy budowlaniec ze schłodzenia mocno się ucieszył, gdyż robotników nie będzie musiał brać spod przysłowiowej budki z piwem. Roboty, podobno, ma do końca roku, chociaż fakt, że większość to termomodernizacje.
Nie wiem jaka to hurtownia,
ale jak hurtownia to pewnie branża budowlana. Budowlanka grzała jak jasna cholera, a mój znajomy budowlaniec ze schłodzenia mocno się ucieszył, gdyż robotników nie będzie musiał brać spod przysłowiowej budki z piwem. Roboty, podobno, ma do końca roku, chociaż fakt, że większość to termomodernizacje.
Nie wiem jaka to hurtownia,
ale jak hurtownia to pewnie branża budowlana. Budowlanka grzała jak jasna cholera, a mój znajomy budowlaniec ze schłodzenia mocno się ucieszył, gdyż robotników nie będzie musiał brać spod przysłowiowej budki z piwem. Roboty, podobno, ma do końca roku, chociaż fakt, że większość to termomodernizacje.
Nie wiem jaka to hurtownia,
ale jak hurtownia to pewnie branża budowlana. Budowlanka grzała jak jasna cholera, a mój znajomy budowlaniec ze schłodzenia mocno się ucieszył, gdyż robotników nie będzie musiał brać spod przysłowiowej budki z piwem. Roboty, podobno, ma do końca roku, chociaż fakt, że większość to termomodernizacje.
Dla stabilizacji kursu złotówki nie,
ale my chyba teraz już do ERM2 szybko nie wchodzimy. Natomiast będziemy musieli zaraz coś pożyczyć, więc teraz jest walka o wiarygodność, czyli o koszt pożyczek rządowych.
Dla stabilizacji kursu złotówki nie,
ale my chyba teraz już do ERM2 szybko nie wchodzimy. Natomiast będziemy musieli zaraz coś pożyczyć, więc teraz jest walka o wiarygodność, czyli o koszt pożyczek rządowych.
Dla stabilizacji kursu złotówki nie,
ale my chyba teraz już do ERM2 szybko nie wchodzimy. Natomiast będziemy musieli zaraz coś pożyczyć, więc teraz jest walka o wiarygodność, czyli o koszt pożyczek rządowych.
Dla stabilizacji kursu złotówki nie,
ale my chyba teraz już do ERM2 szybko nie wchodzimy. Natomiast będziemy musieli zaraz coś pożyczyć, więc teraz jest walka o wiarygodność, czyli o koszt pożyczek rządowych.
Dla stabilizacji kursu złotówki nie,
ale my chyba teraz już do ERM2 szybko nie wchodzimy. Natomiast będziemy musieli zaraz coś pożyczyć, więc teraz jest walka o wiarygodność, czyli o koszt pożyczek rządowych.
Dla stabilizacji kursu złotówki nie,
ale my chyba teraz już do ERM2 szybko nie wchodzimy. Natomiast będziemy musieli zaraz coś pożyczyć, więc teraz jest walka o wiarygodność, czyli o koszt pożyczek rządowych.
To nie był formalny Szczyt Unii.
Tam nie było żadnego szczytowania (no chyba ze Gyurcsany jak wymienił kwotę).
To były spotkania robocze.
Nie ma się co czepiać jakiegoś protokołu lub jego braku i nie ma sensu wyciągać daleko idących wniosków.
Nie lekceważyłbym słów Marksa,
które w powiązaniu z sentencją Lenina o “sznurze kupionym od kapitalistów” nie najlepiej nam wróżą. Pełne sześć.
Polecam “Kapitał”. Dobrze się czyta. I jak znalazł.
🙂
“Kapitał” Marksa to mały pikuś
“Kapitał II” i “Kapitał III” Fryderyka Engelsa to duże perełki.
To nie był formalny Szczyt Unii.
Tam nie było żadnego szczytowania (no chyba ze Gyurcsany jak wymienił kwotę).
To były spotkania robocze.
Nie ma się co czepiać jakiegoś protokołu lub jego braku i nie ma sensu wyciągać daleko idących wniosków.
Nie lekceważyłbym słów Marksa,
które w powiązaniu z sentencją Lenina o “sznurze kupionym od kapitalistów” nie najlepiej nam wróżą. Pełne sześć.
Polecam “Kapitał”. Dobrze się czyta. I jak znalazł.
🙂
“Kapitał” Marksa to mały pikuś
“Kapitał II” i “Kapitał III” Fryderyka Engelsa to duże perełki.
To nie był formalny Szczyt Unii.
Tam nie było żadnego szczytowania (no chyba ze Gyurcsany jak wymienił kwotę).
To były spotkania robocze.
Nie ma się co czepiać jakiegoś protokołu lub jego braku i nie ma sensu wyciągać daleko idących wniosków.
Nie lekceważyłbym słów Marksa,
które w powiązaniu z sentencją Lenina o “sznurze kupionym od kapitalistów” nie najlepiej nam wróżą. Pełne sześć.
Polecam “Kapitał”. Dobrze się czyta. I jak znalazł.
🙂
“Kapitał” Marksa to mały pikuś
“Kapitał II” i “Kapitał III” Fryderyka Engelsa to duże perełki.
To nie był formalny Szczyt Unii.
Tam nie było żadnego szczytowania (no chyba ze Gyurcsany jak wymienił kwotę).
To były spotkania robocze.
Nie ma się co czepiać jakiegoś protokołu lub jego braku i nie ma sensu wyciągać daleko idących wniosków.
Nie lekceważyłbym słów Marksa,
które w powiązaniu z sentencją Lenina o “sznurze kupionym od kapitalistów” nie najlepiej nam wróżą. Pełne sześć.
Polecam “Kapitał”. Dobrze się czyta. I jak znalazł.
🙂
“Kapitał” Marksa to mały pikuś
“Kapitał II” i “Kapitał III” Fryderyka Engelsa to duże perełki.
To nie był formalny Szczyt Unii.
Tam nie było żadnego szczytowania (no chyba ze Gyurcsany jak wymienił kwotę).
To były spotkania robocze.
Nie ma się co czepiać jakiegoś protokołu lub jego braku i nie ma sensu wyciągać daleko idących wniosków.
Nie lekceważyłbym słów Marksa,
które w powiązaniu z sentencją Lenina o “sznurze kupionym od kapitalistów” nie najlepiej nam wróżą. Pełne sześć.
Polecam “Kapitał”. Dobrze się czyta. I jak znalazł.
🙂
“Kapitał” Marksa to mały pikuś
“Kapitał II” i “Kapitał III” Fryderyka Engelsa to duże perełki.
To nie był formalny Szczyt Unii.
Tam nie było żadnego szczytowania (no chyba ze Gyurcsany jak wymienił kwotę).
To były spotkania robocze.
Nie ma się co czepiać jakiegoś protokołu lub jego braku i nie ma sensu wyciągać daleko idących wniosków.
Nie lekceważyłbym słów Marksa,
które w powiązaniu z sentencją Lenina o “sznurze kupionym od kapitalistów” nie najlepiej nam wróżą. Pełne sześć.
Polecam “Kapitał”. Dobrze się czyta. I jak znalazł.
🙂
“Kapitał” Marksa to mały pikuś
“Kapitał II” i “Kapitał III” Fryderyka Engelsa to duże perełki.
Trzecia fala
No, a trzecia fala kryzysu ma uderzyć w Trzeci świat. I dopiero żarty się skończą!
Trzecia fala
No, a trzecia fala kryzysu ma uderzyć w Trzeci świat. I dopiero żarty się skończą!
Trzecia fala
No, a trzecia fala kryzysu ma uderzyć w Trzeci świat. I dopiero żarty się skończą!
Trzecia fala
No, a trzecia fala kryzysu ma uderzyć w Trzeci świat. I dopiero żarty się skończą!
Trzecia fala
No, a trzecia fala kryzysu ma uderzyć w Trzeci świat. I dopiero żarty się skończą!
Trzecia fala
No, a trzecia fala kryzysu ma uderzyć w Trzeci świat. I dopiero żarty się skończą!